Kolejny wybuch jaskrawych iskier oślepił mnie na chwilę, gdy biegłem, walącym się korytarzem. Zdeformowane palce płomieni starały się mnie dosięgnąć i obrócić w pożywkę dla ich ognistego potomstwa. Wykonałem ostatni zakręt i znalazłem się naprzeciw okna na drugim piętrze. Krztusząc się czarnym dymem, który nagle otoczył mnie ze wszystkich stron, jakby nie miał zamiaru dać mi odnaleźć wyjścia, wymacałem klamkę i otworzyłem okno. Nagły napływ powietrza wessał dym i sprawił, że płomienie za mną strzeliły, aż pod sufit. Wydawały się wyczuwać, że ich ofiara jest bliska wymknięciu się z jej sideł, bo nagle szybciej zaczęła pełznąc po ścianach i podłodze w moją stronę. Przysiadłem na parapecie. W dole widziałem basen, który ojciec rozłożył dwa dni temu dla jego siostry. Było tam może pięćdziesiąt centymetrów wody. Czy zamortyzuje mój upadek. Poczułem nagłe ukłucie bólu, gdy jedno z odnóży ognia oderwało się od reszty w szybkim ataku kąsając go w ramię. Nie było się nad czym zastanawiać. Wziąłem głęboki oddech i skoczyłem. Najpierw wiatr zawył mi w uszach, a potem lodowata woda powitała mnie głośnym pluskiem, gdy uderzyłem w basen. Poczułem potworny ból w kostce, a potem chłód zalał mi twarz. Wynurzyłem się z mroźnej otchłani płytkiego basenu parskając i plując wodą na około. Kiedy wyczołgałem się z wody przemoczony i obolały dosłyszałem jakieś głosy. Dwie postaci biegły przez świeżo skoszony trawnik w moją stronę. Na początku myślałem, że to policja, albo strażacy ale kiedy dostrzegłem ich zakryte przez kominiarkę głowy, od razu zrozumiałem, że to podpalacze. Utykając puściłem się truchtem w stronę lasu. Wpadłem pomiędzy milczących strażników potykając się o rozmaite krzaki borówek i jeżyn. Skręciłem w prawo i po chwili truchtania przykucnąłem za krzakami ostrężyn. Słyszałem jak tamci przedzierają się przez las, na szczęście idąc chyba w nie tę stronę co trzeba. Gdy ich odgłosy umilkły w dali, odetchnąłem z ulgą i powoli zacząłem się wycofywać. Muszę dostać się do miasteczka i odnaleźć policję. Cisza była moim jedynym przyjacielem, kiedy wyczołgałem się zza krzaków. Gdzieś w dali usłyszałem pohukiwanie sowy. Odwróciłem się tylko po to by dostrzec wysoką postać stojącą tuż za mną.
-Witaj szczeniaczku. – wychrypiał niski głos, a potem pierwsze uderzenie spadło na moją głowę. Moja krew bluznęła na krzaki, gdy następne uderzenia poczęły rozrywać mi ciało. Obudziłem się z krzykiem mocno przyciskając poduszkę do piersi. Mój głośny oddech wypełniał cały pokój, zdając się być odrębną pulsującą istotą. Otarłem czoło o kołdrę i wstałem. Musiałem się czegoś koniecznie napić. Otworzyłem drzwi. Do mojego pokoju wpadł blask sennego przyjaciela. Cały korytarz stał w płomieniach.
Scenka jak scenka. Przeskanuj tekst w poszukiwaniu “mnie” i “mój” – masz tego całe mnóstwo. Do tego masz takie rzeczy:
który ojciec rozłożył dwa dni temu dla jego siostry. – na pewno rozstawiał basen dla Twojej cioci
poczułem nagłe ukłucie bólu, gdy jedno z odnóży ognia oderwało się od reszty w szybkim ataku kąsając go w ramię – kogo w końcu poparzyło? Ciebie czy jakiegoś go?
Piszesz: z mroźnej otchłani płytkiego basenu, co sugeruje zimę, a zaraz potem piszesz: świeżo skoszony trawnik, co sugeruje lato.
ich zakryte przez kominiarkę głowy – mieli tylko jedną kominiarkę?
Muszę dostać się do miasteczka i odnaleźć policję – to prawda, policji zawsze trzeba szukać, jak jest potrzebna
-Witaj szczeniaczku. – wychrypiał niski głos – powinno być: -Witaj przecinek szczeniaczku zbędna kropka. – wychrypiał niski głos
Do tego brakuje Ci masę przecinków.
Niestety, nie najlepiej wypadł ten tekst.
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Nagły napływ powietrza wessał dym i sprawił, że płomienie za mną strzeliły, aż pod sufit. Wydawały się wyczuwać, że ich ofiara jest bliska wymknięciu się z jej sideł, bo nagle szybciej zaczęła pełznąc po ścianach i podłodze w moją stronę. – “jej” dotyczy czego?
W dole widziałem basen, który ojciec rozłożył dwa dni temu dla jego siostry. – dla siostry ojca? Oczywiście, dlaczego nie, ale potem czytam:
Poczułem nagłe ukłucie bólu, gdy jedno z odnóży ognia oderwało się od reszty w szybkim ataku kąsając go w ramię. – kogo kąsa w ramię? Ogień? Podejrzewam, że raz piszesz w pierwszej, raz w trzeciej osobie liczby pojedynczej.
parskając i plując wodą na około – naokoło.
kiedy dostrzegłem ich zakryte przez kominiarkę głowy – mieli jedną kominiarkę na dwóch?
Wpadłem pomiędzy milczących strażników potykając się o rozmaite krzaki borówek i jeżyn – kim byli milczący strażnicy? To znaczy, podejrzewam, że chodzi Ci o drzewa, ale brzmi to tutaj trochę dziwnie.
Do tego – mnóstwo jak na tak krótki tekst błędów interpunkcyjnych.
Niestety, kiepsko napisana scenka, z której właściwie nic nie wynika.
EDIT: Ha, widzę, że nieświadomie udało mi się niemal skopiować komentarz Bemik. ;)
Zdaje się, że lata pobytu na tym portalu sprawiają, że na to samo zwracamy uwagę
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Czy to coś w rodzaju snu na jawie, ewentualnie jawy we śnie? Jeśli nie, to nie mam pojęcia, co Autor miał nadzieję przekazać tym fatalnie napisanym tekścikiem. :-(
Wydawały się wyczuwać, że ich ofiara jest bliska wymknięciu się z jej sideł, bo nagle szybciej zaczęła pełznąc po ścianach i podłodze w moją stronę. – Wydawały się wyczuwać, że ofiara jest bliska wymknięcia się z ich sideł, bo nagle szybciej zaczęły pełznąć po ścianach i podłodze w moją stronę.
Piszesz o płomieniach.
W dole widziałem basen, który ojciec rozłożył dwa dni temu dla jego siostry. – Kim był ten, dla którego siostry ojciec rozłożył basen? ;-)
Poczułem nagłe ukłucie bólu, gdy jedno z odnóży ognia oderwało się od reszty w szybkim ataku kąsając go w ramię. – Kto towarzyszy narratorowi i dlaczego narrator odczuwa ból, podczas gdy kąsany jest ten drugi? ;-)
Wziąłem głęboki oddech i skoczyłem. – Oddech, to wdech i wydech, nie można wziąć głębokiego oddechu, ale można nabrać głęboko powietrza, można zrobić głęboki wdech.
Wynurzyłem się z mroźnej otchłani płytkiego basenu… – Skoro basen był płytki, nie można mówić o otchłani.
…ale kiedy dostrzegłem ich zakryte przez kominiarkę głowy… – Czym kominiarka zakryła im głowy? ;-)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Zgadzam się z przedpiśczyniami, niekiedy nawet te same zdania chciałam wynotować. :-)
Tak, to scenka, z której niewiele wynika.
Zastanawiałam się, czy można się potykać o krzaki jeżyn. Borówki też wzbudziły moje wątpliwości. Ale pewnie są takie odmiany, że się da…
Babska logika rządzi!
Według mnie sama idea, pomysł snu – jest jak najbardziej trafny do szorta.
Gdyby całość była napisana znakomicie, barwnym, sugestywnym charakterem, a scenka bardziej emocjonalna to mogła być to perełka.
Niestety tak się nie stało.
Dzisiaj słabo, ale jutro… ;)
Pozdrawiam!
"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49
Czyżby protagonista, lunatykując, był piromanem śniącym o swoich czynach w trakcie ich popełniania…? :-)
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Kiepsko.
Wielokrotnie złożone zdania utrudniają czytanie, podczas gdy sceny o charakterze dynamicznym, jak na przykład ucieczka przed pożarem, powinny by raczej napisane prostymi i klarownymi zdaniami – wiesz, żeby nieco przyspieszyć.
Pół metra wody – to do kolana może. Raczej niczego nie zamortyzuje.
I po co to było?
Krótki i słaby tekścik.