- Opowiadanie: Archangel - Legmenton: Erotyk

Legmenton: Erotyk

Oceny

Legmenton: Erotyk

Legmenton 

 

Erotyk 

 

Przyszła do niego późnym wieczorem. Przybyła duchem, nie fizycznym ciałem. Miała piękne czarne oczy, których głębia uspokajała i sprawiała radość, gdy się w nie spoglądało. Nosek lekko zadarty w górę, wąskie usta i kształtne, choć nie duże piersi. Ciemnej, a właściwie szarej karnacji skóry. Włosy proste, sięgające ramion koloru brązu. Uda ładnie zaokrąglone. „Ani mniej ani więcej ciałka – tylko w sam raz” – jak to mawiał jeden ze słynnych bardów zboczeńców, którego poznał, w eterze w królestwie Valhali. Była naga, jednakże nie przyszła obnażona. Ledwo, co wstąpiła do mieszkania zrzuciła z siebie w biegu ciuszki. Ładna szara suknia z szafirowymi broszkami i szerokim dekoltem i tego samego koloru kozaki legły rzucone bez ładu na podłodze.

Leżał na plecach, przykryty cienkim kocem. Udawał, że śpi. Usiadła przy nim na kolanach i zmrużyła oczy, zwęziła usta uśmiechając się lekko przybierając wyzywającą minę. Gdy podniosła ręce pod szyję wyciągnęła pazurki niczym kotka unosząca łapki. Poudawała, że drapie nimi coś w powietrzu a potem z utęsknionym wzrokiem podniosła się na kolana i zbliżyła do niego. Chciała go dosiąść, objąć, pocałować w usta i tylko ona wiedziała, co jeszcze. Schyliła się nad jego wargami i już miała je skosztować, gdy nagle zerwała się i uciekła. Przez okno wyjść nie mogła. Bariery energetyczne otaczające mieszkanie umożliwiały jego opuszczenie tylko przez drzwi frontowe. Wyleciała przez nie na klatkę schodową nie zastanawiając się nad pozostawionym ubraniem. Zupełnie naga czmychnęła po schodach na dół, na zewnątrz a na podwórzu przed siebie, do przodu, z zapłakaną twarzą. Przebiegła ze sto metrów, gdy rozłożyła skrzydła i wzbiła się w powietrze. Uniosła się niecały metr w górę gdy poczuła nagły uścisk na przedramieniu. Pociągnął ją w swoją stronę i objął czule. Przytuliła się do niego. Wziął ją na ręce i zabrał do domu.

Usiadł przy zgaszonym świetle na łóżku. Po chwili namysłu usiadła na jego kolanach obejmując go czule. Głaskał jej włosy i całował czółko, policzki. Objęła go swoimi skrzydłami. W powietrzu emanował zapach szałwii białej z domieszką pół słodkiego różowego wina a przez okno wchodziło światło latarń i księżyca. Półmrok, któremu towarzyszyła dziwna cisza. Nie zasłonił żaluzji.

Rozłożył na łóżku gruby, solidny koc z wzorem konia w galopie. Usiadła na nim i poczuła miękki materiał. Położyła się następnie, na brzuchu. Jeździła po kocu dłońmi, ramionami, całym ciałem czerpiąc przyjemność z miłego łaskotania, dotyku, który był dla niej namiastką cudownego masażu. Mruczała, a jej rozpłakaną twarz rozjaśnił miły acz smutny uśmiech. Schowała skrzydła. Zniknęły tak jakby ich nigdy nie miała.

Rozebrał się po czym jego kochanka rozłożyła przed nim nogi. Zauważył rumieńce na twarzy a potem zobaczył. Oczy mu się rozszerzyły i ciepło mu się zrobiło w sercu. Przystrzygła się tak jak prosił. Ładny wąski pasek radował zmysł wzroku. Zbliżył się do niej i pocałował najpierw prawe udo. Powoli i delikatnie, choć niecierpliwie schodził w dół do tego, co chciał od razu kosztować. Gdy doszedł koniuszkiem języku przesunął raz w górę a raz w dół. Usłyszał chichot. Połaskotał ją jeszcze chwilę i zlizał soki i pomasował policzkiem swoim. – Lubię jak ta robisz. – usłyszał. Potem zaczął całować. Położyła dłoń mu na głowie. Nie spieszno, szedł coraz wyżej dotykając dłońmi jej ud, tyłeczka. Gdy ustami dotarł do pępka poświęcił chwilę czasu na zabawę jej srebrnym kolczykiem. Wkładając palce w jej mokrą szparkę masował jej wilgotne wnętrze. Doszły usta do piersi. Tak subtelnie jak tylko był wstanie przesunął nimi, bliziutko, bez dotyku sprawiając dziwne i ciepłe dreszcze. Wzdychała samiczka cichutko. Włożyła mu rękę głębiej w jego włosy. – Wejdź proszę. – powiedziała niecierpliwym tonem.

Wszedł w nią powoli, nie spieszno delektując się ciepłem emanującym z jej ciała. Czując miły i wąski przesmyk delikatnie się poruszał. Uśmiechając się czule spoglądał w jej piękne szkliste i czyste oczy. Poczuli ciepło w przeponie i sercu, które rozpływało się po ich połączonych ciałach. Po minucie spuścił się w małej Damie. Oj, dawno nie brał kochanki w objęcia miłości. Oj, dawno nie scalał się z tą piękną suczką. Samiczka zaczęła wzdychać cichutko. Objęła go mocno udami.

Poczuł jej uścisk, zobaczył Jej uśmiech i łzy miłości. Ten widok, dotyk, rytmiczne, choć ciche wzdychanie. Wiedział, że robi jej dobrze. Lubił jej bliskość i miękkie cycuszki. Zamknęła oczy obejmując jego twarz dłońmi. Poruszał się w niej. Rozchyliła wargi. Pocałował ją. Dotknął leciutko.

Objęli się ustami. Wargi poczuły wargi. Jeden dotyk jak strzał pioruna. Uczucie miłości lepiej wyrażone niż tysiąc słów i darów. Usta poczuły usta. Nie włożyli ich sobie. Poczuł się tak niezwykle, dziwny dreszcz i wilgoć małą znaczącą jej wargi. Czuł jak staje się ciaśniejsza, jak wilgoć u niej rośnie, jak sprzęt robi się twardszy, choć już twardo stoi. Ubóstwiał całować jej usta, piersi i szyję. Dobrał się już do sutków sterczących tradycyjnie. Dotykał palcami pleców, ramion, macał jej zgrabny tyłeczek.

Liżąc szyję i usta pozostawiał na sutkach ciepłą ślinę. Ona mruczała cichutko pomiędzy wzdychaniem. Dotykała jego ciała swoimi dłońmi niekiedy drapiąc leciutko. I wtedy jęknęła w spazmach rozkoszy.

W pewnym momencie podniósł tułów do góry. Kilka pchnięć i się spuścił. Żałowali, że nie razem. Zechciała wtedy zmienić pozycję, przestała obejmować go biodrami i już, gdy miała się przechylić by dać mu od boku chwycił dłońmi jej nogi, i rozłożył w dwie strony.

Przybliżył się mocniej. Stanął na stopach przy udach, tak by móc ciągle być w jej wnętrzu. Jego ruchy stały się jeszcze mocniejsze, głębsze. A każde pchnięcie odleglejsze nieznacznie w czasie, wolniejsze tak by czuła każde z osobna. – Szybciej mój aniele. – Zaczęła do niego mruczeć. I puszczała oczka by go zachęcić, lecz ten pewny swego bardziej drażnił i nęcił. Wszedł w nią do końca i się zatrzymał. Stopki jej polizał. Dyszał powoli. Niekiedy ciężką sprawą jest wolno pierdolić.

Spojrzał w jej oczy, na uśmiech słodki i zaczął posuwać ją coraz gwałtowniej. Doszli razem, nie osobno. Jej ukochany nie w niej, lecz na nią uronił napój obfity. Całe nasienie twarzyczkę oblało. Ona uśmiechnięta palcami zebrała a potem z radością wszystko zlizała i żeby nie uronić kropli trunku męskiego wzięła mu go do ust i mu wylizała.

I tu się zdaje, że to koniec miłostki. Jednak panience chcica się włączyła, więc mu ciągnęła z dwadzieścia minut. Po lodzikach dosyć dużych chciał tą pannę wciąż chędożyć, jednak suczka się nie dała i szybciutko się ubrała, po czym okno otworzyła i na zewnątrz spierdoliła.

Skacząc skrzydła rozłożyła i uleciała w wyjątkowo gwiaździstą i jasną noc. Nie gonił jej. Zastanawiał się nad przyczyną jej smutku spoglądając na nią przez okno. Potem postanowił, iż wyjdzie z transu i powróci do fizycznego świata.

Koniec

Komentarze

Przystrzygła się tak jak prosił.

 

Rozbawiło mnie to. Ta bezpośrednia refleksja nie pasuje mi do reszty.

 

Zbliżył się do niej i pocałował najpierw prawe udo. Powoli i delikatnie, choć niecierpliwie schodził w dół do tego, co chciał od razu kosztować.

Chyba w górę. Od uda w górę. Poza tym lepiej może skosztować, ale to moja osobista uwaga, a nie błąd.

 

Połaskotał ją jeszcze chwilę i zlizał soki i pomasował policzkiem swoim. – Lubię jak ta robisz. – usłyszał. Potem zaczął całować.

Z tego co mi wiadomo, nie wprowadza się raczej w taki sposób dialogu. Poza tym błędnie go zapisałeś. “Usłyszał” dużą literą. I literówka.

 

– Wejdź proszę. – powiedziała niecierpliwym tonem.

Tym razem po “proszę” nie powinno być kropki, za to “powiedziała” – prawidłowo, z małej litery.

 

Po minucie spuścił się w małej Damie.

Cienias! ;) A poza tym, co za mała Dama? Duch, anioł, a teraz mała Dama?

 

Oj, dawno nie scalał się z tą piękną suczką. Samiczka zaczęła wzdychać cichutko.

Zaleciało trochę zoofilią. Niepotrzebnie. Rozumiem, że Autor szukał synonimów, ale to błędna droga, nie w tę stronę…

 

Poczuł jej uścisk, zobaczył Jej uśmiech i łzy miłości.

“Jej” małą literą.

 

Lubił jej bliskość i miękkie cycuszki.

Posłużę się tym zdaniem, choć mógłbym wieloma innymi, by przytoczyć największy zarzut tekstu. 

Niekonsekwencję w budowaniu subtelnego klimatu. “Cycuszki”? Proszę Cię! Całą magię szlag trafił!

 

Poczuł się tak niezwykle, dziwny dreszcz i wilgoć małą znaczącą jej wargi.

Z tym zdaniem mam problem. “wilgoć małą”? Tak miało być?

 

Dobrał się już do sutków sterczących tradycyjnie.

U Nazgula, też jest taka tradycja;)

 

Kilka pchnięć i się spuścił. Żałowali, że nie razem.

Szkoda. A trzymałem kciuki;)

 

Stanął na stopach przy udach, tak by móc ciągle być w jej wnętrzu.

“Stanął na stopach” – a to ci sztuczka! Gdyby stanął na rękach… O! To byłoby coś nowego;)

 

Niekiedy ciężką sprawą jest wolno pierdolić.

Głęboka refleksja.

 

Doszli razem, nie osobno.

A jednak happy end!

 

Jej ukochany nie w niej, lecz na nią uronił napój obfity. Całe nasienie twarzyczkę oblało. Ona uśmiechnięta palcami zebrała a potem z radością wszystko zlizała i żeby nie uronić kropli trunku męskiego wzięła mu go do ust i mu wylizała.

A to mistrzostwo świata :P

 

Potem mamy wierszyk, o którego poziomie się nie wypowiem… I koniec.

 

Przyznam, że tekst bardziej mnie rozbawił, niż… bo ja wiem, rozochocił? 

Nie jest to jakieś strasznie złe, ale na erotyk, prawdziwy, subtelny, napisany ze… smakiem to brakuje mu wiele.

W skali 1-10:

Tekst oceniam na 5.

 

Pozdrawiam!

 

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Przeczytałem z uśmiechem. Takie sobie erotyczne fantazje. Pozdrawiam.

A ja skończyłem po pierwszym akapicie;) A ponieważ było mi wstyd, że to trochę za szybko, przeleciałem pobieżnie resztę:)

Dla mnie to trochę za bardzo „namacalne”:D

A miało być tak pięknie:

Przybyła duchem, nie fizycznym ciałem.

Tylko, że w opowiadaniu tego ciała fizycznego było za dużo, a za mało duchowości;)

empatia

Dawno nie widziałam tak fatalnie napisanego tekstu i zdaje mi się Autorze, że niechcący zaprezentował brudnopis. Nie podejmuję się wytknięcia błędów, bo należy poprawić niemal każde zdanie. Na razie lektura Twojego dzieła sprawia ból.

 

Tekst oceniam na 2.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka