- Opowiadanie: milkygalaxy5Y - Wyprawa po wolność

Wyprawa po wolność

W pewnym miasteczku o nazwie Navel położonym w pobliżu wielkiego, smoczego królestwa, które znajdowało się pod władzą wielkiego i potężnego smoka o imieniu Saminok. Żył chłopiec o imieniu Frensq Samoon syna wdowy Revelii Samoon, który choć był młody trudził się łowiectwem w nieopodal leżącym jeziorze – Denviq.

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Wyprawa po wolność

Wyprawa po wolność

W pewnym miasteczku o nazwie Navel położonym w pobliżu wielkiego, smoczego królestwa, które znajdowało się pod władzą wielkiego i potężnego smoka o imieniu Saminok. Żył chłopiec o imieniu Frensq Samoon syna wdowy Revelii Samoon, który choć był młody trudził się łowiectwem w nieopodal leżącym jeziorze – Denviq.

Frensq pewnego wieczoru wracając z nieudanych połowów zauważył w oddalonych o ćwierć mili gęstwinach ruch. Zaczął iść,gdy nagle usłyszał głos w podświadomości. Chłopiec bał się smoków, bo wiedział ze starych opowieści, że przez nie miał znamię na ramieniu. Domyślił się, że smok wybrał go na swojego jeźdźca po staro-smoczych słowach ,,Eligo vos mi Here''.

Młody Samoon podchodził do gęstwiny lasu, gdy nagle zza drzew wyskoczył smok średniego wzrostu o błękitnej łusce. Smok skoczył w stronę chłopca i kazał mu wsiąść na swój grzbiet. Zwierzę nagle poderwało się do lotu i Frensq poczuł, że się unoszą. Podczas lotu chłopiec odczuł próbę wtargnięcia do jego umysłu i dziwne uczucie bezwładności ogarniające go od głowy do końcówek palców.

Po paru godzinach lotu ocknął się, gdy usłyszał głos smoka ,,Witaj, jestem Andagin i zaraz wylądujemy''. Lądowanie było niezbyt udane, bo przy schodzeniu ze smoka Frensq dowiedział się o istnieniu dość dużej rany między nogami. Andagin dzięki swojej mocy uleczył chłopca. Samoon od razu zaczął wypytywać dlaczego tak hałasował i dlaczego akurat wybrał go. Andagin nie zwracał uwagi na pytania jakby ich nie słyszał i od razu zaczął niespokojnie węszyć, ale po paru minutach przestał i zaczął odpowiadać na pytania chłopca. Opowiedział mu między innymi, że miał dość tyranii Saminoka, a także że są w pobliżu gór Cataracta i są bezpieczni.

Nad doliną zapadał zmierzch i chłopiec miał wątpliwości co do bezpieczeństwa takiego snu. Smok jakby czytając mu w myślach odpowiedział: ,,Będę czuwał''.

Nazajutrz czekało rozpalone ognisko i propozycja Andagina na temat współpracy w odnalezieniu trzech artefaktów i pokonania razem z nim króla smoków. Chłopiec nie mając wyboru zgodził się. Razem podążyli ścieżką do posągu smoka podobno pilnującego skarbu. Andagin chwilę rozmyślał i w końcu zionął błękitnym ogniem w ogon posągu. Samoon był zdumiony, gdy po kilku minutach w kłach posągu widniał rulon pergaminu.

Nagle oboje usłyszeli szelest i kroki ludzi źle nastawionych do wrogów swojego króla. Andagin złapał pergamin w paszczę, odbił się od ziemi i zaczął lecieć ku górze wystającej ponad pasmo górskie. Frensq prawie zwątpił w szczęśliwe zakończenie, gdy nagle poczuł zaciskające się szpony na własnych barkach i uczucie lekkości. Gdy lądowali smok delikatnie go postawił, a następnie sam wylądował. Chłopiec bardzo dziękował smokowi za ten przyjacielski gest. Andagin powiedział chłopcu, że muszą jednocześnie dotknąć pergaminu swoimi znamieniami. Tak więc Frensq dotknął pergaminu ramieniem,smok swoją łapą. Od razu pojawiły się znaki niezrozumiałe dla Frensqa, ale nie dla smoka. Andagin zaraz zrozumiał wszystko i dowiedział się, że pierwszy artefakt, którym było smocze siodło, które dawało jedność jeźdźcowi i smokowi, na którym latał znajdował się w grocie Vinake.

Artefakt nie był bardzo ukryty, ale dobrze zabezpieczony zaklęciem. Które wypowiedziane przez smoka i jeźdźca jednocześnie miało dopiero wystarczającą moc. Artefaktu mimo wypowiedzianego zaklęcia nie można było wziąść ponieważ smok chciał go unieść czarami. Dopiero po kilku minutach smok się tego domyślił i pozwolił go wziąć chłopcu.

Podczas lotu w siodle młodemu Samoonowi było wygodniej i poczuł przyjaźń, jaką Andagin go obdarzył.

Podróż po drugi artefakt była dłuższa i bardziej niebezpieczna niż poprzednia. Podczas niej zaczęła ich ścigać gwardia smocza będąca najbliższą służbą króla. Próbowali ją zgubić w gęstwinach mrocznego boru, do którego wejściem można było zapłacić życiem. Tam także planowali się udać w poszukiwaniu kryształowej kuli, pomagającej znaleźć wejście do najbardziej zawiłego budynku. Jednakże takiego przedmiotu nie znaleźli.

Ostatni z artefaktów został wykonany przez ludzi w czasach, gdy jeszcze mieli nadzieję na wygraną z królem smoków. Artefaktem tym był miecz zaklęty przez szamana, aby ,,był wygraną w przegranej''. Znajdował się on w górskiej jaskini w najwyższej górze.

Gdy Andagin i Frensq dotarli do jaskini musieli się zmierzyć z gremlinami, czyli postaciami niższymi od człowieka o połowę. Ale wyspecjalizowanymi w walce. Walka była zacięta , ale większą przewagę miały gremliny. Szala zwycięstwa przechylała się w stronę stworów, które napływały z wszystkich stron. Andagin polecił Frensqowi zabrać miecz. Chłopiec mimo obrony smoka czuł się niepewnie, więc szybko chwycił miecz. Zaczął atakować gremliny z zadziwiającą zręcznością tak iż zabili większość przeciwników, inni uciekli. Zapadała już noc i oboje postanowili, że będą tej nocy w zdobytej grocie.

Następne dni spędzili na omawianiu taktyki ataku. Andagin opowiedział mu o początkach smoczego gatunku i pokazał dawne smocze miasto położone w górach.

Gdy nadszedł dzień kończący panowanie Saminoka, Frensq i jego smok byli gotowi. Tego dnia w południe lecieli przy wschodniej części muru okalającego zamek. Straże królewskie szybko to zauważyły i poczęły atakować ich. Duet właśnie na to czekał, wtedy użył miecza i magicznych mocy tworząc niezniszczalny oręż.

Okazało się, że król miał tylko pięciu smoczych najemników tworzących gwardię. Andagin zaczął atakować ich ogniem, co miało mały skutek. Frensq zadecydował, że skoczy na nich i zabije mieczem, smok ze smutkiem się zgodził. Chłopiec skoczył i mogłoby się wydawać, że spadł, ale Andagin zauważył jak rozcina skrzydło jednemu z wysłanników króla. Andagin złapał Samoona w ostatniej chwili, a najemnik spadł z wielkim hukiem. Gdy reszta zapatrzyła się w spadającego najemnika, to smoczy jeździec i Andagin pocięli im skrzydła zaklęciami mnogości obrażeń. Na niebie widoczny był tylko obraz porażki, spadających smoków.

Po pokonaniu najemników Andagin skierował lot w stronę wieży królewskiej. Frensq i Andagin postanowili się rozdzielić i przeszukać zamek, bo króla nigdzie nie było. Frensq zauważył króla w sali rycerskiej przygotowanego do walki. Smok w czarnej łusce był bardzo zdenerwowany i nienawistnie patrzył na chłopca. Niewiadomym sposobem Andagin pojawił się przed Samoonem. Walka rozgorzała i wydawałoby się, że wygra przyjaciel chłopca aż król zaczął unikać ciosów przeciwnika. Wtedy do walki włączył się Frensq prowadzony pradawną mocą, zaczął ciąć Saminoka mieczem, co nie dawało efektu. Aż zauważył miejsce nieosłonięte łuskami. Wtedy to chłopiec zwrócił się do Andagina o pomoc. Przyjaciel natychmiast zareagował, zaczął ziać ogniem w miejsce bez łusek, a Frensq cisną mieczem w to miejsce. Efektem tego była śmierć Saminoka -smoczego króla.

Wielka radość zapanowała w całym królestwie, bo dzięki Andaginowi i Frensqowi cały lud został uwolniony od straszliwego i okrutnego władcy.

 

Koniec

Komentarze

“Limit znaków: 10 – 50 tysięcy, według licznika na stronie.

Dolny limit jest nieprzekraczalny, górny możecie symbolicznie przekroczyć. Opowiadania niespełniające tego kryterium nie będą brane pod uwagę w konkursie.”

Na konkurs kwalifikują się tylko teksty, które mają co najmniej 10 tysięcy znaków według licznika strony. Odznaczam opowiadanie – nie załapało się do konkursu.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Ejkum kejkum. Nie jest dobrze.

Pierwszy akapit:

W pewnym miasteczku o nazwie Navel położonym w pobliżu wielkiego, smoczego królestwa, które znajdowało się pod władzą wielkiego i potężnego smoka o imieniu Saminok. Żył chłopiec o imieniu Frensq Samoon syna wdowy Revelii Samoon, który choć był młody trudził się łowiectwem w nieopodal leżącym jeziorze – Denviq.

Pierwsze zdanie rozdzieliło się na dwa i w początkowej części nie ma ani podmiotu, ani orzeczenia. W drugiej części literówka, która sprawia, że trzeba się długo zastanawiać, o co tu chodzi. Wydaje mi się, że “trudnić się łowiectwem” znaczy “polować”. W jeziorze po prostu łowi się ryby. Powtórzenia. Interpunkcja leży i kwiczy. “Który” wydaje się odsyłać do wdowy…

Jesteś pewien, że to SF?

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka