- Opowiadanie: Anonimowy bajkoholik - Pan Żółtko

Pan Żółtko

Ja z zapytaniem czy jest sens kontynuowania pisania? Nie jestem pewna swoich umiejętności i proszę o konstruktywne opinie. Kawałek krótki i średnio dopracowany, jednak wystarczający żeby coś powiedzieć :)

Oceny

Pan Żółtko

Obudził go krzyk. Przez chwilę zastanawiał się z roztargnieniem czy był to rzeczywisty dźwięk czy może senny ton, który był na tyle silny i donośny, że się zbudził? Zawiedziony stwierdził, że to tylko sen. Ileż by dał, aby móc usłyszeć soczysty krzyk w swojej komnacie. 7 a może 9 dni abstynencji? Pan Żółtko westchnął głęboko, poprawił kołdrę i oddał się kontemplacji wspomnień. Rozkoszne chwile spędzone nad ciałem tej uroczej dziewczyny. Była młoda. W dzisiejszych czasach ciężko upolować młodą damę nadającą się do szczytnych celów. Albo są zbyt kościste albo zbyt tłuste. Lub zbyt tępe. Pan Żółtko lubił rozmawiać ze swoimi ofiarami przed ich „uśpieniem”, jak delikatnie i pieszczotliwie nazywał mord, którego dokonywał. Ostatnia była nad wyraz inteligenta i nawet zabawna, co zdążył zauważyć, kiedy opowiedział jej wesołą anegdotkę związaną z jego imieniem, a ona uśmiechnęła się plując krwią i powiedziała:

– Ależ zabawna historia, panie Żółtko! Humor pana matki jest nad wyraz oryginalny!

Pan Żółtko z rozradowaną twarzą obrócił się w stronę okna i przywołał w głowie obraz matki. Cóż to była za kobieta! Fakt, nie była zbyt zdrowa na umyśle, ale gdyby nie ona nie nabyłby tak unikatowych umiejętności, jak na przykład przetapianie mózgu wraz z głową w płyn, o właściwościach niezmiernie przydatnych przy tak trudnym zawodzie, jakim jest rzeźbiarz dusz. Zaśmiał się w duchu nad tępotą tejże nazwy. Tak pospolita, tak romantycznie pusta, zupełnie nieoddająca sensu istnienia tej pracy.

Pan Żółtko całe życie poświęcił rzeźbieniu. Na początku zdobywanie ciał sprawiało mu trudności, przede wszystkim moralne, ale z czasem przywykł i nawet zaczął czerpać radość z ich pozyskiwania. Mieszał, odrzucał, babrał, ukręcał, kleił, ciął i szatkował różnorakie istoty, ich mózgi, odnóża, narządy. I próbował – wciąż od nowa, jak perpetuum mobile w rękach szatana. Celem pracy każdego rzeźbiarza było stworzenie istoty, jaka została mu przydzielona przez samego władcę. Każda jej cecha musiała być zgodna z opisem. Od trzystu lat król Kochinchiny przygotowywał się do wojny, największej, jaka miała dotknąć ich rzeczywistość. I miał zamiar ją wygrać. A to, że dziwnym trafem był on spokrewniony z matką pana Żółtka i choroba umysłowa również go nie ominęła, nie miało żadnego znaczenia. Był dobrym władcą i jak dotąd wszystko, czego się podejmował zostawało sfinalizowane tak, jak tego zapragnął. Dziwne opisy i instrukcje nie powodowały więc zdziwienia. Pan Żółtko też się nie dziwił. Jedyne, co go zastanawiało to, kiedy ta cholerna wojna ma się odbyć i kiedy ten cholerny stwór mu wyjdzie. Poza tym czytał.

 

Koniec

Komentarze

Przeczytałem. ;) Co do Twojego pytania (”…czy jest sens kontynuowania pisania?”), odpowiadam zgodnie z sumieniem i absolutnie poważnie: może jest. Jak dla mnie fragment jest jednak za krótki, żeby to ocenić.

Hm… Nie bede ocenial tego opowiadania, poniewaz tego typu metafizyczne klimaty to nie moja broszka. Prosty jestem i stary… A nie chce nikogo obrazic nie zrozumieniem tematu. 

Jedyne co bym zmienil to zamiast cyfr, uzylbym slow. Nie 7 i 9 ale siedem i dziewiec. Moja stara nauczycielka od polskiego wbila mi to linialka do glowy. “Numerki to na matematyce, srolu, a na polskim uzywamy liter”. Ot co. 

A co do pytania? Jasne. Pisac. Zawsze pisac. Po pierwsze to uaktywnia kreatywnosc, po drugie sprawia przyjemnosc, a po trzecie… trening czyni Miszcza… (literowka jak najbardziej zamierzona… Buhahaha). Bez pisania nie ma czytania. I na tym zakonczymy.

P.S.

Sorki, za nie manie polskich czcionek, znowu nadaje z pracy. 

Jeśli sprawia Ci to przyjemność, to pisz. Ale lepiej wstawiaj tu teksty dopiero wtedy, kiedy je skończysz. Więcej osób zajrzy.

Teraz trudno wypowiadać się o fabule czy pomyśle. Jakiś początek jest, a co będzie dalej?

senny ton, który był na tyle silny i donośny, że się zbudził?

Z konstrukcji zdania wynika, że ton się zbudził. Tak miało być? ;-)

Ostatnia była nad wyraz inteligenta

Literówka.

Anonimie, od postawienia pytania minęły niemal dwa lata i podejrzewam, że na odpowiedzi już Ci nie zależy.

Zaprezentowane fragmencik nie spodobał mi się. :(

Nowa Fantastyka