- Hydepark: Literówki w Nowej Fantastyce

Hydepark:

Literówki w Nowej Fantastyce

Witam.

 

Jestem świeżo po lekturze lutowej Nowej Fantastyki i rzuciło mi się w oczy sporo literówek w opowiadaniach, zarówno polskich jak i zagranicznych. Wygląda to co najmniej nieprofesjonalnie i skłania mnie do zastanowienia, czy ktoś w ogóle redaguje te teksty. Szanowna Redakcjo! Czy program komputerowy którego używacie ma możliwość podkreślania błędów? Może przy okazji podzielicie się tym, jak to wygląda "od środka", ile razy tekst jest czytany, jak wygląda dobór rysunków itp.

 

 

 

Pozdrawiam serdecznie.

Komentarze

obserwuj

A jak opowiadania?

A opowiadania średnio.

Z polskich pierwsze (Istvan Wizvary czy jakoś tak) zaczęło się nieźle, ale brak sensownej puenty wszystko zepsuł. Drugie (to o Jezusue, szatanie i potomku Jacka Soplicy) nawet mnie ubawiło i o dziwo fabuła trzymała się kupy, ale jednak najwyższych lotów to to nie było. Trzecie (SF o kontakcie z obcymi) narobiło mi nadziei, ale potem zrobiło się jakieś mdłe, za mało SF a bohaterowie jacyś tacy nieprzekonywujący.

Z zagranicznych "Dzień niepodległości" trochę nielogiczny, przy takim aparacie represji jaki tam mieli nie powinno być miejsca na takie zachowanie głównej bohaterki, a finałowa scena niezbyt przekonywująca. "Ambasador" Wattsa fajnie napisany, ale czuć że to jego początki, broni się tylko dlatego. "Z kolei w ostatnim opowiadaniu ("Bogowie środowej nocy" czy jakoś tak) narrator gada do czytelnika i tłumaczy o co chodziło w poprzednim akapicie. O dziwo było to fajne i ze wszystkich opowiadań chyba właśnie to mi się najlepiej czytało.

No i jak już pisałem: rażą po oczach literówki, niepotrzebnie połączone wyrazy itp. Wygląda to po prostu na brak korekty, a szkoda bo w moich oczach ujmuje to prestiżu Nowej Fantastyce. Wychodzi na to że ze mie malkontent, ale ogólnie numer oceniam jako niezły.

Drugie (to o Jezusue, szatanie i potomku Jacka Soplicy) nawet mnie ubawiło i o dziwo fabuła trzymała się kupy, ale jednak najwyższych lotów to to nie było.

Fakt, zdarza mi się strzelić kompletną groteską i bezsensem, ale tekst do numeru to jednak fabuły trzymającej się kupy wymagał. (To i tak jedna z łagodniejszych opinii jakie czytałem na temat Soplicy) :P

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

O, dopiero teraz zauważyłem ten temat.

Kochani, "NF" to będzie tak pewnie z 500 tys. znaków - nie dziw, że są literówki.

Czy program komputerowy którego używacie ma możliwość podkreślania błędów?

Nie. Tzn, WORD tak, ale teksty następnie trafiają do programów graficznych, które takiej funkcji nie mają. A przy przenoszeniu, niestety, tekst się skleja. Wiemy o tym, większość wyłapujemy, ale nie wszystko się udaje.

Każdy numer czytany jest przez przynajmniej trzy osoby, po mniej więcej 3-4 razy.

@malakh: Dziękuję za odpowiedź. Żeby było jasne: nie chodzi mi o czepianie się, po prostu rzucają mi się w oczy takie rzeczy.

@Fasoletti: To może trochę rozwinę to jak odebrałem "Soplicę". Tytuł opowiadania od razu nastawił mnie na coś z dużą dozą szaleństwa, tu się nie zawiodłem. Początkowe akapity trochę mnie rozśmieszyły, akcja na cmentarzu skojarzyła mi się nie wiedzieć czemu z początkową sceną "Martwicy mózgu", chyba przez tą nagłą eksplozję brutalności. Było czuć, że to wszystko dla jaj.Potem scena z Soplicą i Jezusem: tu trochę mniej mi się podobało, odniosłem wrażenie że Autor specjalnie chciał być taki postmodernistyczny (czy to słowo dzisiaj jeszcze cokolwiek znaczy?), że myślał że takie przedstawienie jednych obrazi a innych rozśmieszy, tymczasem po prostu było niezbyt mądre. Być może lepiej by to wyszło, gdyby Autor bardziej oparł się na wiedzy o Jezusie wykładanej przez Kościół Katolicki (namieszał trochę z Trójcą Świętą). W każdym razie mnie jako Katolika to nie ruszyło. W pewnym momencie nawet pomyślałem, że Autor w ten sposób specjalnie chciał się przypodobać czytelnikom (wiadomo, wyśmiewanie Kościoła, jakie by nie było, jest "cool"). Dodam, że piszę to bez jakiejkolwiek znajomości innych tekstów Autora, a widzę że napłodził ich sporo. Dalej: scena z nauczycielką. Tu pomyślałem że faktycznie, to ma sens, że demon najpierw dobrał się do fantazji "nosiciela", choć brakowało mi tu jakiegoś dalszego wykorzystania postaci nauczycielki (nie pamiętam niestety czy przeżyła). Potem scena z menelem Edkiem (chyba że imię było inne). To w ogóle mi się nie podobało, bo o ile jego historia opisana była fajnie, o tyle ciągle nie wiem po co. Żeby wyszło dłuższe? Cała dalsza akcja już mnie nie bawiła tak jak początek. Nie podobał mi się styl wypowiedzi Jezusa, ale fajne było jego logiczne myślenie (to jak przyniósł Soplicy strzelbę). Nawiązanie do Jacka Soplicy z twarzą Bogusława Lindy było trochę "z dupy", ale w sumie sprawdziło się jako element humorystyczny. Podsumowując: wygląda jakby miało być obrazoburczo, brutalnie i śmiesznie, wyszło obojętnie i śmiesznie, choć pewnie tak naprawdę miało być po prostu śmiesznie (co się udało, choć jak zwykle nie każdego rozbawi).

Tylko co rozumiesz przez wiedzę o Jezusie wykładaną przez kościół Katolicki? Miałem go ukazać standardowo, jako czystego niczym kryształ mesjasza, tubalnym głosem wykładającego Eustachemu prawdy objawione? O nie, mój drogi. Kościelnym dogmatom mówię stanowcze NIE! Jezus, jako syn Boga w ludzkim wcieleniu celowo został ukazany z typowo ludzkimi wadami i zachowaniami.

Motyw z pijakiem i nauczycielką - naprawdę nikt nie wyłapał w tym aluzji do książek Kinga, których zresztą nie cierpię? Opisywanie straszliwej przeszłości nawet najmniej istotnego bohatera, rozwodzenie się nad profilem psychologicznym byle pierda, występującego w jednym rozdziale, to to, co mnie drażni u tego kolesia, więc to sparodiowałem.

Robak z twarzą Lindy - oglądał kolega Pana Tadeusza?

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Nowa Fantastyka