- Opowiadanie: Stormbringer - Truskawka

Truskawka

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Truskawka

– Widziałem coś, Kapitanie! – z przejęciem zameldował Johnson, wpadając na mostek.

Dowódca uniósł krzaczaste brwi.

– Cóż takiego? Wnioskując z twojej miny, było spore.

– Nie wiem, jak to panu powiedzieć – zmieszał się podwładny. – To dość niecodzienne…

– Śmiało – zachęcił rozbawiony Kapitan. – Jestem tu tylko ja i Browning – wskazał głową nawigatora, który znad aparatury przyglądał się zajściu. – Nikomu nie powiemy, słowo.

Johnson w to nie wątpił, bądź co bądź byli na statku sami. Ich mała jednostka krążyła właśnie po orbicie jednej ze skrajnych planet sektora, robiąc zwiadowcze zdjęcia.

– Widziałem… truskawkę – wydusił zakłopotany.

Kapitan zdębiał.

– Wspaniale! – odparł drwiąco. – Ja też widziałem kiedyś truskawkę. A także śliwkę i agrest.

– Pan nie rozumie. To była wielka truskawka. Toczyła się korytarzem.

– Piłeś coś, Johnson? – zbulwersował się dowódca. – Nie opowiadaj bzdur!

– Kiedy ja…

– Jak masz tak bredzić, to lepiej zejdź mi z oczu.

– Jeśli mogę coś wtrącić – odezwał się Browning. Był blady.

– Tak? – kapitan spojrzał nań spode łba.

– Też coś widziałem. Wczoraj.

– No nie, następny! – dowódca załamał ręce w teatralnym geście. – I co ci się przywidziało? Czarna porzeczka?

– Nie – odparł nawigator – piwo.

– Co?

– Butelka zimnego piwa. Miała ze dwa metry wysokości i blokowała korytarz. Myślałem, że coś mi się przywidziało i nikomu nie wspominałem, ale ta sprawa z truskawką…

– Wykończycie mnie – jęknął kapitan. – Skąd takie halucynacje? Może jedzenie wam zaszkodziło?

– Obawiam się, że nie w tym rzecz – odparł Johnson. – Mam wrażenie, że to ta planeta – wskazał iluminator, za którym lśniła zielonkawa powierzchnia nieznanego globu.

– Planeta?

– Tak. Jesteśmy na orbicie dopiero od wczoraj, a wcześniej nic się z nami nie działo. Więc może to jakieś promieniowanie z powierzchni?

– Bzdura – burknął dowódca. Mina mu jednak wyraźnie zrzedła.

– A wie pan, co jest najciekawsze?

– Co?

– Że od odkąd wylecieliśmy z bazy miałem straszliwą ochotę na truskawki.

– Wielkie nieba – nawigator pobladł jeszcze bardziej – a ja na piwo. Od dwóch tygodni żałuję, ze nie przemyciłem na pokład choć jednej butelki.

– Chcecie powiedzieć, że wam się zwizualizowały marzenia? Dawno nie słyszałem większej głupoty – przewrócił oczami kapitan.

– Wiem, że brzmi to dziwnie, ale…

– Nie chcę tego dłużej słuchać! – rozeźlił się dowódca. – Macie się zająć robotą, a nie owocami!

Cóż było robić? Browning potulnie usiadł przy aparaturze, a Johnson westchnął i opuścił mostek.

Po chwili jednak wrócił. I to biegiem. Był czerwony na twarzy, a w oczach malowało mu się bezbrzeżne zdumienie.

– Tam! – wydyszał, wskazując za siebie.

Pozostali mężczyźni skoczyli do wyjścia, ale na progu stanęli jak wryci.

Na korytarzu tłoczyło się kilkanaście młodych kobiet. Wszystkie były nagie. Od plątaniny ramion, smukłych nóg i powabnych kształtów można było dostać oczopląsu.

– Co u licha? – wykrztusił nawigator.

Kapitan głośno przełknął ślinę i popatrzył na kompanów skruszonym wzrokiem.

– Panowie, ja tylko… Czułem się trochę samotny.

Koniec

Komentarze

Uprzedzając pytania: tak, wiem, z czym kojarzy się to opowiadanie. Tekst powstał na konkurs, którego wymogiem było nawiązanie do twórczości Lema. :)

Dobre podejście humorystyczne, moim zdaniem. Dialogi zabawne a pointa, może nie strasznie nieprzewidywalna, ale bardzo pasująca.
 Fakt, Lemem pachnie na kilometry, czyli warunek konkursu spełniony. ;)
5

Fajne :)

Moim zdaniem, fajne nawiązanie, niezła puenta. Bardzo żywe dialogi, błędów chyba brak.

Przeczytałem:

"- Widziałem coś, Kapitanie! - z przejęciem zameldował Johnson, wpadając na mostek.
Dowódca uniósł krzaczaste brwi.
- Cóż takiego? Wnioskując z twojej miny, było spore."

I teraz mam pytanie: jaką miną daje się do zrozumienia, że coś było "spore"? 

Dobre pytanie - sądzę, że dość zaniepokojoną. :) Facet jest przejęty i mówi, że coś widział, więc im bardziej wygląda na przejętego, tym większe musiało być to coś. ;) Niemniej zdaję sobie sprawę, że może jest to zbyt duży skrót myślowy.

Tak, pointa zabawna, obnaża ludzkie (tutaj: męskie) upodobania :) Masz rację, zastosowałeś zbyt duży skrót myślowy, chciałeś napisać o dużej truskawce, więc stąd stwierdzenie kapitana, że ''to coś'' musiało być spore. Jeszcze jedna drobna niejasność: cóż tak zdegustowało kapitana, kiedy Johnson opowiedział mu o wielkiej truskawce? Najpierw chciał ( kapitan) usłyszeć, co widział podwładny, a za chwilę kategorycznie zakazał mu bajdurzenia. Nie zadziałała na mnie ta akcja.

Zalatuje mi to Solarisem, ale 4/6 dam uczciwie :)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Nowa Fantastyka