- Opowiadanie: Seluti - Początek

Początek

Opowiadanie otwierające cykl “Chłopak z Piorunów”

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Początek

Burza. Piętnastoletni chłopak szedł kamienistą drogą, która przedzielała las na dwie części. Silny wiatr powodował chylenie się wysokich sosen ku ziemi, przez co młodzieńcowi serce podchodziło do gardła. Jego tata, który pięć lat temu zginął w wypadku samochodowym, zawsze mówił, że podczas burzy nie można wychodzić na dwór. Przerażony Marek wracał ze sklepu, gdyż w domu zabrakło mleka, cukru i chleba. Mama proponowała, aby pojechał rowerem, gdyż wtedy niebo robiło się już granatowe, Teraz było czarne jak smoła i spadały z niego duże krople deszczu. No pięknie – powiedział sam do siebie – jeszcze tego brakowało. Nie dość, że i tak już kaszlę, to jeszcze będę chory, a jutro muszę porąbać drewno. Nagle piorun uderzył w drzewo, które z dużym hukiem spadło kilkanaście metrów przed nim. To wzbudziło w nim jeszcze większy strach. Przeszedł przeszkodę i zobaczył, że zaraz wyjdzie z lasu. Uradowany tą wiadomością, zaczął truchtać. Będąc na ulicy biegł sprintem. Zaczęło dziać się coś dziwnego, bo pioruny spadały dookoła niego, robiąc ogromne dziury. Niektóre trafiały w budynki. Pot lał się z niego niczym wodospad. Brakowało jemu już sił. Rozplątała się jemu sznurówka, o którą potknął się i wpadł do kałuży. Błyskawica uderzyła w wodę, powodując silne porażenie chłopca.

 

 

Otworzył oczy i, ujrzał postać w białej szacie i koronie. Otaczała go jasność, przez którą bolały go oczy. Chciał wstać, ale, gdy podniósł się, przeszedł go silny ból głowy, więc postanowił poleżeć. Nie pamiętał jak się tu znalazł. Człowiek wolnym krokiem szedł do niego. Chłopiec przestraszył się, gdyż pomyślał, że chce zrobić jemu krzywdę. Ostatkiem sił podniósł się. Zachwiał się i upadł. Mężczyzna był już obok niego.

– Nie ruszaj się, zaraz ci pomogę – powiedziawszy to, uniósł ręce, zrobił jakieś dziwne i śmieszne ruchy nad młodzieńcem – lepiej?

Głowa nie pękała jemu już z bólu oraz dostał jakiejś nowej energii.

– Kim jesteś? – spytał, wstając.

– Szamanem. Ty zapewne jesteś Marek, czyż nie?

– Skąd znasz moje imię? Gdzie jesteśmy?

– W Devors. Wiedziałem, że kiedyś się spotkamy.

– Yyyyy… Mógłbym wrócić do domu?

– Tak, ale dopiero po wypełnieniu przeznaczenia.

– Przeznaczenia? Jakiego przeznaczenia?

 – Chodź. Po drodze wszystko ci wytłumaczę.

Niepewnym krokiem ruszył za nim.

– Tysiące lat temu czterej bracia: Refir, Ertew, Earth, i Light założyli Hillseek. Północ była pana ognia, południe wody, zachód błyskawicy, a wschód ziemi. Bardzo długo żyli w zgodzie, ale jeden człowiek skłócił ich ze sobą. Refir połączył się z Earth'em, a Light z Ertew'em. Od tamtej pory aż do dziś trwają tu wojny.

– Ale jaki to ma związek ze mną? – spytał, nie rozumiejąc nic z tego.

– Zostałeś potomkiem pana błyskawicy. Musisz zjednoczyć wszystkich.

Nagle otoczyło ich granatowe niebo, które przecinały pioruny.

– Czy tu jest bezpiecznie?

– Nie bój się. Ciebie nie uderzą. To jest nasza obrona na intruzów.

– To jak mam ich połączyć?

– Będziesz musiał udać się do nich i zabrać Znaki Żywiołów. Pomogą ci w tym inni młodzi ludzie, którzy panują ogniem, ziemią i wodą. Oczywiście zostaniesz przeszkolony, abyś umiał się bronić i atakować.

– Ale ja muszę pomóc mamie. Ona beze mnie sobie nie poradzi.

– Nie martw się. Dostała dużo pieniędzy, za które kupi opał i potrzebne rzeczy. W waszym świecie ty jesteś w śpiączce.

– Czy długo tu będę?

– To zależy kiedyś się obudzisz.

– Nie rozumiem.

– Jutro zaczynamy treningi – powiedział starzec i, zniknął.

Marek ruszył przed siebie w stronę dużego domu, który zapewne był siedzibą króla.

Koniec

Komentarze

Kolejne z wybrańcem. Nic ciekawego, trochę błędów.

Chwytając się kurczowo, toną w rozmokłym brzegu. Wiatr przebiega brunatną ziemię. - T. S. Eliot

potwierdzam,  czytywałem lepsze. Nuda. 

Opowiadanie na każdym kroku stara się przypominać, że zostało napisane przez młodego i niedoświadczonego autora. Czeka Cię jeszcze sporo pracy, zanim społeczności tego portalu spodobają się Twoje teksty. Póki co staraj się dużo czytać porządnej literatury, bo to bardzo przyspiesza rozwój.

Niestety, muszę przyznać rację przedpiścom. I dziwnie piszesz np. jemu zamiast mu.

Brakowało jemu już sił. – Brakowało mu sił.

Poza tym zdania są jakoś tak nieporadnie sklecone. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Dziękuję za słowa krytyki. Będę starał się, aby moje teksty były coraz lepsze.

Czytaj, pisz, czytaj, pisz… Póki co nie jest dobrze, ale z czasem poprawa powinna być widoczna.

No, nie jest dobrze. Nadmiar zaimków, szczególnie razi to nieszczęsne “jemu”. W pierwszej części zdania sprawiają wrażenie bardzo sztywnych, jak z raportu policjanta, gdzie wszystko trzeba wyjaśnić; co, jak, dlaczego… Na przykład: “Rozplątała się jemu sznurówka, o którą potknął się i wpadł do kałuży“. A można było napisać: “Potknął się o rozplątaną sznurówkę i runął prosto w kałużę”. Wiadomo, czyja była sznurówka, trudno zaplątać się w nie swoją. Może odrobina kolokwializmów: “runął/ chlapnął/ poleciał”, trochę opisów, które pominąłby policjant: “z donośnym pluskiem wpadł do kałuży”? Kombinuj. :-)

Babska logika rządzi!

“Silny wiatr powodował chylenie się wysokich sosen ku ziemi” – trudno o mniej plastyczny opis tak dynamicznego zjawiska…

 

“niebo robiło się już granatowe, Teraz było” – kropka, a nie przecinek

 

“Brakowało jemu już sił. Rozplątała się jemu sznurówka…” – przeczytaj to na głos i zastanów się, czy to nie brzmi źle?

 

“Otworzył oczy i, ujrzał postać w białej szacie i koronie.” – zbędny przecinek

 

“Otaczała go jasność, przez którą bolały go oczy. Chciał wstać, ale, gdy podniósł się, przeszedł go silny ból głowy…” – zdecydowanie nadużywasz zaimków

 

“Zostałeś potomkiem pana błyskawicy.” – Myślała, że potomkiem to się rodzi, a nie zostaje.

 

Light i Earth, a pozostałe imiona to co? 

 

Niestety, jak już napisano wyżej – tekścik razi infantylnością. Jeżeli masz lat piętnaście, to nie grzech, bo takie są zwykle początki. Zanim zaczniesz pisać, jak najwięcej czytaj. I to poważnej literatury, nie tylko książek przygodowych.

W tej chili Twoim wrogiem przede wszystkim jest sztampowa do bólu konstrukcja fabuły, ale także nieplastyczne i nieciekawe zdania, nadzaimkoza, potknięcia interpunkcyjne. Zatem masz do wyćwiczenia zarówno warsztat, jak i przemyślenie historii, którą chcesz opowiedzieć. Dużo czytaj, a potem dopiero pisz. Powodzenia.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Bardzo dziękuję Finkli i joseheimowi za uargumentowane oceny. Ja czytam dużo książek fantasy i kryminałów. W drugim opowiadaniu będę starał się nie pisać sztywno, unikać zaimków i wiele więcej rzeczy poprawić. 

 

PS. Tam podałem cztery imiona:  Refir, Ertew, Earth, i Light

 

No ja właśnie wiem, że cztery, tylko nie rozumiem, czemu gość od ziemi nazywa się Earth, gość od błyskawic Light, a dwóch pozostałych ma imiona nie wiadomo z czym związane i zupełnie nie pasujące. Poza tym, że wzięcie słów angielskich to pójście po linii najmniejszego oporu, to jeszcze wypadałoby zachować trochę konsekwencji.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Jose, pozostałe imiona to trochę zniekształcone fire i water.

A, jeszcze zapomniałam napisać, że zazgrzytała mi błyskawica – i ta uderzająca w kałuże, i jako żywioł. Przecież to tylko światło. Może piorun albo inny grom?

Babska logika rządzi!

Zwał jak zwał, opowiadanie jest słabe, a otwiera cykl… 

Otwiera cykl, który nadal będzie prowadzony.

Dostałem mocno po tyłku, ale się nie poddam i dokończę to, co zacząłem. Będę dążyć do celu.

Nie chcę Cię już pognębiać, bo poprzednie komentarze nie są specjalnie pochlebne, zresztą słusznie. Dodam tylko od siebie, że początkowo miałam wrażenie, że czytam didaskalia do jakiegoś dramatu, potem – że streszczenie czy też plan do czegoś, co masz zamiar napisać.

To fakt, wybraniec, bracia – panowie żywiołów – trudno zaprzeczyć, że to sztampa (mój syn jest na etapie jakiegoś totalnego zafiksowania na lego i związanego z nimi przemysłu, dlatego też od razu miałam skojarzenie ze światem Ninjago;)). Ale ja uważam, że z każdej sztampy da się wycisnąć coś ciekawego. Wszystko zależy od podejścia i wykonania.

Masz 15 lat, więc czytaj (a czytając patrz, jak autorzy tworzą postacie, opisy, dialogi) i ucz się pisać.

Ważne, żeby zacząć i zwalczać niedoskonałości, jak mówi pewna reklama. Fakt, młody jesteś jeszcze zdążysz nauczyć się pisać.

Ten cykl to opowiadań czy książęk? ;P

Cykl opowiadań. 

Do poprzedzających komentarzy dodam nie kolejną krytykę, ale kilka słów na podtrzymanie ducha bojowego. Piętnaście lat? Kolego, wszystko przed Tobą; fakt, że pierwsza będzie, bo musi być, harówa polonistyczna, ale nie taki diabeł straszny, jak go malują. Inni przeżyli tę “katastrofę”, przeżyjesz i Ty. Po drodze także pomysły niemal same “dojrzeją”. Cykl opowiadań? Bardzo dobrze, łatwiej poprawia się lub pisze od nowa krótkie teksty, niż pięćsetstronicową kobyłę…

Jak nigdy zgadzam się z AdamKB. 

AdamKB dziękuję za komentarz, który dodał mi otuchy.

Te komentarze nie mają Ci dodawac otuchy, a sprawić, byś lepiej pisał. O wiele lepszy jest krytykujący komentarz do dobrego tekstu, po którym bedziesz chciał napisac cos lepszego, niz jakas pochwała i dobry komentarz do kiepskiego tekstu i osiasc na laurach pisząc k*ł. 

Ja wolę krytykę, ale słowa pociechy też się przydadzą. 

“Sztampowe” to określenie, które bardzo pasuje do tego opowiadania. Nie jest to też opowiadanie dobrze napisane, ale powiem tak – mając piętnaście lat również nie pisałem dobrych opowiadań. W przedmowie piszesz, że to opowiadanie otwiera cykl – nie idź tą drogą. Wiem, że każdy początkujący literat chce od razu napisać powieść, a najlepiej trylogię czy sagę. Ale to pułapka – zanim zabierzesz się za pisanie szerokich cykli czy powieści, poćwicz, poeksperymentuj, popróbuj paru rzeczy. Nie zamykaj się jakichś zamkniętych ramach narzuconych przez konkretną formę literacką, tylko spróbuj wszystkiego, by wypracować własny styl, by nauczyć się, co wychodzi ci najlepiej. Wiadomo, ze na początku będzie ciężko, ale nie martw się. Masz czas.

No cóż, opowiadanie zapowiedziane jako pierwsze z cyklu, okazało się jednocześnie ostatnim. Może to i dobrze, bo fatalnie napisany Początek raczej nie zachęcił mnie do poznania dalszych losów Marka. :(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Mam nadzieję, że idzie Ci coraz lepiej :)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka