- Hydepark: Dlaczego "Prometeusz" to klapa?

Hydepark:

Dlaczego "Prometeusz" to klapa?

"Klapa", "porażka", "knot", "gniot", "syf",takie określenia figurują we wszystkich opiniach o filmie. Jakkolwiek go nie nazwiecie, chcę wiedzieć dlaczego. Wszyscy zainteresowani proszeni są o zgłoszenie się na wątku i uzasadnienie opini.

 

Komentarze

obserwuj

Ja się kompletnie nie zgadzam z tymi opiniami. Mnie się film podobał. Jeśli ktoś się nastawiał, że to będzie kolejny "Obcy", to musiał wyjść z kina zawiedziony. Na wiele pytań widz nie otrzymuje odpowiedzi, właściwie pytań po obejrzeniu jest więcej niż na początku, i dlatego wydaje mi się, że "Prometeusza" będzie można ocenić kompleksowo, dopiero gdy ukaże się kontynuacja.

A Fassbender jako android wypadł rewelacyjnie.

Z tego, co widzę w internecie, większość ludzi ma pretensje o idiotyzmy w scenariuszu - dotyczy to szczególnie zachowania załogi, np. chęci pogłaskania obcej formy życia. Mnie też to irytowało.

Podobały mi się monumentalne sceny, jak lądowanie na obcej planecie czy - w pierwszej scenie - przelot kamery nad (w domyśle) Ziemią, na której jeszcze nie ma życia.

Bohaterowie nieźle pokazani: można było im kibicowacć a tego oczekuję po filmach (i książkach).

Mnie irytowały nielogiczności. Wyjdźmy od tego, że po lądowaniu na totalnie obcej im planecie, wylecieli ze statku, jakby wylądowali na Ziemi (która , nawet jeśli nam znana, nie jest bezpieczna). Kto durny lądowałby i wyskakiwałby bez broni? Tym bardziej, iż wiedzieli, że na planecie ktoś mieszka. Rozwala drabina wyciągnięta nie wiadomo skąd. Ech... szkoda gadać, bo już ludzie i tak dużo nawymieniali...

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

To prawda, że goście, którzy jako jedyni mieli mapę, i tak się zgubili? Czy kit?

Uważam, że film jest ciekawy. I to pomimo kilku wpadek. Klimat filmu jest typowy dla Scotta - mroczny, a do tego odpowiednia ścieżka dźwiękowa. Podobał mi się i czekam na ciąg dalszy.

Mastiff

Niedopracowany scenariusz. Akcja filmu jest prowadzona w  konwencji "opowiadania akcji" i trzeba przestrzegać reguł tego gatunku. W tej konwencji jest niewyobrażalne, aby przygotowana załoga w ważnej misji zachowywała się tak, jak niekiedy się zachowuje --- czyli jak ostatni idioci. To po prostu irytuje wwudzów. I takie momenty położyły film.

W tej konwencji jest niewyobrażalne, aby przygotowana załoga w ważnej misji zachowywała się tak, jak niekiedy się zachowuje --- czyli jak ostatni idioci. To po prostu irytuje wwudzów 

Ale czy wszystkich?

Sorry za liiterówki w wyrazie "widzów". Jak można przeczytać w necie, znakomitą większość. widzów.

Po prostu --- momentami historia jest naiwna. i to się wyrażnie czuje. Trzeba było jednak trochę pokombinować przy pisaniu scenariusza, żeby uprawdopodobnić pewne zdarzenia.

 

Jak można przeczytać w necie, znakomitą większość.  

Zapewne dlatego, że ci spośród widzów, do których film jest adresowany / dla których napisano scenariusz i nakręcono film, oniemieli z zachwytu.  
I to by było na tyle w temacie nie tylko "Prometeusza".

To czemu Prokris założyła ten wątek i też podaje przykłady negatywnych / druzgocących ocen?

Wizualnie --- tak, film jest bardzo dobry. 

Ja bardzo chętnie włączyłbym się do dyskusji, lecz nie mogę. Chciałem obejrzeć ten film razem ze swoją dziewczyną, ale że jest podła to się nie zgodziła ; ( Zwiastun do niej nie przemówił, czy coś...

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Heh, to dobrze, że nie przemówił...

Nie był dość elokwentny.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Przemówiła do Ciebie natomiast elokwencja Kristen Stewart w zwiastunie Królewny Śnieżki...

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Kłamca!

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

No tak, przepraszam, Thor tam miał być.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Mi się bardzo nie spodobał, ale Eferelin miał rację, film miał zbyt wygórowane oczekiwania, których nie mógł spełnić. 

Tylko dlaczego miejscami Prometeusz był taki głupi. Ta ekipa naukowców "porażała" mnie swoim profesjonalizmem. Wiem, że to przede wszystkim miał być film akcji, ale...

Film wygląda jakby ktoś stanął przed reżyserem i fachowcami od efektów i powiedział...

"- Nasi spece od marketingu i ich komputery wyliczyły, że taki melanż starych pomysłów SF i nawiązań do dawnych produkcji może się sprzedać, trochę to uprościliśmy, żeby trafić do większej widowni. Zróbcie z tego coś, co się da oglądać, i będzie dobrze"

No i zrobili, w końcu to fachowcy, da się oglądać.

Film sprawił mi piekacy ból i gorycz.  Dlaczego? Hm... Moze dlatego, ze marzyłem o oglądaniu go po stokroc, a skończyłem z niesmakiem po dwóch razach. 

Zerknijcie na krótki film towarzyszący artykułowi. Bardzo celnie i humorystycznie oddaje sens toczącej się wokół debaty

Oto link Pre - Prequel do Prometeusza

" Popełnił za to jeden kardynalny, zanim się na nim pojawił: zdecydował się realizować film...bez scenariusza. I tu dochodzimy do sedna.

Siadałem w fotelu kinowym z olbrzymim zapasem dobrej woli. Gdyby owa dobra wola była wodą w metalowym wiadrze rodem z westernu, to scenarzyści "Prometeusza" urządzili sobie na tym wiadrze piękny pojedynek strzelecki, co rundę zwiększając kaliber rewolwerów. Początkowo nawet próbowałem te dziury zatykać czym się dało, ale potem sikało już na wszystkie strony, odpadło dno, nie dało się nic uratować. Od któregoś momentu wyglądało to jak konkurs: "kto wymyśli bardziej idiotyczną scenę" , w którym co pięć minut bite są rekordy. Całe napięcie budowane przez pierwszą, w miarę przyzwoitą połowę filmu, rozleciało się w drobny mak. Ostatnie kilkanaście minut oglądałem z zerowym zaangażowaniem, bez napięcia, patrząc na zegarek i notując sobie w pamięci co większe idiotyzmy, żeby mieć później ze znajomymi używanie."

Otóż to... Podstawą dobrego filmu jest ciekawy, logiczny i prawdopodobny w obrazie zdarzeń scenariusz... O tym reżyser zapomniał.

A teraz film jest chłostany --- i słusznie, bo wyszła świetnie nakręcona i doskonale grana chała.   

Wszystkie części "Obcego" polegały na bieganiu, machaniu łapami i uciekaniu przed "Obcym". A jednak ludzie oniemieli z zachwytu (razem ze mną włącznie). A tutaj zachwytu nie ma. I to mnie zastanawia. Czy to kiepskie kino akcji, czy ta akcja już tak spowszedniała, że zwyczajnie nudzi?

Podejrzewam też, że kampania reklamowa spieprzyła efekt. Za mocno i całkiem bez sensu podkręciła atmosfere. Każdy poszedł do kina i spodziewał się wielkiego bom! Niczym katolik boskiego objawienia. A to po prostu kino akcji. Nie więcej nie mniej. 

Mnie się film podobał. Nie powalił mnie na kolana, (bo filmy tego typu nie są w stanie powalić), ale z przyjemnością go obejrzałam i z przyjemnością obejrzę raz jeszcze. 

Prokris, chyba nie do końca tak. "Obcy --- ósmy pasażer Nostromo" opowiada bardzo logicznie skonstruowaną historię. Tam wszystko jest prawdopodobne, lącznie z zachowaniami zalogi, stającej w obliczu zagrożenia przez coś nieznanego.  Scenariusz jest bardzo dobrze napisany. Przypadkowy kontakt -- przeniesienie obcego na statek - pojawienie się obcego, wychodżącego z ciała jednego z członków załogi - rozrost obecego --- próby obrony ---  beznadziejna walka. I   tajemnica -- kim /  czym  jest obcy. To, że ludzie biegają i machają rękoma i za bardzo nie wiedzą, co robić, jest naturalne i prawdopodobne.  I zachowania załogi są naturalne. Stają w obliczu siły czegoś zupełnie nieznanego.

Po prostu - scenarzysta znał reguły gatunku, określanego jako "kino akcji".  

Ale  Universe Nostromo. jest nie do obalenia, przede wszystkim skala akcji.  Ludzkość prowadzi szlaki handlowe wzdłuż i wszerz Galaktyki. Spotykamy barbarzynce pasozyta tylko zupełnie przypadkowo. Okazuje się cale wydarzenie  intryga, ale jak pięknie rozegrana. Tutaj akcja jest żenująco prymitywna.  Ten film obala w czlowieku wiarę  w sile, gigantyczna moc talentu kreujacego ten swiat. Scot zaszczuty, zaszczekany przez wspolpracownikow? Oglądać go i...... Trzymać oczy szeroko zamknięte?

Jaka siła tkwi w dobrym scenariuszu w rękach dobrego reżysera, pokazała między innymi . pierwsza część "Obcego" i na przykład film "Apollo 13". Niby w "Apollo 13" historia jest znana -- czeka nas happy end. Ale -- film wciąga niesamowicie, bo nic nie jest na siłę udziwnione. WSzystko jest po kolei  opowiedziane -- szczegół po szczególe, a każdy jest realistycznie i przekonywująco pokazny. Trzy plany narracji -- statek, baza w Houston i rodzinny dom dowócy lotu.  I opowieść o tym, jak wychodzimy z totalnego chaosu. W dodatku sceny ze statku są a prori mało filmowe - mala przestrzęń, mało ruchu, tylko  bliskie ujęcia. No iwęc, scenarzysta przenosi akcję  raz tu, raz tam, znowu wraca do statku. snując trzy realistyczne, przeplatające się wzajemnie opowiastki. I wszystko układa się w spójną, logiczną całość, dopracowaną w każdym szczególe.

A w "Prometeuszu" --- niestety, nie jest tak...   Ale --- film zarabia sporo pieniędzy i pewnie głównie o to chodziło.

Jedno jest pewne, na kolejny film Ridleya już nikt nie będzie czekał w przeświadczeniu, że obejrzy dobry film. Nigdy nie uwierze, ani nie pogodze się z myślą, że ktoś taki jak Scott zrobił film dla kasy. Po prostu nie i już!

Za tym musi się kryć co innego:P Może za dużo osób majstrowało przy filmie? 

Prokris... twoja naiwność jest słodka.

Prokris, sama napisałaś nieco wyżej, że film ci się podobał i obejrzysz go jeszcze raz...  Czyli  --- uznajesz go za dobry film. Jeżeli dla Ciebie jest dobry, to czemu twierdzisz, że nikt nie uwerzy już w to, że Scott nakręci kolejny dobry film?

 Na pewno kręcił --- między innymi --- dla pieniędzy. Musi z czegoś żyć.

Dla mnie film jest dobry, obejrzałam go ponownie i nadal trwam przy swoim stanowisku, co więcej dostrzegłam szczegóły, które utwierdziły mnie w tym przekonaniu. Rozebrałam też na części androida i w swym osobistym rankingu posadziłam go w okolicy podium filmowych bohaterów. 

Nikt nie uwierzy, bo "Prometeusz" rozczarował i zapewne zostanie mu przyklejona łatka "odcinacza kuponów". Jest taka zasada, że jeśli raz zrobisz coś nie tak, do końca będzie ci wypominane.

Mnie też się Prometeusz bardzo podobał. Ale ja z kolei Ridleya Scotta nie uważam za nie wiadomo kogo, bo takiego Robin Hooda i Krolestwo Niebieskie uważam za mocno przeciętne.

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

A to już kwestia gustu, bo dla mnie "Królestwo Niebieskie" jest świetne. Pod każdym względem. 

Dla mnie jest po prostu genialne....Prokris

Hehe, pomijając fakt, że osoba podająca się na poczatku za ochroniarza, potem zaczyna robić mapy, a na końcu stwierdza, że jest geologiem. Potem się gubi, a na końcu wraca jako zombie? Luzik. Mnie rozwaliło np. uciekanie przed toczącym się statkie wzdłuż toru jego toczenia (jak w kreskówkach). bo po co zrobić dwa kroki w bok i uratować sobie życie? Po co badać atmosfere na wirusy i mikroorganizmy skoro można zdjąc hełm i sprawdzić to kilkoma głębokimi wdechami?

 

Na sam koniec była siekiera z dizajnerskim wygiętym trzonkiem. Za pewne służy do awaryjnego otwierania zaciętych śluz. Bo przeciez przez śluzę najłatwiej przebić się siekierom. Kto by tam używał palników...

 

Polecam obejrzeć podsumowanie na stronie HISHE. (www.howitshouldhaveended.com)

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Nowa Fantastyka