- Hydepark: Mityczny Bohater, czy bohater z przypadku?

Hydepark:

Mityczny Bohater, czy bohater z przypadku?

Kogo wolicie: bohatera, który został przepowiedziany i ma walczyć z wszechobecnym złem, czy też może kogoś, kto z przypadku wplątał się wielkie intrygi? A może znacie kogoś pomiędzy?

 

I jak myślicie, jaki typ łatwiej stworzyć?

 

Ja osobiście wolę bohaterów, którzy przypadkiem się w coś wplątują. Np. uwielbiam Rincewinda, który zawsze jest tam, gdzie nie trzeba ;)

Komentarze

obserwuj

Nie cierpię przepowiedni, przeznaczenia i w ogóle całej tej epickiej otoczki. Również wolę bohaterów, którzy przypadkiem w coś się wplątali, a na dodatek są niezdarni lub mają wiele innych z pozoru negatywnych cech, które opisane są w zabawny sposób. Moim ideałem pod tym względem jest Pirx, a z fantasy też Rincewinda bym wymieniła :)

ja wolę bohaterów z przypadku, bo są zdecydowanie ciekawsi i bliżsi normalnemu człowiekowi;P przepowiednie i te innego rodzaju bajery bywaja wkurzajace.

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Stawiam na bohatera, który z przypadku wpieprzył sie w Wielką Przepowiednię. Sporo takich było, ale nadal mnie bawią.

Jeśli książka jest dobrze napisana i ciekawa, to mi osobiście oba typy podejdą. I przypadkowy fajtłapa i heros z legendy.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Oba typy mi odpowiadają, pod warunkiem, że są to bohaterowie ciekawi i obsadzeni w zajmującej historii (ale przyznam, że w ostatnich miesiącach czytania, częściej natknęłam się na bohaterów wplątanych). Równocześnie zastanawia mnie, jak wyglądała by historia, w której przepowiedziany bohater „w nosie ma" przepowiednię ;). Być może znacie i możecie polecić książki opierające się na takim założeniu?

Miałem napisać, że najfajniejsi są z przypadku, ale potem sobie przypomniałem Endera i już nie jestem taki pewien.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

O ile bohater jest dobrze skonstruowany, może być taki i taki.
Znacznie trudniej napisać dobrego przepowiedzianego, po drodze trzeba ominąć wiele pułapek wiodących do banału. Stad pewnie ostatnio przewagę maja przypadkowi.

Mi pasują oba modele, jeśli fabuła ciekawa i fajnie napisana.

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Zgadzam się z przedmówcami - jeśli bohater jest dobrze zarysowany, a historia ma ręce i nogi, nie ma dla mnie znaczenia, czy to bohater legend, czy bohater z przypadku. Ważne, by wszystko trzymało się kupy i dobrze się czytało :).

Aktegey, film "Pierścień Nibelungów". Tam jest akurat klątwa pierścienia, ale główny bohater ma ją serdecznie w dupie. I ciekawe rzeczy z tego później wynikają.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Być tam, gdzie akurat nie trzeba, to zupełnie inna bajka. Przypadek, ale nie bohater z przypadku. Tak myślę...

AdamKB mysle, ze "bohater z przypadku", ale nie taki, ktory akurat znalazl sie tam, gdzie nie trzeba, to np. Han Solo, ktorego motywacja sa pieniadze i kobieta, ale ktory ze wzgledu na nie dokonuje bohaterskich czynow, dojrzewa etc. I przeciwko takim nic nie mam.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Tja, ale takie dwie drogi bohatera ograniczają fabułe do epickiej fantasy. A są przecież inne gatunki i całkiem inni bohaterowie :)

W klasycznej fantasy nie przepadam, gdy bohater od początku jest Bohaterem. A czy w tle jest przepowiednia czy nie, to bez znaczenia. "Od zera do bohatera" - fantasy czytałem w wieku nastu lat, przyjemnie było móc identyfikować się z postaciami z książek, i to pewnie jest jedna z przyczyn fenomenu tego podgatunku fantastyki. Młody czytelnik w bohaterze widzi siebie, bardzo mocno odczuwa i przeżywa opisywane przygody.

Zrobiłem w głowie przegląd książek i filmów fantasy, które naprawdę lubiłem, i nie znajduję reguły: w "Hobbicie" żadnej przepowiedni nie było, a w "Opowieściach z Narnii" - i owszem. Uwielbiałem i "Gwiezdne wojny", i sagę o mrocznym elfie Drizzcie. Chyba przepowiednia nie miała nic do rzeczy.

A ja lubię, kiedy bohater w kłopoty wplątuje się celowo ;) Tak jak Han Solo właśnie. Dla pieniędzy, dla zgrywy, dla zdobycia baby, dla świętego spokoju ;) A potem okazuje się, że nie jest tak różowo, jak miało być. Albo, co gorsza, że trzeba się zaangażować emocjonalnie. A na końcu - że już nie ma wyjścia. Ale takich bohaterów też robi się ostatnio na pęczki - mam wrażenie, że nawet na forum łowcy wampirów mnożą się w zastraszającym tempie.

W "Gwiezdnych wojnach" nie ma mowy o przepowiedni? A Anakin Skywalker? :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Hmmm.... znam Gwiezdne Wojny nie tak źle, ale przepowiedni sobie nie przypominam. Anakina nie chcieli przyjąć na Jedi bo był zbyt duży, a potem przekabacili go na Złą Stronę Mocy, bo był potężny. Przepowiedni jakoś nie umiem to umieścić. Może zrobi mi ktoś przypomnienie z tematu?

Anakin był przepowiedziany jako ten, który przywróci równowagę mocy we wszechświecie. Rycerze Jedi od lat szukali tego, o którym mowa w przepowiedniach, aż w końcu w "Mrocznym Widmie" go odnajdują. To dlatego Kenobi odkupuje chłopca i jego matkę od właściciela. Motyw tej przepowiedni jest kontynuowany w "Zemście Sithów", gdzie okazuje się, że wprawdzie przywróci tę równowagę, ale w zupełnie inny sposób, niż to oczekiwali Rycerze Jedi.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Ja tworzyłam oba typy (tworzenie bohaterów to jedna z niewielu rzeczy które w pisaniu sprawiają mi przyjemnośc). Generalnie z kimś "z przypadku" łatwiej się zidentyfikować, bo to przecież mogło spotkać każdego. Czytelnicy tak lubią. Jak na mój gust bohater "z przypadku" jest łatwiejszy. Po prostu się wplątuje nie tam gdzie trzeba i rach ciach, cokolwiek zrobi, i tak będzie dziwne, więc psychologicznie prawdopodobne jest tutaj dokładnie wszystko.
Z kimś "namaszczonym" jest więcej roboty. Po pierwsze, ludzie nawykli do rozkazywania albo wychowani w atmosferze przepowiedni/własnej niezwykłości myślą inaczej niż zwykli śmiertelnicy. W naszym świecie powszechnej równości jest to trudne do wyobrażenia (bo każdy używa takiego samego papieru toaletowego, niezależnie od tego czy zarabia 1000 czy 10000 złotych/miesiąc). Ktoś, kogo wychowywano do rządzenia powiedzmy w świecie fantasy nie myśli jak prosty żołnierz. Wie, że ma ludzi pod sobą, zobowiązanie wobec Boga/bogów, wrogów, ogromną odpowiedzialność etc. To bywa trudne do wyobrażenia.
Poza tym kwestia własnej niezwykłości... ja tam nie wiem jak Wy, ale ja jakaś niezwykła nie byłam i nie jestem. Ani w szkole (uczyłam się bardzo dobrze, ale nie, nie należałam do geniuszy), ani na uniwersytecie ani teraz. Czy każdy "niezwykły" bohater to taka fanstastyczna "Paris Hilton"?  Tu generalnie trzeba się zdrowo nastarać żeby całośc wyszła prawdopodobna psychologicznie. 
Myślę, że to jest trochę niewyeksplorowany ląd (URTUR, pełna zgoda!) i... właśnie pracuje nad taką fabułą, haha, może nie skończę na banale.
W sumie moim ulubionym bohaterem "namaszczonym" jest Ender. To jest dobra postać.
Bohaterowie z przypadku...  Ged z "Czarnoksiężnika z Archipelagu"?

Przypadek czy przepowiedznia, nie wiem. Jak dla mnie przepowiedznia to kilkanaście dodatkowych stron do książki, mityczne gadki w stylu "To było ci przeznaczone!!!" wykrzykiwane przez jakąś czarownicę. Jak np. w Harrym Potterze. Przepowiednia daje klimat, tajemniczość, magia, itp. czyli fantastyka, a bohaterowie z przypadku? Też są dobrzy. Zależy od autora i książki.

Najbardziej irytującą mnie postacią był z kolei bohater "Mistrza Zagadek". Ten to już w ogóle walczył z przeznaczeniem tak jak trzylatek walczy z mamą, która wpycha mu zmiksowaną papkę do buzi. Potworność. Rozkapryszony i przede wszystkim nieodpowiedzialny górniarz.

A ja opowiadam się po trzeciej drodze - bohater, który świadomie podejmuje działanie, bez żadnego przypadku czy Przeznaczenia.

Kiedyś zaczełam pisać powieść o tytule "Czarownica (nie) z wyboru". I nieskromnie powiem, że motyw który tam zamieściłam bardzo mi przypadł do gustu. Główna bohaterka nie uznaje czegoś takiego jak czary, wiedźmy, czy elfy, mimo iż nie od dziś wiadomo, że istnieją. Przypadkiem trafia na wilkołaka, który z nią będzie mieszkać, poznaje elfkę-motocyklistkę a przy okazji dowiaduje się, że jest czarodziejką, chociaż z całego serca nienawidzi tej części rzeczywistości. Od samego początku, niemal do samego końca sprzeciwia się temu wszystkiemu, dzięki czemu udowadnia, że można opanować magię, nie stając się wiedźmą, a nawet niszczy "główną złą", która okazuje się panować nad ciałem jej własnej babci. Nawet więcej: chociaż magii nienawidziła, sama okazała się nią być. Dzięki temu, że była przeciwna staniu się bohaterką, przeciwna dopełnianiu "przeznaczenia" (może nie tyle, co przeciwna, ale w takie "bajki" nie wierzyła) dokonała więcej, niż ktokolwiek się mógł spodziewać. Bo robiła to "co trzeba było zrobić już od dawna".;)

Myślę, że fantastyce jest potrzebny mit jako taki. Jakiś element cudowności, dla którego sięga się po fantastykę. A losy bohatera, w uproszczeniu... czy rządzi nimi przeznaczenie, czy przypadek - to kwestia konstrukcji świata i konstrukcji fabuły. Przeznaczenie nie musi wynikać z przepowiedni, ale np. z urodzenia, z pochodzenia, powstać jako skutek eksperymentów alchemicznych czy naukowych. Albo może być wynikiem jakiegoś wydarzenia z przeszłości, działania bogów itp. Nawet sama konieczność walki jednej siły z drugą nie oznaczać walki Dobra ze Złem (np. Fundacja, Perfekcyjna niedoskonałość), chociaż do tego konfliktu zwykło się upraszczać.
@lady madder O której konstrukcji losów bohatera lub wersji świata piszesz?

> Misiael
A ja opowiadam się po trzeciej drodze - bohater, który świadomie podejmuje działanie, bez żadnego przypadku czy Przeznaczenia.

"Siły przeznaczenia i przypadku trzymają całe światy na swoich szlakach. Jakże więc może znaleźć się pomiędzy nimi miejsce na coś tak słabego i kruchego jak ludzka chęć?"
Taki sobie cytat w odpowiedzi. :P

@Erreth wcześniej pisałam z przepowiedniami, ale zauważyłam, że wtedy moi bohaterowie staja sie tacy... zbyt idealni, obdarzeni mocami, jedyni w swoim rodzaju. Teraz staram sie pisać o zwykłych ludziach w niezwykłych okolicznosciach. Choć nie powiem, że zawsze udaje mi się utrzymać tą koncepcję.
A w chwili obecnej... jest to zdecydowanie zwykły bohater.

Nowa Fantastyka