- Hydepark: imię bohatera a kultura

Hydepark:

opowiadania

imię bohatera a kultura

Dreamy dała mi dobry temat do rozpoczęcia nowego wątku. Dobór imienia a obciążenie kulturowe.

Czasami imię fajnie brzmi, aż chce się je nadać bohaterowi opowiadania...Jednak nie zawsze można, gdyż czytelnicy od razu kojarzą je z innym dziełem. Myślicie, że jest możliwe takie ukształtowanie bohatera, by ludzie porzucili skojarzenia?

Co w ogólemyślicie na temat nadawania imion? Mam tu na myśli coś takiego: nazwaliście bohatera, stworzyliście utwór; zy próba zmiany imienia (np. za często go uzywaliscie w różnych utworach) nie budzi w was sprzeciwu? Nie zmienia wam bohatera? Ja mam tak, że jak już raz jakoś nazwę heroinę czy herosa, to nie mogę. bo nie byłby już tym samym człowiekiem. Jakby imię stanowiło pewnego rodzaju ,,esencję' jego samego. ...

Komentarze

obserwuj

Niestety, imię ma tą swoistą własciwość, że staje się esencją okreslonego bytu. Jest z nim kojarzone. Nazwiesz bohatera Zygfrydem, od razu się do Ciebie przyczepią, że ściągasz "Palladyńskie imię" i że idziesz na łatwiznę. Wszystkie znane imiona też odpadają, bo bedą się jednoznacznie kojarzyć z osobami, je noszącymi. Tak więc wydaje mi sie, że historyczne (mam na myśli także kulturę) imiona są już zajęte, chyba że mają pełnić jakąś określoną rolę: np. groteski bohatera.

Rozumiem, Twój ból bo od dłuższego czasu piszę coś większego i miałem ten sam kłopot z jedną z moich postaci:( Jednak nie ma co się załamywać. Czasem trzeba troszkę ochłonąć, a nowe (czesto nawet lepsze) imię samo przyjdzie. Imię to tylko predykat określający esencję istoty, dlatego można je pominąc podczas pracy twórczej. Ważne, że wiesz co dana esencja soba reprezentuje. Imię jest ważne, ale czasem warto podczas tworzenia, zastąpić je po prostu "X-em" i zająć się dalej pisaniem. Później jak już wszystko napiszesz, wrócisz do miejsc gdzie była pustka i wstawisz odpowiednie imię dla bohatera.

Nie wiem, czy dokładnie o to chodziło, ale wymyśliłam sobie postać nekromanty - Kruka. Nie jest to typowe męskie imię, ale.. żadne inne mi nie pasowało. Gdybym miała nazwać go "normalnie' to nie byłby to już ten nekromenta. Podobnie rzecz ma się z bohaterką, o której piszę obecnie. Z niektórymi postaciami tak chyba jest, że jakieś imię do nich pasuje i koniec (dla autora oczywiście), a przy innych zmiana nie wyrządzi większej szkody "esencji" postaci.
 Co do pytania o skojarzenia, sądzę, że jest to możliwe, ale trudne. Możemy nazwać swojego bohatera Conanem,  ale przed oczami chyba zawsze będzie pojawiał się Barbarzyńca z Cymerii. Dlatego, moim zdaniem, warto unikać tak zakorzenionych w kulturze imion.

Po pierwsze, każdy czytał inne książki, jedni mniej, inni więcej... więc takie rzeczy w stylu "bo się skojarzy z kimśtam" totalnie olewam (oczywiście jeśli chodzi o imiona współczesne, a nie z uniwersum, które ktoś stworzył).

Po drugie, niektóre imiona "nadają się same" - tak, jakby od początku pasowało do tego bohatera, jakby bez imienia stał się mniej "swój" (to się tyczy głównych bohaterów).

I po trzecie, do wszelakich "NPCów" (postaci chwilowych, trzecioplanowych) stosuję najczęściej generatory imion, jak ten ze squida. Nie trzeba się niepotrzebnie głowić, a imiona są generowane na podstawie sylab charakterystycznych dla wybranych kultur, więc wychodzą bardzo realistycznie.

No, tak to wygląda przynajmniej u mnie.

Mortycjan, fajna rzecz taki generator :D

Dla mnie imię jest bardzo ważne. Jakoś nie wyobrażam sobie by mój Bolek Jarząbek mógł nazywać się inaczej. Nie pasowałoby mi to do jego charakteru i zepsuło tę postać, czy jej esenscję, jak niektórzy tu mówią. Według mnie dobrze dobrane imię to połowa sukcesu i popularności postaci.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Nieee, tylko nie generatory ;) Lepiej samemu coś wymyślić.
Imię jest bardzo ważne. Zresztą, nazewnictwo w ogóle. Można by długo o tym pisać. Jednak dlaczego miałbym się obawiać porównań z jakimś innym dziełem? Jeśli coś sobie obmyślimy, to powinniśmy to zrealizować. No, chyba, że zamierzamy kopiować imiona, które zostały wymyślone przez autorów na potrzebę ich powieści i nie mają żadnego zakorzenienia w świecie rzeczywistym.


Przyznam, że patrząc na nazwę tematu spodziewałem się czegoś innego. A mianowicie dyskusji o tym, czy bohater zainspirowany np. kulturą islamską powinien mieć imię pochodzące z jednego z jej języków, czy wymyślone losowo (dajmy na to, przez ten nieszczęsny generator), czy jeszcze jakieś inne.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

ja mam tak, że często przypadek wybiera mi imię dla bohatera. że tak powiem. tak jak np. z Marsylką. Czysty przypadek, bo skojarzyło mi się z Marsylianką i trochę ją przerobiłam:D nie wyobrażam sobie, by moja bohaterka miała inne imię, bo właśnie była by ,,sobą mniej'':P Beryl - to też ciekawa koncjepcja na wątek:D

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

To mi przypomina pewien tłumaczony przeze mnie tekst książki, w którym jedna z bohaterek trzecioplanowych miała na imię Pippa. Mało z krzesła nie spadłem, gdy mój erotomański mózg podsunął mi oczywiste skojarzenie. I zmieniłem na Philippę.

Stara zasada tworzenia imion postaci mówi, że dla głównych bohaterów należy wybierać imiona zaczynające się na inną literę (ba, na inną samogłoskę), bo inaczej czytelnikowi może się łatwo pomylić Marty z Marthenem. Choć nadrzędną regułą jest to, by wybierać imię wypowiadalne w języku docelowym i łatwo wpadające w ucho. Bo cóż z tego, że ktoś naciśnie przypadkowe klawisze i stworzy imię, tudzież wymyśli sobie np. Rhgoll'Theunemel'Xlyhk skoro leniwy zazwyczaj czytelnik będzie o nim myślał jako o "tym gościu na R"?

hehe, to mnie pod tym względem zawsze wnerwiały utwory Sapkowskiego:D tzn. te o wiedźminie. ogromna częśc imion nie do wypowiedzenia, jakby z kosmosu:P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Jak zaczynałem pisać, to lubowałem się w dobieraniu imion i nazw, które coś oznaczają. Każde miasteczko, czy postać nosiła jakieś znaczące imię - a to z mitologii, a to z łaciny, a to jeszcze skądś. Wychodził niezły miszmasz... Dobrze użyte imiona znaczące, najlepiej w jednej konwencji,  to bardzo fajna sprawa. Choćby u Rowling albo taki Scurvy w Szewcach Witkacego.

Jednak odszedłem już od tego zwyczaju, przez co się często przewijają u mnie te same imiona. Po prostu łatwiej kreować postać noszącą imię, które mi się konkretnie kojarzy. Na zasadzie luźnych skojarzeń - z grubasem, ze znajomym, z inteligentem, z jakąś znaną postacią, czy w końcu ze mną. Tak mi łatwiej zachować konsekwencję.

Dla mnie generatory imion/nazwisk to mus, jeśli chodzi o historie w realiach mających jakikolwiek związek z naszą rzeczywistością. Owszem, polskie czy angielskie i z innych "bliższych" kręgów kulturowych łatwo wymyśleć samemu, ale jak się ma, tak jak ja, słabość do postaci skandynawskich czy pochodzących z Azji, to inwencja kończy się dużo szybciej. Np. często jak piszę s-f, to daje w świecie przyszłości sporą rolę Chinom jako mocarstwu i wiem z doświadczenia, że inwencja w nazywaniu postaci zgodnym w zadowalający sposób z realiami kończy mi się po nadaniu imion trzem-czterem Azjatom.
Chociaż zdarza się, że pozwalam sobie na modyfikacje w imie lepszego brzmienia, np. Kalevi Lohtander złożony za pomocą generatora szybko stał się Kalevim Lothanderem, ponieważ nawet mi to "h" przeskakiwało naświadomie za "t" przy pisaniu i stwierdziłem, że tak będzie łatwiej i dla czytelnika.

Jeśli chodzi o kompletnie fantastyczne, niezwiązane z naszym światy, to preferuje dać się ponieść wyobraźni. Lubie czasem pobawić się z koncepcjami nazywania postaci.
 Przykładowo w powieści fantasy wymyśliłem sobie, że elfy będą miały nazwiska kojarzące się z francuskim - ze względu na hulaszczo-artystyczno-wyrafinowaną kulturę (i pisownię typu nazwisko ojca-imię własne-nazwisko matki, żeby bardziej namotać), a w państwie nieco-innych-orków wzorowanym na tyraniach azjatyckich (i anime) każde imię kończy się przyrostkiem zaczynającym się na "t" (świętą literę w ich fikcyjnym alfabecie), który wyznacza miejsce postaci w hierarchii społecznej (nie posiadają ich tylko bezkastowcy i członkowie rodzin cesarskich), np. bohaterowie żołnierze wszyscy nazywają się "imię-Ti".
Z kolei w space operze, którą teraz sobie piszę, stawiałem na specyficzne imiona konkretnych postaci, podkreślające ich odmienność/charakter. Więc przedstawiciel rasy płazopodobnej posiada imię specjalnie uczynione kompletnie niemożliwym do wypowiedzenia, ale uzasadnione, bo jest tylko ułomną ludzką transkrypcją słowa z języka opartego na terkotach, posykiwaniach i innych dziwnych dźwiękach (bohaterowie szybko upraszczają je do czterech liter). Z kolei dzika sztuczna inteligencja (mocno psychopatyczna zresztą), która powstała w wyniku wypadku w mózgu elektronicznym robota służebnego, nazywa się sama, ironicznie, Nową Funkcją. Właściwą SI tego robota, która manifestuje się czasem (tak, mam w książce maszynę z rozdwojeniem jaźni), wszyscy nazywają Wiernym Sługą, od zdania "Twój wierny sługa oczekuje na polecenia", które wypowiada automatycznie po włączeniusię systemu.

Lubię takie kombinowanie z nazywaniem postaci, bo dobrze wybrane imię może podkreślać charakter (jednostki albo całej fikcyjnej kultury)  i uczynić ją jeszcze bardziej rozpoznawalną.

Ciekawa wypowiedź z dużą nutką autoreklamy:D tez kiedyś dobierałam sporą cześć imion w zależnosci od cech charakterystycznych postaci, ale jakoś odeszłam od tego kilka lat temu:)

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Ja dość często korzystałem ze srony http://www.winka.net/spis-win.html
Niektóre nazwy jaboli świetnie pasują do bohaterów fantasy :P W moich opkach dużo imion powstało na kanwie nazw tanich jabcoków. Każdy sposób jest dobry, jak to mówią, jeśli jest skuteczny.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

W zasadzie każde imię niesie ze sobą jakieś skojarzenia i jest w jakiś tam sposób "obciążone" kulturowo. Ale czasami imiona "wymyślają" się same i cholera, nie da się ich zmienić, bo to tak jakby zrobić komuś operację plastyczną. Tak Kossakowska tłumaczyła, dlaczego nazwała swojego bohatera Daimon Frey (bo tak mi się przedstawił, kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy). Ale imiona, nawet nadane spontanicznie, mogą czasem zupełnie zmienić interpretację utworu. Nazwać bohaterkę Alicją to niby nic takiego, ale można tym samym wrzucić jej na plecy całą twórczość Lewisa Carolla, a w każdej przemianie będziemy się dopatrywać "przejścia na drugą stronę lustra". Dlatego trzeba z tym ostrożnie, co napisałam pod tekstem Marsylki, która nazwała bohaterów Dante i Beatrycze :)

Ja kiedyś nazwałam swojego bohatera (niechcący) tak samo, jak jednego z bohaterów Pratchetta, co odkryłam dopiero później, czytając jego książki. No i masz. Nie potrafię zmienić imienia, opowiadanie leży w szufladzie :) Ale jeszcze ciekawiej było innym razem. Jednego ze swoich bohaterów nazwałam Marconi. Ot, tak, bez powodu. W pewnym momencie wymyśliło mi się, żeby trafił do pewnego pałacyku w Warszawie. A kiedy zaczęłam czytać o tym pałacyku, okazało się, że zaprojektował go... Henryk Marconi :D Sama bym na to nie wpadła :)

Dla mnie największe znaczenie ma brzmienie imienia. Czasem kilka sylab zebranych do kupy może robić po prostu niesamowite wrażenie, z jakichś przyczyn. Jak czytam jakąś książkę to często myślę sobie coś w stylu: "Ale ona ma zajebiste imię!" albo "Ten gościu się nazywa przekozacko". Mojego nicka wybrałem z tego samego powodu, natknąłem się na to słowo i strasznie mi się spodobało :) Dotyczy to też rzeczywistych postaci, np. parę miesięcy temu miałem lekkiego kręćka, nie mam pojęcia czemu, na punkcie nazwiska "Dirlewanger", mimo iż pan je noszący raczej niechlubnie zapisał się w historii :) Po prostu wydawało mi się, że jest niesamowite. Ale pewnie komuś innemu będzie ono obojętne, a jeszcze komuś zupełnie się nie spodoba.
No i brzmienie nie musi być "fajne", powinno oddawać charakter postaci, np. jakiejś żałosnej kreaturze można dać brzydkie imię :)
A co do znaczenia, to jeśli dawać komuś imię je posiadające, to nie może być ono oczywiste i widoczne na pierwszy rzut oka. No i jak już mówiłem imię musi nadal brzmieć dobrze :)
A jeśli chodzi o kojarzenie z innymi dziełami, to raczej niewskazane jest nazywać bohatera, powiedzmy, "Frodo", ale w mniej drastycznych przypadkach raczej nie trzeba się przejmować róznymi możliwymi skojarzeniami, a tym bardziej próbować być oryginalnym na siłę, jeśli autorowi się imię podoba i uważa że będzie pasować to raczej nie powinno go obchodzić nic innego.

Wiadomo, są imiona, które ZAWSZE będą się kojarzyć: spróbuj bohatera nazwać Geraltem. ;) Albo Białym Wilkiem, tak chciałam kiedyś nazwać wilkołaka jednego. No niestety, na to się nic nie poradzi.
Są za to inne imiona, które mogą się kojarzyć (dla mnie jest takim np. Weronika, z "Weronika postanawia umrzeć") a niekoniecznie muszą. I chociaż my będziemy mieć obawy, czy można tak nazwać bohaterkę/bohatera, to ktoś inny może to imię uznać za idealne.
Ja mam to do siebie, że nie lubię kiedy w moich 2 róznych opowiadaniach pojawiają się 2 rózne postaci, które na ten przykład obie mają na imię Agnieszka. I chociaż mogą to być postacie epizodyczne, to i tak będzie mi to przeszkadzać.
Mam kilka opowiadań, które dzieją sie w japonii i wiadomo: imiona musza być japońskie. ;) To trochę sprawę ułatwia, ponieważ u nich niemal każde słowo może być imieniem (Ikumi to dosłownie "owocna droga". Można też bohaterkę nazwać Sekai: a to znaczy "świat") i w ten delikatny sposób przedstawia się, kim jest postać.
Czasami, jeżeli tekst jest krótki, warto bohaterom nie nadawać imion (tak jak w przypadku mojego opowiadania "Jedna"), dzięki czemu czytelnik pomyśli, że mogło to spotkać każdego, a może spotka to nawet jego. ;)

Ja to generalnie mam problem z imionami, bo... zapominam je :P Przynajmniej dopóki historia istnieje tylko w mojej głowie, imię nie ma aż takiego znaczenia. Ale po zapisaniu dostaje jakiejś mocy i strasznie trudno jest mi je zmienić. Strasznie denerwujące jest wtedy spotkanie bohatera o podobnym czy nawet takim samym imieniu, to samo tyczy się nazw geograficznych.

A co do imienia i kultury - lubię jak imię wskazuje na kulturę/nację/kraj/plemię/status itp. (tak jak nieco-inne-orki M.Bizzare'a czy smoki i ich jeźdźcy u McCaffrey). Jakoś z jednej strony porządkuje to świat, z drugiej - wzbogaca go, pokazuje że każda z tych ras/narodów/plemion ma własny język, historię, kulturę właśnie.

Czerpanie imion z istniejących lub wymarłych języków? Czemu nie :) Szerokie pole do popisu. Można trzymać się konwencji (np. elfy - francuski, krasnoludy - niemiecki, barbarzyńcy z toporami - skandynawski), można eksperymentować. Sama często sięgam do łaciny, to dla mnie trochę drugi język ;). Czasem używam słów w ich niezmienionej formie, czasami po prostu podobnie brzmiących.

A co do imion coś znaczących - to wszystko zależy od charakteru postaci, powieści, od zamysłu autora. Osobiście raczej tego nie stosuję, wyjątkiem jest Orotan - spodobało mi się brzmienie, no i nie jest to chyba powszechnie znane słowo ;) Zdarza mi się za to brać jakieś słowo i zniekształcać mniej lub bardziej, ale często nie widać już pierwotnego znaczenia.

Brzmienie - no właśnie. Zgadzam się z Amarokiem - imię musi brzmieć :) Ale dobrze by było, gdyby dało je się wypowiedzieć i zapamiętać - np. imię czarnej pantery Drizzta było dla mnie nie do zapamiętania, więc została Guen :)

A co myślicie o nadawaniu postaciom imion-negatywów (np. Dracula - Alucard)? Zawsze jak znajduję jakieś "podejrzane" imię, to czytam je wspak, żeby sprawdzić czy autor nie ukrył czegoś w ten sposób :)

Czy zwracacie uwagę na pochodzenie imion? Mnie na przykład dziwi, kiedy w powieści fantasy, osadzonej w wymyślonym świecie, mamy bohaterów w rodzaju "Christian" albo "Julian". Przecież wiadomo, że w tym świecie nie ma chrześcijaństwa, a rzymski ród Juliuszy nigdy nie istniał, więc skąd się wzięły te imiona? Takich przykładów mógłbym podać mnóstwo i to nawet ze znanych książek.

endy, dawno się tak nie uśmiałem. Musielibyśmy wyeliminować wiele imion (najwięcej łacińskiego i semickiego pochodzenia, ale nie tylko - zauważalną część słowiańskich czy germańskich również). Przecież to nie miałoby sensu, trochę to zbyt nadgorliwe :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

A ja tam się po części z endym zgadzam. I nie chodzi nawet o to, że te imiona mają historię z naszej planety, a nie z uniwersum danego świata fantasy, tylko o brzmienie. Przy jednym ognisku siedzą, dajmy ma to, Regzegar, Ctoh'enu, Ataqah - oraz Ferdynand... No i jak to brzmi? Ano nie brzmi w ogóle. 

Tak, masz rację, ale widząc gorliwość niektórych komentujących, wyobrażam sobie, że ktoś prędzej czy później może sie do tego przyczepić.

E tam. Grunt, żeby imię nie kojarzyło się głupio, jak choćby wspomniana tu Pippa. :) Warto zatem wrzucić świeżo wymyślone (lub zasłyszane i spodobane) imię w wyszukiwarkę i sprawdzić jego znaczenie w innych językach. Przynajmniej tych bardziej znanych. Oczywiście, gdy się pisze w realiach polskich jest łatwiej. Gros imion i nazwisk, których użyłem w swoich tekstach pochodzi od znajomych, sąsiadów i rodziny. I jakoś mi się z nimi nie kojarzą. :)

ja to nie mogłabym ,,nie nazwać'' bohatera. to tak, jakbym pisała o nikim. w końcu słowo określa materię;P  co do brzmienia imion... musi być, dlatego lubię wymawiać nagłos nadane przeze mnie miana, by słyszeć,c zy dobrze brzmią. co do pochodzenia imion. nie ma szans, by zwracać zbyt dużą uwagę;P w ten sposób trzeba by zwracać uwagę ma inne rzeczy, jak np. uzywane przedmioty itp.

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

 imię w wyszukiwarkę i sprawdzić jego znaczenie w innych językach.

Tak swoją drogą, ciekawostka - wszystkie wyrazy o liczebności do 5 liter (alfabetu łacińskiego) znajdziemy w googlu. Dowolne kombinacje liter, nawet typu fndsf. 

myślę, że gdyby pokombinować z apostrofami to wcale nie;P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Apostrof raczej nie jest literą... 

hm... zgadzam się;P gafa

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Ja osobiście zawsze wymyślam imiona pod bohaterów. kieruje się przy tym w większym stopniu  rolą i charakterempostaci oraz znaczeniem imienia lub użytego wyrazu itp., w mniejszym natomiast subiektywnymi odczuciami. Często nazwanie jednego bohatera zajmuje mi nawet kilka dni.
Łatwiejszy przykład: generał Konrad Krezus: Konrad - Wywodzi się od staroniemieckiego słowa kuoni oznaczającego "odważny", "śmiały","silny" oraz staroniemieckiego rath oznaczającego "radę". Oznacza więc kogoś dającego dobre rady, dobrego doradcę. Imię rycerzy i książąt (generał także reprezentuje pewną władzę); Krezus - bogacz, milioner. Pełne imię oznaczało by zatem kogoś "bogatego w siłę, śmiałość, odwagę". Taki jest właśnie bohater: postawny, mężczyzna, obdarzony ogromną siłą, budzący wśród innych szacunek i respekt, nie lękający się śmierci... Gdybym wymyślił coś równie dobrze pasującego, raczej bym nie miał problemów z przechrzczeniem postaci.

\Tak, nadawanie imion podkreślających charakter postaci to dosyć częsty zabieg, a i ja sam lubię go stosować.
Tylko teraz, musimy też wziąć pod uwagę, że rodzice każdego bohatera nie mogliby wiedzieć, że ten będzie odważny, więc pasować mu będzie Konrad. Pewnie by mu tego życzyli, i dali takie imię jako dobrą wróżbę, ale wiecie... ;)
Dlatego przy wymyślaniu nazwiska już nie skupiam się na charakterze postaci, a (na podstawie tego co o niej wiem), próbuję dociec od czego mogłoby pochodzić.  Może głupie, ale wtedy robi się ciekawiej. Kiedy przejmujemy się takimi, być może, szczegółami, i staramy się je dopracować, to potem efekt naprawdę daje satysfakcję.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Może to przeznaczenie;D

A potem można walczyć z przeznaczeniem robiąc Bożydara ateistą ;)

Albo Mściwoja - trzęsidupą, ewentualnie w wersji dla dyslektyków - farysem mszczącym ciotkę ;-)

ha! podoba mi się ten tok myślenia:D też masz dobrą mmetodę, beryl. nie pomyślałam o rodzicach bohatera;P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Beryl ma rację, imię bohatera bardziej odpowiada charakterowi jego rodziców niż jego samego. Mówi z jakich kręgów kulturowych pochodzi, gdzie się urodził i wychował, ale o nim samym już jakby mniej. Chyba, że do niego pasuje na zasadzie samospełniającej się przepowiedni.

No nie wiem: rodzice często nadają imiona w ramach właśnie "dobrego czaru". Przykład? Moi dziadkowie byli wojskowymi, mój ojciec był wojskowym, miał nadzieję mieć syna, który też pójdzie do wojska: więc miałam mieć na imię Karol: z germańskiego oznacza to wojownik. A że płeć nie wyszła...;) No to jest Karolina: córka wojownika. xD
Stąd też właśnie powstały wszelkie imiona typu Bożydar, Bogumiła itp. Ponoć, jak tłumaczyła kiedyś na lekcji w gimnazjum moja nauczycielka polskiego, w czasach głównie słowianskich popularne było nazywanie dzieci Niemój. Czemu? Cóż, podobno jeżeli dziecko nie miało właściciela, to złe duchy nie zabierały go, ani nic mu nie robiły, bo nie miałyby komu w ten sposób dopiec. ;) Jak taki słyszał, że każdy dziecka się wypiera wołając Niemój (On nie jest mój, ono jest niczyje), to znaczyło, że nie miało żadnej wartości.
Więc jeżeli taka rodzina miałaby się bać o przetrwanie w okresie wojennym to imię Konrad pasuje jak najbardziej: rzucają na niego "czar", aby był odważny i ich chronił, kiedy sami sie zestarzeją.

Swoistą ciekawostką jest sprawa, jak bardzo rózne mogą mieć znaczenia imiona. Właśnie taki Karol: rzadko można spotkać sie z tłumaczeniem germańskim, że jest to właśnie wojownik. Popularniejsze jest inne tłumaczenie, nie pamiętam teraz jakie, ale ono twierdzi, że Karol oznacza poprostu "chłop". ;)

kto wie? może coś w tym jest:D  czasami zastanawiam się nad tym, czy np. takie nadanie imienia w zestawieniu z układem gwiazd nie wpływa na późniejsze losy, osobowośc czlowieka. ale to już trochę inna bajka;P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Ekhem... Marsylka... Wątpię ;)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Zgadzam się z berylem. Osobiście pełna wdzięku i łaski się nie czuję, a powinnam (zgodznie z imienną teorią) ;)

Cóż, moje imię, czy raczej jego pierwotne znaczenie akurat do mnie pasuje, myślę, że nawet bardzo. Jednak to czysty przypadek. I wątpię czy gwiazdy mają coś do tego ;)

Rhei, pewna jesteś?

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Beryl, moi znajomi stwierdziliby, że ten wdzięk to może i się zgadza, ale łaska? Biegam z bokenem po mieście i straszę małe dzieci. Jaka łaska? ;)

Moje imię się ze mną zgadza, bo bojowa jestem, ale to raczej za sprawą takiego a nie innego wychowania, nie imienia. ^^

Cóż, Rhei, może tylko jedno z tych znaczeń opisuje osobę noszącą to imię?
PS - autoreklama - zapraszam do lektury mojego pierwszego, dodanego tutaj tekstu ;)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Ha ha... moje oznacza po arabsku doskonały. Jak to się ma do moich dziwactw? chyba nijak;)
Za to mój brat nosi imię po jedny z pierwszych, upadłych anniołów (oczywiście czysty przypadek) - to by się nawet zgadzało :D

Tamil, znasz może taką przyowieść o szalonej studni? ;) (w skrócie chodzi o to, że w pewnym królestwie czarnoksiężnik zatruł studnię i wszyscy mieszkańcy oszaleli. Król miał własną studnię, więc się nie zatruł, za to przez to, że był inny jego poddani uznali go za szalonego. Ostatecznie sam napił się z szalonej studni i wtedy ludzie uznali go za normalnego)
Może Twoje dziwactwa to dowód na doskonałość? :D

kto by nie znał tej przypowiastki??:D moje imię pasuje do mnie niemal idealnie. gdy dołączyć do tego znak zodiaku, wychodzi iście wybuchowa mieszanka:D

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Dla rozrywki zarzucę małego offtopa, bo mi się juz obwody mózgowe grzeją. A właściwie zadanie: odnaleźć  przesłanie ukryte między słowami mego pojednawczym komentarzu względem doskonale wam znanego Liska, zamieszczonym pod tematem DEMOKRACJA W NF.

Podpowiedź 1: jest to akrostych (co prawda pisany białym wierszem i celowo zawierający błąd ortograficzny).

Podpowiedź 2: ENTER wskaże wam drogę ku objawieniu.

W nagrodę wszyscy pośmiejemy się z święcącego tryumfy bohatera naszego forum - szczwanego Liska. Ewentualnie ze mnie, za wyjątkowo nieśmieszny żart.

Dla ułatwienia, wspomniany komentarz:

Lisku, przemyślałem sprawę i korzystając z okazji pragnę cię gorącą przeprosić za mą szczeniacką postawę oraz niezasłużoną krytykę.
I za kalumnie, oszczerstwa i potwarze rzucane pod twoim adresem. No zapomniałem się, tak po ludzku, uwierz. Wstąpił we mnie jakiś demon.
Skruszony, przyznaję, że bezczelnie wyrywałem twe zdania z kontekstu, arogancko obsmarowywałem cię i twoją twórczość na tym portalu.
Ergo: przepraszam. Zagalopowałem się, bezprawnie broniąc moich racji językiem obelżywym, nieokrzesanym i - przyznać trza - po chamsku.
Krnąbrny jestem od urodzenia (już świętej pamięci dziadek miał mnie za małego nicponia), więc obiecuję gryźć się w język, a nie jątrzyć.
Zrozumiawszy swój błąd, proszę cię, nie wiń redakcji i nie miej za złe dj Jajko, że stanął w mej obronie - zaiste nie wiedział, co czyni.
Prawdopodobnie nawet nie wie, że mam coś wspólnego z redakcją. Moje opinie nijak się mają do mej współpracy z wiadomym czasopismem.
Inaczej - wyrażam je jako osoba prywatna jako moje osądy. Nie mam zamiaru chować się za rzekomym immunitetem i z pokorą przyjmę karę.
Ewentualnie mogę posypać głowę popiołem, uderzyć się w pierś, nastawić drugi policzek i tak po chrześcijańsku liczyć, że mi wybaczycie.
Redakcja, użytkownicy portalu, dj Jajko i cała reszta zainteresowanych, znaczy. Rzeczywiście nie było powodu, by się do cię przyczepić,
dowalać ci w każdym komentarzu, przypisując ci cechy zrodzone w mym pokrętnym umyśle, nieomalże z sufitu. Przyznaję - mea maxima culpa,
arogancko przekręcałem twe słowa, na siłę szukając dziury w całym. Nie uważam, że skoro „pracuję dla redakcji, to mi wszystko wolno".
Lub, że jestem „recenzentem, świętą krową". Jestem tylko człowiekiem, i nic co ludzkie nie jest mi obce - jak widać też zacietrzewienie.
Aczkolwiek staram się pracować nad sobą i pozostaje mi mieć tylko nadzieję, że Ty również, Lisku, pójdziesz w moje ślady i wybaczysz mi
jak bliźni bliźniemu. Proponuję wznieść toast za to pojednanie.

eee, faktycznie niezły offtop;P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Jeszcze a propos imion, zawsze pozostaje metoda pewnego MG, który radził swoim graczom otworzyć edytor, palnąć otwartą dłonią w klawiaturę i wpisać to co wyjdzie. :D

mozna i tak, ale jest wysoce prawdopodobne, że wyjdzie bełkot nie do zapamiętania:D

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Kaelu, ale... Jaki sens ma to co zrobiłeś? To jest inny temat, toczy się tutaj normalna dyskusja, nie ma potrzeby przenosić tamtych problemów w to miejsce.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

z tym się zgodzę.

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Ikumi, potrafisz podnieść człowieka na duchu. Zgadzam się w zupełności;)

Nowa Fantastyka