- Hydepark: Manifest członków społeczności Nowej Fantastyki

Hydepark:

inne

Manifest członków społeczności Nowej Fantastyki

 

Ślubujemy uroczyście kierować się przyjętą konwencją zarówno w pisaniu, jak i krytyce. Deklarujemy poprawność językową i zachowawczość intelektualną. Stawiamy przecinek wyżej idei. Nie burzymy murów, tylko je budujemy.

 

Wierzymy w Pisarzy Wielkich i znanych, hołd oddajemy dziełom trwalszym niż ze spiżu. Wspieramy i ufamy tym kolegom i koleżankom naszym, którzy po plecach dobrotliwie nas klepią. Od krytyki ich dzieł się wstrzymujemy.

 

Pryncypialnie bezlitośni dla powtórzeń i niepoprawnych zapisów. Pobłażliwi dla poprawnej wtórności i nijakości. Brak talentu wybaczamy, gdyż sami nie posiadamy go wiele. Jesteśmy rodziną, a kto jak nie rodzina w talent członków wierzy, i czyta, dopinguje, wspiera w chwilach trudnych?

 

Ufamy bezgranicznie naszej szlachetnej loży, sądy jej powielając bezkrytycznie. Brzydzimy się myślą, która nam nieznana, stronimy od sensów, które odległe.

 

W naszym domku przytulnym wygłuszamy wycie stepowych wilków i zgrzyty niesamowitego.

 

Niech nie mącą nam spokoju i twórczego skupienia nie burzą.

 

Najważniejsza jest literatura, składająca się z dzieł Wielkich Pisarzy, i dzieł naszych, do wielkości aspirujących.

 

Do czegóż służy pisarz jak nie do burzenia literatury? Takich pytań nie zadajemy, bo tanią prowokacją śmierdzą, trollingiem, któremy odpór dać należy, zbrojną ręką wyplenić, gdyż niczym chwast rozpowszechnić się może, i białe karty naszego umysłu zbrukać amorficzną plamą atramentu.

 

Jesteśmy bowiem prawdziwymi, poważnymi pisarzami, którzy ciężką pracą nad warsztatem, słów powolnym wykuwaniem w Wielkich Pisarzy się kiedyś zamienią. I wówczas dopiero brew marszczyć będziemy, rad dobrotliwych udzielać, i łbami guzowatymi poruszać miarowo.

 

Ale póki co dyscyplina i skrupulatność, obowiązkowość i poprawność, oraz wartości wiarę podtrzymujące.

 

Fantazmatom, uniesieniom, prowokacjom i fermentowi mówimy zdecydowane NIE!

 

 

 

 

 

Komentarze

obserwuj

Krym na noc, Krym na dzień.

ta sygnaturka uległa uszkodzeniu - dzwoń na infolinie!

Nie wszystko rozómiem z tej manifestacii jednakowoż, podpisujem się pod tym, że należy łamać i oczywiście bużyć literaturę gdyż z fermentu, powstaje nowe, świerze i twórcze spojrzenie na rzeczywistość. i nie uważam, że by należało tępić tych, którzy majom swoje zdanie. Dlatego podzielam wzgląd autora Manifestacii!!!

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Zabrakło mi:   Piszemy manifesty oraz popieramy manifesty innych, pisane w naszym imieniu, nawet jeśli się z nimi nie zgadzamy lub wręcz uznajemy je za bezsensowne.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

brajt dziękuję za pierwszy podpis pod manifestem.

ja też się przewrotnie podpiszę, co jak mniemam symbolicznie jednak znaczy: fuck that shit mate! :D pzdr. m.

Czuję się członkiem społeczności portalu, więc zostałem nazwany przez autora "manifestu" beztalenciem. Zarzucono mi ograniczenie umysłowe, bezmyślność, protekcjonizm i brak obiektywizmu, arogancję, a moim tekstom, że są wtórne i nijakie. Pewnie bym się tym strasznie przejął, albo choćby obraził, gdyby autorem tego "manifestu" nie był anonimowy frustrat, który stworzył konto tylko po to, aby (w jego mniemaniu) dopiec tym wszystkim, którzy wcześniej zapewne uraczyli jego arcydzieło niezasłużoną (ponownie w jego mniemaniu) i zbyt ostrą krytyką.

 

Fantastyczny. Jeśli to Ci w czymś pomoże, poprawi samopoczucie, podbuduje ego – nie krępuj się. Nie będziesz jedynym Polakiem, który za swoje własne niepowodzenia obwinia wszystkich dookoła. Szkoda tylko, że, mimo przekonania o własnym geniuszu, nie odważyłeś się tej krytyki portalowej społeczności dokonać otwarcie, w połączeniu z Twoją niedocenioną twórczością i zrobiłeś to anonimowo, jak tchórz (ale to już tylko w moim mniemaniu).

 

Rozumiem, że skoro nie usunąłeś konta zaraz po dodaniu tego "manifestu", byłeś ciekaw reakcji innych użytkowników na tenże. Tak więc, aby nie zawieść tych oczekiwań, niniejszym reaguję.

Unfallu, dziękuję, może wspólnymi siłami uda się coś zmienić.

Nie ma za co. Jeśli chcesz coś zmienić, musisz najpierw określić, co? 

Od podpisania się pod tym "manifestem" nikomu talentu nie przybędzie. 

 

Ja chyba jestem jednym z tych dobrotliwie poklepywanych po plecach. Do tej pory bezczelnie ufałem, że w jakimś stopniu sobie na to zapracowałem. Dziękuję, że otworzyłeś mi oczy. Dzięki temu nie zmarnuję połowy życia na pisanie nijakich tekstów. Z wdzięczności chciałbym Ci służyć radą. Może odpuść sobie edukowanie tego kółka wzajemnej adoracji i ślij swoje teksty bezpośrednio do redakcji, a najlepiej napisz świetną książkę, znajdź wydawcę i jak już będziesz sławnym pisarzem, to w jakimś wywiadzie zjedziesz wszystkich równo i zmieszasz z błotem. Mam wrażenie, że wtedy poczujesz się spełniony.

Unfallu, Unfallu, osobiste spełnienie nic dla mnie nie znaczy, ja świat naprawić pragnę.Sławę i sukces wydawniczy zostawiam Wam. Zjechanie wszystkich równo i zmieszanie z błotem jak raczyłeś się wyrazić również.

Kto chce popcorn?

Jeśli świat naprawiać pragniesz, to wybacz, ale moim skromnym zdaniem bierzesz się do tego od dupy strony (za przeproszeniem). Rozumiem, że ten manifest miał zwrócić uwagę portalowej społeczności na jej wady, ale moim zdaniem, w takiej formie zostanie odebrany w najlepszym przypadku jako prztyczek w nos, lub wylewanie żalu przez niedocenionego autora (jak ja to odebrałem). Jeśli chcesz cokolwiek zmienić, to musisz jakiś zaczyn do rzeczowej dyskusji wysmażyć, z argumentami i przykładami, a dyskutantów potraktować z szacunkiem, nawet jeśli wymuszonym, bo inaczej nikt rozmawiać nie będzie miał ochoty i niczego się zmienić nie uda. Jeszcze nikt przysłowiowego chama nie przerobił na dżentelmena , piorąc go po twarzy rękawiczką i krzycząc – Ty chamie!

 

Jeśli dobrze definiuję problem przez Ciebie poruszony – zarzucasz portalowej społeczności konserwatyzm, tkwienie w kanonach i jakikolwiek brak zainteresowania czymś nowym, a do tego nierówne traktowanie starych bywalców i nowych, próbujących się przebić autorów. Tak odebrałem Twój manifest. Problem w tym, że tak funkcjonuje nie tylko społeczność na tym forum, ale generalnie w większym lub mniejszym stopniu wszystkie społeczności. Osobiście nie uważam tego za złe, jeśli zachowane są odpowiednie proporcje. Tak funkcjonuje świat i jeśli chcesz to zmienić, to życzę wiele samozaparcia. 

 

Podam przykład spoza literatury.

Firma McDonald odniosła rynkowy sukces, bo wielu ludziom zasmakowały ich hamburgery. Obecnie ma wyrobioną markę i stałe grono klientów. Ich produkty można uznać za pewnego rodzaju kanon. Jeśli będziemy chcieli tym zjadaczom hamburgerów sprzedać własną kanapkę, nie będzie to łatwe zadanie. Większość nawet nie spróbuje, bo smakują im BigMaki i nie mają ochoty zmieniać menu. Tym, którzy dadzą się skusić, ale przyzwyczajonym do frytek, nowe kanapki wcale nie muszą smakować. Początkujący kucharz będzie zawiedziony, może się na konsumentów obrazić, może na nich nakrzyczeć, ale nic mu to nie da.Gusta kształtuje to, co od dawna jest dostępne na rynku i każdej nowości trudno jest się przebić

 

Co więc ma począć nasz młody kucharz? Uzbroić się w cierpliwość, bo i McDonalda budowano przez dziesięciolecia. Przygotować się na krytykę (że za słone, że za dużo sałaty a za mało majonezu i takie tam), nawet jeśli się z nią nie zgadza, bo jego kubków smakowych nie wypaczyły fastfoody i sam ma lepszy smak. Może też darować sobie krytykę wielkiego konkurenta, bo dla fanów koncernu początkujący przedsiębiorca nie będzie autorytetem. Przygotowując swoje kanapki musi dać z siebie wszystko, jednocześnie dbając o to, aby dla zjadaczy hamburgerów były lekkostrawne, nie powodowały zaparć i niesmaku w ustach (tak jak początkujący pisarz powinien zadbać o poprawną formę, aby ta nie przeszkodziła w odbiorze treści). Zazwyczaj w gronie konserwatywnych zjadaczy frytek znajdzie się kilku osobników gotowych spróbować czegoś nowego. Jeśli nowe kanapki nie wywołają u nich odruchu wymiotnego, nie wydadzą im się bez smaku, to nawet jeśli pomarudzą, być może zapamiętają je jako alternatywę dla hamburgera i czasem zaczną po nie sięgać. Jeśli ich jakość się utrzyma, albo jeszcze będzie się poprawiać, być może po pewnym czasie się w nich rozsmakują i zaczną polecać znajomym, a młody kucharz zacznie powoli wyrabiać sobie markę.

 

Na tym portalu masz właśnie tę grupę zjadaczy hamburgerów, którzy są gotowi na eksperymenty. Oczywiście najbardziej smakuje im McDonald i przez to wydadzą Ci się konserwatywni. Możesz na nich nakrzyczeć, że to co jedzą to straszne gówno, ale nic tym nie zyskasz. Człowiek z natury jest ciekawy świata i lubi eksperymentować, ale tak naprawdę lubi najbardziej to, co dobrze zna. Nie uda Ci się tego zmienić, więc może zacznij od tego, aby dać się poznać, najlepiej z tej dobrej strony.

Ajwenhoł – liczysz na hałaburdę? :)

Nie mam nic do dodania po eleganckim "wykładzie" Unfalla.

Wątpię, by można było wykładem zmienić drążące duszę człowieka rozgoryczenie i poczucie niespełnienia. Takie akcje podejmują zazwyczaj ci, którzy aspirowali, lecz wydaje im się, iż nie zostali zaakceptowani. A są najgłębiej przekonani, iż powinni. Wtedy do gry wkracza racjonalizacja typu 'kwaśne winogrona'. Dynamiczna równowaga dążeń i osiągnięć musi bowiem zostać zachowana. Dlatego też, ja poproszę o popcorn!

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Ja też wątpię, ale zanim sięgnie się po argumentacje docierające do nawet najbardziej rycerskich głów, należy, uważam, spróbować szczęścia i zacząć od łagodnych tłumaczeń.

Unfallu, piekny elaborat. Idealnie trafiający w gusta tych, którzy literaturę traktują jak hamburgery. Twoja dobrotliwa akceptacja takiego stanu rzeczy nie jest niczym innym jak przyzwoleniem na przeciętniactwo i asekuranctwo. Czytaj potwierdzeniem tez zawartych w manifeście.

jjerzy nawet ładne ironizowanie. Mam nadzieję, że doczekasz się na popcorn i… Oklaski.

AdamieKB Łagodność Twojego usposobienia jest wzruszająca. Niepokojący wydaje się jedynie ton zwątpienia, zauważalny w Twoim wpisie. Mam nadzieję, że zdusisz w zarodku.

Fantastyczny – zaistniałeś!!!   (a tak w tajemnicy: nie znoszę popcornu)

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Chciałam się wtrącić, uprzejmie prosząc – jeśli to możliwe – o link do dobrego, przełamującego schematy, nowatorskiego tekstu, który został na tej stronie zmieszany z błotem. Z góry dziękuję, może ktoś coś znajdzie, może na przykład Autor wątku. W celach edukacyjnych bym sobie poczytała.

Fantastyczny – wybrałem hamburgery, aby Ci uświadomić, że światem rządzą pewne uniwersalne prawa, nie po to, aby literaturę do nich przyrównać. W każdej grupie zawsze wyższą pozycję ma "swój" niż "obcy", a ludzie częściej wybierają stare i sprawdzone metody działania, niż nowe i wątpliwe. Możesz się z tym nie zgadzać, tak jak możesz zakwestionować prawo ciążenia, ale efektem będzie rozbita głowa, tak jak u innych, którzy próbowali nauczyć się latać bez poznania odpowiednich praw fizyki i ich wykorzystania. 

 

Nie wydaje mi się też, aby postawa konserwatywna była równoznaczna z przyzwoleniem na przeciętniactwo, bo tak jak literatura należąca do kanonu, albo się weń wpasowująca nie musi być przeciętna, tak i nowatorskie, świeże pomysły nie muszą być wybitne. I tu i tu będziemy mieli do czynienia z miernotą i elementami wartościowymi. Poza tym śmiem twierdzić, że twórczość genialna przebije się bez względu na to, jak bardzo będzie odstawać od kanonu i wywracać wszystko do góry nogami. Dla mnie więc te postawy konserwatywne są pewnego rodzaju filtrem, oddzielającym genialne nowości od tych przeciętnych, które poległy w walce z obecnym standardem

 

Chcesz zmieniać świat? Musisz go najpierw dobrze poznać takim, jaki jest. 

 

Chcesz zmienić to forum? JAK? Tym "manifestem"? Pisząc anonimowe paszkwile liczysz na to, że część portalowiczów ruszy sumienie? W ich mniemaniu (i moim) zachowują się właściwie. Jeśli uważasz inaczej, musisz to wykazać. 

 

Poza tym za niezbyt uczciwe uważam krytykę całej społeczności z nowego, anonimowego konta. Pozbawiasz rozmówców całego kontekstu – nie wiedzą w jaki sposób wyrobiłeś sobie o nich takie zdanie, którymi komentarzami i pod jakimi tekstami urazili Twoje ego, jakie masz podstawy, aby głosić swe arbitralne o nich poglądy.

Ocha – jak znam życie, tekst którego bezwzględnie niezasłużona krytyka była impulsem do powstania tego manifestu został przez autora zniknięty. 

Ja się wam dziwię, że wam się chciało to czytać.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

E, no co Ty! To nawet ciekawe było!

Unfallu, poważnie do tego podszedłeś mimo wszystko, więc ustosunkuję się również poważnie. Otóż znam mniej więcej uniwersalne prawa rządzące światem, które zobrazowałeś Mcdonaldsem. Nie podważam ich. Społeczne mechanizmy trafnie opisywało wielu badaczy, wymienię np. Ortegę y Gasseta, Ervinga Goffmana, czy bliżej Twojej metafory B.Barber czy Z.Baumann. Jednak podając takie analogie akceptujesz te mechanizmy na niwie literackiej. Koresponduje to niestety z moim nieco prowokacyjnym manifestem. Jednak literatura, i szerzej sztuka w moim mniemaniu nie powinna wkomponowywać się bez zastrzeżeń w tą zasadę. Wrecz przeciwnie powinna ją kwestionować, podważać, i dystansować się do niej. Tak też postrzegam powinność pisarza. Zgadzam się, że poprawny warsztat jest istotny, bez niego najgenialniejsza nawet myśl ugrzęźnie na mieliznach. Nie kwestionuję też potrzeby krytykowanie osób, które kaleczą rzemiosło. Wręcz przeciwnie. Istotą formułowanych tu zarzutów jest co innego. Poklepując się po plecach utwierdzacie się w błędnym poczuciu samozadowolenia, tym samym ograniczacie własne możiwości rozwoju. Samokrytycyzm i krytycyzm wobec osób, które Was chwalą jest trudnym, ale obowiązlkiem osoby mającej się za artystę. Tylko takim podejściem dajecie sobie szanse na zbliżenie się do naprawdę wartościowej literatury. Wy natomiast bawidzie się w kronikarstwie, tworzycie sobie złudny azyl zamozoadowolenia i wzajemnej adoracji. Śledzę komentarze pod słabymi tekstami osób zaaakceptowanych w waszej społeczności, krytyki jak na lekarstwo. Wiem, mechanizmy. Ale lubiąc i szanując swoich kolegów i koleżanki, tym ostrzejszej krytyce powinniści poddawać ich teksty. Tylko taka postawa społeczności, może pomagać jej członkom wchodzic na wyższe lvle literackiego rozwoju. Piszesz o nieuczciwości, ponieważ pozbawiam Was kontekstu. Ależ właśnie o to chodzi! Bez kontekstu ocenia się tekst, w innym przypadku nie jest to ocena tekstu, tylko jego twórcy. Stosując prezentowaną przez Ciebie logikę, gdybym był dajmy na to Djjajko, wówczas manifest ten spotkałby się z pełną zadumy akceptacją i w najlepszym przypadku subtelną dozą kontrolowanej krytyki. Gdybym był jednalk gościem po kiepskim debiucie, tekst ten znaczyłby coś diametralnie odmiennego i zostałby całkiem zlekceważony. A przecież byłby identyczny. Poddaję pod rozwagę.

A mnie się podobało… jakkolwiek uważam, źe Fantastyczny sam też się strolował – pomylił i target, i stylistykę. :P

Mam wrażenie, że nastąpiło tu jakieś pomylenie pojęć. Tu piszą amatorzy, bo to amatorski portal. Świetni pisarze piszą gdzie indziej. Komentowane są amatorskie teksty i wydaje mi się, że większość komentatorów ma tego świadomość. Przeceniasz nas, Fantastyczny.

No tak, amatorzy, którzy chcą pozostać amatorami. Czy może amatorzy, którzy mają aspiracje? Świetni pisarze też najpierw byli amatorami, tak mi się przynajmniej wydaje. Czy bycie amatorem determinuje pozostanie amatorem? Czy amator to z założenia osobnik przeciętny, literacki drobnomieszczanin ?

Są tutaj tacy, którym bycie amatorami wystarczy. Są tacy, którym nie wystarczy, mają aspirację zostać profesjonalnymi pisarzami. Są też tacy, którzy może aspiracje i mają, ale doskonale zdają sobie sprawę z tego, że jeśli za bardzo uwierzą we własny talent, czeka ich wyłącznie frustracja. Nie przesadzaj po prostu – jako warsztat ten portal spełnia się naprawdę nieźle. Podkreśla się tu często, jak ważna jest szczera opinia. To, że zdarzają się tu kółeczka wzajemnej adoracji i że czasami prywatne sympatie i antypatie ważniejsze są od obiektywnej oceny – i tak znowu nie aż tak częste to zjawisko. Jestem przekonany, że gdyby znalazł się tu WARTOŚCIOWY, nieszablonowy, nowatorski tekst – znalazłby swoich zwolenników. Tak samo jak zażartych krytyków.

*Jestem przekonana, cholera, gender przeklęty. ;)

Jednak podając takie analogie akceptujesz te mechanizmy na niwie literackiej.  ---> rynek literatury podlega tym samym prawom. Twoje nawoływanie do zmiany stanu rzeczy jest głosem wołającego na puszczy. Rządzą wydawnictwa, duże, podlegajace prawom rynku, które to prawa same współtworzyły. Dominuje najwyżej przeciętność, bo tylko ona cieszy się dostatecznie dużym z punktu widzenia wydawców popytem.   Wrecz przeciwnie powinna ją kwestionować, podważać, i dystansować się do niej. Tak też postrzegam powinność pisarza.  ---> pozornie poza tematem: był taki "artysta", który wypróżniał sie do słoiczków i sprzedawał "to" z certyfikatem. To jest dopiero zdystansowanie się… Prawda, że w imię oryginalności i och ach postępowości nawet gówno, dosłownie gówno, znajdzie nabywców – ale ilu? Patrz wyżej…    Poklepując się po plecach utwierdzacie się w błędnym poczuciu samozadowolenia, tym samym ograniczacie własne możiwości rozwoju. Samokrytycyzm i krytycyzm wobec osób, które Was chwalą jest trudnym, ale obowiązlkiem osoby mającej się za artystę.   --->  najpierw udowodnij, komu tam z publikujących zechcesz, udowodnij, że uważa się za artystkę / artystę. Większość z nas traktuje pisanie jako hobby, swoistą zabawę… Może z jakąś tam perspektywą, ale bez przesady, ale nie przesłaniającą świata i nie zaślepiającą. Poza tym skąd wiesz, czy nie istnieje coś, co roboczo nazwę "drugim obiegiem", a co polega na posłaniu tekstu kilku osobom z prośbą o sprawdzenie pod kątem poprawności językowej i merytorycznej? Osobom, które, o dziwo, pomimo całej wzajemnie deklarowanej sympatii potrafią skomentować, że w pięty idzie?   Śledzę komentarze pod słabymi tekstami osób zaaakceptowanych w waszej społeczności, krytyki jak na lekarstwo. ---> Od jak dawna śledzisz? Pokażesz te słabe, a nie krytykowane teksty, i uzasadnisz rzeczoną słabość? Udowodnisz, że tekst nie został skrytykowany tylko dlatego, że komentujący należą wyłącznie do danego TWA? Patrz wyżej, co napisałem o betowaniu… Może to jego skutki?   […]  gdybym był dajmy na to Djjajko, wówczas manifest ten spotkałby się z pełną zadumy akceptacją i w najlepszym przypadku subtelną dozą kontrolowanej krytyki. Gdybym był jednalk gościem po kiepskim debiucie, tekst ten znaczyłby coś diametralnie odmiennego i zostałby całkiem zlekceważony. --->  nawet dj Jajko może dostać "kontrpochwały". Kontrolowane, tak, owszem, ale pod względem użycia słów i zwrotów. Nikogo nie wypada tytułować [autocenzura – wstaw, co lubisz  :-)  ] z powodu jednej chybionej tezy, i tak dalej. Poza tym racja – gdybym miał pewność, że zostałeś ciężko skrzywdzony niesłuszną krytyką wielkiego dzieła, ba!, dzieła rewolucjonizującego literaturę! – wróć na chwilę do puktów pierwszego i drugiego – wzruszyłbym ramionami albo, po przekroczeniu przez Ciebie pewnego progu, coś tam napisał w miarę niemiłego, bo lekceważącego Twoje pretensje. Ot i tyle…    Prób dyskusji na temat wysoki artyzm kontra rzemiosło było już wiele. Odpuść sobie… Czy sam, czy w towarzystwie ośmiu tysięcy użytkowników, na Twoją wiarę nawróconych, świata nie zmienisz. Pisałeś coś, że znasz mechanizmy – po co się wysilasz, znając rezultat walki byka z parowozem? Na domiar złego, z Twojego punktu widzenia złego, wybrałeś niewłaściwych adresatów. To portal dla amatorów, próbujących sił w niełatwej sztuce pisania, a nie dla samych Lemów, Strugackich, Kingów, Asimowów, których zna świat. Zanim zostali, kim zostali, też uczyli się chodzić, zanim pobiegli sprintem przez wysokie płotki.

Mr Fantastic --> ja proponuję prostszą wersję maniffestu (cytując Tony'ego Hortona): just do Your best & forget the rest! Poważnie przeszkadza Ci to, że jakiś d**k napisał coś niemiłego? Albo że ktoś niezasłużenie otrzymał laur? Grow up mate! – tak to już jest w życiu. ps: w pierwotnej wersji chciałem napisać: "Grow a penis, mate" ale wtedy zachowałbym się jak jakiś rasowy du**ek :D żart. pozdrawiam tabaczkowowesoło m. ps: a jak lubisz pisać w podważający/kwestionujący/dystansujący sposób – no to se po prostu tak pisz, heloł?

AdamKB: Dominuje najwyżej przeciętność, bo tylko ona cieszy się dostatecznie dużym z punktu widzenia wydawców popytem.    Nie zgadzam się. No, nie zgadzam się, że w literaturze dominuje przeciętność. Kto sprzedał więcej egzemplarzy – Lem czy Ćwiek? Eco, Marquez, Tokarczuk (i tak mogłabym wymieniać bez końca) – każda z ich książek to wydarzenie, też komercyjne (oczywiście, proporcjonalnie do rynku). Dlatego też kiepskim wytłumaczeniem jest  – moja książka nie znalazła wydawcy, bo była zbyt dobra.

Manifestacja zawiści – a tyle słów!

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Doskonale się bawię – nie chcę, aby mnie coś ominęło, więc zostawiam ślad – pod migającą wesoło gwiazdkę. ;)

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Ocho, po pierwsze mowa o fantastyce – Rowling, Myer, naśladowczynie… – po drugie Lem pisał, gdy mało kto pisał, i więcej od Ćwieka napisał, po trzecie sama piszesz: na miarę rynku – jakie mieli nakłady? Kolejki za nimi stały? Bo Lem miał po 20 tysięcy "Dzieł wybranych" w Literackim Kraków… i trzeba było mieć chody.

Fantastyczny – dzięki za podjęcie dyskusji.

Z twierdzeniem, że trudno krytykować kogoś, kogo się lubi, nie będę dyskutował, bo to oczywistość. Zważ jednak na to, że krytyka z ust lubianej osoby ma też zupełnie inne oddziaływanie. Nawet delikatna potrafi wywrzeć większe wrażenie, niż ostre słowa od obcej osoby. Na obcego się pozłościmy, a potem zignorujemy, podczas gdy zdanie znajomego przemyślimy, czasem będzie nas męczyło aż nie wyjaśnimy sprawy. Osobiście, czytając pod swoim tekstem komentarz typu "Unfallu, stać cię na więcej" przyjmuję do wiadomości, że tekst jest zwyczajnie słaby. Jest to delikatna forma, ale przekaz jasny i efekt określony.

Za Wikipedią (wiem, wiem…) łączne nakłady dzieł Lema (z tłumaczeniami) 30mln egzemplarzy. Rowling… Cóż, HP nie czytałam, "Trafny wybór" jest naprawdę porządną powieścią. Ok, pewnie nic nie przebije Dana Browna (200 mln egzemplarzy) i jemu podobnych. Racja. Ale czy ktokolwiek będzie wydawał pana Ćwieka czy panią Kossakowską (Myer też nie czytałam, więc się nie wypowiem) za 10 – 20 lat, jeśli nie zaczną pisać lepiej? Śmiem wątpić. Jakość zazwyczaj znajduje swoją niszę. Może naiwnie, ale wierzę, że jeśli ktoś naprawdę ma talent i robi coś wartościowego – to znajdzie i wydawcę, i odbiorców.   Jeśli bredzę, to przepraszam.

Fantastyczny, jedno Ci się udało: manifest (który osobiście uznałam za czarny humor) wywołał falę słów, opinii, etc. Na marginesie: do popcornu przydałoby się chyba coś mocniejszego.

Adam i Ocha operują bardzo subiektywnymi, ale postrzeganymi jako obiektywne kryteriami "jakości". Ciekawe.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

AdamKB Wołam sobie na puszczy, to fakt. Ale puszcza nie jest najgorszym miejscem na wołanie, jak mniemam. Apelujesz, abym sobie odpuścił, bo świata nie zmienię. Gdyby tak każdy myślał, ludzkość żyłaby w doskonałej homeostazie. Żeby nie powiedzieć – inercji. Pytasz po co się wysilam.  Zadaj sobie to pytania przy jakimkolwiek działaniu wykraczającym poza fizjologiczne konieczności. Odpowiedz jak sądzę będzie ta sama. Zresztą jak pisałem, wcześniej , moje motywacje nie są istotne.Bylejakość intelektualna to bylejakość, bez względu na to czy dotyczy amatora, czy profesjonalisty. I nie jest tak z pewnoscią, że większość tu piszących traktuje pisanie jako zabawę. Ośmielę się wyrazić zdanie wręcz przeciwne. Większość tu piszących traktuje je śmiertelnei poważnie. I to akurat zasługuje na pochwałę. Chodzi jedynie o rozłożenie akcentów tego podejścia poważnego, jeśli wiesz co chcę powiedzieć.

No tak, Berylu, masz rację. Idę spać.

---> fantastyczny. Nie wiem, co chcesz powiedzieć, i jak rozkładasz akcenty. Objaśnij to. Podaj swoją – patrz zdanie do beryla – definicję niebylejakości intelektualnej. Każdy może to rozumieć dowolnie, więc musi zaistnieć jakiś punkt wyjścia, odniesienia. Chyba że wolisz krążyć wokół i pośród ogólników.   ---> beryl. Wskaż palcem obiektywne kryteria "jakościowe" literatury. Biorę, jak Ty, to słowo w cudzysłów, chociaż być może z innego powodu i wyjaśniam, że za obiektywne uważam 'nie budzące niczyjego sprzeciwu, nie wywołujące następczych wątpliwości i nie podlegające relatywizacji'.   Dobrej nocy, wyłączam się, pora pospać.

ocha 2014-03-18  22:51

No tak, Berylu, masz rację. Idę spać. Pfff :)

W tych czasach trzeba było mieć chody w księgarni WL po każde znaczniejsze dzieło. Gombrowicza, Lema i innych.

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Wczoraj byłam zmęczona i zirytowana, mam też wrażenie, że część moich komentarzy to odzwierciedliła. A jako że mam również wrażenie, że ostatnio generalnie strasznie tu zrzędzę, to chciałam wprowadzić drobną erratę. Pisałam, że to portal amatorski i piszą tu amatorzy. Oczywiście, to prawda. Średni poziom tutejszych tekstów jest zdecydowanie niższy od tego, który można znaleźć na jakimkolwiek portalu przeprowadzającym selekcję tekstów. Ale o to przecież właśnie tutaj chodzi – to nie wyłącznie portal z opowiadaniami. Pisząc o amatorach miałam na myśli to, że użytkownicy nie są profesjonalnymi pisarzami. Sama wiem, jak trudno znaleźć czas i chęć na pisanie pomiędzy pracą, rodziną, staniem w korkach i tysiącem różnych drobiazgów. Znakomita większość z nas ma ten sam problem. Jestem jednak przekonana, że znajduje się tu co najmniej kilka osób, które – gdyby tylko udało im się znaleźć czas i samozaparcie –  mogłyby zaistnieć na pisarskim rynku.   Co do komentarzy – wbrew temu, co pisałam wczoraj, sama nie wiem, w którą stronę to powinno iść. Czy komentatorzy powinni mieć wzgląd na to, że piszemy tu dla przyjemności, traktując pisanie niekoniecznie specjalnie poważnie, raczej jako hobby; czy może jednak powinni cel postawić sobie próbę stworzenia "świetnego pisarza", że się tak górnolotnie wyrażę, cytując Fantastycznego. Czyli oceniać tak, jak ocenialiby opowiadania szacownych autorów wydane na szacownym papierze, poddane wcześniej profesjonalnej korekcie. Bo rzeczywiście, są tu tacy, którzy podobne aspiracje mają. I słusznie, że mają.   Nadal jestem też ciekawa dobrego, niesztampowego tekstu, który został przez tutejszą społeczność zmiażdżony.

Ja się wam szczerze przyznam, że zrezygnowałem z pisania opowiadań. Zamiast tego nastawiam się na pisanie fabuły do gier komputerowych. Bo po co mam być amatorem, skoro mogę zarabiać na tym, co lubię.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Brajt, ja mam pracę, którą bardzo lubię. I mogłabym pracować i po kilkanaście godzin dziennie, gdyby nie inne rzeczy, które mnie od niej odciągają. I właściwie sobie myślę, że dwa takie hobby to już po prostu nieprzyzwoite, więc może lepiej skoncentrować się na pracy, bo przynajmniej daje mi środki do życia. Tylko że – czasami po prostu muszę! :)

Fajna sprawa, dzięki. :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Nowa Fantastyka