- Hydepark: Filmowo

Hydepark:

Filmowo

Ostatnio mamy niezły hałas wokół ekranizacji Hobbita. Nasunęło mi no na myśl, jak trudnym zadaniem dla filmowców jest oddanie na srebrnym ekrania całej magii, pewnych zasad, stworzeń i całej reszty tego fatastycznego światka. Jedym się to udaje bardziej, innym mniej. Moje typy to: na plus Władca Pirścieni, a na minus Eragon [Po obejrzeniu nie wierzyłam, że można tak schrzanić tak dobrą historię.]. A Wy jak sądzicie? Komu się udało przenieść historię z książki na ekran nie psując aury fantastyczności i wątków, a kto całkowicie sknocił robotę?

Komentarze

obserwuj

Odkrywczy nie będę, zepsuli nam pełnometrażowego "Wiedźmina". O ile serial bywał nawet do zniesienia (jeśli się pamięta, że jest "na motywach"), to "dzieło" kinowe jest podręcznikowym przykładem zepsucia ekranizacji.

W sprawie WP podzielam całkowicie zdanie, a "Eragon" nie jest w sumie najlepszą ekranizacją (tyle tam usunęli ważnej treści), ale w mojej opinii pierwowzór nie jest też najlepszą książką.

Mi się podobał "Gwiezdny pył" na ekranie, bo pozostał baśnią, tak jak książka. 

Najnowszy trailer "Hobbita" z kolei jest tragicznym przykładem, że ostatnio w Hollywood, nic ino efekty. Po kilku scenach zaledwie widać, że będziemy mieli do czyniena z heroic fantasy. A papa Tolkien taką ładną baję napisał.

Ja zaryzykuję tezę, że przynajmniej w przypadku SF, najwybitniejsze dzieła gatunku są akurat drastycznie odmienne od swoich literackich pierwowzorów i przez to właśnie zyskują swój kultowy status. Przykłady? Diuna, Stalker, Łowca Androidów. Także Żołnierzy Kosmosu świetnie ogląda się w kategorii komedii SF właśnie dlatego, że filmowcy odpuścili sobie całą polityczno-moralną głębię książkowego oryginału.

 

Wkurza mnie natomiast to, że wielu pisarzy w pewnym momencie, gdy ich twórczość zyskuje uznanie i zainteresowanie branży filmowej, zaczyna pisać kolejne książki jakby to nie była literatura, a jedynie fabularyzowany scenariusz przyszłego filmu. Pretensje mam choćby do Rowling.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Prokris a co jest złego w heroic fantasy? Nie naskakuję tutaj czy coś, tylko jestem nowy i zastanawiam się co złego jest w tego typu historiach?

Liam - chodzi o to, że jako książka Hobbit znacząco różni się od Władcy Pierścieni - był pisany z myślą o dzieciach. Tymczasem powstaje nam najprawdopodobniej drugi Władca, tylko na komediowo.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Ja zaryzykuję tezę, że przynajmniej w przypadku SF, najwybitniejsze dzieła gatunku są akurat drastycznie odmienne od swoich literackich pierwowzorów i przez to właśnie zyskują swój kultowy status. Przykłady? Diuna, Stalker, Łowca Androidów.



Zgadzam się. Nawet bym dodał do tego Solaris (to radzieckie). Lemowi się nie podobało, mnie zaś bardzo.

W heroic fantasy nie ma niczego złego. Ale "Hobbit" to nie heroic fantasy. Brajt ładnie to wyjaśnił.

Dzięki ;)

Heroic? Trudno.

NEED MORE LOTR!

Mi się bardzo podobała filmowa, animowana wersja "Koraliny". Piękny film. Odwrotnie, niż oryginalny tekst Gaimana, którego nawet nie mogłem doczytać, tak mnie znudził. Zresztą Gaiman to totalnie przereklamowany autor.

A "Hobbita" chyba jeszcze nie było w kinach? Od tak dawna się o tej ekranizacji pisze, że już straciłem orientację.

Aqroeling, spokojnie;) Premiera "Hobbita" przewidziana jest pod koniec grudnia. Swoje wnioski opieram na trailerach. Polecam nie oglądać. Ja już nie mogłam wytrzymać i teraz szczerze żałuję.

Nowa Fantastyka