- Hydepark: Operacja "Interpretacja"

Hydepark:

Operacja "Interpretacja"

Miałem sen... chociaż nie, właściwie to w ogóle nie mogłem spać. Dzięki temu przemyślałem kilka rzeczy. Przyszedł mi też do głowy pewien pomysł, ale o tym później.

 

Wszyscy doskonale wiemy, co to jest interpretacja. Poloniści męczą nią dzieci i młodzież w szkołach. Każdy z nas przeżył to na własnej skórze. Interpretując tekst, odwołujemy się do podświadomości autora, sytuacji społecznej jaka panowała podczas pisania utworu, zwracamy uwagę na konwencję, w której jest utrzymany i wiele innych czynników mogących wpłynąć na jego odbiór. Na tym opiera się klasyczna interpretacja utworu literackiego. To swego rodzaju narzędzie do czytania tekstów, a narzędzia, jak wiemy, kojarzą nam się z pracą, obowiązkami – nic przyjemnego, wiem. Kto nam jednak zabrania używać tego instrumentu jako zabawki? Nikt, dlatego wielu z nas (a z pewnością ja sam) tak go traktuje. Wolna interpretacja, nieograniczona żadnymi regułami, niezależna od zewnętrznych czynników, a jedynie od umysłu i fantazji interpretatora, daje nieraz zadziwiające efekty. Właściwie to już chyba dekonstrukcja, choć przyznam, że nigdy nie byłem pewien dokładnego znaczenia tego słowa (jeżeli jestem w błędzie, na pewno zaraz się o tym dowiem;) ). Tyle rozmyślań, przejdę więc do mojego pomysłu.

 

Hołdując zasadzie, że: człowiek nie dorasta, zamienia tylko kredki na długopis; uważam, że wszyscy wciąż w głębi duszy pozostajemy dziećmi i w związku z tym proponuję zabawę. Od trzech lat zastanawiam się nad czterema linijkami pewnego tekstu. Tak już mam – lubię wracać do różnych rozmyślań. W efekcie, w końcu znalazłem najodpowiedniejszą, ze swojego punktu widzenia, interpretację i napisałem na jej podstawie opowiadanko, po drodze jednak nosiłem się z wieloma innymi myślami. Skoro w głowie jednego człowieka, mogło powstać kilka wersji odczytu jednego fragmentu, to na ile różnych sposobów może go zinterpretować większa grupa ludzi, ukształtowanych przez inne nieraz środowiska, o odmiennych poglądach i zainteresowaniach, obdarzonych dodatkowo sporą dozą fantazji? Chętnie bym to sprawdził. Nie ma znaczenia, pod jakim kątem będziecie „czytać" zamieszczone poniżej słowa. Nieważne czy swą interpretację zapiszecie jednym słowem, jakąś uwagą, sentencją, dłuższym tekstem, czy nawet wierszem – styl nie ma tu większego znaczenia, liczy się tylko treść. Jak w KSW – wszystkie chwyty są dozwolone. No może z wyjątkiem słownych chwytów poniżej pasa, bo wówczas nasz dj Jajko znów będzie zmuszony, ku swej wielkiej rozpaczy, zareagować impulsywnie:D

 

Początkowo miałem zamiar, Przedstawić własny pogląd wstawiając napisane wcześniej opowiadanie. Doszedłem jednak do wniosku, że może to być odebrane, jako jakaś rozpaczliwa próba zwrócenia uwagi na własny tekst. Dlatego też rezygnuję z tego pomysłu i umieszczę swoją interpretację w komentarzu, tak jak wszyscy. Tak będzie uczciwiej.

 

 

Nie wiem czy ktoś zdecyduje się przyłączyć do mojej zabawy. Jeżeli tak, podaję instrukcję obsługi:

 

1. Przeczytajcie uważnie poniższy tekst.

 

2. Zastanówcie się nad jego znaczeniem.

 

3. Zanotujcie swoje myśli, ale jeszcze ich nie wstawiajcie. Aby nie sugerować się opiniami innych, ujawnijmy swoje interpretacje jednego dnia, np. 1 października.

 

4. Nie wiem czy dojdziemy do tego punktu. Jeżeli pomysł zyska zwolenników i pojawi się trochę postów, wówczas w tym miejscu powinna się narodzić dyskusja. W innym przypadku temat umrze śmiercią naturalną.

 

 

 

„Za oknem na parapecie, czarny kruk

Nie może odlecieć, czy tego chce Bóg?

Zaglądasz mu w oczy jak w śmierci oblicza

Złapany, w zamkniętym rozdziale życia"

 

 

 

P.S. celowo nie podaję na razie autora przytoczonych słów. Uważam, że będzie ciekawiej gdy tekst będzie po prostu tekstem.

 

Komentarze

obserwuj

Ale najlepszą interpretacją jest ta spontaniczna, nie ta po tygodniu...

Ja zawsze myślałem, że interpretacja to odbicie utworu w mojej głowie, jest nadawca - jest odbiorca, bez jednego z nich tekst nie ma sensu. Interpretacja to dzieło odbiorcy - ale co ja tam wiem, ja humanistą nie jestem;)

No OK, niech będzie 1 października.

To zapiszcie spontanicznie na kartce, w notatniku i ujawnijcie się zbiorczo 1 października ;)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Ja na wstępie zaznaczę, że nigdy (dobra, raz mi się udało) nie zinterpetowałam "dobrze" wiersza. Do dziś nie wiem, jak dopatrzono się w jednym z wierszy Słowackiego, że gwiazdy odbijające się w tafli jeziora, odnoszą się do jego bliskości z matką. Że dzięki temu, że się odbijają,  matka i syn są sobie jeszcze bliźsi.
Na swą obroną zacytuję ( a raczej sparafrazuję chyba) Herbarta (Franka): Każde poznanie uwarunkowane jest osobą badacza.

Za oknem, na parapecie - nie przy mnie, ale blisko. Tak blisko, że doskonale widzę, mogę podejść, a nawet wpuścić do środka (nie ważne, siebie, czy własnego świata).

czarny kruk
- kilka skojarzeń: śmierć, majestat, siła. Zawsze też jakiś głosik przypomina mi o Odynie.Dlategu tu zaryzykowałabym stwierdzenie, że kruk jest albo posłańcem, który ma o czyms przypomnieć (tu, głównie o przemijaniu, śmierci), albo który symbolizuje podmiot liryczny(?)

Nie może odlecieć, czy tego chce Bóg? - Nie może odlecieć, ten fragment jest jasny, nie wiadomo tylko, czemu nie może? Drugi fragment rozumiem tak, że naszych niepowodzeń, nie powinniśmy zwalać na żadną Istotę Wyższą. Kruk bowiem , jako ptak, został stworzony by mógł latać.

Zaglądasz mu w oczy jak w śmierci oblicza - pogodzenie z losem? Możliwe. Tutaj jednak nachodzi mnie refleksja, czy Kruk nie jest swego rodzaju manifestacją lęku podmiotu. Przed śmiercią.

Złapany, w zamkniętym rozdziale życia - Bohater tekstu pozostał w rozdziale życia, który powinien być już zamknięty, i według niego, nie ma już z niego ucieczki.

Podsumowując: Ja odebrałam to jako o swego rodzaju pogodzenie się z własnym losem, pogodzenie się z własną porażką, lub stratą. Dostrzeżenie, że nasz los zależy od nas i jeśli nic z nim nie bedziemy robić, tylko z wytęsknieniem czekać, co dalej, to będziemy jak ten ptak, co winien był latać, a nie siedzieć na parapecie.

Widzisz, ludzie mają alergię na słowo "interpretacja" ;)

Defetystyczny obraz losu człowieka. Wizja jest deterministyczna - powodu niemożności podjęcia decyzji o radykalnej zmianie nie można z wiersza odczytać, ale może tkwi on w naszej głowie? Nic nas nie trzyma, ale nie odlatujemy, nie szukamy, nie pragniemy.
Znasz może utwór Dead can dance pt. "Severance"?
Severance,
The birds of leaving call to us,
yet here we stand
endowed with fear of flight.
Jak zwykle w poezji - jest to zawarta w kilku słowach opowieść "dziejąca się" w naszej głowie. Twojej, mojej. Każdy z nas jest krukiem. Granicy nie przekracza - sam więzi się w granicach.
Ww. utworu użyłbym jako ilustracji do wiersza.

PS. Wiem, pisałem się, słowa dotrzymuję, choć z poślizgiem!;)

Moja interpretacja: duchowa bliskość człowieka i ptaka. Mroczna idylla, w której następuje ciche, metafizyczne porozumienie między potomkiem gadów i homo sapiens.

...always look on the bright side of life ; )

Nowa Fantastyka