- Hydepark: Ogrody księżyca

Hydepark:

Ogrody księżyca

Co sądzicie o pierwszym tomie malazańskiej księgi poległych? Nie wydaje wam się, że umiejętności pisarskie autora to dość przeciętny poziom?

 

Dostałem tą książkę pod choinkę. Wielu osób się nią zachwyca, ale ja jestem ciekaw zdania tych, którzy poza czytaniem sami coś piszą i mogą wypowiedzieć się na temat warsztatu i stylu Eriksona :)

Komentarze

obserwuj

warsztat istotnie nie powala, ale wyobraźnia...

To może ja się wypowiem, bo przeczytałem wszystko, co do tej pory wyszło po polsku.

"Ogrody Księżyca" powaliły mnie przede wszystkim właśnie wyobraźnią - liczbą pomysłów i epickim rozmachem. Później sięgnąłem po "Bramy Domu Umarłych" - nagle jestem w drugim końcu świata, wśród nowych postaci, a przebieg kampanii Coltaine'a to coś, z czym mało się może równać. Coraz więcej wątków i postaci, ale z tomu na tom nagle zaczęło się to zazębiać. Gdzieś na wysokości piątego tomu postanowiłem przeczytać cykl jeszcze raz i przekonałem się, że ślady tego, co pojawia się dalej, są obecne od samego początku. Trochę jak puzzle, w których obraz całości wyłania się z kawałków, ale te kawałki też same w sobie są mniejszymi puzzlami. Erikson ma to wszystko zaplanowane i to jest rzecz, która może oszołomić.

W sumie mógłbym podpisać się pod wszystkim co napisał JeRzy. Cudowny cykl. Czy autor ma przeciętne umiejętności? Mi wydaje się, że nie. Ale wiadomo, to jego debiut. Pisarsko też się rozwinął. Mnie porwało od początku. Wracam do tego cyklu tak często, że ludzie dziwnie na mnie patrzą, widząc mnie z książką Eriksona.

Cieszę się, że polecacie ten cykl. Ja dopiero zacząłem czytać, ale już na tym etapie jestem pozytywnie zaskoczony rozmachem wizji.

Dziwią mnie tylko liczne opinie, że trudno się w tym wszystkim połapać. Cóż, może pierwsze dwieście stron to zbyt mało, aby móc się zagubić ;)

Popieram JeRzego i Claymana - niesamowity cykl, jeden z moich ulubionych :) A to co w nim zachwyca najbardziej, to właśnie ten rozmach, skomplikowanie i ogrom świata, mnogość wątków i postaci - ja mam wrażenie, że czytam jakiś malutki fragment wielkiej, trochę niepojętej całości (i to mi się bardzo podoba - takie wrażenie, że ten świat wychodzi poza ograniczenie stron i okładki, nie wiem jak to opisać :P)

Co do pogmatwania - na tym forum ktoś wyraził opinię (przepraszam, nie chce mi się szukać wątku, dawno to było), że autor sam się w tym wszystkim pogubił. Ja tak nie uważam, ale samej czasami udało mi się zamotać.

A warsztat Eriksona? Wybitny nie jest, ale jego styl w żaden sposób mi nie przeszkadza (a zdarzało mi się czytać książki, gdzie automatycznie poprawiałam w myślach niektóre zdania czy fragmenty...).

Nowa Fantastyka