- Opowiadanie: Tulipanowka - Hieny przedświtu

Hieny przedświtu

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Hieny przedświtu

Michalina wiedziała, że nie jest tak doskonała jak inne dzieci, ale nauczyła się z tym żyć.

W szkole dzieci, młodzież kładły się wygodnie na foleloleżakach relaksacyjnych. Zakładały okulary z migającymi różnobarwnymi światełkami, których zadanie polegało na wprowadzeniu uczniów w trans. Na uszy zakładały słuchawki i wsłuchiwały się w monotonny głos lektora. W stanie hipnozy wiedza bez wysiłku wpływała wprost do głowy.

Niestety Michalina zupełnie pozbawiona była talentu podatności na hipnozę. Na lekcjach głównie się nudziła, albo spała. Za to w domu musiała się wszystkiego uczyć w tradycyjny sposób – wkuwać, powtarzać, czytać po kilka razy ten sam tekst. W przeciwnym wypadku nie zdałaby egzaminów zaliczeniowych i nie przeszłaby do następnej klasy.

Edukacja wszak jest obowiązkowa, a uchylanie się od niej grozi więzieniem dla rodziców albo opiekunów. Jeżeli genetyczno-rozwojowe testy na inteligencję wykażą, że dziecko jest normalne, a nie zalicza egzaminów – to oznacza świadome lekceważenie państwowej, bezpłatnej edukacji i surowe sankcje dla rodziców albo opiekunów. Michalina wkuwała, ponieważ nie chciała narażać ukochanych ojców na nieprzyjemności (jej rodzicami byli Czesiek i Władek – konserwatywni, ale porządni homoseksualiści).

 

Kiedy Michalina dorosła, ojcowie kupili jej mieszkanie, żeby zaczęła żyć własnym życiem (zerwali z nią kontakty, między innymi dlatego, że zajęli się wychowaniem nowego dzidziusia). Kobieta podjęła pracę w biurze przymusowych ubezpieczeń społecznych (bo to praca pewna i z perspektywami na daleką przyszłość). Akurat w tej historii miejsce pracy kobiety jest bez znaczenia, ale zwyczajowo jakiś opis postaci się wrzuca.

 

Michalina kilka razy zwróciła uwagę, że w piwnicach jej mieszkalnego bloku, ktoś jest. Niby nic – mógłby to być ktokolwiek z sąsiadów, a jednak szmery zdawały się inne. „Pewnie mi się coś zdaję" – starała się zagłuszyć swoją intuicję. (Żeby nie posądzano człowieka o nienormalność, na wszelki wypadek, należy myśli odbiegające od standardu, tłumić w zarodku).

Pewnego dnia Michalina poszła do piwnicy schować motocykl do jazdy po linie (Między wieżowcami wieszane były grube, mocne liny z nowoczesnej odmiany włókna węglowego, które układały się w powietrzne ścieżki motocyklowe – dzięki temu rozwiązaniu rozładowane zostały korki uliczne). Usłyszała podejrzane ruchy. Zaciekawiona postanowiła udać, że zamyka swoją piwnicę i opuszcza podziemne korytarze. Demonstracyjnie potrzaskała odpowiednie drzwi, kaszlnęła i głośno potuptała na górę. Po chwili bezszelestnie zeszła na schodach i cichutko zbliżyła się do boksu piwnicowego, z którego słyszała tajemnicze dźwięki.

„Otworzę energicznie drzwi, zajrzę i ucieknę" – pomyślała najpierw. – „Eeee, nie" – banalny lęk zwyciężył.

Nagle drzwi boksu piwnicowego otworzyły się i Michalina stanęła twarzą w twarz z dziwną postacią. Postać wyglądała jakby powstała z błękitnego dymu – ciało miała półprzeźroczyste, bez rąk i nóg, w kształcie rozkloszowanej sukni, albo dzwonu. Głowa (o ile można tą część ciała stwora nazwać głową) kształtem przypominała leżący stożek, który świecił jaskrawym, rażącym oczy białym światłem. Z głowy odchodziła prosta trąba, która przy końcu szeroko odwijała się na zewnątrz. Wokół głowy lśniła duża ognistoczerwona aureola.

– Ryby lądowe – przeklęła Michalina i zamarła w bezruchu z przerażenia.

– Twoje oczy robią się coraz cięższe, powieki opadają… – postać zaczęła hipnotyzować kobietę. Po pięciu minutach mantrycznego zrzędzenia dodała – … zapomnisz, że widziałaś kosmitę w piwnicy.

Michalina, jak wiemy, nie była podatna na sugestię, ale słuchała w milczeniu i z zamkniętymi oczyma (jak to zwykle robiła na lekcjach w szkole).

Potem postać oddaliła się do swojego boksu piwnicznego i zamknęła za sobą drzwi.

Natomiast Michalina wróciła do swojego mieszkania.

„Spotkałam kosmitę i co z tego? Kosmita chciał mi wymazać wspomnienia, ale żadnej krzywdy mi nie zrobił" – pomyślała. – „W piwnicy ostatnio nie kradną. Kosmita straszy złodziei. Zniknęły szczury. Kosmita zjada szczury. Na korytarzach jest czysto. Kosmita sprząta, albo musi robić coś o podobnym skutku. Kosmita żyje sobie, nikomu nie wadzi. Biedaczysko, musi się ukrywać. Nic nikomu nie powiem. Po co mi tania sensacja? A kosmita będzie tylko cierpiał przeze mnie".

Michalina oglądała program przyrodniczy (stąd jej myśli), w którym zobaczyła, że zwierzętom rozcina się brzuchy i umieszcza nadajniki. „Barbarzyństwo pod przykrywką nauki" – denerwowała się. – „Skoro bez zażenowania podaje się do publicznej wiadomości takie fakty, to pewnie poziom bestialstwa jest jeszcze większy".

 

Po spotkaniu z kosmitą, Michalina wielokrotnie słyszała nienaturalne ruchy w piwnicy, ale starała się nie zakłócać spokoju dziwnemu stworowi. „Niech sobie żyje" – myślała i celowo głośno tuptała, żeby kosmita wiedział, kiedy schodzi do piwnic i miał czas, żeby się ukryć.

Życie wewnętrzne Michaliny płynęłoby w błogim spokoju, gdyby nie poznała reportera Bernarda. To było coś więcej niż poznanie, ponieważ mężczyzna codziennie dzwonił z pytaniami: „Co słychać? Co słychać u ciebie? Co słychać na mieście?". Kobieta była zachwycona cierpliwością wysłuchiwania jej opowieści.

Później zaczęli się systematycznie (co drugi dzień) spotykać.

 

– Zawsze pytasz ludzi, co u nich słychać, i co słychać w okolicy? – spytała Michalina pewnego dnia, gdy była świadkiem jak Bernard szczegółowo wypytywał jej koleżankę.

– Tak – westchnął. – Nie chciałbym przeoczyć ważnego wydarzenia. Eech, marzy mi się reportaż, którzy wstrząśnie milionami. Taki, żeby wszyscy docenili moją pracę, żebym stał się sławny i żeby obsypano mnie prestiżowymi nagrodami. Przydałby się mocny, wstrząsający temat. Dlatego przesłuchuję kogo się da.

– Jesteś świetnym reporterem. Świat wcześniej, czy później cię doceni – powiedziała z przekonaniem.

W tym momencie Michalinie przypomniał się kosmita z piwnicy. – „Ryby lądowe! Ślimaki!" – przeklęła w duchu. „Nie mogę poświęcić życia kosmity dla próżności faceta. Faceta, który gdy stanie się sławny, to i bogaty, a wtedy z pewnością mnie zostawi dla pięknej piosenkarki, albo jeszcze śliczniejszej miss Wielkopolski. Jeżeli kosmitę dorwą naukowcy to na żywca wyprują mu flaki pod fałszywymi hasłami prawdziwego poznania".

– Można być świetnym pod względem technicznym, ale to za mało – zasmucił się Bernard. – Muszę mieć oryginalny temat, wobec którego ludzie nie będą obojętni, żeby świat zwrócił na mnie uwagę.

– Zwierzęta hodowlane, kury, świnie, krowy żyją w ciasnych klatkach, boksach, w których z trudem mogą się poruszyć. Zwierzęta dzikie, jak gęsi, jelenie, czy dziki wystarczy, że zjawią się na polu, już podnosi się medialne larum, że niszczą uprawy i żeby je wystrzelać. To straszne moim zdaniem. Wstrząsające i oburzające.

– Eee, tam. – Mężczyzna machną ręką. – Z szacunkiem całym, Misiu, wszyscy o tym wiedzą i nikogo to nie rusza.

– Właśnie! Jeden z drugim roztkliwia się nad smutnym losem piesków w schroniskach, a nigdy nie pomyśli, że biedna świnia żyje i umiera, po to żeby swoim ciałem nakarmić zapchlone, agresywne kundle, których nikt nie chce.

– Misiu? Ja ciebie nie poznaję. Jestem rozczarowany twoją postawą wobec psów. – „Misia nie jest zbyt kobiecą kobietą" – Bernard pomyślał z przykrością i rozczarowaniem.

– Przepraszam. Chciałam tylko zwrócić uwagę na ten temat. – Michalina zawstydziła się swoich słów. – Bardzo lubię psy i koty, ale chodzi mi o niesprawiedliwą postawę wobec zwierząt. Bo za skubnięcie zboża dzikie gęsi skazuje się na śmierć. Niektórzy to najchętniej wytłukliby wszystko co żyje, bo wszystko im przeszkadza. A inni durnie przyklaskują takim pomysłom, tylko dlatego że w durności swojej potrafią tylko powtarzać, to co usłyszą.

– Ekologia to temat stary.

– Ochrona wymierających gatunków jest cacy, ale empatia wobec pospolitych gatunków już bee. – Michalina denerwowała się, ponieważ czuła się rozdarta. – „Jestem nielojalna wobec Bernarda, a przecież jesteśmy razem. Powinnam mu powiedzieć o kosmicie" – myślała. – „Ale nie potrafię skazać na bezsensowną śmierć nikogo, także kosmity".

 

Po trzech dniach Michalina powiedziała:

– Bernardzie, przez trzy dni i trzy noce rozmyślałam o temacie reportażu.

– Nie musisz, aż tak się mną przejmować. – Mężczyzna ujął dłoń kobiety i pocałował. – To nie jest takie proste.

Możemy wspólnie spreparować sensację. Ja przebiorę się w seksowne ubranie. Takie w stylu wojownicza bohaterka gry komputerowej. Weźmiemy kota, albo lepiej futro z kota. Kupimy mięso mielone i czerwoną farbę. Stworzymy krwiożerczy gang, który torturuje i masakruje koty.

– Gang?

– Mam peruki po ciotce, która zmarła na raka. Ciotka po chemioterapii straciła włosy, a wujek na pocieszenie nakupił jej osiem, czy dziewięć peruk.

– Ciotka? Peruki? Koty? Gang? – Mężczyzna nie krył zaskoczenia.

– Wymyśliłam nawet nazwę gangu „Hieny przedświtu". Będę przebierać się za seksowne dziewczyny, które mordują koty. Ty będziesz mi robił zdjęcia. Przemoc i seks to się zawsze dobrze sprzedaje. Ja w lateksie z rękoma zakrwawionymi po łokcie, a obok głowa kota i mięso mielone. Stoję na dachu, a w tle pełnia księżyca. Zobaczysz będzie fajnie.

– Dlaczego hieny?

– Hieny są cudownym ewolucyjnym przykładem, że płeć żeńska potrafi dominować i skutecznie rządzić. Podobnie jest u słoni, albo pszczół, ale mniejsza z tym. I u lemurów, o ile dobrze pamiętam.

 

W ten sposób powstał cykl reportaży „Hieny przedświtu". Właściciele i miłośnicy kotów byli wstrząśnięci (oburzenie to zawsze reakcja lepsza niż obojętność). Panowie byli zachwyceni zdjęciami członkiń gangu, czyli kobiet w erotycznych strojach i pozach. Dziewczyny zyskały kolejne idolki, które nie są słodkopierdzące. Temat chwycił.

 

Któregoś dnia Bernard i Michalina chcieli wejść na dach upatrzonego budynku. Pech chciał, że ktoś założył kłódkę, czym zablokował przejście. Para próbowała się dostać na inny dach, lecz historia się powtórzyła. Być może mieszkańcy budynków nie chcieli, żeby Hieny przedświtu okrutnie zabawiały się na dachach?

– Wszędzie przejścia pozamykane, co robimy? – spytała Michalina.

– Hmm – zamyślił się Bernard. – Idziemy do piwnic.

– Jest już późno, a trzeba by wcześniej przeprowadzić rozpoznanie, gdzie bezpiecznie możemy wejść.

– Umówiłem się z Grzębalskim, że na jutro dostarczę nowy materiał o Hienach. Muszę zrobić zdjęcia tej nocy, a rano jeszcze wymyślić tekst i opisy zdjęć. Mam pomysł! Idziemy do twojej piwnicy. Masz przecież klucze. Nie będziemy musieli się przemykać, ani grzebać wytrychem.

– Wolałabym nieee. A jak mnie zobaczy ktoś z sąsiadów?

– Nie przesadzaj, przecież zawsze jesteśmy czujni i dyskretni. A nawet gdyby, to przecież w przebraniu nikt ciebie nie pozna.

– A jednak… – Michalina nie potrafiła logicznie uzasadnić swojej niechęci do pomysłu Bernarda.

– Tchórzysz? – Mężczyzna zastosował zagrywkę rodem z piaskownicy (ale skuteczną).

– No dobrze.

 

Michalina w peruce długich kasztanowych włosów, w różowych kozakach na wysokim obcasie, w obcisłej czarnej bardzo krótkiej sukience z wycięciami, stanęła pod drzwiami swojej piwnicy. Bernard opryskał jej dekolt czerwoną farbą. Podał do ręki futerko z czarnego kota umoczone uprzednio w wiaderku z czerwoną farbą. Zapalił znicze i zaczął robić zdjęcia.

– Coś mi się zacina w aparacie – stwierdził. – Poczekaj chwilkę.

Bernard odszedł w boczny korytarz, gdyż tam zobaczył leżące opony. Chciał na czymś usiąść i spokojnie posprawdzać ustawienia w aparacie fotograficznym.

Po kilku minutach udało mu się ustawić właściwe parametry urządzenia. Postanowił cichutko podejść do kobiety i wystraszyć ją – żeby na zdjęciach uwiecznić grymas lęku.

Skradając się usłyszał, że Michalina do kogoś szepce.

– Kosmito, uciekaj do swojej piwnicy. Sio, sio…

Bernard zaczął kręcić filmik tajemniczej postaci o jasnej, świecącej głowie z czerwoną aureolą. Kosmita nie zauważył mężczyzny, dlatego nie zastosował na nim sztuczki z wymazywaniem pamięci.

 

Następnego dnia media zaczęły podawać wiadomość o piwnicznym kosmicie.

– Dlaczego to zrobiłeś? – Michalina zadzwoniła do Bernarda z pretensjami. – Teraz zacznie się polowanie na niewinnego przybysza z innej planety.

– Misiu, a skąd wiesz, że kosmita jest niewinny? Nic o nim nie wiesz. Nie wiesz jak znalazł się na Ziemi i co robi w piwnicy. Może jest szpiegiem złej cywilizacji. Dzięki mojemu reportażowi naukowcy będą mieć możliwość wyjaśnienia wielu kwestii.

– Akurat. Złapią go i zaczną ważyć, mierzyć i rozcinać na części.

– Jesteś uprzedzona. Zadaniem reportera jest pokazywanie ludziom świata. Sądziłaś, że mógłbym skasować materiał o kosmicie? Tylko dlatego, że ty tak chcesz. Ludzie mają prawo wiedzieć, co się dzieje…

– Nie wciskaj mi kitu. Chciałeś stać się sławny. To jest twój główny motyw działania.

 

Kolejnego dnia głównym newsem okazała się wiadomość, że „Hieny przedświtu" to fikcja. „Nikt nie mordował kotów. Tytułowe Hieny i reporter Bernard zmyślili całą historię, żeby zwrócić na siebie uwagę. Wszystkie przerażające opowieści były tylko mistyfikacją, a kosmita w piwnicy – przelał czarę prawdopodobieństwa" – krzyczały media.

 

Po niespełna tygodniu społeczeństwo i Bernard również, zapomnieli o kosmicie ze świetlistą głową i o kobiecym gangu „Hieny przedświtu".

 

– Kosmito, aleś namieszał ludziom w głowach. Jesteś rewelacyjnym hipnotyzerem – pochwaliła Michalina.

– Ciekawe, dlaczego ty, nie ulegasz sugestii jak reszta twojego gatunku – powiedział kosmita.

– Pewnie brak mi piątej klepki. – Kobieta zaśmiała się z własnego żartu.

– A może masz szóstą? – Kosmita podchwycił dowcip.

– Szósty zmysł.

– Doceniam, że chciałaś mnie chronić. – Czerwona aureola zafalowała nad głową kosmity.

– Nie ma sprawy. Tyle ile mogę, buntuję się przeciw bezsensownej krzywdzie ludzi, zwierząt, czy… kosmitów..

– W ramach rewanżu na przejażdżkę na moją planetę zapraszam cię, Hieno przedświtu.

 

 

Koniec

Komentarze

Niesamowite pomysły. Wykonanie różne. Za "Hieny..." czwórka :)

Pomysły Tulipanowki wykraczają poza schematy. W pierwszej serii miniatur też tak było. Szkoda tylko, że do wykonania przywiązuje tak małą wagę.

nie we wszystkim można być najlepszym ;-)

całuski za ocenki ;-)

Nowa Fantastyka