- Hydepark: Operacja Dunaj 1968

Hydepark:

Operacja Dunaj 1968

Mam pytanie do historyków/miłośników historii najnowszej: czy wojska Układu Warszawskiego, biorące udział w inwazji na Czechosłowację, były wyłącznie armią zawodową, czy też brano wówczas w kamasze także zwykłych poborowych albo rezerwistów i wysyłano za południową granicę?

 

 

 

Bardzo dziękuję za każdą odpowiedź.

 

 

 

Pozdrawiam,

 

RR-Ajw.

Komentarze

obserwuj

Cóż, SZPRL, nigdy nie były armią zawodową (w takim znaczeniu, że przeprowadzano do nich zawsze powszechny pobór, co do skuteczności to nie wiem, niektórzy starsi ode mnie twierdzą, że "wtedy to była dyscyplina i wojsko", w co nawet całkiem wierzę, porównując ówczesne możliwości poszczególnych armii), więc odpowiedź wydaje się oczywista.
Swoją drogą "brać w kamasze zwykłych poborowych" to takie pleonaźmienie, bo kogo innego bierze się w kamasze, jak nie poborowych? Żołnierze zawodowi bynajmniej nie są brani, oni sami idą :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

A PRL nie było armii zawodowej. To jest odpowiedź na Twoje pytanie.

Mastiff

Dziękuję. Wybaczcie moją ignorancję, ale skoro nie było zawodowej armii, to jaka była? Nie składała się przecież w całości z ogolonych na łyso dwudziestolatków. Ktoś z nich przecież zostawał w wojsku po odsłużeniu swojego.

 

Chodziło mi bardziej, czy do Czechosłowacji wysyłano takich właśnie młodych chłopaków, odbywających służbę zasadniczą? Nie bardzo chce mi się w to wierzyć. Albo rezerwistów - chyba nikt nie odrywał od biurka urzędnika-rezerwisty, pakował do czołgu, kierunek Praga, jedziemy?

 

Jestem zielony w tych sprawach, dlatego pytam.

     Musisz pamiętać o kilku  sprawaach ----  o ówczesnym długim okresie zasadniczej służby wojskowej. W dawnym ZSRR trwał on pięć lat, w tym chyba trzy poza granicami kraju... To było dostatecznie długo, aby wyszkolić żolnierza. Dwa - wszyscy oficerowie byłi wtedy zawodowcami. I tak na przykład w PRL wszyscy piloci samolotów wojsowych byli zawodowcami, bo musieli skończyć szkolę oficerską  w Dęblinie. Trzy - trzeba pamiętać o liczebmości armii, znacznie większej niz teraz i o tym, że stale była przygotowywan do wojny.  Cztery - już wtedy istniały jednostki elitarne, też z poboru, ale o bardzo wysokim stopniu wyszkolenia z bardzo dobrym wyposażeniem. W ZSRR  takimi jednostkami były dywizje gwardii na czele ze słynną tamańską dywizją gwardii  oraz  jednostki spadochronowe. SPECNAż, czyli w wojsku radzieckim jednostki, mające działac w przypadku wojny na glębokim zapleczu przeciwnika.  Ciekawe, że w oddzaiłach SPECNAZU bardzo duży nacisk kladziono na naukę  językow obcych. W PRL - VI Pomorska Dywzija Spadochronowo - Desantowa i oddzaiły ochrony wybrzeża.  Podobno na Hradczany uderzala właśnie  desantem VI Dywizja i potem krązył dowcip. jak to dużo czerwonych koźlaków wyrosło nagle na zamku.  Wtedy czerwony beret pzysługiwal tylko spadochroniarzom.

     No i jeszcze jedno - chyba nikt nie liczył si z mozliwością, że wojsko czechosłowackie stawi zbrojny opór. Jak Hitler zaanektował im część kraju, też się nie bili, a mieli taki system umocnieć, że ho, ho... I w miarę spokojnie przetrwali potem całą wojnę.  

     W Rosji nadal z zasady mamy armię z poboru. I cóż? Biedni Gruzini nawet nie  zdążyli jęknąc i przegrali wojnę, a całe NATO było za nimi.   

Nowa Fantastyka