- Opowiadanie: kiczo1 - Cyrograf szczęścia

Cyrograf szczęścia

Jest to krótkie opowiadanie na którym mam nadziej się czegoś nauczyć otrzymując konstruktywne uwagi .

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Cyrograf szczęścia

Na horyzoncie zachodziło słońce, czuć było częste podmuchy wiatru. Na moście „Poniatowskiego” za ochronną barierką stał mężczyzna, z zamiarem skoku samobójczego. Pustym wzrokiem rozglądał się dookoła, jakby czekał na kogoś, kto odsunie go od tego zamiaru. Jego myśli analizowały całe dotychczasowe życie. Wyciągał raz za razem telefon sprawdzając czy ktoś do niego nie piszę. Chowa telefon daje krok do przodu nie czyje już podłoża, ale chwyta się barierki i przyciąga z powrotem. Czuje się wewnętrznie rozdarty, chce to wszystko skończyć lecz nie jest wstanie skoczyć. Pragnie żeby coś go jeszcze trzymało na tym świecie. Przełamuje się puszcza barierkę, próbuje zrobić krok, czuje już tę wolności, tę przestrzeń, pustkę wkoło lecz ponownie łapie się barierki i przyciąga. Ściąga krawat, który dusi go mentalnie. Rzuca go w przepaść obserwując jego lot.

– Zniknę jak ten krawat, nikt mnie nie będzie szukał – szeptał do siebie. Pragnął iskierki nadziei, czekał na nią. I gdy miał podjąć kolejną próbę skoku otrzymał znak. Dosłownie na wysokości jego wzroku pojawiła się iskra, delikatnie rozświetlając jego twarz. Iskra zamieniła się w mały płomyk, który zaczyna rosnąć. Płomień rozrósł się prawie do jego wielkości po czym wyłoniła się z niego sylwetka innego mężczyzny.

– Czym ty jesteś? – dodał. Cofnął się pół kroku i chwycił barierki.

– Wyłoniłem się z piekielnych płomieni wiec na twoim miejscu obstawiał bym Wróżkę Zębową, dawaj mleczaki a tu masz monetę na szczęście – usłyszał w odpowiedzi. Co wyraźnie uspokoiło mężczyznę.

– Jakiego sortu czort z Ciebie ? – zapytał.

– Takim co spełnia życzenia, lecz najpierw opowiedz mi co się tu sprowadza. Zobaczymy co da się zrobić.

– Całe życie mi się zawaliło. Wszystko nad czym pracowałem, do czego dążyłem szlak jasny trafił. Nic mi nie zostało.

– Trochę konkretniej, z takich ogółów nic nie wywnioskuję. Wyżal się śmiało.

– Do niedawna, jeszcze jakiś tydzień temu byłem wzorem. Miałem kochającą się rodzinne: żonę, trójką dzieci dwóch chłopców i dziewczynkę. Ładny domek na przedmieściach i spokojną stabilną dobrze prosperującą firmę. Co niedziele do kościoła, potem na obiad z rodzicami lub teściami. Całe życie jak z bajki – westchnął kilka razy, nabrał głęboko powietrza – No i z bajki niecały tydzień temu zaczął się robić bajzel: źle zainwestowałem, kontrahent się wycofał przez co firma zbankrutowała. A bank zlicytował dom i wszystkie wartościowe rzeczy na spłatę długów. Żona nie mogła tego znieść zabrała dzieci i wyniosłą się do matki.

– Trzymaj to pomoże – wtrącił diabeł, wręczając mu butelkę koniaku wyciągniętą za pleców. Mężczyzna otworzył butelkę i wziął kilka łyków. – Powiedz mi jeszcze jak masz na imię – dodał.

– Michał, i mam dość tego wszystkiego i skocze co by się nie działo. Przynajmniej alkohol macie na dole dobry.

– Wracając do tego po co tu przybyłem, otóż mogę spełnić jedno twoje życzenie. Taka umowa ja zrobię cos dla ciebie ty coś dla mnie. Jak wchodzisz w to ? – zapytał. – Wypowiedz życzenie a reszta sama się potoczy.

– To to …. Ja to bym chciał być szczęśliwy, tak aż do samego końca życia. Potrafisz ? –zapytał już trochę pijanym głosem i ponownie napił się z butelki. Diabeł pstryknął palcami i zadzwonił telefon Michała. Powoli wyciągnął telefon, na wyświetlaczu widniał napis „Kochanie”. – To moją żona, co mam zrobić?

– Odbierz na co czekasz?

– Halo kochanie – Po tych słowach tylko słuchał co mówi żona, nie odzywał się ani słowem jedynie na jego twarzy pojawił się uśmiech. – Tak będę tam jeszcze dziś – dodał i się rozłączył. – Nie uwierzysz, to moja żona mówi że mnie kocha i chce żebym do nie przyjechał i zamieszkał z nią u jej rodziców wszystko się ułoży – wyrzucił z radością.

– Podobało się, uszczęśliwia Cię to ? 

– Tak i to bardzo.

– To była tylko próbka tego co dla ciebie przygotowałem. Ale teraz formalności, jeżeli chcesz żeby to trwało nadal musisz podpisać cyrograf. – Pstryknął palcami i w jego dłoniach pojawił się dokument i długopis. 

– Jak to działa?

– Bardzo prosto podpisujesz i resztę życia jesteś szczęśliwy, a w zamian po śmierci twoja dusza jest moja.

– Wchodzę w to. – Diabeł podsunął mu umowę, a Michał bez wahania ją podpisał.

– No to gratuluje umowa został zawarta – oznajmił donośnym głosem. – Przepraszam że tak oficjalnie i głośno takie procedury. – Umowa zniknęła w piekielnych płomieniach z rąk diabła a w zamian pokazał się los na loterie.

– To chyba na mnie czas. – Dopił resztę alkoholu i upuścił butelkę.

– Nie jeszcze nie koniec to też dla Ciebie. Los na loterii z siedmioma milionami, jest twój – dodał wyciągając rękę ku niemu.

– Żona, pieniądze już szczęśliwszy nie będę. – Dał krok do przodu żeby dosięgnąć los. Niestety postawił nogę na wcześniej upuszczona butelkę, która się poturlała zabierając Michała w otchłań mroku. Diabeł jeszcze przez chwile obserwował lot i upadek.

– No to chyba rekord. Wystarczył tydzień pracy i kolejna dusza prawie świętego jest moja – oznajmił, znikając z wybrzmiewającym śmiechem w płomieniach najgłębszej czeliści. 

Koniec

Komentarze

 

Konstruktywne uwagi: przeczytaj to jeszcze raz i popraw błędy, bo strasznie dużo ich i bolą.

Mniej konstruktywnie: przerażająco wręcz przewidywalne i sztampowe. Nic ciekawego w historii, a do tego naiwne to bardzo.

 

 

Czy to jest sygnaturka?

Liczyłem raczej na jakieś konkretne wskazania, nie mówię że wszystkie. 

Podkreślam że dopiero się uczę wiec proszę o wskazówki.

Niech Ci będzie, mam dobry dzień, no to tak:

 

…czy ktoś do niego nie piszę. – ja piszę… on, ona, ono pisze

 

Chowa telefon daje krok do przodu nie czyje już podłoża – Chowa telefon, daje krok do przodu, nie czuje już podłoża.

 

z piekielnych płomieni wiec na twoim – z piekielnych płomieni, więc na twoim

 

– Jakiego sortu czort z Ciebie ? – zapytał.

– Takim co spełnia życzenia,

jakiego? – takiego, nie takim, bo to by była odpowiedź na “jakim”

 

Miałem kochającą się rodzinne: żonę, trójką dzieci dwóch chłopców i dziewczynkę. – Miałem kochającą się rodzi: żonę, trójkę dzieci dwóch chłopców i dziewczynkę.

 

szlak jasny – szlak to może być czerwony lub żółty – np. do Murowańca przez Jaworzynkę, ale jak ma Cię trafić, to jest to szlag.

 

Przepraszam że tak oficjalnie i głośno takie procedury. – Umowa zniknęła w piekielnych płomieniach z rąk diabła a w zamian pokazał się los na loterie. – Przepraszam, że tak oficjalnie i głośno - takie procedury. – Umowa zniknęła w piekielnych płomieniach z rąk diabła, a w zamian pokazał się los na loterię.

 

Generalnie bardzo dużo masz takich błędów. W cholerę przecinków brakuje i to w ewidentnych miejscach – nawet ja jestem w stanie to wyłapać, a to oznacza, że dobrze nie jest.

 

Sformułowania:

kogoś, kto odsunie go od tego zamiaru

krawat, który dusi go mentalnie

Podobało się, uszczęśliwia Cię to ? 

są tak kanciaste, jak kolana Kate Moss.

 

To tyle jeśli chodzi o technikę.

 

Zaś jeśli chodzi o fabułę, to naiwne to strasznie i przewidywalne. Nic nowatorskiego, wyrafinowanego, żadnego zaskoczenia – no może poza tym, że jednak spodziewałem się jakiegoś, a nie było… W tydzień od dobrze prosperującej firmy do zlicytowania – bez jaj. Gość, który pomyka co niedzielę do kościoła, na pierwsze skinienie diabła gotów jest poświęcić swa nieśmiertelna duszę. Itd, itp.

 

Żeby nie było tak ponuro, to podobał mi się tekst z Zębową Wróżką i pomysł według którego zamieszkanie z żoną u jej rodziców miało gwarantować szczęście do samego końca życia. Oj.

 

Czy to jest sygnaturka?

Kiczo, masz przed sobą mnóstwo pracy. Przede wszystkim musisz przypomnieć sobie wiadomości  z języka polskiego, wyniesione ze szkoły, starać się je pogłębić i dobrze utrwalić. I dużo, bardzo dużo czytaj.

Podpisuję się pod wszystkimi uwagami Kchrobaka i dorzucam jeszcze garść od siebie.

Opowiadanie mnie nie porwało, ale mam nadzieję, że w przyszłości będziesz pisać coraz lepiej. ;-)

 

roz­glą­dał się do­oko­ła, jakby cze­kał na kogoś, kto od­su­nie go od tego za­mia­ru. – Raczej: …roz­glą­dał się do­oko­ła, jakby cze­kał na kogoś, kto go powstrzyma.

 

Jego myśli ana­li­zo­wa­ły całe do­tych­cza­so­we życie. – Myśli nie analizują, natomiast można analizować życie w myślach.

 

Wy­cią­gał raz za razem te­le­fon spraw­dza­jąc czy ktoś do niego nie piszę. Chowa te­le­fon… – Mieszasz czasy – raz jest przeszły, a raz teraźniejszy.

 

Chowa te­le­fon daje krok do przo­du nie czyje już pod­ło­ża… – Literówka.

 

lecz nie jest wsta­nie sko­czyć. – …lecz nie jest w sta­nie sko­czyć.

 

Ścią­ga kra­wat, który dusi go men­tal­nie. – Co to znaczy, że krawat dusi mentalnie?

 

Pło­mień roz­rósł się pra­wie do jego wiel­ko­ści po czym wy­ło­ni­ła się z niego syl­wet­ka in­ne­go męż­czy­zny. – Czym ty je­steś? – dodał. – Do kogo/ czego wielkości rozrósł się płomień?

Dlaczego dodał, skoro wcześniej nic nie mówił do mężczyzny, który się pojawił?

 

na twoim miej­scu ob­sta­wiał bym Wróż­kę Zę­bo­wą… – …na twoim miej­scu ob­sta­wiałbym Wróż­kę Zę­bo­wą

 

a tu masz mo­ne­tę na szczę­ście – usły­szał w od­po­wie­dzi. – …a tu masz mo­ne­tę, na szczę­ście.Usły­szał w od­po­wie­dzi.

Źle zapisujesz dialogi. Pewnie przyda Ci się ten wątek: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/4550

 

– Ja­kie­go sortu czort z Cie­bie ? – za­py­tał. – Zaimki piszemy wielką literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie. Ten błąd pojawia się w tekście kilkakrotnie.

Zbędna spacja przed pytajnikiem. Ten błąd także pojawia się w tekście kilkakrotnie.

 

naj­pierw opo­wiedz mi co się tu spro­wa­dza. – …naj­pierw opo­wiedz mi, co cię tu spro­wa­dza.

 

sko­cze co by się nie dzia­ło. – …sko­czę, co by się nie dzia­ło.

 

Taka umowa ja zro­bię cos dla cie­bie… – Taka umowa: ja zro­bię coś dla cie­bie

 

Jak wcho­dzisz w to ? – za­py­tał.Jak, wcho­dzisz w to? – za­py­tał.

Chyba że pytał Michała o sposób, w jaki będzie wchodził.

 

– To to …. Ja to bym chciał być szczę­śli­wy… – – To, to Ja to bym chciał być szczę­śli­wy

Wielokropek ma zawsze trzy kropki; zbędna pauza przed wielokropkiem.

 

Po­tra­fisz ? –za­py­tał już tro­chę pi­ja­nym gło­sem… – Zbędna spacja przed pytajnikiem; brak spacji po półpauzie.

Pijany mógł być Michał, nie głos. Głos mógł być np. bełkotliwy, niewyraźny, pijacki.

 

Nie uwie­rzysz, to moja żona mówi że mnie kocha i chce żebym do nie przy­je­chał… – Nie uwie­rzysz, to moja żona, mówi że mnie kocha i chce, żebym do niej przy­je­chał

 

w jego dło­niach po­ja­wił się do­ku­ment i dłu­go­pis. – Po co długopis? Cyrograf podpisuje się własną krwią.

 

w pło­mie­niach naj­głęb­szej cze­li­ści. – Literówka.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

O stronie technicznej było, o fabule też, pozostaje mi się tylko zgodzić z opiniami kolegów i koleżanek.

 

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Trudno nie zgodzić się z przedpiścami.

Po dwóch pierwszych zdaniach i tytule bardzo dużo da się odgadnąć. Michał robi wrażenie tak mało bystrego, tak nieobytego z umowami, że zaczynam się zastanawiać, jakim cudem miał firmę.

Poprawiaj wskazane błędy, niech następni czytelnicy znajdują nowe rzeczy. ;-)

I drobiazgowo czepialska analiza pierwszego akapitu:

Na horyzoncie zachodziło słońce, czuć było częste podmuchy wiatru.

Słońce zazwyczaj zachodzi w okolicach horyzontu, więc można te słowa pominąć. Te podmuchy to też na horyzoncie?

Na moście „Poniatowskiego” za ochronną barierką stał mężczyzna, z zamiarem skoku samobójczego. Pustym wzrokiem rozglądał się dookoła, jakby czekał na kogoś, kto odsunie go od tego zamiaru.

Nie znam się, ale napisałabym Moście Poniatowskiego albo “Poniatowszczaku” (czy jakaś tam inna zwyczajowa nazwa). Przecinek po mężczyźnie zbędny. “Mężczyzna z zamiarem” brzmi jak “mężczyzna z teczką” – jakby facet miał ten zamiar przy sobie. Ale to już mocne czepialstwo. Powtórzenie, ale może zamierzone.

 Jego myśli analizowały całe dotychczasowe życie.

O tym już pisała Reg.

Wyciągał raz za razem telefon sprawdzając czy ktoś do niego nie piszę.

Przecinki po “telefon” i “sprawdzając”. Wspomniana już literówka.

Chowa telefon daje krok do przodu nie czyje już podłoża, ale chwyta się barierki i przyciąga z powrotem. Czuje się wewnętrznie rozdarty, chce to wszystko skończyć lecz nie jest wstanie skoczyć.

Dlaczego czas nagle zmienia się na teraźniejszy? Powtórzenia. Przecinki po “telefon”, “przodu” i “skończyć”. Dwie literówki.

Pragnie żeby coś go jeszcze trzymało na tym świecie. Przełamuje się puszcza barierkę, próbuje zrobić krok, czuje już tę wolności, tę przestrzeń, pustkę wkoło lecz ponownie łapie się barierki przyciąga. Ściąga krawat, który dusi go mentalnie. Rzuca go w przepaść obserwując jego lot.

Przecinki po “pragnie”, “się”, “wkoło” i “przepaść”. Powtórzenia. Poeksperymentuj z synonimami. Literówka. Konstrukcja użyta w ostatnim zdaniu zakłada równoczesność czynności. A nie można jednocześnie rzucić czegoś i patrzeć, jak leci.

Babska logika rządzi!

Zgadzam się z przedmówcami. Bardzo wszystko sztampowe – przyjrzyj się chociażby historii bohatera, kiedy opowiada, jak wszystko stracił. Poszedłeś po linii najmniejszego oporu – to już było tysiące razy. Bohater spotyka diabła i się uspokaja, dopytuje, jakiego rodzaju jest diabłem – zgrzyta ten fragment bardzo. Zakończenie też przewidywalne. Z technicznych rzeczy – inni już wypisali. Ale dorzucę jeszcze zdanie:

 

– Nie jeszcze nie koniec to też dla Ciebie.

Musiałem je trzy razy przeczytać, bo przez brak przecinków jest zupełnie niezrozumiałe.

Nowa Fantastyka