Książka

| KOPIUJ

Recenzja:

malynosorozec

Prosty język. Prosta historia.

{
„Śmiało, wmawiaj sobie, że to uczciwe zawody. Każde zawody wydają się uczciwe, jeśli wszyscy zostali oszukani.”

Stephen King piszący jako Richard Bachman. Czyli mistrz grozy tym razem w zupełnie innej roli. „Wielki Marsz” nie jest horrorem, ale i tak trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony i ciężko jest oderwać się od owej lektury.

            Co roku w tym samym miejscu stu nastolatków z całego kraju spotyka się na linii startu pewnego wyścigu. Od momentu rozpoczęcia zawodów muszą po prostu iść. Za zwolnienie poniżej wymaganej prędkości zawodnicy dostają żółtą kartkę. Po trzecim ostrzeżeniu uczestnik dostaje kartkę czerwoną i kończy udział w marszu. Nad wszystkim czuwają podążający w ślad za zawodnikami żołnierze. Marsz może trwać wiele dni, a zwycięzca będzie tylko jeden. Uczestnicy będą walczyć do końca, ponieważ nagroda jest wręcz niewyobrażalna.

            Przez całą książkę towarzyszymy grupce zawodników. Niemal fizycznie męczymy się razem z nimi. Jednych polubimy, innych znienawidzimy. Poznamy ich myśli i motywy kierujące ich działaniem. Będziemy w napięciu śledzić przebieg marszu. Finał może nas zaskoczyć. Ale nie to jest najważniejsze.

            Najważniejsze jest to, że autor nie stara się niczego nam wyjaśnić. Nie podejmuje się opisania świata, w którym odbywa się Wielki Marsz. Nie przedstawia nam dokładnie Majora, który jest jego organizatorem. Nie opisuje walki ze znienawidzoną władzą. Pokazuje po prostu setkę nastolatków, wśród wiwatów uczestniczących w rywalizacji, w której stawka jest największa z możliwych.

Prosty język. Prosta historia. Prosta droga przed bohaterami.

            Naprawdę świetna książka.

 

10/10

 

„Twój plan i substancję, którą wydalam dupą, łączy podejrzane podobieństwo.”

 

„Oczywiście, bolało. Bolało wcześniej, w najgorszy, szarpiący sposób, kiedy już wiadomo, że zaraz cię nie będzie, a wszechświat będzie toczył się i tak, niewzruszony.”

 

„Niby nic się nie zmieniło od wczoraj, zaszła tylko drobna różnica. W tej właśnie chwili jesteśmy zajęci umieraniem.”

 

„Sprawa zasadnicza to myślenie… Myślenie. Myślenie i samotność, bo nieważne, z kim spędzasz czas, na końcu jesteś sam.”

 

„Tamci to zwierzęta, zgoda. Ale czy wiesz na pewno, że dzięki temu my jesteśmy ludźmi?”

 

„Nic poważnego, tylko kolejne drobne rozczarowanie. Po prostu… przestań marzyć, nie oczekuj niczego. Drzwi zamykają się jedne po drugich. Zamykają się.”

 

malynosorozec.blogspot.com

Komentarze

obserwuj

Czytałem, wiele lat temu i bardzo mi się wtedy podobało. Teraz jak pomyślę, to jest to taka kingowska wersja “Igrzysk śmierci” chyba ;-)

Tak by się mogło wydawać, z tym że u Kinga nie ma bajerów typu nastoletni zbawcy świata, ani żadnego efekciarstwa.

„Teraz biją w dzwony, ale już niedługo…już niedługo…nie będą bić w dzwony. Nieszczególny aforyzm, ale można nad nim popracować.”

Uwielbiam tego autora. Wszystkie jego pozycje czytam bardzo chętnie :)

Krzysiek

Nowa Fantastyka