- Opowiadanie: Anonimowy bajkoholik - Co przyniesie jutro?

Co przyniesie jutro?

Jest to mój pierwszy tego typu tekst. Bardzo proszę o konstruktywną krytykę:) Każda opinia będzie dla mnie na wagę złota.

Oceny

Co przyniesie jutro?

 „Nadmiar smutku się śmieje, nadmiar radości płacze”  William Blake

 

Dzień 1:

– Jestem świetlikiem pośród mroku. Jaśnieję niczym żarówka w świecie ciem. Czuję jakbym latał. Tak,  ja latam… unoszę się pięć metrów ponad ziemią. Chłonę wszystko dookoła. Radość mnie rozpiera, rozpręża się w moim wnętrzu. Wypełnia całą moją egzystencję. Moja kreatywność sięga zenitu. Upijam się życiem.

 

Dzień 2:

– Wpadam do studni. Tonę w czarnym, lepkim syropie. Oplata mnie zewsząd, nie pozwala się poruszyć. Wszystko wokół rozpada się i kończy. Widzę jedynie mrok, niczym nieprzejednany  wszechogarniający mrok. Światełka w tunelu brak. Jakaś potężna siła nie pozwala wstać.

 

Co przyniesie jutro?

Koniec

Komentarze

Konstruktywną krytyką pewnie nie będzie to, że mi się nie spodobało. Może dlatego, że nie widzę sensu tego drabla. 

Podobno najlepszą rzeczą, jeśli chodzi o przyszłość jest to, że dni przychodzą pojedynczo. Ale nigdy nie wiadomo z jakim nastawieniem do życia obudzimy się jutro. Tekst odnosi się do osób, których zniewala ich własny umysł dotknięty chorobą afektywną dwubiegunową. Ich postrzeganie siebie i świata uzależnione jest od aktualnej fazy choroby (od manii po depresję). A każdy kolejny dzień napawa obawą..

Wybacz, ale trudno domyślić się tego na podstawie samego tekstu. Ale rozumiem, że taka może być interpretacja. 

Ja to widzę inaczej. To dwa dni z życia żonatego mężczyzny. Zapis emocji towarzyszących codziennemu obcowaniu z esencją prawdziwej kobiecości.

Pomyślałam o euforii i depresji, ale to nie jedyne możliwe interpretacje – jak dla mnie drabble trochę zbyt niejednoznaczny.

Zgadzam się, tak naprawdę interpretacji może być wiele… Niejednoznaczość daje duże pole do popisu. Nie chodzi o to, co autor miał na myśli, ale jak odbierają to inni. Thargone twój punkt widzenia pasuje tu równie dobrze:)

Muszę pogratulować, bo niby prosto jest przedstawić dwa dni, bo łatwo uzyskać kontrast – depresja(?), potocznie dół, chandra, spleen albo goethe’owski weltschmertz, a po drugiej stronie euforia, power albo zwyczajnie – radość, a w tym tekście sztampy nie czuć. 

Dziękuję, calgrevance :)

Dla mnie bardzo dobry drabelek i od razu skojarzyłam z chorobą afektywną dwubiegunową. Może dlatego, że ostatnio dużo o tym rozmawiałam.

Ekhm, nie wiem co powiedzieć… 

Zamysł rozumiem: czasem słońce, czasem deszcz…

Co poza tym? Nie wiem.

Dzięki, bemik:) Cieszę się, że trafiło to chociaż do ciebie ;)

Anonimie, chciałabym, aby kolejność opisanych dni uległa zamianie.

 

Niech świetlik wydostanie się z mrocznej studni, przetrze oczy, otrząśnie się z lepkości marazmu. Potrafi!

No widzisz, udało się! Mimo że jeszcze trwa noc, rozjaśnia ją. Ćmy mu zazdroszczą. I to jest powód do radości. Wielkiej, radosnej uciechy.

A co przyniesie jutro?

 

Nie wiem, Anonimie, ale mam nadzieję, że same dobre rzeczy. I już nie będziesz opisywać owadziego życia. Dokończysz zaczętą opowieść. Potem napiszesz kolejną. I jeszcze wiele.

Chciałabym.

Dziękuję regulatorzy za Twój wpis:) twoje podejście daję szansę świetlikowi na lepsze jutro…, a może nawet dziś. Bo mimo wszystko warto wierzyć, że to co najlepsze dopiero przed nami:) cieszę się, że mi o tym przypomniałaś…

Anonimie, jestem mocno przekonana, że świetlik będzie miał całe mnóstwo szans. Powinien jednak omijać głębokie studnie i nie zapuszczać się w mroczne zakamarki.

Musi też pamiętać, żeby, wyglądając lepszego jutra, nie przegapił trwającego dnia. Aby coś radośnie fajnego, niezauważone, nie minęło dzisiaj. By już nigdy nie było mu żal, że coś przegapił. ;)

Pozdrawiam i życzę powodzenia. ;)

Obawiam się, Anonimie, że w moim przypadku poczwarka mogłaby przedzierzgnąć się, co najwyżej, w dorodną, bezskrzydłą poczwarę. ;-D

Już lepiej zostawmy wszystko tak jak jest. Ty i inni piszecie, a ja czytam i, jeśli trzeba, poprawiam. ;)

Regulatorzy – Szczerze… ja też raczej czytam niż piszę:) a to są moje pierwsze nieudolne próby twórcze… ;p i dlatego anonimowe ;) Ale podziwiam osoby, które potrafią, to czego ja nie potrafię – jest tu wśród nas naprawdę sporo fajnych pisarzy:) miło, chociaż trochę ich podpatrywać… Pozdrawiam

Internet sprawia, że wszyscy jesteśmy anonimowi.

Każdy kiedyś czegoś nie potrafił. Mimo wszystko zacząłeś. Próbujesz. I niebawem zauważysz, że czynisz postępy. A za jakiś czas na stronie pojawią się nowi użytkownicy i z zazdrością będą czytać Twoje opowiadania.

Zobaczysz. ;-)

Ty to potrafisz podnieść człowieka na duchu;) optymizm bije od ciebie na kilometr:) dziękuję za dobre słowo i zachętę!

Istotnie, chyba potrafię cieszyć się z bardzo małych rzeczy. Czy to jest zaraźliwe? Oby.

Jeśli pomogłam Ci w jakikolwiek sposób, ogromnie się cieszę.

Powodzenia w pisaniu. I nie tylko w pisaniu. ;-)

Co przyniesie jutro? Co zechce. :-)

Psychoza afektywna dwubiegunowa? To i tak dużo lepiej, niż kolejny koniec świata. :-)

Ładne metafory.

 

Dziękuję Adamie:)

Nowa Fantastyka