- Opowiadanie: Bojownik - The Bright Star

The Bright Star

Krótki short o pewnym kolesiu żyjącym od setek lat na Ziemi.

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

The Bright Star

Prawda jest taka, że nigdy bym się tam nie znalazł. Wszystko przez dziewczynę, którą namówił kolega z jej klasy. Byłem zazdrosny, że gdzieś się szlaja, więc ją zganiłem. Przyznała się, ale nie do zdrady. Powiedziała, że chodzi do kościoła protestanckiego, więc poszedłem z nią.

Ludzie są tam inni, uśmiechnięci, ich modlitwy były spontaniczne, pełne radości. Całkowite przeciwieństwo kościoła katolickiego, gdzie każde nabożeństwo przypominało zazwyczaj pogrzeb. Widziałem, że była szczęśliwa, pewnie dlatego, że z nią przyszedłem. Chyba chciała, żebym został fanatykiem, ale niestety, była w błędzie. Widać, że mnie nie znała…

Pochodzę z planety Parvati i wiem, że religia jest stekiem bzdur. Została wymyślona przez frajerów, którzy nadzwyczaj mocno boją się śmierci, więc uciekają w fantazję.

Jeśli mam ochotę uciec w fantazję, to najlepsze do tego są grzyby halucynogenne, nawet te Ziemskie.

Przybyłem z czterysta lat temu z planety Parvati w układzie Lutni. Chcę znaleźć sobie dziewczynę. Niestety, ciągle trafiałem na kretynki. Żadna kobieta nie miała osobowości legendarnej Hypati z Aleksandri, wielkiej starożytnej astronomki, o której tak wiele czytałem.

Kobiety, które spotykałem, interesuje tylko robienie dzieci, pieniądze i religia, więc nie ma się co dziwić, że jestem lekko zirytowany. Żadnej logicznej babki na tym świecie, więc jeśli tak dalej pójdzie, przestawię się na elektroniczne owieczki…

Obserwowałem protestancki kościół przez rok. Członkowie nad wyraz często modlili się o uzdrowienie, nakładali na chorego ręce, krzyczeli coś w jakimś religijnym bełkocie i rzucali pacjenta na podłogę. Uznałem, że to bardzo dziwna metoda leczenia. Osobiście wolałbym udać się do lekarza lub wziąć aspirynę. Czasami się trafiała osoba nieuleczalnie chora, więc pastor robił dokładnie to samo. Kładł ręce, modlił się, coś krzyczał, ale dziecko – warzywo nigdy nie odzyskało światła swojego umysłu, choć członkowie kościoła twierdzili, że niejaki Benny Hinn uzdrowił setki osób w USA, nawet warzywa.

Sprawdziłem. Benny Hinn był znanym oszustem, wielokrotnie udowodniono mu, że podczas swoich krucjat, podkładał oszustów, którzy udawali, że na przykład są sparaliżowani, po czym kaznodzieja ich uzdrawiał.

Wkurzyłem się i sam uzdrowiłem piętnastoletniego dzieciaka, warzywo. Wystarczył jeden zastrzyk z Parvati. Oczywiście zrobiłem do po kryjomu podczas nabożeństwa. Szkoda tylko, że zasługi przypadły temu Bogu, do którego się tak modlą.

Minął rok i rozstałem się z dziewczyną, ponieważ nie mogłem wytrzymać ciągłych pytań w stylu – Karin, kiedy pójdziesz ze mną na nabożeństwo? Cholera, jak nie chodzisz na „nabo”, nawet członkowie kościoła zaczynają robić się irytujący. Wiele razy pytali, dlaczego nie ma mnie co niedzielę, ale nie mogłem odpowiedzieć. Muszę wracać raz na dwa tygodnie na Parvati, by zdać raport z mojego pobytu na Ziemi.

Zastanawiało mnie jedno, czy ludzie muszą spotykać się co niedzielę w ramach jakiegoś Boga? Dlaczego nie spotykają się z chęci pogawędzenia ze znajomymi? Dlaczego nie chcą rozmawiać o pięknie otaczającego ich realnego wszechświata? Przecież to wszystko widać gołym okiem, w przeciwieństwie do brodatego jegomościa w niebie. Gwiazdy, zielone łąki, lasy i przepiękne oceany. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego ludzie wolą czcić coś, co tak naprawdę nie istnieje, zamiast tego, co mają przed samym nosem.

Wystarczy wejść do lasu, powąchać pachnące igły świerku, wdrapać się na jego szczyt, by poznać prawdziwego Boga. Sam kiedyś zainstalowałem na dużej sośnie platformę. Zostałem na niej przez całą noc, otulony kocem, siedziałem, obserwując gwiazdy i słuchając dźwięków lasu. Niemalże czciłem złożoność tych doznań, byłem naprawdę zafascynowany i szkoda tylko, że siedziałem tam sam, bez mojej towarzyszki, którą znałem tylko ze starożytnych legend.

Och Hypatio, jaka szkoda, że nie mam nawet kawałka twojego materiału genetycznego. Replikator pomógłby mi ciebie wskrzesić, ale po tylu tysiącach lat, nie zostało absolutnie nic. Nie wiem nawet, kto mógłby być twoim krewnym. Nawet to by mi pomogło odzyskać twój unikalny kod genetyczny. Zresztą, czy ty w ogóle istniałaś? Gdzie mam Cię szukać?

Parvati od setek lat replikuje ludzi i inne gatunki zamieszkujące wszechświat. Odkąd odkryto, że mózg jest tylko odbiornikiem sygnału kwantowego, Parvatianie stali się nieśmiertelni. Możemy kopiować nasze ciała do woli, bez utraty jakości. Ba, możemy nawet tworzyć ciała z innych światów i wkładać do nich, że tak powiem, duszę, choć to tylko uproszczenie. Powiem wam w tajemnicy, że jeśli ktoś by mnie zabił na Ziemi, odrodzę się na swoim statku kosmicznym w nowym ciele. Mam tam taki automat z kopią matrycy mojej świadomości oraz kopią ciała, no dobra, setek ciał różnych gatunków… Wystarczy odwzorować stan kwantowy niektórych komórek mózgu, by ożywić zmarłego. Oto cała filozofia życia wiecznego. Banał. Spytacie, po co jestem na Ziemi? Pewnie ktoś z was powie, że raczej jest mało prawdopodobne, bym przyleciał na Ziemię szukać dziewczyny? Cóż, to prawda. Jestem tutaj w celach wojskowego wywiadu Parvati. Ziemianie stoją przed wielkim przełomem, jakim jest odkrycie kwantowej matrycy mózgu. Moim zadaniem jest wprowadzić grupę wtajemniczonych w erę nieśmiertelności, podboju kosmosu i sztucznej inteligencji. Dziewczyny szukam w ramach wolnego czasu, więc czekam na propozycje!

Bright Star, mój statek kosmiczny, krąży po drugiej stronie słońca. Dziś wracam na Parvati zdać kolejny raport. Szkoda tylko, że lecę tam samotnie…

 

John Keats – Jasna Gwiazda, fragment.

„Jasna gwiazdo, o, gdybym mógł tak nieprzerwanie

Trwać jak teraz, skroń tuląc do piersi dziewczęcej,

Czuć bez końca, jak oddech unosi ją sennie,

Na sen nie tracić odtąd ani chwili więcej

I wciąż, wciąż słyszeć równy puls serca w tej piersi,

I żyć tak wiecznie – albo zapaść w wieczność śmierci”.

 

Więc szukam nadal tej jedynej i wiem, że choć skomplikowany ze mnie twór, to jednak nie poddam się…

Koniec

Komentarze

Hmm… Taki mądry ten kosmita a szuka dziewczyny pośród nastolatek? Nic dziwnego, że nie może znaleźć dojrzałej, rozsądnej kobiety :D

Nie przemówił do mnie ten króciak – historia schematyczna, kosmita nadmiernie new-age’owy, “science” żywcem z Battlestar Galactica, a przesłanie zgubiło się gdzieś pomiędzy rozważaniami nad naturą kobiet i klimatem chrześcijańskich mszy.

Piszesz ładnie, Bojowniczko, myślę sobie, że warto wziąć się za bitwy warte Twego pióra.

Hmm... Dlaczego?

Właściwie zgadzam się z Drewian. Mam jeszcze wrażenie, że odrobina akcji pomogłaby tekstowi. Bo na razie mamy same narzekania narratora. Może chociaż relacja na bieżąco z tej mszy z uzdrowieniem, a nie stare, wystygłe wspominki?

najlepsze do tego są grzyby halucynogenne, nawet te Ziemskie.

IMO, ziemskie małą. To przymiotnik.

 

Edit: Aha, dlaczego tytuł po angielsku?

Babska logika rządzi!

Pozwolę się nie zgodzić z przedmówczyniami. Uważam, że ten tekst jest naprawdę kiepski. Sprowadza się do wywodu “ależ to chodzenie do kościoła i wiara jest głupie”. I niestety – do bardzo wtórnego wywodu. 

 

Nie wiem gdzie ten kosmita poszukiwał wybranki, jednak zastanawia mnie od kiedy dziewczyny są takimi dewotkami? Nie ma co się oszukiwać, najlepsze lata pewnie już za mną, ale chyba nie zmieniło się aż tak wiele w tej kwestii? ;p I do tego “interesuje je tylko robienie dzieci”? No sama czynność “robienia” może owszem, też uważam ją za interesującą. Ale mam wrażenie, że teraz nie ma parcia na szybkie zakładanie rodziny i posiadanie dzieci, wręcz przeciwnie. ;) Podsumowując: co ten kosmita, z choinki się urwał?

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Niestety, nic mi się w tym tekście nie podoba – ani kosmita, ani to co robi, ani to, jak odbiera tubylców, ani opisanie praktyk religijnych, ani wykonanie, pozostawiające sporo do życzenia. Na szczęście tekst jest krótki i przykrość lektury nie trwała długo.

 

Cał­ko­wi­te prze­ci­wień­stwo do ko­ścio­ła ka­to­lic­kie­go… – Cał­ko­wi­te prze­ci­wień­stwo ko­ścio­ła ka­to­lic­kie­go

 

Dla­cze­go nie chcą roz­ma­wiać o pięk­nie ota­cza­ją­ce­go ich re­al­ne­go wszech­świa­ta?. – Po pytajniku nie stawia się kropki.

 

prze­pięk­ne oce­any a w nich nie­zmie­rzo­na licz­ba życia. – W jaki sposób można policzyć życie?

 

szko­da tylko, że sie­dzia­łem tam Sam… – Dlaczego sam napisano wielka literą?

 

Re­pli­ka­tor po­mógł­by mi Cie­bie wskrze­sić… – Zaimki piszemy wielka literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie.

 

setek ciał róż­nych ga­tun­ków…Wy­star­czy… – Brak spacji po wielokropku.

 

ra­czej jest mało praw­do­po­dob­nym, bym przy­le­ciał na Zie­mię… – …ra­czej jest mało praw­do­po­dob­ne, bym przy­le­ciał na Zie­mię

 

I żyć tak wiecz­nie – albo za­paść w wiecz­ność śmier­ci.”I żyć tak wiecz­nie – albo za­paść w wiecz­ność śmier­ci”.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Przeczytałem i tyle. Nie zachwyciło, wręcz nieprzyjemnie zdziwiło zachowanie głównego bohatera.

F.S

Błędy poprawiła

Błędy poprawiłam, dzięki.

Muszę się wystrzegać pewnych nawyków.

Nieśmiertelny kosmita krytykuje, nawet wyśmiewa religie? Znaczy, nie dorósł do roli, bo niczego nie pojmuje z wysokości swej doskonałości. Czyli: taki mądry, że aż stumaniał od tej mądrości.

Opowiadanie mogło być lepsze, bardziej interesujące.

Jeżeli to jedyne co nasz kosmita ma do powiedzenia o swojej “doskonałości”, to nie powinien się czepiać ludzi i religii. Dla mnie okazał się tylko przemądrzałym pyszałkiem. Naprawdę o to chodziło?

A tak w ogóle to od kiedy kobiety na Ziemii interesują się jedynie rodzeniem dzieci i religią? :)

lol

Chciałam sprawdzić reakcję na opowiadanie. Muszę przyznać, że ogólnie koncepcja nie jest zła i chyba napiszę o naszym kosmicie, coś dłuższego, bardziej zwięzłego.

Religia?

Prawie Każda religia, to zbrodnia przeciwko ludzkości.

Mentalnie kosmita jest na poziomie wkurzającego nastolatka. Aż boję się zapytać, na co mu ta nieśmiertelność… Podzielam zdanie Elanara, że szort jest kiepski. 

Sam pomysł kosmity rozkminiającego ludzkość nie jest zły i ma potencjał. Tylko filozoficzno-religijne rozważania w tym tekście ociekają banałem, a przez to nudzą.

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Nowa Fantastyka