- Hydepark: 15 lat Heroes of Might and Magic III

Hydepark:

inne

15 lat Heroes of Might and Magic III

Kilka dni temu minęło 15 lat od premiery jednej z najbardziej grywalnych gier w historii elektrocznej rozrywki. Heroes of Might and Magic III to gra legenda która wychowała kilka pokoleń graczy. Jest niedoścignionym wzorem na rynku strategii turowych i mimo tylu lat od premiery wciąż przyciąga wiele osób. Napewno na tym portalu tez znajdzie się ktoś kto pykał w "Hirołsów". Jeśli tak, jak ją wspominacie?

Komentarze

obserwuj

"Pykał"? Chyba żartujesz?! Ja nadal gram w Heroes 3! Ta gra jest ponadczasowa, a 5 i 6 to porażki na całej linii. Nawet 4 z kiepską grafiką jest lepsza od 5 i 6. 2 i 3 to arcydzieła strategicznych gier fantasy! http://www.heroes3.eu/download/mapy?name=fighter&type=&size=&difficulty=&human-players=&players=&order=date&method=desc&limit=10

Ja żałuję, że nie mogę już nikogo przekonać do tej gry. Jeszcze 3-4 lata temu rozgrywałem ostatnie rundki w Hirołsy, przeprowadzane w kilkuosobowym towarzystwie, przy piwie i czipsach. O wiele więcej grałem jako dzieciak i oczywiście to wspominam najlepiej : ) To była jedna z tych gier, która potrafiła dać radochę przy paskudnej pogodzie. Zapraszało się do siebie kilku kolegów i katowało kolejne scenariusze ; ) Nie to co teraz,  w kółko jakieś FIFY czy PESy… : /

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Ten moment, kiedy człowiek uświadamia sobie, jaki jest stary…

Hirołsy III były (i są) genialne. Jedyny powód dla którego nie wspominam ich z aż takim rozrzewnieniem jak większość graczy jest to, że nie była to moim zdaniem ostatnia dobra gra w serii. Moim zdaniem "czwórka" była również świetna (mimo pewnych wad), i pod niektórymi względami była nawet lepsza niż III. III była po prostu idealnym wcieleniem formuły z I i II, i nie można tego było zrobić lepiej, więc IV była próbą zrobienia czegoś nowego. I doskonałym dowodem na to, że był to słuszny pomysł jest V, która jest po prostu nieudanym klonem III w 3D. HoMM III i IV wraz z dodatkami, oraz dwie pierwsze części Disciples to najlepsze strategie w jakie grałem. Niestety obie serie teraz wręcz sięgnęły dna. Trochę klimatu Herosów żyje w serii King's Bounty, ale brakuje tam chociażby rozbudowy i zajmowania miast.

W V już chyba nawet nie grałem, bo kiedy wyszła moje kontakty z grami już mocno się poluzowały, ale IV wspominam naprawdę źle. Ot, moje trzy grosze : )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Wg mnie to właśnie czworka jest najsłabsza z całej serii (możliwe, że szóstka, ale w nią nie grałem). Piątka była miłymkrokiem naprzód i dość udaną konwersją do 3D. Poza tym miała chyba najlepsze w całej serii wizualizacje zamków :)   Pamietam, jak przesiadałem się z dwójki na trójkę i była po prostu genialna. Ulepszono chyba wszystko, co tylko dało się ulepszyć. 

A ja grywałem we Flipper klubach w tenisa stołowego na ekranie tv. Stały takie szafy z ekranami Neptuna, dwie gałki, na każdą jedna paletka góra-dół. I goniła piłka. Trzeba było tak kręcić, żeby odbić i zaskoczyć przeciwnika. Jak to w ping-pongu. To był dopiero prawdziwy hit gier elektronicznych!

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Mi też się V nawet podobała. Jednak III miała najlepszy klimat, muzykę i przede wszystkim grywalność któej brakuje większości nowych gier. Musze poszukać płyty z Shadow of Death i popykać jakąs większą mapkę :)

A ja grałem w III dość długo, mówię o czasie rzędu parunastu miesięcy, ale już wtedy, kiedy gra była nowa i nie raziła grafiką zupełnie mi nie podeszła. Nie ukończyłem chyba ani jednej kampanii, choć zaczynałem wielokrotnie. Żeby uniknąć zarzutu pt. "a, to jeden z tych, co "lecą" na śliczną grafikę" dodam, że dla mnie grą wszechczasów jest Master of Magic:)

kupiłem raz koleżance Hirołsów i powiedziała, że nienawidzi tej gry… także tego… Co się dzieje z tym światem?

Work smart, not hard

Ano, grywało się w Herosów III, oj grywało :)

Sorry, taki mamy klimat.

A pamięta ktoś jeszcze "Master of Magic", czy tylko ja jestem takim dinozaurem? 

Unfallu, patrz na post tintina :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Heh. Podaję Koledze wirtualną prawicę mą.

Jeśli o dinozaurach mowa… pierwsze, w co grałem na PC, to "Prince of Persia", u znajomego ;) A potem tu już wymiatający sprzęt 486SX (zegar 33 MHz i 4 MB RAMu!) i nastały czasy Doom'a (nawet mapy do niego robiłem…) i Mortal Kombat. Później zaś przyleciało UFO:Enemy Unknown i świat realny przestał istnieć na pewien okres ;) Dobra, bo się zaraz tu rozkleję.

Sorry, taki mamy klimat.

Gry starszej generacji wymagały od gracza myślenia, kombinowania ( nawet wspomiany wyżej Doom ), nie polegały na bezmyślnym klikaniu. Dlatego też chyba Heroes cieszy się w Polsce takim szacunkiem. To była gra w której, trzeba było cały czas myśleć, czy to na polu bitwy czy podczas wyliczania zasięgu ruchu bohatera, po rozbudowę miast czy produkcję jednostek.

Co prawda nie należę do zapalonych graczy, ale mając od czasu do czasu do czynienia z różnymi produkcjami, muszę stwierdzić, że stare i nowe gry wymagają dokładnie takiego samego myślenia i kombinowania. Zależy na jaki tytuł się trafi.

 

Moją pierwszą grą na PC był Wolfenstein :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Porównując starsze i teraźniejsze strzelanki nie wydaję mi się że wymagają tego samego. Przejście takiego Dooma zajmowało pewnie kilkadziesiąt godzin, nowe Call of Duty można przejść w 4-5. Wiadomo, że większy nacisk jest teraz na multiplayer ale mimo wszystko, gry są teraz bardziej casualowe.

O, Berylciu, pewnie że w międzyczasie Wolfenstein był, ale to mi jakoś nie przypadło do gustu.

Sorry, taki mamy klimat.

Ja się zgadzam z belhajem. Gry są teraz krótsze, wymagają od gracza mniej. Większy nacisk kładzie się teraz na akcje niż na myślenie. W heroesa 3 jeszcze czasem gramy z kumplami. To gra, która mimo czasu nie zestarzała się. Ciekaw jestem, którym zamkiem graliście, bo ze mnie wiecznie się śmiano, że wybieram Twierdze. No ale nie mogłem się oprzeć urokowi behemotów – chociarz były słabe jak barszcz.

Słabe jak barszcz? Z tą redukcją obrony przeciwnika mogły wszystko skruszyć bez większych problemów.

No tak, ale ruch nie za duży, obrona średnia – z aniołami czy smokami (zielonymi lub czerwonymi) nie miały szans.

Chociarz :o Nieładnie, Karolu.

 

Mnie chyba byłoby łatwiej wymienić miasta, którymi nie lubiłem grać: twierdza, cytadela, forteca, lochy. Chociaż, tak naprawdę, to wszystkim się zdarzało.

 

Sethraelciu, Wolfenstein 3D jak i ET rządzą. No, szczególnie ten drugi, ale ten pierwszy lata temu też mi się podobał.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Komentarze piszę na komie, więc są czasem niechlujne – będę się pilnował. Czary twierdza miała słabe (do trzeciego poziomu chyba). Ale, faktycznie, bohater no i przede wszystkim taktyka wydatnie pomagała.

Całe to gadanie, że gry teraz są głupsze, prostsze i w ogóle durne… zależy w co kto gra. Najpopularniejsze strzelanki i gry akcji może takie właśnie są, ale co z tego? Nadal jest mnóstwo dobrych gier, także wymagających myślenia i kombinowania. Na każdego CoDa znajdzie się jakieś Legend of Grimrock, Driftmoon, Bastion czy Mark of the Ninja.

Gadanie o tym, że teraz gry są prostrze lub mniej wymagające intelektualnie jest gadaniem nieprawdy :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Mi najbardziej podchodziła gra lochami. Czarne smoki, minotaury plus dwie jednostki strzelające: beholdery i meduzy. Do tego bohater z logistyką, magia ziemi (żeby był town portal) i można było śmigać. Forteca jak dla mnie zdecydowanie najsłabsze miasto, ale jak się chciało więcej pokombinować nad zwycięstwem to też zdażało mi się nia zagrać.

Uważam, że monopolu na gadanie prawdy nikt z nas nie ma. Ja mówię tylko o swoich subiektywnych obserwacjach i odczuciach, i raczej się z nich nie wycofam. Gier o których pisze Breja nie znam, ale podejrzewam, że są to produkcje niszowe, niskobudżetowe – a takie, rzeczywiście bywają ciekawe i wymagające.

Ja myślałem, że hirołsi byli od zawsze:-) Grywałem przeważnie towerem (forteca? – ten zimowy zamek) – trzeba było mocno pokombinować z magią, ale rozgrywka znacznie ciekawsza od takiego, dajmy na to, castle, który był tak zajebisty, że aż nudny.   Znalazłem też informację w necie, że w 1999 wyszedł też Planescape: Torment, czyli gra, która zaszczepiła we mnie zamiłowanie do dziwności i którą przechodziłem dziesiątki razy.

Breja: sprawdziłem, ciekawe gierki. Mi przypadły do gustu dwie ostatnie. Ja, jako wielki fan baldura z niecierpliwością czekam na "pillars of eternity". Ajwenhoł: forteca miała klimat, zdecydowanie.

To mi się coś pokićkało. To jak się nazywało to miasto na bagnach? Myślałem właśnie, że forteca.

Cytadela i nie było aż takie słabe :P Spora ilość gorgon potrafiła siać zniszczenie w szeregach wroga ;) Niezależnie, czy były to anioły lub smoki – wszystko padało. Hyrdy też był niczego sobie. Za to jaszczuroludzie z tego zamku to wg mnie największa kaszana.   A moty wmuzyczny którego zamku się wam najbardziej podobał? Mi własnie cytadeli.

A takie coś jak "Alone in the dark" albo "Another world" pamięta ktoś? I wektorowa grafika szał wtedy robiła :)

Sorry, taki mamy klimat.

Alone in the Dark fajne było, potrafiło przestraszyć. Miała ta gra wzięcie, oj miała… W końcu ze cztery części chyba zrobili.

Wszystkie motywy muzyczne były świetne, a najlepszym dowodem jest to, że wszystkie pamiętam. Najlepiej pamiętam senne brzdękanie z Rampartu (leśny zamek, nie wiem jak się nazywał po polsku, może gród?) i epicko-bombastyczne popierdywanie trąb z Dungeonu oraz Inferna. Fajny był też motyw w Strongholdzie, czyli chyba Twierdzy.

Ja najlepiej pamiętam muzykę z nekropolii. Te upiorne klawisze i skrzypce ;)

Trójka zdecydowanie najlepsza. Tyle, że mnie to już wtedy zaczęło nudzić. W końcu grałem w to od początku i ten jarmark wszystkiego z wszystkim zaczynał być męczący. Trolle z aniołami, jednorożcami, zombie i z każdą następną częścią więcej tandety i więcej. A zaczęlo się daaawno temu od Kings Bounty – które było czymś oryginalnym na ZX Spectrum. A później byli pierwsi, genialni Heroesi… a później mnie to zaczęło nudzić, bo ile można odgrzewać ten sam kotlet. Z jednej strony zazdroszczę Wam, że wciąż byliście zieloni w Trójce (więc może i przy piątce nie macie odruchu wymiotnego), z drugiej współczuję, że Kings Bounty kojarzy Wam się z wyjątkowo nieudanym klonem.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

A, i przy okazji ukłony dla wielbicieli Another World – wicie, że istnieje remake, który wskrzesza tamtą 'playability'?

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Już teraz wiem ;)

Sorry, taki mamy klimat.

a z Breją bym pogadał. Grimrock trochę na siłę old school, ale Might and Magick też na miesiącach w tym stylu popelniono, więc coś w tym może być. Pamiętam, jak w pierwszej połowie lat 90' zagrywałem się w Might and Magick IV. W zasadzie prawie skończyłem, ale niezupełnie, bo bohaterowie robili się absurdalnie starzy od radiacji. Teraz sam jestem stary, bez udziału radiacji :) Zobaczę, może w życiu też jest jakiś statek kosmiczny na końcu?

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

@rinos Nigdzie nie napisałem, że King's Bounty to nieudany klon. Wiem, że oryginalne KB było przed Herosami, a to nowe uważam za bardzo dobrą serię. Mówiłem tylko, że nie do końca wypełnia ona dla mnie lukę po Herosach i Disciples. No i nie zgodzę się co do odgrzewania kotletów w Herosach, przynajmniej nie w pierwszych trzech częściach. Za każdym razem dopracowywano tę formułę, lepiej balansowano frakcje, wzbogacano ilość zaklęć i jednostek, rozwój bohatera. Dopiero trójka była doskonałym wcieleniem tej formuły. Co do Legend of Grimrock– dla mnie było to poniekąd wprowadzenie do tego typu gier. Wprawdzie gram od bardzo dawna, moje pierwsze growe wspomnienia to między innymi Secret of Monkey Island, Pirates! Gold, Dune (nie Dune 2, to potem) i pierwsi Herosi, ale z porządnymi komputerowymi RPG nie miałem styczności jeszcze przez kilka lat, a typ reprezentowany przez Grimrock uciekł mi właściwie całkiem, i odkryłem go trochę retroaktywnie. I polubiłem. Niedługo po Grimrock odpaliłem pierwsze Lands of Lore, i zachwyciłem się grywalnością.

Pyka? Ja kochany szczycę się straceniem 2-3 lat życia na Herosów :)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Wiele osób spędziło wiele godzin przy tej grze. Aczkolwiek ja najwięcej przy grach Blizzarda. Przy Starcraftach pewnie coś około 500 godzin, podobnie przy Diablo (wszystkich trzech częściech), najwięcej przy III, czekam na dodatek. A teraz wciągnął mnie Hearthstone. A do Heroesów też powrócę w niedługim czasie.

Ktoś napisał Diablo. Nie mogłem tego przegapić, więc napiszę tylko, że Diablo2 (przez Battle.net) jakieś 9-8 lat temu zabrało mi sporo życia :) W Diablo3 długo nie grałem, podobało mi się bardzo, ale mimo wszystko jakoś nie potrafię się odnaleźć w tej grze. Nie ma PvP, a dla mnie to całkowita porażka.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Później wprowadzili PvP w formie pojedynków, jednak nie było to zbyt zbalansowane. Może zmieni się cos wraz z dodatkiem. A III jest bardzo miodna jeśli chodzi o zabijanie stworków, aczkolwiek system lootu mi się za bardzo nie podobał. Ulubiona postać Szaman, prawdziwy wymiatacz.

Grałem tylko w betę Diablo III, i nie podobało mi się zupełnie. Grafika, rozwój postaci… wszystko jakieś nie takie. Może tym bardziej mnie to raziło, że jest sobie Path of Exile, świetny i zupełnie darmowy hack'n'slash który naprawdę jest tym, czym dla mnie powinno być Diablo III, z kilkoma fajnymi nowościami jak barter zamiast gromadzenia złota czy fenomenalnie rozbudowane drzewko pasywnych umiejętności. I proszę się nie sugerować, że jak darmowy to tandeta czy coś, gra prezentuje naprawdę wysoki poziom, i sądzę że każdy fan Diablo powinien się z nią zapoznać.

Próbowałem Path of Exile, podobał mi się pomysł wkładania klejnotów i zwiększania ich mocy. Grafika niezbyt, drzewko umiejętności gigantyczne to fakt. Ale gra mnie jakoś nie zaciekawiła, przeszedłem pierwszy akt i to wszystko. Podobną do Diablo grą jest też darmowy Drakensang. Całkiem przyjemna. Jednak król jest tylko jeden i jest nim Diablo, w marcu wychodzi dodatek i gra będzie w końcu wyglądała tak jak powinna.

Ja nie będę ściemniał, jestem bardzo niewiele od hirołsów starszy :) Pierwszy raz się z nimi zetknąłem jako maleńki berbeć i towarzyszą mi przez całe życie, choć oczywiście niejeden rok minął, zanim zacząłem czaić w końcu o co w nich biega i jak dobrze grać. A gram do teraz, nieustannie, na przemian tylko z czwórką, która mimu wielu bezsensownych i nietrafionych zmian wciąż jest moją drugą ulubioną strategią. Piątkę przeszedłem, ale jakoś nie urwała mi jaj i nie zagościła na dłużej. To już nie ten klimat. Szóstki nawet nie ruszałem. Jeśli chodzi o inne strategie turowe, to u mnie cokolwiek do powiedzenia mają tylko japońskie wynalazki – bo bliższych herosom i europejskich Disciples nie lubię, a King's Bounty co najwyżej ujdzie w tłoku. Tak czy siak Heroes III rulez i są bardzo ważna częścią mojego życia, za co im dziękuję :)

W szóstce to nawet ekranu miasta, z tego co wiem, porządnego nie zrobili. Trójka jest niedoścignionym wzorem, choć niektóre patenty z czwórki też były niezłe. Uważam, że Disciples przejął pałeczkę pierwszeństwa jeżeli chodzi o strategie turowe. Klimat, jednostki – naprawdę fajna gra.

W zasadzie Grimrock to nie tyle cRPG co Dungeon Crawler. Podgatunek rozpoczęty przez Dungeon Mastera, później kontyuowany przez Eye of Beholder. cRPG dopiero z tego ewulowały, wraz z "mocami"  obliczeniowymi kompów. I było parę tytułów jeszcze z Crawlerowym inetrfacem np. Might and Magic, Fate – Gates of Down, Bards Tale (chociaż to był w zasadzie zwykły Crawler). Jeżeli chodzi o Herołsów to w czwrórce przeżyłem szok znalezienia trzech artefaktów w pierwszej turze i już się z niego nie podźwignąłem. Disciples byli fajni w pierwszej odsłonie, ale później ich odmienność utonęła w bełkotliwych dialogach i przydługich misjach. Kings Bounty w ogóle mnie spłoszył w pierwszej misji, bo nacisk na bełkot i nadmiar ozdobników mnie przytłoczył. W ogóle kolejne części tych cykli to dodawanie więcej i więcej wszystkiego. Ciekawe ile jest osób, które potrafią wymienić wszystkie stwory w najnowszych Hirołsach? A była kiedyś taka gierka Archon (jest jej remake Archon Classic chyba), która miała tych baśniowych stworów tyle, że każdy je pamiętał i musiał doskonale znać, żeby grać z sensem. Podsumowując: nie twierdzę, że współczesne gry są gorsze, ale oskarżam je o zagubienie oryginalności i różnorodności doświadczeń. Dzisiaj trójca Hirołs + Disciples + Kings Bounty wystarczą na niezbyt urozmaicone, ale jednk CAŁE życie gracza. Oczywiście, można iść pokopać piłkę. To jeszcze bardziej uproszczona rozrywka ;P

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Tak, piłka zawsze jest dobrym pomysłem. Ja uporczywie szkolę syna na piłkarza, bo jak widzę jak nasi grają, to rozpacz bierze. Dodam, że jeszcze fajną gierką jest Cardhunter, sporo taktyki – warto sprawdzić.

Heroes of Might and Magic III to bardzo dobra gra, skuteczne udoskonalenie mechanizmów z II. Grałbym nadal, ale mój obecny system operacyjny niestety nie współpracuje z zacną III, jakoś nie szukałem usilnie rozwiązania problemów, bo na moje w sumie rzadkie granie w gry wystarcza Age of Wonders: Magia Cienia, która jest moją ulubioną strategią turową. Polecam serię Age of Wonders, która niestety pozostaje w cieniu "Hirołsów" (może trzecia odsłona to zmieni, trójki bywają szczęśliwe, np. Morrowind albo właśnie Heroes). Jeśli chodzi o późniejsze odsłony, to czwórka nie jest czymś, co Kalep lubi najbardziej, nie przypadła mi do gustu. Nie rozumiem tej wielkiej fali krytyki wobec piątki. Może kogoś razić oprawa wizualna, kwestia gustu, ale pod tą tapetą kryje się trójka (może brak oryginalności to jakiś mankament) z drobnymi zmianami, np. jednostki mają więcej zdolności, są dzięki temu bardziej różnorodne, co mi się bardziej odpowiada od 3, gdzie sporo stworzeń różniło się tylko statystykami. Z szóstką miałem niewiele do czynienia, nie wydawała się zła, ale nie tak dobra jak starsze (poza IV). Dwójkę trudno mi ocenić, bo najpierw zetknąłem się z trójką. Na zawsze pozostała ciekawostką, taką uboższą i starszą wersją swojej następczyni. Ciekawe bywają też gry pośrednio dotyczące serii, np. od niedawna grywam w darmowe duel of champions, jak na razie jest sympatycznie.

Czwórka Herosów była o tyle śmieszna, że najłatwiej grało się samotnym bohaterem ze skradaniem się na najwyższym poziomie trudności. Wtedy pierwsze podkradnięcie się do hordy monstrów dawało niebotyczne expy i zanim obleciałes planszę byłeś na takim poziomie, że solo rozwalałeś legiony smoków.   Ech

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Albo wystarczyło mieć w czwórce masę dżinów i smoczych golemów. Dzin rzuca iluzję na smoka i każda walka wygrana bez strat. Coś jak godmode.

Obecnie pierwsze skrzypce w RPG gra Kijek Prawdy! Nieco zawodzi, bo nie jest krytką społeczną w takim stopniu jak był pierwszy sezon South Park, ale wciąż może bawić (mimo pewnego zniesmaczenia). South Park żeruje na naszym fandomie i jakże to miłe! Jakby pierwszy zombie w mieście wybrał mój mózg, żeby się nim pożywić!

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Nowa Fantastyka