Książka

| KOPIUJ

Recenzja:

Ceterari

Zrozum, że to świat jest szalony

{
Przyznaję bez bicia, że Dawid Kain uwiódł mnie swoim imieniem i nazwiskiem. Dlatego sięgnęłam po jego powieść „Kotku, jestem w ogniu”. I nie żałuję ani minuty spędzonej nad tą – chudą w sumie – książeczką. Ale od ogółu, do szczegółu.

Internet twierdzi, że Dawid Kain, autor wspomnianego„Kotku, jestem w ogniu”, to pisarz grozy postmodernistycznej, horroru eksperymentalnego i bizarro fiction. I o ile te gatunki mogą brzmieć dziwnie, to właśnie taka jest jego twórczość. Dziwaczna, niespodziewana i zakręcona do n-tej potęgi. „Kotku, jestem w ogniu” jest kuriozalne, ale z pewnością nie jest złe. Użyłabym raczej stwierdzeń: intrygujące, zaskakujące, a miejscami nawet nowatorskie. Znajdziemy tu trochę Moersa i jego „Miasta Śniących Książek” oraz szczyptę Fforda i literacko szalonego świata Thursday Next. Jednak przejdźmy do konkretów.

 

„Kotku, jestem w ogniu” dzieje się w krainie, gdzie literatura jest wszystkim. Religie są tak naprawdę wyznaniami związanymi z konkretnymi pisarzami, więc trafią nam się i kościoły Becketta i Murakamianie, a nawet wojny religijne między wyznawcami Fosteryzmu i wielbicielami twórczości Stephena Kinga. W takim świecie żyje nasz główny bohater, człowiek bez specjalnych ambicji, który utrzymuje się z bycia dilerem. Jednak jest on dilerem literackim, rozprowadzającym opowiadania, nowelki i treści, które wpływają na psychikę ludzi zupełnie jak narkotyki.

 

Pewnego dnia budzi się jednak w rzeczywistości jeszcze dziwniejszej niż zazwyczaj, wiedząc jedno: Musi znaleźć Raport. Czym jest Raport, czy w ogóle istnieje i skąd wzięła się potrzeba wyszukania prawdziwego świętego Graala w tym literackim świecie, nie zdradzę, tego będziecie musieli dowiedzieć się sami.

 

Z pewnością warto zwrócić uwagę nie tylko na fantastycznie wykreowany i głęboko przemyślany świat przedstawiony, który mimo swego absurdu i oderwania od nam znanej rzeczywistości jest całkiem sensowny, ale i na sam język Dawida Kaina. Stawia wysoko poprzeczkę czytelnikowi, używając wyszukanych metafor, dziwnych porównań i opisów nawiązujących do sztuki pisarskiej („dziewczyna blada jak papier i szczupła niczym tomik poezji”), które sprawiają, że tę książkę albo pokocha się za jej styl, albo odłoży jako zbyt dziwaczną. Do tego w tekście gęsto jest od neologizmów i wytworów, dopasowanych do opisanego świata. Mamy więc Lirycjantów zamiast Policjantów, Funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Literackiego, a nawet miasto pełne grafomanów, którzy atakują przejeżdżające autobusy przy pomocy swojej potwornej twórczości, wystrzeliwanej z gigantycznej drukarki. Koszmar i masakra. Ten rozdział jest tak przerażający, jak najbardziej drastyczne sceny z twórczości Stephena Kinga i w życiu nie chciałabym tam trafić...

 

Kain ironizuje też ze współczesnych sobie pisarzy i ich twórczości, nie oszczędzając w sumie nikogo. I to zaczynając od twórczości Katariny, a może Catherine Grocholi, na scenie, gdzie główny bohater w ciemnościach biblioteki potyka się o głośnik wieży stereo, który przy bliższym badaniu okazuje się być tomiszczem zebranego w jedno dzieło „Lodu” Jacka Dukaja kończąc.

 

Podsumowując? „Kotku, jestem w ogniu” to kawał naprawdę dobrej, metaliterackiej twórczości, która pokazuje, że jeśli są na świecie jakieś granice, to zostały one stworzone tylko po to, by móc je przekraczać.

 

Komentarze

obserwuj

“Jednak jest on dilerem literackim, rozprowadzającym opowiadania, nowelki i treści, które wpływają na psychikę ludzi zupełnie jak narkotyki.“

O, ciekawe, dopiero co u nas na portalu BardzoGrubaLola zamieściła opowiadanie “Dilerka”, opierające się na dokładnie tym samym pomyśle...

 

“miasto pełne grafomanów, którzy atakują przejeżdżające autobusy przy pomocy swojej potwornej twórczości, wystrzeliwanej z gigantycznej drukarki“ ; D Zachęcasz mnie...

 

“Kain ironizuje też ze współczesnych sobie pisarzy...“ – Hm, mam wątpliwość językową. Zgrzytnęła mi ta forma. Czy można z kogoś ironizować? Wątpię, by to była prawidłowa kolokacja...

 

Zarys książki wydaje się wielce interesujący, a recenzja jest fajnie napisana. Mam jednak na dzieję, Cet, że wiesz, że jako juror nie bierzesz udziału w konkursie publicystycznym? ; P

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

No niestety, nie brałam udziału ;) A co, miałam szanse? Cholera...

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Nowa Fantastyka