- Hydepark: Problem językowy.

Hydepark:

Problem językowy.

Czy mogę użyć słowa habituacja, w zdaniu zbudowanym tak, jak owo, poniżej?

 

– Nie czuł nic, wegetował jedynie, zatraciwszy nawet habituację na postękiwania procesorów.

 

habituacja (wg. wikipedii): jedna z form nieasocjacyjnego uczenia się; proces poznawczy, polegający na stopniowym zanikaniu reakcji na powtarzający się bodziec, jeżeli nie niesie on żadnych istotnych zmian (informacji).

 

 

 

Dziękuję za dobrą wolę! :)

Komentarze

obserwuj

Pierwszy raz słyszę to słowo. Ale, biorąc pod uwagę definicję, zdanie wydaje mi się bez sensu - bohater wcześniej uczył się nie reagować na "postękiwania procesorów", a teraz ten proces poznawczy utracił? Czyli reaguje na coś? Nie rozumiem.

Poza tym, o ile procesor nie jest magicznie ożywiony, nie wyobrażam sobie jak mógłby postękiwać :P

Błagam Cię, Lem i Dick używali takich porównań, jak 'postękująca maszyna', 'burcząca dysza' etc. i nie wydawało mi się to głupie. 

Twoja (Wasza) dokładność wydaje mi się momentami przesadzona.

A pytam o habituację, bo brzmiałoby to dobrze, na pewno metaforycznie - wolę zapytać.

Moim zdaniem takie użycie tego słowa w zdaniu nie będzie poprawne. Skoro habituacja (też nie znałem tego słowa) sama w sobie oznacza zanik, to zatracanie zanikania reakcji na bodziec brzmi nieco dziwnie - takie masło maślane wychodzi.

Może lepiej napisać po prostu: "wegetował jedynie, przestawszy nawet reagować na postękiwania procesorów".

 

Pozdrawiam.

Coś pomyliłeś, nie ma na tym forum użytkowników Lem i Dick :)

Nie uważam tej dokładności za przesadzoną. Przecież nikt nie skreśla opowiadania za jedno nietrafione porównanie i jest to raczej wypunktowanie drobnych zgrzytów, które pojawiły się podczas czytania. Jeśli czytam "postękująca maszyna", wyobrażam sobie maszynę, która jakoś pracuje, wydając z siebie charakterystyczne dźwięki, podobnie "burcząca dysza" przywodzi na myśl dyszę, z której wydobywa się burczenie, będące odgłosem czegoś dziejącego się po drugiej stronie, tymczasem postękujący procesor uznałem właśnie za drobny zgrzyt, bo zobaczyłem nieruchomą, kwadratową kostkę, która robi "uch" :) Takie moje odczucie, a na pewno niektórzy się z nim nie zgodzą.

Ale już bardziej się nie czepiam, miejmy nadzieję że wypowie się ktoś inny. Pozdrawiam :) 

Rozumiem, co masz na myśli. Ja sam pisząc coś, widzę, że kilka elementów nie gra ze sobą doskonale, cudownie i dźwięcznie, jak powinno - ale niestety słów jest za mało, by adekwadnie określić niektóre rzeczy. By dokonać tego trafnie, krótko i ciekawie zarazem. Sparafrazuję tu, metaforycznie, J.R.R. Tolkiena: Nie każdy fragment spodoba się każdemu.

Dziękuję Wam obu, w każdym razie :)

Nie znaliście tego słowa, cóż, ja akurat jestem specjalistą od wyszukiwania różnych dziwnych różności tego typu: to miło przyozdabia tekst, a czasami lubię zabrać się za coś, co trzeba fachowo oprawić - wówczas owo słownictwo doskonale się prezentuje ;) Polecam zgłębianie wiedzy! xD

S'habituer to po francusku oswajać się, a więc, co i ze znaczenia wynika, habituacja to mniej więcej oswojenie się z czymś, przyzwyczajenie się do tego - na takiej zasadzie, jak po jakimś czasie przyzwyczajamy się do nieprzyjemnego zapachu i przestajemy na niego reagować.

Więc znaczenie w Twoim zdaniu masz dokładnie odwrotne - napisałeś, że nie przyzwyczaił się do tych dźwięków, tak jak by to normalny człowiek zrobił, tylko ciągle mu przeszkadzały, a przynajmniej ciągle na nie zwracał uwagę.

Czyli nie taki sens. A oprócz tego, samo użycie słowa ze strony językowej- chyba nie może być "habituacji na coś", jeśli już koniecznie ją łączyć, to myślę, że "habituacja czegoś" (choć dla bezpieczeństwa warto by spytać o szczegóły użycia w poradni.pwn.pl - niestety, w wakacje jest zamknięta).

Jeśli koniecznie chcesz użyć tego słowa, proponowałbym coś w stylu:
- Nie czuł nic, wegetował jedynie, habituacja posunęła się u niego do tego stopnia, że przestał reagować nawet na postękiwania procesorów.

ALE, tak jak poprzednicy zauważyli, to słowo jest pretensjonalne i sam bym go w żadnym wypadku nie użył. Brzmi dla mnie jak cała seria psychologicznego/socjologicznego/itp. bełkotu, który używa zagranicznych słów tylko dlatego, żeby nie pokazać, że mówi o prostych sprawach. Czyli właśnie habituacja (choć przyzwyczajenie lub oswojenie się bez problemu by zadziałało) partycypacja (gdzieżby, to nie uczestnictwo). Mój wykładowca posunął to do tego stopnia, że używał nieustniejącej "dymensji", bo "wymiar" najwyraźniej nie brzmi wystarczająco wyniośle.

I jeszcze jedno zastrzeżenie do sensu zdania - jest napisane tak, jakby ta część o habituacji była apogeum "nic nie czucia". A akurat przyzwyczajenie się do szumu komputera jest jednym z najprostszych mechanizmów, które zachodzą u człowieka, który owszem, czuje inne rzeczy, i zdecydowanie nie wegetuje ;)
...chyba że rzeczywiście chodziło Ci o brak habituacji (nie użyłbym tu słowa "zatracenie") - ale wtedy nie ma sensu początek zdania.

Tom się rozpisał. W każdym razie liczę, że pomogłem ;)

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

Przeciętny czytelnik nie będzie miał pojęcia, o co chodzi w tym zdaniu. Ja też pierwszy raz słyszę to słowo. Warto znaleźć jego żródłosłów, bo mi wygląda na jakieś nowe i na pewno nie jest jesccze "przetarte" w języku polskim. I w tym zdaniu nie jest ono dobrze wkomponowane, tak mi się przynajmniej wydaje.

Przeciętny czytelnik nie tknie tekstu, jeśli się dowie, że S się od science'u wzięło :]

 

Habituacja jest nienowym słowem, po prostu poza pracami etologów/biologów/psychologów/pokrewnych rzadko spotykanym. Habituacja to termin naukowy, więc podstawowe znaczenie odnosi się do dokładnie określonego procesu. Jako synonim? Metafora? To już na własną odpowiedzialność.

 

Użycie jest w złym znaczeniu, o czym napisał Diriad, a także w złym połączeniu. Habituacja nie jest czymś, co można zatracić. Może zachodzić lub nie. Można zatracić zdolność do niej. (Można?) Poza tym nie ma frazeologizmu: zatracić coś na coś. Na rzecz czegoś --- lepiej.

 

Pozdrawiam

Bez ostatniej uwagi na temat frazeologizmu. Właśnie dotarła do mnie intencja... :]

 

Przykład znaleziony:

 

O tym, jak wspaniale może funkcjonować ta dziwaczna metoda korektury błędów, pouczają nas
badania nad bliższymi okolicznościami związanymi z habituacją danego bodźca.

 

Habituacją --- kogo? czego?

Co do problemów językowych... nie stawia się kropki w tytule ;)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Dobry przykład samozapędzania się w kozi róg. Aby zaimponować słowem? Przesada...

deathhascome - pisz tak, żeby ktoś to zrozumiał. Po co używać w tekście słów, których nie znasz?

Mastiff

Których nie znam, Bohdan? Właśnie dowiedziałem się, że połowa ludzi, którzy się tu wypowiedzieli, pierwszy raz o nim słyszy. Aczkolwiek nie spotkałem tego słowa w żadnym tekscie, dlatego nie miałem zbytnio pojęcia jak można by wkomponować je w fabułę.

Poza tym, nie chcę, by czytali mnie przeciętni czytelnicy, nie o to chodzi w tym wszystkim. Nie dziergam quasi-Zmierzchu.

W każdym razie, dziękuję za wypowiedzi - przydały się jak najbardziej :)

Nie dziergam quasi-Zmierzchu


A ja na przykład bym chciał. Jezu, mieć z połowę czytelników Meyer to lepsze niż bestseller na polskim rynku ;).

Ale chyba jestem mało ambitny ;)

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Nie oceniam, Snow. Wolałbym zgarnąć kilka nagród i jednocześnie być autorem niszowym, aniżeli mieć poczytność ogromną, samych nastolatków.

Literatura Meyer umrze wraz z nią, ostatecznie zostanie (już została) uznana za gniot niewart pamięci. A taki Lem? Jemu akurat się udało, ale to nie jest autor dla każdego, i co? Jego pomysły będą wieczne.

ostatecznie zostanie (już została) uznana za gniot niewart pamięci.


Zgodnie uznana przez miliony, dziesiątki milionów osób które kupiły książki. Racja - zdobycie nagród przyznawanych przez grono 7 osób jest bardziej prestiżowe : )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Czy przekonanie większości musi oznaczać, że jakiś fakt jest prawdziwy? Nie.

Poza tym, porównaj sobie intelekt tych czytelników, którzy kupują tę Meyers. O czym ona pisze, jak to się ma do jakiegokolwiek piękna, epiki, nie ma w tym żadnego przesłania. Jestem młodym chłopakiem i znam kilku takich, co to się nią zachwycają - półmóżdża bez życiowego celu.

Jednak wolę zdanie 7 osób, osób, które na literaturze się znają, które wręczają swoją nagrodę co roku, czytając ogrom różnorodnych dzieł. Poza tym, ostatecznie napiszą Ci w (let's say) wikipedii, że byłeś laureatem: Nobla, Nautilusa, Sląkfy, Sfinksa bądź Zajdla; nikt nie stwierdzi: musiał być wielki, bo pokochały go miliony tnących się nastolatek, które właśnie jarają gdzieś zioło pod murkiem. 

Czy przekonanie większości musi oznaczać, że jakiś fakt jest prawdziwy?


Po pierwsze, nie ma nieprawdziwych faktów. Po drugie, w sferze subiektywnej (jaką bez wątpienia jest literatura) nie ma faktów. A po trzecie, z dalszej części Twojego komentarza tak wali arogancją i zaślepieniem, że nie podejmę się polemiki.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Sfinksy są przyznawane w formie anonimowego głosowania (kilka tysięcy osób), Zajdlowe nominacje są przyznawane w formie anonimowego głosowania. Głosować mogą tak samo półmózgi jak osoby znające się na literaturze, ale akurat tego nigdy nie możemy być pewni.

Liczba osób głosujących jest tak mała, że w zasadzie wyniki o niczym nie świadczą. Statystycznie.

Co powiesz na fakt, że zbiór opowiadań Wampir z M3 wylądował w pierwszej dziesiątce w kategorii powieść (Sfinksy). Myślisz, że to świadczy o tym, że organizatorzy się znają na literaturze? Byłem na gali rozdania, Pilipiuk też. I to on zwrócił na uwagę prowadzącej, która go zbyła głupich chichotem.

 

Pozdro,

Snow

 

PS Postawienie Nobla obok naszych lokalnych nagródek jest niezłym posunięciem ;)

 

PPS O wartości dzieła decyduje to, ile osób je przeczytało. To jedyny sensowny wyznacznik. Reszta to subiektywne opinie krytyków literackich, których profesjonalizmu ocenić się po prostu nie da. 

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Niby tak, niby racja, ale nie ma w ludzkim życiu dziedziny, w której nie bylibyśmy uzależnieni od czyjegoś subiektywnego zdania, więc bez sensu są utopijne rozmyślenia. Zawsze będziemy przez kogoś oceniani i nigdy nie będzie to cały glob, tak na dobrą sprawę. Zresztą, po co o tym dyskutujemy, w ogóle nie widzę sensu.

Co do arogancji, tak, generowałem ją od dziecka :] 

Dzięki za pomoc w habituacji!

Pozdro :)

 

Nowa Fantastyka