- Hydepark: Bohater - jaki być powinien?

Hydepark:

opowiadania

Bohater - jaki być powinien?

Zdarzyło mi się rozpocząć coś dłuższego. Po kilkunastu dniach pracy stanąłem, bo uświadomiłem sobie, że w sumie mam nijakiego bohatera. Jest raczej widzem niż protagonistą wydarzeń. I zacząłem się zastanawiać, jaki powinien być ten bohater. To już trwa jakiś czas, jakoś nie znalazłem na niego haka – tego elementu, który umozliwia skonstruowanie tej postaci. A co Wy myślicie o bohaterach – co czyni ich interesującymi, co zaś odstręcza?

 

Oczywiście – wypowiedź Jakuba o bohaterze czytałem (http://www.fantastyka.pl/10,765.html), ale interesują mnie jakieś bardziej konkretne elementy.

 

Komentarze

obserwuj

jaki powinien być bohater? to zależy od wielu czynników. od fabuły, jego w niej roli i w ogóle...

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Może rzeczywiscie nie sprecyzowałem pytania. Jaki bohater wydał Wam się ciekawy i dlaczego, co było tym elementem, który Was ujął.

A myślisz, że istnieje recepta na bohatera?
Z przymrużeniem oka: bohater musi się mieścić w przedziale "niezłomny bojownik o sprawę --- trzęsiportek, gdy mucha głośniej zabrzęczy"; "przyjaciel wszystkiego, co żyje --- wróg tegoż". I tak dalej...
Maxenciusie, nie ośmieliłbym się sugerować komukolwiek konstrukcji bohatera nawet w przypadku, gdybym dokładnie znał plan powieści, wydarzenia i te de. Dlatego, że przed niewiele da się powiedzieć. Dopiero po. Że wobec stojących przed nim problemów osobnik sprawia wrażenie zbyt słabego na duchu, albo niedokształconego, albo zbyt lekkomyślnego i co tam jeszcze --- ale niestety dopiero po... Solidnym i reprezentatywnym fragmencie co najmniej.
No i trzeba pamiętać, że czy chcesz, czy nie chcesz, dokonujesz projekcji siebie w postać. Może niepełnej, może zanegowanej, ale ona tam jest. Więc kto ma Ci stworzyć postać?

Bohater widz też może być ciekawy, zwłaszcza kiedy narrator się chowa za jego plecami; łatwo się czytelnik z takim bohaterem utożsamia.

A tak, taki pasywny obserwator --- no, prawie pasywny, musi przecież coś tam robić w tej historii... --- pozwala na ominięcie kilku trudności i pułapek. W myśl nieco złośliwej zasady: ja tu tylko sprzątam... To jest: opowiadam, co widziałem i co wiem.

Nie chodzi o sugestię bohatera, tylko o to, co Wam się podobało w bohaterach, których już znacie. Na jakie cechy zwróciliście uwagę, co czyniło ich ciekawymi. Ponieważ Jakub nawiązywał do Dr House'a, to biorąc do na przykład: czy najciekawsze jest to, że to genialny lekarz, a może jego uzależnienie od środków przeciwbólowych? Czy interesujące jest nieprzystosowanie do głębszych relacji międzyludzkich? A może próba atakowania całego świata za własną pomyłkę, jako że sam House odpowiada za swoje kalecto? Inna sprawa, że już wcześniej był taki.
Moim zdaniem, najciekawsze w tym gościu z punktu widzenia osoby przed telewizorem jest to, że praktycznie nieustannie myśli o pacjentach. I to właśnie czyni go bohaterem pozytywnym, mimo że kawał wała z niego jest. Dla pacjenta jest w stanie poświecić znacznie wiecej niż zrobić dla siebie. Taki idealny lekarz - jako lekarz, nie człowiek.

Ja lubię, jak bohater nie jest jednoznaczny. To chodzi mi oto, że pisarz nie wybiela bohatera pozytywnego, a na negatywnym nie "wiesza psów". Każdy z nich ma jakieś drugie dno. Takim bohaterem był na przykład Seeley Booth, z serialu "Kości". Z jednej strony świetny agent FBI i oddany przyjaciel, z drugiej strony ma przeszłość wojennego snajpera, który bezlitośnie mordował ludzi. Dodawać chyba nie muszę, że w serialu jest "tym dobrym".

Kurde nie wiem, dla mnie idealny bohater musi ieć to coś... Coś, czego nie umiem okreslić, podam przykład z twórczości Howarda. Np. Solomon Kane, czy Conan, podszedł mi dużo bardziej niż Cormac Fitzgeoffrey. Nie wiem dlaczego, bo owi bohaterzy są oparci na podobnym schemacie. Może to zasługa historii w jakie są wplatani? Może czasów w których dzieje się akcja? Trudno mi to określić... Musi mieć po prostu to coś :P

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Nie mam jednego schematu ulubionego bohatera, bo tu naprawdę sporo zależy od gatunku, klimatu i masy innych czynników. Dobrze, jak bohater nie jest jednoznaczy. Najważniejsze by był wiarygodny. A tą wiarygodność czasem trudno uchwycić.
 Raz to zabawna niedojda, raz "twardy" facet z ironicznym uśmiechem.
Pamiętam, że ten problem poruszał F.W. Kres w Galerii złamanych piór.

Bohaterowie to podstawa podstaw w dłuższych utworach fabularnych.
W opowiadaniach nie są aż tak ważni, bo w nich często po prostu nie ma miejsca, żeby w sposób prawdziwie przekonujący odmalować portret osobowościowy choć jednego bohatera, nie mówiac już o kilku. Przy czym mam tu na myśli klasyczne, krótkie opowiadania, a nie mikropowieści.
Osobiście mam zawsze całe mnóstwo pomysłów na bohaterów, więc ich tworzenie nie przysparza mi żadnych problemów. Za to znacznie trudniej jest utrzymać ich charakterystykę przez cały czas trwania utworu. Przykład: pisać tak, aby prawie każda wypowiedź cynicznego i sarkastycznego bohatera była cyniczna i sarkastyczna. To czasami niezła gimnastyka dla umysłu...

Najważniejsze by był wiarygodny. A tą wiarygodność czasem trudno uchwycić.

Wiarygodność jest chyba najtrudniejsze wyzwanie, jakiemu trzeba sprostać. Tym bardziej, że bohater nie ma być wiarygodny tylko dla nas samych, ale dla większości czytelników (napisałam większości, bo wszystkim nie da się dogodzić).

Mooncalled a dlaczego nie pozwolić się bohaterowi rozwinąć? Bohater cyniczny i sarkastyczny może mieć przecież też inne odruchy, reakcje, które on sam niekoniecznie musi w sobie lubić.

nie pozwolić się bohaterowi rozwinąć - wyszło mi zdanie prawie jak poprawne...

Główny bohater to osoba o cechach charkateru zbliżonych do samego autora. W książce możemy być negatywnym bohaterem, jak i negatywnym. Wszystko zależy od tego, co przez to rozumiemy.

Trudno wymienić jednego bohatera. Na pewno powinnien być inteligentny. Powiedzmy, Robinson Cruzoe.

Bardzo spodobało mi się to co napisał Feliks Kres. Było to coś w stylu, że żeby napisać dobrą książkę trzeba pisac o sobie - jakim się jest, jakim się nie jest, jakim by się chciało być itd. Jednym słowem nie ma recepty na bohatera. Dobry bohater nie charakteryzuje się żądną konkretną cechą. Ma być jedynie wyrazisty, a czy będzie mądry czy głupi, dobry czy zły zależy od kontekstu :)

Dodam, że ja bardzo lubię Pirxa. Nie jest to ani zbyt błyskotliwy młodzieniec, ani zbyt uczciwy (chodzi o różne przekręty na uczelni, żeby zaliczyć jakiś przedmiot), ani przystojny (a wręcz przeciwnie, jest nawet nizebyt urodziwy), a jednak jego rozbrajające podejście do rzeczywistości urzekło mnie bardzo. Za to nie przepadam za bohaterami idealnymi, takimi, którzy zawsze ratują wszystkich z opresji. Jako dziecko zaczytywałam się w książkach Alfreda Szklarskiego o Tomku Wilmowskim. Od dziecka był ideałem, najmądrzejszy, najbardziej opanowany. Autor bardzo często używał sformułowania, że jak zwykle z opresji uratowała go trzeźwość umysłu. Efekt był taki, że choć książki połykałam jedna za drugą, to czytałam je dla samych wydarzeń i innych bohaterów, którzy mieli swoje słabości, a efekty był taki, że tytułowego Tomka lubiłam najmniej.

Konflikty i kontrasty – to podstawa kreacji literackiego bohatera. Spójrzmy na pierwsze klasyczne fabuły dramatu greckiego: osią wszelkiej akcji dramatycznej jest konflikt, najlepiej konflikt racji równoważnych; wtedy jest ciekawie, bo czytelnik sam musi się opowiedzieć, po czyjej jest stronie i, przy okazji, przepracować w sobie postawiony w fabule problem.

Rzecz druga, według mnie podstawowa: bohater przeprowadzony z punktu A do punktu Z powinien przejść PRZEMIANĘ WEWNĘTRZNĄ. Nie sam fabuła przyciąga uwagę dojrzałego czytelnika, lecz proces przemiany protagonisty. Czytelnik śledzi tę przemianę – może ją zaakceptować lub odrzucić, stanąć po stronie bohatera lub stać się jego zagorzałym antagonistą.

Podsumowując: podstawą kreacji protagonisty jest konflikt i towarzysząca konfliktowi przemiana (zupełnie tak jak w życiu). Im lepiej i oryginalniej ten skomplikowany, wielopoziomowy proces zostanie przedstawiony, tym ciekawsze kreacje głównych bohaterów stworzymy.

...always look on the bright side of life ; )

Co do książek Szklarskiego, jak uwielbiałam Bosmana Nowickiego i Jana Smugę. Tomek był mi... obojętny. Ani go lubiłam, ani nie. Za drażniła mnie jego dziewczyna, Sally.

Ponadto bohater powinien być wypasiony. Chudy, anorektyczny bohater mnie nie przekonuje ;o)

...always look on the bright side of life ; )

Nieważne jaki będzie ten bohater. Może być nawet nijaki. W momencie gdy pojawia się jego główny wróg zaczyna się dopiero zabawa. Każdy protoganista ma swojego antagonistę. Ten "wróg" może nawet nie być osobą, ale zdarzeniem, czymś, co zmusza bohatera do wyborów. Jeżeli zaś sam bohater jest nijaki to masz niepowtarzalną szansę nadać taki bieg wydarzeń, aby bohater nabrał jakiejś cechy. Twoja rzeczywistość, twój bohater. Kiedyś gdzieś czytałem, że autor nadaje wszystkim swoim bohaterom cechy własnego charakteru - "dzieli siebie" w danym świecie. Jako, że żaden człowiek na tym "bożym" świecie nie jest nijaki, tak na pewno twój bohater nie będzie.

Tworzenie bohatera to skomplikowana sprawa. Czytelnicy lubia herosów, bo fajnie się utożsamić z jakimś Predatorem, natomiast no cóż, głębia psychologiczna Predatorów jest żadna. Poza tym herosi są przewidywalni. Wniosek: "idealni" bohaterowie są nudni jak flaki z olejem. Bohater powinien popełniać błędy i być "ludzki".
Bohater powinien być wiarygodny psychologicznie. To jest najwazniejsze.  Żywi ludzie mają wady i zalety, bywają rozbrajający lub nijacy i oba typy bohaterów są ok. Chodzi o to, by ktoś nudny nie stał się nagle gwiazdą towarzystwa (no chyba że opowiadanie traktuje o jego pierwzym kontakcie z dopalaczami) a ktoś rozbrajający silił się na nijakie komentarze. Ważne, by postać była spójna (a nie jak Wędrowycz, który zmienia się od tomu do tomu). Wniosek: niezależnie od tego czy tworzona postac jest nudna czy nie, zwróćmy uwagę na jej spójność i psychologiczną wiarygodność.
Poza tym pisarz powinien coś wiedzieć o emocjach, świecie wewnętrznym bohatera. Nie mówię, żeby zaraz wciskać w usta i myśli bohatera swoje własne przemyslenia, ale o to, by choćby na podstawie obserwacji, przewidzieć jak osoba o danej konstrukcji psychicznej może się zachować, jak zareagować. Wniosek: bohater, tak jak org, ma warstwy. Więc postarajmy się sportretowac go trzy warsty w dół zamiast jednej powierzchownej.

Są takie ksiązki gdzie bohater "ciągnie" książkę (jak Harry Potter) a są takie, gdzie bohater ma trzeciorzędne znaczenie (wtedy czytelnik myśli "ha! ja też tam mogłem być!", vide Tożsamośc Bourne'a - tam akcja jest ważniejsza od Bourne'a no i każdy mógł sie przecież obudzić bez pamięci). Więc nie do końca nudny bohater  rokuje źle. Wniosek: to zależy od pisarza i opowieści.

 

Nowa Fantastyka