- Hydepark: Maciej Parowski dziesięć lat temu...

Hydepark:

Maciej Parowski dziesięć lat temu...

...spisał swoje SPOSTZEŻENIA REDAKTORA. IHMO wielu użytkowników tego portalu należałoby zobligować do szczegółowego i wielokrotnego zapoznania się z nimi. Dodatkowo część zatytułowaną „Teoretyk" powinni sobie wydrukować i powiesić w dobrze widocznym miejscu. Tak mi się jakoś ten artykuł aktualnego naczelnego NF przypomniał, gdy przeczytałam dyskusję pod kilkoma tubylczymi tekstami. Ktoś się ze mną zgodzi? A kto jest wręcz przeciwnego zdania?

Komentarze

obserwuj

Tak mi się jakoś ten artykuł aktualnego naczelnego NF przypomniał

A to Parowski jest naczelnym...? Ale sie ten świat szybko zmienia, cholerka... A przysiągłbym, że jeszcze wczoraj był Winiarski... 

No to się zacznie... Albo przeciwnie, cisza głucha, potem pył zapomnienia pokryje...
Odniosę się w tej chwili do jednej tylko kwestyjki. Za to podwójnej. Przy całym szacunku dla Pana MP (bo szacunek żywię), nie mogę się zdobyć na zapomnienie Jego dwóch wypowiedzi. Starszej, z zarżniętego forum, i ostatniej z wywiadu. Ta ostatnia przypomniała mi poprzednią, dodam dla porządku. Wszyscy jesteście bandą niespełnionych nieudaczników (albo bardzo podobnie, wykopalisk przeprowadzać nie chce mi się), strona pełna jest zawistnych kutafonów, patrzących, jak komu dowalić (uwaga jak przedtem).
Cenię jasne wypowiedzi, ale nie w tym tonie, gdy są publicznymi.
Na razie to wszystko z mojej strony.

Zastępca naczelnego to także naczelny, a ponieważ wzmiankowany naczelny jest naczelnym działu literatury polskiej NF, dla piszących tutaj powinien być bardziej naczelnym niż naczelny naczelny.

Idąc dalej, grafoman próbuje tak przedefiniować literackie powinności, ideały, kryteria, by wywalczyć przestrzeń dla tego typu prozy, jaką czuje się na siłach uprawiać. A to znaczy bezbarwnej, naśladowczej, prostej, pozbawionej magiczności, nie opłaconej żadną duchową ceną, powtarzającej sprawdzone konwencje i motywy.

Tja. Zadziwiające, że akurat niemal wyłącznie taki szajs pojawia się ostatnio w Prozie polskiej... Nie, zaraz... czyżby zawsze tak było?  


Pisarze jako bohaterowie literaccy w 80 procentach przypadków zostali stworzeni przez grafomanów.

Na Wielkiego Cthulhu, co za brednie... No to wychodzi na to, że King jest Królem grafomanów.

A kto jest wręcz przeciwnego zdania?
A na przykład (jakże by inaczej!) ja. Z Parowwskim nigdy się nie zgadzałem - zwłaszcza w doborze opowiadań*.

Przede wszystkim - przy ocenie tekstu nie bierze się pod uwagę człowieka. Nawet największy dyslektyk może kiedyś napisać coś zajebistego. A jak pisze tandetę i jeszcze do tego się pieni, to takie listy wywalamy do kosza. I już. Po co się nad tym rozwodzić? Gazeta/czasopismo to interes, którym zarządzają konkretne osoby. Interes, jak to interes, ma przynosić zysk - i jeśli "osobie prowadzącej interes" produkt wydaje się za kiepski do sprzedaży, to się ów produkt wywala. Czy kierowniczka sklepu pisze rozprawy o psychice producentów, którzy próbują wcisnąć jej chłam? Nie, po prostu chłamu nie bierze i tyle.

 

dla piszących tutaj powinien być bardziej naczelnym niż naczelny naczelny.

Coś chyba nie bardzo. To raczej ten Naczelny Naczelny może wywalić na bruk tego drugiego "naczelnego"... A idąc takim tokiem nazewnictwa, to ja jestem naczelnym swojego biurka.

 

* Uprzedzając wielce błyskotliwych userów - nie, nigdy nie wysyłałem nic do NF...

Mnie Adamie nie idzie o p.Parowskiego, ale o spostrzeżenia zawarte w jego felietonie.  Fakt, że to akurat on napisał „Kwadrans z grafomanem" jest dla mnie drugorzędny, równie dobrze mógłby zostać napisany przez innego redakcyjnego wyjadacza. Zalinkowałam go, bo czasem czytuję  teksty w dziale ukrytym pod rozgrzanym do czerwoności przyciskiem „Opowiadania" i bywa, że  nie potrafię wyjść z podziwu nad brakiem samokrytycyzmu i samouwielbieniem ich autorów.  Są wstrząśnięci niedocenieniem  ich, jak to sami określają, „dzieł", niskimi ocenami, czepianiem się stylu, ortografii, interpunkcji i braku zrozumienia dla głęboko ukrytego przesłania. Czasem odnoszę nawet wrażenie, że jedyną literaturą, jaką cenią i czytają, jest ich własna tfurczość. Z mojej strony chwilowo tyle - mam nielimitowany czas pracy, więc muszę się do niej właśnie zabrać.  Ale rzucę jeszcze dziś okiem na efekty pogmerania  kijem  w mrowisku.

 Są wstrząśnięci niedocenieniem ich, jak to sami określają, „dzieł", niskimi ocenami, czepianiem się stylu, ortografii, interpunkcji i braku zrozumienia dla głęboko ukrytego przesłania.

No to pewnie nie będziesz miał problemów z podaniem linków do przykładów. 

Baskerville, efekty pogrzebania kijem w mrowisku będą raczej takie sobie, czyli standardowe. Vide inne tematy, poświęcone szeroko rozumianemu ocenianiu.
Taki tekst mógł był wyjść spod pióra każdego obserwatora zmian, dokonujących się na rynkach czytelniczym i pisarskim. Równia pochyła. Przykład, jak dla mnie sztandarowy (tak, natychmiast taki) to "Przedwiośnie żywych trupów". Własnego pomysłu brak, za modą trzeba nadążać... Do dna już niedaleko.
Skrzywdzeni ocenami, czepianiem się ortografii i całej językowej reszty. Czy w szkołach przestali uczyć czegokolwiek z tego zakresu? Czy mamy do czynienia ze zwykłymi niechlujami, którzy uważają, że dość, aby coś jakoś zostało napisane, bo sam fakt posiadania umiejętności pukania w literki na klawiaturze już nobilituje? Nie wiem, nie wiem, nie wiem --- i coraz słabsza jest moja chęć dowiedzenia się. Być może dlatego, że odkąd pamiętam, byłem pilnowany przez dziadków i rodziców, abym mówił i pisał po polsku. Może dlatego, że za moich czasów jeszcze nie było spieprzonego przez wybitnego reżysera filmu zamiast wizyty w teatrze.
Zacytuję (niedokładnie) samego siebie z któregoś komentarza. Za kilkanaście lat do czytania nadawać się będą jedynie białe kruki z antykwariatów.

 w_baskerville: Tak mi się jakoś ten artykuł aktualnego naczelnego NF przypomniał (...)

Mortycjan: A to Parowski jest naczelnym...? Ale sie ten świat szybko zmienia, cholerka... A przysiągłbym, że jeszcze wczoraj był Winiarski... 

Tak dla porządku: Redaktor Parowski był aktualnym naczelnym w czasach, gdy pisał zalinkowany artykuł. :)

Tak dla porządku: Redaktor Parowski był aktualnym naczelnym w czasach, gdy pisał zalinkowany artykuł.

Tak mi się jakoś ten artykuł aktualnego naczelnego NF przypomniał


Z posta w_baskerville'a wynika, że chodzi "aktualnego teraz" a nie "aktualnego kiedyś". 

Dlatego dodałem buźkę, chociaż widzę teraz, że powinna ona wyglądać tak: ;) .

O zalinkowanym tekście: Myśli wyrażone w tekście nie są odkrywcze, chociaż dla tamtych i obecnych czasów charakterystyczne. O ile Kres pisał o tych sprawach dobitnie (w 1999), ale z zachowaniem szacunku do ludzi, to u MP tego szacunku brak. Tak bardzo podniecające jest użycie obelgi grafomana w stosunku do młodych ludzi, którym wydaje się, że potrafią pisać? Czysta niechęć i pogarda. Jeśli praca redaktora od literatury polskiej polega na czytaniu masy beznadziejnych tekstów, to może powinien się z tym pogodzić. Widać symptomy wypalenia zawodowego. Ale takie odruchy wymiotne zostawia się za drzwiami własnego domu albo knajpy ‘wyłącznie dla wybitnych redaktorów i docenionych artystów’. Profesjonalny policjant nie nazywa publicznie wszystkich przestępców degeneratami. Profesjonalny nauczyciel nie nazywa publicznie mniej zdolnych uczniów debilami (nawet jeśli nimi są). Profesjonalny redaktor działu literackiego nie nazywa grafomanami ludzi, którzy dają mu pracę (nawet jeśli 99,99% z nich rzeczywiście nie ma talentu). Dorosły człowiek potrafi powstrzymać publiczne wybuchy frustracji.

O ‘opowiadaniach’ z portalu i ich autorach: Są pozbawiani pewnych umiejętności? To proszę wskazać im, jakie mają braki. Krótko, treściwie, bez obrażania. Jeśli jesteśmy starsi od większości z tych autorów, dajmy im dobry przykład. Obrzucając ich łajnem nie możemy wymagać, żeby go w naszą stronę nie odrzucali. Wyrozumiałość, ale bez pobłażania. Nie dajecie rady? To lepiej wstrzymać się od zabierania głosu i opanować odruch wstawiania ‘3’, zamknąć przeglądarkę i iść na spacer. Nie ma obowiązku zmieniania świata.

Praktycznie to samo innymi słowami. No i szerzej.
Z jedną różnicą. Niech MP zostanie, bo jak się NF całkowicie wypełni takimi różnymi tekścikami...

Zalinkowany tekst Parowskiego bardzo dobry. Niestety, prawda boli. A prawda pozbawiona bawełny, tym bardziej.

...always look on the bright side of life ; )

Bawełna w tym przypadku oznacza odrobinę więcej taktu? No, ludzie chyba wolą chodzić w bawełnie, a nie w lnianych rzeczach, jeśli domyślasz się, co mam na myśli.

w_baskerville , wielkie gratki za link. Idealnie wpisujesz się do Loży NF. Naczelny Naczelny powinien wziąć pod rozwagę :P

Czytałam już kiedyś ten tekst. Zanim powstał ten portal i zanim w ogóle zaczęłam czytać opowiadania umieszczone w internecie. Wtedy potraktowałam go jako trochę za ostry. Dziś mam odmienne zdanie na ten temat.

I cóż w tym artykule jest ostrego? Jest to rzeczowa krytyka tych wszystkich, którzy nie chcą się niczego nauczyć, zakończona pełnym nadziei przykładem autorów, którzy potrafili przekroczyć własne ograniczenia. Jest to więc tekst bardzo optymistyczny (choć nie dla tych, którzy z upodobaniem kiszą się we własnych frustracjach).

Widzę, że dostało się redaktorowi MP. Przyznam się, że mnie troche dziwi jego postawa - wielki redaktor, który flekuje nędznych grafomanów. To takie płytkie - każdy ma kompleksy i jakoś je leczy, ale żeby od razu tłuc słabszych... Poza tym - kiedyś, kiedy jeszcze zbierałem wszystkie Fantastyki, czytałem je dla opowiadań zagranicznych. Z polskimi bywało różnie, ale raczej poziomo niż pionowo.

O czym ty piszesz Maxenciuszu? Kto kogo flekuje? Rany boskie! Czy forma felietonu jest ci znana? A prawa felietonisty? E, szkoda gadać.

Prawa felietonisty i owszem. Ale brak szacunku okazywany w tak ostentacyjny sposób? Nie udawaj, że tej pogardy tam nie ma. A to już jest daleko poza ramami felietonu czy nawet wypowiedzi publicznej. I widzę, że nie tylko IMO. Jeśli MP jest/chce być autorytetem, to niech zachowuje poziom. Chyba muszę być grafomanem, skoro tekst mnie 'tak zdenerwował' :) Stary, niepoprawny grafoman.

w baskerville - owszem, znam formę felietonu. Znam ją całkiem nieźle. I zapewniam Cię, że istnieje spora różnica pomiędzy tym, gdy felietonista wyśmiewa polityków, sportowców czy kogo tam ma ochotę, bo na ich poczynania nie ma wpływu, a tym, kiedy autor wyśmiewa ludzi, którzy się do niego garną, od niego zależą. Redaktor naczelny pisma drukującego opowiadania wyśmiewa się z autorów tychże opowiadań - a wszak między niepublikowanym grafomanem a niepublikowanym geniuszem z obiektywnego punktu widzenia różnicy nie ma żadnej.
Wiem, że felietonista może wiele - ale też wiem, że są różnice między tym, co można, a tym, co wypada.

O tekst Maćka Parowskiego „Kwadrans z grafomanem" również kiedyś zahaczyłem. Tezy są ze wszech miar słuszne - poparte wieloletnim doświadczeniem.

Pojawiają się zarzuty, że Maciek Parowski obraża.... Kogo...???

Każdy, kto uczy się pisać przechodzi przez etap grafomaństwa (tak Panie Maćku, zgodnie z rozwinięciem pana tezy: Pan też był kiedyś grafomanem). I jest to oczywiste. Niektórzy przechodzą go w wieku lat kilkunastu inni kilkudziesięciu. Niektórzy z grafomanów przeistaczają się w pisarzy. Większość jednak nie ma czasu lub talentu i pisanie porzuca.

I wiek początkującego „pisarza" nie ma tu znaczenia, ale o fakt czy dana osoba posiada zdolność do krytycznego oceniania samego siebie, czy też nie.
Jeśli kandydat na pisarza, zwany grafomanem (Maciek trafia tu po prostu w sedno) nie posiada tejże cechy (tj. samokrytycyzmu) - nie posiada też podstawowej cechy, która pisarzowi jest niezbędna, jak kowalowi młot: empatii.

Jeśli grafoman „nie czuje innych ludzi", nie wie co to cudzy ból, strach, radość i szczęście - nigdy nie będzie umiał pisać i opisywać. Owszem, może nawet nauczyć się poprawnego warsztatu, ale jego teksty będą durne, nudne, głupie i odtwórcze.
Poza tym, brak empatii sprzyja rozwijaniu się psychoz (które Maciek tak ładnie opisuje w swoim tekście).

Podsumowując: Uważam, że Maciej Parowski opisał świat grafomanów z perspektywy redaktora naczelnego, który z grafomaństwem musiał się użerać - stąd ten styl.

P.S. Miałem kiedyś przyjemność wysłuchać krytyki Pana Maćka. W jednej chwili z nadętego grafomana, który uważał, że tekst jest wspaniały - stałem się realistą. Maciek powiedział mi to samo co żona (która nigdy żadnej książki nie przeczytała, ale którą do przeczytania swoich wypocin zmusiłem). Postacie płaskie, bez wyrazu, akcja przewidywalna, itp.

I wiecie wtedy zrozumiałem, że ma rację. Kazał próbować, pracować. Nie jest taki zły.

Minęło kilka lat, a ja dalej nie jestem gotów, żeby przedstawić Panu Maćkowi jakiś tekst.

Jeszcze nie teraz.

 

Pozdro.. dla kolegów grafomanów...

Nara...

bardzo dobry tekst (mówię o artykule) i nie widzę w nim niczego niestosownego, czy obrażającego kogokolwiek.

Nowa Fantastyka