- Hydepark: Sprawa Vladislava von Urinova

Hydepark:

Sprawa Vladislava von Urinova

Co prawda jestem użytkownikiem portalu od zaledwie tygodnia/dwóch, ale kilka tekstów już przeczytałem. Przeglądam sobie różne opowiadania, jedne nudzą mnie po drugim akapicie, inne zaintersują do połowy... zazwyczaj szału nie ma. Przez jakiś przypadek wpadłem na LIST DO REDAKCJI... Zacząłem śledzić teksty i komentarze pojawiające sie bezpośrednio przed i po publikacji 'listu'. Dotarłem do wszystkich, zamieszczonych na portalu prac FERKELA i PANOPTICALA. Biorąc pod uwagę wywołaną kontrowersję tematem nie jestem pewien, czy są to wszystkie 'akta' tej sprawy. (pojawiło sie jeszcze później kilka opowiadań innych użytkowników, ale analizując styl i język raczej są one podróbką).

 

 

 

Mnie osobiście koncepcja z Vladislav'em niezwykle przypadła do gustu. Historia zaintrygowała mnie do tego stopnia, że zacząłem przeglądać internet w poszukiwaniu informacji o von Urinovie i Panopticalu. Te 'opowiadania' mają niezwykły, fantastyczny klimat! Uważam, że jest to niedopracowane mistrzostwa świata. Opowieść realizmu magicznego w eleganckich rękawiczkach barona opowiedziana z perspektywy jego wnuka.

 

 

 

Apeluje do FERKELA, jeśli jeszcze tego nie robisz, to błagam o powrót do prac nad Vladislav'em von Urinov'em. LIST DO REDAKCJI W SPRAWIE ZAMIESZANIA... jest świetnym prologiem do opowieści (mnie naprawdę porwał w wir wydarzeń jak żadna do tej pory historia znaleziona na portalu). Nie mogę doczekać się książkowego wydania afery wokół spadkobierców Urinov'a...

 

 

 

P.S.

 

Poznał już ktoś tajemnicę czy, FERKEL to ten sam użytkownik co PANOPTICAL?

Komentarze

obserwuj

Vladislav'em ---> Vladislavem.  

Urinov'em  ---> Urinovem.  

Sugestia niepolskiej litery "v"? To jest, wedle wymysłu / pomysłu autorów, ukraińskie(?) imię i nazwisko.

Zawsze miałem dylemat jak odminiać obcojezyczne imiona i nazwiska.  Chociaż ściągnąłem teraz kilka pozycji z półki i zazwyczaj stosuje się zapis John'em, Dumbledore'owi... Jesteś pewien, że można używać tak i tak? 

Adamie, nie daj się wpuścić w maliny von Urinova...

Nie, to nie jest kolejna prowokacja :) Naprawdę zainteresowały mnie te teksty i chciałbym przeczytać je w wersji  dopracowanej i sensownie złożonej. Nie jest to dyskusja na temat, czy podobają Ci się prace FERKELA, czy Ci się niepodobają. Po prostu chciałem zwrócić uwagę na ciekawą koncepcję autor-a, -ów i wyrazić w ten sposób uznanie dla ich twórczości.

To naprazawdę miłe.

Zdania o pomysłach i tFUrczości ferkele, panoptica et consortes nie zmienię, Rogerze.  

---> J.B. Jakim John'em? Gdzie to znalazłeś?  

Cały wykład byłby za długi. Podstawowa reguła: końcówki fleksyjne oddzielamy apostrofem wtedy, gdy oryginalna końcówka jest niema (niewymawiana) lub zmienia się jej wymowa.

Lawrence --- wymowa: LoreNS --- David --- wymowa: Dejwid. Dopełniacz: Davida Lawrence'a (Dejwida Lorensa). Celownik: Davidowi Lawrence'owi (Dejwidowi Lorensowi). Biernik jak dopełniacz. Narzędnik: Davidem Lawrence'em (Dejwidem Lorensem).  

John --- Dżon --- n=n --- John, Johna, Johnowi, o Johnie...  

Zakończone na "y" (Kennedy) --- apostrofy w dopełniaczu, celowniku i bierniku.  

To i tak nie zlikwiduje całości pomyłek, ale ograniczy je do rzeczywiście trudniejszych przypadków, jak na przykład Lavoisier albo Montesquieu...

P.S. I biegusiem popraw tytuł!

A może skusisz się w końcu, żeby zamieścić jakiś fragment swojej prozy?

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Jak będę miał tekst dopięty (w swoim mniemaniu) na ostatni guzik, to wtedy będę publikował. Pracuje nad jednym cyklem opowiadań/powieścią zmieniając pewne rzeczy (jak np. przekształcenie fragmentów mocno Rowlingowskich) i treść fabularna cały czas ewoluuje/mutuje. Obecnie przymierzam się do opisu potyczki (bitewnej), kluczowej dla przygody, która nie wiem jeszcze jak się potoczy. W kwestiach opisu zbiorowej walki pewne rzeczy same wychodzą podczas pisania. Często w takich sytuacjach sprawa jest rozstrzygana metodą kości RPG ;) Gdzieś kiedyś czytałem, że nie tylko ja takie zabiegi stosuję... 

 

My tu gadugadu, a Uriov w dalszym ciągu zaniedbany ;) 

Naprawdę nie rozumiem, co takiego przemawia do ciebie w notorycznie powtarzanym: "Kisiel mojej dupy..." Ja osobiście przeczytałem jeden tylko akapit, i nie wyłapałem w nim nic z fabuły, jedynie plątaninę słów tworzących razem... no cóż, kisiel z dupy.

Potem pojawiły się kolejne postacie, usprawiedliwiające te publikacje jako wytwór chorego umysłu, ale czy byłby popyt na taką książkę? Groteska, nie jest punktowana przy przyznawaniu Nagrody Nobla. Niestety :(

Ej, ale z nazwiskami zakończonymi na "y" to nie do końca prawda, bo zależy, czy przez y jest spółgłoska (Kennedy - Kennedy'ego) czy samogłoska, czyli y wymawiane jak j (Disney - Disneyowi).

Po spółgłoskach apostrof jest tylko w wypadku francuskiego s niemego - więc najłatwiej zapamiętać, że nie ma go wcale: mniej błędów się narobi.

[grammar nazi mode off]

Ja w telegraficznym skrócie, Ty w takimże... Zawsze coś się pominie. Pięć stron słownika przepisywać?

Nie chodzi o kisiel z dupy, tylko o tę afere z listem... i ciąg dalszy.

Mój drogi J.B

wzruszyłem się...

cholera...

Fantastycznie że ktos zauważył i docenił nasza prace...

do tej pory wylano na nas tylko kubeł pomyj...

zdradze Ci więc kilka drobiazgów...

pomysł na Von Urinova pojawił sie niespodziewanie w wielkiej , ogromniastej korporacji...siedzieliśmy sobie z kolegą (filozofem, muzykiem sceny noise i happenerem) komputer obok komputera...On stworzył dzieło wiekopomne- "dzieła mistrza"...wrzucił to na portal - świadomy reakcji czytelników...

ja postanowiłem napisać dalsza część , zawiązać intrygę Winner-Kreutza etc...

liczyliśmy na to, że inni czytelnicy podłączą się do zabawy i powstanie coś w rodzaju gry literackiej...niestety...

NIESTETY!

...a przeciez to tylko literatura...

...dalsze części powstały, owszem i powstają nadal...

ba! stworzyliśmy cały świat i umiescilismy tam małego Vladislava i małego von Kreutza :) kiedys moze uda sie to opublikować w postaci książeczki...

mimo wszystko mam sporo sentymentu do tej zabawy:) było to prawdziwe wejście smoka:)

dzsiś - pod innym nickiem (jakim/- nie zdradzę ) publikuje na łamach tego portalu...  :)))

cała ta historia nauczyła mnie literackiej pokory :)))))

udało mi się nawet kilka opowiadań wydac drukiem :)

ale von Urinow wróci! obiecuję - w pełnej krasie, w dobrej formie i z ciekawymi rozwiązaniami fabularnymi:)

masz od nas zaproszenie na piwko przyjacielu J.B - jak tylko zawitasz w Lublinie

pozdrawiam serdecznie!!!!!

Wiesz, może i by zaskoczyło, gdyby nie poziom samych opowiadań Mistrza. Po prostu nie nastrajał do wspólnej zabawy. Tak z ciekawości, grałeś / grywasz w De Profundis? 

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Nowa Fantastyka