- Opowiadanie: Slugalegionu - Opowieści podróżnika. Prolog.

Opowieści podróżnika. Prolog.

No­tat­ka do czy­tel­ni­ka.

 

Hejka wszyst­kim, je­stem nowy więc chcia­łem się przy­wi­tać: ) Do­słow­nie jedno zda­nie o mnie oraz py­ta­nie.

Zda­nie: Mo­że­cie mówić mi Sakal, oraz do­wol­nie zmie­niać mój nick.

Py­ta­nie: Wo­li­cie roz­dzia­ły po pół­to­rej stro­ny, czy po trzy?

Oceny

Opowieści podróżnika. Prolog.

Trójka elfickich dzieci bawiła się na podwórku. Udawali, że są wielkimi bohaterami, toczącymi między sobą wielką bitwę. Najstarszy z nich, potężny i prawy rycerz, odziany w skórzaną kurtkę o wyglądzie zbroi. Oczywiście w zabawie była to wspaniała i misterna zbroja z najlepszej stali, z kolei jego spodnie, wykonane z tego samego materiału co kurtka, były dołem tego nieskazitelnego opancerzenia. Chusta na głowie pełniła rolę hełmu. Z bojowym okrzykiem, ignorując świst strzał oraz masę potworów rycerz nacierał na zdolnego i zwinnego zabójcę. Niestety Kitto, jego młodszy brat był szybszy. Uchylił się przed atakiem tak, że miecz ledwo minął jego gardło. Kiedy zabójca wyprostował się i ogarnął rude włosy z czoła, tak, żeby nie wpadały mu już do oczu, przystąpił do kontrataku. Krótki patyk, symbolizujący zatruty nóż, trafił wojownika, ale nie przebił się przez zbroję. W końcu to nie była biała wełna jego koszuli, albo słaba skóra z której wykonano spodnie chłopca. Niebieskie źrenice walczących zwężyły się ze strachu, kiedy ujrzeli oni najlepszą łuczniczkę wszech czasów, niejaką Kiley. Wysoka blondynka z zaplecionym aż do pasa warkoczem napinała właśnie łuk. Była ubrana identycznie jak Kitto, poza tym, że jej słomiany kapelusz ostał się na głowie. Bosa trójka brzdąców pewnie dokończyłaby tę epicką rozrywkę, której zasady były nieznane dorosłym, ale do drewnianego płotka, pełniącego jeszcze chwilę temu rolę potężnego muru zniszczonego przez oblegającą armię, podjechał jakiś mężczyzna. Okazując brak kultury, odezwał się swoim ojczystym językiem. Całe szczęście granica była niedaleko stąd, więc dzieciaki go rozumiały.

– Hej dzieciaki, jest w waszym domu miejsce dla zbłąkanego wędrowca?

– Nie wolno nam rozmawiać z obcymi. – odpowiedział szybko najmłodszy z całej trójki.

– Cicho bądź Kitto, ten pan jest w drodze od dawna, nie widzisz? – zganiła go dziewczynka, po czym odwróciła się do starszego brata.

Trzeba przyznać, jeździec wyglądał na zmęczonego. Czterdziestoletnie ciało pokrywał brud oraz podróżny kurz, a na podłużnej twarzy widniał niechlujny, kilkudniowy zarost w kolorze czarnym. Nawet fryzura pozostawiała wiele do życzenia, włosy nie widziały wody i grzebienia od wielu dni. Mimo to, głębokie rysy twarzy, duży nos oraz wyraźnie zarysowana szczęka czyniły go nawet przystojnym. Gdyby nie jego zapach, dwumetrowy olbrzym mógłby podrywać dziewki w karczmie. Tym bardziej, że jego ubranie wskazywało na to, że był najemnikiem, w dodatku bogatym. Ciemnobrązowy, skórzany pancerz i spodnie, trochę jaśniejsze buty, wykonane ze skóry jednorożca, tak, na sam ten strój można było poderwać całą masę panienek. Jedyne co mogłoby kogoś odstraszyć to miecz, ciemny fiolet ostrza, niezdrowa aura wokół niego oraz kanciasta rękojeść, zdolna ranić dłonie, aż pachniała demoniczną robotą. Myśl dzieci była jedna, kolejny biedak nie wie czym walczy.

– Oczywiście. – Chłopiec natychmiast pobiegł w stronę domu.

– Jak ma pan na imię? – zapytała dziewczynka z uprzejmym uśmiechem.

– Zwą mnie Evan, a jak na ciebie wołają?

– Kiley. – Ukłoniła się nisko.

– Cała wasza trójka ma imiona na "K"? Wasi rodzice nie byli chyba zbyt kreatywni. – Uśmiechnął się szeroko ukazując białe zęby.

– To elficka tradycja! Każde dziecko w rodzinie musi mieć imię rozpoczynające się na tą samą literę, w przeciwnym wypadku… – próbował odpowiedzieć oburzony Kitto.

– Na rodzinę spadnie nieszczęście, znam tę tradycję, ale nie sądziłem że jest przez was jeszcze praktykowana. Wybacz jeżeli cię uraziłem, po prostu my, ludzie, nadajemy naszym potomkom takie imiona, jakie nam się podobają – powiedział bez przekonania.

– Wy ludzie, nie macie poszanowania dla tradycji! – Oczy Kitto miotały błyskawice.

– Opanuj się! – Kiley uderzyła go otwartą dłonią w tył głowy, po czym odwróciła się do najemnika, przybierając niewinny wyraz twarzy. – Jak się wabi twój koń?

– To jest Ena. – Wskazał głową klacz. – Miałem kiedyś jeszcze mustanga, wabił się Morvan. Ty chyba lubisz konie, mam rację?

– Tak, mamy nawet jednego, ale teraz śpi. Wołamy na niego Manus.

– Piękne imię, znaczy "wspaniały" po elficku jeśli się nie mylę. – Głos jeźdźca nie był zbyt pewny.

– Tak. – Kitto kiwną głową. – Zna pan elficki? – Zapytał się Kitto zaciekawiony, najwyraźniej zapominając o tym, że nie wolno rozmawiać z obcymi.

– Tylko kilka słów, nawet przedstawić bym się już nie umiał.

Rozmowę przerwał nadbiegający Kein. Krzycząc coś niezrozumiałego, dobiegł zdyszany i czerwony do płotu. Niemalże walczył o każdy kolejny wdech.

– Spokojnie mały, zdejmij tę kurtkę i weź kilka oddechów bo nam tu padniesz – powiedział spokojnie Evan.

Po dłuższej chwili, młodzieniec zdołał wypowiedzieć kilka niewyraźnych słów – To… strój treningowy… a nie… kurtka… to po pierwsze… a po drugie…  mamy pokój dla pana… ale nie mamy miejsca dla konia.

– To żaden problem, przywiążę go do płotu, jeśli wasi rodzice pozwolą – odpowiedź była wyprana z emocji.

– Na pewno pozwolą – rzekł krótko Kitto.

Zaraz po wejściu do domu, wojownik przywitał gospodarzy, a następnie szybko się umył i ogolił. Okazało się, że zdążył w samą porę na obiad. Addein, trzydziesto ośmioletnia pani tego domu, nakładała właśnie mężowi mięso. Była ona wysoką kobietą o podłużnej twarzy z delikatnymi rysami. Tradycyjna, błękitna suknia sięgająca jej do kolan podkreślała morski odcień oczu właścicielki, a brązowe loki opadały faliście na jej ramiona. Lun, albowiem tak nazywał się mąż Addein, niewiele niższy od swojego gościa, którego uważnie lustrował swoimi brązowymi oczyma. Krótko przystrzyżone, blond włosy była typową cechą myśliwych, z cechu Luna, podobnie jak jasnozielona koszula, o dwa odcienie ciemniejszy płaszcz oraz spodnie, stanowiące kompletny stój łowiecki. Przy stole był też ojciec Luna, Albion. Długie włosy sześćdziesięciolatka już dawno posiwiały, a na twarzy roiło się od zmarszczek, na tle których wyróżniały się brązowe oczy, w których wciąż tliła się iskierka młodości.

– Z tego co opowiadały mi wnuki, jesteś wojownikiem Evan. Czy to prawda?

– Właściwie to łowcą nagród, poluję na potwory – odpowiedział beznamiętnie, zabierając się za kurczaka.

– Przeżyłeś jakieś przygody? – zapytał się zaciekawiony Kein.

– Żeby tylko jedną.– Podróżny zaśmiał się pod nosem.

– Możesz nam je opowiedzieć? – Kiley wtrąciła się do rozmowy.

– To świetny pomysł, dzieciaki uwielbiają historie. – odezwał się Lun. – Niestety ja i żona ich nie znamy, a ojciec z racji wieku często śpi. Opowiedz im coś.

– Dobrze, ale wszystkie opowieści jakie znam są zbyt długie żeby opowiadać je przy posiłku, po obiedzie opowiem wam je wszystkie.

 

Slugalegionu.

Koniec

Komentarze

Uwaga wstępna jeszcze przed przeczytaniem.

Po pierwsze – treść Notki do czytelnika powinna znaleźć się w przedmowie, a nie w treści opowiadania. 

Po drugie – skoro to jest fragment, to tak powinien być ten tekst oznaczony, a nie jako opowiadanie. 

Po trzecie – nie wiem, jakiej długości jest kompletny tekst, więc nie mogę powiedzieć “wrzuć całość”. Fragmenty nie cieszą się tu zbytnią popularnością, użytkownicy wolą czytać i komentować zamknięte, tworzące jedną całość teksty, bo tylko wtedy tak naprawdę ma to większy sens. 

 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

To akurat nie jest fragment, prolog jest w całości, ale co się tyczy tekstu, to zapamiętam: ) Za tydzień będzie kompletny.

To będzie jakieś siedem stron.

To wrzucaj całość. Tylko przedtem popraw błędy, bo już w tym fragmencie, który zamieściłeś, jest ich sporo: powtórzenia, przecinki, niekiedy zły zapis dialogów (choć w większości poprawny).

– Nie wolno nam rozmawiać z obcymi. – Odpowiedział szybko – po myślniku małą literą

 

I takie coś: i ogarną rude włosy z czoła –  odgarnął

Uśmiechną się szeroko ukazując białe zęby. – Uśmiechnął

Krótko przystrzyżone, blond włosy była typową cechą myśliwych, – a tu o co chodzi?

Chyba zabrakło trochę doszlifowania tekstu.

I powiem tak: o matko, znowu elfy? Kolejne wcielenie wiedźmina?

 

I tak sobie teraz pomyślałam, że jesteś chyba bardzo młodym człowiekiem. Warto w takim razie, żebyś zaznaczył w profilu, ile masz lat, o to znacznie wpłynie na ocenę tekstu.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

– Tak, zna pan elficki? – Zapytał się Kitto zaciekawiony, najwyraźniej zapominając o tym że nie wolno rozmawiać z obcymi.

– Tylko kilka słów, nawet przedstawić bym się już nie umiał.

<> Nie zamykamy pytajnikiem zdania, rozpoczętego oznajmieniem. Kwestię dialogowa należałoby rozbić na dwa zdania, oznajmujące potwierdzenie i zapytanie.

<> Użycie zaimka zwrotnego oznacza, że dana czynność skierowana jest na jej wykonawcę. Czyli, w tym przypadku, Kitto pytał samego siebie, czy przybysz zna elficki. Ponieważ atrybucja dialogowa zaczyna się czasownikiem, duża litera jest niepotrzebna. Brak przecinka przed “że”.

<> skoro nieznajomy zna zaledwie kilka słów po elficku, rozmowa natomiast z dzieciakami była dość długa, wynikałoby z tego, że elfickie dzieciaki znają “ludzki język”, ten akurat, jakim posługuje się przybysz. Czy to na pewno logiczne? Czymś by to należało wyjaśnić…

Jeszcze uwagi bez cytowania. Zjadasz “ł”w końcówkach czasu przeszłego. Gubisz przecinki.

Może daj sobie dwa tygodnie na resztę tekstu, żeby zawierał mniej błędów?

7 stron to jakieś 16 tysięcy znaków – to nie jest długie opowiadanie, nie ma go co dzielić i wrzucać po fragmencie. Skończ* i załaduj całość, wtedy będzie można coś o tym powiedzieć. 

Co do prologu – to jest on fragmentem czegoś większego, nie stanowi zamkniętej opowieści. Jak mówi jego definicja, jest to wstępna część utworu – należy się oznaczenie “fragment”. 

 

* Skończ, ale weź pod uwagę kilka rzeczy i zapoznaj się z zasadami pisowni i tym poradnikiem. Masz chyba wszystkie możliwe błędy. Poniżej przykłady, bo wszystkiego zacytować się nie da:

Udawali(+,) że są wielkimi bohaterami(+,) toczącymi między sobą wielką bitwę.  – brakujące przecinki

Potężny i prawy rycerz, odziany w skórzaną kurtkę o wyglądzie zbroi. – do czego/kogo odnosi się to zdanie? 

ogarną rude włosy z czoła = odgarnął 

Niebieskie źrenice walczących zwężyły się ze strachu, kiedy ujrzeli oni najlepszą łuczniczkę – zbędny zaimek

Nasza bosa trójka brzdąców pewnie dokończyła by – pierwsze – nasza wprowadza taką bardzo osobistą narrację w stylu opowiadania baśni konkretnemu, raczej dziecięcemu odbiorcy. Reszta narracji nie ma takiego charakteru, więc to słówko w tym miejscu mi nie pasuje; drugie – dokończyłaby 

do wielkiego muru, zniszczonego przez obrońców, to znaczy, do małego, drewnianego płotka podjechał mężczyzna – taki zabieg mnie rozproszył, nie lepiej napisać: do drewnianego płotka (mały i płotek to masło maślane), przed chwilą jeszcze grającego rolę wielkiego muru, podjechał mężczyzna  

– Nie wolno nam rozmawiać z obcymi. – Odpowiedział szybko najmłodszy z całej trójki. – błędny zapis dialogu – zerknij do poradnika

Lun, albowiem tak nazywał się mąż Addein, niewiele niższy od swojego gościa, którego uważnie lustrował swoimi brązowymi oczyma. – Co Lun? Brakło w tym zdaniu orzeczenia. 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

wpłynie na ocenę tekstu.

Ale nie na obiektywność! :)

 

Przeczytałem tylko pierwsze zdanie i komentarze, co nie daje mi prawa do zabierania głosu, dlatego zaznaczę tylko, że nie mam dziś humoru na elfy :)

Najlepiej pisałoby się wczoraj, a i to tylko dlatego, że jutra może nie być.

Nie chcę oceniać po czymś tak krótkim, więc poczekam na całość.

Ciemnobrązowy, skórzany pancerz i spodnie, trochę jaśniejsze buty wykonane ze skóry jednorożca oraz miecz tkwiący w pochwie na plecach, tak, na sam ten strój można było poderwać całą masę panienek. Jedyne co mogłoby kogoś odstraszyć to miecz

zaprzeczasz sam sobie

Każde dziecko w rodzinie musi mieć imię rozpoczynające się na tą samą literę, w przeciwnym wypadku… – Kitto odpowiedział oburzony.

jakoś nie bardzo to "odpowiedział", jeśli odpowiedź nie jest skończona

znam tradycję, ale nie sądziłem[+,] że jest przez was jeszcze praktykowana

Wybacz jeżeli cię uraziłem, po prostu my, ludzie, nadajemy naszym potomkom takie imiona, jakie nam się podoba – powiedział bez przekonania.

Wskazał głową konia. – Miałem jeszcze innego konia, Morvana. Ty chyba lubisz konie, mam rację?

powtórzenia

– Z tego co opowiadały mi wnuki, jesteś wojownikiem[+,] Evan.

To świetny pomysł, dzieciaki uwielbiają historie, ale wszystkie jakie znamy my, one dyktują już z pamięci

to zdanie nie brzmi

odziany w skórzaną kurtkę o wyglądzie zbroi

zgrzyta mi ta kurtka o wyglądzie zbroi

 

Trochę błędów jest, te tutaj to nie wszystkie. To dopiero początek tekstu, więc trudno coś napisać o fabule. Wrzuć cały, bywały już teksty znaaacznie dłuższe. I też mam wrażenie, że jesteś jeszcze młody. Dialogi są dosyć naiwne, może częściowo dlatego, że bohaterami są głównie dzieci. Zobaczymy, jak będzie dalej.

Przeczytałam ten fragment. Pomijając fakt wielu błędów, które zostały już wypisane przez innych, jest sporo dziwnych nielogiczności w tekście, które trzeba by było wyeliminować. Ja rozumiem, że to Twój wykreowany świat, ale trzeba go nieco kontrolować i tłumaczyć pewne rzeczy w narracji. Np. dzieci rozmawiają z nieznajomym, który jest najemnikiem i posiada miecz będący “demoniczną robotą”. Ja bym uciekała na siódmy zagon, ale niech będzie. Potem jedno z nich biegnie do rodziców, aby się spytać, czy może zostać u nich. Rodzice ot tak zapraszają najemnika do siebie? Nie twierdzę, że tak nie może się stać – może, ale w tekście musi to zostać wytłumaczone, bo dla czytelnika jest to trochę nielogiczne postępowanie. I można to też zrzucić na karb, że jest to tylko fragment. Może całość coś tłumaczy. 

Łał: D Ile komów, jestem pozytywnie zaskoczony. Dziękuję wam wszystkim. Może odpowiem na wszystko po kolei, błędy ortograficzne i interpunkcyjne zaraz poprawię, to zaprzeczanie z mieczem, też. Co do tego, że powinny uciekać na widok miecza, często się tam zdarza, że ktoś ma taką broń nie mając nawet pojęcia, że wykuły ją demony, a najemników darzy się szacunkiem, większość ludu by to zrobiła. To również wplotę do tekstu: ) Jeszcze raz dziękuję za komentarze.

Najstarszy z nich, potężny i prawy rycerz, odziany w skórzaną kurtkę o wyglądzie zbroi. – brakuje orzeczenia, żeby to było zdanie :) A równoważniki zdań o tej długości wyglądają średnio…

Oczywiście w zabawie była – nie oczywiście, choć się domyślam; powinno być raczej: wedle zasad zabawy kurtę traktowano jak najprawdziwszą zbroję, a wyobraźnia elfickich dzieci…

Pierwszy akapit to ściana tekstu – ściana opisu, detali kolejnych bohaterów. Raczej tego się nie robi na początku, a po trosze rozrzuca po tekście.

– Hej dzieciaki, jest w waszym domu miejsce dla zbłąkanego wędrowca? – A może to zdanie powinno rozpoczynać opko, a dalej powoli wplatać te elementy opisu dzieciaków?

obcymi. – odpowiedział – bez kropki

Cicho bądź Kitto, ten pan – przecinek przed imieniem, a po nim kropka.

podróżny kurz – gdzie ten kurz podróżował? smiley powinno być: kurz podróży, kurz z podróży, kurz, jaki zawsze lgnie do długodystansowych podróżników

włosy nie widziały – włosy sprawiały wrażenie, że nie widziały (taka narracja bardziej pasuje)

Dużo masz “go”, “jego”. Może da się niektóre z nich zastąpić lub wywalić?

szeroko ukazując – przecinek między

ale nie sądziłem że jest przez was – przecinek przed że

uraziłem, po prostu – może lepiej w tym miejscu kropkę?

Wy ludzie, nie – przecinek przed ludzie

Piękne imię, znaczy – tu też kropka zamiast przecinka

I tu kończę lekturę, bo tekścik może sympatyczny, taka opowiastka dla dzieci, ale nie moje klimaty te elfy, więc nie bardzo jestem ciekaw co dalej :) Ale mam nadzieję, że jakąś owocną uwagę tu zamieściłem i coś z tego Ci się przyda.

Witam na portalu :)

Chciałam zwrócić uwagę, że źrenice rozszerzają się ze strachu a nie zwężają .

Hmm... Dlaczego?

Prolog pozwala się domyślać, że w dalszym ciągu będziemy słuchać kolejnych opowieści Evana. Mam nadzieję, że nie powielą istniejących wzorów, potrafią zaciekawić i będą napisane zdecydowanie lepiej niż zaprezentowany fragment.

 

Nie­bie­skie źre­ni­ce wal­czą­cych zwę­ży­ły się ze stra­chu… – Czy to strach sprawił, że oczy chłopca zmieniły się w węże? ;-)

Nie­bie­skie źre­ni­ce wal­czą­cych zwę­zi­ły się ze stra­chu

 

Wy­so­ka blon­dyn­ka z za­ple­cio­nym aż do pasa war­ko­czem na­pi­na­ła wła­śnie łuk. – Łuczniczce musiało być dość niewygodnie, bo skoro warkocz miała zapleciony do pasa, to pewnie krępował jej ruchy. ;-)

Może: Wy­so­ka blon­dyn­ka z war­ko­czem długim aż do pasa, na­pi­na­ła wła­śnie łuk.

Warkocz jest zapleciony z definicji.

 

Oka­zu­jąc brak kul­tu­ry, ode­zwał się swoim oj­czy­stym ję­zy­kiem. – Skąd było wiadomo, jaki język jest jego ojczystym?

 

Hej dzie­cia­ki, jest w wa­szym domu miej­sce dla zbłą­ka­ne­go wę­drow­ca? – Mam wrażenie, że takiego pytania nie zadaje się dzieciom. To nie dzieci decydują, czy można przyjąć gościa.

 

Mimo to, głę­bo­kie rysy twa­rzy, duży nos… – Głębokie mogą być zmarszczki, rysy natomiast bywają wyraziste, ostre, delikatne, szlachetne…

 

dwu­me­tro­wy ol­brzym mógł­by pod­ry­wać dziew­ki w karcz­mie. – To określenie powstało w drugiej połowie XX wieku. W tym opowiadaniu nie ma racji bytu.

 

na sam ten strój można było po­de­rwać całą masę pa­nie­nek. – Jak wyżej.

 

Wasi ro­dzi­ce nie byli chyba zbyt kre­atyw­ni. – To słowo też tu nie pasuje.

 

musi mieć imię roz­po­czy­na­ją­ce się na samą li­te­rę… – …musi mieć imię roz­po­czy­na­ją­ce się na samą li­te­rę

 

To jest Ena. – Wska­zał głową klacz. – Mia­łem kie­dyś jesz­cze mu­stan­ga, wabił się Mo­rvan. – Mustangi są zdziczałymi końmi, biegającymi po preriach Ameryki Północnej. Skąd Evan miał mustanga?

 

Spo­koj­nie mały, zdej­mij tę kurt­kę i weź kilka od­de­chów bo nam tu pad­niesz… – Oddech, to wdech i wydech. Można głęboko odetchnąć, można nabrać głęboko powietrza, można wykonać głęboki wdech, ale nie można brać oddechów.

Może: Spo­koj­nie mały, zdej­mij tę kurt­kę i odetchnij, bo nam tu pad­niesz

 

Ad­de­in, trzy­dzie­sto ośmio­let­nia pani tego domu… – Ad­de­in, trzy­dzie­stoośmio­let­nia pani tego domu

 

nie­wie­le niż­szy od swo­je­go go­ścia, któ­re­go uważ­nie lu­stro­wał swo­imi brą­zo­wy­mi oczy­ma. – Oba zaimki zbędne. Wiemy, czyim gościem jest Evan, a Lun nie mógł go lustrować cudzymi oczyma.

 

Dłu­gie włosy sześć­dzie­się­cio­lat­ka już dawno po­si­wia­ły, a na twa­rzy roiło się od zmarsz­czek… – Zmarszczki raczej nie maja zwyczaju się roić.

Może: Dłu­gie włosy sześć­dzie­się­cio­lat­ka już dawno po­si­wia­ły, a twa­rzy znaczyła sieć zmarsz­czek

 

od­po­wie­dział bez­na­mięt­nie, za­bie­ra­jąc się za kur­cza­ka. – …od­po­wie­dział bez­na­mięt­nie, za­bie­ra­jąc się do kur­cza­ka.

 

Prze­ży­łeś ja­kieś przy­go­dy? – za­py­tał się za­cie­ka­wio­ny Kein.Prze­ży­łeś ja­kieś przy­go­dy? – za­py­tał za­cie­ka­wio­ny Kein.

 

Do­brze, ale wszyst­kie opo­wie­ści jakie znam są zbyt dłu­gie… – Do­brze, ale wszyst­kie opo­wie­ści, które znam, są zbyt dłu­gie

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Oj Oj Bemik! Twoj komentarz obraza fanow fantastyki, a nawet i tworcow. Wtracenie elfow nie musi odrazu oznaczac, ze autor jest mlody. ;)

Z drugiej strony.. nie wazne jak chcialbym uniknac stereotypow to romanse wampirow..

Nowa Fantastyka