- Hydepark: Książki, które najbardziej nas wciągnęły!

Hydepark:

Książki, które najbardziej nas wciągnęły!

Poniekąd dla przeciwwagi dla TEMATU mistera 6Orsona6 – proponuję, abyśmy wspólnie stworzyli listę pozycji książkowych, które WARTO przeczytać, które są WARTE wydania kilkudziesięciu nowych polskich złotych, do których WARTO wrócić po paru miesiącach lub latach.

 

Dobrze wiedzieć, co omijać szerokim łukiem. Alele wiedzieć, co nabyć (najlepiej drogą kupna) – bezcenne! :)

Komentarze

obserwuj

Był ostatnio taki temat - chyba chciałeś założyć sześćset sześćdziesiąty szósty wątek w HP;)

Zacznę ja :)
"Pan lodowego ogrodu" J. Grzędowicza - dla mnie, póki co, najlepsza opowieść fantastyczna - kolejne tomy kupowałem i wsiąkałem na całe godziny. Nie mogę doczekać się tomu czwartego!

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

M. L. Kossakowska, Siewca wiatru. Czytałem 3 razy, z czego za drugim razem te 600 stron połknąłem w dwa dni. A że czytelnik ze mnie raczej ślamazarny - jest to absolutny fenomen.

G. R. R. Martin, A Game of Thrones - świetna rzecz. Dalsze częście mają swoje wzloty i upadki, ale generalnie trzymają dobry poziom.

J. Grzędowicz, Pan Lodowego Ogrodu - zwłaszcza tom I. Niezrównan lektura.
J. Dukaj, Perfekcyjna niedoskonałość - książka, którą czyta się jeszcze raz natychmiast po zakończeniu i za drugim razem zaczyna się mniej więcej rozumieć, o co chodzi. Może właśnie na tym polegha jej geniusz? 
Jak sobie jeszcze coś przypomnę, to dorzucę. 

Tak moje ulubione to będzie Harry Potter i Saga Husycka Sapkowskiego.

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Ajwenhoł - ciiii, bo się wyda... ;)
Nie widziałem wątku, ale to chyba zawsze aktualne - w końcu ciągle ktoś przybywa, ktoś ubywa na forum. Ja np. dość niedawno zacząłem swoją przygodę z literaturą podszytą fantastyką i ciągle szukam - czasem trafiając w ślepy zaułek...

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

TyraelX - a mnie dalsze częsci Pana Lodowego Ogrodu jakoś nie przekonały. Pierwsza ma genialny klimat, aurę tajemnoczośc, nastrój i przede wszystkim ogromną oryginalność. Dlasze tomy siłą rzeczy tracą to ostatnie, a z klimatem też różnie już bywa. No i tajemnica ustępuje systematycznie w miarę, jak fabuła się wyjaśnia, na czym książka - moim skromnym zdaniem - trochę traci.

Świętomir - mam podobne odczucia, szczególnie po momencie, jak... eee (nie chcę spoilować, dlatego zamaskuję co nieco fabułę) cyfral się "zmienił". Ale nie zmienia to jednak faktu, że baaardzo lubię tę serię. Grzędowicz leci siłą rozpędu, ale czwarty tom ma być najlepszy - zdaniem autora. Pożyjemy, tzn. poczytamy, zobaczymy.
Cieszę się, że "Siewca wiatru" jest w Twojej czołówce - u mnie już czeka na regale, aż przemęczę "Aparatusa" Pilipiuka.

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Według mnie na uwagę zasługuje:
- "Mars" Rafała Kosika.
- "Lotnik" Eoina Colfera
- "Nacja" Terry'ego Pratchetta
- "Powrót z gwiazd" Stanisława Lema

Są to książki, które najbardziej wryły mi się w pamięć i stoją wciaż na szczycie listy ("listy w głowie", że tak to określę) książek, segregowanych od najlepszej do najgorszej.
Serdecznie polecam

@TyraelX - to może zaspojleruj trochę "Aparatusa". Mam zamiar go kupić. Co to znaczy "przemęczę"? Coś źle?
(Tak na marginesie się spytam, jeśli można)

„Pożeglować do Sarancjum” i „Władca cesarzy” – Guy Gavriel Kay

„Opowieści z meekhańskiego pogranicza” – Robert M. Wegner

„Piąty święty żywioł” – Starhawk

Polecam :)

Ostatnimi czasy zachwyciły mnie "Kłamstwa Locke'a Lamory" Scotta Lyncha.
Poza tym to wymienić trzeba: Całą wiedźmińską Sagę Sapkowskiego, już kilkukrotnie wspomnianego "Pana Lodowego Ogrodu" Grzędowicza, "Opowieści z Meekhańskiego pogranicza" Wegnera - moja czołówka, jeśli chodzi o polskich autorów. Z zagranicznych to wspomniany już George R. R. Marin i jego "Pieśń Lodu i Ognia", Glen Cook "Kroniki Czarnej Kampanii" i coraz bardziej przekonuję się do Abercrombiego i jego "Samego ostrza".

No proszę - kilkadziesiąt minut i już tworzy nam się zarys czołówki listy ;)

Oby tak dalej, Forumowicze. Naturalnie każdy nowy głos może nieść ze sobą powtórzenia już wymienionych tytułów - dzięki temu dowiemy się, co jest dobre "10x na tak", a co jedynie "3x" ;)

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

@Haskeer - w bliźniaczym TEMACIE króciutko przedstawiłem swoją opinię o "Aparatusie". Tutaj dopiszę jedynie, że może to wina samego Pilipiuka, który mi nie przypadł do gustu. Choć "Wędrowycz" zapowiada się nieźle... (tak, tak, śmiejcie się. Jeszcze nie wędrowyczowałem) :)

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Ja tylko na chwilke, z króciutką listą najbardziej polecanych książek wg mkmorgotha:

1 - Podziemia Veniss - Jeff VanderMeer
2 - Finch - Jeff VanderMeer
3 - Ubik - Philip K. Dick
4 - Przez ciemne zwierciadło - Philip K. Dick
5 - Czas poza czasem - Philip K. Dick
6 - Non Stop - Brian W. Aldiss
7 - Kroniki Diuny (tomy od 1-6) - Frank Herbert
8 - Centrum Galaktyki (tomy 1-6) - Gregory Benford
9 - Las ożywionego mitu - Robert Holdstock
10 - Pompa nr 6 i Nakrecana dziewczyna - Paolo Bacigalupi
11 - Mars, Vertical i Kameleon - Rafał Kosik
12 - Limes inferior, Paradyzja, Cylinder VanTroffa - Janusz A. Zajdel
13 - Gateway:Brama do gwiazd - Frederik Pohl
14 - Hyperion - Dan Simmons
15 - Kroniki Czarnej Kompanii - Glen Cook

chyba tyle, jak sobie coś przypomne, dopisze.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Z nowszych - Joe Abercombie "Zemsta najlepiej smakuje na zimno". Chyba najlepsza powieść fantasy jaką czytałem od wielu, wielu lat.

Tak na szybko, na gorąco, z miejsca - czyli to, co najbardziej zapadło w pamięć:

- Saga Pieśń Lodu i Ognia Georga R. R. Martina (czyli Gra o Tron i dalsze odsłony): Jak już pochwyciła mnie w zatrute szpony, tak dotąd nie mogę otrząsnąć się z wrażenia, i z niecierpliwością czekam na drugą część piątego tomu, która ma wyjść w lutym...

- Cykl Świat Dysku Terry'ego Pratchetta. To mój ulubiony autor. Generalnie polecam wszystko, choć za najlepsze uważam części związane ze Strażą Miejską, "Pomniejsze Bóstwa", "Kosiarza" i "Maskaradę".
Ach, no i mam osobisty sentyment do "Dobrego Omenu", który pan Terry napisał do spółki z Neilem Gaimanem.

- "Ostatni Jednorożec" Petera S. Beagle.

- "Rumo i Cuda w Ciemnościach" Waltera Moersa.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Ach, oczywiście do tego zestawienia należy dorzucić zbiór opowiadań - również Grzędowicza - "Księga jesiennych demonów" i "Alicję" Piekary (ale tylko część pierwszą).

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

(Wybaczcie offtop) Joseheim - wyciskacze kasy wydali to w Polsce w dwóch tomach? Bandytyzm :D Ja mam jednotomowe wydanie amerykańskie. Trochę wprawdzie kosztowało, ale pewnie i tak wyjdzie to taniej niż dwa tomy po polsku, jeszcze z haraczem dla tłumacza. :p

Pierwsze, co mi przychodzi do głowy: "Nigdziebądź" Gaimana. Sto lat temu koleżanka przywiozła ze sobą na obóz i w ciągu dziesięciu dni ksiażkę przeczytało około dwudziestu osób :) Do tej pory Gaiman jest moim ulubionym pisarzem.
Jeden z tych grubszych tomów Harrego Pottera też przeczytałam ciurkiem, bo nie mogłam się oderwać, ale nie pamiętam, który i tak samo "Restaurację na końcu wszechświata" Adamsa.

www.portal.herbatkauheleny.pl

@Świętomir - no w dwóch, w dwóch niestety. Też mnie kusił oryginał jak tylko się pokazał, ale lubię mieć na półce całe serie z jednego wydawnictwa.

@Suzuki M. - to zapewne był "Harry Potter i Zakon Feniksa", najgrubszy, ale i najlepszy tom. ; )

A jak już mowa o Neilu Gaimanie, to chyba warto też do listy dorzucić "Amerykańskich Bogów".

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Dla mnie najlepszy był "Więzień Azkabanu", ale czytałam to "po ludzku", czyli na kilka rozsądnych podejść, bo jeszcze wtedy nie dałam się wciągnąć potteromanii :)

www.portal.herbatkauheleny.pl

Suzuki, a mnie odwrotnie: wciągnęła na 3 pierwsze tomy. IV jeszcze przemęczyłem. Przy piątym uznałem, że czas się wziąć za poważną literaturę (mam nadzieję, że fani mnie nie zaszczują po tym komntarzu.... :D ).

Imię Wiatry - Patrick Rothfuss

Hobbit - J.R.R Tolkien

Dzienniki Anne Frank

@Świętomir
przy piątym uznałem, że czas się wziąć za poważną literaturę (mam nadzieję, że fani mnie nie zaszczują po tym komntarzu)

No to uważaj teraz na siebie :) Nie wychodź samotnie na ulice, zwłaszcza po zmierzchu. ;)

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

mkmorgoth, Kurczę, tak się obawiałem, że wygłaszanie podobnych opinii może się źle dla mnie skończyć. Postanowiłem jednak, że tak zacytuję pewien piszący produkt spożywczy, położyć wiarę niezachwianą w Wasz rozsądek i dojrzałość. :p

:)

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Co by podbić statystyki:

"Hobit"

"Władca pierścieni - Wyprawa" Tolkiena

Dwie najlepsze pozycje.

"Wiedźmin" saga Sapkowskiego

A spoza oczywistości polecam "Szlak cudów", mega zbiór opowiadań Wojciecha Szydy.

"Glizdawce" Orsona Scotta Carda, za unikalny i niepowtarzalny klimat, wyryła mi się po prostu w pamięci:)

"Księga jesiennych demonów" może nie najlepsza, ale całkiem niezła niech jest:)

"Hobbit" ! (sic)

1. „Hobbit" i „Władca Pierścieni" J.R.R. Tolkien. Obowiązkowo ^^
2. Cykl: „Opowieści z Narni" C.S. Lewis. Najbardziej „Podróż Wędrowca do Świtu"
3. „Nacja" Terry Pratchett.
4. Seria: „Świat Dysku" Terry Pratchett. Najbardziej „Piekło Pocztowe"
5. „Autostopem przez Galaktykę" Douglas Adams.
Z tą książką miałem niezłą historię, ktoś kiedyś mi ją polecił. Zobaczyłem w bibliotece „Trylogię kosmiczną" C.S. Lewisa, wtedy mi się wydawało że to mi ją polecono. Jakże bardzo się myliłem. Tą książkę uważam za najdziwniejsze coś co przeczytałem (ten kto czytał, to wie o czym mówię). Potem dopiero przeczytałem to co mi polecono :)
6. „Nigdziebądź", „Księga cmentarna" i „Gwiezdny pył" Neil Gaiman. Po równo.
7. „Tunele" Roderick Gordon i Brian Williams. Zapadły mi w pamięć.
8. Seria: „Zapomniane Krainy" R.A. Salvatore. Po prostu mam do tego słabość, ale najbardziej „Trylogia Mrocznego Elfa".
9. „Diuna" Frank Herbert. Przeczytałem niedawno i jestem pod wrażeniem.
10. „Metro 2033" Dmitry Glukhovsky.

To by było z zagranicznych autorów, a z polskich to;
1."Gwiazdozbiór Kata" Rafał Dębski
2. „Kłamca" Jakub Ćwiek
3. „Achaja" Andrzej Ziemiański
4. „Pan lodowego ogrodu" Jarosław Grzędowicz
5. Cykl: „Jakub Wędrowycz" Andrzej Pilipiuk

Dużo tego.

@Halwor
Czemu "Trylogia kosmiczna" jest wg Ciebie dziwna? Wymyka się wszystkim fantastycznym klasyfikacjom, a "Perelandra" to najlepsza z książek Lewisa.

Chciałbym zaproponować coś pana Piekary. Moim zdaniem najbardziej godnym polecenia będzie ostatni (chronologicznie) zbiór opowiadań o Mordimerze Madderdinie- Łowca Dusz. Poczciwy inkwizytor powinien znajdować się gdzieś w połowie listy ;)

@czarnalucka
mam pytanie odnośnie Guy'a Gavriela Kay'a - czy autor dalej utrzymuje ten sam styl i tematykę co w "Tiganie"?

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

mkmorgoth
Powiem tak: „Tiganę” przeczytałam, ale jakoś nie wciągnęła mnie, a nawet nieco zraziła swoim patosem. Od „Sarantyńskiej Mozaiki” natomiast nie mogłam się oderwać do tego stopnia, że zapominałam nawet o jedzeniu ;)
Co to stylu – myślę, że jest w pewnym stopniu podobny, ale to, co w Tiganie mnie męczyło, tutaj stanowiło zaletę.

1. Wiedźmin Andrzej Sapkowski (nie dziwcie się, jestem wiedźminomaniakiem)
2. Trylogia Husycka Andrzej Sapkowski
3. Władca Pierścieni J. R. R. Tolkien
4. Harry Potter i Czara Ognia J. K. Rowling( Jedyna książka z serii warta polecenia)
5. Charakternik Jacek Piekara

Przenicowany Świat Strugackich
Łaskawe Littella- szczerze polecam, nie jest to fantastyka, ale chodziła chyba o wciąganie
co dwa lata czytam 5ksiąg Sapkowskiego i 3logię Sienkiewicza. Na bieżący rok przypada Sienkiewicz.
Non Stop i Cieplarnia Aldissa
Pieprzony Los Kataryniarza Ziemkiewicza
Dopiszę więcej jak spojrzę na grzbiety w swojej domowej bibliotece.

Całość Tolkiena
"Wody głębokie jak Niebo" - przeczytałem w jeden dzień
"Lwy al-Rassanu" Kaya
"Mistrz i Małgorzata"
Praktycznie wszystkie książki Kossakowskiej i Mortki
"Diuna"
"Nacja" Pratchetta
"Rzeka bogów" i "Dom derwiszy" McDonalda
"Wydziedziczeni" LeGuin
"Lata ryżu i soli" Robinsona
"Santiago" Resnicka
"Legenda Drizzta" Salvatore'a
"Viriconium" Harrisona
"Kroniki Amberu" Zelaznego
"Ostatnie życzenie", "Miecz przeznaczenia", trylogia husycka Sapkowskiego
"Ani słowa prawdy" Piekary
I to na razie tyle, inaczej ten wpis będzie miał ze 100 linijek :)

ostatnio czytałam wilkozaków dębskiego i nawet mnie ta ksiażka wciagnęła. vita nostra mariny i sergieja dlaczenko- ma fajny klimat, nieco pokręcony, ale fajny. wczesniej wspomniany pan lodowego ogrodu grzędowicza. siewca wiatru kossakowskiej. cykl o wędrowyczu pilipiuka. teraz sobie wiecej nie przypomnę ;)

@Ajwenhoł Wybacz jeżeli w jakimkolwiek stopniu umniejszyłem wartość tej książki. Mówiąc „dziwna”, chciałem uwydatnić jej niezwykłość. Zgadzam się z twoimi słowami: „(...)Wymyka się wszystkim fantastycznym klasyfikacjom(...)”, nigdy wcześniej nie czytałem tego typu literatury (wolę tradycyjne machanie toporem przez brodatego krasnoluda xD), więc książka ta zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Mi znowu bardziej do gustu przypadła część „Z milczącej planety”.
Myślę że wyjaśniłem swoje zdanie, trylogia ta była dziwna w pozytywnym znaczeniu tego słowa, innymi słowy, po prostu niezwykła :)

Trylogia "Władca Pierścieni" J.R.R.Tolkien

"Silmarillion" - J.R.R.Tolkien

"Hobbit" - J.R.R.Tolkien

cykl "Nekroskop" - B.Lumley

"Władcy podziemi" - B.Lumley

"Gra Endera" - Orson Scott Card

Piszcie, piszcie - to dla dobra ogółu. Jeszcze trochę i każdy z nas będzie mógł ze spokojnym sumieniem wejść do swojej ulubionej księgarni i wybrać kilka nowych tytułów, bez wahania wydając nasze Polskie Nowe Złote ;)

Ja dorzucę jeszcze "Wyklętego" Grahama Mastertona - horrorek, który czytałem jeszcze w podstawówce. Krótki i przyjemny (jeśli można takie stwierdzenie wysunąć w stosunku do horroru ;D ). Poza klimatem bardzo podobały mi się obrazy amerykańskiego miasteczka, tworzone przez autora.

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Ogranicze sie do cyklii, w ktorych jak najszybciej chcialem siegnac po kolejny tom: Władca Pierścieni, Gra Endera, Achaja, Smok Jego Krolewskiej Mosci, Strzala Kusziela.

Tak, wiem, Wladca to nie cykl. ;P

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Cóż, mnie samego boli fakt, że wśród czytelników ogólnie pojętej "fantastyki" coraz mniej jest amatorów ważnych, "ciężkich" książek z pogranicza science - fiction, natomiast mnóstwo wielbicieli prostego, nieskomplikowanego fantasy "do poduszki".

Ze swojej strony muszę polecić -

"Gra Endera"- naturalnie, ale musze ze smutkiem przyznać, że pozostałe części, zwłaszcza ksenocyd i dzieci umysłu- to już głupawa quasi religijna bajeczka.
"Diuna"- Franka Herberta - legenda literatury science fition
ogólnie cała twórczość Jacka Dukaja - ale przede wszystkim "Inne Pieśni" ("Lod" dla amatorów "prostszej" literatury moze okazać się nie do przełknięcia :P)
Jeśli chodzi o Lema to jednk bardziej stawiam na stare i jare "Solaris" (choć w zasadzie wszelkie inne jego książki zasługują na wzmiankę)
Jeśli uznamy, że do gatunku science fiction dołączamy antyutopie- to obowiązkowo- "Nowy wspaniały świat" Aldousa Huxsleya( Orwella też warto by znać)
Natomiast, gdy bierzemy pod uwagę również te "komediowe" książki- to naturalnie "Autostopem przez galaktykę"- cały cykl i niedoceniane "Bajki robotów" i "Cyberiadę" S. Lema

Zresztą, całe mnóstwo powieści Kurta Vonneguta zawiera w sobie elementy fantastyczne. Zwłszcza "Syreny z Tytana", czy wspaniała "Rzeźnia nr 5", choć w tych książkach mają one raczej rolę służebną wobec prawdziwej treści dzieła.

mamucie - a z jakiej racji sf ma być ważniejsza od innych rodzajów fantastyki?

Temat ma zresztą chyba być o wciągających książkach, a niekoniecznie o znakomitych, wysmakowanych i wyjątkowych. "Peanatemę" czytałem bodajże siedem czy osiem miesięcy - ciężko tutaj mówić o wciąganiu, tak samo uważnie przeżuwam każdą książkę Dukaja. Wciągnął to mnie Harry Potter (tak jakoś do piątego tomu) - a specjalnie wybitny to on nie jest. Wciągała mnie Narnia, Tolkien i Verne, jeszcze w szkolnych czasach, gdy mogłem sobie pozwolić na czytanie przez całe dnie.

Heh znów skazałem się na niezrozumienie- uwaga- lubię Harrego Pottera. Bardzo podobały mi się "Kłamstwa Locke'a Lamory". Jako "malec" wciągnąłem w trzy dni cały cykl narnijski. Tolkiena uważam za absolutną klasykę fatasy. Verne- "Piętnastoletni Kapitan" i inne- książki cudowne.

Książki, które wymieniłeś, należą wszystkie bez wyjątku do kanonu. Nie są tym, co okeślam jao "książki do poduszki" :)

Nie mówię- że książki proste są złe. Po prostu na ich popularność źle wpływa nie tylko na gusta czytelnicze młodych - którzy nie są już w stanie przeczytać czegokolwiek bardziej skomplikowanego niż na przykład ten biedny "Harry Potter" czy kolejny produkcyjniak z wytwórni "Forgotten Realms". Raz na jakiś czas fajnie jest poczytać coś zgrabnego i łatwego- to sztuka napisać książkę, którą łatwo i przyjemnie się czyta. Ale cholera - spójrzmy prawdzie w oczy - mnóstwo z obecnie popularnych autorów to grafomani, których ksązki nie są nawet zgrabnie napisane. Są to książki, które same w sobie nie mówią o niczym- ani nie przedstaiają ciekawego, rozbudowanego świata- anie nie są napisane wybitnym językiem - ani nie przekazują nic ambitnego.

I potem literaci spoza kręgów "fantastycznych" unoszą lekceważąco brwi, gdy mówi się o tak miłym nam wszystkim gatunku.

Nie piętnuję - wskazuję po prostu na szkodliwość zjawiska. I tyle.

Jeśli uważasz, że niepotrzebnie wtrącam- "książki wybitne" do tematu o tych "wciągających"- trudno, może i masz rację. Mam dobre intencje. :P

Oh byłbym zapomniał- są oczywiście też dobre książki ffantasy- choćby taka "Gra o Tron" czy "Pierwsze Prawo Magii" albo "Blizna" Mieville'a. Są to świetne dzieła.( Mówię tylko o produkcyjniakach z takiej np "Fabryki słów" - stop stop nie wszystkie są złe- naturalnie. ;) ) O takich książkach, które swoim saym językiem potrafią zubożyć gusta czytającego.

Po prostu główny nurt wyplenia powoli ambitną literaturę, co w istocie jest smutne.

Mamucie - ale tak bylo zawsze. Zawsze wiekszosc literatury to byl chlam, a jednak czytelniczy duch w narodzie nie gasl. To, ze ktos dzis czyta Zmierzch, nie znaczy, ze jutro nie siegnie po Diune. Masowka byla, jest i bedzie, tak samo powiesci bardziej sensowne. A skoro jest zbyt na takie ksiazki, to i takie sa wydawane i takie ludzie pisza. Tez bym chetnie napisal i zgarnal te miliony baksow.

Poza tym co to niby jest ambitna literatura? To slogan niemal tak pozbawiony znaczenia jak "literatura piekna". Tymczasem milosnicy tak zwanej "literatury pieknej" nawet najambitniejsza powiesc science-fiction uznaliby za gniota.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Cóż, nie znajduje innych wyrażeń dla określenia tego, co mam na myśli. Ponownie- nie walczę z niczym, drodzy interlokutorzy. A co do owego "ducha", Brajcie - niestety właśnie zanika - i to w zastraszającym tempie. (wiem, bo robiłem durny reportaż na egzamin z języka). Naprawdę zastraszającym. Ale koniec, bo już rozmawiamy nie na temat wątku :)

Masówa zawsze była, ale obecnie mamy chyba przełom. Zdecydowanie za dużo gniotów przypada na jedną dobrą pozycje książkową. Stanowczo! Poza tym Tolkien Herbert, Lem, Le Guin, Sapkowski, Dukaj, George Martin, to nie są "świeżaki", ich twórczość znamy od czasów szkolnych.. A obecnie? Jak na razie najwięcej szumu narobił Harry Potter, którego pomimo to, że fajnie się czyta, nie można nazwać dziełem wiekopomnym. Poza tym, tych w/w raczej trudno dostać dziś w księgarni, ewentualnie "Władcę" w tym ochydnym wydaniu, albo jakąś wznowioną edycję "Wiedźmina". A poza tym? SŁABO.

No to, Prokris, nie wiem, do jakich Ty księgarni chodzisz, ale widać nie ma w nich Mieville'a. Lewak bo lewak, ale tworzyć światy to umie, i chylę za to przed nim czoła. Szostaka też wiedzę nie czytałeś. W marcu wyjdzie nowa książka Huberatha, któremu nie udało się mnie jeszcze nigdy zawieść. Nie czytałeś też widzę ani Catherynne M. Valente, ani Iana McDonalda. Nie są to nazwiska marginalne, o których nikt nie słyszał, i niejednego z autorów wymienionych przez Ciebie potrafią zostawić daleko w tyle.

Nie wiem, o jakich dokładnie latach mówisz - Harry Potter zaczął powstawać kilkanaście lat temu i mniej więcej w tym samym czasie wyszła w Polsce "Gra o Tron" (chyba, mogę się mylić, bo fanem nie jestem), nie jest więc wcale od cyklu Martina młodszy, a Dukaj pokazał największą klasę dopiero po "Czarnych oceanach" - wcześniejsze opowiadania i minipowieści są ciężkostrawne i niewiele mają wspólnego z dzisiejszym Dukajem. Jeśli zaś idzie o "szum", nie rozumiem dokładnie, co masz na myśli - wystarczy pisanie o jakiejś książce w magazynach poświęconych literaturze niefantastycznej i zbieranie przez nią pozytywnych not (jak Szostak i Dukaj), czy przebieranie się za bohaterów podczas premiery ekranizacji książki? Jak sobie wyobrażasz przebranie się za bohaterów "Drogi" McCarthy'ego? A może książki, które rozbiły bank z nagrodami? Parę lat temu zrobił to pierwszy tom "Pana Lodowego Ogrodu" Grzędowicza.

Poza tym, autorzy, których wymieniłeś, to też tzw. masówa. Tolkien to masówa. Martin to masówa. No przecież każdy jak nie czytał, to chociaż słyszał.

Jako, że dużo książek przeczytałem, a pamięć mam bardzo słabą, o opiszę tylko trzy sagi/książki na które niedawno natrafiłem i które zrobiły na mnie ogromne wrażenie.
1) Wszystko, co napisał Andrzej Sapkowski!Naprawdę, bardzo rzadko wracam do jakiś książek, a "Wiedźmin" jest jedyną sagą, którą czytałem dwa razy. "Trylogia husycka" jest równie dobra, ale ma taką wadę, że jest znacznie krótsza :-)
2) Ostatnio ogromne wrażenie zrobiło na mnie "Ślepowidzenie" Petera Wattsa. Jak dla mnie, jest to must have. Czytając opowiadania Wattsa w fantastyce widzę, że porusza w kółko ten sam temat - pierwsze spotkanie z obcymi. Za każdym razem jednak bardzo orginalnie, dlatego "Ambasador" to całkiem inna bajka niż właśnie "Ślepowidzenie".
3)Cykl o Mordimerze Madderdinie Jacka Sapkowskiego - po przeczytaniu jednej części nie było mowy, aby opuścić resztę.
4) "Kolory sztandarów" i "Schwytany w światła" Tomasza Kołodziejczaka. Wspaniała powieść, niesamowity świat Dominium Solarnego, nieszablonowa postać i naprawdę ogrinalna historia. Naprawdę, coś świetnego. Tylko, że kontynuacja "Schwytany w światła" nie jest już niestety taka odkrywcza.

A Mordimer to przypadkiem nie Piekary?

www.portal.herbatkauheleny.pl

Jacek Sapkowski - tego nie znam. ; P

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Czepiacie się, baby niemiłe:)
Może to jakaś rodzina tej Wisłockiej, co umarła.

Kurczę, może znów narażam się na lincz, ale mnie z Piekary podobał się tylko Młto na Czarownice. Następna część była wtórna i nudna. Wyraźnie starała się jechać na fali oryginalności i klimatu części pierwszej i jeszcze wyraźniej to nie wychodziło. Dalej się nie męczyłem.

Mi tam się Piekary nic nie podobało... Przeczytałam "Sługę Bożego", ale nie dość, że miałam wrażenie, że autor ma jakieś problemy z kobietami, to jeszcze całość była naprawdę średnich lotów. Dużo ludzi publikujących tutaj pisze kilka poziomów lepiej i ma lepsze pomysły.

www.portal.herbatkauheleny.pl

Tfu, właśnie, Sługę Bożego miałem na myśli, nie Młot. To młot juz był ten słaby tom.

A mnie też żaden Piekara nie zachwycił. ; /

Ostatnio właśnie ktoś mnie namawiał, żebym posłała coś do Fabryki Słów, "bo oni tam wszystko wydrukują". Postanowiłam solidnie przemyśleć sobie znajomość z tą osobą... ; P

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Ja w sumie w pewnym momencie straciłam zaufanie do Fabryki Słów (jako czytelnik), właśnie z powodu "wszystkodrukowalstwa"... 

www.portal.herbatkauheleny.pl

Widzicie? Jak w koncu na rynku pojawilo sie wydawnictwo, ktore daje szanse debiutantom, to nagle samo narzekanie, ze jak tak mozna wszystko drukowac.

Piekara nie musi zachywcac, wazne, ze sie sprzedaje. Jakby sie nie sprzedawal, to juz dawno zniknalby z rynku. Pamietam, jak opowiadania z tego cyklu po raz pierwszy pojawialy sie z Magii i Mieczu i w te nisze doskonale trafial.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

@Suzuki, ale czasami zdarza się Fabryce Słów wydrukować dobrą powieść lub porządny zbiór opowiadań.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Ale Fabryka wydała też trochę dobrych pozycji. "Pan Lodowego Ogrodu" chociażby. Parę książek Anny Kańtoch. A i cykl Ćwieka o Kłamcy był przecież też całkiem w porządku i parę lat temu, gdy ukazał się pierwszy tom, trafił w mój ówczesny gust.
Poza tym jakie możliwości ma fantastyczny debiutant? Fabryka, SuperNowa i Runa, oraz parę mniejszych, które na markę dopiero pracują. Większość nastawiona raczej na fantastykę rozrywkową (może prócz SN, ale nie ma ścisłej reguły) niż problemową.
joseheim, ja na przykład genialny nie jestem, i gdyby Fabryka coś mi wydrukowała, byłbym bardzo zadowolony. Chyba Ty też, prawda?

We mnie tam wszelakie książki Piekary budzą nic więcej ponad rozczarowanie  - i niskich lotów fabułą, i  ubogim, głupkowatym językiem. Co jak co, może fabryce udalło się kilka dobrych rzeczy wypuścić(nie znam osobiście), ale Piekara i jego cykl to najlepszy przykład na to co mówiłem. Zresztą, jak właśnie wspominała SuzukiM, kompleksy autora i naiwny, pusty obraz świata, biją z tych książek na kilometr. ( Nie byłem w stanie dokończyć "Sługi")
(najgorsze że sam motyw przewodni Sługi nie jest jakiś słaby...)
Pomysł na Kłamcę Ćwieka był niezły, natomiast wykonanie, język i tak dalej - tragedia(przeczytałem 2 tomy i po 2 latach sam się dziwiłem, że wtedy mi się to podobało, niestety)
Tym niemniej fajnie, że jakieś wydawnistwo wypuszcza "debiutantów". Szkoda tylko, że niektóre z tych książek kolą aż w oczy.
I również według mnie to prawda -że wielu spośród wstawiających tu opowiadania ma lepsze pióro od tych zarabiających krocie na swoich książkach "pisarzy".

W zasadzie zalogowałem się na stronę NF, bo chciałem uniknąć "powiązanego" z fabryka słów pisarstwa. :P
Kiedyś czytałem miesięcznik NF i robiło na mnie dobre wrażenie, że prezentowane były rózne książki, nie tylko te stricte rozrywkowe "do poduszki".
A do samej fabryki(pomijając że od jakiegoś czasu nie czytuję książek fantastycznych, nadrabiając braki w klasyce) tak się zraziłem, że już chyba za nic nie sięgnę po ich książki. Troche można z tym wszystkodrukarstwem przesadzić, jak się okazuje.

Ja nie powiedziałam, że Fabryka wydaje złe książki, tylko, że im już nie ufam. A dokładniej to zraziłam się po którejś kolejnej antologii, która pomimo świecenia sławnymi nazwiskami, poziom przedstawiała marny. Z tym, że to też zalezy od wymagań... Kiedy byłam młodsza książki Fabryki trafiały w mój gust idealnie i naprawdę sporo ich mam w swojej biblioteczce i jesli młodsza o jedenaście lat kuzynica pyta mnie, co bym jej z tego poleciła, to od razu wiem, że spodoba jej się np. Kossakowska, ale jak bym miała doradzić coś komuś w moim wieku, to już raczej nie znalazłabym pozycji, za którą ręczyłabym własną głową. 

www.portal.herbatkauheleny.pl

Btw. Ajwenhoł, gratuluję nagrody w "Krajobrazach słowa" :)

www.portal.herbatkauheleny.pl

@Ajwenhoł... No, zapewne każdy debiutant, kiedy widzi swą pierwszą powieść na papierze, generalnie ma gdzieś znaczek jakiego wydawnictwa znajduje się na okładce. Ale jako i przedmówcy łaskawi raczyli zauważyć, czytałam (albo i nie czytałam, bo rezygnowałam w jakimś momencie) tak wiele kiepskich pozycji z Fabryki Słów, że ta jedna czy dwie, które akurat były porządne, nie ratują wizerunku tego wydawnictwa w moich oczach.

Nie myślę w kategoriach "w jakim wydawnictwie chciałabym się publikować", bo i nie czas na to. Może kiedyś. ; P A jeśli okażę się dość dobra, bo czegóż ciężką pracą osiągnąć nie można, postaram się celować wyżej niż w Fabrykę. Poprzeczka zawsze musi być trochę ponad to, co można rzeczywiście osiągnąć, nie sądzisz? : )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Wyżej, niż w Fabrykę? Czyli gdzie? Bo, jak już ktoś pisał wyżej, szału na rynku fantastyki nie ma :) 

www.portal.herbatkauheleny.pl

Bo ja wiem, może warto spróbować TU? ; P

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Jak miał być link, to nie ma :)

www.portal.herbatkauheleny.pl

@Suzuki
O ja pierniczę, dzięki, nikt mnie nie poinformował:p Zapomniałem o tym konkursie. Super, parę złotych wpadnie na podróż poślubną:)

Nie miało być linku. ; P No ale whatever, wycofuję się z tematu. Tyle, że nie przepadam za Fabryką Słów i już.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Aaaa, bo ja jakoś tak odruchowo pomyślałam, że to "TU" to odnośnik do jakiejś strony :) Smutna prawda jest taka, że jeśli ktoś chce w Polsce debiutować książką, to niestety Fabryka jest najwyższa rangą.

www.portal.herbatkauheleny.pl

Ajwenhoł, moim celem nie było wymienienie wszystkich autorów, których twórczość miałam okazję poznać, to co przyszło mi do głowy na szybko wymieniłam. Zwracam uwagę na zjawisko, że trudno jest dostać dziś coś naprawdę dobrego, bo jeśli znasz już tak zwane pozycje obowiązkowe, to wyszperanie czegoś z "nowości", nie jest prostą sprawą. A Ty mnie tu zasypujesz tytułami, nie wiedzieć czemu:P poza tym Tolkien to masówa, z jednego zasadniczego powodu. Zasłużył sobie na to jak mało kto. Martin niby też, chociaż zdecydowanie pomogła mu w tym ekranizacja. Jak chciałam dostać pierwszy tom "Gry" nim zrobił się szum wywołany przez HBO, to nie było mowy, nawet w internetowych księgarniach. 

No właśnie, w pewnym wieku już się chyba wyrasta z "Fabryki Słów":D

Toteż wymieniłem tylko nowych - z ostatnich paru lat. Bo nie uważam, że ciężko jest dostać dziś dobrą nowość. Są też przecież różne portale internetowe - przed zakupem książki autora, którego nie znam, czytam recenzje, zwłaszcza na esensji.

Ja tam sie modle, zeby nikt z FS tutaj nigdy nie zajrzal i tego nie przeczytal, bo w ogole sie z debiutantow wycofaja.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

zwłaszcza na esensji.

I sprawdzają Ci się? Bo ja zacząłem się mocno nad tym zastanawiać, gdy dają kiepskie oceny moim ulubionym książkom, a z drugiej strony chwalą te, które mi nie przypadły do gustu.

Pozdro,
Snow

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

A to chyba całkiem normalne, bo w końcu różnym osobom podobają się różne rzeczy. Ja też daję się czasem skusić na jakąś świetną ponoć pozycję, a potem w połowie (o ile dojdę do połowy) rzucam książkę na półkę (do drugiego rzędu, żeby widać nie było) i pluję sobie w brodę, że znowu wydałam kasę na próżno... Prawdę mówiąc nie pamiętam kiedy ostatnio miałam w rękach naprawdę dobrą, nową książkę. ; (

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

@Snow
Jest kilku recenzentów, którzy mają gust zbieżny z moim - Eryk Remirezowicz (nie przekręcam chyba) na przykład. Fakt, że stuprocentowej zbieżności nie ma. I też fakt, że ostatnimi czasy istnieją na esensji pewne tendencje, ale osobiście mi z tymi tendencjami po drodze, więc nie narzekam.
Z ciekawości - które dobre książki dostały niskie noty? Pamiętam, że dawno temu dali "Nigdziebądź" tylko 40% - fanem Gaimana jestem umiarkowanym, książka mnie nie porwała, ale dałbym sporo więcej.

*Remiezowicz. Przekręciłem jednak, niech mi będzie wybaczone:)

Ajwenhoł, tak z pamięci to Nawałnica Mieczy Martina ostatnio dostała 50% (za co autorowi się oberwało w komentarzach ;) ), a np. powieść Sullivana z serii NF dostała 70%, a to wg mnie za dużo.

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

O, niejaki Snow też tam komentował:) "Pieśni..." właśnie czytam, ale jestem dopiero w połowie "Starcia królów", Sullivana zamówiłem do prenumeraty - nie wypowiem się:) No, w recenzji "Nawałnicy..." znalazło się parę spojlerów (żałuję teraz, że ją przeczytałem). Coś jednak czuję po kościach, że cykl Martina zaczyna przypominać cykl Jordana o Kole Czasu - w sensie, że pierwszy tom super, drugi i trzeci w porządku, a pozostałe można zmieścić w jednym. Wiem, że Martin dojrzalszy itd., ale schemat zdaje się powtarzać. No ale nie uprzedzam się z góry.

Ale jest też druga recenzja, w której "Nawałnica..." dostała 90%. W sumie to dobrze, że dają różne recenzje tej samej książki.

Nie znam cyklu o kole czasu, ale jak dla mnie Martin nie popada w schematy (aktualnie jestem na Tańczącym ze smokami). Chociaż trudno mi sie wypowiedzieć w miare obiektywnie, czytam Martina na bieżąco jak się ukazuje w Polsce juz od Nawałnicy, czyli między tomami ma ładnych pare lat przerwy ;). Może jakbym czytał na raz to czułbym się przytłoczony.

Martinowi mógłbym zrzucić tylko chyba zbytnie rozbuchanie świata i mnożenie bohaterów. No i może kulinarne opisy, których jest dość dużo, a nie zawwze szczególnie istotne jest, że spożywany posiłek to skowronki nadziewane zalawne w sosie midowym przygotowane na winie itd. Już wiem skąd wzięło się to jego wielkie brzuszysko ;)

Pozdro,
Snow

PS Ano komentował, ale nie wiem kto to. I w dodatku jakieś głupoty ponawypisywał ;)

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

@Snow - to "Taniec ze smokami",  a nie "Tańczączy ze smokami". Wybacz, ale cholernie rzuciło mi się w oczy ;)

Ja czytałem Martina na dwa razy: od czerwca do listopada pierwsze cztery części, a od końca grudnia do teraz - Taniec... Też nie czuję się przytłoczony. Jedną, jedyną rzeczą, jaką mogę mu zarzucić, to nadmierne wzorowanie jego fikcyjnego świata na rzeczywistym. Po prostu zbyt wiele jego elementów za bardzo przypomina swe rzeczywiste pierwowzory. Mnie to trochę razi.Ale i tak go uwielbiam, chociaż przyznam, że pod Nawałnicy... zdecydowanie obniżył lot i coś się nie chce znów poderwać. Jak na mój gusdt przynajmniej. I jeszcze mam mu za złe, że po macoszemu traktował jeden z wątków, a wreszcie uciął go, zabijąc jego głownego bohatera, gdy właśnie zaczynałem coraz bardziej go lubić.

To był taki dowcip ;). Parafraza Tańczącego z wilkami. Poza tym wg mnie Tańczący ze smokami brzmi duzo lepiej niż oryginalny tytuł. ;)

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Nawiązanie wyłapałem, ale jakoś nie uchwyciłem żartu. Może to przez późną porę, a może przez pewne przewrażliwienie związane z właśnie tym autorem ;) A i będę bronił orginalnego tytułu, bo na dobrą sprawę, kto miałby tańczyć z tymi smokami? Chyba, że odpowiedź na to pytanie kryje się w drugiej części "Tańca...", której premiera już niebawem.

Na upartego mamy już dwie osoby, które mogą z nimi tańczyć. ; )

Anyway... Martin nie wciągnął mnie od razu. Pierwszy tom przeczytałam, bo tak, ale dopiero, kiedy go zakończyłam i minęło trochę czasu złapalam się na tym, że muszę, po prostu muszę dowiedzieć się, co było dalej. ; ) I z pewnością można autorowi zarzucić parę rzeczy, jak rozbuchanie, zbyt wiele wątków, radzenie sobie z trudnymi sytuacjami poprzez zabijanie bohaterów... Ale, prawdę powiedziawszy, za rozrywkę i emocje, jakich mi Martin dostarcza, jestem mu w stanie wybaczyć wszystko. A skrytykuję może coś, jak mnie samej uda się spłodzić cokolwiek na podobną skalę, bo na razie tylko i wyłącznie go podziwiam za to, że jakimś cudem udaje mu się to wszystko ogarniać. ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Wracając do "Pana Lodowego Ogrodu" - pierwszy tom świetny, każdy kolejny coraz gorszy. Np. ostatni miał zakończenie tak, jakby ktoś odrąbał siekierą - nie przychodzi mi do głowy inna metafora. Coraz mniej życia jest w książkach Grzędowicza, coraz większa komercha.

Imię wiatru i Strach Mędrca, Patricka Rothfussa - wyborny, trochę oklepany schemat, ale dobrze napisany. Polecam.

Gemmel saga Drenajów - jeśli lubicie ksiązki, gdzie jest sobie wojownik, zdobywa jakiś artefakt i potem jest niezwyciężony etc. etc.

Eragon... i spółka - kiedy byłem młodszy podobał mi się, teraz absolutnie nie!

Harry Potter - przeczytałem dwa razy, ale nie chce do tego wracać.

Władcy Runów - Moim zdaniem trzymają się nieźle, dopóki nie przebrniemy przez Synów Dębu - od tego tomu, to już zupełnie inna seria.
 
Miecz Prawdy - przewidywalny schemat, w każdym tomie taki sam, ale jest to jedna z lepszy seri, jakie kiedykolwiek czytałem. Podoba mi się klimat. Każda kolejna książka straszliwie wciąga.

Rycerz Zakonu - świetne! Szkoda tylko, żę o 15 letnim chłopcu. Mógłby nie być takim dzieckiem, tylko, że wtedy książka nie byłaby już taka baśniowa. Mimo tego wciąż nie potrafię uwierzyć, iż taki brzdąc pokonuje 20 osobowe oddziały nejemników. Nie potrafie sobię tego wyobrazić, nawet Bruce Lee nie dałby rady.

Złodziej świtu i następne tomy - o grupie najemników, o magii, o innych światach, o smokach - bardzo dobre fantasy.

Smok Jego Królewskiej Mości - pierwsze tomy cyklu niezłe, bo i widzimy nowe pomysły, alternatywny świat wciąga etc. Potem robi się nudnawo. No, ale mimo wszystko pierwsze tomy można chapnąć :)

Martina nie czytałem - przyznaje bez bicia. Próbowałem, ale zawsze po 16 stronach "Gry o Tron" nie dawałem rady. Poza tym za dużo wątków. Ja lubie skupiać sie na bohaterach, na ich psychologi, moim zdaniem Martin skupia się na wydarzeniach, przez co jego bohaterowie stają się zbędni - można ich pozabijać.

Malowany Człowiek, Pustynna Włócznia, seria Anioł Nocy - to są książki przewidywalne, ale bardzo je lubie. Bardzo. 

I jeszcze jedno. Dajcie coś nowego. Prowadzicie dyskusje na temat Tolkiena, HP, Martina, Le guin (czy jak się ją tam pisze), ETC.!

Wchodząc na taki temat miałem nadzieję przeczytać coś nowego, co warto kupić. Zamiast tego w twarz jest mi rzucony po raz tysięczny chyba, Martin i spółka. Co tylko taki temat powstaje na jakimś forum odpowiedzi wciąż są te same.

Tolkien, Sapkowski... - chyba każdy już to słyszał! 

Dodam jeszcze inne tomy:

Złodziej Grobów - zaczyna serię, dobra książka, kolejne gryzą ziemie, są beznadziejnę, ale tą pozycje polecam.

Rycerz Czarnoksiężnika Gene Wolfa - bardzo dobra książka, trochę baśniowa, ale wciąż niezła.

Legenda o Humie - mi się podobała, choć nie wszyscy powiedza, że fajne.

Samo Ostrze i kontynuacja Nim Zawisną na Szubienicy - kilka wątków równocześnie, mimo to niezłe. Naprawdę niezłe, choć z drugiej strony, jak wypadnie seria, to juz zależy wyłącznie od następnych tomów - te mimo wszystko były wprowadzeniem do czegoś głębszego, czuje to.

Zrodzony z Mgły, Studnia Wstąpienia, Bohater Wieków - obowiązkowe pozycję, naprawdę niezłe, trzeba przeczytać. Cały zbiót ukazuje pokazuje nam brutalny pragmatyzm Ostatniego Imperatora, który to jest zły, a potem okazuje się, iż nie koniecznie. Poza tym pomysły odnośnie magi są spójne i nowe.

Pieśń Przed Bitwą Johna Ringo - wybaczcie słownictwo, ale naprawdę zajebista pozycja. Jest chyba 40 wiek, światem steruje Matka, superkomputer, ludzie żyją po 400 lat i niewiele mają do roboty. Nagle wybucha wojna, Matka wykorzystuje swoją energię na podtrzymanie patowej sytuacji pomiędzy dwoma frakcjami. Dodatkowo Matka zabrania używania broni palcej, materiałów wybuchowych etc.  Mamy więc współczesne Imperium Rzymskie. Czasy gdzie ludzie na nowo zaczynają toczyć wojny na miecze. Mamy smoki, elfy. Szkoda słów, przczytać trzeba, polecam.

Trylogia Czarnego Maga - podobała mi się, gdy ją czytałem. Nie wiem, czy teraz dał bym radę.

Jak sobie coś jeszcze przypomnę, dam znać

Yyyy, przepraszam za POMYŁKĘ, ta seria z Johnem Ringo zaczyna tom Tam Będą Smoki, Pieśni Przed Bitwo nie czytałem.

Polecam też Feista, Szpon sRebrnego Jastrzębia i kontynuację i bodajże Adept Magii - warto. 

Nie wiem, jak można zarzucać autorowi prowadzenie zbyt wielu wątków i ( o zgrozo ) 'zbyt płaskie psychologicznie postacie' przeczytawszy 16 str z kilkutysięcy? Furiat, gdybyś coś takiego napisał po lekturze chociażby całej 'Gry o tron', można by takie podejście zrozumieć, ale po 16 str i ( tak sądzę ) napchaniu sobie głowy wypowiedziami innych, jest to moim zdaniem kompletnie bez sensu. Zresztą, jak na ok 6-7 tysięcy stron, on zabił zaledwie kilka ważniejszych postaci, też mi tragedia ;)

"Zresztą, jak na ok 6-7 tysięcy stron, on zabił zaledwie kilka ważniejszych postaci, też mi tragedia ;)"
Urocze. XD

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Dziękuję, dziękuję - w końcu ktoś raczył docenić moje starania ^^

Mamy na forum jakąś ksiegę cytatów? Warto by wpisać.

Zgadza się, że Martin skupia się głównie na wydarzeniach. Ale wbrew pozorom przynajmniej kilka postaci jest zarysowanych naprawdę ładnie i wcale nie płasko. Tyrion Lannister (mój absolutnie ulubiony bohater literacki ever), Danaerys Targaeryen (poprawcie mnie, jeśli trzeba, nigdy nie umiem tego imienia zapisać, a nie chce mi się po książkę latać :p), Jon Snow (może trochę typowy, ale i tak fajny). Cercei i Jamie Lannisterowie, z początku postacie zupełnie drugoplanowe, z czasem też doczekują się więcej poświęconego im miejsca i całkiem ciekawych charakterków. Arya Stark (osobiście akurat nie przepadam za nią, ale trzeba jej przyznać), traktowana trochę po macoszemu, ale też wyrasta na całkiem ciekawą postać. Trochę podobnie z Branem Starkiem. Stannis Baratheon ma w sobie potencjał na ciekawą postać, gdyby było go więcej; podobnie jego czerwona wiedźma, Melisandre. Robb Stark takoż, tylko, że zginął zawczasu, co będę autorowi do grobowej deski wypominać. Mało to ciekawych postaci? Niektóre utwory nie mają tylu postaci W OGÓLE, ile ta ma tylko tych  interesujących. ;p

Theon Greyjoy, zapomniałbym. :p

To ja jeszcze dorzucę od siebie Jaquena H'gara. Postać drugoplanowa jak cholera, ale... WOW. *__*

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Robb Stark zginął?!

Ups ;)

Taa. Jak czytałem "Grę..." i skarżyłem się kumplowi, że nudne i nic się nie dzieje, to tamten odpowiedział, że akcja się rozkręca dopiero po tym, jak zabiją Neda Starka. Przywyczaić się chyba powinienem. Nie lubię Was.

Oj, wybacz, Ajwenhoł, nie chciałem. Żal, nie? ;)

...

Kopa w dupę chcesz?

Ahahaha. ; P

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

I dlatego ja się nawet nie zabieram za Grę... 

www.portal.herbatkauheleny.pl

Ta... Jakoś tak sterczy na tej półce w księgarni, patrzy się tymi swoimi przenikliwymi oczkami i wywala na bok grube bebechy...
Ja też raczej nie...

Oj, nie wiecie co tracicie.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Świętomirze, wydaje mi się, że 'Małypaluszek' też jest całkiem intrygującą postacią. Choć sam muszę przyznać, że najbardziej ciekawi mnie Rheager i sir Artuhr Dayne, czyli na dobrą sprawę postacie, które nie żyją już przed rozpoczęciem właściwej historii ^^ Cóż, Martin posiada ten dar, że nawet z nieboszczyka potrafi zrobić figurę nietuzinkową, pełną tajemnic i niezwykle inspirującą - czego nie raz brakuje głównym bohaterom wielu powieści ;)

Świętomirze, wydaje mi się, że 'Małypaluszek' też jest całkiem intrygującą postacią.
Jak to już pisałem znajomemu, który też jest jego fanem: W serialu - TAK! W książce - jest go zdecydowanie za mało. To samo, co Stannis: co najwyżej zadatek na naprawdę śwetnego bohatera. To samo dotyczy Rhaegara i Arthura - siłą rzeczy. :p Ale zgadzam się, te trupy są naprawdę ciekawe. :)

Ja bardzo się zżywam z bohaterami. Śmierć L z "Death Note" przypłaciłam miesieczną ostrą depresją (z natychmiastowym nawrotem po pół roku, kiedy przypadkiem w telewizji mignął mi ostatni odcinek). Wolę nie testować na sobie książki, w której giną wszyscy...

www.portal.herbatkauheleny.pl

Wcale nie wszyscy (przynajmniej na razie ; P). Większość świetnych bohaterów w "Grze..." dobrze się trzyma, a szkoda tracić tak dobrą lekturę, naprawdę.

Ah-ha, co do L to się zgodzę, dla mnie ta seria skończyła się właśnie z odcinkiem jego śmierci. Potem... nie, to już nie było to samo. I równie mocno przeżyłam, jak mi zabili Fureta, postać ze "Scrapped Princess" (też anime). Sniff.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Dobrych lektur jak mrówków, można sobie wybrac takie, w których nikt nie ginie :)

www.portal.herbatkauheleny.pl

No, ja też się wtrącę. Pominę już Tolkiena, Lewisa, Rowling itp., żeby nie powtarzać tego po raz n-ty.

Eragon Christoper Paolini

Zwiadowcy John Flanagan

Pałac północy, Książę mgły, Światła września, Cień wiatru itd. Carlos Ruiz Zafón (ogólnie wszystkie jego książki)

Atramentowa seria Cornelia Funke

Jeszcze pamiętam dwie fajne książki, ale nie mogę sobie przypomnieć tytułów...

 

Trylogi Nocnego Anioła  - Brent Weeks   - mistrzowska trylogia. Wilu osobom pożyczałem te książki i każdej się podobało.  Klimaty skrytobójców, nutka magii, pełno akcji ;) (MAG)

Malowany człowiek - Peter V Brett - też bardzo mi się podobała. Chodzi tu o to żę podczas dnia ludzie moga spokojnie życ, a gdy zapada zmrok pojawiają się demony. Ludzie, aby móc obronic się przed potworami, malują na domach zabezpieczające ich runy. (Fabryka Snów)

Nowa Fantastyka