- Opowiadanie: malkontis - Dziecko dwóch pedantów (drabelek) (dla Erretha)

Dziecko dwóch pedantów (drabelek) (dla Erretha)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Dziecko dwóch pedantów (drabelek) (dla Erretha)

– Alojzy, chciałbym adoptować dziecko.

– Ależ, Wiktorze, sam chyba rozumiesz – to nieetyczne.

– Czemuż to, mój słodki?

– Dziecko dwóch pedantów również mogłoby okazać się pedantem. Nie możemy narażać go na taki szok. Poza tym, co powiedzą sąsiedzi? A te drwiny w szkole? Nie możemy tego robić maleństwu.

– Bredzisz, Alojzy. Żaden z moich obydwu ojców nie był pedantem, a ja nim jestem.

– A twoja matka, Wiktorze? Przypomnij sobie te jej ustawione w rządku lakiery do paznokci.

– Moja matka nie ma tu nic do rzeczy. Ja się do niej nie odzywam.

– Mimo to, nie zgadzam się.

– Wolisz, żeby gnił w domu dziecka?

– Makao!

Koniec

Komentarze

Podziękujcie Errethowi za ten pomysł. Ja nie mam z tym nic wspólnego.

:)

Dość ciekawe... :)

pozdrawiam

"- Makao!" - a w tym co chodzi  ? :)
Fajny pomysł.

Chodzi o kontekst dnia, kultury, (i/I)nternetu. Upał, Grunwald, CERN, PORN, popcorn.

Jestem za tępy na te drabelki...

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Jeśli rozumiesz, że nie rozumiesz, to już połowa sukcesu. Makao!

:):):)

Obrzydliwe. Pięć.

dam 5/6 ale dlatego, że zupełnie tego nie zrozumiałem, więc chylę czoła w pokorze :)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Nowa Fantastyka