- Opowiadanie: Rutger - Czarcia Przystań

Czarcia Przystań

Działo się to dawno temu, za siedmioma górami i trzema morzami. Była to tajemnicza zakazana kraina której jeszcze nikt nigdy nie widział na oczy, lecz słyszano o niej legendy, że była bardzo daleko i strasznie niebezpieczna gdzieś w odległych zakamarkach piekła czeluści....

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Czarcia Przystań

Lares był młodym chłopakiem, który bardzo chciał zwiedzać odległe krainy oraz zostać żeglarzem. Niestety był tylko bezdomnym młodym sierotą bez przyszłości który marzył o wielkiej przygodzie życia. Gdy do przystani nad pobliskim portem przywitał statek niejakiego kpt. Duke, młody Lares był pierwszy w kolejce na stanowisko pokładowego majtka okrętowego. Jednak okręt kapitana Duke nie miał zamiaru długo przebywać przy pobliskiej przystani portowego miasta Eternia. Zabrali tylko potrzebny ekwipunek na dalszą część tajemniczej wyprawy, przy okazji zabierając chłopca okrętowego który miał na imię Lares. Gdy wyruszyli nad ranem młody Lares został przydzielony do pracy pod pokładem, jako pomocnik kucharza i parobek przy szorowaniu pokładu. Oczywiście marynarze zaraz dostrzegli młode pokładowe mięsko i dawali mu różne zajęcia, aby chłopaczyna się nie nudził, w tej niebezpiecznej podróży na kraniec świata. Jednak młodemu nie zależało na tym dokąd właściwie płynie okręt kpt. Duke i jak nie bezpieczna jest ta podróż, wiedział tylko że płyną daleko na południe.

Po kilku tygodniach podróży i setkach ćwiczeń szorowania okrętu na błysk, młody Lares powoli wprawiał się w fuchę majtka okrętowego i zbierał doświadczenie żeglarza. Ciężka praca w dzień a czasem i w noc sprawiała, że młody podróżnik hartował swoją siłę i charakter. Życie młodego marynarza daleko od domu wśród obcych żeglarzy nie jest wcale lekkie, ale czy on miał kiedyś jakiś dom. Kucharz Spyrek bardzo polubił swojego młodszego pomagiera, że często wysyłał go na górny pokład z różnymi zajęciami. Po kilku miesiącach wyprawy morskiej ujrzeli pierwszy ląd i gdy do niego przypłynęli zobaczyli to co każdego żeglaka na statku wprawiło w osłupienie…

Koniec

Komentarze

Przyjęło się od dawna, że opowiadaniem staje się tekst, liczący co najmniej 10 000 znaków. Co poniżej, to szort…

Sprawdziła się również w tym przypadku swoista reguła, że jeśli autor obiera nick taki sam, jak daje na imię bohaterowi tekstu, będzie kiepsko. Przykro mi bardzo, ale jest kiepsko. Po pierwsze – zaprezentowany tekścik jest co najwyżej wstępem, prologiem, jeśli szumniej nazwać. Jako tako przedstawia protagonistę i jako tako zapowiada, że będzie się działo, oj, będzie się działo… – tylko że nie wiadomo, co. Po drugie – kiepsko językowo. “Młode laickie mięsko” i okręt, który nie miał zamiaru długo lewitować(sic!) przy pobliskiej przystani wystarczą za ilustrację poziomu…

Chcesz pisać? To bardzo dobrze, zachęcam do tego – ale dopiero po zawarciu przez Ciebie bliskiej znajomości z językiem polskim, regułami składni, interpunkcji i słownictwem. To wymaga pracy, ale nie ma się czego obawiać, to jest do zrobienia…

Masz rację, tak tylko napisałem ten tekst w mniej niż 8 minut dla rozrywki. Historyjki mi łatwo wymyślić, ale pisanie poprawnie z regułami składni, interpunkcji to wymaga ćwiczenia, pracy i nauki jak na polonistyce.

Rzecz w tym, że chociaż to portal internetowy, czytelnicy są tu dla własnej rozrywki, nie rozrywki autorów. Należy zapewnić teksty napisane tak poprawnie, jak tylko się umie. Niestety wymaga to pracy. Za to polonistyka na pewno nie jest niezbędna.

 

Jeśli chodzi o historyjkę – będzie dobrym punktem wyjściowym do ćwiczeń. Możesz w dwóch słowach nakreślić, co jest jej istotą? Co chciałeś przekazać czytelnikowi? Muszę przyznać, że umyka mi to.

Twierdzisz Rutgerze, że osiem minut poświęconych na napisanie Czarciej Przystani było dla Ciebie rozrywką. Przeczytanie Twoich zdań zajęło mi zdecydowanie mniej czasu, ale nie była to żadna przyjemność. :-(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nawet jeśli robi się coś jedynie dla przyjemności, to warto rozwijać swoje umiejętności, żeby mieć większą satysfakcję z tego co się robi. 

Historia sprawia wrażenie niekompletnej, nie wiadomo, co wprawiło żeglarzy w zdzwienie.

Wypadałoby trochę popracować nad błędami, pokażę ci kilka dla przykładu.

 

Lares był młodym chłopakiem który, bardzo chciał zwiedzać odległe krainy, oraz zostać żeglarzem.

Źle postawione przecinki, powinno być: “Lares był młodym chłopakiem, który bardzo chciał zwiedzać odległe krainy oraz zostać żeglarzem.”

 

Gdy do przystani nad pobliskim portem przywitał statek niejakiego kpt. Duke młody Lares był pierwszy w kolejce na stanowisko pokładowego majtka okrętowego.

Zabrakło przecinka po “kpt. Duke”

Jednak młodemu nie zależało na tym dokąd właściwie płynie okręt kpt.Duke i jak nie bezpieczna jest ta podróż, wiedział tylko że płyną daleko na południe.

Zabrakło spacji po “kpt.”

 

Po kilku tygodnia podróży i setkach ćwiczeń szorowania okrętu na błysk

Zjadłeś “ch”

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Nie ma sensu poprawiać. Jest trochę błędów i brakuje przecinków. A może by tak podejść do sprawy trochę ambitnie i napisać coś dłuższego? Mnie tym tekstem nie zainteresowałeś, a warsztat leży.

Pitu-pitu i… koniec.

Za mało, za szybko. 

 

Dobrze, że ćwiczysz pisanie, ale nie każda wprawka warsztatowa nadaje się do publikacji. 

 

Pozdrawiam!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Wybacz Rutgerze, ale to brzmi trochę jak opowiadanie pisane w podstawówce na polski, imo opowiadanie niedokończone. Mówiąc szkolnie: musi być wstęp, rozwinięcie i zakończenie. To powyżej… hm powiedziałabym, że zarys. Jasne, warto ćwiczyć, ale jak wspomniał Nazgul, może chcąc publikować ( bo chociaż to “tylko internety”, to wrzucenie tekstu tu to publikacja), warto pokusić się o uraczenie czytelnika tekstem pełnym, a nie efektem ćwiczeń. Swoją drogą, nęcący tytuł nijak ma się do treści.

Ćwicz Rutgerze, ćwicz ;). A tu wrzuć gotowe dzieło.

sad

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Masz rację, tak tylko napisałem ten tekst w mniej niż 8 minut dla rozrywki. Historyjki mi łatwo wymyślić, ale pisanie poprawnie z regułami składni, interpunkcji to wymaga ćwiczenia, pracy i nauki jak na polonistyce.

 

 

No, a gdybyś tak poświęcił kolejne 8 minut na ponowne przeczytanie tekstu, a potem jeszcze 8 minut na zastanowienie się, czy taki właśnie tekst chciałbyś przeczytać w wolnym czasie, to do jakiego wniosku byś doszedł?

Ja rozumiem, że język pisany może sprawiać pewne trudności na początku, ale jakbyś spędził kilka dni nad tekstem, to udałoby ci się wtłoczyć go w ramy przyzwoitości. Tymczasem powyżej zaserwowałeś  niechlujne dziadostwo. 

I po co to było?

Sporo zarzutów już padło. Dołożę, że niepotrzebnie skracasz kapitana – trzy literki to on może mieć na pieczątce, ale nie w tekście. Taki niedokończony tekst wypadałoby oznaczyć jako fragment. No i rzecz bardzo ważna dla mnie: gdzie tu fantastyka?

Babska logika rządzi!

Fenomenalne! Autor pojęcia nie ma o żegludze i pracach na pokładzie. Przydzielać młodziaka do kambuzu to pewność, że przynajmniej na początku rejsu jedzenie będzie zarzygane. 

[po] setkach ćwiczeń szorowania okrętu na błysk, młody Lares powoli wprawiał się w fuchę majtka okrętowego

Cudne. Setki godzin ĆWICZEŃ szorowania.

 

Wacht na dobę przypada 8h. Setki godzin to przynajmniej dwie setki, czyli przez 25 dni wyłącznie ćwiczył szorowanie: 4h szorowania i 8 odpoczynku, 4 szorowania, 8 odpoczynku – w dzień i w nocy! :)

Po tym 25 dniach wreszcie mógł zacząć faktycznie szorować, bo przecież wcześniej tylko ćwiczył. :D

"Białka były czerwone, a źrenice większe niż całe oczodoły"

Dzikowy, śledzisz mnie, czy po prostu lecisz po ostatnio skomentowanych? ;-)

Babska logika rządzi!

Przerwy w pisaniu sobie robię. Najnow. :)

"Białka były czerwone, a źrenice większe niż całe oczodoły"

Nowa Fantastyka