- Opowiadanie: Fasoletti - (WAMPIREZA) Uczeń i mistrz

(WAMPIREZA) Uczeń i mistrz

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

(WAMPIREZA) Uczeń i mistrz

Spojrzenie na wampiry z troszkę innej strony. Mam nadzieję że przypadnie do gustu.

 

 

 

Dziewczyna siadła na parkowej ławce. Wiatr rozwiał jej długie blond włosy. Wyjęła z kieszeni gęsto zapisaną kartkę papieru i zaczęła czytać. Jej błękitne oczy poruszały się z boku na bok, pochłaniając coraz to nowe linijki tekstu. Im dłużej to trwało, tym bardziej na twarzy blondynki uwidaczniało się przerażenie i ogromny smutek. W końcu zmięła list i rzuciła ją na ziemię. Schowała twarz w szczupłych, żylastych dłoniach, a jej ciałem wstrząsnął skurcz. Z pomiędzy palców wypłynęły dwie wielkie łzy. Siedziała i płakała. Ludzie mijali ją, nie zwracając uwagi na jej stan. Po chwili obok dziewczyny usiadł młody, ogolony na łysko chłopak w skórzanej kurtce. Przysunął się blisko, niemalże dotykając jej uda swoją dłonią. Wyciągnął nogi na chodnik i siedział w milczeniu. Ani ona, ani on nie zauważyli dwóch stojących na przeciwko nich mężczyzn. Długowłosego, siwego starca, oraz ostrzyżonego na krótko młodzieńca.

– Zainicjował połączenie mistrzu? – zapytał młodzian swojego starego mentora.

– Patrz dobrze Piotrze, a sam zobaczysz – odpowiedział tamten

Piotr wziął kilka głębokich oddechów. Zawirowało mu w głowie. Poczuł lekkie odrętwienie w całym ciele, oraz wyraźne mrowienie w okolicy czoła. Mistrz Perod na samym początku szkolenia nauczył go wprowadzania się w ten stan. Nazywał go przejściowym transem. W odróżnieniu od całkowitego, ten pozwalał kontrolować swoje ciało, jednocześnie osiągając efekt wrażliwości na doznania energetyczne. Piotr zamknął na chwilę oczy. Gdy je otworzył, świat eksplodował ferią olśniewających barw. Każda żywa istota miała swoją, przechodzący obok ludzie świecili niczym kolorowe żarówki. Jedni na niebiesko, inni na zielono, jeszcze kogoś innego otaczała czerwona poświata. Widzenie aury było niesamowitą zdolnością i bardzo pomocną. Chłopak spojrzał w końcu na młodzieńca, który siedział obok płaczącej dziewczyny. Jego otoczka energetyczna była niemalże całkowicie czarna i cała podziurawiona, niczym rozstrzelane karabinem maszynowym płutno.

– Spójrz, zaczyna. Jest osłabiony i potrzebuje energii. – rzekł szeptem mistrz

– Czyli jednak wampir?

– Tak i to silny. Musimy uważać – Perod nakreślił w powietrzu kilka symboli.

Zalśniły Piotrowi przed oczyma oślepiającą żółcią. Poczuł jak tworzą wokół niego silną barierę . Spojrzał znów w stronę dziewczyny. Przestała ryczeć, ale za to strasznie zbladła. W czarnej poświacie siedzącego obok niej chłopaka powstało kilka wirów, które z każdą chwilą rosły, wciągając kawałki szarej aury blondyny. Gdy wessały ją do tego stopnia, że odstawała od ciała dziewczyny na ledwie kilka centymetrów, wampir przerwał kontakt. Jego kolor z czarnego przeszedł w lekko szarawy, a kilka dziur zostało zasklepionych. Blondyna nie wiedząc co się z nią dzieje nagle podskoczyła przeszyta zimnym dreszczem, by po chwili zemdleć. Łysy młodzieniec wstał i ruszył w swoją stronę.

– Co robimy? – spytał Piotr z zaniepokojoną miną

– Pamiętasz czego uczyłem cię w takich przypadkach? Pomóż jej, a potem ruszamy za nim. Nie ściągnął od niej zbyt wiele, więc będzie szukał nowej ofiary. Jest świadomym wampirem, a to czyni go bardzo niebezpiecznym.

– Rozumiem mistrzu.

Piotr podszedł do leżącej na ziemi dziewczyny. Otaczał ją spory tłumek gapiów, ktoś dzwonił na pogotowie. Młodzieniec położył jej rękę na głowie i pod pretekstem poszukiwań urazów czaszki nakreślił dyskretnie kilka symboli, wymawiając w duchu krótką intencję. Po chwili na wysokości kilku metrów został otwarty niewielki kanał. Złota poświata spłynęła na zemdloną blondynkę, która powoli doszła do siebie. Piotr kolejnym znakiem utrwalił połączenie. Aura dziewczyny stopniowo wracała do prawidłowej wielkości, przy okazji opadając z kilku zanieczyszczeń, które chłopakowi jawiły się jako spore pijawki.

– Brawo, nauka nie poszła w las – Perod z uśmiechem na twarzy ponaglił go i oboje ruszyli tropem wampira.

Po chwili szybkiego marszu znów siedzieli mu na ogonie. Idący z naprzeciwka instynktownie schodzili mu z drogi.

– Ludzie tak rzadko ufają swym przeczuciom – westchnął mentor – a przecież to ich najlepszy system ostrzegania. Spój Piotrze, unikają go niemalże instynktownie, sami nie wiedząc co każe im go omijać.

Nagle na horyzoncie zalśniło błękitne światło. Widać je było z odległości kilkudziesięciu metrów.

– Czujesz? – zapytał mistrz

– Nie tylko czuję, ale i widzę. Co to takiego?

– Zaraz się przekonamy, nasz mały krwiopijca też to zwęszył.

Wampir nagle przyspieszył. Jego ciężkie podbite stalową blachą buty uderzały w beton niby podkowy. Białe sznurówki latały w powietrzu gdy zaczął biec w stronę poświaty. Piotr i mistrz pobiegli wraz z nim. Silne sigile Peroda sprawiały że wampir ich ignorował. Gdyby spojrzał na nich stwierdziłby, że to po prostu jacyś dwaj kolesie nie warci zainteresowania.

– Oż, cholera… – warknął nagle siwowłosy starzec – lepiej nie mógł trafić…

Zza niewielkiego pagórka wyszedł młody żyd. W rękach trzymał Torę i powoli spacerował studiując ją zaciekle. Jego aura była niezwykle intensywna, koloru jasnobłękitnego i odstawała od ciała na kilka metrów. Wampir podbiegł do chłopca i pchnął go na ziemię. Wokół niego momentalnie pojawiło się kilkanaście sporych zawirowań, wsysających poświatę żydka. Ten padł na kolana i jął recytować długą modlitwę.

– Jest straszliwie wierzący, ale to mu teraz nie pomoże – powiedział Perod patrząc jak pod wpływem modlitwy na izraelitę spływały fontanny błękitnej energii, pochłanianej natychmiast przez łysola.

Piotr spoglądał oniemiały na barwne widowisko. Ujrzał jak skin kopie żydka z całej siły w brzuch. Biedak skulił się z bólu i jął śpiewać na głos jakąś pieśń. Teraz z nieba spływał na niego istny wodospad. Jednak prawie wszystko z dziką sadysfakcją absorbował wampir.

– Co zrobimy mistrzu? – spytał Piotr

– Pobijemy go jego własną bronią – rzekł i nakreślił mentalnie kilka znaków na aurze kopanego bezlitośnie żyda. Wiry w aurze łysego nagle zanikły, a on sam stanął jak wryty. Spojrzał wprost na Peroda.

– Widzi nas – jęknął przerażony Piotr

– Spokojnie, musiałem go trochę przystopować, inaczej wykończyłby tego młodziana – po tych słowach mistrz naznaczył czoło wampira kilkoma sigilami.

Wpływająca w modlącego się ciągle żyda fala energii przeszła przez nakreślone w jego aurze znaki i uderzyła w te na czole łysego. Potężna, błękitna fala przeszyła czarną aurę. Wszystkie dziury zostały załatane. Perod gestykulował w powietrzu. Błękitny strumień przebił kręgosłup wampira i poprzez sieć meridian wypełnił jego ciało. Młodzieniec padł na kolana i zemdlał. Piotr podszedł do wystraszonego żyda, dla którego Perod był po prostu gestykulującym w powietrzu staruszkiem.

– Uciekaj stąd – szepnął mu do ucha.

Ten wstał i odszedł trzymając się za bolący brzuch. Nie spojrzał nawet za siebie. Perod kucnął nad omdlałym łysolem. Nakreślił mu na rękach kilka znaków, chuchnął w dłonie. To samo uczynił z głowa omdlałego. Złożył ręce w modlitewnym geście. Na wampira spłynął oślepiający blask, tym razem złoty. Wszystkie jego narządy rozbłysły, a kolor aury został zmieniony na jasnobłękitny. Mistrz wstał i popatrzył dookoła. Na szczęście w pobliżu poza nimi nie było nikogo innego.

– Co mu zrobiłeś? – zapytał zaciekawiony Piotr

– Trwale odblokowałem czakry dłoni i korony. Widzisz, problem wampira energetycznego, jak zresztą dobrze wiesz, polega na tym, iż nie umie pobrać prany z otoczenia. Żeruje więc na innych ludziach. Zwłaszcza na ich skrajnych emocjach, bólu, strachu, rozpaczy… Są wtedy osłabieni i łatwiej ich wyssać. Ale z tym nie będziemy mieć już problemu. Gdy wstanie zmieni swój światopogląd. Z czasem stanie się milszy, wyciszony… Chodźmy za nim dojdzie do siebie. Lepiej by myślał, że byliśmy tylko sennym majakiem. Przed tobą długa droga mój uczniu.Jeśli z niej nie zboczysz i będziesz pilnym adeptem, niedługo sam będziesz w stanie stanąć przeciwko takiej istocie.

Piotr skinął tylko głową i wyszedł z przejściowego transu. Świat znów wyglądał zwyczajnie.

Koniec

Komentarze

Podoba mi się. Faktycznie inne spojrzenie na wampiry.

Zaklasyfikowane do WAMPIREZY. :)
Pozdrawiam. 

Bardzo ciekawe spojrzenie na wampiry. W dodatku przyjemne do czytania i trzymające w napięciu. Człowiek aż ma ochotę czytać dalej by dowiedzieć się o co dokładnie chodzi z "wampirem energetycznym" a cały koncept przedstawia się bardzo interesująco. Przyznam jednak, że w paru miejscach czułam, że lekko mi brakuje jakiegoś szczegółu albo drobnego wyjaśnienia, ale nie zaszkodziło to bardzo pozytywnemu odbiorowi całości :)

Minwyrd, nie chciałem się rozpisywać na temat szczegółów, które mogły by zanudzić. Wpisz w goglach wampir energetyczny, będzie mnóstwo wyjaśnień. Ew, zaopatrz się w jakieś książki o medycynie chińskiej, ew indyjskiej, tam też jest to opisane na jakiej zasadzie to funkcjonuje. Przynajmniej teoretycznie, bo w praktyce watpię żeby dało się to sprawdzić :P

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Hmm, mam mieszane uczucia. Bo niby o wampirach energetycznych, temat fajny, nawet bardzo, i niby się fajnie czyta, sprawnie napisane ale... mam niejasne poczucie, że gdzieś czytałam coś podobnego i że było to w Straży Nocnej. No, nie wiem, może się czepiam.

Tak? Nie czytałem Straży Nocnej.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Dużo elementów z tematyki ezoterycznej.Zupełnie inny obraz wampirów , w końcu nie zawsze muszą byc krwiożercze i mroczne;p

Nowa Fantastyka