- Hydepark: Czas - było czy będzie?

Hydepark:

Czas - było czy będzie?

Heya ludki! Dawno mnie tu nie było;P Od baaaardzo długiego czasu gnębi mnie pewna kwestia. O co chodzi? A juz piszę. Wychodzę z założenia, że wszystko się już stało. Przyszłość dzieje się, ale o teraźniejszości można powiedzieć, że już była. Właśnie dlatego ,,są'' wśród nas jasnowidze. Nie przewidują, co się wydarzy, tylko mówią, co już się dokonało. Ma to dla was sens? Co o tym sądzicie? Jakie wy macie poglądy na temat czasu? Spędzają wam one sen z powiek tak jak mi?;P

Komentarze

obserwuj

Koncepcja cyklicznego Wszechświata jest nieprawdziwa, ponieważ od jego początku pojawiają się ciągle nowe rzeczy i zdarzenia, a nie wiemy, co wydarzyło się przed Wielkim Wybuchem. Natomiast jasnowidze są oszustami.

Znam ludzi, którzy mieli kontakt z jasnowidzami i twierdzą inaczej;P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

A ja słyszałem o ludziach, którzy sądzili, że Ziemia jest płaska i nawet potrafili podać więcej niż dziesięć na to dowodów ;P

To mi przypomina wierzenia trolli ze Świata Dysku --- twierdzą, że czas jest okrągły jak pączek z dziurką, a oni nie idą w czasie do przodu, tylko się cofają. Jakoś tak mi się skojarzyło. Dla mnie ma to mniej więce tyle samo sensu --- bez urazy. To tylko moja opinia ;)

Coś w tym może być. Ja zwyczajnie nie zaprzeczam, że mogą kłamać, ale też, że mowią prawdę. Sama u wróżbitów nie byłam, nie sprawdzałam;P Co  nie zmienia faktu, że póki co, nadal zakładam, że teraźniejszość już byla;P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Jasnowidzenie, o Boże :D Marsylko, daj spokój.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

No co? Boga też nikt nie widział, a pół świata w Niego wierzy;P Ja wszystko rozważam, wszystko poddaję w wątpliwość, póki nie mam solidnych dowopdów, że jest inaczej.

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

A gdybym powiedział, że ja jestem Bogiem? Też nie zaprzeczysz?

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

A kto Cię tam wie?;P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Pal sześć cykliczność, tu chodzi o wolną wolę.

Skoro wszystko jest już zapisane, to po kiego grzyba mam się wysilać. Położę się i zdechnę ;)

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Ja jestem wieszczem. Powieszczyć wam? :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Skoro wszystko jest już zapisane, to po kiego grzyba mam się wysilać. Położę się i zdechnę ;)


I tak było zapisane!

 

Marsylko, plany założenia własnej religii niestety mi się przesunęły...

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Snow: Skoro wszystko jest już zapisane, to po kiego grzyba mam się wysilać. Położę się i zdechnę ;)

 

A jeśli jest zapisane, że masz się wysilać?

Marsylka, jeśli chodzi o jasnowidzów: przy okazji ostatniego powołania jednego z jasnowidzów do roli biegłego przez katowickiego prokuratora wypłynał dość ciekawy raport policji. W latach 1994-1999 jasnowidzów wykorzystano w 440 sprawach zaginionych, wizji niepotwierdzonych było 432, a nieprecyzyjnych, ale w których było "coś na rzeczy": pięć (trzy nieuwzględnione to sprawy oczywiste). To, myślę, całkiem nieźle świadczy o skuteczności jasnowidzów.

 

Cykliczność? Czemu nie? Nikt nie wie, czy wszechświat nie rozszerza się do pewnego momentu, po czym kurczy się, zapada i dochodzi do ponownego Wielkiego Wybuchu. 

Ktoś tu czytał metro.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Ciągle odradzający się wszechświat? Ludzie, dajcie spokój. Zbyt często powtarzany żart przestaje byc śmieszny.

Berylu, ja? Nie znoszę metra. :)

Mi to wciskają podczas wędrówki na dworzec, to czasem czytam : ) Akurat dzisiaj było o jasnowidzach.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Snow - Skoro wszystko jest już zapisane, to po kiego grzyba mam się wysilać. Położę się i zdechnę ;) - To, że coś jest, powiedzmy na to, zapisane, nie oznacza, że trzeba położyć się i leżeć;P W końcu nie wiadomo, co ,,jest komu pisane''. W związku z tym trzeba coś ze sobą pożytecznego zrobić.

Brajt - Dawaj:D

Beryl - a szkoda, może świat byłby lepszy;P

Exturio - słyszałam gdzieś, że na Warmii iMazurach jest jakiś jasnowidz, który pomaga policji i podobno trafia, tzn. namierza zaginionych/ciała. Yo yak a propo niego myśl o wróżach;P

 

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

To ja się w temacie powołam jeszcze na Mariusza Sokołowskiego, rzecznika prasowego KGP. Całkiem niedawno powiedział on, że nie zna ani jednego przypadku, w którym współpraca z jasnowidzem przyczyniłaby się w jakikolwiek sposób do odnalezienia zaginionej osoby. Podawane informacje są skąpe, nieczytelne i rzadko można je uznać za wskazówki.

Dla mnie "jasnowidzenie" to bardziej klasyczny cold reading niż coś nadprzyrodzonego.

Dla mnie "jasnowidzenie" to bardziej klasyczny cold reading niż coś nadprzyrodzonego.

Dokładnie.

Zatem jasnowidzenie wpisujemyna dobre między bajki:)

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Hm, sporny temat. Religia/wierzenia to nie jest dobry powód na konwersacje. Jeśli będziemy mieć do czynienia z osobą o sprzecznym poglądzie, wybuchnie dyskusja, ale do niczego nie prowadząca. Żadna ze stron nie zmieni przekonania. To jest za głęboka sprawa po prostu (chyba, że ktoś wiary i religii w ogóle nie posiadał).

 

Ja tam nie neguję i nie potwierdzam. Póki nikt mi nie zaginie, nie chcę się przejmować takimi sprawami. Choć muszę napisać, że moja Mama zna wiele osób przekonanych, że jasnowidztwo (dopóki "udowodnione") jest prawdą.

Co do czasu. To samo. Wszystko dzieje się w naszym umyśle i postrzeganiu. Nie ma co się dalej wywodzić:)

MAJATMAJAJA - Wszystko dzieje się w naszym umyśle i postrzeganiu - Możliwe, co nie zmienia faktu, ze czasami można o tym porozmawiać:) Człowiek stałby w miejscu i nie byłoby postępu bez dyskusji. Ale jeśli chcecie, można zakończyć temat:)

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Nie:) Marsylka, nie kończ. Pamiętam jak ja zadałam jakieś "z pupy" pytanie: czy lepsza manga czy książka, więc jak najbardziej rozumiem Twoją chęć rozmowy. Żeby to udowodnić zadam pytanie na ten temat - pod który może się podłączyć czyjś wywód.

Czy czas jest uzależniony od człowieka, czy człowiek od czasu?

 

Lubię rozmawiać:) Lubię zadawać pytania, czasami nawet te z kosmosu,  i słuchać co inni mają na ten temat do powiedzenia:)  Zawsze się dzięki temu czegoś uczę:) Jeśli chodzi ozadane przez Ciebie pytanie, osobiście wydaje mi się, że raczej człowiek od czasu. Czas sie nie zmienia, jest stały. To człowiek musi się dostosować, jeśli chce ze wszystkim zdążyć:)

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

I tu się nie zgadzam, widzisz. Nie wszędzie czas jest niezmienny, no i  czasami w ogóle go nie ma. Kalendarze, liczenie dni, inna sprawa. Jeszcze inna pojęcie: dzień i noc.

Na razie kończę, jeszcze wpadnę:)

Gdyby wyjść od tego, że czas jest czymś wymyślonym przez człowieka, to moze. Ale wtedy raczej nie można mowić o czasie, a raczej upływie, a ten tak czy owak jest chyba stały. No ale poczekam, aż znowu wpadniesz, bo chciałabym dowiedzieć się, co masz na myśli; Nie wszędzie czas jest niezmienny, no i  czasami w ogóle go nie ma:)

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

I tu się nie zgadzam, widzisz.


Czas jest zależny od człowieka? A to ciekawe, nie mogę się doczekać linii obrony tego twierdzenia ;P

 

Ech, dziewczyny... polubię czytanie waszych tematów i dyskusji : )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Właściwie to zagłosujcie:
http://www.fantastyka.pl/10,56842390.html
: )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Beryl - nie mogę się doczekać linii obrony tego twierdzenia - Ja też:D Ech, dziewczyny... polubię czytanie waszych tematów i dyskusji  -

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Eeee. Nie wiem, co się stało, no ale dokończę - wcześniej nie lubiłeś?;P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Nawet trochę ; ) Ale przekonuję się coraz bardziej.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

To dobrze:) Miło to słyszeć:)

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Jeśli przyszłość jest już ustalona, to jasnowidz jest niepotrzebny, bo i tak ta wiedza nic nie daje, nie można wtedy zabomiec wydarzeniom. No chyba, że ktoś nie lubi mieć niespodzianek.

W sprawie skutecznych jasnowidzów, to może działają jak wyrocznia w Delfach. Posiadali licznych informatorów, dzięki którym mogli mniej więcej przewidywać wyniki wojen. Do tego zawiłe proroctwa i mamy wysoką skuteczność.

Beryl: Bo jest się z czego pośmiać, co?

Czas, w moim odczuciu, zmienia się od położenia geograficznego. Choćby dlatego. Więc jest zależny od człowieka, bo to właśnie on go ustanawia. Ta da. Łatwe rozumowanie. Ale to naprawdę zależy, jak na to wszystko spojrzy człowiek. Nie ma to racji i nie racji:)

Wychodzę z założenia, że wszystko się już stało. Przyszłość dzieje się, ale o teraźniejszości można powiedzieć, że już była.


Na takim założeniu próbuję zbudować ontologię świata w opowiadaniu, więc nie tylko Ty o tym przemyśliwasz. Z tym że mnie obca jest wiara w jasnowidzów, a determinizm w klasycznym wydaniu został obalony przez naukę, więc i nie tą też drogą zmierzam.

 

Sprawa czasu robi się ciekawa, kiedy rozważy się przypadek multiversum. Bo o ile pytanie, co było przed big bangiem, nie ma sensu fizycznego, o tyle, jeśli założymy, że istnieje wiele światów (jak nasz Wszechświat), które pozostają wobec siebie w  j a k i c h ś  relacjach, problem czasu wraca w zupełnie innej odsłonie. Np. w modelach proponowanych przez Briana Greene'a.

Ale czas to tylko pojęcie... Upływ jest stały, nie ważne, w jakiej jesteśmy strefie...

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Julius - determinizm był tylko jednym z moich założeń. Teoria strun drugim, ale o tym zamierzałam wspomnieć kiedy indziej:)

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

"Ale czas to tylko pojęcie"

Pojęcia mają to do siebie, że zmieniają swoje znaczenie w zależności, kto je wymawia. Dlatego myśliciele zadawali pytanie:" Co rozumiesz przez pojęcie...?". Nie chcę się kłócić. Widocznie jestem głupia. Nadal jednak twardo twierdzę, że to sprawa z gruntu rzeczy osobista i wszystko zaczyna się od pojmowania świata przez człowieka i nadawaniu znaczeń byle słowom. Inny jeszcze stwierdzi, że w ogóle nie ma czegoś takiego jak czas:)

A jeśli jest zapisane, że masz się wysilać?


@Marcin Robert, w takiej sytuacji leżąc i nic nie robiąc złamałbym porzadek wszechświata. Zapewne jakies niezalezne odemnie czynniki cały czas zmuszałyby mnie do wysiłku. ;)

Sprawa nie jest tak prosta, determinizm i wolna wola są dość zgrabnie pogodzone w chrześcijaństwie.
Skoro Bóg stworzył wszystko, to stworzył również czas. Ponieważ istnieje poza nim, może ogarnąć jednocześnie "cały czas", który istnieje (od stworzenia, do sądu). A pomimo to mamy wolną wolę w obrębie czasu, który de facto jest już skończony ;)

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

majatmajaja - nikt nie jest tu głupi, w końcu każdy może tu mieć swoje poglądy:) 

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Powiadam, piękne nastały czasy dla głupców. Dzięki:)

Skoro Bóg stworzył wszystko, to stworzył również czas. Ponieważ istnieje poza nim (...)

 

Jak, do djaska, stworzył, czyli wykonał czynność, czyli wykonał coś, co wymaga bycia w czasie, skoro jest poza czasem? o_O Abuslutnie nie domagam się odpowiedzi, po prostu nie mogłem się powstrzymać :-)

Są nawet tacy, którzy mówią, iż wszyscy jesteśmy głupcami, ale to inna hitoria;P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Fjordzie, błagam, ja tu się staram ograniczyc alkohol, a takie pytania budzę we mnie ogromną na picie ochotę:).

Jak, do djaska, stworzył, czyli wykonał czynność, czyli wykonał coś, co wymaga bycia w czasie, skoro jest poza czasem?


Odpowiedź jest bardzo prosta i krótka. To Bóg ;) [koniecznie przez "B"]

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Pytanie brzmi zawile;P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Lassarze, nie ma co się ograniczać. To nie prohibicja ani kartki :-)

Jeśli istnieje byt poza czasem, to jednak coś musi robić, bo inaczej by nie istniał ;P

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Co robi byt? Istnieje. Czyli istnieje :P

Istnienie to jak najbardziej czynność : )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Jak to co robi byt? Bytuje.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Albo więc z bezczasowością jest problem, albo z językiem. (Ci religijniejsi pewnie obstawią język).

Generalnie masz rację pisząc "przyszłość dzieje się, ale o teraźniejszości można powiedzieć, że już była", choć w czysto biologicznym ujęciu. Zanim zmysły odbiorą bodźce z otoczenia i przekażą je do mózgu, a ten je przetworzy, mija pewien, bardzo krótki, czas. Tak na prawdę całe życie postrzegamy przeszłość, fakt, że oddaloną o milisekundy, ale jednak przeszłość.

Możnaby się pokusić o zabawę tą ciekawostką i stworzyć świat zamieszkiwany przez istoty, o ślamazarnych zmysłach i spowolnionych mózgach. Takie pechowe stworzenia mogłbyby postrzegać rzeczywistość z kilku sekudnowym, a w wariancie karkołomym, nawet i kilkuminutowym opóźnieniem.

na emeryturze

Jak, do djaska, stworzył, czyli wykonał czynność, czyli wykonał coś, co wymaga bycia w czasie, skoro jest poza czasem?

Skoro jesteśmy na portalu literackim, czuję się w obowiązku: do diaska. :P

A jak wg Ciebie doszło do Wielkiego Wybuchu, skoro przed nim czas nie istniał? A skoro nie istniał czas, nie mogło dojść do impulsu powodującego zmianę stanu, prawda? Więc dlaczego doszło do rozszerzania się niesamowicie skupionej materii? :)

Jesteśmy na fantastyka.pl, więc jak najbardziej do djaska, a nawet do djajka. ;)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

@Exturio, wiesz, u nas w Norwegji to różnie bywa. A serio, to zauważyłem po dodaniu, lecz że editu nie było <tanie tłumaczenie>, itd.

 

Jeśli bez zabaw w multiversum, odpowiem hasłowo: retrocausality. Zgodnie z heisenbergiem w próżni ciągle się coś dzieje. Wirtualne cząstki pojawiają się i znikają, klasycznie pojęta zależność przyczynowo-skutkowa nie wystarcza do opisu tych zjawisk. W dodatku wciąż nie mamy pewności co do statusu czasowego antymaterii. Można sobie wyobrazić (wywieść? wyliczyć? --- nie wiem, fizykiem nie jestem), że w osobliwości jest podobnie. Przyczyna Wielkiego Wybuchu nie musiała leżeć w jego przeszłości. Mogła nastąpić króciutko po nim.

Czy czas jest stały?

Dziwię się, że jeszcze nikt nie użył tego argumentu (ale może zbyt pobieżnie przejrzałam komentarze): oczywiście, że nie. Wystarczy szybko się poruszać. To nawet głupi zegarek w rakiecie zarejestruje. A wszystkie niuanse subiektywnego postrzegania czasu? Ja ze szkoły pamiętam, że ostatnie lekcje przed świętami/feriami/wakacjami wlokły się niemiłosiernie. W odróżnieniu od wytęsknionych świąt etc., niestety. A sen? A zdarzenia, na których się całkowicie koncentrujemy? A trudne momenty obficie podlane adrenaliną? A czekanie na coś ważnego?

Babska logika rządzi!

A może żadnego Wielkiego Wybuchu nie było?

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Był, sam słyszałem.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

To chyba już drugi dzisiaj ogłasza nabór do sekty... ;-)

Babska logika rządzi!

Finklo, piszesz o subiektywnej, psychologicznej względności odczuwania upływu czasu. Nie ma to niczego wspólnego z czasem jako takim.  

Gary. Nie moge znaleźć ani przypomnieć sobie --- po powrocie z Marsa(?) człowiek jest "przesunięty" o kilka minut do przodu, na przykład odpowiada na pytanie, które dopiero będzie zadane.   

Czym jest czas? Kwestia niemal sporna. Jedną z najciekawszych "zagwozdek" jest konsekwencja zmiany tempa jego upływu w zależności od grawitacji. Pytanie: czy w przestrzeni / miejscu bezgrawitacyjnym czas się zatrzymuje, czy znika?

Najpierw wspomniałam o efektach dużych prędkości. Ale tego z autopsji nie znam, więc się nie rozwodziłam.
Kontrpytanie: czy w znanym nam Wszechświecie istnieje takie bezgrawitacyjne miejsce? Bo punkt Lagrange'a to chyba za mało...

Babska logika rządzi!

Punkt libracyjny to, w zasadzie, niejsce równoważenia się przyciągań.  Miejsce bezgrawitacyjne? Oj, chyba takich się nie znajdzie, macki grawitacji sięgają po krańce wszechświata.   

No to pytanie z innej beczki: ilu fizyków noblistów zajmuje się SF? Bo moja kobieca intuicja przy takich kwestiach odmawia współpracy.

Babska logika rządzi!

Adamie: zatrzymuje się ; )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

@AdamKB

"Marsjański poślizg w czasie" być może? Głowy nie dam, bo czytałem to dobrych naście lat temu, ale tytuł by pasował ;)

 

"Jedną z najciekawszych >>zagwozdek<< jest konsekwencja zmiany tempa jego upływu w zależności od grawitacji."

 

Zabawne, że o tym wspomniałeś, bo wziąłem ostatnio tę tematykę na warsztat i stworzyłem jeden z mych absurdalnych literackich eksperymentów (oczywiście nie mający nic wspólnego z nauką). Poczytałem sobie z tego powodu trochę o czarnych dziurach i, o ile dobrze zrozumiałem, wewnątrz horyzontu zdarzeń czas zwalnia dość drastycznie. Przy czym, gdyby wsadzić kogoś do czarnej dziury, to z jego punktu widzenia czas płynąłby normalnie ( oczywiście, ciężko mieć punkt widzenia kiedy jest się martwym), to wszechświat wokół zacząłby pędzić jak opętany.

na emeryturze

Finkla - zgadzam się zAdamemKB w kwestii subiektywności, ale są tu i inne opinie na ten temat>>majatmajaja

AdamKB- Jedną z najciekawszych "zagwozdek" jest konsekwencja zmiany tempa jego upływu w zależności od grawitacji. Pytanie: czy w przestrzeni / miejscu bezgrawitacyjnym czas się zatrzymuje, czy znika?- o tym to nigdy niesłyszałam...

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Czas jest względny wg Einsteina i zależy głównie od prędkości. Działanie grawitacyjne to ciekawostka.

Żeby w ogóle móc rozważać wpływ grawitacji na czas trzeba zrozumieć, o co chodzi. Einstein zapostulował, że czas związany jest ze światłem. Dla fotonów, które poruszają się nomen omen z prędkością światła, czas nie istnieje. Zgodnie z tym zbliżając się do prędkości światła zmniejszymy upływ czasu. Grawitacja nie ma tu nic do rzeczy. Uwzględnić ją możemy dopiero wtedy, kiedy zaczyna znacząco zakrzywiać ruch fotonów lub, jak w przypadku czarnych dziur, uniemożliwiać im opuszczenie swojej powierzchni. Wtedy rozważamy wpływ grawitacji na czas. Tylko w takim przypadku.

Miejsca bez grawitacji teoretycznie mogą istnieć, bo wszechświat jest w dużej mierze pusty. Niemniej czas w takim miejscu płynąć będzie całkowicie normalnie.

 

@gary_joiner: pytanie: czy człowiek wewnątrz horyzontu zdarzeń wie, że nie żyje? Z jego punktu widzenia -- nie sądzę. Dla takiego człowieka -- ze względu na to, że tkwi w osobliwości -- każda sekunda powinna rozciągnąć się w nieskończoność. Dosłownie.

@Julius_Fjord: Zmiana stanów kwantowych nie wymaga przyczynowości, wiem. Chciałem Cię chamsko podpuścić, nie udało się. :)

Przepraszam za kolejny post pod postem, ale zapomniałem ustosunkować się do jeszcze jednej wypowiedzi.

@Lassar:

Ciągle odradzający się wszechświat? Ludzie, dajcie spokój. Zbyt często powtarzany żart przestaje byc śmieszny.

Polecam teorię kwantowej pętli grawitacyjnej i prace zespołu: Domagała, Kamiński, Lewandowski. :)

No, no, exturio, 3 posty z rzędu - prawie jak Roger ; )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Gdyby się pojawiła edycja postów, to bym się teraz nie musiał wstydzić... ;P

Zeby się pojawiła! Marzenie;P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Exturio, jeszcze bardziej przypominasz Rogera! Narzekasz na stronę! Cholera, może to jest zaraźliwe... ; )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Koniec z tym offtopem, bo jeszcze dojdziesz do jakichś dziwnych wniosków...

Nie musisz się tego obawiać :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

"Uwzględnić ją możemy dopiero wtedy, kiedy zaczyna znacząco zakrzywiać ruch fotonów lub, jak w przypadku czarnych dziur, uniemożliwiać im opuszczenie swojej powierzchni. Wtedy rozważamy wpływ grawitacji na czas. Tylko w takim przypadku."

 

Ech. Wiedza o grawitacyjnej dylatacji czasu jest wykorzystywana w życiu codziennym. Na skutek omawianego efektu zegary w satelitach systemu GPS śpieszą się (chodzą o około 45 mikrosekund na dobę szybciej niż na powierzchni Ziemi). Gdyby tego śpieszenia się nie uwzględniać, system GPS byłby bezużyteczny -- błąd pomiaru położenia wynosiłby kilka kilometrów zamiast kilku metrów.

 

Z punktu widzenia obserwatora na powierzchni Ziemi czas w miejscu bezgrawitacyjnym płynie minimalnie szybciej. Na powierzchni czarnej dziury -- zamarza (staje w miejscu). Natomiast dla kosmonauty wpadającego właśnie pod horyzont zdarzeń czarnej dziury -- czas na zewnątrz płynie nieskończenie szybko, czyli wszystkie zdarzenia zachodzą jednocześnie. Można więc powiedzieć, że czas dlań znika -- ale nie jego własny, oczywiście.

 

Choć, z drugiej strony, czas kosmonauty mógł wcześniej dobiec końca. Gość może być już martwy ;-)

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Julius_Fjord: Więc nie wierzysz we wróżby, hę? A jak w takim razie wytłumaczysz TO: http://www.youtube.com/watch?v=LWf-Y-dQeuk?

Jak wyjaśnisz sukcesy wróżbity Dawida i wróżbity Macieja? :P

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

@jeroh: zasugerowawszy się czarną dziurą wpadłem w pułapkę nieścisłego myślenia na zasadzie: wsadźmy astronautę w punkt bez grawitacji. Oczywiście, zgadzam się z Tobą co do dylatacji czasu. Chodziło mi o uwzględnianie grawitacji z punktu widzenia przeciętnego człowieka, który jej wpływu nie zauważa. :)

A ja mam jeszcze taką jedną kwestię, która wymaga poukładania. W kilku ksiażkach natknęłam się na pewien motyw (?), a mianowicie, że bohaterowie cofają się w czasie i pomagaja im czegoś dokonać oni sami, tyle że ci z innego czasu. Już nawet nie chodzi mi o początek/koniec zajścia (?), a o, hm..., przenikanie się plaszczyzn. Nie jestem pewna, czy dobrze złożyłam wątki tej myśl. i;P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

@jeroh, ale oni mają kumpla w Zaświatach, to nieuczciwe :P

 

@Marsylka, to, o czym piszesz, to przypadek podróży w czasie odbywającej się w świecie z jednym timeline'em. Przypadek najbardziej ze wszystkich problematyczny, najbardziej najeżony paradoksami i jednocześnie, jak się wydaje, najbardziej chwytliwy literacko. O paradoksie dziadka pewnie słyszałaś. Dodam tylko, że problemy są fizyczne (np. złamane prawo zachowania masy i energii czy znów jakiś determinizm nieuprawniony się wkradający), ontyczne (zmienność materii i jej zależność od własnej historii, byt eternalistyczny/nieeternalistyczny), historiozoficzno-mistyczne (?) --- jakaś siła "złośliwa", celowa, regulująca wydarzenia tak, żeby do paradoksów jednak nie dochodziło. A jednak przypadek, którego nie spisuję na straty, jeśli chodzi o zrobienie spójnego świata z możliwością podróży w czasie. Uważam, że się da, choć nigdy jeszcze się nie spotkałem.

To rzuca trochę światła na sprawę:)

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Paradoks dziadka zawsze wydawał mi się głupi. Cofasz się w czasie, zabijasz dziadka i tyle. Rzeczywistość, z racji jednej linii, trwa właśnie w tym czasie, w którym przebywasz, a przyszłość to rzecz, która dopiero ma się wydarzyć. Twoja przyszłość, tzn. ta, z której przybyłeś, nie istnieje.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Właśnie jeśli założymy liniowość czasu. Tu się wszystko komplikuje. 

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Mam już mętlik w głowie;P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

@beryl, przemyśliwałem przedstawione przez Ciebie rozumowanie i rzeczywiście przy jednej osi czasu i przy założeniu prezentycznym (rzeczywistość trwa tylko tu i teraz), paradoksu dziadka nie ma. Powstaje jednak paradoks inny. Jak, do diaska, doszło do podróży w czasie, skoro nie istnieje przeszłość, w którą można by się przenieść? :P

A co prędkościami nadświetlnymi? Jeśli przy 'c' czas staje w miejscu, to co śie dzieje przy np. '2c'?

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Technicznie rzecz biorąc nie można poruszać się szybciej, niż c. Wszystkie teorie opisujące podróż szybszą, niż podróż światła stosują tricki zaginające przestrzeń.

Ok, ale dlaczego nie można poruszać się szybciej? Tzn. co stoi na przeszkodzie?

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Po prostu się nie da. Nie wiem dlaczego i nie jestem pewien czy naukowcy to wiedzą. Może ktoś inny Ci to wyjaśni, ja nie potrfię.

Czątki o zerowej masie mogą poruszać się z prędkością światła (fotony w próżni), ale nie szybciej. Podobno przyspieszenie fotonu powyżej c spowodowałoby zakrzywienie czasoprzestrzeni i powstanie grawitacji, ale to tylko  modelowanie. 

Żeby nie było: Einstein zakładał, że mogą istnieć cząstki poruszające się szybciej niż c, ale nie mogą nieść żadnej informacji.

No spoko. A gdyby się mylił i mogły?

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Wiecie co? Poczekajmy na wyłonienie się z obecnego galimatiasu teorii, hipotez i spekulacji jednolitego obrazu jednolitej fizyki.

Poczekajmy na wyłonienie się z obecnego galimatiasu teorii, hipotez i spekulacji jednolitego obrazu jednolitej fizyki.


Żadne z nas nie dożyje.

 

Powstaje jednak paradoks inny. Jak, do diaska, doszło do podróży w czasie, skoro nie istnieje przeszłość, w którą można by się przenieść? :P


No właśnie moim zdaniem nie można się cofać w czasie. A podróżuje każdy z nas : )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

@Snow, zgodnie ze słynnym wzorem:

 

Energia = masa spoczynkowa x czynnik Lorentza x c^2. Czynnik Lorentza jest taki, że dla prędkości bardzo bliskich c zbliża się do nieskończoności. Rozpędzenie statku (ciała) do takiej prędkości wymaga więc niemal nieskończonej energii, której się nie da uzyskać w żadnym silniku. Dla prędkości większych niż c całe wyrażenie traci sens matematyczny (pierwiastek parzystego stopnia z liczby ujemnej), a zatem i fizyczny.

@Julius_Fjord:

To wiemy. Ale Eistein modeluje, więc czysto spekulacyjnie: może się mylić. Pytanie pozostaje: dlaczego wszechświat nie pozwala masie na przekroczenie c? 

> 1/4 joke mode on < Pod warunkiem, że matematyka, jaką się posługujemy, pasuje do mechanizmów, rządzących wszechświatem. > joke mode off <

Adamie, świetna uwaga. Napisałem o tym dwa tematy wyżej.

Dlatego pozwoliłem sobie na tę obrazoburczą uwagę.

@ AdamKB, podpisuję się. Osobiście brawurowo nawet dałbym 1/16 :P

 

@ Exturio, ale co innego można robić, jak nie modelować? Matematyka, jaka by nie była, jest narzędziem poznawczym, jest naszym okiem i szkiełkiem. Bez aparatu matematycznego nie powstałby relatywizm. Nie pytamy, dlaczego dwie fasolki i dwie fasolki to są cztery fasolki. Mamy narzędzie, które rozumiane wąsko, potrafi ocenić swoje wyniki krytycznie. Po cóż mu więc jeszcze zadawać pytanie: dlaczego. Nam te wyniki, przynajmniej do pewnego stopnia, potwierdza empiria.

 

Weźmy ścianę. Dlaczego wszechświat nie pozwala nam swobodnie przez nią przechodzić? Bo gęstość, bo siły, w dół, bo oddziaływania takie, nie inne, bo matematyka. Można rozrysować, zbudować model, doprowadzić do postaci, gdzie widać, że pewne parametry przejścia przez ścianę powinny być takie, a człowiek nie ma bazooki, żeby tym parametrom dopomóc.

 

Dlaczego wszechświat nie pozwala na v>c? Bo energia, bo masa, bo matematyka. Einstein i inni rozrysowali, zbudowali modele. Parametry nie takie. Tyle że nie ma już takiej bazooki, która by pomogła, bo ją model matematyczny kategorycznie odrzuca.

 

Jakiego poznania można jeszcze oczekiwać?

Dobrze, dajmy (na razie) spokój matematyce. Jest, jaka jest, bo leżące u jej podstaw aksjomaty sprawdzały się i jeszcze sprawdzają się jako fundamenty wznoszonego gmachu. Prawda, że Kronecker w swoją stronę ciągnął, Cantor w swoją, ale nie właźmy na ich, matematyków, podwórka i nie psujmy im zabawy.   

Kwarki obwołano niepodzielnymi, najmniejszymi elementami budowy materii. Ha, ha, ha, że tak się tubalnie roześmieję na wspomnienie tej pewności niegdysiejszej --- bardzo niedawno czytałem o spekulacjach, z czego to mogłyby się kwarki składać, żeby coś tam zostało wyjaśnione. Zmiana skali. Kosmos rozszerza się szybciej, niż powinien. No to proszę, ciemna materia i ciemna energia mają wyjaśnić, dlaczego. Zagadka, dlaczego w kosmosie nie wykrywamy antymaterii, skłania do kombinowania nad mechanizmem przemian neutrin. Reasumacyjnie --- przybywa znaków zapytania, ubywa pewności. Najlepiej ugruntowanej, najdokładniej sprawdzonej koncepcji Modelu Standardowego nieustannie czegoś tam jeszcze brakuje do potwierdzenia finalnego. Pamiętacie hipotezę eteru? Obaliły ją coraz dokładniejsze pomiary prędkości światła. A mnie złośliwy śmieszek bierze, gdy czytam o polu Higgsa, bo pytam w myślach: nowy eter? kto i kiedy odeśle go do lamusa? A ponieważ cała fizyka jest, w gruncie rzeczy, matematyką, to zastanawiam się, co do czego nie pasuje: narzędzie do materiału czy materiał do narzędzia...

Ja bym obstawała przy tym, że z narzędziami mamy problem,a właściwie ich brakiem. Tych odpowiednich oczywiście.

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

No dobrze, może moje pytanie było niewłaściwe. Model jest jaki jest i w pewnym zakresie się sprawdza.

Ja bym obstawał przy tym, że i narzędzia i teoria są niewłaściwe. Znaczy... działają w pewnym zakresie. Nasza matematyka jest taką dziesięciocentymetrową linijką, którą próbujemy mierzyć pełnowymiarowy model góry. Dodatkowo model zrobiony został trochę "na czuja", bo samej góry nigdy nikt nie widział, a to, co udało się zaobserwować było skryte we mgle.

<body>Podoba mi sie porownanie :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

"A co prędkościami nadświetlnymi? Jeśli przy 'c' czas staje w miejscu, to co śie dzieje przy np. '2c'?"

Dzieją się tachiony na przykład ;-)

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Świetne porównanie.  
Jest zrozumiałe, że poszukujemy, dopiero poszukujemy, i stąd wszelkie zwątpienia obserwatorów z boku, pytania: a czy oni, fizycy z matematykami pod rączkę, zmierzają w dobrą stronę? Wydaje mi się, że tak, przynajmniej generalny kierunek obrali i utrzymują właściwy --- wszak poszukują podstaw, najgłębszej warstwy rzeczywistego mechanizmu świata i "motorka", utrzymującego to w ruchu. Jedni mają nadzieję, że odpowiedzi znajdą w splotach superstrun. Drudzy --- że w Modelu Standardowym po dopracowaniu. Trzeci odlatują w supersymetrie... I w tym rzecz, jak mi się silnie wydaje. Różne kierunki, różne konstrukcje, rzeźbione tym samym zestawem narzędzi --- czy mogą dać odmienne rezultaty, skoro materia, w której rzeźbią, ta sama? Nawet nie taka, ale ta sama. Więc albo pewnego pięknego dnia usłyszymy chóralne: Eureka!, albo trzy jęki zawodu i rozpaczy, albo --- albo zestaw narzędzi będą musieli zmienić...  

To bez złośliwostek, na ile mnie stać bez nich.

Mnie najbardziej interesują okolice 75c

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Wszystko zależy od konkretnego modelu :-)

exturio dobrze gada :] Zdajmy sobie sprawę, że dla nas, humanistów ze skrzywieniem fantastycznym, jedyną nadzieją jest tak złożona matematyka, że nawet fizycy jej nie rozumieją. Światy alternatywne, równoległe rzeczywistości, n-wymiarowość. Może nie aż tak, żeby ograniczać się do smoków i krasnoludów, ale bardziej socjologia niż technologia przyszłości są w naszym zasięgu.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Nowa Fantastyka