- Hydepark: Złowieszcza lista typów komentarzy [Wątek satyryczny]

Hydepark:

inne

Złowieszcza lista typów komentarzy [Wątek satyryczny]

Siedząc sobie w pewnym miejscu rozważyłem naturę komentarzy i doszedłem do pewnych niesprawiedliwych wniosków, że każdy komentarz jest zły i szkodliwy. Każdy, nawet dobry. Przecież mąci w głowie autora tekstu, a nawet w głowie autora komentarza. To przecież metoda inwazyjna. Dlatego przedstawiam wam taką niesprawiedliwą listę typów komentarzy od tekstami na forum:

 

TYPY KOMENTARZY

 

Komentarz typu świeżego entuzjazmu

Po odkryciu forum, świeża dawka endorfin upaja nowego pisarza. Teksty na forum wydają się z początku wspaniałe, ciekawe, a potem coraz mniej wspaniałe, mniej ciekawe. Jednak entuzjazm nie wygasa. Skoro rzeczywistość odstaje, to może trzeba ją trochę nagiąć? Aż do wypalenia słomy, a przynajmniej do wrzucenia pierwszego własnego opka.

 

Komentarz typu przyjacielskiej amnezji 

Wrzucony teks mieli po raz milionowy ten sam motyw i powiela te same rozwiązania fabularne, które czytelnicy znają? Nieważne, pamięć bywa krótka. Gdy kolega lub fajny autor, wyważa otwarte drzwi, nie szkodzi poklaskać. Przecież “nie pamiętam” to zawsze działająca obrona w razie W.

 

Komentarz typu narcystycznego

Ktoś napisał tekst? Świeżynka, stary wyjadacz, a może anonim? Wszystko jedno, wjeżdża on. Komentarz narcystyczny. Tekst ma osiem tysięcy znaków? Aha, to ten komentarz wyjaśni co autor miał na myśli w dziesięciu tysiącach. Autor użył metafor? To dorzucimy metafory w recenzji, lepsze, dłuższe, doskonalsze. Może trochę szkoda taki porządny tekst wrzucać pod jakimś opowiadaniem, zamiast od razu wysłać do nagrody pulitzera, ale niech znają swoje miejsce... ci autorzy.

 

Komentarz zachowawczy

Świat jest pełen dylematów. A czas to pieniądz, jak mawiali przodkowie. Czasem człowiek zabłądzi, użyje czasu i szkoda. Tak też, gdy komentator wlazł (jak w pokrzywy) w słaby tekst bożyszcza tłumów lub obiecującej świeżynki, widzi, że się nie da tutaj za wiele pochwalić, ma problem. Ale żaden problem. By nie żałować czasu, z komentarza wyczytamy, że tekst jest taki a taki, czytać się da, a to najważniejsze. W języku polskim, ma przecinki przeważnie gdzie trzeba i zawiera a jakieś tam fajne słowo. Może nawet się skończyć zgłoszeniem do biblio, a co!?

 

Komentarz wychodzący rakiem

Zaczęliśmy czytać tekst, lecz żyłka zaczyna pękać. Po prostu całkowicie nie jesteśmy w stanie oddać się lekturze. Może to wina tekstu, a może całodziennej pracy? Nieważne, czas został spożytkowany i szkoda nie nabić statystyk. Napiszmy więc, że nie dałem rady czytać. Powód nieważny. Tekst kontrowersyjny, błędy najeżone, ludzka słabość w danym momencie? Wina w każdym razie na pewno autora, good bye bad writer!

 

Komentarz brutalnej erudycji

W opowiadaniu ktoś użył słowa z NASZEJ dziedziny zainteresowań? Znamy się na tym (albo uważamy, że się znamy)? Opowiadanie o losach spokojnej rodziny na wsi, podróżującej na smokach zawiera słowo z dziedziny obsługi maszyn rolniczych? O nie! Czy ten ktoś wie, czego dokonał? Opowiadanie jest nie ważne, należy wyjaśnić autorowi dlaczego się myli (lub dlaczego ma rację), bez odnoszenia się do reszty tekstów. Trzeba bronić swojej dziedziny, przed wieprzami, które przypadkowo ujrzały perłę.

 

Komentarz: kiedyś to było

Ktoś napisał tekst, który choć trochę przypomina cokolwiek już napisanego? W opowiadaniu pojawia się Adam i Ewa? W opowiadaniu ludzie mają nogi i ręce? W opowiadaniu, słońce wstaje rano? Musimy koniecznie przypomnieć o tym autorowi. Być może ukradł tekst i robi nas w balona? Być może nie jest świadomy, że jego pisanie jest wtórne i już ogólnie znane wśród oczytanych komentatorów forumowych. Sprawa zgłoszona do prokuratury.

 

Komentarz krótki

Czy to wojna z administracją, czy może pradawna moc? Krótki komencik wpada, zostawiając autora w pewnej konsternacji. Gdy wyżej ktoś napisał, że opowiadanie przeinacza fakty fantastycznohistoryczne, jest nielogiczne i tak dalej. A niżej ktoś pisze, że to jest ok co autor napisał. Pozostaje się uśmiechnąć.

 

Komentarz technicznego nokautu

Gdy Twój tekst nie istnieje literacko, emocjonalnie. fizycznie, psychicznie, gastroenterelogicznie ani metafizycznie dla komentującego, ale wydaje się ranić język polski. Przychodzi komentator ogarnąć rany, ale nie do końca twoje. Rany języka, który rzekomo skrzywdziłeś swoją działalnością. Ty nikczemny pisotwórco...

 

Komentarz wyrywkowy Doktora House

Pamiętasz dyskusje na forach “phpBB by Przemo”? Gdy ktoś Twoją ogromną wypowiedź podzielił na kawałki i do różnych zdań odnosił się osobno? Gdy nie dało się zasnąć, bo trzeba na te wyrywki odpowiedzieć, by zachować honor internauty?  Welcome to the real world. Tutaj też znajdziesz komentarze, gdzie tekst zostanie rozpatrzony chirurgicznie. Bo przecież do literatury podchodzi się ze skalpelem, to znany fakt. Prawda?

 

Komentarz niezrozumienia

Gdy napisałeś się i napociłeś, ale wszechświat tak zdecydował, że to nie jest Twoje miejsce ani Twój czas. Czytelnik poświęcając czas na przeczytanie, nie pokusił się o nic więcej, także to jest twoja zapłata. Nie wiem, może zajmij się pszczelarstwem?

 

Komentarz miód cud i orzeszki, z delikatną pikanterią (gdyż nie ma ideałów).

Kiedy komentujący z różnych przyczyn wie, że chce napisać pochwalny komentarz. Imię autora, doby dzień, ciekawy tytuł? Po prostu świat zdecydował. A pochwalić można wszystko, mamy przecież sofistykę. Język i literatura to sprawy niejednoznaczne, mogą być różnie odczytywane. Jednak jak tu napisać całkowicie pozytywnie? Napiszmy więc: Dzieło wymiarowe, wielowątkowe, doskonały przykład porządnej fantastyki. Rzucił mi się w oko brak przecinka, ale to już taki niuans. I życie toczy się dalej.

 

 

 

 

 

 

I to wszystko! Rutyna życia uruchomiła nagle moją wyobraźnię i oto efekty. Sam siebie odnalazłbym chyba w każdym z podanych przykładów. Dlaczego nie? Jesteśmy ludźmi. Gifów użyłem na licencji Tarniny. Nie porozumiewam się zwykle w ten sposób, ale dlaczego by nie ukraść czyjejś metody dla dobra ogółu nie kryjąc się z tym? :)

 

 

 

I pamiętajcie. To tylko satyra prawda? Prawda? Satyra na pracowite komentarze :)

Komentarze

obserwuj

Zauważyłem kilka literówek w tekście (na początku). Chętnie bym poprawił, ale chyba się nie da. Mam nadzieję, że jakoś to przetrwamy. Może istnieje jakaś metoda.

 

Ten temat nie jest w pełni wyczerpany. Jeżeli macie jakieś pomysły, to wrzucajcie kontynuację w komentarzach. Najlepiej tekst + gif ;)

Hmm,

 

rzucam pulę odpowiedzi, wybierz sobie komentarz ;)

 

Komentarz typu świeżego entuzjazmu – o, jakiż to nowatorski tekst o komentarzach! Nigdy wcześniej nie spotkałam się z taką analizą. Teraz już wiem, jak działa forum! 

 

Komentarz typu przyjacielskiej amnezji – czy ja już nie czytałam podobnego tekstu o komentarzach? Nie pamiętam, ale brzmi znajomo. W każdym razie, świetna robota, jak zawsze: świeże spojrzenie na nietuzinkowy temat – ręce same układają się do oklasków.

 

Komentarz typu narcystycznego (będzie najdłuższy): Interesujące spostrzeżenia o komentarzach, ale pozwól, że rozwinę ten temat, bo przecież każda opinia to nie tylko kilka słów wystukanych na klawiaturze, ale cały ogrom intencji, emocji i kulturowych podtekstów. Zacznijmy od pierwszego typu – to nie tylko wyraz radości z odkrycia, ale i próba zaznaczenia swojej obecności w nowym środowisku. Z kolei komentarze typu przyjacielskiego są przykładem lojalności, która przewyższa krytyczną ocenę. A co z komentarzem narcystycznym? Czy nie jest to manifestacja głębokiej potrzeby bycia usłyszanym, która w dzisiejszym świecie pełnym hałasu staje się coraz bardziej paląca? Komentarz zachowawczy to z kolei dyplomacja w czystej postaci, gdzie balansuje się na cienkiej granicy między szczerością a etykietą. Komentarz-rak to niekoniecznie ucieczka, ale być może wyraz frustracji spowodowanej nie samym tekstem, ale przede wszystkim własnymi ograniczeniami? Komentarz brutalnej erudycji to z kolei swoista gra intelektualna, gdzie wiedza staje się bronią, a polem bitwy jest komentowany tekst. Kiedyś to było to nostalgiczne spojrzenie wstecz, a krótki komentarz w swojej lakoniczności może być najlepszą puentą. Techniczny nokaut ma na celu nie tyle leczenie objawów, ale wyeliminowanie przyczyn literackiej choroby, chyba że staje się całkowitą rozbiórką, jak w przypadku komentarza a’la House. Komentarz niezrozumienia może być wyrazem zagubienia, ale jest tak samo ważny, jak każdy inny. I wreszcie, komentarz miód cud i orzeszki, z delikatną pikantną nutą to pochwała z zastrzeżeniem, że zawsze, ale to zawsze, jest pole do rozwoju.

 

Komentarz zachowawczy – tekst o komentarzach? No cóż, przeczytałam. Ma litery, słowa, nawet całe zdania. Nie jest zły, czyli jest dobry, prawda?

 

Komentarz wychodzący rakiem – zaczęłam czytać ten tekst o komentarzach, ale coś mnie odciągnęło. Może to był inny komentarz? W każdym razie, autorze, nie bierz tego do siebie.

 

Komentarz brutalnej erudycji – Vacterze, zauważyłam, że użyłeś słowa “komentarz” w kontekście, który jest tak wieloznaczny, że aż prosi się o dokładniejszą ekspertyzę. To nie jest zwykłe określenie – to termin obarczony ciężarem niezliczonych interpretacji i konotacji. Samo słowo wywodzi się z łacińskiego “commentarius”, co oznacza pamiętnik, a więc miejsce prywatnych przemyśleń, a to jest dalekie od publicznego forum internetowego, gdzie komentarze są wystawione na światło dzienne i podlegają ocenie społeczności. Czy nie uważasz, że ta ewolucja znaczenia zasługuje na uwagę?

 

Komentarz: kiedyś to było – ahhhh, dyskusje o komentarzach... Pamiętam, że kiedyś to były prawdziwe rozmowy, a nie takie... no, współczesne...

 

Komentarz krótki – fajne (na wiadomych prawach ;))

 

Komentarz technicznego nokautu  tekst o komentarzach? Proszę bardzo, ale czy zastanowiłeś się nad wpływem komentarzy na degradację języka polskiego? Zwłaszcza że sam przyznajesz, iż w Twoim tekście znalazło się kilka literówek, a ileż tych literówek musi być w niezliczonych komentarzach na forum?

 

Komentarz wyrywkowy Doktora House – analizując Twoje spostrzeżenia o komentarzach fragment po fragmencie, dochodzę do wniosku, że każdy z nich zasługuje na osobną diagnozę, co też niniejszym czynię.

 

Komentarz niezrozumienia – przeczytałam ten tekst o komentarzach kilka razy i nadal nie jestem pewna, czy to satyra, czy instrukcja obsługi?

 

Komentarz miód cud i orzeszki, z delikatną pikanterią (gdyż nie ma ideałów) – Twój tekst o komentarzach jest niezwykle wnikliwy, inteligentny i inspirujący, ale czy nie zapomniałeś przypadkiem o przecinku w trzecim akapicie?

 

Komentarz OldGuard – miałam przy tym mnóstwo zabawy – zarówno przy czytaniu, jak i odpowiadaniu, ale aż strach teraz komentować teksty :P 

 

Dobre :)

Z automatu zacząłem się zastanawiać, do jakiego typu najczęściej można zaliczyć moje komentarze :)

Haha, OdGuard. Teraz nie martwię się o edycję wątku skoro pojawił się Twój komentarz do komentarzy. Cieszę się, że użyłaś słów jak nigdy nikt na świecie, co jest esencją lawy drzemiącej pod skorupą pisarskiej gawiedzi, dość w porządku i zrozumiale napisane, choć może czytałem po łebkach i nie do końca, zauważając dość śmiałe odniesienia do łaciny mojego konika na biegunach, a nie pierwszy raz to widzę, jest ok, choć brakuje czytelnego wypunktowania, co sprawia, że nie kumam intencji w pełni, pewnie dlatego, że Twój komentarz do komentarza jest doskonały choć przydałoby się dodać gifa, ale to niuans. Kciuki w górę i oklaski OldGuard, też się uśmiałem :D

Dobre. :D

 

Ja najbardziej odnajduję się w komentarzach typu:

– narcystycznego,

– kiedyś to było,

– wyrywkowych doktora House.

 

Choć ostatnie dziwnie brzmi. :P

 

Dostałem do/na pyszczka banana, gdy przeczytałem Twój tekst Autorze i komentarz OldGuard. Czy to wystarczy jako komentarz do uzasadnienia klika do biblioteki? Powinno/Musi.

choć przydałoby się dodać gifa, ale to niuans.

ahh, wiedziałam, że o czymś zapomniałam ^^

 

 też się uśmiałem :D

A to najważniejsze! :D

Dobre! laugh

Pecunia non olet

Dzięki za komentarze do komentarzy! Trochę jestem dzisiaj nieobecny, odparłem właśnie atak zombiaka i jekiegoś innego w kominiarce. Ich komentarz jest jeden. Cukierki albo... Dałbym wam, dużo mam :)

Kill them all.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Jesteś silny – nie potrzebujesz pałki. :D

Swoją drogą – najlepszy film o zombiee. :) 

 

Tego tekstu bardzo potrzebowałem, dzięki niemu mogę bardzo skrócić swoje opowiadanie, w którym odpowiadanie na komentarze było istotne – teraz tylko będę tu odsyłał i zaoszczędzę dzięki temu kilka tysięcy znaków.

Bezczelne?

A jakże.

Samolubne?

Też.

 

Biedni czytelnicy.

Moi.

Bo Twoi przynajmniej się ubawili (no i jeden czytelnik – w mej osobie – odniósł bezpośrednią korzyść majątkową, kradnąc i linkując).

entropia nigdy nie maleje

Vacter – usługi komunalne. Wybieranie tekstów, odbiór liczników klików oraz obsługa lania wody. Pozdrawiam i polecam Jimie.

Koalo, dzięki za zgłoszenie. Niech to będzie cegiełka pod rozwój funkcjonalności [oczko puszczone do Tarniny].

Ananke: cieszy mnie, że znalazłaś tu siebie. Może powinienem horoskopy tworzyć.

Tarnino: My gifshake is better than yours xD

Bruce: Dobre od Vactera, no bo skąd?

Silverze: Tam komentarz Twój, gdzie serce Twoje. Komentarz bohaterem uniwersalnym. Może istnieje komentarz komentarzy?

 

Przetrwałem wczorajszy najazd zombie, czarownic i nawet bandy rowerowo-góralskiej. Dlatego patrzę tu i odpisuję :)

cheeky

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Vacterze, dobrze znaleźć siebie. :D

Najlepiej w Grajewie.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Vacter

(...) obsługa lania wody (...)

 

Na to wykupiłem już abonament.

entropia nigdy nie maleje

To trzeba zacząć naliczać lejwodogodziny.

No to zastosuję "Komentarz krótki" :p – Fajne :D

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Dodałabym jeszcze komentarz typu:

“Drobiazgowo przemyślany atak ściśle kontrolowany” (czyli odwrotność jednego z powyższych: gorzki miód, barachło, a nie cud i glutowate orzeszki)

Cel:

Aby zniechęcić do nadmiernej aktywności, w tym – szeroko rozumianej nadgorliwości (gorszej – wiadomo, od czego). 

Sposoby:

Powołując się na liczne zapisy (?), tudzież “ogólnie przyjęte zasady” (?), powtarzać do znudzenia (przy licznym poparciu innych komentujących), że tego a tego absolutnie nie wolno, a to i to należy, a – wręcz jest niezbędne. :) Całkowite skołowanie czytającego/piszącego skrytykowany komentarz jest wówczas wręcz murowane. :)

Pecunia non olet

Vecter, przywróciłeś mi wiarę w ludzi. W moich opowiadaniach dostałam do tej pory wszystkie z wymienionych komentarzy i po jaką cholerę tak bardzo się nimi przejmowałam?

Poślij mi na prv (jeśli można prosić) linka do tego wątku. Od tej pory, jeśli zidentyfikuję któryś z wymienionych typów, zamiast bić się w piersi, przepraszać, za to że żyję, albo żmudnie tłumaczyć, że mój bohater naprawdę zrobił to, co zrobił – po prostu wkleję link. smiley

To było nawet lepsze od opowiadania. 

Dzięki Bruce za propozycję! Ciekawe jaki gif możnaby dodać do Twojego przemyślanego oraz ściśle kontrolowanego ataku i jakie stawki stoją za tak złożonymi działaniami :)

 

 

Cześć Nova!

 

Może to wiara w ludzi, może to morze? Wysłałem trzy linki, przetestuj to rozwiązanie i korzystaj z forum jak nigdy dotąd!

No, przeczytałam. Nie podoba mi się, nie ma mojego komentarza.

:DDD

Przynoszę radość :)

Dzięki Anet za komentarz! Przyjrzę się Twoim uwagom i postaram się wprowadzić zmiany. Mam nadzieję, że kolejny mój artykuł przypadnie Ci do gustu!

 

Tarnino: https://www.youtube.com/watch?v=ekF4RVJorS4

 

Ulubiona_emotka_Baila.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Jaka fajna typologia, dopiero ją zauważyłam! smiley Odnalazłam siebie we wszystkich typach, naturalnie. Zawsze do tego dochodzi, gdy czytam o zmianach, zaburzeniach, odchyleniach w czymkolwiek. Uff, wyczynem jest wepchnąć się w granice normy, a powiadają – wieść gminna głosi, że to krańce są wąskie, a środek szeroki. Ciągle mi coś zawadza, stoi naprzeciw i przeszkadza, aby móc się zaliczyć do zaszczytnej grupy. 

O przyszedł mi do głowy jeszcze jeden typ komentarza, nazwijmy go natchnionym, chmurzastym, odlecianym. Zdarza mi się takie pisać, na temat tekstu (w moim mniemaniu), lecz jakby obok, nie wprost .

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Dzięki Bruce za propozycję! Ciekawe jaki gif możnaby dodać do Twojego przemyślanego oraz ściśle kontrolowanego ataku i jakie stawki stoją za tak złożonymi działaniami :)

I ja dziękuję. :) Od razu po przeczytaniu Twojego zapytania przypomniała mi się pierwsza scena z czołówki “Stawki większej niż życie” (żołnierz strzela z karabinu serią). laugh

Pecunia non olet

A dobre to, dobre ;-)

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

smiley

Furda oceny i komentarze. Ważne, abyśmy zdrowi byli...heh.

 

 

A w razie czego zawsze można “zadymić” sytuację przy pomocy nieocenionej SI...

 

 

wink

dum spiro spero

 

Kto jest głupszy? Głupiec – czy ten, kto za nim idzie?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Obejdźnięte. ;) Ciekawe, skąd to wzięli.

A moje komentarze są w większości zachowawcze, chociaż marzę o wejściu na level ,,Brutalna erudycja + Techniczny nokaut”. XD

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

Ciekawe, skąd to wzięli.

To odpowiedź SI na zadane pytanie...

dum spiro spero

Wiem, ale SI przeszukuje internet i udziela odpowiedzi na podstawie znalezionych informacji. Czyli ktoś w sieci musiał tak napisać wcześniej.

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

Tak robi Bard. GPT chyba działa nieco inaczej. I prawdę mówiąc nie wierzę w to, żeby jego mechanika działania była taka, jak opisują (statystyka wyrazów itd.) bo on jest momentami bardzo twórczy i ewidentnie wyłapuje sporo kontekstów. Można się nabijać, samolot braci Wright też był zabawny...

To nie jest taka prosta zależność...

 Działanie sztucznej inteligencji (AI) opiera się na analizie danych, uczeniu się na ich podstawie oraz podejmowaniu decyzji lub wykonaniu działań opartych na tym uczeniu. AI korzysta z algorytmów i modeli danych do symulowania myślenia.

Więc to wcale nie musi być cytat z netu. Raczej efekt działania algorytmów SI. Krąży anegdotyczna

opowiastka o tym, jak jeden z pierwszych translatorów przetłumaczył frazę z NT “duch wprawdzie

ochoczy, ale ciało mdłe” (bodaj na angielski) jako: ”spirytus mocny, ale mięso nieświeże”...

laugh

dum spiro spero

on jest momentami bardzo twórczy i ewidentnie wyłapuje sporo kontekstów

https://pl.wikipedia.org/wiki/M%C4%85dry_Hans

Więc to wcale nie musi być cytat z netu. Raczej efekt działania algorytmów SI.

Algorytmy przekładają znaki z miejsca na miejsce, ale skądś te znaki muszą wziąć.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

laugh

Strach się bać gdzie one to przekładają...heh.

 

 

Wiadomo, ze to uproszczenie...

Problem w tym, że AI puszczona luzem pozoruje myślenie... Może kiedyś...

dum spiro spero

Problem w tym, że AI puszczona luzem pozoruje myślenie... Może kiedyś...

Otóż to. Pozoruje. Więc ludziom się wydaje, że mają myślenie identyczne z naturalnym, a tu sama chemia. Otium pulvinar satanae.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tarnino, podoba mi się jak dobierasz ostrożnie słowa. Naprawdę jest dla mnie rozkoszą czytanie Twoich wypowiedzi, z których tryska wręcz erudycyjna ambrozja. Wszyscy, odpisujący na Twoje komentarze, zgodzą się ze mną, że jeśli chce się dobrze zacząć dzień, to właśnie od przeżycia uczuć obcowania z geniuszem nietuzinkowych wypowiedzi pierwszej klasy na forum. A Te właśnie wychodzą spod Twoich Palców. Nie muszę tutaj wyliczać nawiązań historyczno-literackich, które stosujesz właściwie w każdym zdaniu, które piszesz. Sam jeden wyraz przez Ciebie napisany, równa się właściwie z zasobami biblioteki aleksandryjskiej po dziś dzień. Widzę tylko jedną usterkę, że tutaj w moim topicku piszesz offtopem. Jednak jest to drobny szczegół, który właściwie mi umknął w trakcie lektury i wspominam o nim ot tak. Nie zwracaj na to uwagi, geniusze tak mają =)

I znowu mnie podrywa...

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Jeżeli to działa jak podryw, to chyba za bardzo się ograniczam w życiu pod tym względem, unikając nadmiaru pochwał i komplementów. Zasadniczo w ogóle nie komplementuję lub robię to bardzo rzadko. Ale to co napisałem jest komentarzem typu Komentarz miód cud i orzeszki, z delikatną pikanterią (gdyż nie ma ideałów). Jednak z pewnym twistem w tym dziegciowaniu miodu beczqki.

angel

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Otóż to. Pozoruje. Więc ludziom się wydaje, że mają myślenie identyczne z naturalnym, a tu sama chemia. Otium pulvinar satanae.

 

Ludzie też pozorują myślenie, a to zwykła chemia.

entropia nigdy nie maleje

Niektórzy, owszem.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

SNDWLKR

Wiem, ale SI przeszukuje internet i udziela odpowiedzi na podstawie znalezionych informacji. Czyli ktoś w sieci musiał tak napisać wcześniej.

 

Nie, nie musiał.

Chatboty kiedyś, na samym początku swego istnienia rzeczywiście funkcjonowały na zasadzie prostych regexów i przekształceń, ale to było pięćdziesiąt lat temu, już dwadzieścia lat temu było zupełnie inaczej – a rewolucja, która się teraz odbywa zmieniła całkiem paradygmat.

Sieci neuronowe, w tym chatGPT nie działają na takich zasadach jak się Tobie czy Tarninie wydaje. Odpowiedzi są generowane, a nie wyszukiwane / sklejane z fragmentów innych wypowiedzi.

 

Żeby to udowodnić, poprosiłem chatGPT o wykonanie takiego, prostego zadania:

 

 

Gdyby chatGPT działał jako taka ciut sprytniejsza wyszukiwarka – taka odpowiedź nie byłaby możliwa.

Chyba nie sądzicie, że ktoś wpadł na dokładnie taki właśnie język, o podanych cechach, a chatGPT to po prostu przekleił?

 

 

entropia nigdy nie maleje

Jim ma rację. Chyba każdy, kto trochę poobcował z ChatemGPT zauważy, że to coś niezwykłego. Owszem, popełnia błędy, ale bywa w tym nadzwyczaj ludzki. Bywa, bo czasem myli się dziwnie. Dla mnie działa to trochę tak, jakby wyrwano z mózgu ludzkiego jakiś fragment i przepuszczano przez niego impulsy elektryczne. Da się wyczuć, że temu sztucznemu umysłowi brakuje kilku kluczowych komponentów. Jeszcze. I cieszmy się z tego powodu, bo jak przestanie brakować, to będziemy mieli totalnie przerąbane. Bo nie będziemy mu sięgać do pięt...

Chyba nie sądzicie, że ktoś wpadł na dokładnie taki właśnie język, o podanych cechach, a chatGPT to po prostu przekleił?

Nie, pozbierał kawałki i posklejał. To go nie czyni inteligentnym.

I cieszmy się z tego powodu, bo jak przestanie brakować, to będziemy mieli totalnie przerąbane. Bo nie będziemy mu sięgać do pięt...

Czyżby SI przyleciało z innej planety? Oj, chyba nie. Ludzie ludziom gotują ten los. I nieźle się przejadą, ale – sami tego chcą.

 

ETA: https://builtin.com/artificial-intelligence/eliza-effect

“People think of computers as being these super intelligent beings. They are smarter than us, they know far more facts than us, and we should trust them to make decisions for us. But they’re just pattern finders” Smith, the author, said. They simply predict the next words to say. “They don’t have common sense, they don’t have critical thinking skills, they don’t have wisdom.”

ETA: polecam też: https://solaris.lem.pl/ksiazki/beletrystyka/fiasko

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

To chyba (nie pamiętam za dobrze) w "Kongresie futurologicznym" było, że szczury wyglądały jakby grały w brydża, ale na szczęście tylko bezładnie rzucały kartami ;) Podobne pocieszenie ;)

Nie, pozbierał kawałki i posklejał. To go nie czyni inteligentnym.

 

Zależy według jakiej definicji inteligencji.

Ja osobiście używam takiej:

Inteligencja to jest umiejętność rozwiązywania nowych, złożonych problemów.

 

Jak widać, w tej powyższej definicji nie ma nic o np. świadomości – bo dla mnie świadomość i inteligencja to rzeczy zupełnie rozłączne, można być świadomym i nieinteligentnym i nieświadomym i inteligentnym.

 

Wg powyższej definicji chatGPT jest inteligentny, bo rozwiązuje nowe, złożone problemy.

Nie jest świadomy, ale co z tego? Po co miałby być?

 

Eliza to archaiczny program z 1966 roku, działał na zupełnie innej zasadzie niż sieci neuronowej. Sam, jako dziesięciolatek pisałem chatboty tego typu i szybko zrozumiałem, że są bardzo ograniczone więc mając lat dwanaście próbowałem ugryźć już problem z innej strony. Jako nastolatek napisałem chatbota, który potrafił utrzymywać nieźle kontekst rozmowy, uczyć się nowych rzeczy itp. – i to wszystko bez sieci neuronowych – jednak podstawowa różnica między tamtymi chatbotami, a współczesnymi modelami generatywnymi jest taka, że tamte chatboty nie były twórcze i nie potrafiły rozwiązywać NOWYCH problemów.

 

Podobnie – program szachowy (o ile nie działa w oparciu o AI, a wcale nie musi, bo po co) – nie rozwiązuje NOWYCH problemów – tylko po prostu liczy, jaka pozycja będzie mocniejsza.

Podstawowa różnica więc między najlepszym programem szachowym a najsłabszą wersją narzędzi takich jak chatGPT jest taka, że program szachowy nigdy nie wyjdzie poza to, co mu zaprogramowano. AI generatywna – działa zupełnie inaczej.

 

Podobnie jak człowiek nie osiąga od razu pełni swojego potencjału – tak i (językowe i inne) modele generatywne – wymagają nauki, by dobrze działać – ale jeśli one “zbierają kawałki i sklejają” – to my robimy dokładnie to samo. Tarnina nie byłaby Tarniną i nie generowałaby takich a nie innych postów na forum, gdyby nie została poddana wcześniej treningowi – oglądając, słuchając, czytając itp. – słowem będąc karmioną terrabajtami danych.

Jesteśmy sieciami neuronowymi o bardzo wysokiej złożoności i nie wszystko jeszcze o tym jak ta nasza sieć funkcjonuje – wiemy (przykładowo nadal nie wiemy w stu procentach skąd się bierze świadomość takiej sieci – prawdopodobnie z jakichś procesów samoobserwacyjnych – dopóki sztuczne sieci neuronowe takich nie mają, nie będą też świadome – ale to tylko przypuszczenie).

Natomiast nie ma żadnych podstaw by uważać, że inne sieci neuronowe jakościowo się czymś od nas różnią – nie ma co mitologizować inteligencji – przytaczając stare programistyczne powiedzenie:  “jeśli coś chodzi jak kaczka, wygląda jak kaczka i kwacze jak kaczka, to musi być kaczką”.

 

Jakoś pogodziliśmy się z tym, że przykładowo dźwigi są silniejsze niż nasze mięśnie, pogodziliśmy się z tym, że przegrywamy w szachy z komputerami, wiem, że to gorzka pigułka, ale pora się pogodzić, że jeśli chodzi o inteligencję już nie jesteśmy numer jeden na tej planecie, bo nasze twory na naszych oczach stają się inteligentniejsze od nas.

 

entropia nigdy nie maleje

Inteligencja i świadomość to nie to samo, jasne, poza tym ani nie wypracowaliśmy (rodzaj ludzki) zdefiniowania inteligencji, ani świadomości, nie wspominając również o tym jakie procesy za tym mogą stać, do nich prowadzić.

Jimie, dwa zastrzeżenia: 

rozwiązywanie problemów ≠ rozwiązywanie nowych problemów. Problemy/zadania chatbotowi stawiają ludzie, a nowe zawsze;

o ile prawdą jest, że jesteśmy wysoko złożonymi sieciami neuronowymi to: wg wszelkich neurofizjologicznych danych (na razie niedostępnych nam, rodzajowi ludzkiemu, drepczemy po milimetrach, jeśli nie nanometrach) sam proces aktywizacji sieci sztucznych neuronowych ma się tak do naszego jak Ziemia do Drogi Mlecznej, przy czym mamy do czynienia ze skalą jakościową, a nie liczbą i poziomem komplikacji połączeń (liczba warstw, parametrów).

Innym problemem – na razie nierozwiązywalnym – jest zasilanie z zewnątrz i sprzężenie, a raczej gra ze środowiskiem. Fizjologicznie mamy niezliczoną liczbę receptorów i ścieżek, przy pomocy których ściągamy dane z otoczenia i te nieliczne "przewodzące" reakcje, po czym znowu lawina ściągania danych bądź nie. Mechanizm jest chemiczno-elektryczny bazujący na żywej tkance, która zmienia się w dłuższym czasie (przystosowuje, adaptuje) przy pomocy błędów.

 

Z chatbotem też się pogodzimy, tak jak z dźwigiem, bo fajne rzeczy robi, jeśli będzie miał odpowiednie atesty. XDD

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

    Zależy według jakiej definicji inteligencji.

Nie wiem, czy w ogóle mamy jakąś powszechnie przyjętą. Ja w każdym razie nie słyszałam. Twoja jest niezła, ale:

    Jak widać, w tej powyższej definicji nie ma nic o np. świadomości – bo dla mnie świadomość i inteligencja to rzeczy zupełnie rozłączne, można być świadomym i nieinteligentnym i nieświadomym i inteligentnym.

to nadinterpretacja. W definicji konia też nie musisz explicite pisać, że ma cztery nogi (każdy ssak ma cztery nogi, więc jeśli ssak to genus konia, automatycznie ma cztery nogi). Czy można być nieświadomym i inteligentnym w sensie umiejętności rozwiązywania problemów? Raczej nie. Bo żeby problem rozwiązać, trzeba go najpierw postawić, chociażby. I w ogóle – co to znaczy "rozwiązać problem"? To jedno z tych pojęć (jak "czas"), które tym mniej się rozumie, im bardziej próbuje się je uściślić.

    Eliza to archaiczny program z 1966 roku, działał na zupełnie innej zasadzie niż sieci neuronowej.

Nie o to chodzi. Eliza jest tak prosta, jak tylko można (gdzieś widziałam listing – parę stron, głównie fragmenty wyjścia do posklejania). Udaje człowieka głównie dzięki temu, że jest sprytnie napisana – i temu, że człowiek, który z nią "rozmawia", chce w Elizie widzieć rozmówcę. W tym sensie masz myślenie w maszynie, jeśli tylko dodasz trochę myślenia (jak Hawkinga wszechświat powstający spontanicznie – wystarczy, żeby obowiązywały prawa fizyki. A skąd się wzięły prawa fizyki? No, właśnie.).

    program szachowy nigdy nie wyjdzie poza to, co mu zaprogramowano. AI generatywna – działa zupełnie inaczej

Nie, ona też nie wyjdzie poza to, co jej zaprogramowano – owszem, zaprogramowano jej inny rodzaj działania, niż programowi szachowemu, ma więcej zastosowań, ale pozostaje (złożonym, może nawet chaotycznym – w sensie teorii chaosu, czyli małe zmiany na wejściu powodują duże zmiany na wyjściu) programem. Lemowski GOD w paru miejscach wydaje się (bohaterom, ale i czytelnikowi) równie ludzki, jak ludzie, zauważyłeś? Ale (poza ironicznymi wstawkami typu "drzewko heurezy nie jest Drzewem Wiadomości Dobrego i Złego", które moim zdaniem psują efekt) on po prostu wybiera najlepszą wypłatę wg. teorii gier, na podstawie kryteriów, które mu wprogramowano, i nie może zmienić tych kryteriów – kiedy Tempe mówi, że GODowi nie chciało się liczyć, antropomorfizuje program, który nie oblicza tego, co dowodliwie, algorytmicznie nieprzeliczalne.

    Tarnina nie byłaby Tarniną i nie generowałaby takich a nie innych postów na forum, gdyby nie została poddana wcześniej treningowi – oglądając, słuchając, czytając itp. – słowem będąc karmioną terrabajtami danych.

Zanim się na tym padole zjawiłam, moi rodzice mieli pomysł, że emigrują do Nowej Zelandii. Ostatecznie nic z tego nie wyszło, ale zastanawiam się czasem, jaka bym była, gdybym się tam urodziła i wychowała. To nieszkodliwa rozrywka, ponieważ cechy mojej osobowości wynikłe z wychowania i biologii są przygodne, i moje istnienie też (może wcale bym się nie urodziła?) – i w zasadzie nic z niej nie wynika.

    przykładowo nadal nie wiemy w stu procentach skąd się bierze świadomość takiej sieci

W ogóle tego nie wiemy, więc nie udawajmy, że wiemy. Pomysł z samozwrotnością znam, owszem, czytałam o tym – ale mnie nie przekonuje. To znowu jest ta kreacja z niczego-plus-prawa-fizyki: nic-plus-prawa-fizyki to nie jest nic.

    Natomiast nie ma żadnych podstaw by uważać, że inne sieci neuronowe jakościowo się czymś od nas różnią – nie ma co mitologizować inteligencji – przytaczając stare programistyczne powiedzenie:  “jeśli coś chodzi jak kaczka, wygląda jak kaczka i kwacze jak kaczka, to musi być kaczką”.

Przepraszam Cię bardzo, ale nie ja tu mitologizuję inteligencję. (Inna rzecz, że dla mnie mitologizowanie je ma wydźwięku pejoratywnego, ale mniejsza.) Cały ten szał wokół SI wydaje mi się, bez urazy, rodzajem animizmu, wiary w osobowość materii martwej (lub przynajmniej nieosobowej). Animizm jest naturalnym wynikiem pewnych duchowych potrzeb człowieka, z cywilizacji zachodniej wyrugowanym przez chrześcijaństwo – ale chrześcijaństwo dało coś w zamian. Oświecenie, rugując chrześcijaństwo, nie dało nic – a potrzeba została. I stąd kult celebrytów, spirytyzm i tym podobne – ludzie nie chcą udawać, że są na szczycie drabinki bytu, bo wiedzą, że nie są. A skoro nie widzą tam niczego sensownego, tworzą sobie bożków. Tak to widzę.

    Jakoś pogodziliśmy się z tym, że przykładowo dźwigi są silniejsze niż nasze mięśnie

A dlaczego mielibyśmy mieć z tym jakikolwiek problem? Dźwig jest maszyną zbudowaną celowo do przenoszenia ciężarów, z którymi pojedynczy człowiek sobie nie poradzi (a grupa z trudem). Tak samo nie mam najmniejszego problemu z tym, że pralka pierze, a ja tymczasem mogę pisać długie elaboraty o tym, że nie masz racji :P To jest zupełnie inna sprawa. Mechaniczna praca dźwigu i pralki jest podporządkowana ludzkim potrzebom. Dźwig i pralka to narzędzia. Wrócę jeszcze do "Fiaska" – Kwintanie mogą odmówić kontaktu, ale GOD nie może odmówić obliczeń (kiedy go o to posądzają, antropomorfizują). Kwintanie są żywymi istotami, GOD jest narzędziem. W którymś opowiadaniu o Pirxie bohater zastanawiał się nad tym, jakie to jednak świństwo tworzyć inteligencję i robić z niej narzędzie, i miałby pełną rację – gdyby to była inteligencja, a nie jej imitacja. I nawet z imitacją ma sporo racji. Można to porównać, wybacz nieelegancki przykład, do gumowej lalki. Nie jest przecież osobą, ale jakieś to obrzydliwe, imitować osoby, żeby robić z nich narzędzia. Nie?

    wiem, że to gorzka pigułka, ale pora się pogodzić, że jeśli chodzi o inteligencję już nie jesteśmy numer jeden na tej planecie, bo nasze twory na naszych oczach stają się inteligentniejsze od nas.

To żadna pigułka – to lęk przed byciem człowiekiem. Może coś gorszego, ale zaraz muszę wyjść.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Cały ten szał wokół SI wydaje mi się, bez urazy, rodzajem animizmu, wiary w osobowość materii martwej (lub przynajmniej nieosobowej).

Wydaje mi się, że to raczej próba ustalenia stanu faktycznego, a nie kwestia wiary. Często słyszę zarzut “tworzenia sobie bożków” w kontekście badań naukowych, czy rozwoju technologii.

Inteligencja nie jest czymś, co przypisane jest tylko człowiekowi. Inteligencję posiadają również zwierzęta.

Co to w ogóle znaczy: “wiary w osobowość materii martwej (lub przynajmniej nieosobowej)”?

Vacterze, świetny wątek zapoczątkowałeś. I zrobiłeś to również świetnie. Sorry, że wdałem się w ten offtop powyżej, ale wydaje mi się, że pisanie nie na temat pod czyimś tekstem jest bardzo popularnym typem komentarza. Choć może to nie komentarz, ale zwykłe pasożytnictwo. 

A skąd się wzięły prawa fizyki? No, właśnie.

 

Przyczynowość jest jednym z praw fizyki (w sumie nie wiemy na 100% czy zawsze spełnionym, ale o to mniejsza) – pytanie o przyczynę fizyki jest próbą uprawiania metafizyki operując językiem dostarczonym przez fizykę :)

Załóżmy na chwilę rzecz niemożliwą – że istnieje Bóg (pomijam w tym momencie całą wewnętrzną sprzeczność tego pojęcia i sprzeczność atrybutów większości bóstw dostarczanych przez rozliczne religie z doświadczeniem). Więc: istnieje Bóg, który tworzy prawa fizyki.  Skąd się wziął? No, właśnie.

 

Nie, ona też nie wyjdzie poza to, co jej zaprogramowano – owszem, zaprogramowano jej inny rodzaj działania, niż programowi szachowemu, ma więcej zastosowań, ale pozostaje (złożonym, może nawet chaotycznym – w sensie teorii chaosu, czyli małe zmiany na wejściu powodują duże zmiany na wyjściu) programem.

W tym samym sensie, my też nie wyjdziemy poza to, co nam “zaprogramowano”. Jesteśmy tak samo ograniczeni, a może nawet bardziej – przez nasze wewnętrzne hardware i software. 

 

Oświecenie, rugując chrześcijaństwo, nie dało nic – a potrzeba została. I stąd kult celebrytów, spirytyzm i tym podobne – ludzie nie chcą udawać, że są na szczycie drabinki bytu, bo wiedzą, że nie są. A skoro nie widzą tam niczego sensownego, tworzą sobie bożków. Tak to widzę.

 

Zgadzam się. Jednak to, że jesteśmy wylęknionymi zwierzątkami, które chętnie by okiełznać swój strach wymyślają bogów, boginie, duchy i potwory, nie oznacza jeszcze, że te twory naszej wyobraźni rzeczywiście istnieją. To dowodzi jedynie słabości naszych umysłów. Tym się żywią religie.

 

AP

Wydaje mi się, że to raczej próba ustalenia stanu faktycznego, a nie kwestia wiary. Często słyszę zarzut “tworzenia sobie bożków” w kontekście badań naukowych, czy rozwoju technologii.

 

Właśnie. A chodzi bardziej o to, żeby odczarować zwykłą chemię, która sprawiła, że myślimy. Uznaliśmy, że jesteśmy niezwykli dlatego, że potrafimy przetwarzać symbole. Jak widać – dzieła naszych rąk – też potrafią.

Nie ma nic złego przecież w tym, że myślimy dzięki synapsom. Nie potrzebujemy do tego żadnej magii, midichlorianów czy matafizyki.

 

 

entropia nigdy nie maleje

    Inteligencja nie jest czymś, co przypisane jest tylko człowiekowi. Inteligencję posiadają również zwierzęta.

Oczywiście, mówiłam coś innego?

    Często słyszę zarzut “tworzenia sobie bożków” w kontekście badań naukowych, czy rozwoju technologii.

Nie miałam na myśli "zabawy w boga", tylko – no, właśnie:

    Co to w ogóle znaczy: “wiary w osobowość materii martwej (lub przynajmniej nieosobowej)”?

To znaczy, że się spieszyłam i nie zdążyłam tego sensownie ująć. A chodziło mi o przypisywanie osobowości rzeczom, które jej nie mają, na zasadzie np. greckich nimf w rzekach (uosabianie różnych elementów przyrody), albo lepiej shintoistycznych kami – kami mogą "mieszkać" w przedmiotach zrobionych przez ludzi. W tym sensie nie wierzę w SI tak samo, jak nie wierzę w krasnoludki (i między innymi dzięki temu mogę z przyjemnością czytać o jednym i drugim). To uosabianie nie jest niczym złym, często nawet nie jest niczym niekorzystnym (ludzie mają niepokojącą tendencję do niszczenia wszystkiego, co nie jest osobą i nie może oddać), ale szacunek wobec narzędzi to jedno, a podporządkowywanie się im jako "mądrzejszym" – to co innego. I podporządkowywania się narzędziom wolałabym tu uniknąć, chociażby dlatego, że – ułatwiając życie – szkodzi człowiekowi.

 

Może powinnam doprecyzować, co tu rozumiem przez osobowość – otóż: charakter, wolę (niekoniecznie, ale zwykle także sprawczość) i samoświadomość. Jeśli przed wejściem do rzeki musisz poprosić rusałkę, żeby Cię przepuściła, bo inaczej się obrazi i może Ci zrobić krzywdę, to przypisujesz jej to wszystko: charakter, czyli określone dyspozycje i upodobania; wolę (i potencję) działania w sposób, który jej się podoba; i poczucie bycia sobą, bez którego wola (ani bycie obrażoną) nie ma sensu.

    pytanie o przyczynę fizyki jest próbą uprawiania metafizyki operując językiem dostarczonym przez fizykę :)

W zasadzie, to przez metafizykę XD

    W tym samym sensie, my też nie wyjdziemy poza to, co nam “zaprogramowano”. Jesteśmy tak samo ograniczeni, a może nawet bardziej – przez nasze wewnętrzne hardware i software.

Metafora. Jasne, że jesteśmy ograniczeni, ale czy w ten sam sposób?

    Jednak to, że jesteśmy wylęknionymi zwierzątkami, które chętnie by okiełznać swój strach wymyślają bogów, boginie, duchy i potwory

Powiedziałam coś o strachu? Nie. Nie chodzi o strach, już bardziej o te Adamsowskie wróżki (pamiętasz, "nie wystarczy ci, że ogród jest piękny?"). O wyjaśnienie faktu naszego rzucenia w świat, który nie poddaje się naszej woli.

    nie oznacza jeszcze, że te twory naszej wyobraźni rzeczywiście istnieją

Ekhm. Ale wiesz, że właśnie obalasz swoje stanowisko? XD Bo to duchy w maszynie są naszym zmyśleniem. A ja nie mówiłam, że spirytyzm jest prawdziwy. Punkt dla mnie heart

    Uznaliśmy, że jesteśmy niezwykli dlatego, że potrafimy przetwarzać symbole.

Kto niby tak uznał? Wnioskowanie idzie raczej w drugą stronę. Poza tym – "przetwarzanie" też jest wieloznaczne.

    A chodzi bardziej o to, żeby odczarować zwykłą chemię, która sprawiła, że myślimy

Ale dlaczego właściwie chcemy ją odczarować? Zastanawiałeś się nad tym? Bo to ciekawe pytanie.

    Nie ma nic złego przecież w tym, że myślimy dzięki synapsom.

A powiedziałam tak? Oczywiście, że nie ma. Sęk w tym, że sama fizyka to za mało.

    Nie potrzebujemy do tego żadnej magii, midichlorianów czy matafizyki.

Metafizyka to nie magia, tylko co, co pod (etymologicznie "obok", ale naprawdę pod) fizyką. Bo już sama fizyka zakłada pewne prawa – właśnie – metafizyczne.

 

ETA: Philip Dick (z pamięci, a zważ, że Dick był w filozofii obcykany – to cytat z książki w książce) “Bóg nie jest niczym nadnaturalnym. Stanowi pierwszy i najbardziej naturalny sposób zaistnienia czegokolwiek.” Skrót dwóch tysięcy lat ontologii w dwóch zdaniach.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

AP

 

Dzięki za komentarz. Z jednej strony pasożytnictwo, z drugiej strony czasem jest to jak wydziobywanie gorszych pasożytów z sierści przez małe ptaszki. Dziubią sobie i dziubią, a nawet to bywa przyjemne. Chyba, że Zeus Admin Fantaolimpu ustrzeli z pioruna ptaszki zostawiając wypalony z trawy krater.

Nowa Fantastyka