- Opowiadanie: Niewierny - Spadający w nicość

Spadający w nicość

Witam w świecie, gdzie ludzka wartość jest równa estetyce jego ciała. Gdzie zabójca to naturalna rola dla społeczeństwa. Bogowie zostają wybudzeni po długiej przerwie. Wracają na ziemie, by siać zamęt i walczyć o swoje terytoria. Czy istniałoby pojęcie rozczłonkowanej miłości ? Nasz bohater starał się je zdefiniować, dopóki nie trafił w objęcia gry politycznej Samego Son Wukong’a 

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Spadający w nicość

Spadając w nicość, wciąż lecisz w dół. Gdy straciłeś wszystko, a jedyne, co masz to szczątki ciała rozrzucone po całym świecie. Na bezkształtnych masach pozszywanych ciał, aksamitnie białe włosy i oczy niczym noc. Czujesz wtedy chłód jedyne, co chcesz uzyskać. To spokój dla duszy tej jedynej, która padła ofiarą łowów. W świecie techniki gdzie ludzie mogą się klonować by przeżyć dalej, polowanie na ludzi stało się czymś naturalnym. Bo przecież, jeżeli jesteś brzydki a bogaty, to masz prawo do szczęścia kosztem innych. W epoce szytych marionetek, nie ma miejsca dla osób słabych. Jesteś jedynie materiałem dla sfery wyższej. Twoje życie jest warte tyle, na ile oceniane jest twoje ciało. Ludzka godność poszła w zapomnienie. Bestialstwo szerzy się na ulicach miast tego pieprzonego świata. Kiedyś w radiu słyszałem, że istnieje ruch oporu, w którym walczą o odzyskanie Godności. Tak same bujdy jak to, że z obcymi można żyć w spokoju i nawet mieszać rasy. To kwestia do przemyśleń na inny czas. Gdy twoja głowa nie jest obciążona napojem życia. Sławetny napój w 2500 roku naszej ukochanej ziemi. Wzorowany na winach z lat 1400 z włoskich prowincji, nie skażonej francuskim tchórzostwem. Tyle że z domieszką cholernie dobrej krwi którejś z obcych ras. Piekielnie mocne dziadostwo i tak samo drogie. Życie w tych czasach jest rzeczywiście nie do zniesienia. Zresztą wcale nie jestem lepszy, dla zemsty i odzyskania ciała ukochanej kobiety zostałem zabójcą i łowcą skór. Choć to drugie dla mnie jest ohydne, to samo zabijanie jest całkiem przyjemne. Tym bardziej, jeżeli spełniasz zachcianki dla bogaczy i możesz ich wyżynać do woli. To jest tak samo pokręcone jak miłość. Na wojnie i w zabójstwach dla pieniędzy wszystko dozwolone

– Barman jeszcze jedno piekielne życie– rzuciłem znudzony

-Tobie chyba dzisiaj starczy Gabriel– powiedział od niechcenia

-Przecież to ja płace za to – burknąłem

-Tyle że ja jestem twoim jedynym słowem stop w tym mieście, i dlatego przychodzisz tylko tutaj pić.

W sumie gad ma rację, podrzędna speluna. W której moja sława nie robi wrażenia na właścicielu. Zresztą jedyne, co mnie interesuje to, że nie ma tu nikogo narzucającego się z słabymi ofertami. Przedostać się przez slumsy graniczy z cudem, jeżeli jesteś z średniej klasy. Tacy ludzie są nietykalni. Z rozporządzeniem nowej ustawy, wprowadzonej przez władze miasta Londynu. Zresztą bycie dobrym zabójcą jest o niebo bardziej opłacalne i sławne ostatnim czasem, niż bycie gwiazdą tv, Jeżeli dożyjesz 40 to możesz zamieszkać w niszach wysokiego miasta. Trzask otwieranych drzwi wyrwał mnie z zamyślenia, a raczej prowadzenia kolejnego monologu. Wysoki mężczyzna, widać na pierwszy rzut oka, że jest prawdopodobnie zaprawiony w boju, lub pracuje w kuźniach królewskich. Cholera zbliża się do mnie, co oznacza, że będzie chciał pogadać.

-Zanim się przedstawisz i podasz swój cel, tam jest bar– rzuciłem od niechcenia ręką– Zamów mi piekielne życie i przejdźmy do interesów.

Zadziwiające zrobił, co chciałem, czyli musi mieć do mnie poważny interes. Jego przenikliwie czarne oczy świdrowały mnie cały czas, nawet, gdy zamawiał mi trunek. Rzucał ciągle spojrzenia, jakby myślał, że coś kombinuje. Zresztą, kto by chciał robić coś lub zabijać w tak gorący dzień.

-Proszę Cieniu, twój alkohol– postawił przede mną trunek z gracją.

-Więc co cię sprowadza w strony tej zacnej mordowni?– Odpowiedziałem uprzejmie, a przynajmniej siląc się na taki głos.

– To, co lubisz najbardziej, czyli zlecenia na zabójstwa, serie zabójstw– ton z jakim to powiedział nie znosił przeciw u.

-ile?

– Lubię konkrety– uśmiechnął się

-Nie pytam, co lubisz, a ile oferujesz. Nie jestem tani, a jeżeli pofatygowałeś się mnie znaleźć to znaczy, że stać cię na mnie.

-Cztery miliony funtów oraz spis organów zabijanych

Kolejny wymysł naszych czasów. Każdy transplantowany organ musi przechodzić przez inspekcje oraz księgowanie na rachunek danego ciała. Wredne kurestwo, przyprawia więcej roboty. Tylko po to by bogaci mogli zrobić sobie „fermę” z ludzkimi organami lub genami.

-Pokaż spis, bo te pieniądze nie są wart twojego zajścia. To znaczy że prawdopodobnie wiesz czego szukam.

-Oczywiście, że wiem, organy Lany Kage. W swoją drogą piękna to była kobieta– Sarknął– Sprawdziłem wytyczne twoich ostatnich zabójstw i coś ci nie idzie szukanie części tej lalki.

-Jeżeli jeszcze chcesz żyć, nie próbuj kpić z cienia. Nie wiesz kiedy umrzesz, a twoje organy rozrzucę bezdomnym do jedzenia.

-Oczywiście, a teraz wróćmy do sedna sprawy-Spoważniał– Dwa truposze z twojej listy to córki pewnego bogatego kupca, który niekoniecznie lubi płacić i słuchać poleceń. To jedno, czyli twoja nagroda, będzie dosyć trudne. Musisz zabić mistrzynię miecza naszej szkoły. Zresztą sam widzisz że karty nie są podpisane. Wpisane jest tylko oko twojej ukochanej.

-W, co ty grasz …– Irytowałem się powoli

– Nicolas Drake-Dumnie odparł– Prawa królewska ręka oraz Dowódca sił specjalnych 21 królestwa zjednoczonej Wielkiej Brytanii. Pod wodzą Króla Boga Deriona IV. Chcę uzyskać cię do większej ilości misji, by wyplenić zalążki buntu. Dane miejsc przebywanie dostaniesz jutro, do swojego mieszkania.

Wstał oraz podał mi dłoń na przybicie naszej transakcji. Pyszność jego nie zna granic, jest arogancki. Co niekoniecznie jest złą cechą. Kierując się w stronę swojego domu w niższych częściach Londynu. Starałem się opanować obrzydzenie tym że muszę przyjąć kolejną misje by odzyskać części Lany. Spędziłem tyle swojego życia na treningu, by móc dać jej święty spokój. Jedyny spokój jaki posiadam , jest w popołudnia w swoim salonie. Życie zabójcy jak sobie ciągle powtarzam, jest banalnie łatwe. Żyjesz sobie w spokoju, zadania dostarczają ci tyle pieniędzy, że nie musisz się o nic martwić. Jedynym problem jest wtedy, gdy jesteś solistą na rynku. Brak jakiejkolwiek dywizji zawsze boli tym że inni zabójcy mogą cię sprzątnąć . Kto by się tym martwił, gdy jesteś najlepszy. Dlatego w spokoju mogę się przygotować do kolejnego zleconego zadania. Tym razem mogę dostać w końcu swoją ukochaną część. Niekiedy nie rozumiem swojej fascynacji odbieraniem części tej jedynej. Kiedyś doprowadzi mnie to zguby. Warto kiedyś pomyśleć o tym by się ustatkować ale żądza zemsty jest zbyt duża by to zrobić. Czuje się absolutnie wyszkolonym zabójcą, co pokazują moje statystyki. Przemierzając ulice slumsów, można dostrzec dużą różnicę między ludźmi którzy wybrali życie bez wspomagaczy i tych którzy wymieniają swoje części na obce u nielegalnych chirurgów oraz mechaniczne członki. Brzydzi mnie postęp, w który poszła ludzkość. Gdzie zatraciliśmy swój obraz podobny do boga, a może jedynie to wymysł ludzi? Pomijając to że mamy tak rozwiniętą technologię ludzie dalej bezgranicznie ufają kościołowi Zbawiciela. Jest on najmocniejszą instytucją religijną z swoją bazą w niezmienionym Rzymem. Zmieniło się tylko to że stał się on kolejną potęgą, która utrzymuje podzielony ten świat na cztery nacje. Japonia, Chiny, Wielka Brytania. Państwa te dominują prym w różnych dziedzinach. Zadziwiające jest to że jako Chiny posiadają największą ludność , zasoby i postęp techniczny. Tak królestwo kwitnącej wiśni ustępuje im tylko w posiadanym terytorium. Warto zatrzymać się przy tym fenomenie. Posiadają oni niesamowicie waleczne wojsko, które potrafi przemienić swoje porażki w zwycięstwa z względu na genialnego wodza oraz Szoguna bezimiennego. Rzym utrzymuje swoje terytoria i niesamowicie wysokie podatki fanatyzmem religijnym. Państwa Anglosaskie to jest jedna wielka Pandora. Skorumpowana, zjadana od wewnątrz przez raka chciwości. Wielkie partie polityczne walczą między sobą o dominacje na krajowym rządzie. Człowiek żyjący jest tu nic nie warty moralnie, a jego ciało jest jego stawką. Umiejętności schodzą tu na drugą turę wyceniania. Nasza ukochana matka wyspa, która nigdy nie została zdobyta. Jest jak kolos na glinianych nogach , a jedyne co ją ratuje od upadku. To jest kwestia mobilizacji, dobrze wyszkolone wojsko, i ten wielki głupiec, którego miałem okazje poznać w barze. Zadziwiające, że pomimo swojej pozycji, ani razu nie wywyższył się w rozmowie. Może to jednak jakiś respekt wobec zabójców i łowców. Łatamy potężnie i zasilamy swoimi misjami dziurę w budżecie tego państwa. Gildie odprowadzają podatki, szkolą wojska, tworzą miejsca pracy. Ich siedziby są zazwyczaj miejscem tętniącym życiem społecznym. Obecnie nasz rynek jest przesycony ilością zabójców, którzy w jakiś zadziwiający sposób utrzymują liczbę ludności na stabilnym poziomie. Można więc stwierdzić na obrazie mojej wiedzy że te państwo to jedna wielka ubojnia w której wygrywają silniejsi , bądź lepiej urodzeni. Przynajmniej na rzecz takich rozmyślań dotarłem do domu. Otwierając drzwi, które posiadają czytnik DNA. Cały dom znajduje się w wielkiej dziurze, która powstała po jednym z wielokrotnych nalotów w trzeciej wojnie. Wchodząc wyczułem woń lawendy w domu, który zostawia po sobie mój robot, który do złudzenia przypomina człowieka.

-Witaj w domu panie– wypłynął z przedsionka głos

-Czy obiad gotowy Katie?

-Tak panie, dzisiaj na obiad piersi z kurczaka w belwederskim sosie

-Wyśmienicie, za 10 min będę gotowy do posiłku

Zadziwiające, że to prawdopodobnie fetysz, wybrałem jej wygląd na kształt lany. Tyle że biel włosów to królewski wygląd, więc musiałem zadowolić się tylko czernią. Zresztą zapłaciłem ogromną sumę za nią. Udałem się w stronę klasycznej łazienki z 21 wieku. Była dla mnie o niebo wygodniejsza, i pewniejsza niż maszyny, które miałyby cię umyć i ogolić. Po zakończeniu i odpoczynku w wannie, udałem się na werandę z sztucznym widokiem na las. Zazwyczaj obraz jest dobierany do myśli patrzącego więc zastanawiam się co miało mi to przekazać. Czyżby mój umysł wchodził w cień. Zresztą to nie ważne

-Co pan domu życzy sobie do picia?-Wyrwała mnie z letargu

-Szklankę szkockiej– rzuciłem od niechcenia.

-Już podaje.

Po treściwym posiłku udałem się w stronę pokoju głównego w którym znajdowała się czarna ogromna sofa oraz stolik i miejsce ładowania . Na czarnym mahoniowym stolę leżał list.

-Dostarczony przed przyjściem , nie proszono o podpis więc tylko przyjęłam– rzekła radośnie

Kiwnąłem tylko głową w aprobacie, zadziwiające jak jej mimika twarzy i realność przypominają człowieka. Otworzyłem kopertę, w tym samym momencie z głośników zaczęła lecieć rockowe ciężkie brzmienia. Z szklanką szkockiej zacząłem przeglądać danę osób które miałem zabić . Zainteresowało mnie tylko to że chcą się pozbyć swojej królowej wojska. Zresztą ja nie jestem od myślenia politycznego, tylko wykonywania zadań. Udałem się w stronę sypialnie, gdzie położyłem się do łóżka by śnić swoje koszmary.

Biel tańcząca w blasku świec. Słoneczny uśmiech, który zawsze rozbrzmiewał na jej wiecznie zaśmianych ustach, aksamitna i alabastrowa skóra, kobieca pełna sylwetka, która nadawała jej agresywności. Nie współgrała z jej delikatnym charakterem. Co nie znaczy, że nie potrafiła być zadziorna. Gdy czegoś chciała zawsze to uzyskiwała. Zawsze grała dla mnie na pianinie, to było jak afrodyzjak najwyższej, jakości. Zawsze mnie usypiała tym do snu, gdy wracałem z akademii. Miałem zostać wysokiej rangi oficerem. Wiedziała o tym i mnie wspierała.

-Witaj w domu Gab

-Ach moja ukochana lan, padam z nóg, jestem głodny, jutro to rzucam– jęknąłem

-Powtarzasz to od dwóch lat– zaśmiała się

-Dlatego się dziwię, że wytrzymujesz z mną– burknąłem

-Wielkiego wyboru nie mam– rzekła

– HA, czyli jednak jesteś tutaj dla mieszkania i jedzenia– Wykrzyknąłem władczo – więc żądam ogromnej kolacji i gotowej kąpieli za trzydzieści minut

– Czyli moja miłość dla ciebie się nie liczy ?– rzekła smutno

-Psst, biorę to jako zapłatę za moje uczucia .

-Czyli jednak do mnie coś czujesz!- Rzekła radośnie

-Nic takiego sobie nie wmawiaj– Podszedłem do niej tyłem i ucałowałem łabędzią szyje.

– Przestań, to podchodzi pod molestowanie .

-Przyszłym oficerom wolno więcej ,ba nie masz prawa narzekać!- uśmiechnąłem się

-Więc życzy pan sobie kolacje czy może zje mnie ?– delikatnie szepnęła

– Teraz to ewidentnie pani Kage z mną pogrywa.

-To teraz pan Kage uda się do łazienki, by zmyć z siebie smród gildii

-Tak jest królowo złośliwości

Gdy wyszedłem odświeżony, czekała jak zawsze na mnie kolacja w słodkiej atmosferze lawendy. Wówczas w sztucznej atmosferze lana hodowała różnego rodzaju kwiaty. Ten dom wtedy pachniał i tętnił życiem.

-Nie wiem, od kogo zabrałaś to danie, ale musisz mu podziękować– rzekłem szorstko

-Czy ty uważasz, że nie umiem sama nic ugotować– prychnęła

-Cz y ja kiedyś powiedziałem inaczej? Wydaje mi się że będziemy musieli zainwestować w robota domowego

– Nie doczekanie twoje, dzisiaj pan śpi w dużym pokoju?

-Tak jak wczorajszego wieczoru? Sąsiedzi chyba mają nam za złe zakłócanie ciszy

Boże, jaka ona jest słodka jak się czerwieni, uwielbiam ją doprowadzać do tego stanu. Teraz jak zawsze dla każdego mężczyzny, jest to najlepsza część wieczoru. Gdy możesz do kogoś wrócić i żyć w przeświadczeniu, że ktoś cię wspiera w dążeniu do celu. Pora snu jest niczym kolejna podróż do krain szczęścia. Bycie bohaterem dla tej jedynej jest niesamowitym uczuciem.

 

-.-

 

 

Tak wygląda każdy mój sen, nigdy nie pozbędę się tego słodkiego fatum. Kwestią jest moment, w którym się budzę. Nigdy nie wiem, który to będzie. Czyste szaleństwo, jeżeli mógłbym je rozlać do szklanek. Zaraziłbym cały Londyn, zresztą on i tak ginie. Śmierć trawi wszystko od środka w tym piekielnym mieście jak i kraju. Warto jednak przyjrzeć się dokładnie ostatniej ofierze, mój instynkt podpowiada mi, że będzie to cholernie trudne. Wystawiają swoją mistrzynie na śmierć ,co oznacza że musiała złamać regulamin lub podważyć królewską władzę. Posiadając taką władzę i popełnić taki błąd, czysta kobieca logika.

-Przygotuj mój strój na misje, ostrza przygotuje sam

-Czy życzyłby by pan sobie coś na śniadanie– Powiedziała pewnie

-W sumie, zrób cokolwiek a na obiad coś lekkiego.

Zadanie jak zadanie, samo w sobie nie powinno wydawać się trudne. Miejsce pracy dosyć spokojne, wiktoriańska część bogatej dzielnicy nie powinna być pełna pod wieczór. Zresztą i tak muszę się udać w stronę bogatej dzielnicy. Muszę zbadać szkołę w której uczy mistrzyni oraz po drodze, zaliczyć przygotowanie zadania pobocznego. Czuję się niczym młody żołnierz który musi biegać na posyłki. Kiedyś z tym kończę, gdy ciało jej odzyskam. Ciągła walka, spadek w dół jest tak przytłaczający, że jedyne co mnie trzyma na tym świecie to chęć zemsty i cień. Poranek dzisiejszego dnia wydaje się być pochmurny. Kwestia pozostaje czy to chmury z związane z jakąś nową budową szlacheckiej części miasta czy jednak chmury. Londyn jeszcze sześćset lat temu słynął z swojej psiej pogody. Pora by dzisiaj wieczorem zanieść tam cień prawa. To jedyny moment, gdy pozostaje bez jakichkolwiek emocji. To, co mnie wyróżniało w szkole oficerskiej to zimny umysł. Nigdy nie unoszę swoich emocji w pracy. Zresztą, po co? To zazwyczaj kończy się pewną śmiercią lub wielkim pojedynkiem, co może ostatecznie i tak doprowadzić do śmierci. Zawód zabójcy nie jest czymś nowym i obrzydliwym w tym świecie. Problem tkwi w tym, z jakim zabójcom macie do czynienia. Jestem starodawny i świecki. Może to właśnie przyniosło mi moje miejsce. Widzicie również, że arogancja i pewność siebie aż kipią z mnie. Nie pomylicie się jak nazwiecie mnie również alkoholikiem i świnią. Nie jestem super bohaterem, co to nie jeden zabójca z czołówki nim jest. Zresztą nie umrę pewnie śmiercią naturalną, więc czemu by nie skrzyżować ostrza z którymś z nich. Wielka piątka, z czego tylko dwóch jest starej daty. Reszta używa osprzętu i wspomagaczy ciała tworzonym na zamówienie. Realną rzeczą jest to że gdy postępuje technologia, ewoluuje również człowiek. Widziałem kiedyś materiał w książce o historii największego mocarstwa 21 wieku, jakim była Ameryka. Ludzie byli niesamowicie grubi, ciekawe jak oni mogli sobie radzić z codziennym zmaganiami. Zresztą tam słowo postęp był paradoksem. Wraz z rozwojem, tylko nieliczni nie tracili tępa do głównej linii życia. Jaką jest postęp, ma to przełożenie na nasze szkoły i szkolenie. W Londynie istnieje masa szkół żołnierskich. Szkoląca różne rodzaje wojsk. Następnie możemy znaleźć pięć szkół oficerskich oraz trzy domy szkolące zabójców. Oczywiście możesz poszukać mistrza , który będzie uczył cię indywidualnie, ale to kosztuje. Ja jestem ostatnim szeptem, szkoliłem się w Szkole Dzaharyskiej, klanu który przeżył na ziemi ponad półtorej tysiąca lat. Wywodzi się z granic dawnych pustyń oraz mieszanki starodawnych rycerskich szkół. Między mistrzami mojej szkoły różnice, nie polegają tylko stylu. Zazwyczaj różnią od siebie się też wyglądem oraz specyfiką swojej części piętra. Jest ich osiem , co w stosunku do innych szkół jest bardzo nisko. Zresztą i tak jest uważana za najgorszą szkołę z względu na ilość wypuszczanych zabójców. Jest ich zazwyczaj dwudziestu z początkowej liczby czterystu, których rekrutuje się z szkoły oficerskiej. Przechodziłem szkolenie cienia, więc moją naturą jest pojawiania się i znikanie. Dla jednych to magia dla mnie lata treningu. Część podlegająca mistrzowi wiatru , stanowi przygotowanie dla zabójców szkolących się w efektownych skokach, zabójstwach wielkich szych. Czym się posługują? To jest część artystyczna, im większą masz wyobraźnie , tym więcej zarobisz. Szkoła żelaza, szkoli raczej berserków niż typowych nosicieli śmierci. Działa tam cała broń ciężka, od mieczy prostych po ciężkie oburęczne topory. Ziemia, to jak nam podpowiada nazwa. Trucizny w wszystkich możliwych rodzajach. Światło szkoli obrońców przed zabójcami, jeden wielki paradoks. Szkoła cienia, najbardziej kojarzące się z zabójcą słowa. Sztylety, miecze krótkie, skradanie się, skrytobójstwo. To my jesteśmy czarną stroną miasta, to my nosimy cień, to nasze słowo padnie ostatnie! Tak mawia nasz mistrz. Ogień jest świetny, jego mentalność to jedno wielkie bum! Wysadzanie, niszczenie wewnętrze i zewnętrzne. Najgorsza możliwa śmierć. Mniejsza o resztę szkół, teraz muszę się skupić na analizie środowiska, w którym będę musiał wykonać zadanie. Zbliżam się tam nieuchronnie. Ciekawe stoję przed nowoczesnym budynkiem, który znajduje się w wiktoriańskiej części bogatej dzielnicy. Na pierwszy rzut oka, a nawet dwóch. Rzuca się telebim pokazujący jakiegoś oficera, który pokazuje podstawowe kroki w sztuce szermierki. Przynajmniej robi to płynnie. Z papierów, które przeczytałem rano, to musi być ta gildia. To może być wredna przeciwniczka. Spoglądając dalej na mapę, muszę kierować się na wschód. Czyli typowe położenie kupieckich domów. Moje serce zaczyna mocniej bić, gdy wiem że niedługo zaczną się łowy.

 

……..

W nowoczesnym budynku, położonym w samej środkowej części Londynu. Białogłowa dziewczę połatane niczym kopia frankensteina. Skupiała swój wzrok w coś innego niż zamgloną strefę granicy państwa miasta .

-Jaśnie pani?-rzekł minister– Panienko czy nas słuchasz? Przecież podejmujemy decyzje na temat ubezwłasnowolnienia najlepszego z zabójców, dotyczy to nie tylko twojego życia ale również twojej podwładnej i najlepszego szermierza w całym Londynie. Więc proszę skup się na moment swoją piękną duszę na tym zadaniu?– Rzekł zrezygnowany

-Myślisz że byłby w stanie zrobić mi krzywdę po tych latach gdy polował bezowocnie by przywrócić mi życie? Jesteście na tyle beznadziejni by nie wiedzieć jak wasz przeciwnik się zachowa. Przecież to było waszym planem. Poskładać to ciało i włożyć do niego moją duszę. Trzeba przyznać że udało się wam to wyśmienicie. Dlatego posiadacie asa by go zwabić i przejąć nad nim kontrolę lub krok po kroku wybije was co do ostatniego człowieka w tym mieście. Co ja mogę zrobić innego , niż pojawić się w odpowiednim momencie , o ile to będzie potrzebne. Nasza fechmistrzyni wydaje się mocniejsza niż on. Możecie go spętać jak psa jeśli tylko, to nam pomoże w naszych planach. Tylko kwestia tego jak będzie dla nas działał

-Myślelibyśmy go przeszkolić, oraz mianować lordem– dumny z swojej tezy, uśmiechnął się

-Jako prawa ręka naszego pana, mogę się z tym zgodzić. Moje zdanie jest takie, że wejście naszej ukochanej księżniczki może wyprowadzić go z równowagi lub dodać mu siły.

– Zgadzam się z tym, poza tym mi również ciężko kontrolować to ciało. Jest ono nadal naczyniem dla duszy jego ukochanej, co za tym idzie prowadzę ciągle walkę w środku. Jedyny sposób to uśmiercenie jej. Żądam byście znaleźli sposób do zabicia jej lub uwięzienia.

– Tak jest!- Rzekli chórem.

– Zacząć końcowe przygotowanie do wykonania polecania.

 

 

……

 

Wracając do głównego bohatera, który po zobaczeniu reszty budynków swoich truposzy udał się w stronę swojego spokojnego domu na obrzeżasz miasta. Kroczył powoli tak jakby miał się spodziewać ataku z każdej strony, jakby jego sławo go nie dotyczyła i zachowywał się jak normalny człowiek ogarnięty strachem. Tylko jego oczy nie pasowały do jego zewnętrznej mimiki ciała. Puste ogniki, które raz po raz rozpalały się oraz gasły. Znikąd pojawił się przed nim posłaniec cybernetycznej poczty samego głównego państwa.

-Witaj Cieniu, posiadam paczkę z rozkazami do twojego zadania

-Czy nie chciałbyś wejść i czegoś napić się Paulo?-Skinął głową w stronę swojego domu.

-Tym razem muszę ci odmówić, muszę dostarczyć przesyłki jeszcze w kilka miejsc.-Wyciągnął dokumenty owinięte w metaliczną skrzynkę, z czytnikiem dna na samej górze.– Teraz jak mogę prosić po prostu podpisz bez narzekania swoją krwią i ja mykam sobie dalej do pracy.

-Cholerne procedury, czy oni u góry nie wiedzą, że to może skrzywdzić moje utalentowane łapki !- Krzyknął

-Znowu zaczyna– mruknął zirytowany

-Dobra dawaj to ustrojstwo, podpisuje już.

-Żegnam Cieniu

Odbierając paczkę udałem się w stronę swojego domu, gdzie jak zawsze czekała na mnie pani domowa w formie ludzkiego droida. Gdyby rzeczywiście ktoś przyszedł pierwszy raz i byłby samotny mógłby próbować przystawiać się do robota, co byłoby oczywiste i godnym komplementem dla twórcy. Rzadko, kiedy posiadałem gości w domu, tym bardziej męskich. Dwa razy widziałem tą sytuacje , Katie przyjmowała te zaloty dosyć spokojnie. Odpowiadając i rumieniąc się jak człowiek. Zresztą teraz pora zobaczyć przesyłkę , którą nieszczęsnym trafem uzyskałem.

 

Witaj drogi cieniu, mam nadzieje, że twoje zdrowie jest dobre oraz dzisiejsza forma cię nie zawiedzie. Plany kolejności trochę się zmieniły na twojej liście. Twoim priorytetem jest budynek , który dzisiaj obserwowałeś. Znajdziesz tam głównodowodzącą siłami naszej armii. Jest wyśmienitym szermierzem, więc uważaj na siebie. Wierzę w twoje umiejętności, dlatego wybrałem ciebie. Cesarz popada samo zachwyt, że mógł wynająć cienia. Więc na twoich barkach leży również moja reputacja. Więc mogę stwierdzić fakt, że misje wykonasz.. Truposze przecież nie mogą chodzić po tej ziemi. Jeżeli zadanie wykonasz, to prawdopodobnie będziesz miał szansę stać się naszym wyrokiem na przeciwników. Więc pokaż siłę klasycznych oraz historycznych zabójców. W twoich rękach spoczywa wasz splendor kage.

Prawa ręka cesarza.

Nicolas Drake

Minister spraw obronnych

W moim odczuciu to jest jakiś kartel, lecz nie mnie to oceniać. W środku paczki znajdowało się zawiniątko.

-Katia kochana daj coś do jedzenia strudzonemu człowiekowi pracującemu na ten dom.

-Czyli, co panicz chciałby zjeść?-Spytała z troską.

-Cokolwiek ugotujesz, zrób to najlepszym daniem. Być może to mój ostatni posiłek, który zjem na tym świecie.

-Niech pan tak nie mówi– Zaszkliły jej się oczy

-Od razu sprawdź to zawiniątko, które dostałem

W tym czasie udałem się do łazienki odświeżyć przy wykonaniu kanonicznych operacji jakie zazwyczaj wykonuje się w łazience. Czasem myślę, że lepiej byłoby żyć w jakieś zapadłej dziurze, być rolnikiem. Mieć swoje poletko, stadko dzierlatek oraz żonę czekającą na powrót męża z pracy

-Obiad gotowy.– Zakomunikowała-. Paczka ,którą kazał mi panicz sprawdzić to strój najwyższej szkoły wojskowej naszego miasta. Czyli misja rzeczywiście nie wygląda na łatwą.

-Prawda i co gorsza czuję w niej jakiś postęp, ale kim my jesteśmy by grać w politykę?

-Cóż z twoim podejściem panie, każde miasto by padło z głodu lub rebelii wciągu tygodnia.

-Bardzo zabawne, chciałbym byś upiekła moje ulubione ciasto jako nagrodę za wykonanie dobrze zadania. W końcu trup to trup, będzie prawdopodobnie trochę trudniejsza egzekucja.

-Tak jest!

Zabrałem się do pałaszowania przepysznego dania. Złożonego z trzech części. Jak zawszę instynkt dobrał się do mięsa, jako pierwszego posiłku. Zadziwiające jest to, że mięso jest takie pociągające.

– Co jest głównym składnikiem?

– Na panicza miejscu nie pytałabym tylko się cieszyła smakiem i skupiła na misji-Mruknęła

-Mhmm.

Po skończonym posiłku, pora ubrać się w nowy uniform oraz udać stronę szkoły i jeszcze raz przemyśleć plan? Jaki plan, przecież to będzie pojedynek niż zwykłe zabójstwo. Jeżeli dostałem ten mundurek to znaczy że jakakolwiek próba podstępu nie będzie miała sensu. Także

-Wychodzę , lepiej by ciasto rzeczywiście było warte tej misji!

-Będzie, ale tylko jak wrócisz!

-No nie martw się już, jeszcze lepszego ode mnie nie nosi ta ziemia

-Mhmm

-Nie papuguj– Pokazała wrednie język i wygoniła mnie za drzwi

Czy ona naprawdę jest robotem. Tego nie pojmę.

 

Dlaczego Londyn zawsze płacze w dzień sądu? Nieważne czy osoba ta jest winna lub nie. Niebo w dzień pracy zabójców jest zawsze ciemne, niczym ukryte części ich dusz i marzeń. Być może kiedyś trafi się ktoś z jakąś iskierką w duszy, która będzie cieszyć nasze państwo-miasto. W mojej ciele pustka pokrywa coraz bardziej zakamarki astralnego ciała. Czy się boję? Kto by się wątpił w siły nadprzyrodzone, które rządzą twoim losem. Problem powstaje wtedy, gdy ty po prostu olewasz te prawa i pniesz się swoją ścieżką, Nie mam nic do stracenia, dom będzie stał jeszcze wiele lat po mojej śmierci. Moja Katie sama będzie dbać o dom a konserwator o nią. Więc koło wzajemnej adoracji się zamyka. Kim jest mój cel, jakie posiada zdolności? Jeżeli jest szermierzem, to włada tylko mieczem? W tym pieprzonym świecie nic nie wiadomo. Co oni wynajęli lub kogo do swoich celów? Boże broń tylko przed magią, jeżeli tam u góry ktokolwiek jest

 

-.-

W wielkim piętrowym budynku, który wyglądał niczym tort weselny tylko stu piętrowy. Znajdowały się dwie kobiety. Bił od nich chłód, tak zimny że czuć było go poza salą bojową.  Milczały, lecz język ich ciał wskazał że badają swoje umiejętności oczami. Pozszywana białowłosa, wyglądała niczym misternie zrobiona lalka. Ciało jej wskazywało na niewinność, lecz dusza grzmiała i żądała. Aura pokrywała jej delikatne kształty. Druga długowłosa stała w bojowej pozycji jakby oczekiwała ataku. Jej warkoczyki splecione do samej skóry podrygiwały nieznacznie z każdym ruchem jej głowy. Przypominało to istny taniec węży o czarnym niczym noc odcieniu. Duże zielone oczy pokazywały iskierki gotowości oraz braku stresu. Pełne czerwone usta zaczęły się otwierać

-Więc czego oczekujecie ode mnie?

-Masz pokonać i nie zginąć cienia, to zadanie nie wydaje się trudne dla posiadaczki Fenrira

-Musicie mieć niesamowite pokłady pieniężne, że zgodzili się na wynajem moich umiejętność.-Przechyliła głowę w bok

-To akurat twój najmniejszy problem, skup się na zadaniu. Nie oczekuj ataku z zaskoczenia, byłabyś pewnie martwa ,szybciej niż o tym teraz pomyślałaś

-Zadziwiająca jest twoja wiedza Maszkaro, czym walczy?– Białogłowa drgnęła słysząc obrazę.

-Dwa sztylety, dobrze wyuczony walcząc wręcz. Genialny taktyk.-Odpowiedziała beznamiętnie– Niedługo powinien zawitać w progi tej Sali, lepiej się postaraj. Nie chciałabym interweniować i tracić jego emocji i zła kryjącego się w nim.

-Czyli moim zadaniem jest stworzenie dla was pieska śmierci?-Rzekła milcząco

– Nie ty masz go po prostu oszołomić i zakuć. My go wytresujemy.– Odpowiedziała łagodnie

-Chcecie pozbawić waszego najlepszego zabójcę honoru, podoba mi się to. – Strzeliła biodrami\

W Sali do walk zaczął padać śnieg. Powoli odmierzając czas, lodowa wojowniczka zaczęła się przygotowywać do walki. Poznając ekwipunek przeciwnika, pozbyła się ciężkiej broni. Co zostawiło ją w przyległym do ciała tunice oraz rozłożystych spodniach, których nogawki zostały ściśnięte bojowymi tytanowymi butami. Zmaterializowała miecz oraz dużą tarczę. Oczekując siadła czekając na swojego przeciwnika.

-.-

Mijałem przechodniów, nie zwracając na nich uwagi. Przygotowywałem umysł na wszystko, zawsze uważałem, że im mocniejszy przeciwnik tym lepiej dla mnie. Jeżeli go pokonam to większa chwała dla mojej osoby, gdy mnie zabije to chociaż zrobi to z honorem. Więc już jestem na miejscu pora wejść. Coś w mnie wpadło, zauważyłem tylko białe włosy i blizny. Nie zdążyłem jej się nawet przyznać. Tylko kolor włosów mnie przyciągnął do jej skrzywdzonej osoby. Swoisty narkotyk dla mojej duszy , zresztą jak każdy egzotyczny kobiecy wygląd. Cóż pora ruszyć się z miejsca, by wbić się w tego molocha. Ile to cholerstwo ma pięter. To prawdopodobnie będzie najwyższe piętro, może po prostu kogokolwiek spytam.

-Witaj, czy mógłbym ci przeszkodzić ?– Spytałem nieznajomego wysokiego oficera

-Kto ty? Dlaczego zaczepiasz wyższego rangą psubracie!- Zdenerwowany wykrzyczał wszystko na jednym oddechu.

-Ja.. Przepraszam. Chciałem tylko spytać, jak dostać się do major damy naszej jednostki

Przynajmniej czasy szkoły oficerskiej nie zatraciły się w mnie tak bardzo, by zapomnieć jak podać prawidłowo nazwę najwyższego rang ą wojownika.

-Jedź na najwyższe piętro, życzę szybkiej rekonwalescencji.

-Tak jest i dziękuje! -Wyprężyłem się

Więc komu w drogę , temu szpital na przystanku? Dziwną mają tutaj etykietę. Tylko ten sam wkurzający dźwięk, który ogłasza przybycie windy. Nie czuję nikogo poza tym zagubionym człowiekiem na tym piętrze ani na wyższym. Czyli to jednak wszystko prawdopodobnie jest ukartowane. Niech ktoś mnie zbudzi z tego snu. Niech moje życie w tym momencie przejdzie w cień, wyostrzy mój umysł. Pora pozbyć się tego ścierwa z swojego ciała. Same spodnie wystarczą. Nic nie będzie mi ograniczać ruchu. Kwestia zaskoczenia została pominięta. Nie lubię gdy zabierają mi pole do popisu. Piętro pięćdziesiąte piąte, ostrza już gotowe. Siedemdziesiąte , moje ciało jest gotowe. Setne, to już czas na przygotowanie śmierci.

-Witaj, czekałam na ciebie kundlu.– Rzekła nieznajoma uśmiechając się.– Nie masz nic przeciwko że będziemy walczyć na moich warunkach?

-Czy mam jakikolwiek wybór?0 mruknąłem

-Zawsze możesz się poddać – Powiedziała chwytając się złączając obie ręce pod piersiami– Oddać się mojemu nordyckiemu urokowi

-Jesteś śliczna, dlatego ciężej będzie mi ciebie zabić.

-Więc zatańczy kundelku, Auuu!!!!!! – Zawyła

– Co ty do cholery.

Ruszyła z miejsca powoli, ciągle badając mnie swoimi wielkimi oczętami. Ruszyłem również ja używając od razu przyśpieszenia. Niech walka trwa na moich zasadach. Uderzam całą siłą jaką posiadam. Blokuje tarczą, Wpycham sztylet w lukę powstałą po zasłonięciu się tarczą, wyrywa mi sztylet z ręki i go odrzuca. Co za wredna..

-Co jest kundelku, tylko na tyle cię stać?– Zakpiła– Opisywali cię lepiej.

-Za dużo szczekasz, moje oczy cię poznały teraz pora na ciało!

-Jesteś tego pewien ?

-Nie, ale nie mam nic więcej do powiedzenia, więc…

Ruszyłem, postawiłem teraz na szybkość. Skoki, małe kroczki zwody ciałem, pchałem, uderzałem, sztyletowałem. Wszystko odbijała, jest cholernie potężna w obronie. Do tego prawie się nie porusza. To będzie niesamowicie ciężki pojedynek. Znowu ten sam schemat, jednak tym razem się odsunęła. Ruszyłem na nią, nagle wykonałem niski pad oraz odbicie w przód. Jest po niej, teraz tylko głęboko ciąć. Nawet nie zdążyłem wykonać żadnego ruchu ręką. Uderzyła mnie biodrem z tanecznego ruchu, przynajmniej ją kopnąłem. Wyrzuciła mnie z swojego kręgu, znowu krążyłem wokół niej. Śnieg pozostawiał moje ślady, stawał się coraz bardziej wydeptany oraz śliski. Cholera jak wszystko ma cię zerżnąć to zrobi to w najgorszym momencie .

-Wuff zbliżyłeś się do mnie bez używania magii! Na co czekasz? Użyj czegoś w tym momencie.– Niecierpliwiła się

-Po co?

Ruszyłem znowu do natarcia, jej tarcza coraz bardziej opadała, co znaczy że moje kocie ruchy zaczynają działać. Pora zmienić taktykę, jak ona mnie nazwała? Kundlem! To kundel teraz pokaże jej kiełki. Zacząłem nieregularnie do niej podchodzić to podbiegać, unikając sztychów oraz okrężnych ciosów miecza. Znowu utworzyła się luka, tym razem jednak po prostu wbiegłem. Uderzyłem, pojawiło się coś miękkiego na drodze mojego sztyletu. Trafiłem! Auu przejechała po moim lewym boku, znowu wycofanie. To tylko powierzchowna rana.

-Rzeczywiście nie myliłam się co do twojego opisu kundlu, teraz pora żebym ja przeszła do ataku.

Wyrzuciła w powietrze tarcze oraz miecz by w tym samym czasie wyciągnąć z pokrowca przymocowanego przy onucy buta flet. Wzięła głęboki oddech, zaatakowałem. Miecz nagle pofrunął w moją stronę, a ona odskoczyła zwiewnie w drugą stronę. Cholerna kobieta, co ona posiada jeszcze w swoim arsenale. Niesamowita obrona, to chyba to, na czym skupia swój styl, pora przejść a raczej postarać się zaatakować bez broni. Schowałem sztylety. Usiadłem w miejscu, złożyłem swoje ciało do pozycji lotosu i czekałem.

-No i czego tak siedzisz na zimnie, wilka złapiesz– Zażartowała

-Wydaje się że jednego już muszę się pozbyć, to chętnie wezmę twoje oczęta na pamiątkę.

-Wrrr, jednak nawet nie posiadasz manier.– Warknęła

-No już nie warcz na mnie, to był komplement.

Nie zdążyłem nic więcej powiedzieć, tym razem ruszyła na mnie. Jej osprzęt wirował wokół niej. Jedyne co zauważyłem przed uskoczeniem, że każdy jej ruch w prawą stronę lub lewą stronę odpowiada za inny ruch ataku oraz obrony. Jednak jest realnie przypisany do jej rąk, co jest ciekawą taktyką. By móc użyć swoich zdolności muszę się do nie j zbliżyć. Więc czekam w miejscu, znowu w tej samej pozycji i obserwuję. Czy się denerwuję? Dlaczego? Ona jest typem obrońcy by wygrać ten pojedynek musi zaatakować, więc po prostu zbiorę w sobie odpowiednią ilość spokoju by wykonać mój manewr . Dalej poruszała się w swoim tanecznym kroku, ruszyła tym razem dynamicznie. Prawa strona dominuje, co ona tam trzymała. No tak pędzące drewno mówi wszystko. Uniknąłem, wykonała krótki ruch w przód razem z ukłonem. Miecz uderzył z góry, jednak znowu zostawiła lukę. To nic że oberwę. Mogę ją zabić, pomimo szarpnięcia jakie poczułem. Podbiegłem do niej ile sił w nogach. Uderzając w piszczel, cholerny tytan. Jednak wyprostwała się, teraz goniec bije królową.

-Cisza!

Jej ekwipunek bojowy padł nieżywy, ona chcąc grać dalej na flecie próbowała uciekać. Jednak jej magia już nie działała. Teraz została brutalna walka, tutaj ja dominuje. Kopnąłem ją mocno w brzuch, zgięła się w pół. W trakcie prostowania się, złamałem jej nogę niskim kopnięciem. Dźwięk jaki wydają połamane kości, był teraz moją melodią. Teraz ja zagram, ale na jej ciele. Złapałem ją jednorącz i wyrzuciłem w górę, wyskakując za nią w powietrze. Złapałem w powietrzu sierpowym, skręciłem tułów, i z całej siły odepchnąłem się od niej. Co zaafektowało tym , że uzyskałem większą wysokość, a ona runęła w dół w ciszy. Przysiad na suficie pozwolił mi skumulować, jeszcze więcej energii oraz trochę czasu by wziąć sztylet w rękę i pomknąć w dół. Każda sekunda lotu, wydawała śmiertelne echo śmiechu. Tak zawsze brzmi ballada między wojownikami. W końcu walczy ciało, mózg może pomóc. Tym razem miałem po prostu więcej szczęścia niż rozomu. Jednak nie zauważyłem tego , że jakimś cudem pozbierała się z ziemi i zaczęła znowu warczeć. Zaraz to się skończy. Cholera ona zaczyna się przeobrażać.

-Wreauuu– Potężny ryk

-Znowu…

Wybuch soniczny mnie odrzucił mnie w dal. Czuje się oszołomiony, znowu coś nowego. Zaraz co ona robi przy mnie i dlaczego lecę na ścianę. Cholera jest twarda, wykonałem nieznaczny skręt stóp by uniknąć przerwania mojej głowy od reszty kręgów. Odskoczyłem oraz pobiegłem na koniec Sali. Kurwa mać, gdzie oni wytwarzają tak piekielnie odporne dziewczyny, zaraza tego świata. Chociaż przyjemna. Zmiany w sylwetce, które uzyskała, to piekielnie szpiczaste uszy. Które wyglądają aksamitnie że aż chcę się je pogłaskać. Czarno biały ogon, który teraz wisiał w jednym miejscu , pokazywał jej spokój, pomimo poniesionych ran. Długie pazury były gotowe do ataku, cała reszta uzyskała jeszcze bardziej kobiecy wygląd. Tak jakby to coś w środku posiadało zwierzęcy magnetyzm.

Oczywiście była kobieca przed przemianą, jednak teraz to się jeszcze bardziej zmieniło. Gdy ruszyła znowu do ataku, każdy mięsień aż drgał i się rwał do wykonania swojej pracy. Starliśmy się pomimo zablokowania, oberwałem w bark. Dłużej tak nie pociągnę, jednak może jest coś mogę zrobić. Tylko muszę się zatracić w cieniu. To może być ryzykowne. Zresztą tańcząc z nią na śmierć i życie wiem że cokolwiek nie zrobię i nie wezmę ryzyka w swoje ręce. To zdechnę jak pies, pod naporem jej ataków. Ciągle skakałem, jednak dosięgła mnie. Trafiła prawdopodobnie w wnętrzności poniżej klatki piersiowej.

-Wybacz, lecz teraz zginiemy razem

 

 

…………………………………

Księżniczka Londynu obserwowała walkę z ukrytej komnaty, śledząc każdy ruch mężczyzny.

Przypatrywała im się swoim metalicznymi tęczówkami. Za każdym uderzeniem w zabójcę , jej mina się smuciła i analogicznie , gdy trafiał

-Wydaje mi się że powinnaś zainterweniować, gdyż możemy stracić naszą główną  broń– Rzucił pochmurnie

-Przypatrz się uważnie na nich. To już nie jest walka, teraz każdy z nich wykonuje swój ostateczny ruch. Nikt nie chcę tego przegrać. Tak wygląda sztuka gdy ścierają się z sobą totalna obrona z destrukcją. Coś musi upaść pierwsze.– Jak zwykle beznamiętnie wyznała to co myśli. To nie jest , jeszcze ten moment

Za szyby było widać. Jak mężczyznę zaczynają pokrywać cienie, zezwierzęcona forma najemnika, uciekła w tył. Również zaczęła gromadzić energię w pazurach. W tym momencie ścierały się z sobą dwie destrukcyjne siły. Cień ruszył na wilka, który nic sobie z tego wszystkiego nie robił. Również atak cienia nie zadziałał. Jednak następne kopnięcie było już odbite, co wyrzuciła wilka w tył. Przed kolejnymi szybkimi krokami, które wyglądały jak teleportacje. Wilczyca obrywała coraz bardziej. Kolejne naznaczenie, kolejna seria uderzeń. Wydawałoby się obserwatorowi że to już koniec nordyckiej kobiety, jednak ona po prostu wrzasnęła.

-Szpony Fenrira

Zaciekłe machnięcia wzmocnionymi pazurami zostawiały ślady na skórze Gabriela, jednak on nadal parł. Atakował, unikał, szukał oraz ukrywał ciągle swój zamiar. Ślady zaczynały świecić, pochłaniając światło z otoczenia Fenrira. Dotknął jej trzeci raz. W tym momencie powstał ogromny wybuch , który stworzył dziurę w ścianie sekretnej sali.

…………………………….

Zostałem wypluty przez cień. Ledwo żywy, jej rany są takie same jak moje. Czyli prawdopodobnie przeżyjemy to. Opadający kurz ukazał mi dwie sylwetki. Jedną widocznie delikatną drugą potężnie zbudowaną. No to chyba po mnie , nagle coś poleciało w moją stronę. Zakotwiczyło się na mojej szyi, szarpnęło mnie w stronę ziemi. Smycz, naprawdę teraz zrobili z mnie psa. Dym opadał, a ja miałem okazje zobaczyć mi znajome włosy oraz twarz, jednak teraz całkowicie połatanej. Tracę przytomność, ponieważ mój wzrok się osłabia. Więc po prostu się położę i poczekam na swoje sny.

 

 

Między wymiarowe Czarownice.

 

W szpitalnej Sali , która znajdowała się w wielkim gmachu. Przebywały trzy osoby, każda pogrążona w swoim świecie myśli. Jedna osoba tylko grała swoim rytmem oddechów w berka z ciszą, która panowała w pomieszczeniu. Światło padało na śnieżnobiałą pościel, po której miotał się czarny aksamitny ogon z bieluteńką plamką na końcu. Był strasznie skoczny, co znaczy, że właścicielka nie była w zbyt dobrym nastroju, do czegokolwiek. Oczy jednak zdradzały zatroskanie, co wyglądało jak burza uczuć, odbitych w wielkich szmaragdach. Druga osoba wpatrywała się w ciało, które leżało w łóżku. Atmosfera wskazywała na to że niedługo można spodziewać się zamieci śnieżnej, która będzie smagana przez ogniste pioruny. Człowiek leżący na łóżku, zaczął wykonywać nieznaczne ruchy. Próbował się przewrócić na drugą stronę, jednak coś skutecznie blokowało mu to. Była to owa księżniczka z północy.

-Czy my go nie możemy po prostu obudzić, i mu wszystko wyjaśnić?-Rzekła zdenerwowana– Przecież posiadamy nad nim taką władzę, że jego słowo nic nie znaczy. Mógłby próbować wywołać ragnarok, a i tak musiałby pozostać w domu i czekać na swoją panią.– Zakończyła swoją wypowiedź uderzeniem ogona.

-Twoje zwierzęce przymioty zostaną już na zawsze?-Beznamiętny ton głosu, poruszył się pod wpływem impulsu.

-Tak, jest to cholernie wkurzające, ten kundel zmusił mnie do użycia ostatecznej formy. Cały cud, że jego ostatnia próba zaznaczenia nie padła w żadne witalne miejsce, tylko na dolną część kręgosłupa. To dam radę zregenerować. Teraz mam, chociaż powód, by wykorzystać go, jako swojego służącego.

-Myślisz się, że wyrazi na to zgodę?– Uśmiechnęła się.

-Ma jakikolwiek wybór, jego blizny po moich pazurach. Blokują przepływ jego mocy, łącznie z twoją smyczą jest nasz. Ciągle ci to powtarzam jakbyś, nigdy mnie słuchała.

– Muszę cię słuchać?– Sarknęła.– Przecież, co drugie słowo, przerywasz warczeniem.– Roześmiała się

– Ty wredna suko

Czarnowłosy osobnik pomału zaczynał otwierać oczy. Na jego twarzy widniał grymas bólu, który świadczył o jego rozległych ranach. Nagle płeć piękna zwróciła swój wzrok na posiadacza zielonych oczu.

-Gdzie ja jestem? Cholera, dajcie mi pójść do toalety!- warknął– Ty wilczek złaś z mojej pościeli, bo blokujesz mi możliwość wiercenia się. Cześć Lana! Jak to?

Wyraz szoku mieszał się z paletą radości oraz złości. Gdy wpatrywał się w dzieło londyńskich lekarzy. Jego twarz zmieniała swoje barwy, jak na loterii.

-Może przestałbyś wreszcie się w mnie wgapiać, oraz zacząłbyś tyradę pytań które kłębią się pod twoją czupryną.– Mruknęła

-Istny zwierzyniec, kot i wilk. Dziwne ,że się nie ganiają. Jakim cudem żyjesz lana?!- Skołowany spytał.

-Kto? Jaka lana? Ja tylko zamieszkuje to ciało. Przejdźmy do rzeczy, wiem co z tym ciałem się stało i wiedz że dusza tej osoby, nie istnieje już w tym świecie. Tuła się w Zaświatach, nie była ona tak czysta jak myślisz. Twoja ukochana była potężną władającą kobietą wymiarów, przegrała pojedynek i została porwana. Reszta znasz, jej ciało zostało porwane, zanim zdołałam je przejąć. To zadziwiające jak rozwinęła swoje życie na tej planecie. Nie wiesz nawet, co to jest czarownica wymiarów? Jesteśmy duszami, które szukają swojego miejsca na planetach, następnie walczymy by dostać się do władzy. Następnie przejąć władzę w każdym możliwym miejscu w tej galaktyce. Twoja ukochana była ponad to, uważała że możemy żyć jak normalny mieszkaniec. Co za strata talentu, że musiałam ją zabić.

Ruszył z miejsca, w takim samym tempie wylądował na ziemi. Jego nogi były bezwładne, pomału odzyskiwał w nich władzę, gniew oraz mrok, który gromadził się wokół niego. Wyglądał jak bomba, która czeka tylko by wybuchnąć i pochłonąć wszystko na swojej drodze. Stał się pusty, patrzył tylko na scerowaną twarz księżniczki. Chciał zobaczyć w niej, choć cień wątpliwości i kłamstwa. Zastał tylko beznamiętny uśmiech, który był ewidentnie kierowany w jego duszę.

-Zabiję cię, choćbym miał się smażyć za to. Zniszczę cię twoją duszę , która bezcześci ciało mej ukochanej. Nie jestem bohaterem, ani honorowy jednak bawisz się w grę , którą przegrasz przeciwko mnie.

-Problem jest jeden zły rycerzyku, posiadamy nad tobą władzę. Nie ruszysz się, nawet na milimetr byśmy tego nie wiedziały. Więc możesz próbować mnie zabić, to byłby nawet dla mnie komplement gdybyś był wyzwaniem. Teraz jesteś tylko kimś , kto pomoże nam spełnić nasze plany.

– Ona też jest pieprzoną czarodziejką?– Zaśmiał się

-Nie, ona jest nordyckim potworem, ragnarokiem. Fenrir pupilek Lokiego

-Zamilcz Księżniczko, nie jestem niczyim pupilkiem. Jestem wolna, gdy zabiłam swojego pana.

-Zabawne, czyżby na tym świecie nie było osoby, która ma nienawiść do swojego nauczyciela.– Rzekł rozczarowany.– Mój też nie był najlepszy, więc zabili go jego najlepszy uczeń. Szkoda, że targnął się na coś za dużego dla niego. Przecież nikt nie kazał atakować mu mnie, gdy byłem w krainie cieni. Teraz gryzie glebę, jak wy to zaraz będziecie robić.

-Może użyjesz cieni? Czekaj nie możesz, przecież to moja część ciebie.-Zawarczała.– Więc lepiej wykonuj nasze zadania, jeżeli chcesz kiedykolwiek być wolny.– Triumfalnie się zaśmiała

-Więc, czego oczekujecie ode mnie? Nie będę się wspierać z wami ani opierać. To nie ma sensu w moim stanie, pamiętajcie tylko że nawet kundel może ugryźć.

-Dlatego pora cię wyszkolić, i pokazać realną siłę twoich możliwości.

-Więc dajcie mi, chociaż realne zamiary, jakie macie na najbliższy czas!- Zdenerwowany próbował wstać.

-Chcemy podbić oraz wybić nordyckich bogów– Rzekła czarnowłosa

-Wilczek kąsa swój własny ogon, to jest bardzo zabawne.– Roześmiał się.– Jak mam to zrobić, gdy nie mogłem zabić jej. Czy nie widzicie, że nie mam najmniejszych szans na to?

– Dlatego tutaj my przychodzimy do ciebie z pomocą, mam zamiar moją zdobycz oddać w jej ręce. Ona zrobi z ciebie pogromcę bogów. Zabawnie to brzmi, gdy mówię to zabójcy, który był najlepszy. Jednak nadal to będzie paradoks. Liczę że ta kobieta zrobi z ciebie wojownika, godnego tego kraju.

– Nie liczyłbym na to– znudzony odpowiedział

-Teraz milcz i weź mnie na ręce kundlu– Władczo rozkazała

Dotyk jej skóry, był dla mnie jak bicz. Coś wewnątrz mnie zaczęło walczyć w niekonwencjonalny sposób używając mojego pulsu. Czy to możliwe, że moje ciało może czuć dotyk kogoś innego niż tej martwej powłoki, pojemnika na dusze? Lana Kage stała się oficjalnie martwa. Jestem realnym optymistą, więc nie ma sensu szukać czegoś, co wyparowało prawdopodobnie po tej walce, o której wspominała Wiedźma. Zastanawiające jest to co one tak naprawdę knują. Czy to po prostu polityczna rozgrywka , bawiąca tłumy Londynu czy zorganizowane ruchy by zdobyć władzę nad państwami. Ta wilczyca prawdopodobnie posiada wszystkie odpowiedzi , jednak potrzebuję ich teraz. Graz z nimi jest jak gryzienie róży by poczuć jej kolce. Tak łagodna i czuła na górze, jednak droga do niej prowadzi przez kolce. Dlaczego moje życie jest takie popieprzone? Dajcie mi poletko, domek oraz kobietę, a stanę się rolnikiem. Niestety przy odbiorze talentów, ja stałem w drodze pełnej cieni z zakrwawionymi ostrzami. Bóg nigdy nie był dla mnie zbyt hojny, jeżeli już coś mi udzielał, to tylko w formie kredytów. Żądał zazwyczaj zbyt wysokich procentów do zwrotu, czasem nie wiem jak je pokryć. Może to cud, że żyję może ich cholerny spisek. Przecież nie jestem jedyny w tym państwie. Cholerny stopień, podczas rozmyślań nie zauważyłem stopnia, który niezwłocznie zbliżył nas do spotkania z ziemią. Czego pragnąć więcej niż wiercącej się kobiety, która w jednym momencie gryzie, drapie oraz ściska cię mocniej? Moje zwiotczało ciało jednak zareagowało dosyć szybko, stare nawyki nigdy nie zanikają. Wykonałem wiele niekontrolowanych kroków by odzyskać władzę nad grawitacją swojego ciała. Miotające się kilogramy w moich rękach, nie pomagały mi wcale.

-Uważaj jak idziesz, chcesz nas zabić?!-Krzyknęła

-Jakbyś mnie teraz nie dobijała, używając swoich zwierzęcych wdzięków. To mógłbym spróbować nas dostarczyć do wyjścia, nawet w całości.– Odpowiedziałem grzecznie

-Nie pyskuj, tylko nieś szybciej do domu, chciałabym zażyć kąpieli i zjeść coś lepszego niż szpitalne jedzenie.– Zaczęła ironizować

-Gdzie mieszkasz moja pani?– Siliłem się na zachowanie spokoju.

-Jeszcze się głupio pytasz, jak mogłabym kontrolować ciebie bez opieki nad moim nowym nabytkiem.– Zaśmiała się, pokazując swoje białe kiełki.

-To znaczy, że w tym momencie będę miał cię na swoim karku?-Rozpacz wkradła się w moje słowa

-Oczywiście, że tak. Znaj moją litość, nad twoją marną osobą.

-Jeszcze piętnaście minut drogi do domu, wytrzymaj bez kręcenia się. Nie jesteś wcale taka lekka

-Osz ty kundlu.

Tak naprawdę jej ciężar pomimo swej niechcianej winy, przynosił mi ukojenie. Wygląd jej zmienił się na bardziej delikatny. Zadziwiające jest to jak kobieca fryzura może zmienić wygląd noszącej. Wcześniej kruczo czarne długie włosy, teraz zamieniły się. W stopniowo przykracane włosy z tyłu, z przodu dominowała jednostronna grzywka opadająca na prawe oko, dodające jej uroku. Lekki makijaż nadawał jej skórze aksamitnych rumieńców, co idealnie kontrastowało z wojowniczym wyrazem twarzy. Pomimo tego, że mówiąc teraz to , wszystko widzi się jak misz-masz. To misternie zostało splecone w jedną całość. Niczym przez ręce najlepszego złotnika, lub kowala losu. Przecież utkanie tak cholernie agresywnego i pewnego siebie charakteru w ciele tak delikatnym a jednocześnie silnym i nieustępliwym. Wiąże się z wielkim ryzykiem niepowodzenia. Tutaj mamy efekt spełnionej misji. Który raz to raz zagłębia się w mojej skórze pozostawiając na niej krwawe bruzdy. Zakładam że będę musiał poprosić Katie o opatrunek, i to całkiem sporej wielkości.

-Zbliżamy się, proszę rozluźnij się. Twoje niekontrolowane spięcia, ranią mnie.-Uśmiechnąłem się przez pryzmat bólu

-Wybacz nie kontroluje jeszcze moich nowych przymiotów. Poza tym kto dał ci czelność, do narzekania na cokolwiek. Gdy niesiesz moje doskonałe ciało?

-Mogę zawsze cię puścić– zacząłem rozluźniać chwyt.

-Nawet nie próbuj otwierać swoich rąk dalej, jeżeli życie ci miłe– Złowrogo się uśmiechnęła.

-Widać Fenrir, dodał do ciebie więcej agresji niż przy pierwszym spotkaniu.

-Nie, to naturalne u naszej kobiecej stronie rodziny.-Dumnie wypięła pierś, na tyle ile pozwalał jej mój uścisk.

-To jak wiele cholerstw jak ty nosi ta ziemia?– Zapytałem, spinając mięśnie w oczekiwaniu na ugryzienie.

-Niewiele, zaraz co ty powiedziałeś! Pow…

Naszym oczom ukazał się Jednorodzinny dom w kraterze po wybuchu. Na samym dole leżał ogród, w którym brązowo włosa, skrzętnie sprzątała posiadłość z opadających liści. Dom nie wydawał się duży na pierwszy rzut oka, jednak to było mylące. Kolory były połączone w sposób płynny. Na tyle, ile da się znaleźć środek między ogniem a wodą. Co dawało nam surrealistyczny wygląd. Efektem tak cudacznej pracy, były spory z laleczką. Ten budynek pokazywał mi różnice między naszymi charakterami lub tym, kto był dorosłym i tym, kto piastował rolę dziecka z niekończącymi się marzeniami. W momencie kolejnych sentymentów , które jak zwykle mnie nachodziły ostatnimi czasy. Podeszła do nas bezszelestnie Katie, ubrana w strój ogrodniczki. Całkiem przyzwoicie na niej leżał

-Witaj paniczu oraz nieznany mi gościu.– Uśmiechnęła się miło

-Witaj, jak tam moje przysmaki? Mam nadzieje ,że zrobiłaś dla mnie ich dużo, a dla niej daj jakiś duży kawał smażonego mięsa.– Rozluźniłem się słysząc znajomy głos.

-Tylko poproszę o medium rare

-shh– wykorzystała element rozluźnienia, wbijając mocniej swoje pazury.– Zabierz je od moich mięśni

-Słucham?-Spytała skołowana Katia, przychylając głowę w bok.

-To akurat było skierowane do mnie, twój panicz nie ma manier.

-Ale ma za to ogrom ran na barkach, proszę przyjdź później mnie opatrzyć.

-Tak jest!-Rzekła radośnie.

Przeniosłem ją przez drzwi główne naszego nowego więzienia, które nim było przynajmniej do mnie. Skierowałem się od razu do salonu. Wszystko ,co zostawiłem w danym miejscu leżało na swoim miejscu, tylko teraz poukładane. Ten robot jest niesamowity, jakże niezmiernie cieszę się że go kupiłem, przynajmniej nie muszę się męczyć ze wszystkim samodzielnie.

-Wolałabym, jednak byś zamiast do salonu zaniósł mnie od razu do sypialni. Jestem dosyć zmęczona

-Przecież jeszcze nawet nie pomyślałem gdzie będziesz spała. Rzekłem znudzony.

-To chyba oczywiste, że w twojej sypialni. Prawdopodobnie jest tam największe łoże, a ja potrzebuje jak najwięcej miejsca z swoimi ranami. Więc jako dobry właściciel domu, ugość mnie dzisiaj bez szczekania. Dobrze?– Spytała, dodając do tego perlisty uśmiech

-Oczywiście– odpowiedział musztrowo.

Gdy ruszyłem w stronę pokoju, który znajdował się na piętrze. Został zaprojektowany tak by wyglądał jak łódź na wzburzonym morzu. Która miała dawać ci spokój, oraz spoczynek wszystkich doznań. Czarne kolory oraz onyksowa pościel dawała duszy odpoczynek.

-Jesteśmy na miejscu, jeżeli czegoś będziesz potrzebować pytaj Katie. Zna ten dom lepiej niż jego właściciel.

-Dobrze– mruknęła niemrawo

-Zatem dobranoc– zamknąłem drzwi za sobą.

Kierując się w stronę barku w pokoju głównym, zauważyłem moją pokojówkę, była nadzwyczaj niespokojna i wyrzucona z swego rytmu prac domowych. Więc co mogło ją do tego zmusić , przecież była w tym doskonała, a teraz pomijała wiele miejsc. Tak jakby sprzątanie miało tylko oczyścić jej umysł, by skupić się przemyśleniach. Więc dlaczego jak robota, ona cholernie przypomina człowieka. Co jest nie tak w tym świecie. Gdy płoniesz cały świat jest przeciwko tobie, wszystko wokół ciebie jest dziwne i niepoprawne. Problemy mnożą się jak na zawołanie, a wygrane przychodzą ciężko. Jednak gdy wytrwasz tą burzę, zawsze po niej przychodzi słońce. Więc jaki mam powód by walczyć z morzem, kiedy mogę sięgnąć pierdolonego słońca. Niech moje życie teraz zacznie się na nowo, tym razem to ja będę dyktował warunki. Do tego potrzebuje uzyskać wysoką pozycję. Wydaje się to możliwe z tymi możliwościami.

-Katie wychodzę, nie czekaj jak zawsze na mnie

Chwyciłem pierwszą lepszą książkę , która stała jak na zawołanie w przedpokoju gdzie znajdowały się biblioteczka oraz kratownica z trunkami. Wyszedłem z domu, rzucając tylko cień uśmiechu w stronę moich własności. Szedłem spokojnie pomimo tego, że deszcz ciął z zdwojoną siłą, nie zwracałem na niego szczególnie uwagi. Kroczyłem ciemną drogą, w stronę coraz bardziej jaśniejszego wzgórza. Stanowił on dla mnie swoistą przystań, w której sumowałem wszystkie swoje smutki oraz motywacje. To tutaj dorastałem mentalnie, to tutaj zaczęła się moje kariera zabójcy. Nie jestem dumny z tego, kim się stałem. Jednak jestem dumny z bycia ukochanym najlepszej kobiety, jaką kiedykolwiek mogłem trzymać w swoich ramionach. Dostawałem wszystko, co chciałem, to ona nauczyła mnie żeby nie być tchórzem. Bo ten świat to nie jest słońce i tęcza. Ta ziemia jest pokryta krwią marzycieli, o lepszym świecie. Książkę którą wziąłem z sobą opowiada o tym, jakie były zamiary innych ludzi. Są one zbyt staroświeckie i nie przystosowane do życia, w którym teraz się znajdujemy. Jednak daję jedno, że dzień miecza jeszcze nie zginął. Honor, duma i zmiany to jest to co każdy człowiek posiada. Idealista to ktoś to jest perfekcyjny, ja stanę się bestią. Będę codziennie przekraczał swoje sny, będę czymś więcej nic zabójcą, będę cieniem. Zawalczę o ich drogę, zabiję każdego, kto przeciwstawi się mojemu słowu. Może tak po prostu miało być, może po to cierpiałem by wydobyć z siebie coś więcej. Każdego dnia podejmowałem się walki z wiatrakami, która za każdym razem wyglądała tak samo. Bolała , nie pozwalała na nic. Mój instynkt był zakłócony, czy ona by chciała mojego cierpienia. Zawszę będę nosił jej część w moim sercu. Zawszę będę dążył do tego by stworzyć miejsce na ziemi , w którym dzieciaki dotknięte bólem, miały szanse żyć normalnie. To chyba jedyna rzecz w moim życiu, która nie bierze się z zabójstw, skalpowania, wymuszeń i skurwysyństwa. Jestem czymś co może dać im szansę. Więc pomimo tego że cierpiałem, dlaczego ma cierpieć ktoś więcej. Może ich plan ma znieść wojnę, będę ich psem. Niech robią cokolwiek, gnę się przed twoim duchem lana. Koniec strachu i życia przeszłością, cień wystarczająco się nakarmił się mną. Teraz pora pokazać mu jego miejsce. Progress nadchodzi, wizja lepszego siebie. Pomimo że prawdopodobnie samotnego jednak tworzącego, budzi w mnie prawdziwe emocje. Wolę , chęć walki oraz najważniejsze iskrę. Pora zapłonąć.

-Wreszcie zrozumiałeś pewne rzeczy?– Ktoś zapytał– Nie próbuj się odwracać.

-Jeżeli pytasz o mnie, to nadal nie wiem dlaczego to tyka się mnie. Jednak wiem że rzucę wyzwanie nawet bogom. By wywalczyć wolność sobie i stworzyć kawałek ziemi godny normalnego życia.

-Twoje słowa brzmią ironicznie, w ustach mordercy jakim jesteś i się staniesz. Miałam ostatni sen przed śmiercią. Powiedział on mi jedno, że z bogami na pewno zetrzesz się w niedalekiej przyszłości.

-Więc będę gotowy by walczyć o to czego pragnę.

-Dam ci klucz, do twojego umysłu.

-Czym on jest?

-Twoją wolą oraz brakiem wątpliwości że cokolwiek ci się w życiu powiedzie. Teraz wracaj, tam gdzie cię oczekują. Zacznij żyć. Byłam z tobą, to był zaszczyt.Więc teraz, chciałabym tylko byś był szczęśliwy, nie próbuj się mścić, to boli. Byłam kimś, kto był gorszym niż ty. Teraz wiesz kto mieszka w moim ciele. Nie wszystkie jesteśmy złe, zostałyśmy stworzone na podobieństwo bogów. Jednak nasz wynalazca dał nam duszę. Jedne się zbuntowały, inne walczą za bogów mitologii. Więc uważaj, wszystko co teraz się zacznie będzie dotyczyć walki o życie. Kiedy będziesz myślał że przegrasz, porażka jest gwarantowana. Gdy zmienisz swoje nastawienie, twoje szansę się zwiększą nieprawdopodobnie.

-Lana gdzie się teraz znajdujesz, nadal mam ochotę pomimo wewnętrznych zmian. Na zabicie pozszywanej księżniczki. Jednak jak sama powiedziałaś, nie ma to sensu. Więc dlaczego przychodzisz do mnie teraz.

-Powiedzmy że chciałam się odwdzięczyć, za spędzony wspólnie czas. Za miłość jaką mnie obdarzyłeś oraz jaką mogłam ci dać. Natchnąć cię do czegoś więcej, niż tylko zabijania.

-Rozumiem, więc żegnaj.

– Postaraj nie oceniać się, posiadaczki mego ciała. To już się stało oraz przestań się obwiniać.

Ruszyłem w stronę domu biegiem. Pierwszy raz w moich oczach pojawiły się łzy. Pragnąłem tylko teraz się położyć i zacząć działać następnego dnia. Moje ciało było nadszarpnięte po walce. Mięśnie popadły w dystrofie, mój refleks oraz wytrzymałość nie jest tak dobra jak była. Boże ona była cholernie trudnym wyzwaniem. Mam nadzieję że już więcej nie spotkam na swej drodze żadnej innej kobiety. Wystarczy ich już w moim życiu, zatem gdy już stoję u wrót mojego piekła. Wkroczę do niego chociaż by nie budzić nikogo w domu. Właściwie po co ja brałem tą butelkę , skoro nie mogłem nawet z niej skorzystać. Gdy piekło daje ci broń , a niebo klucze co wybierzesz? Oczywiście że butelkę z dobrym trunkiem. Nie zapalając światła wkroczyłem na piętro, zatrzymując się przy sypialni gdzie usłyszałem dźwięk fleta oraz dziwną pieśń.

Cień rzucony na nas

Dzieci wojny, zjednoczone pod jednym sztandarem

Mkną w stronę nieba

Oczekując na lepsze życie

 

Huragan uczuć zmusza ich do walki

Boże jedyny przebacz

Grzeszymy swoimi uczynkami

Daj nam młot na nasze winy

 

Nie krzycz, nie kochaj

Po prostu nam przebacz

Wpuść przez swoje wrota

Dając ten jedyny promyk

Nadziei na lepsze jutro

Zapomnij o nas

Wybacz

Zabij, skrzywdź

Tylko wpuść przed swe oblicze

Jej ogon poruszał się tak hipnotyzująco. Zatracając się w uczcie serwowanych dla mych uszu. Butelka kolejny raz mimowolnie, drgała przy moich ustach. Dlaczego nie widziałem tego, jaka ona jest ładna. Alkohol czyni ludzi bardziej otwartymi, zabierając im rozum. Zresztą komu to potrzebne.

-Wejdź tu Kundlu, jeżeli i tak masz zamiar warować przy drzwiach– rozbawiona popatrzyła na mój niemrawy krok.– Zadziwiające, że taka ilość alkoholu cię nie powaliła.

-Po prostu zamilcz i zaśpiewaj mi cokolwiek związanego z tobą. Nie czuj się lepsza, bo jesteś na mojej łasce, będę poił się tym tak samo jak tym alkoholem. Nie znosisz tego, widać to po tobie. Jednak nie narzekałaś gdy niosłem cię na rękach.

-Odważny jesteś piesku. Czy aby alkohol nie rozwiązał ci za bardzo ust?

-Może nie aż na tyle, by uważać cię za kobietę.– sarknąłem

-Ciekawe dlaczego jednak twój wzrok ciągle mnie pożera.– Uśmiechnęła się

-Widać dawno nie czułem kobiecego ciała tak blisko, jak teraz. Tak dawno nikt nie był w mojej woli. To takie przyjemne– Rozmarzyłem się

-Więc o czym chcesz posłuchać, zanim dojdzie do zamieszek w twoim pokoju?

-Katia!! Przynieś mi jeszcze wina?– Krzyknąłem– Też chcesz ?

-Nie odmówię, jeżeli twój mrok wisi nad tobą.

--Dlaczego jesteś taka władcza w stosunku do mnie, przecież nasza walka skończyła się remisem. Więc dlaczego robisz z tego niesamowitą wygraną? Przecież pokonałem cię bez użycia magii.

-Rzeczywiście masz rację, więc dlaczego?– Zamyśliła się– Prawdopodobnie to cecha uzyskana po matce. To ona trzymała wszystko w rydzach

-A takie niegrzeczne wilczątko jak ty, kto będzie trzymał na smyczy? Spytałem zbliżając się do niej o krok od jej pięknej twarzy. Może ja wziąłbym na siebie to brzemię?– Zapytałem retorycznie

-Naprawdę uważasz że jestem taka ciężka?-Zażartowała– Jesteś bardzo ciekawy szczeniaku. Jednak to ja nadal mam nad twoim wnętrzem władzę.

-I nie tylko– mruknąłem

-Więc przestań mi tu pomrukiwać i delektuj się moją sztuką– Mówiąc to położyła palec na jego wargach

-Więc o czym będzie?– grzeszny uśmiech pojawił mi się na ustach

-Ballada o zakochanych z starych dziejów tej ziemi. Możliwe że ci się spodoba

Przygryzłem go, tak bardzo mieszane uczucia w mnie teraz krążyły. Nigdy nie spodziewałem się znów je odczuwać, to będzie ciekawa znajomość. Dźwięk instrumentu znowu dał o sobie znać, tym razem bardziej melodyjnie

W zimę czekam na ciebie

Przy wierzbie płaczącej

Opowiadającej miłosne historie

Czekając na ciebie nieustannie

Wciąż przy tym samym pomniku

Miłości nieskończonej wyciągniętej z otchłani

Setki, tysiące kropel snów wylanych w drzewo

Przy którym wyznawaliśmy swe grzechy

Grzechy słodkie i śmiertelne

Poznaliśmy smak śmiertelnej przyjemności emocjonalnej

Trwając za twoją obietnicą 

Stałem na śniegu czystym i pięknym jak twoja dusza

Teraz Starożytny stwór opowiada naszą historię porwaną

Przez ludzką zachłanność szybkości i głupoty

Patrzyłem jak twe ciało opada jak płatek śniegu

Uśmiech na twej twarzy nie zgasł do końca twej drogi

Gdy oglądałem twe ciało w strzępkach, wciąż płakałem

Prosiłaś, błagałaś, wciąż powtarzałaś że wygrasz

Przegrałaś z przemysłem ludzkim wciąż niezniszczalnym

ŚcierałaśMOJE  łzy pustki

Odchodziłaś z tego świata, zostawiając ślad swój w mym szaleństwie

Wprowadzając mnie w wieczne cierpienie

Sprowadzając mnie znów na samo dno

W mojej wyobraźni kreuje naszą przyszłość

Wciąż martwą , drażliwą wciąż nieśmiertelna.

Tracę kontrolę nad swoimi marzeniami

Przedzierasz się przez nie swoim słodko trupim głosem

Wciąż naturalnie zachęcającym do spróbowania twoich zimnych ust

Wciąż czekając na ciebie przed ołtarzem naszej przyszłości trwam przy tobie

Gwałcony przez dotyk innych wciąż pragnę twojej bliskości

Nieśmiertelnie porwany przez ciebie

Logika świata zabrała mi ciebie z naszego świata

Wolnego od wojen codzienności i życia w ciągłej grozie

W grocie naszego królestwa wciąż kreśliliśmy wzory naszej przyszłości

Nie zrażeni parliśmy do przodu by uniknąć szczeliny w której mnie znalazłaś

Małego nieposkromionego chłopca

Wciąż trwam przy naszej pamiątce …

Powoli moje ciało osuwało, się pod tą piękną opowieścią. Mógłbym słuchać jej w nieskończoność. Brak mi tylko jej ciepła, jednak ogon przy mojej ręce całkowicie mi starczy. Zacząłem nim się bawić. Zabawnie, nawet nie próbowała się temu opierać.

 

Więźniowe słów

 

Czystka, całkowita biel. Nic nie próbowało tego zakłócić, płótno malarskie. Coś tak pięknego i nienarodzonego, jak poczęty człowiek. Mroczne i świetlne, pokazujące wiele możliwość. Czy to tak wygląda człowiek, który dopiero powstał? To niesamowite uczucie bezpieczeństwa i woli, bijące wewnątrz mojej piersi jest niesamowite. Pierwszy raz czuję się jak nowo narodzony, tylko, co spowodowało brak integralnej części mojego wypoczynku. Koszmary odeszły? Niesamowity ma wpływ alkohol na ludzkie ciało. Boże żeby tylko przestało kręcić mnie w nosie, i dlaczego czuje w ustach coś takiego jak puchaty dywan. Otworzyłem leniwie jedno oko, zobaczyłem czyjąś rękę zmierzającą w moją stronę. Nawet się nie poruszyłem w obronie własnej, nawet instynkt został wyłączony? Dobry panie, czy cokolwiek nade mną czuwasz. Dzięki za jedną wspaniałą noc. Zawiesiłem wzrok na dwóch górach, które znajdowały się na krańcowej możliwości dostrzegania przez moje oczęta. Ta ręka, co mnie uderzyła to, aby czasem nie kopyto jakiegoś muła. Będę mieć guza, i to całkiem sporego. Znów ten sam manewr, tym razem się osunąłem się w dół łóżka, usłyszałem syk.

-No, po co się ruszałeś?– Ktoś warknął-. Przez ciebie nie trafiłam Boże, co za ból, niech odetną mi ten ogon.

-Wybacz budzenie kogoś w ten sposób nie jest miłe, tym bardziej, jeżeli budzisz w ten sposób gospodarza.

-Ten gospodarz spał za dużo, i do tego obślinił mi cały ogon.– Zdenerwowana podniosła wzrok na mnie.– Wydaje ci się, że jak zasypiasz na czyimś ciele, to wolno ci bezkarnie go molestować w fazie snu?

-Wydaje mi się, że to było niekontrolowane, a nawet, jeśli ci to nie przeszkadzało.– Podsumowałem dumnie

-Poza tym jest za wcześnie na stawanie, więc ja udaję się na stronę z morfeuszem.– Ziewnąłem

-Nigdzie się nie wybierasz kundlu, znaj swoje położenie i zabierz mnie do łazienki.– Rozkazała

-Więc, kto jest czyim panem wilczku? Przecież to teraz ty jesteś na mojej łasce, więc nie marudź.-Złapałem jej ogon

-Shhh przestań

-Ale cóż mam przestać lodowa piękności?

-Puść moją część ciała

-Dlaczego– Zbliżyłem się do niebezpiecznej strefy, by podrapać ją za uchem.– Grzeczna dziewczynka, będzie miła dla Gabriela.– Dokuczałem jej dalej.

Nie spodziewałem się takiej szybkości z jej strony, lewy sierpowy trafił mnie idealnie w podbródek. Uderzyłem o ścianę, cholera znowu wydatki. Podniosłem się z ziemi, i przyjrzałem się dokładnie osobie. Która co, jak co, chciała znokautować najlepszego zabójcę. Jaka ona jest piękna, mógłbym się patrzeć w tą zieloną otchłań cały czas. Jednak wykonać jej polecenie muszę, może jeszcze się z nią podroczyć? Wstałem z podłogi, poruszyłem się nieznacznie w przód. Poczułem wczorajsze przedawkowanie alkoholu. Podszedłem do łóżka, ustawiłem się tyłem oraz przykucnąłem. Najpierw usłyszałem dźwięk, który wskazywał na to że się czołgała, by dalej poczuć jej ciężar na plecach. Następnie złączyła swe dłonie na wysokości mojego mostka, bym mógł ją spokojnie złapać pod uda. Przesadzała, chce mi zgnieść w ramach kary mostek? Pomimo jej piękna, charakter ma gorszy niż sam Hades. Ruszyłem w stronę drzwi, by następnie kilkoma zwinnymi krokami zejść z schodów i udać się w stronę łazienki.

-Katie zaopiekuj się tym bezdomnym zwierzakiem.– Poczułem szarpnięcie.-Przestań mi tu się szarpać panienko, bo nawet się przestawiłaś. Więc jesteśmy w patowej sytuacji. Mój stan nie pozwala mi dźwigać zbyt dużo, a za lekka nie jesteś.– Tym razem wbiła mi palce w klatkę.– Wymyślne tortury, jednak wiedz że mogę niechcący cię puścić.– Przestała się wiercić, chyba groźba podziałała.

– Jestem Aila, córka Fenrisa który jest synem Lokiego.– Smutno mruknęła

-Zaraz, chcesz mi wmówić że te twoje uszka i reszta, to nie jest mutacja?– Że niby to coś u góry istnieje?– Zdziwiłem się.

-Przestań, błagam nie każ mi teraz tego tłumaczyć.-Zrozpaczona mówiła– Boże Katie gdzie jesteś?

-Wzywałaś mnie?-Odezwała się wzywana.

-Dzięki ci Odynie.– Przeszczęśliwa rzuciła.– Katie toaleta proszę, pomóż mi.

Zadziwiające jak gładko przejęła mój przyjemny bagaż. Czekając, a przynajmniej próbując to robić. Zmieniłem swoje zdanie oraz udałem się w stronę kuchni. Chciałem przygotować jakieś śniadanie, więc zabrałem swoje cztery litery w stronę lodówki. Przeglądając zawartość, wybrałem klasyczne angielskie śniadanie. Fasolka poszła na patelnie, między czasie utarłem pomidorów na sos do niej. Znalazłem ciekawy kawałek boczku, pokroiłem go. Następnie tosty do maszyny zła by spiekły się na złocisty kolor. Parówki do wody. Jeszcze cztery minuty i posiłek gotowy. Wydaje mi się że mi się uda, kiedyś serwowałem to perfekcyjnie. W końcu nietrudno nauczyć się jednej potrawy przez cały rok. Tylko składniki są cholernie drogie, ponieważ nikt czegoś takiego już nie je.

 

-.-

Łazienka w stylu wiktoriańskim z elementami nowoczesnymi, takimi jak laserowy prysznic. Realna kanalizacja, która przetwarzała zużytą wodę w energię. Cały dom napędzany jest w systemie zamkniętym. Zmniejsza to koszta, co wydaje się realnie łatwe w czasach gdzie za skalp zapłacimy mniej niż za sztuczne mięso. W owej łazience znajdowały się kruczo czarne niewiasty, jedna była pozbawiona możliwości ruchu druga pomagała jej wykonywać podstawowe czynności. Widać było nienaturalne spięcie pomiędzy nimi. Niczym ogień i woda, zielono oka tylko wydawała polecanie. Które miały naprowadzać na odpowiednie czynności drugą, co było niepotrzebne. Gdyż druga wiedziała, co ma robić, i sobie całkiem nieźle radziła.

-Katie, chodź do wanny.– Ziewnęła Ai.– Woda jest przyjemna.

-Nie wiem czy mój pan nie jest czasami głodny, więc przyjdę po panienkę później.– odpowiedziała grzecznie

– Nie uważam by twój pan nie wytrzymał godziny bez jedzenie, niedługo zostanie wystawiony na dłuższe cierpienia niż głód.– Widać że słowa skierowane do długowłosej trafiły doskonale.

Zaczęła zdejmować ciuchy z siebie, aksamitne delikatne ciało. Zostało pokazane na świat, wszystko co było piękne, cisza komplementowała. Prawie dziecięca sylwetka kontrastowała z dorosłą sylwetką gościa z północy. Spojrzały sobie w oczy, pierwsza odezwała się Aila.

-Więc powiedz mi, co słychać u Hefajstosa?– spytała poważnie

-Nie wiem, o czym mówisz pani.– Odrzekła skromnie.

-Oczywiście, że wiesz, doskonale wiem, jakim jesteś tworem lub stworem.– Odpowiedziała poważnie.-Bóg kuźni się postarał, bo posiadasz wszystko, co powinien ludzka imitacja. Więc dlaczego szpiegujesz mojego kundla? Czy u was też wylądowała ta zaraza, zwana czarownicami?

-Cóż odkryłaś mnie szybciej niż Gabriel, rzeczywiście mam tu coś do spełnienia.-Uśmiechnęła się.– Mam nadzieję że nie powiesz nic mu, ponieważ musiałabym cię skrócić o twoją piękną główkę.-Spoważniała.– Wtedy mój pan, nie chciałby prawdopodobnie ciebie ratować, chociaż już psujesz mi plany.-Kontynuowała monolog, który coraz bardziej irytował Ai.– Więc mam nadzieję że po prostu zostawisz mnie w spokoju i pozwolisz panować dalej chociaż w minimalnej części nad nim

-Wydaję mi się, że nikt tak naprawdę nad nim władzy.-Stwierdziła fakt.– Zaskoczy nas jeszcze bardziej niż może nam się zdawać. Więc powiedz mi, jakie macie plany w stosunku do zdobycia bram przestrzennych? Bo to państwo to jeden wielki zbiór wyrzutków boskich, kwestia czasu, kiedy Londyn ruszy do podboju. Chcą zrobić z niego Generała oraz mnie jego księżniczką, byśmy mieli nad nim jak to określiłaś władzę.– Cicho westchnęła.– Jeżeli znasz nasze plany w stosunku do świata, teraz podaj swoje. Być może uda się Kowalowi wykuć nikłe szanse na pertraktacje. Przez cholerne trzysta lat, od kiedy one nas ożywiły. Przeżyłam wystarczająco dużo wojen domowych oraz nic nieznaczących napadów Asów na Wanów. Chciałabym po prostu uniknąć tego.

-Zadziwiające, że los mi ciebie zesłał może będzie z ciebie większy pożytek niż uważałam na początku.– Roześmiała się.– Myślałem że mój słodki zabójca gardzi kobiecymi wdziękami a on przynosi do domu wojskową inwalidkę z Skandynawii z ogromnymi piersiami, którą musi ciągle nosić. Więc jak stwierdziłaś fakt, chcesz uniknąć wojny między greckimi bogami, które połączyły się w pakcie o nieagresji oraz wsparciu wojskowym z azjatycką mitologią. Mój pan też liczy na to że uda nam się z wami porozumieć. Wasze państwo coraz mniej nam się podoba, wypieracie z niej ludzi oraz robicie z nich bydło. Brzydzimy się wami, my pomimo ponownego ożywienia. Nie zatraciliśmy się w władzy, która daje magia tych bezczelnych dziwek.

-Zabawne, chociaż w tym się zgadzamy-kiwnęła głową– Odyn też nadużywa władzy, pora nasłać na nich naszego pieska. Takie ma plany, pozszywana księżniczka. Zresztą zabili tutaj jedną z czarownic. Pewnie sama zauważyłaś te astralne ślady. Teraz kwestia, jakim cudem oni włożyli w ciebie duszę.

-To proste moje ciało to pojemnik, a kieruje nim ja Afrodyta. Więc zadziwiające, że nie doszłaś do tego, po odkryciu mojego podstępu.

-Grałaś świetnie– zaklaskała– Pora chyba wychodzić.

-Tak naprawdę ciekawe zapachy wydobywają się z kuchni.

 

 

-.-

Z schodów schodziły wyszykowane dwoje kobiecych członków tej niepoprawnej ferajny. Gospodarz wydawał się zadowolony z swojego dzieła, które właśnie kończył przygotowywać. Gdy jedna posadziła na krześle drugą. Ruszyła szybko w stronę męskiego osobnika, wyciągając odpowiednie talerze do posiłku. Zaczęła nakładać, oraz stawiać na stole. Ai dziwnie patrzyła się na posiłek, który stał przed nią. Gab przechylił głowę, oraz wędrował wzrokiem za skaczącym ogonem wilczycy. Obie były ubrane w wytworne bojowe uniformy państwa-miasta. Zdziwienie przestało pojawiać się na jego twarzy, po ostatniej nocy.

-Wyglądacie bardzo odświętnie, wybieracie się gdzieś?– Spytał

-Oczywiście udajemy się na zebranie, na które ty też jesteś zaproszony. Katia jest oficjalnie moją pomocnicą, a ty będziesz ją odciążał nosząc mnie.

-Więc poza stwierdzeniem mojej roli niewolnika, możesz mi wytłumaczyć, dlaczego bogowie jednak istnieją, a cała ludzkość jest okłamywana. Nie cała, a tylko część katolicka oraz wy. Jesteście jedynymi, którzy są utrzymywani w niewiedzy. Może nie zauważyłeś, że jesteście tylko bydłem dla strefy bogatej?– Spytała.

-Oczywiście, że to wiem. Przecież sam dla nich polowałem by próbować odzyskać części Lany. Zawsze interesowało mnie, dlaczego jest tak zróżnicowanie wygląda wysokie miasto.

-Gdy się tam udamy na Audiencje, otwórz dokładniej oczy na detale. Zobaczysz realną stronę tego miasta, może ci się nie spodobać. Tylko z strachu, nie przytulaj mnie mocniej do siebie.

-Wydawało mi się że jesteś milsza, gdy nie masz wyboru. Więc muszę zastosować to, zmusiłaś mnie.– Skoczyłem do przodu, by złapać ja za ogon. Jednak ręka pokojówki zatrzymała moją.– Ty też przeciwko mnie żeńska wersjo Brutusa? Zlitujcie się nade mną i powiedzcie co wam chodzi po głowie. –Wydaje mi się że jest to niemożliwe, nawet przy postępie fizyki kwantowej, poza tym nieładnie łapać za miejsca intymne kobiet.-Pouczyła go

-Przecież to tylko ogon, fakt że puszysty i przyjemny. Jednak tylko ogon-bronił się

– Chyba nie wiesz w jak tragicznej sytuacji się znalazłeś. Teraz przynajmniej prócz młota masz pod sobą jeszcze kowadło.

-Panie twój bojowy strój wisi w pokoju gościnnym.

– To nawet w domu wyrzucają mnie z własnego pokoju, po prostu świetnie.

Ruszyłem z miejsca do pokoju, nie ruszając swojego śniadania, gdy panie zaczęły rozmawiać między sobą. Znając temat tylko między sobą, nie było teraz tam dla mnie miejsca. Wskakiwałem po schodach zwinnie, dotarłem do pokoju. Gdy zobaczyłem przed sobą, swój strój. Zadziwiająco wyszczuplająca marynarka oraz czarna koszulka pod to, też przyległa. Do tego zwężane spodnie, widocznie był dostosowany do walki. Zbliżyłem rękę do materiału, poczułem delikatny dotyk materiału, który prawdopodobnie był sztuczną wełną. Zabrałem się do ubierania go, nadal miałem na sobie opatrunki. Więc spokojnie wkładałem każdą część, stękając, gdy materiał zaczął przylegać do ciała.

-Gdybym cię nie znała powiedziałbym, że idziesz podrywać chłopców do dzielnicy rozkoszy.– Zaśmiała się Ai, która siedziała na podłodze.

Wyglądała w swoim stroju unikalnie. Czerń Londynu, wpasowywała się w jej mleczną skórę. Szmaragdowe oczy błyskały z niskiego poziomu. Więc cała sytuacja wygląda, jakby dziecko dostało nową zabawkę.

-Wydaje mi się że spisek jajowodów przesadził. Więc zostałam oddelegowana do wyjaśnienia całej sytuacji. Więc od czego zacząć.

-Od tego że usiądziesz koło mnie, bo wyglądasz jak słodka lolita siedząca na podłodze.

-Och dziękuje za ten komplement, więc może weźmiesz mnie na ręce i posadzisz w wybranym miejscu ?– Spytała nieśmiało, przy tym się rumieniąc

-Nie, doczołgaj się.– Rzekłem– Tak jak weszłaś po schodach

– Proszę, przecież nie chcesz bym się pobrudziła– Jej oczy zaczęły się błyszczeć.

-Kobieta, to jednak niebezpieczne stworzenie

Podszedłem do niej oraz wziąłem ją na ręce, posadziłem obok siebie, nie przestając się w nią wpatrywać. Niedorzeczne jest to, że jakakolwiek kobieta może mi się teraz podobać, więc staram się ograniczać w głowię.

-Więc możesz zaczynać.

-Wiesz już, czym są już Wiedźmy? Wiesz, bo jedną z nich była twoja ukochana a druga jest znowu w jej ciele, chociaż ma ciekawe szlaczki na ciele z nici chirurgicznej. Są one czymś obcym dla tej planety, ludzie sami je sprowadziły na siebie. Tworząc trzysta lat temu wejścia do swojego świata, dla obcych. Siła magii, jaką posiadają przebudziły nas bogów oraz ich synów. Dały nam materialne ciała, zawsze staliśmy na pograniczu jawy każdego człowieka. Tam gdzieś zawieszeni w nicości, dostaliśmy sygnał i zaczęliśmy się przebudzać. Mają jeden plan zdobyć władzę, oraz walczyć między sobą o pozycje w wszechświecie. Kto je stworzył, nawet my tego nie wiemy. Uważamy że są  po prostu tworem kosmosu, skumulowanym w duszach. Próbują przejmować władzę jak najbliżej ośrodka życia społeczeństwa. Później za pomocą ludzkiej wiary, tworzą to, co zostało im zaprogramowane. Zadziwiająca jest siła ludzkiej podświadomości. Tak właśnie stworzyły nas, oraz wykorzystują nas by osiągać swoje plany. Jest ich wiele, bardzo wiele. Tak samo jak bogów, próbują zakładać nam smycz, jednak różnica między ludźmi a nami jest taka. Że teraz to my posiadamy apetyt na władzę nad ziemią. Walczymy między sobą lub podejmujemy rozmowy o kontraktach. Sam Londyn posiadał dwie, co jest niespotykane na ziemi. Bo zazwyczaj na jednej kontynent wypadała jedna użytkowniczka kosmicznej energii. Tak o to tutaj mamy wysokie miasto, które jest zbieraniną bogów każdych mitologii. Was traktują jak zabawę oraz mięso. Prawdopodobnie niedługo będzie wojna, więc staram się temu zapobiec. Jednak to się nie uda. Teraz masz nie więcej zarys, tego, co się dzieje.

Teraz wszystko by się składało w całość, po co komukolwiek części ciała, skoro można je wyhodować. Po prostu chwalą się miedzy sobą zdobyczami, lub tworzą z tego kolekcje, jak prawdziwy łowcy.

-Sam wasz władca To Sun Wukong. Chiński bohater, stara położyć kres władzy bogów oraz zwrócić je w ręce ludzi. Jednak to nie podoba się niektórym nacjom bogów. Więc stara się prowadzić realną politykę, idzie mu to całkiem nieźle. Zebrał na tyle zasobów by prowadzić bardzo wyczerpujące ekspansje. Więc czekamy tylko na rozkazy, szykuj się na długą podróż.

-To jak zwykle nie posiadając wyboru, gdzie się wybieramy?

-Grecja, ruszamy do stolicy Zeusa.– Może uda nam się coś wywalczyć bez przemocy fizycznej?

-Po co jestem ja , skoro moje talenty nadają się tylko do niszczenia. Twoje rany to efekt moich sił, zraniłem boga. Czy nie będzie to jak znak że pora kończyć zabawę bogowie?

-Właśnie liczymy na to, że twoja osoba pokaże nacisk, jaki chcemy pokazać za pomocą polityki Małpiego Króla.

-Zbierajcie się– Krzyknęła Katia

Znowu uśmiechając do mnie, zaplotła swoje delikatne dłonie na mojej szyi. Zebrałem ja delikatnie, ruszyłem w stronę drzwi. Krok po kroku delektując się każdym krokiem z jej ciałem. Katia zebrała nasze nakrycia, oraz zamknęła wszystko za nami. Szliśmy w górę wychodząc z leja powstałego po nalocie dywanowym. Stworzył on więcej miejsca, niżby ziemia była idealnie płaska. Ludzie są niesamowici, tworząc i ewoluując. Więc pora oddać władzę w ręce kobiet, oraz boskiej małpy. Do czego to doszło że zwierzęta mają władzę.

 

 

 

Jest to pierwsza część z prawdopodobnie dziesięciu. Jeżeli któryś z bibliotekarzy przetrwał do końca, to już mogę być w miarę rozsądku dumny z siebie. Jest to moja pierwsza ala powieść , którą staram się traktować poważnie. Wiem posiadam ogrom błędów z interpunkcją. Staram się nad pracować i leczyć objawy choroby wmówionej zwaną”dysleksją”. Wydaje mi się że taki mix, nie jest najgorszy ale do najbardziej lotnych też nie należy. Więc liczę na pozytywne oceny z srogimi komentarzami.

 

Koniec

Komentarze

Ejkum, kejkum…

Nie jest dobrze. Robisz zbyt wiele błędów, żeby je tu wymieniać. Interpunkcja leży i nie ma siły kwiczeć. Zdania powinny kończyć się kropką albo czymś podobnym. Przed kropkami ani przecinkami nie powinno być spacji, za to mają one być po obu stronach myślnika. Mnóstwo literówek, szczególnie związanych z ogonkami przy polskich literach. Często gramatyka w zdaniu się rozjeżdża. Niekiedy stosujesz bardzo dziwaczne związki frazeologiczne. Czasami masz zdania pocięte na małe części, które same w sobie nie mają specjalnie sensu. Powtórzenia.

Ale stworzony świat wygląda ciekawie. Tylko brnięcie przez taki niestaranny tekst nie sprawia przyjemności. Spróbuj przeczytać go bardzo uważnie.

niż bycie gwiazdą tv, Jeżeli dożyjesz 40 to możesz zamieszkać

Dlaczego dużą literą, skoro nie było kropki? Liczby raczej piszemy słownie.

Kierując się w stronę swojego domu w niższych częściach Londynu.

Gdzie w tym zdaniu jest podmiot i orzeczenie?

która utrzymuje podzielony ten świat na cztery nacje. Japonia, Chiny, Wielka Brytania.

Hmmm. Jakbym nie liczyła, widzę tylko trzy.

Państwa te dominują prym w różnych dziedzinach. Zadziwiające jest to że jako Chiny posiadają największą ludność

Przykład dziwacznej konstrukcji. Państwa albo dominują, albo wiodą prym. Co znaczy, że “Chiny posiadają największą ludność”? Mieszkają tam najwięksi ludzie na świecie? Zapewne chodziło o to, że tam żyje najwięcej mieszkańców.

Jaką jest postęp, ma to przełożenie na nasze szkołyszkolenie. W Londynie istnieje masa szkół żołnierskich. Szkoląca różne rodzaje wojsk. Następnie możemy znaleźć pięć szkół oficerskich oraz trzy domy szkolące zabójców.

Co miały znaczyć pierwsze trzy słowa? Przykład kumulacji powtórzeń.

ponad półtorej tysiąca lat.

Półtora tysiąca. Tysiąc jest rodzaju męskiego.

Babska logika rządzi!

Niezwykle chaotycznie prowadzona narracja sprawia, że opowiadanie jest mało czytelne, fragmentami wręcz niezrozumiałe. Efektu dopełniają fatalnie konstruowane zdania, zlekceważona interpunkcja, źle zapisane dialogi i liczne, wszelkie możliwe  błędy.

Szybko przestałam robić łapankę, bo poprawienia wymaga niemal każde zdanie.

Przykro mi, ale nie umiem czytać tak napisanego opowiadania.

 

Czu­jesz wtedy chłód je­dy­ne, co chcesz uzy­skać. – Nie rozumiem tego zdania.

 

W świe­cie tech­ni­ki gdzie lu­dzie mogą się klo­no­wać by prze­żyć dalej, po­lo­wa­nie na ludzi stało się czymś na­tu­ral­nym. – Powtórzenie.

 

Tym bar­dziej, je­że­li speł­niasz za­chcian­ki dla bo­ga­czy i mo­żesz ich wy­ży­nać do woli.  – …mo­żesz ich wy­rzy­nać do woli.

Można spełniać czyjeś zachcianki, ale nie dla kogoś.

 

Na woj­nie i w za­bój­stwach dla pie­nię­dzy wszyst­ko do­zwo­lo­ne – Brak kropki na końcu zdania.

Błąd występuje nagminnie, w całym opowiadaniu.

 

– Bar­man jesz­cze jedno pie­kiel­ne życie– rzu­ci­łem znu­dzo­ny – Brak spacji przed drugą półpauzą. Brak kropki na końcu zdania.

 

-To­bie chyba dzi­siaj star­czy Ga­briel– po­wie­dział od nie­chce­nia – Brak spacji po łączniku. Zamiast łącznika powinna być półpauza. Brak spacji przed półpauzą. Brak kropki na końcu zdania.

 

Je­że­li do­ży­jesz 40 to mo­żesz… – Je­że­li do­ży­jesz czterdziestki, to mo­żesz

Liczebniki zapisujemy słownie.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Quetzalcoatl świadkiem, że zacząłem czytać, lecz bardzo szybko wywiesiłem białą chorągiewkę.

Przykład powodów poniżej:

<> Czujesz wtedy chłód jedyne, co chcesz uzyskać. To spokój dla duszy tej jedynej, która padła ofiarą łowów. <>

Jak to rozumieć? Dosłownie? Że jedynie chłód chcę uzyskać? I ten chłód ma być spokojem dla duszy tej jedynej, która padła ofiarą łowów? Nie gra mi to, nie przyswajam tego – i nie będę, przepraszam, ale nie będę się przedzierał przez dżunglę takich zdań. I takich zapisów dialogów…

Przepraszam, Autorze, ale tego nie da się czytać, próbowałem, naprawdę, po czym zjechałem, by sprawdzić komentarze. Cóż, nie jestem sam. :(

Sorry, taki mamy klimat.

Nowa Fantastyka