- Hydepark: Co wam to dało?

Hydepark:

opowiadania

Co wam to dało?

Tytuł tym razem odnosi się do publikacji opowiadań w magazynach internetowych. Nie chodzi mi o serwisy w rodzaju fantastyka.pl, ale o jak to kiedyś ktoś uroczo określił "poważniejsze strony", w rodzaju QFanta, Esensji czy Fahrenheita.

Pytanie kierowane oczywiście do tych, którzy tam się publikują. Co wam to dało? Co zyskaliście dzięki takim publikacjom? Z perspektywy czasu uważacie to za dobry krok? Jak wyglądał proces redakcji i jaki feedback dostaliście? Ile trwało, zanim wasze opowiadanie ukazało się w sieci? Ktoś (czytelnicy, nie redaktorzy) w ogóle je potem przeczytał?

 

 

Komentarze

obserwuj

Cóż, zawsze miło jest zobaczyć swoje nazwisko gdzieś tam ; ), jeśli jednak chodzi o wymierne korzyści, to… chyba nie ma wielu.   Myślę, że takich serwisów musiałoby być z piętnaście, by miało to jakieś znaczenie. Wtedy można bombardować opowiadaniami wszystkie, a jeśli zechcą Cię w, nie wiem, pięciu, siedmiu, dziesięciu miejscach, a Twoje nazwisko się powtarza, to mogłoby zwrócić uwagę. W końcu fantastyczny półświatek nie jest taki duży.   Natomiast jeden tekst tu, jeden tam… zostanie zrecenzowany przez redakcję, pojawi się słówko w omówieniu numeru, może parę osób skrobnie coś na forum… i przepadło w mroku dziejów. Tu na NF masz większą szansę na komentarze.   Publikacja w e-zinie ma za to niewątpliwe znaczenie jeśli chodzi o poprawianie samopoczucia. O, chcieli mnie! O, to moje nazwisko na okładce! To dobra odskocznia od miesięcy nie-wgrywania w konkursach czy nie-bycia-wydrukowanym-gdzieśtam ; P Ale niestety tylko na krótką metę ; /

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

IMO jest to też sposób na budowanie sobie "marki". Tu jeden tekst, tam drugi, potem piąty, dziesiąty. I nagle okazuje się, że autor ma całkiem nieźle zapełniony biogram. A wtedy pierwsze skojarzenie na temat autora jest pozytywne – to już nie jest ktoś, kto jakimś cudem gdzieś tam coś opublikował. To jest ktoś, kogo publikują (brzmi dumnie) :) Poza tym e-ziny i ogólnie publikacje internetowe to łatwiejszy dostęp do czytelnika. Taki czytelnik przeczyta przypadkiem jeden tekst, spodoba mu się, zacznie szukać, co też jeszcze autor napisał. I jeśli przeczyta pięć kolejnych opowiadań, które też przypadną mu do gustu, to nastawia się z góry, że ten autor to dobrze pisze. Ale jeśli owe pięć opowiadań to publikacje w czasopismach, w dodatku w numerach, których już dawno nie ma w kiosku, to taki czytelnik prędzej zacznie szukać w necie innego autora do poczytania, niz buszować po antykwariatach.

Ja nigdy nie wysyłałam do tych magazynów, bo z trudem zalogowalam się na NF i jak już się udało,to już  tu zostałam. Pewnie, że byłoby fajnie ujrzeć "drukowane" swoje nazwisko, ale tu nauczyłam się BARDZO wiele. Pod swoim pierwszym opublikowanym opowiadaniem rozpętałam wojnę, potem położyłam uszy po sobie (prawie) i dostosowalam się do panujących zasad. Efekt – piszę znacznie lepiej, a przyznam szczerze, że często mi się zdarza w trakcie tworzenia uśmiechnąć się do siebie, bo raptem wpada mi myśl: O nie, tak nie można, to pleonazm albo kurczę, Regulatorzy to wyśmieje, Adamowi to się nie spodoba, Roger mnie wykpi. To pomaga – popełniam mniej błędów. A w komentarzach nie chwalą tylko ze względu na nicka. Pamiętacie moją"Perłę"? Ja też – i do końca życia będę pamiętać ten kubeł zimnej wody, który spłynął mi po karku. Przestałam być bezkrytyczna do własnej twórczości, mam rewelacyjnego beta-czytacza, któremu ja również pomagam. Oboje mówimy sobie szczerze – to jest do d…. albo popraw to, albo może być, ale nic specjalnego.  A to właśnie dzięki Nowej Fantastyce. I jeszcze jedno, dla mnie bardzo ważne – nie lubię zmian i z trudem się do nich przystosowuję. Dlatego cenię "znajomości" z portalu, cieszę się na komentarze pod opowiadaniami i w większości przypadków stosuję się do udzielanych rad.    

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Taki czytelnik przeczyta przypadkiem jeden tekst, spodoba mu się No właśnie to mnie zastanawia… czy ktoś te opowiadania publikowane w tego typu magazynach w ogóle czyta? Bo jak czasem przeglądam z ciekawości (głównie żeby coś podpatrzeć do naszego portalu) zerkam na komentarze pod nimi, to… najczęściej ich po prostu nie ma.  

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

     Nie znam sie na tym, ale na przykład w "Esensji' piblikuje Dukaj. Myslę, ze jak ktoś coś  opublikuje w "Esensji", to miło stwierdzić, ze publikował w tym samym periodyku, co Dukaj. Tak może powiedzieć Gwidon, uthModar, wirginia  i jeszcze kilku innych autorów  portalowych.      Ale komentarzy pod tekstami jest tam jak na lekarstwo.  

Fakt. Czasem patrzę sobie na spis opowiadań na fantastyka.pl i myślę – kurczę, fajnie mój podpis wygląda obok Resnicka.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Publikowałem we wszystkich trzech wymienionych. Czytelnictwo takich magazynów wbrew pozorom jest dość spore – w Esensji liczba czytających każde opowiadania to bodajże ok. 2000 osób. Liczbą komentarzy się nie należy przejmować, ponoć standardem na typowym portalu jest jeden komentarz na tysiąc czytających – to by pasowało. Poza satysfakcją przydatny jest feedback, tu szczególnie cenna jest redakcja Fahrenheita – nawet dobry tekst (dobry, skoro przyjmują) wygląda po pierwszej redakcji jak poprawione na czerwono dyktando dysgrafika :) Co ważne – zdecydowana większość uwag jest trafnych, tam siedzą profesjonalni redaktorzy, którzy dostrzegają np. drobne nieścisłości fabuły w oddalonych od siebie o trzy strony fragmentach. Dla mnie to było bardzo przydatne doświadczenie. Z innych rzeczy, to fajnie jest zobaczyć ciekawe ilustracje, jakie ktoś zrobił do mojego tekstu :) Drobiazg, a bardzo cieszy.

Dwa tysiące na Esensji? Toż to horda jakaś! Aż się wierzyć nie chce, że odzewu potem brak.

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

Korzyści z publikowania w tego typu magazynach jest kilka. Żeby tekst się załapał, musi być dobry, mieć w sobie to coś, co spodoba się redakcji. Co za tym idzie – człowiek czuje się doceniony, bo to nie to samo, co wrzucenie opowiadania na dowolne forum czy choćby tutaj, nawet jeśli wyłapie się super pozytywne komentarze. Co nie zmienia faktu, że wykonujecie bardzo dobrą robotę, tyle że obok dobrych tekstów trafiają się, hmm, powiedzmy, różne ciekawostki przyrodnicze. Ponadto Qfant i Esensja, nie wiem jak z Fahrenheitem, posiadają numery ISSN, czyli śmiało można się czymś takim pochwalić np. przed papierowym wydawcą, gdy startujemy z materiałem na swoją książkę. Nie wiem, czy w czymkolwiek to pomaga, ale logicznie rzecz biorąc – lepiej chyba patrzą na autora, który gdzieś już tam postawił pierwsze krok na literackim poletku niż na człowieka znikąd. Bardzo chwalę sobie współpracę z Esensją, bo nie dość, że dostałem naaapraaaawdę obszerne omówienie swojego tekstu z perspektyw kilku czytelników, to cały proces publikacji przebiegał w bardzo miłej, ale profesjonalnej atmosferze (tak btw na pojawienie się opowiadanie czekałem dłużej niż w NF :P) Qfant też jest w porządku, chociaż trzeba uzbroić się w cierpliwość. Tak więc – komu zależy na komentarzach i szlifowaniu umiejętności, niech wrzuca teksty w różne miejsca w sieci, ale (bardzo prywatny punkt widzenia) kolejnym etapem rozwoju jest próbowanie swoich sił w magazynach. W końcu po to się uczymy, żeby gdzieś zaistnieć.

Wiele zależy od tego, jak te 2000 są naliczane. uthModar, a Ty nie powinieneś mieć złotego piórka, skoro publikowałeś w NF?  

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Te piórka, o ile się nie mylę, dostaje się wtedy, kiedy zaistnieje się na portalu i ugra kilka rzeczy, wtedy zostaje się poproszonym o napisanie czegoś specjalnie dla NF. No chyba że coś mi się poplątało.

Srebrne. Złote jest dla tych, którzy już coś w NF zamieścili i z tego co pamiętam, nie trzeba mieć wcześniej srebrnego. Ale może ktoś z Loży mnie poprawi.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

     Z tą ilością czytelnikow "Esensji" to chyba prawda, bo na tym portalu bardzo zwiększa się ilość reklam.       Dziko, czy "Esensja"  płaci za publikowane teksty? 

Do mnie po publikacji w Esensji napisało pewne wydawnictwo.

Z pogróżkami? :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

O właśnie, Ajwenhoł, wydasz może niebawem którąś z tych dwóch, pisanych juz podobno od jakiegoś czasu, powieści?

Sorry, taki mamy klimat.

czy "Esensja"  płaci za publikowane teksty? Nasz naczelny od lat marzy, żebyśmy do takiego poziomu finansowego dotarli…

Achiko, czy Ty pracujesz w Esensji?

https://www.martakrajewska.eu

@Sethrael Na wiosnę w przyszłym roku. Ale tyle w kwestii chwalenia się.

No, ja się kiedyś zastanawiałam, czy Ajwenhoł wyda wreszcie powieść. A tu proszę, przypadkiem wyszło, że tak :)

Co daje publikowanie w takich miejscach? Satysfakcję z faktu, że przeszło się selekcję, coś do wpisania w swoim pisarskim CV, w ogóle możliwość publikacji, bo przy obecnym stanie prasy papierowej nie bardzo jest gdzie wysyłać swoje prace, listy od zachwyconych czytelników. Przyjemny jest fakt, że ktoś poświęci czas żeby zrobić korektę i ilustracje do tekstu, który się napisało. Ogólnie warto, a jeśli ktoś myśli poważnie o pisaniu to raczej konieczność. 

Smutna kobieta z ogórkiem.

A zdarzają się takie listy? :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Ja dostałam jeden:). Czytałam ze łzami w oczach. Nie żartuję. 

Smutna kobieta z ogórkiem.

Ja opublikowałem jeden tekst w Qfancie. Współpraca z redakcją była całkiem miła (zwłaszcza z Eweliną). A co mi to dało? Na pewno satysfakcję, że jakaś tam liczba czytelników mogła zapoznać się z losami moich bohaterów (choć przydałyby się narzędzia pozwalające choćby orientacyjnie poznać liczbę tych czytelników i trochę szwankowała promocja). Zresztą, przy jednym papierowym piśmie na rynku, koniecznością dla autorów jest publikowanie w magazynach internetowych. Ważne żeby robić to w tych rzeczywiście dobrych i czytanych.

Promocja tych magazynów i tekstów w nich zawartych to chyba szwankuje na całej linii… jeszcze się nigdy nie spotkałem, aby ktokolwiek, gdziekolwiek, w jakikolwiek sposób próbował mnie do ich czytania zachęcić, nie licząc znajomych autorów.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Ja w ogóle nie wiedziałam, że istnieje coś poza NF zanim zostałam oświecona na tym portalu. A za upośledzoną internetowo się nie uważam.

https://www.martakrajewska.eu

     Podobny status jak np."Esensja" mógłby osiągnąć nowy portal "NF", pod warunkiem, że "biblioteka" – chyba inna nazwa byłaby potrzebna – stałaby się zakładką profesjonalną. O tym juz teraz nalezy mysleć i dyskutować. 

Ja niedawno się dowiedziałam,że istnieje coś poza NF :) hehe 

ale jestem na prawdę pod wrażeniem.  

Zawsze robiłam wrażenie… ale na kobietach, to chyba dopiero od wczoraj ;)

https://www.martakrajewska.eu

Podobny status jak np."Esensja" mógłby osiągnąć nowy portal "NF", pod warunkiem, że "biblioteka" – chyba inna nazwa byłaby potrzebna – stałaby się zakładką profesjonalną. Obawiam się, że to może być bardzo trudne. Jeśli chce się osiągnąć jakiś poziom profesjonalizmu, to niestety potrzebna jest współpraca profesjonalistów – selekcja, profesjonalna korekta i redakcja tekstu, itd. To po pierwsze, po drugie – poziom tekstów w Esensji jakiś niesamowity nie jest, a i tak nie widziałam zbyt wielu opowiadań na tym forum, które ewentualnie by tam mogły startować, chyba że po jakiś przeróbkach, poprawkach, itd., ale żeby takie poprawki wprowadzić przydałaby się właśnie jakaś bardziej profesjonalna pomoc.

Smutna kobieta z ogórkiem.

Achiko, czy Ty pracujesz w Esensji? Jestem członkiem redakcji Esensji. Nie jest to praca w ustawowym znaczeniu tego słowa. :-) Promocja tych magazynów i tekstów w nich zawartych to chyba szwankuje na całej linii… jeszcze się nigdy nie spotkałem, aby ktokolwiek, gdziekolwiek, w jakikolwiek sposób próbował mnie do ich czytania zachęcić, nie licząc znajomych autorów. Szefowa działu literackiego Esensji nieustannie wrzuca linki do nowych opowiadań na forach, na których się udziela… czyli, niestety, nie tu. A jaką inną formę zachęcania sobie wyobrażasz? (serio pytam).

No przesadziłem, na forum SFFiH (tylko tam się udzielam poza fantastyka.pl) w dziale Mistrzowie i Małgorzaty są informacje o tekstach na Esensji… ale też Mistrzem czy Małgorzatą nie każdy autor zostaje, a raczej zostawał.  

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

W dziale "Co u konkurencji słychać" chyba też?

Acha… to sobie trochę strzeliłam w kolano, kłócąc się z Achiką o staruszkę ;/ Jeśli wyślę tekst do Esensji, nie podpiszę się krajemarem ;P

https://www.martakrajewska.eu

W "Co u konkurencji słychać" jak zaglądam to zawsze jest o NF. :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Jak tekst będzie dobry, to możesz go podpisać brajtem. :P

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

     Virginio, w "Esensji" publikuje się średnio jedno opowiadanie na tydzień. Jakieś czterdziesci osiem – pięćdziesia opowiadań rocznie. Jest tak, że otrzymuje się odpowiedż po około dwóch miesiącach. Przygotowanie tektu  – korekta i redakcja – trwa około miesiąca – dwóch, łącznie z wykonaniem ilustracji, na przykład przez Achikę.  Prawda?       Do profesjonalej zakladki "Opowiadania" portalu mogłyby trafiać teksty z poczekalni, wytypowane przez Lożę. Korekta i redakcja? Społeczny zespol recezentów. Ilustracje? Takoż. Mogą tam trafiać teksty, ocierajace się o papierowe wydanie w "NF", którym jednak coś zabrakło. Te teksty publikuje redakcja. I mogą trafiać  zwycięzcy konkursów portalowych, organizowanych przez redakcję "NF" – przy zmianie formuły. Teksty przesyła się mailem do redakcji, a nie publikuje na stronie. Zwycięzca – druk, pozostali – dział opowiadania, a wszyscy "piórka". Ilustracje – tak samo. Jeżeli "Esensja" nie placi za teksty – a nie płaci  – to nie ma rożnicy.       Pewnie, ze to nie jest łatwe. Ale tych tekstów wcale nie musi być duzo. A na stronie niektóre teksty, na przykład Gwidona, śa rewelacyjne. No i  – żeby przejść tysiąc mil, nalezy wykonać  pierwszy krok.      Od czegoś trzeba zacząć, a nowy portal jest na to wielką szansą.  

Tu w grę wchodzą pieniądze. Portal nie może być konkurencją dla pisma, nikt z góry na to nie pójdzie.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

     Byłby uzupelnieniem w tej formule. Przedsionkiem. A poza tym – przyciągałby uwagę. A to się przekłada na zwiększenie reklam, podobnie jak w "Esensji". Tam się aczyna juz reklmować' Play" i  nni. Czemu nie na nowym portalu? Czysty zysk.  

Esensja wydzierżawia miejsce na swoim portalu agencji reklamowej. Taki Play wykupuje reklamę właśnie u nich i pewnie nawet nie wie na jakich dokładnie portalach się ona pojawia. To jest zupełnie inne podejście niż fantastyka.pl, gdzie za reklamy odpowiada Prószyński Media.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

     No właśnie. Czysty zysk dla Prószyński Media, ale pod warunkiem, ze portal przyciąga uwagę i jest licznie odwiedzany. Agencja reklamowa nie będzie umieszczać reklam w miejscach nieodwiedzanych.  A nowa zakladka profesjonalna przyciągałaby uwagę.          Zdaje sie, ze muszę wrzucic temat zakładki profesjonalnej jako odrębny wątek. 

"Acha… to sobie trochę strzeliłam w kolano, kłócąc się z Achiką o staruszkę ;/ Jeśli wyślę tekst do Esensji, nie podpiszę się krajemarem ;P" Spoko, nie jestem w dziale Literatura.

Szefowa działu literackiego Esensji (jest zalogowana na NF, ale ma jakieś problemy z hasłem) odpowiada: [cytat] Kilka plusów publikowania w Esensji: – tekst zamieszczony w czasopiśmie sieciowym posiadającym ISSN to próbka naszej twórczości bardzo łatwo dostępna dla odbiorcy, taka wizytówka literacka. Każdemu zainteresowanemu można podać link do tekstu, a żeby go przeczytać, wystarczy kliknąć. Nie trzeba szukać w tym celu antologii albo numeru papierowego magazynu. Dodatkowo Esensja jest – mimo wszystko – magazynem posiadającym pewną renomę, ktoś wchodzący na stronę główną widzi, że to nie jest portal prowadzony przez kilku nastolatków albo stronka, gdzie swoją twórczość może zamieścić każdy chętny. – Informacja, że tekst przeszedł przez sito selekcyjne (które nie jest może aż tak surowe jak w przypadku papierowego magazynu, ale jednak odrzucamy ok. 75% tekstów), pozytywnie działa na morale autora. – Feedback nie jest może bardzo obfity, ale jest: o ile w roku 2010 rzeczywiście prawie nikt nie komentował opowiadań w Esensji, o tyle w 2012-2013 to raczej tekst bez komentarzy jest wyjątkiem. To miłe uczucie, przeczytać pod tekstem spontaniczną pochwałę od zupełnie obcej osoby, a zwracam uwagę, że jest to więcej, niż mógł oczekiwać autor publikujący w papierowym czasopiśmie w czasach, kiedy nie było forów dyskusyjnych. – Teksty są redagowane, a poprawki uzgadniane z autorem, co też może być całkiem pouczającym doświadczeniem. – Jeśli chodzi o statystyki czytelnictwa, dysponujemy tylko statystykami odsłon, ale na ich podstawie możemy się pokusić o stwierdzenie, że liczba czytelników nie wynosi 50 ani nawet 100 osób, tylko jednak zdecydowanie więcej :) Poza tym, co istotne, teksty zbierają odsłony latami; jest spora grupa czytelników, którzy czytają teksty archiwalne. Opowiadania sprzed 4-5 lat nadal zbierają po kilkaset odsłon w skali roku. Jeden rok, drugi, trzeci, czwarty… Przy okazji sprostowanie: nie publikujemy 4 tekstów miesięcznie. Czasem zamieszczamy 2, czasem 3, czasem 4. Nie mamy jakiejś sztywnej normy w tym względzie, to zależy m.in. od długości opowiadań.

[/cytat]

     A zatem – wysyłajmy teksty do "Esensji". 

A tak nawiasem: widzę, że Qfant ma odnowioną stronę. I za Republikę Chińską na Tajwanie nie mogę tam już znaleźć wersji online publikowanych opowiadań. Mógłby ktoś z redaktorów tego portalu oświecić mnie czy wynika to po prostu z mojego lamerstwa, czy też taka jest teraz polityka strony? Jeżeli to drugie, to trudno nie dojść do konkluzji, że podobnie jak w przypadku GG, poczty Gmail, itd. znowu "lepsze" jest wrogiem "dobrego". :P

Nowa Fantastyka