- Hydepark: Słowa porzucone

Hydepark:

inne

Słowa porzucone

Jadąc dziś samochodem usłyszałam w radio, że jakaś instytucja – nie wiem jaka, bo załapałam się na końcówkę informacji – rozpoczyna akcję mającą na celu przywrócenie do obiegu językowego słów, które zostały może nie całkowicie zapomniane, ale, nazwijmy to, „porzucone przez zaniechanie”.

 

Macie ulubione słowa, które, według was, zbyt rzadko funkcjonują w mowie i tekstach? Nie kompletne archaizmy, ale takie będące nadal w pełni sił? Mnie do głowy przyszły: „szczodry, szczodrobliwy” – zastępowane zwykle słowem „hojny”, zwrot „suto zastawiony stół” zamiast „bogato zastawiony”, „ciżba” w miejsce „tłumu”. I proponuję jeszcze aby „gołowąs” pomykał ramię w ramię z „gimbusem” (pardon – to taki głupi żarcik)!

Komentarze

obserwuj

Suto zastawiony stół już dzisiaj raczej nie przejdzie, suty kojarzy się dziś młodzieży z czym innym i nawet nie chodzi o piersi.

Słowo strawa mi przychodzi na myśl. Wciąż wiadomo o co chodzi, ale z użycia coraz częściej wypada, a szkoda.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

baskerville, daruj, ale połowy słownika przepisywać nie będę...

Co do samej idei... Nie jestem pewna czy to przetrwa. W sensie - jako ciekawostka, czemu nie. Ale na dłuższą metę nie da rady. Język ewoluuje, zmienia się, można nawet rzec iż "prościeje". Można zgrzytać zębami, ale to proces naturalny i przy zachowaniu jakichś reguł - w pewnym sensie pożądany (inaczej dalej byśmy stosowali wszystkie partykuły etc.).

Moim ulubionym słowem jest "niźli", które jest dość często przeze mnie używane ;)

Poszperałam - trochę w głowie, trochę w necie - i już wiem, że informacja, której fragment usłyszałam, związana była z 21 lutego - Międzynarodowym Dniem Języka Ojczystego. Z pomysłem "odzysku" słów wystąpiła Rada Języka Polskiego.  

Zgadzam się z RheiDaoVan (ależ masz skomplikowane pseudo!), że ewolucji języka, jak każdej innej, zatrzymać nie sposób. Dlatego jednodniowa akcja ma formę zabawy nie darcia szat. Wyglądać ma tak: 

"21 lutego 2013 roku w Międzynarodowym Dniu Języka Ojczystego w Bibliotece Śląskiej przygotowany zostanie specjalnie oznakowany punkt. Czytelnicy i mieszkańcy Katowic będą mogli zgłaszać tam wyrazy, które warto zachować. Każdy z uczestników zabawy otrzyma w prezencie książkę polskiego autora. Najlepsze propozycje zamieszczone zostaną na stronie internetowej Biblioteki Śląskiej i spośród nich internauci wybiorą słowa warte ocalenia."

 

Internauci? Wiara w zbiorową mądrość?

Moga powstać dwa języki --- literacki i potoczny. I to już widać, na tym portalu też.

Czasownik "czynić", bezmyślnie zastępowany czasownikiem "robić" o znacznie  węższym znaczeniu.

Moga powstać dwa języki --- literacki i potoczny. I to już widać, na tym portalu też.


A nie jest tak, że to działa w ten sposób od dłuższego czasu i w słownikach przy niektórych hasłach jest skrót liter. lub pot.?

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Rogerze, nie gniewaj się, ale spóźniłeś się z tym odkryciem o sto kilkadziesiąt lat. Podział na język potoczny i literacki istnieje od ho ho ho...

    Snowie, nie, chyba nie.  Jest już duża rożnica pomiędzy językiem na przyklad Gwidona --- pomjając przecinkologię --- i słownictwem innych opowiadań. I to się może poglębiać. I bardzo dobrze. 

    Gdzieś  tam zauważyłem w komentarzu, że ktoś dziwil się zwrotowi "niemilosiernie sie trzęslo'. O to wlaśnie idzie. W języku literackim zwrot "niemilosiernie sie trzęslo" byłby używany i zrozumialy, w potocznym --- juz nie, bo przymiotnik "niemilosierny"  i przysłowek " niemilosiernie" miałyby tylko jedno znaczenie ---  jeżeli w ogole bylyby używane.   

Klawy. Nikt tak nie mówi, a przecież to klawy wyraz :-)

Czemu? Ja stosuję "niemiłosiernie" dość często, w rozmowach, mailach, artykułach.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

A z "czynić" i "robisz" to nie takie proste. Nie wyobrażam sobie, aby na jakiegoś urwisa za przeproszeniem sikającego pod płotem wołać "cóż czynisz, młodzieńcze".

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

    PS. W uzupełnieniu --- w żadnym slowniku przy przymiotniku "niemiłosierny" nie stawia sie oznaczenia, że jest to wyraz rzadko używany. Zwrot "niemilosierny zabójca" jest zrozumialy, ale zwrot "niemilosiernie się trzęslo" już nie dla wszystkich. W języku potocznym wykorzystuje się tylko jedno znaczenie tego wyrazu, jęzeli się go w ogóle zna, a w literackim --- wszystkie.

    I tak oto na naszych oczach powstają dwa języki --- język lieracki i język esemesów

Jest w polszczyźnie piękne słowo, które niestety zanika. Nicpoń. O ile gamonia jeszcze się dość często słyszy, nicpoń funkcjonuje już chyba tylko w literaturze.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Tak samo gałgan, a szkoda, bo bardzo lubię to słówko.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Dawno nie słyszałem nigdzie słowa miraż

A ja wczoraj się pisanym mirażem posłużyłem :-)

Zdecydowanie coraz mniej osób używa "czyż nie?".

I jeszcze "zacny":)

Eee... zacny wciąż jest w powszechnym użyciu. Ja bym powiedział, że nawet przeżywa renesans.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Zacny przeżywa renesans w memach. @Brajt, twoje zapytanie powinno być rozwinięte do "Olaboga, cóż czynisz zacny młodzieńcze?" ;)

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Zaiste. I kawaler ów, nawet się nie zasroma, bo w sikaniu pod płotem, nieprzystojności żadnej nie widzi.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

W radiu słuchałem ostatnio audycji o słowach kochanek i lubieżny (w walentynki). Okazuje się, że w przeszłości te słowa nie miały tak jednoznacznego charakteru jak dzisiaj.

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Ja bardzo lubię czas zaprzeszły. Porządkuje język. Nie wydaje mi się, by brzmiał szczególnie rażąco.

Tak czytałam i mi się "azaliż" wspomniało. Chociaż tego słowa, to się już nigdzie nie słyszy i już od bardzo, bardzo dawna nie widziałam.

ochoczo, tudzież, chyżo i muszkiet :)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Czemuż to, ach, czemuż nikt jeszcze, wprzódy ochoczo a chyżo z muszkietu tudzież mitraliezy postrzelawszy, o konsternacyji nie wspomniał?

Aliści, pozwolę sobie napomknąć, iż już mało kto, siostrę swego ojca stryjną dzisiaj nazwie, a do brata rodziciela, stryju, się zwróci. Progenitura już nie ta, co drzewiej.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Jestli wśród braci naszej jakowyś lekodziej, który by i mnie tym samym panaceum co was uraczył?

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

I tu pytanie jeszcze. Zdarza się czytać "jaki" zamiast "jakiś". Ale czy forma "jakowy" zamiast "jakowyś" jest poprawna?

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

połówka nie pozwala mi na "idźmyź" w scrabble

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Dodam jeszcze, że mitrężenie czasu też wyszło z obiegu. Jako i sama mitręga.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Jakie to szczęście, że chociaż chędożenie się uchowało.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Progenitura, przezacna niewiasto, któraś się w pluralis nazwała, taka sama, jeno rodziciele z czasu chyżym biegiem nazw przeze przodków swych używanych pozapominali; jakimże więc sposobem dziecię jedno w drugim wiedzieć może, do kogo per wiecienko zwracać się z uszanowaniem należy?  

--------------  

dj. I ma rację. Nie ma idźmyź. Jest idźmyŻ.

przezacna niewiasto to nie jest aby oksymoron?

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Nie jest. "Zacność" funkcjonuje jako niezależne określenie / epitet itp.  

A właśnie. Epitet. Jest się o co obrażać?

Niezależne w jakim sensie? Mi chodzi o to, że przezacna ma wydźwięk nobilitujący, a niewiasta wręcz przeciwnie, lekceważący. Przynajmniej jeśli mowa o dawnym tego słowa znaczeniu, ale taki właśnie mamy temat.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

A  słowo nikczemny? Znamy jako niegodziwy. A miało też inne znaczenie! Wie ktoś?

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Wołodyjówski był to zacny rycerz, ale nikczemnego wzrostu.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No więc nie mieszaj dwóch zjawisk i dwóch interpretacji. Niewiasta dopiero z biegiem czasu zaczęła stawać się pejoratywem w mowie niższego poziomu, które to nacechowanie w czasach nam wspólczesnych raczej nie jest już odczuwalne, bo słowo stało się półarchaizmem, używanym w stylach dla odmiany wznioślejszych --- lub żartobliwych. Tak więc już samo zestawienie "nobilitującego" epitetu z niewiastą wyklucza lekceważenie lub inne "niskie" oceny --- a żartobliwość do pejoratywów na pewno się nie zalicza.

No tak, mogłam się domyślić, że to będziesz Ty! 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Adamie, zaiste, czas szparko pomyka, a nowe wyrażenia, dawne słowa zastępują. Rodziciele wiekowi już albo i całkiem żywota dokonali; nie ma komu wyłożyć latoroślom, kimże by wiecienka być mogła w dzisiejszych czasach.

Przeto proszę mnie już w niewiedzy nie trzymać i wyjaśnić, do kogo mam, z należytą estymą, wiecienko, przemawiać.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Google nie zna takiego słowa, a to znaczy, że ono nie istnieje. :P

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Czerwienię się po korzonki włosów i przyznaję do podwójnej wpadki: nie pamiętam na tyle dokładnie, żeby kompletnej bzdury na pewno nie palnąć, a odnaleźć w odmętach dyskowych od ręki nie zdołam. Więc z zastrzeżeniem, że mogę się mylić, uległszy niezidentyfikowanej sugestii: żona brata babki ze strony ojca.  

Taka bywa cena chęci pożartowania...

To u mnie byłaby to ciocia Hela, żona Stefana, brata Agnieszki, mojej babki ze strony ojca. Jasne. Dziękuję.

A skoro przy rodzinie, to nie mogę się oprzeć - moja teściowa niemal obraziła się na mnie, gdy kiedyś nazwałam ją  świekrą. Udobruchała sie nieco, gdy powiedziałam, że jej syn, a brat mojego męża, może mówić o mnie jątrew.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

:-) Od "jątrzyć"?  :-)  

{Jeśli jednak się rozzłościsz, zabij bez zadawania zbędnych cierpień...}

Tak, ponoć bratowe, to straszne zołzy, chcące mącić w rodzinie, do której weszły.

Nie umiem się złościć.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Zapomniałaś o uśmiechajkach. Przecież takie bratowe to tylko koma jeden procent, więc na pewno nie zaliczasz się do zołz.   

Wracamy do tematu, a przynajmniej bliżej niego. Dyletant. Kim był?

Dyletant, to ktoś niezbyt dobrze znający się na sprawach, na temat których zabiera głos. Nie wiem kim był przedtem, to znaczy, zanim został dyletantem. ;-)   <);-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

    Prawdopodobnie laikiem.

Zanim został dyletantem w dzisiejszym powszechnym tego słowa rozumieniu, był kimś, kto nieustannie, z własnej woli i ochoty, poszerzał swoją wiedzę i krąg swoich zainteresowań. Ale szybko zaczął być kimś zajmującym się czymś amatorsko, potem --- powierzchownie, i doszedł do dzisiejszego stanu półbałwana... Od łacińskiego żrodłosłowu przez niemiecki, włoski --- i taki efekt.  

Żeby nie było nieporozumień --- dowiedziałem się tego prawie przypadkiem, a że dobrze ilustruje, jak zmieniają się znaczenia i dlaczego, zapamiętałem.

Teraz wiem i ja. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Przyszło mi na myśl słowo "harcować" używane w sensie "bawić się, dokazywać". Jako dziecko harcowałam po podwórku. I chyba od lat nie słyszałam tego słowa...

Ja lubię "atoli", ale zawsze się boję, że jak tego użyję, to słuchacze czy też czytacze będą mieli "mię" za złe :)

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

Skoro już rozmawiamy o słowach, to kompletnie nie wiem w jakich momentach i jak używać słowa "desygnat", czy ktoś może mi to objaśnić? PROSZĘ!

 

"Podobno policja prowadzi kilka śledztw w tej sprawie. Byłaby to aktywność bibliofilno-nekrofilna - myśli ze wstrętem Wirus, próbując zdefiniować zjawisko. Dopiero ubranie go w słowa, uszycie nominalnego ubrania dla nagiego desygnatu uzmysławia odrażający charakter zbrodni."

Wojciech Szyda, Po'sen. Plaga Cudów

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

Już nikt larum nie gra, tylko na jakieś alarmy biją...

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

A co myślicie o "absztyfikancie" i "patałachu"?

 

Moim zdaniem, zacne.

 

Pzdr.

Absztyfikant niejako od czasu do czasu pojawia się w progach domostwa, ale coraz już rzadziej ;)

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Ale epuzera już się nie uświadczy.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Czy można epuzera zamknąć w epruwetce?

Można próbowawać, jeśli epuzer nie zechce posiedzieć w erlenmajerce. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ja zostanę atoli przy fajce i fajczarzu, a co!

Chapeau bas.  Erlenmajerki musiałem szukać...

Dziękuję Adamie.

Pogrzebię w zakamarkach pamięci, może przypomne sobie jeszcze jakieś ładne, zapomniane słowa. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Na przykład: nyża?

Czym jest właściwie ta "nyża"? Słownik odsyła mnie do "niszy", ale nisza to «półkolista lub prostokątna wnęka w murze lub w ścianie, stosowana jako rama architektoniczna dla rzeźby» ale jednocześnie «wolne miejsce, jakie może zająć np. producent na rynku towarów». Czy to znaczy, że producent może zając rynkową nyżę? Albo, że muzyka może być nyżowa?

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

Tylko to pierwsze, ponieważ "nisza rynkowa", "niszowa literatura" to pojęcia nowe, powstałe później, niż zaczęła wychodzić z użycia "nyża".  

Inna sprawa, że w charakterze specyficznego żartu dla "wtajemniczonych", czyli bardziej oblatanych w języku nie tylko blogów i esemesów, można określić jakiś rodzaj muzyki dla wąskiego kręgu odbiorców mianem "nyżowego". Niech pogłówkują... Ale i sam tekst musi być specyficzny stylistycznie i tematycznie, żeby był żartem, nie wygłupem albo rebusem, no i krótki, bo tylko krótki może mieć pewnego rodzaju urok dowcipu. Długi zmęczy.

Jam nie oblatany w języku wyższych lotów (jeszcze?), zatem blogowo i esemesowo napiszę - Dzięx.

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

A jeszcze mi się tak wspomniało: gwoli, wszakże, gdzieżbym - coraz rzadziej się z tym słowami spotykam. I pewnie mi się więcej wspomni, ale to jak znów jakąś książkę będę czytać :)

Nowa Fantastyka