- Hydepark: strachy

Hydepark:

inne

strachy

ja mam taką propozycję do rozmowy, bo bardzo interesuje mnie ten temat. mianowicice duchy. uwielbiam programy o duchach, dokumenty itp. często jest w nich mowa o nawiedzeniach róznych miejsc i osób. ciekawi mnie, na ile to prawda. sama wierzę w duchy i czasami chciałabym zobaczyć jakies nawiedozne miejsce:D jaki wy macie poglad na istnienie duchów i nawiedzenia? znacie jakieś ciekawe miejsca w Polsce, gdzie takowe maja miejsce??::DDD

Komentarze

obserwuj

Marsylka, opowieści o duchach jest prawie tyle samo co ludzi na globie. Sam mam czasami wrażenie, że czasami ktoś mnie obserwuje, kiedy siedzę w pokoju. To tak jakby ktoś przyszedł i po prostu patrzył się na mnie. Jest to tak dziwne uczucie, że trudno to opisać. Osobiście uważam, że jakieś ziarno prawdy musi być w opowieściach o duchach. Często słyszymy o duchach opowieści, występują w książkach, filmach. Miłośnikom takich rzeczy polecam serial "Supernatural".

Dawno temu, w połowie lat 90-tych, kolega przeczytał w pewnej książce o eksperymencie, który polegał na tym, iż zostawiony na noc, w jakimś spokojnym miejscu, magnetofon rejestrował odgłosy duchów zmarłych osób. Postanowiliśmy powtórzyć ten eksperyment. Ja dałem kasetę, a kolega ustawił magnetofon w kuchni swojego domu. Niestety, nie nagrało się nic ponad zwykłe nocne odgłosy. :)))

Osobiście nie wyśmiewam historii z duchami. Na tej samej zasadzie, jak nie wyśmiewam tych, co wierzą w anioły, diałby (tu nawet sama się zaliczam, ale nie "na katolicko" a nawet nie w pełni chrześcijańsko), dusze (czyli chyba właśnie duchy) etc...
Jedym z ciekawszych miejsc jest chyba Wysoki Kamień (szczyt w Sudetach Zachodnich położony w Wysokim Grzbiecie (Góry Izerskie) tuż nad Szklarską Porębą). O samej historii: http://www.paranormalne.pl/index.php?showtopic=17406
Albo taki szpital w Oleśnie na przykład. Czy sławna Babia Góra.
Znam jeszcze parę takich miejsc, bo szukałam do moich Szepczących (kryptoreklama ;) )

ciekawi mnie to wszystko:) kiedyś pamiętam, miałam takie coś, jak obudziłam się w nocy i przez chwilę siedziałam na łóżku, to ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju, a za drzwiami nikogo nie było;P albo też miewam własnie wrażenie, ze ktos mnie obserwuje;P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Takie wrażenie, że ktoś cię obserwuje nie jest odosobnionym przypadkiem. Albo ma się wrażenie, że ktoś jest w pokoju/mieszkaniu, choć nikogo, poza nami, nie ma. Zdarza się ;)

Niestety czasami historie o duchach pojawiają się, by wzbudzić zainteresowanie turystów.
A czasem dla celów naukowych. Np. Las Witkowice. Historia wymyślona przez studenta psychologi (który przyznał się po jakichś kilku miesiącach).

bywa:) heh, mieszkam teraz na stancji, gdzie zmarła pewna kobita, była właścicielka i jedenpokoj jest zamknięty. powiem szzcerze, ze atmosfera w nim nie ejst za fajna...

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Wtrącę i swoje 3 grosze ;) Osobiście nie wierzę w żadne duchy, nawiedzenia, i inne tego typu rzeczy. Chociaż jeśli miałbym zostac sam  w takim "nawiedzonym" domu na noc, to pewnie bym uwierzył, tak gdzieś do rana :)
Nie wierzę w duchy, ale jestem katolikiem. Dusza to nie duch.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Aha, to przepraszam, jak uraziłam. ;) -> z tymi duchami i duszami.

a no dusza to nie duch, zgodzę się. przy okazji warto zastanowić się nad duchem, bo czym on jest? jak dla mnie projekcją astralną tego, co zapisało się w czasoprzestrzeni, która nas otacza. jakby nasze otoczenie bylo kamerą i odtwarzaczem w jednym:D

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Be obaw RheiDaoVan - nie było powodu, żeby poczuc sie urażonym. Po prostu nie lubię jak ktoś utożsamia duszę z duchem (jakąś tam zjawą, która straszy). Że niby jak duchów nie ma to dusz też nie.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Słyszałam różne opinie na temat duchów i ktoś z moich znajomych (deklarujący się jako katolik) powiedział, że uznałby istnienie duchów tylko wtedy, gdyby to były dusze, bo w nie wierzy. A ja, durne dziecko, jakoś inaczej to sobie przetłumaczyłam i stąd to nieporozumienie.
Właściwie pytanie: czym jest duch? jest całkiem dobrym pytaniem.

no ba:)

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Niematerialna inteligentna istota, żyjąca w świecie śmiertelników, sama będąca zmarłą, pozbawioną ciała ? Tak w najprostszy sposób.
Ja mam ciekawsze pytanie. Otóż, dlaczego miałby taki duszek sobie powstać i straszyć ludzi.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Najprostsza odpowiedź? Bo ma niedokończone sprawy, które trzeba dokończyć ;)
Inne?
Kara. No tułaj tak się po świecie. Najpierw fajnie, bo nikt cię nie widzi, jak sobie nie życzysz, możesz podglądać, straszyć etc. Oczywiście o ile to możliwe. Bo w takim np. Uwierz w ducha to raczej nie działało.
Sama chęć straszenia? Bo czemu nie? Skoro są ludzie, którzy mordują, gwałcą, to czemu nie niematerialne istoty lubujące się w przerażonych okrzykach?
Pokuta - podobne do kary, wiem.
Może to "rasa" (używam tego słowa, bo nie mogę znaleźć lepszego). Coś jak anioł, elf i takie tam inne niewidzialne, różowe jednorożce. To chyba najbardziej abstrakcyjne wytłumaczenie ;)
Bo nie mogą znaleźć "przejścia" (do czegoś - swojego świata/ rzeczywistości/inne)  i się biedne tułają po świecie i z frustracji straszą?

Jak wypiję piwo, to zaproponuję więcej możliwości ;)

zmarł gwałtownie i nie wie , że umarł i nie podoba mu się, gdy ktoś mu zmienia otoczenie. . jedno ewentualne wyjasnienie. drugie: nienawisć - nawet żywi lubią nękać, gdy nienawidzą. 3- opieka, nawet żywi opiekują się innymi;pP 4- zwykła projekcja astralna,a le te akurat zazwyczaj nie ingerują w świat bo są tylko wyświetleniem tego, co było.;P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Ja skupiłam się na tym straszeniu ;p

Niedokończone sprawy? Wydaje mi się, że większość (a przynajmniej spora część) tych, którzy umierają zostawia po sobie jakieś sprawy. Dlaczego np. taki pan Czesław nie powstanie jako duch, żeby spłacić kredyt i odciążyć rodzinę?
Kara? Pokuta? Któż miały tą karę wymierzać, i czemu miałaby być właśnie taką? Piekielne męki brzmią znacznie bardziej ciekawie.
Trudno też uwierzyć, żeby ktoś nie zdawał sobie sprawy z tego, że nie żyje. Zresztą w momencie umierania chyba by zrozumiał co się święci i raczej trudno, żeby potem miał żyć sobie jak gdyby nic.
Rasa? To też raczej mało prawdopodobne - przecież słyszy się o "czyichś duchach" tj. duszach niegdyś żyjących.
Dlaczego ktoś utrudniałby im przejście na drugą stronę?
Pytania można mnożyć - i w końcu dojdziemy do tego, że duchy istnieć tak naprawdę nie mogą. Nie z ww. powodów, które, swoją drogą, są najczęściej wymieniane.

Czekam na to, aż piwo otworzy umysł i usłyszę więcej możliwości. A może i sam się napiję? Hmm..

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Sprawy, sprawy. To był taki przykład, chyba najbardziej wyświechtany i podałam dla przyzwoitości.
Nie wiem kto mógłby wymierzać taką karę. Najwyższy (jakkolwiek się go nazwie)? Albo na zasadzie równowagi wszechświata. Waga dobrych i złych uczynków i takie tam. Moze nie logiczne, ale jak się przyjrzeć to również ludzie życie (jak w ogóle samo życie na Ziemi, jak wykazał Lem) przeczy czasem logice ;)
Ha! Nie wytknąłeś mi samej chęci straszenia. Osobiscie uważamto za całkiem do przyjęcia.
No dobra, prawda, słyszy się o czyichś duchach. Ale tu mi się rodzi pytanie... czym więc to sie różni od zbłąkanej duszy? Tym, że została na ziemii miast powędrować ku światełku? Może, jak napisała Marsylka, to ciało atralne zmarłej osoby. Wtedy przestaje być człowiekiem jako takim, więc staje się czym innym. Pisałam, że ta rasa to tak umownie.
Nigdzie nie napisałm, że ktoś utrudnia im przejście. Napisałam, że nie mogą znaleźć. Moim zdaniem jest to do przyjęcia. Ja za cholerę nie potarfię czasami znaleźć miejsc w mieście, w którym się wychowałam. A tu śmierć, te sprawy... A może jakas robota papierkowa po drodze? ;)

Piwko prawie wypite więc zaczynamy kombinować. Skąd duchy.

Normalnie powiedziałabym, że ludzie mają potrzebę wierzenia oraz również wytłumaczania sobie dziwnych zjawisk, których nie potrafi wyjaśnić nauka. Historie o duchach powstały kiedyś i ewoluowały przez wieki (jak np. słowiańskie wilkołaki).
Ale zostawmy "naukowe i racjonalne" podejście.
Może to być sprawka szamanów/medium. (Jeśli przeczytam, że takowych nie ma, to odeślę do zdań powyżej!). Tak więc... Duch osoby mógł zostać przywołany przez kogoś. Nawet takiego pana Mietka. Czemu? A to przez pomyłkę (chcieli Belzebuba a przyszedł pan Mietek, bo akurat zmarło mu się w miejscu, w którym odbywał się rytuał). No i sie chłopina wkurzył, że mu d.. głowę zawracają (stąd straszenie)
Dalej...
Może jest sobie taki duch, istnieje jako niematerialny bliźniak (względnie żyje w innej fazie) . Po śmierci "łączy się" ze zmarłym. Ale czasem coś pójdzie nie tak i.. zostaje sam.
Hm..
Niektórzy sami wytwarzają sobie takiego ducha. Jako własne alter ego np. Albo z innych powodów, najprawdopodobniej nieświadomie. Nie pytajcie mnie jak, po c etc., to pomysł jeno. (Tak samo realny jak niektóre dogmaty). I po śmierci "orgyginału" pozostaje takie coś niematerialne.

No, na razie tyle ;p

P.S. Jeśli coś brzmi jak obraza religijna (bo znowu coś tam o duszach wspomniałam i o dogmatach) to przepraszam, nie miało.
Błędy stylistyczne, literówki i inne zwalam na piwo ;p

Są błędy. Np. ludzie zamiast ludzkie. I inne. Powinnam była przeczytać przed kliknięciem "dodaj". No trudno.
Przepraszam.

Na samą myśl o duchach zrobiło mi się jakby duszno. Dusiołek czy inna cholera? :-D

kto wie?:D a wiec zdania są podzielone, robi się ciekawie:D
co do szamanów ro na pewno są. znałam osobiście jedna szeptuchę, która np. zamawiała choroby. jej mąż był szeptunem, nawet silniejszym od niej:p hehe, moi pradziadkowie, wiec wiem to z pierwszej ręki;P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Marsylka, mam się bać? To dziedziczne ponoć ;)
 

niczego nadzwyczajnego u siebie nie zauważyłam, chyba że to przychodzi z wiekiem;P potrafię tylko przepowiedzieć zły los;p hahahahaha

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Niczego mi nie przepowiadaj! Bo potem są te samo spełniajace się proroctwa i inne historie ;)
Choć nie jestem zwolenniczką determinizmu. Wole teorię linii prawdopodobieństwa. Ale, ale, odchodzimy od tematu!
Jak ktoś "obali" moje, powiedzmy piwne teorie, to dodam jeszcze dwie bardziej abstrakcyjne (z czego jedna jest tak słodko romantyczna, ach... )

hehe, tak, trochę zeszło z głównego toru:D  ja czekam na te teorie:D

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

A ja czekam na beryla. Tak ładnie obalał moje teorie :D Jeśli nie pojawi się w ciagu dwóch najbliższych godzin, to przedstawie teorie po 20, bo trzeba ruszyć tyłek z domu...
Mam nadzieję, że moje teorie Ci się podobają ;)

Teorie, teorie... nadużywam tego słowa!

a więc pewnie będę czekać do 20:D ja własnie zaraz ruszam w miasto, wiec pewnie za 2h i tak mnie nie bedzie:P a o nadużycie się nie martw;D to nie opowiadanie:D

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Jestem ;]
Co do kary, raz jeszcze, to tak Najwyższy jak i karma, mają swoje "zastosowanie" w religiach i nie ma tam słowa o takiej karze. W ogóle każda religia ma jakiś system kar, i nie przypominam sobie, żeby w którymkolwiek z nich znalazł się punkt "będziesz duchem".
Wątpię też czy to przechodzenie na drugą stronę jest aż takie trudne, żeby drogę zgubić. Umierasz... i jesteś tam gdzie powinieneś, takie Boskie TeŻeWe. Opóźnień nie uwzględniamy.
Przywoływanie duchów? Też się w takie rzeczy bawiłem, jak byłem dzieckiem, no ale... żaden pan Mietek czy Czesław z tego nie wyszedł. W ogóle szczerze i potężnie wątpię w takie rzeczy jak przywoływanie duchów... O, moment, bez racjonalizmu? Mimo wszystko jednak, w tym konkretnym przypadku wielbiciec romantyzmu, taki jak ja, może zacytować:
"Ufajcie memu oku i szkiełku,
Nic tu nie widzę dokoła."
Nie podoba mi się też pomysł duchowego brata bliźniaka ;) Mamy swoją duszę i tyle, gdzie miałby żyć ten bliźniak?
Heh, coraz trudniej przychodzi mi oponowanie, bo i argumenty coraz bardziej są "wyszukane".

Marsylka, no... yy... wiesz? Nie ważne.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Będę się upierać przy karze,jako ewentualności. Ile znasz religii? A ile jest ich na świecie? Ile religii zakłada istnienie duchów? I tak w kółko Macieju, więc koncepcję kary chyba zostawimy.
Na użytek fantastyki moża przyjąć, że jednak jest problem z przejściem. I opóźnienia uwzględniam. Mówi się o tym światełku w tunelu... A jak ktoś to pomyli z pędzącym pociągem? (żart!). Jak śmierć nastąpi gwałtownie to nie wiadomo jak działa psychika. Różnie może być. Ludzie są nieprzewidywalni.
Oj, przywoływanie duchów to jedna z najsolidniejszych moich teorii! To, że tobie sie nie udało, nie znaczy, że to niemożliwe ;p Ale przyznasz chya, że to "zgrabne" wytłumaczenie. Przynajmniej trochę... Przywoływałeś duchy jako dziecko. No właśnie... Zero doświadczenia w demonologii, brak podstawowej wiedzy okultystycznej, zapewne nienajlepsze przygotowanie, pewnie traktowanie tego jako zabawy... ;) Wiesz o co chodzi.
No z tym bliźniakiem to jest tak, że koliduje z Twoją wiarą. Tego nie przeskoczę ;) Ale to był tylko taki pomysł, no... Coś jak irańskie Fravarti (drugie transcendentne "ja" człowieka) Podbnie, przynajmniej.
Ostatniego nie zaoponowałeś! Potęga piwa jest wielka, widzę.
Wczoraj przyszło mi jeszcze do głowy:
Żyjąca osoba tak bardzo kochała zmarłą (lub tak mocno nienawidziła), że w jakiś sposób zarzymała ducha tejże osoby. Mocno naciągane i nawet mi się to nie podoba, ale taki miałam pomysł.
Druga "genialna" teoria jest taka, że te duchy powstają na podobnej zasadzie jak wyimaginowani przyjaciele. Po śmierci ktoś mówi o zmarłym, rozmawia z nim (zdarza się) i bum. Jest duch (zalatuje troche Freddie'm Krugerem... on wracał kiedy ktoś o nim śnił).

Masz rację, coraz bardziej "wyszukane", ale nie mogłam się powstrzymać (to za porwanego kuriera z moją książką!).

co do przywoływania duchów to obstaję, że się da. znam osobiście przypadek takiego wywoływania duchów, tyle, ze o mało co nie zakończył się tragedią. rodzice mojego przyjaciela kiedyś wywołwali duchy no i mieli kilka niefajnych przygód potem...
co do tego, ze to człowiek sam wytwarza duchy... myślę, ze nie wsyzstkie, ale część z nich. nie do końca zbadaliśmy nasz mózg. wciaż kryje on wiele tajemnic.  jedna z większych jest chyba jego potęga. mozna tez przyjąć, że mamy coś nie tak z głową, ale to inna sprawa;p
a co do duszy bliźniaczej... kto wie? to jak na zasadzie ,,drugiej połówki'', choć może nie zupełnie, bo tutaj niby gdzieś na świecie moze kręcić sie jej po prostu inna częśc albo kilka jej części:P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Muszę przeprosić, chciałem otworzyć swój umysł na wieczór i odpowiedzieć na nowe argumenty, ale chyba otworzyłem go aż nazbyt szeroko... Dlatego proszę o cierpliwość moje drogie panie, jak tylko wytrzeźwie... to znaczy, jak tylko będę w stanie to odpowiem!
Jednak, żeby nie był to pusty komentarz, tylko zapytam - w jaką teorię tak naprawdę jesteście skłonne w pełni uwierzyć? Co was przekonuje do tego, że owe duchy istnieją? Kara, pokuta, przywołanie, miłość drugiej osoby, niewypełnione obowiązki?
PS - RheiDaoVan, obiecałem Isennie, to i Tobie mogę wysłać jednego z "moich" kurierów, a co mi tam - książki i tak przeczytałem już, a i egzemplarzy trochę i tak zostało ;)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Dzięki beryl! :D za wysłanie kuriera ;)
Cierpliwie poczekam na odpowiedź, spokojnie. Fajnie się z Tobą dyskutuje.
Osobiście, gdybym miała wybierać, postawiłabym na przywoływanie. Czy to specjalne (znaczy, że chciałam przywołać pana Mietka, to go przywołałam), jak i te "niechcący" (O wielki Belzebubie, Władco Much, przybądź na me wezmanie i bądź posłu.. A ty coś za jeden?!).
Kara jest dla mnie do przyjęcia, ale przyznaję, że tej koncepcji można naprawdę wiele zarzucić. Poza karą musi być też inny czynnik.
Względnie tego, że niektórzy jakoś sami tworzą własnego ducha, który po śmierci zostaje na ziemi, jako swego rodzaju odpad. Czuje się odrzucony, niepełny i tak dalej. Ale to się bardziej nadaje na opka ;)

sprobuj to zrealizować;D

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

I teraz nie wiem, czy chodziło o wzmiankę o opku, czy o przywoływaniu (tego drugiego robić nie będę! Że zacytuję jedną z moich postaci: Niebezpiecznie jest wkurzać umarłych).
A opka chyba napiszę, bo mi się pomysł powoli rodzi ;)

o opka mi chodziło:D

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Przyznam, że z tą karą to może być różnie. Dla mnie np. jest takie coś nie do przyjęcia (tak... Wiecie, ja w piekło wierzę), ale dla kogoś innego będzie to już jak najbardziej akceptowalne. Bo to właśnie karma, równowaga wszechświata, może jakiś inny, nieznany nam bóg wymierza takie kary. Więc możliwości mogą być setki.
No i to przywoływanie... mhm... Wiecie, ja powiem, tfu, napiszę tak: Wierzę w taką rzecz jak opętania, dlaczego więc nie w przywoływanie duchów ? Ano dlatego, że demon demonem, a duch duchem. Być może ktoś rzeczywiście sobie przyzwie pana Mietka, ale dlaczego ten nasz nieszczęśnik ma zostawać potem na naszym, materialnym świecie, miast wrócić do siebie? Bo nie potrafi? Coś nieporadne te nasze duchy strasznie, gubią się przy każdej okazji ;) Trzeba by było się również zastanowić co dokładnie taki, dajmy na to, szaman przywoła - czy rzeczywiście całego ducha, inaczej mówiąc wyrwie z zaświatów błogo spędzającego czas Mieczysława, który potem bez jego pomocy nie będzie mógł wrócić, czy po prostu na pewien czas stworzy swego czasu tunel, przez który się porozumieją, taką video-rozmowę.
To teraz przejdźmy do tej miłości, która taka silna ma być, że zatrzymuje ducha :) Myślę, że jeżeli istnieje "druga strona", czyli te nasze dusze gdzieś wędrują, to naprawdę nie muszą one w żaden sposób zostawać tutaj na ziemi, zamknięte jak w więzieniu. Mogą swoją kochaną osobę wspierać, jak to mówią "z góry", nawiedzić ją, w śnie, lub na jawie, a potem wsiąść do kolejnego pociągu, wrócić do siebie i dalej obserwować. Mają reality show 24/7, a jak trzeba to pomogą. W ogóle myślę, że to się odnosi do większości przypadków. Jeżeli zakładamy, że istnieje duch, to musimy założyć, że istnieją dusze w ogóle, czyli jest też jakiś raj (względnie piekło). Dlatego wątpię czy Stwórca, tudzież jakaś inna przedwieczna Moc nie pomogłaby im znaleźć odpowiedniego peronu, nie wepchnęła do pociągu.
Mnie się wydaje, że jeśli naprawdę miałyby istnieć duchy, to tylko ze względu na świadomą decyzję umierającego/zmarłego. Nie żadne tam, zgubiłem drogę, czy zadyszkę złapałem, bo to niebo za wysoko. Jakaś osoba mogłaby np. się tak mocno buntować przeciwko opuszczeniu tego świata, że aż sam Stwórca by sobie odpuścił i delikwenta zostawił. No, ale, ale... kto by odmówił tych dziewic, co w raju czekają? Ach, nie, moment... Nie ta religia.

 


Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

hehe, no troszkę nie ta;P  co do nawiedzania snów przez zmarłych to moja druga prababcia tak miała. jej ojciec zginał w obozie w Buchenwaldzie (tak przynajmniej do nich, tzn do Niemiec udało mi sie dotrzec) i potem śnił jej się w, gdy ktoś z jej rodzeństwa albo ona sama, miał brać ślub z kimś. tzn mowił, czy to dobra czy zła decyzja.

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

No i co Ci beryl mam odpowiedzieć, no. Masz za dobre kontrargumenty!
Co do tego przywoływania, ok... Masz dobre podejście, bo to zamyka mi parę furtek. Pozostaje połączenie przywoływania z ostatnią opcją - świadoma decyzja umierającego. Wtedy pytanie skad ten duch jest mniej drażniące, bo tenże duch już się pałęta po świecie.
Przyznam rację co do świadomej decyzji (choć równie dobrze może istnieć opcja, którą ja podałam. Dusza zmarłego idzie do nieba/piekła, a taki "odpad" zostaje (nie zawsze! tylko jakieś nieliczne przypadku. błąd programu ;) ).
 Mi jest chyba łatwiej dyskutować, bo ja wierzę, że po śmierci każdy idzie tam, gdzie wierzył, że pójdzie - jeśli zasłużył (czyli akceptuję istnienie tak Nieba chrześcijan, jak i takiej Valhalli). A jak nie, to do piekiełka swojej wiary ;)
Sama przyznałam, że motyw miłości nawet mi się nie podobał, ale należało go poruszyć. Dla przyzwoitości.
Jakby nie patrzył, to kilka pomysłów było poruszonych, a chyba głownie o to chodziło. Póki co nic mi nie przychodzi do głowy, jakiś inny powód...
A z tymi dziewicami... Jakoś przypomniał mi się skecz Jeffa Dunhama (brzychomówca - skecz Ahmed Samobójca):
- Wait, if i am dead...that means i get my 72 virgins! (kukła patrzy na widownię) Are you my virgins?! I hope not!
- Why?
- There'a a bunch of ugly guys  out there. If this is paradise, I've been SCREWED!
- Well, did they say it will be only female virgins?
- HOLY CRAP!

To też może być powód. Taki szok ;)

Ciekawi mnie Twoje podejście do religii, RheiDaoVan, naprawdę. Jest zaskakujące, z chęcią bym również o tym podyskutował... Jednak może nie w tym temacie. Tak tylko, z czystej ciekawości zapytam - skoro jesteś przekonana, że każdy znajduje ten raj, w który wierzył... W co Ty wierzysz?
A w wypadku takim, jak tego skeczu to ja bym wracał ;) Już bym wolał ludzi straszyć.

Marsylka zaczynam się Ciebie bać . Nie chcę urazić, ale wiesz, tak tutaj opowiadasz o swojej rodzinie i coby dużo nie mówić, wydaje się to dziwne wszystko :D

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Haha, Ahmeda to chyba wszyscy znaja:D mówiłam tylko o pradziadkach:P taka rodzinka, że z każdej strony jacyś dziwni ludzie:P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

beryl, co do mojej wiary  i podejścia do religii (dlaczego uznaję, że każda religia to wiara w to samo - w pewnym sensie!), mogę Ci to przedstawić w mailu może. Bo zaczynać tu wątku religijnego nie zamierzam. Już był taki jeden, co mnie mieczem i ogniem chciał nawracać ;) Nie na portalu.
A w co ja wierzę? Znaczy po śmierci? Hmm... pewnie najbardziej przypomina to Niebo chrześcijan - było nie było, do jakoś 11 roku życia byłam wychowywana na ktolika. (ale nie postrzegam Nieba jako miejsca, gdzie każdy dostaje lnianą szatę i harfę do kompletu, śpiewa z "rafaelskimi" aniołakmi, etc ;) ). Wiem, wiem, to naiwne wyobrażenie, którym karmi się małe dzieci. Wiem.

No, ja już się pytałam Marsylki, czy mam się jej bać ;)

Nie zamierzałem wszczynać dysputy około-religijnej, bo to nigdy się dobrze nie kończy, zawsze znajdzie się jakiś krzyżowiec, albo rycerz świeckości. Jeden będzie nawracał, drugi prowokował, wyśmiewał, itp. Są tematy, których się nie porusza :)
Zaciekawiło mnie po prostu w co może wierzyć ktoś, kto uznaje każdą religię za prawdziwą. Jest to w istocie fascynujące podejście Rhei, a dyskusja o tym miałaby polegać na tym, że ja udowadniałbym Ci, że to w co wierzysz jest niemożliwe, chociaż dowieść się tego tak naprawdę nie da ;)



Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Ano nie da. Dobra, koniec religijnego offtpu! Wracamy do duchów!
Tylko, co by tu jeszcze powiedzieć, hm... Zabrakło mi pomysłów.

jak zawsze pojawiaja sie offtopy;D co do duchów....   może coś o miejscowych legendach waszych okolic??

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Okolic powiadasz...
Jest taka historia o opuszczonym domu w Warszawie. Właściwie to w pobliżu opuszczonego domu znajdującego się przy Pałacyku Szustrów, k/ Puławskiej. Kiedyś świetna kamienica rodziny Chowańczaków, obecnie na skraju swojej egzystencji. - cytat. Ponoć pojawia się tam duch niejakiej Hanki, dziewczyny, która została tam zastrzelona po wojnie. Duch jest dość wrogo nastawiony.

Słyszałam też historie o innych dwóch mieszkaniach, ale historie te zostały racjolnanie wytłumaczone.

Niestety, a może stety? najwięcej takich legend rodzi się w górach, zepwne nie bez powodu.

zawsze jest jakiś powód;P choćby najbłahszy;P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Marsylka, mój pogląd na temat duchów uwidacznia się (przynajmniej takie mam wrażenie) w tym tekście, przy którym zwróciłaś mi uwagę na miejsce zamieszczenia. Całe życie interesuję się zjawiskami paranormalnymi, demonologią, angelologią... Jakiś rok temu, miałem krótki epizod (około pół roku) w grupie "badającej" takie zjawiska. Wyglądało to naprawdę imponująco, profesjonalnie, co nie zmienia faktu, że nie uzyskałem żednych odpowiedzi. Członkowie zwyczajnie robili z ludzi idiotów. Z tego powodu zrezygnowałem ze stanowiska "specjalisty d.s. demonologii":D
Wciąż się zastanawiam nad wyjaśnieniem tego aspektu. Obecnie skłaniam się ku poruszonemu przeze mnie problemowi przepływu energii, bądź też funkcjonowaniu ludzkiego mózgu.
Czy duchy istnieją? Coś istnieje napewno... poza tym od czego mamy wyobraźnię;)

tak, istotnie coś istnieje na prawdę;D a wyobraźnia niewątpliwie sie przydaje. w końcu od wiek wiekow funkcjonuje bez problemów;D

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Raz byłem prywatnie w takim "nawiedzonym" miejscu. Taki stary dworek na skraju lasu, nieopodal Grodna. Wręcz idealne miejsce do nakręcenia horroru:) Faktycznie człowiek słyszy dziwne głosy. Może czasem przywodzące na myśl szept, czy kroki. Czuje się dziwną, napiętą atmosferę (pewnie wykreowaną przez własny mózg), zauważa każdy powiew wiatru ale żadnych konkretów. Wróciłem tam jeszcze raz, za dnia, żeby obejrzeć to wszystko w świetle dziennym i... nic. Może to wszystko sobie wyobraziłem. Nie wiem, pewnie nigdy nie poznamy odpowiedzi.

Teraz zauważyłem, że poleciłaś "supernatural". Jestem na bierząco i konfrontuje podawane tam informacje z własnymi źródłami. Muszę przyznać, że zgodność jest nieraz zadziwiająca. Widać, że reżyser dobrze się przygotował choć widoczny jest także wkład własny, w końcu ma to być serial dla mas;)

ostatnimi czasy oglądałam ,,a haunting''. i tak zastanawiałam się, na ile to może być prawdziwe. tzn raczej moga, bo mowię o nawiedzeniach itp.

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Przez was chyba się skuszę na to supernatural. ;)

;D to bywa zaraźliwe;P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

A cóż to takiego? To supernatural ?
Co do takich "nawiedzonych" miejsc to jedno przyszło mi do głowy. Chociaż to nic oryginalnego nie będzie. I nic w co bym wierzył...
W jednej z dzielnic mojego miasta, a jest to już na samych obrzeżach, znajduje się most, przez który ciągną się tory. Całe torowisko na tamtym terenie jest obrośnięte dookoła gęstymi krzakami. I w tamtym właśnie miejscu, zza tych krzaków spodobało się samobójcom dokonywać aktu, którym zasłużyli sobie na takie miano. Nie wiem dokładnie ile osób tam się zabiło, ale podobno było ich kilka. Nie muszę więc już dodawać, że rzekomo ich zjawy się w tamtym miejscu i jego okolicach pojawiają, lamentując. Jednak to jeszcze nie koniec historii. Zaraz obok tegoż miejsca, za nieszerokim polem i nieremontowaną droga jest lasek. Całkiem spory. Tam też jest jakaś opuszczona rudera, na wspomnianym polu jest zresztą druga. W obu ponoć straszy po zmroku. I w samym lesie też. W ogóle to tam chyba co krok straszy.
Zresztą, ja sam historii dokładnie nie znam, ale wystarczy, że popytam kilku kolegów, wtedy będę mógł tutaj przytoczyć ją ze szczegółami.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

ooo , byloby świetnie:D a jakie to miasto, że tak zapytam??

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

beryl ... Trochę dziwne, że "straszy" Zaraz obok tegoż miejsca. Nawiedzenie jest zwykle związane z konkretnym miejscem, osobą lub - opcjonalnie - wydarzeniem. Może to tylko legenda jak wiele innych. Choć z drugiej strony kto może to rozstrzygnąć? Ja raczej odpadam.

Słyszał ktoś może "profesjonalną" analizę orbów???

a może straszy?;P a kie licho a ,,analiza orbów''??

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Orby to pewnego rodzaju zjawiska świetlne, utrwalone na zdjęciu, oznaczające obecność ducha. Powiedzmy, że to fotografia ducha;) Aby uznać, że coś jest lub nie jest orbem przeprowadza się analizę. Bierze się pod uwagę wszystkie znane parametry. Porę dnia/nocy, zachmurzenie, nasłonecznienie, kierunek oświetlenia, zapylenie, użycie flesza, odległość obiektywu od obiektu, zapylenie, temperaturę otoczenie i wiele, wiele innych. Po wyeliminowaniu wszelkich, innych ewentualności orzeka się, że na fotografii został zarejestrowany obiekt paranormalny. Byłem kiedyś świadkiem takiej analizy dla 15 zdjęć. Czarna magia:D

oooaaa. ty specjalizujesz się w zjawiskach paranormalnych czy jak??:P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Marsylko to miasto to... Oj, zagadkami będę pisał. Miasto które w czasach PRL było uprzemysłowione, zaś po transformacji ustrojowej podupadło gospodarczo. Teraz znane z tego, że nic się w nim nie dzieje. Duży poziom bezrobocia; nieopatrznie włączone do województwa, z którym historycznie i kulturowo dużo je nie wiąże. Jego mieszkańcy nie lubią się ze Scyzorykami. Hmm...

Co do tego, że straszy nieopodal - to tak jak napisałem, chodziło o te chatki opuszczone, zapomniałem tylko dodać, że tam bodaj też coś się tragicznego wydarzyło w którejś z nich. Ale jak mówiłem, ja do końca tamtych legend nie znam, musiałbym dopytać.

I na końcu prośba... Nie rozmawiajcie o kuleczkach, no naprawdę... Byle kurz czy kropla wody, tudzież cokolwiek innego, co potem poddane działaniu światła i nagrywane przez obiektyw kamery wygląda jak kulka i masz ci. Zjawisko paranormalne. Takie zjawiska to i ja potrafię stworzyć.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

mnie kiedyś coś takiego wyszło, tyle, że nie wiem jak. Tylko troszkę na innej zasadzie. Robiłam zdjecie mojej kolekcji figurek i lewa część zdjęcia pochłoneła ciemność i a la płomienie;P ale nie znam sie na fotografii, wiec pewnie coś pochrzaniłam przy jego robieniu;P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Specjalizuje? nie, raczej interesuje od dziecka. Jak mówiłem, niedawno dostałem się do grupy badającej takie zjawiska ale szybko zrezygnowałem. Właśnie tam widziałem analizę orbów. Każde zdjęcie jest opatrzone dokładnym wywiadem. Nieraz oblicza się kąty padania światła, ocenia możliwość powstawania aberracji chromatycznych i multum innych obliczeń w celu wyeliminowania (lub potwierdzenia) możliwości powstania takiej "kuleczki". Nie będę się sprzeczał beryl  bo większość tego co robią Ci fizycy jest dla mnie niezrozumiałe. W każdym razie z owych  wspomnianych przeze mnie 15tu fotek, na żadnym nie potwierdzono obecności orbów...

hehe, bywa

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Niektórzy badacze tajemniczych zjawisk twierdzą, że duchy to wytów wyobraźni człowieka narażonego na działanie silnego pola magnetycznego wywołującego halucynacje. W miejscach nawiedzonych zgodnie z pomiarami pole to jest bardzo silne.

W duchy nie wierzę, myślę, że wszystko czego nie rozumiemy wynika ze zbyt małej naszej wiedzy, niemniej jednak przyznaję, że historie o duchach mają w sobie coś co przyciąga uwagę nawet takich racjonalistów jak ja :) Lubię od czasu do czasu poczytać sobie podobne opowieści. Z fikcji literackich o tej tematyce szczególnie urzekły mnie dwa opowiadanka ze zbioru "Czarny pająk". To stary tomik, pewnie słabo dzisiaj znany, obejmujący utwory grozy niemieckich autorów, mniej lub bardziej znanych (chociażby Goethe). W każdym razie piszę o opowiadaniu "Germelshausen" Friedricha Gerstäckera - opisującym wioskę przeklętą przez papieża jeszcze w czasach średniowiecza, która pojawia się raz na sto lat  wraz ze wszystkimi mieszkańcami wiodącymi w tym jedynym dniu ich istnienia w świecie rzeczywistym normalne, codzienne życie. Drugie natomiast to "Żebraczka z Locarno" Heinricha von Kleista - klasyczna legenda o nawiedzonym dworze. W zbiorze jest wiele innych opowiadań o tematyce duchów jak np. "Historia neapolitańskiej śpiewaczki" samego Goethego, które jest chyba dosyć słabo znane, a całkiem ciekawe.

"Orby to pewnego rodzaju zjawiska świetlne, utrwalone na zdjęciu, oznaczające obecność ducha"

A nie przypadkiem rozbłyski świetlne powstające w wilgotnym miejscu w skutek odbić światła od cząsteczek wody rozproszonych w powietrzu? Takie coś kiedyś słyszałam. Ale niektorzy twierdzą, że to duchy. Pytanie tylko po co duchy miałyby siedzieć w jaskiniach i zamkowych lochach, gdzie takie zjawiska są obserwowane, przecież jest tyle ciekawszych miejsc :) To tak pół żartem, pół serio ;)

literówki - miało być wytwór wyobraźni!

bardzo zaciekawiłaś mnie tym zbiorem opowiadań. będe musiała koniecznie go gdzieś poszukać:D

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

No to polecam, jest tam też świetne opowiadanie Piaskun - jesli interesujesz się psychiatrią i tym co się może dziać w chorym umyśle, nie będę zdradzać fabuły, napiszę jednak, że historia robi wrażenie :) Bardzo psychodeliczne niektóre utworki tam są, na różne tematy, ale duchów i przepowiedni tam sporo. A zbiór raczej w antykwariatach może się poniewierać, o wznowie niestety nic mi nie wiadomo.

mam w mieście jeden antykwariat z ksiażkami wiec luknę tam:)

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Fajnego masz ducha, Marcinie Robercie:d

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Elleth nie wiem czy określenie "orb" nie zostało przejęte z jakichś innych zjawisk. Z tego co wiem po raz pierwszy pojęcia "Orbs" do określania kul energii (czy po prostu kul orb) widocznych na zdjęciach użyła grupa TAPS. O ile mi wiadomo jest to pierwsza, profesjonalna grupa zajmująca się parapsychologią i największy autorytet wśród "łowców duchów" na całym globie.

Około rok temu kuzyn kumpla zabił się na motorze. Od tamtej pory wydarzyło się sporo dziwnych rzeczy. Zapalała się przepalona żarówka. W dniu wypadku, ale jeszcze na krótko przed nim,  inny kuzyn, będący w Belgii nagle zadzwonił do rodziny zmarłego, spytać czy wszystko w porządku. Mimo, że nie odzywał się od bardzo długiego czasu. Matka zmarłego wciąż twierdziła, że łyszy kroki w pokoju syna. Dwa, może trzy miesiące temu w magazynie rodziców zmarłego (są właścicielami klubu) znajdjącego się nieopodal domu, samoistnie włączył się alarm. Po wyłączeniu go zadzwonił telefon i zostali poinformowani, że właśnie ktoś włamuje się do klubu.
Matka znalazła jakąś medium czy coś, która podobno nawiązała ze zmarłm kontakt i powiedziała, że zginął tak szybko, iż nawet nie zauważył tego faktu. Twierdziła, że jego dusza błąkała się wokól "rodzinnego interesu" bo on tak robił za życia. Na koniec kobieta odprawiła jakiś rytuał "przeprowadzania" - o ile mnie pamięć nie myli i wszystko się uspokoiło. Kumpel - zatwardziały ateista i nie wierzący w nic, co by nie było namacalne, nagle zaczął obsesyjnie czytać książki spirytystyczne.

Może coś w tym jest. Mieszkałem z chłopakiem przeszło trzy lata i nie mam powodów by mu nie wierzyć.

ciekawa historia

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

I niepokojąca...
 A jednocześnie zgodna z jedną z moich teorii! :)

ma ktoś jakąś ciekawą historyjkę? ja mogę powiedziec coś o takim pewnym przypadku.. znajoma mojej ciotki miała dziecko. dziecko gaworzyło z łóżeczka i wyciagało do kogos ręce. wołało często ,,babcia'', choć babcia jakiś niedługi czas wczesniej zmarła. gdy dziecko nieco podrosło - ale dalej siedzialo w łóżeczku - zaczeło sie bać. powiedziało ,,babciu, boję się ciebie'' i nawiedzenia sie skończyły.

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Ja znam parę przerażających relacji dotyczących wizji itp., ale nie mogę o tym niestety pisać na forum. Jedynie tyle mogę wspomnieć, że są to naprawdę bardzo plastyczne, często nawet metaforyczne opisy świata widzianego oczami opowiadającego. To tak, jakby taka osoba była łącznikiem pomiędzy dwoma wymiarami.

ooaaa, napiszesz mi na meila? jestem ciekawa tych historii;D

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Ja mogę wspomnieć o historii.. zmyślonej przezemnie i moje koleżanki, by nastarszyć inne dziewczyny (żarty dziesięcioletnich dzieci ;) ), ale zbudowanej na prawdziwych historiach (kojarzycie Trzy Damy?). Oraz słowa kolegi, który.. nastraszył je jeszcze bardziej, ale do dziś nie wiem, czy mówił serio, czy nie.

to opowiedz:)

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Heh, wybacz Marsylka, ale nie mogę udzielać szczegółowych informacji. Tajemnica, rozumiesz ;) Ale w planach mam jedno opowiadanie w tych klimatach, więc jak powstanie to część motywów się w nim pewnie przewinie w jakiejś zmodyfikowanej formie :)

aaa, w tym sensie;P sporo, rozumiem;P a wiec czekam na to opowiadanie:)

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Otóż :)
W czwartej klasie podstawówki pojachaliśmy całą klasą na tkw. zieloną szkołę. Mieszkaliśmy w parterowym hostelu(?) w pokojach czterosobowych pokojach (ważne, bo właśnie we cztery wkręcałyśmy cztery inne dziewczyny). Z okien widać było wieżyczkę starego kościoła, obok którego był cmentarz. Starsze dzieciaki, mieszkajace w bliźniaczym hostelu opowiedziały historię o Trzech Damach - Białej, Czerwonej i Czarnej.
 Widząc panikę w oczach dziewczyn, za którymi nie przepadałyśmy, postanowiłyśmy to wykorzystać (wredność dzieci nie zna granic). I tak, wysmarowałyśmy lustro (atrybut Białej Damy) pastą de zębów (jakiś napis, co - nie pamiętam), na łożku jednej z nich zostawiłyśmy białą husteczkę "poplamioną" czerwonym lakierem a markerem (czerwonym) napisałyśmy coś na spodzie łożka - były piętrowe (krew- atrybut Czerwonej Damy). Nad Czarną nie musiałyśmi pracować, bo ona miała coś wspólnego z nocą a ta zapada sama ;)
Oczywiście nie muszę chyba mówić jak zareagowały dziewczyny? Ledwo zachowywołałyśmy przy nich powagę. I gdy już chciałyśmy sie przyznać zjawił sie kolega, który powiedział, że im pomoże. Wszedł do pokoju, zasłonił okna i zamknął drzwi każąc sobie nie przeszkadzać. Wyszedł po godzinie i ze śmiertelnie poważnym, nieco nawiedzonym głosem (u niego, klasowego wesołka było to zaskakujące)powiedział, że już po wszystkim, ale kiedy był w tym pokoju... Widział świat, jakby skłądał się z puzzli. Odpadł jeden kawałek i po chwili świat zaczął się rozpadać na elementy, na te puzzle właśnie.
Nie wiem, co to miało wspólnego z Damami, ale to właśnie powiedział. I sobie poszedł, a na pytania odpowiadał wzruszeniem ramion.
Koniec był taki, że "stworzyliśmy" legendę o Przeźroczystej Damie, która w nocy pojawiała się w łazienkach i kradła papier toaletowy (bo tego zawsze brakowało!). Ale to po to, by rozładować atmosferę.

Nieładnie, wiem ;)

A jaka to teoria Rhei ? ;)

 Gdzieś tam w rozmowie z berylem napisałam, że jednym z powodów skąd w ogóle się biorą duchy może być... niemożność znalezienia przejścia na drugą stronę. W tym przypadku duch nawet nie zauważył, że jest duchem (wedle słów tej kobiety).

No tak. Czytałem cały temat naraz, w trybie przyspieszonym. Wiele mogło mi umknąć;) Według moich OSOBISTYCH teorii wszystkie duchy, czy cokolwiek by to nie było żyją (choć może to nieodpowiednie słowo) wśród nas. Jedynie odizolowane są materialnie i mentalnie od naszej rzeczywistości. W takim układzie nawiedzenia byłyby sprawką właśnie takich, nieuświadomionych/nieodizolowanych bytów.

Ja znam podobny żart, tylko, że ten skończył się tragicznie. Koledzy w wojsku postanowili nastraszyć innego kolegę. Przebrali się w prześcieradła i weszli w nocy do sali, gdzie spał ów nieszczęśnik. Zaczęli udawać duchy, ale w pewnym momencie się zorientowli, że coś jest nie tak. Okazało się, że kolega umarł ze strachu, dostał zawału.

nieźle, RheiDaoVan:D a twój przypadek eLLETH FAKTYCZNIE NIE ZACIEKAWIE SIE SKOŃCZYŁ...

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Kurcze, taka fajna dyskusja mi ukmnęła. Rhei, dzięki za informacje o tych nawiedzonych miejscach. Szpital w Oleśnicy na fotkach wygląda niezwykle.
Co do miejsc, gdzie straszy - to ich niestety nie znam. Obawiam sie, że jestem tak skonstruowany, że gdyby nawet gdzies straszyło, a ja bym tam było, toby mnie nie obudziło. I może dlatego tak bardzo lubię historie i opowiadania o duchach.

Maxencius, proszę bardzo ;)
Dyskusja z berylem była świetna :)

Dyskusja z berylem była świetna :)
A to dlatego, że miałem wspaniałą rozmówczynię, albo jak kto woli oponentkę.

Mam coś dla łowców duchów, tutaj widać wyraźnie, że coś jest na rzeczy, jednak radzę się uważnie przeglądać. Zauważyliście jak to krzesło się w końcu poruszyło? Potem skupcie swoją uwagę, żeby nie przegapić najważniejszego, widać tam bowiem wyraźnie coś dziwnego.
http://www.youtube.com/watch?v=Kgh9YfTZYOc&feature=related

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

*przyglądać...
LINK raz jeszcze

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

mnie miło się czyta wasze komentarze:D a tą ksiażkę ,,czarny pająk'' znalazłam na allegro;D nawet sobie zamowiłam:d

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

niezłe to z youtube;D aż cofnęłam się od kompa i dreszcz mi przeszedł po plecach:D ale to raczej efekt zaskoczenia i szybkich ruchów niż samej postaci:P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Czy to była dziewczynka z Egzorcysty? Ja się jej boję!
beryl, polecam się na przyszłość ;)

Słuchajcie, nie wiecie jak mają się sprawy z tym naszym osławionym szpitalem w Oleśnie? Jakiś czas temu sporo nasłuchałem się na temat planów wyburzania tegoż obiektu. A ile przy tym było płaczu i zgrzytania zębów;) Szukano szans na ocalenie szpitala u konserwatora zabytków, lokalnych władz nawet były plany odwoływania się do jakichś wyższych instancji, ale nie wznam szczegółów bo mało mnie interesował ten temat. Teraz nie wiem czy w końcu udało się uratować budynek, czy został zburzony? A może nadal oczekuje na rozbiórkę? Zna ktoś jakieś fakty?

Niestety, nie pomogę. Mam informacje jakoś z 2008? Nie zdziwię się, jeśli jeszcze soti. Duchy lubią pilnować, co ich ;)

Chyba jednak stoi i czeka na samoistne zawalenie się. Podobno nie można go ani rozebrać ani wyremontować (aktualny właściciel miał zamiar zrobić tam jakiś dom opieki czy coś podobnego ale nie otrzymał pozwoleń). Jakiś tam status zabytku widać zyskał.

Cofnę się trochę w czasie. A propos: "Dusza to nie duch" (beryl ). Ściśle rzecz ujmując to masz rację. Pod kątem religii (nie tylko chrześcijańskiej ale też islamie, judaiźmie, hinduiźmie i kilku innych) istnieja dwa rodzaje duchów: czyste i nieczyste, czyli anioły i demony, devy i asury. Już w zaratusztrianiźmie mianem duchów określano: jaza (słudzy dobrego bóstwa) i devów (duchy demoniczne). Dusze natomiast są ważone i trafiają w odpowiednie miejsce z którego mają juz nigdy nie powrócić.... Indiańskie duchy przodków także oznaczają raczej pradawne, potężne istoty, które czcili niż dusze zmarłych przodków.
 Z tego co wiem nawet voo-doo rozdziela kult przodków (dusz  z naszego punktu widzenia) od wiary w loa (duchy lasu tożsame z naszymi aniołami lub też, jak się czasem podaje, świętymi). Samo słowo Voodoo tłumaczy się jako duch.
Gdyby przyjąć takie pojęcie ducha wówczas okazało by się, że jesteśmy nękani przez jakieś pomniejsze demony (szału, czy jakoś tak je nazywano, nie pamiętam) nie zaś przez dusze zmarłych.

żeby tą sprawę rozwikłać, trzeba by zbadać zjawisko empirystycznie, a to nie takie proste, jak wszyscy wiemy:D

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Proste nie jest ale ma jakiś sens:) Mój sąsiad, a zarazem ojciec chrzestny jest księdzem. Przyjeżdża czasem z Rzymu i wtedy zdarza się nam dyskutować o podobnych sprawach, przy winku:)

ciekawy chrzeny:D

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Ciekawy i normalny. Że można z nim tak pogadać.

yyy... ojciec bierzmowany. Mała pomyłka:)

O masz, o takich rzeczach jak "ojciec bierzmowany" to nie słyszałem ;)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

A zapytam tak z czystej ciekawości, choć to troochę odbiega od tematu: Słyszał ktoś o "cudzie w Sokółce". Pytam bo pochodzę z Sokółki, a do, rzekomo, cudownego kościoła chodzę od dzieciaka. Ostatnimi czasy zrobiło się tu trochę tłoczno. Ludzie z najdalszych zakątków kraju przyjeżdżają w nadziei, że zostaną uleczeni mimo, że nawet sam kościół jeszcze nie potwierdził autentyczności zjawiska, nie wspominając już nawet o nauce.

Nauka... Nauka potwierdza takie rzeczy? Oglądałeś kiedyś jakiś program dot. religii na Nat.Geo. albo Viasat History? Oni mają do tego bardzo dziwne podejście. Mianowicie, wierzą w to, co w Biblii zostało napisane, ale z tym wyjątkiem, że nieudolnie próbują wytłumaczyć to w sposób "racjonalny", przy czym te ich "badania" są jeszcze bardziej niewiarygodne, od założenia, że były to cuda. Nieprawdopodobnie mnie wkurza taki sposób patrzenia na te rzeczy.
O Sokółce słyszałem, i mam nieco "zachowawcze" do tego domniemanego cudu podejście. Poczekamy, zobaczy co tak naprawdę się stało.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

mnie toi ciekawi ak a propo cudów, jak to jest, ze nie wszystkich dotyczą;P tylko bez bzdet tłumaczonych np. bo nie każdy zasłużył;P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Ale co dokladnie masz na myśli? I czemu takie tłumaczenie to ma być bzdet? Jeden spędza całe życie błagając o własne zdrowie, jednak nie robiąc poza tym nic dobrego. Drugi, mimo swojej dolegliwości pomaga innym i dzięki temu spotyka go coś dobrego. Jednego spotka coś, co może być uznawane za cud, znak, już na początku swojej drogi, inny, pełen goryczy, dostanie taki znak pod koniec życia.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Marsylka, gdyby cuda były powszechne to znaczy dotyczyły wszystkich jak to określiłaś, czy byłyby wówczas cudami?

Tamil: i tak i nie. Ponieważ cud to z definicji nie musi być coś, co jest rzadkie, to po prostu "boska interwencja". Z drugiej jednak strony, rozumiem co miałeś na myśli.
Chociaż chyba nie do końca o to chodziło Marsylce, i taka odpowiedź (w formie pytania) nie jest najlepszym sposobem potraktowania sprawy. Odpowiadając na jej pytanie nie powinniśmy do tego tak podchodzić. To jest raczej unik, niż odpowiedź. ;] Sednem sprawy jest to, czemu Bóg nie pomaga każdemu.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

tak, o to mi chodziło, beryl:) chociaż to pytanie należałoby chyba zadać samemu Bogu, gdyby ten raczył odpowiedziec:P mam tu na myśli dosłownie ,,odpowiedzieć'', bo przekazy przez ,,pośredników'' mogą do zwyczajnego człowieka jak ja nie dotrzeć;P łee, ale schodzimy na tematy religijne, a to portal fantastyczny.
tamil - pytanie nie jest odpowiedzią;P
beryl - czemu bzdet? nie jestem religijna i dla mnie takie tłumaczenie jest niczym, co mnie przekonuje, a wiec bzdet;P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Nie jesteś religijna, czy nie jesteś wierząca? Bo jeśli to drugie to prawdopodobnie nic Cię nie przekona ;)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Tamil - o cudzie w Sokółce oczywiście słyszałem. Nie dziwi mnie też fakt, że Kosciół sprawy jeszcze nie uznał. Generalnie Kościół wcale nie jest chętny do uznawania takich rzeczy. Ostatnio byłem bodajże w Oporowie, gdzie w XVI wieku zmarł jeden z mieszkających w tamtejszym klasztorze paulinów. Nad jego trumną doszło do cudów i uzdrowień, więc ludzie zaczęli się zjeżdzać z okolic. I w rezultacie Kościół postanowił ukryć grób, żeby ludzie przestali przyjeżdżać. Na stronie http://www.oporow.paulini.pl dośc dyskretnie się unika tego tematu - jest tylko mowa o tym, że postanowiono uczcić miejsce jego NARODZENIA kapliczką, o grobie nie ma mowy.
Swoją drogą - ciekawa sprawa, czyż nie? Gdzieś jest grób człowieka, za którego sprawą działy cię cuda, być może wystarczy stanąc w odpowienim miejscu, poprosić, a będzie dane...

@ Marsylka - z cudami to w ogóle jest ciekawie. Skąd mianowicie twierdzenie, że nie przydarzają się każdemu? Czy jesteś pewna, że jeśli sięgniesz pamięcią wstecz, to nie znajdziesz takiej sytuacji, gdzie dzięki przypadkowi np. ocalałaś? Ja np. piszę to tylko dlatego, że kiedyś otworzyły się drzwi starej szafki kuchennej, inaczej mógłbym pod nią zginąć. Niby sprawę da sie wyjaśnić, ale wszyscy mówią, że miałem mnóstwo szczęścia - a od wielkiego szczęścia do cudu jest bardzo blisko.
No i nie każdy dostaje cuda jednego sortu. Jedni dostają takie, inni - owakie. Oczywiście, zaraz powiesz, że są tacy, co mają kompletnie przechlapane i im nic się nie przydarza dobrego. Być może rzeczywiście może tacy są - ale tego tak naprawdę nie wiemy.

Aż mi się przypomniała rozmowa z Vince'a i Julesa w barze, o cudzie właśnie ;) (Pulp Fiction)

Racja, pytanie nie jest odpowiedzią. właściwie to nie wiem czy jakakolwiek istnieje. Z ogólnodostępnych informacji można wywnioskować, że cuda zdarzają się głównie ludziom czy w obecności ludzi grzeszących, zagubionych, schodzących na złą drogę, tak jakby były głosem nawołującym do zmiany na lepsze. Można w takim razie zapytać, dlaczego każdy grzesznik, czyli prawdopodobnie każdy z nas, nie doświadcza cudu? Przecież wówczas świat byłby lepszy. Jednak, jeżeli byłyby one tak powszechne, czy ktokolwiek by się z nimi liczył, lub choćby zauważał. Sądzę, że nie.
Z drugiej strony może właśnie są częste (jak mówi Maxencius) tylko nie potrafimy ich dostrzec, postrzegając jako szarą rzeczywistość. Cud z naszego punktu widzenia jest czymś niewytłumaczalnym, zauważcie jednak, że życie każdego człowieka także takie. To ciąg nieprzewidywalnych zdarzeń. Idąc jeszcze głębiej... chociaż nie, lepiej zostenę w tym miejscu bo chyba już za bardzo wnikam;)

nie jestem zbyt religijna, bo wierzyć to wierzę;P Maxencius - zdarzyły mi się przypadki ,,pseudo-cudów, ale ja je traktuję na innej zasadzie. Raz o mało co cała moja rodzina - wraz ze mną - nie zginęła zatruta tlenkiem wegla. Tatko na szczęście w porę się obudził. Upadł na podłoge i nie mógł wstać, wiec zadzwoinł po karetkę. Drugi raz wszyscy pospaliśmy się w samochosdzie, łącznie z tatkiem, który prowadził, ale mama w porę sie obudziła, jak juz jechaliśmy prosto na drzewo. Ja nie uznaję tego za cud. Raczej że nie nadeszła jeszcze nasza pora;P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Miałem na myśli, że: ...także takie jest.

Marsylka - jak trafnie zauważyła Rhei pisząc o PulpFiction, ważne jest, co definiujemy jako cud. Dla Julesa fakt, że jakiś gość wywalił cały magazynek i ani razu nie trafił, był cudem. Dla Vince'a - świadectwem, że strzelający po prostu nie miał cela. Czyli co definiujemy jako cud? Pamiętam, że kiedyś kiedyś czytałem o przypadku faceta, który miał AIDS, ale choroba sama zniknęła. Lekarze mówią o "spontanicznej remisji". Ktoś wierzący uznałby to za cud. Człowiek, który nie chodził, zaczął chodzić. Cud czy skutek katastrofy samolotu (Lost).
Swoją drogą - to już offtop - tak sobie myślałem o wierze itd. I nagle sobie uświadomiłem, że są tacy, którzy wierzą, że było sobie kiedyś nic czy też nie było niczego - i wybuchło, i stało się coś, kosmos, gwiazdy, planety. To jest naukowe wyjaśnienie powstania wszechświata. Czy nie wydaje Wam się to nieco głupie - wierzyć, że nie było nic i coś wybuchło? :)
A co do tematu - szpital w Oleśnicy zasługuje na opowiadanie. Czy ktoś może wie co nieco o samej ewakuacji, która podobno była prowadzona nagle, w środku nocy?

Fakt, kazdy ma inną definicję cudu;P , wiec koniec offtopu z cudami;P co do wielkiego wybuchu - to ciekawy temat do dyskusji;D non stop gnębi mnie to zagadnienie...

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

To jest naukowe wyjaśnienie powstania wszechświata. Czy nie wydaje Wam się to nieco głupie - wierzyć, że nie było nic i coś wybuchło? :)
Jak to powiedział kiedyś  znany  fizyk: "Zawsze kiedy rozważamy początki Wszechświata dochodzimy wtedy do roli Boga"... Czy coś takiego. Oczywiście sam jest agnostykiem.

Chociaż mnie też zastanawia to, że ci "oddani nauce" ludzie wierzą często w takie bzdety i głupoty, a przy tym odrzucają możliwość istnienia Boga. Czy to aby na pewno świadczy o ich wielkiej racjonalności i mądrości? Wątpię ;)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Marsylko, skoro było takie wydarzenie jak Wielki Wybuch to coś musiało istnieć przed nim, coś, co go wywołało.
Ktoś mógłby powiedzieć, że Wszechświat raz się rozszerza, raz skurcza i tak cyklicznie sobie wybucha. Niemniej, jakiś początek tego wszystkiego musiał mieć miejsce.
Można też założyć, że Wszechświat jest nieskończenie wielki, nie ma nic co by go ograniczało, jest wszelką przestrzenią i czasem, wtedy, dochodzimy do wniosku, że istniał od zawsze, nie miał początku i nie będzie mieć końca. Tak samo jak Bóg.
A może istnieją równoległe wszechświaty?
Chyba jesteśmy zbyt maluczcy, by pojąć tak wielkie rzeczy, ale próbować trzeba.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Moje zdanie, czy raczej rozważania na ten temat można już znależć w publicystyce. Może więc daruje sobie pisanie i poczytam wasze posty:)

Czyżby chodziło o ten temat, co to wywołał fascynację wiadrem? Ach, to Twój artykuł jest!

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Dokładnie ten... Taki wywód spisany kóregoś ranka po bezsennej nocy;)

beryl - dałeś mi do myślenia, bo jakos do tej pory nie wpadłam na to, by Wszechświat mogł istnieć ,,od zawsze''. Faktycznie. co do ograniczeń pojmowania, to jakiś czas temu doszłam do wniosku, że ogranicza nas nasze człowieczeństwo;P cieżko sobie wyobrazić, by coś powstało z niczego, tak samo cieżko, ze było od zawsze. Ale czasami fajnie jest porozważć rożne możliwości.
Co do mnogości Wszechswiatów. Ja osobiscie uważam, ze jest ich wiele, nieskończenie wiele.  Czarne dziury moggłyby byc łącznikami między nimi;P
co do rozszerzania sie i kurczenia - hm... kto wie? moze cos w tym jest. Nie jestem fizykiem i nigdy nim nie bede, hehe/.

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Beryl - ale hipoteza, że kosmos się rozszerza, potem kurczy, dochodzi do wybuchu i od nowa cała zabawa - ma swoje konsekwencje. Bo czy to oznacza, że kiedyś znowu będziemy prowadzić tę dyskusję? Czy też mimo powtarzalności wybuchania się i kurczenia wszechświata wszystko będzie sie w kolejnych wersjach kosmosu dziać na nowo? Logiczne byłoby, że wszystko się powtórzy, co jednak pod znakiem zapytania stawia wolną wolę. :) W tej sytuacji wolę Boga, bo od daje wiecej swobody :)

Marsylko, cieszy mnie, że przedstawiłem Ci coś w nowym świetle :)

Maxenciusie, mi się wydaje, że wręcz przeciwnie - logiczne byłoby, gdyby wszystko toczyło się swoim własnym, niepowtarzalnym torem. Więc, tak, będą to nowe mechanizmy. Czasem bowiem o losach Wszechświata, czy Ziemi decydował czysty przypadek. Tak jak życie na naszej planecie. Gdyby przeanalizować to, jakie warunki musiały zostać spełnione, by ono powstało, można z ulgą odetchnąć myśląc, że mieliśmy przeogromnego farta. I w nowym Wszechświecie zapewno byłoby to niemożliwie trudne do powtórzenia.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

logiczne byłoby, gdyby wszystko toczyło się swoim własnym, niepowtarzalnym torem.

Zgadzam się z Tobą beryl. Jakbym nie kombinował, to nie potrafię znaleźć choćby cienia wytłumaczenia sobie takiej repety. Moim zdaniem (pomijając kwestię wiary i tym podobne) fakt, że dyskutujemy czy, że w ogóle istniejemy musiał być efektem niazliczonych, przypadkowych zajść: powstanie Ziemi, następnie komórki potrafiącej funkcjonować w warunkach na niej panujących, dalej podziały owej komórki i specjalizacja... jesteśmy ogniwem jakiego łańcucha spontanicznych procesów mogących się już nigdy nie powtórzyć. Jeżeli nasz świat uległby destrukcji w skutek takiego skurczenia się kosmosu, bądź rozproszenia (rozszerzanie), wydaje mi się mało prawdopodobne aby kiedykolwiek powstał podobny. Chociarz wieczność kieruje się swoimi prawami i może nie jesteśmy tacy wyjątkowi.

,, nic dwa razy sie nie zdarza. I nie zdarzy'' - że tak zacytuję Szymborską:P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Beryl, Tamil - mnie akurat bardziej logiczna wydaje się repeta, ale rozumiem Wasze stanowisko :)

Każdy ma swój rozum. Ja swoim nie ogarniam możliwości powstania takiej pętli.

Znowu rozmywamy temat:/

Jeden dzień mnie nie  było!
Co do wspomnianej Oleśnicy, niestety, nic o ewakuzjaci konkretnego nie wiem, ale prawda, ze była przeprowadzona nagle, w nocy. Do dziś można tam znaleźć (podobno) takie osobiste rzeczy jak medaliki czy różańce. I jakoś nikt nie ma odwagi (mam na myśli bezdomnych, kloszardów, etc.) ich zabrać.

ciekawa historia. może warto by się tam kiedys wybrać:D

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Pewnie zepsuję zabawę ale...
 Obecnie szpital jest totalną ruiną. Odbyłem dwa dni temu ciekawą  rozmowę z mieszkańcem Olesna, którego matka pracowała w starym szpitalu przeszło 15 lat. Podobno nagła nocna ewakuacja jest totalną bujdą. Personel informowany był wcześniej przenosinach do nowego budynku, a sama przeprowadzka trwała duuużo dłużej niż jedna noc.
 Ogromną ilość sprzętu pozostawiono - to prawda. Powodem jednak był fakt, że był on mocno przestarzały. Podobno wiele rzeczy już od długiego czasu nie nadawało się do użytku. Odnośnie tych osobistych rzeczy Rhei  szczerze wątpię, chyba że zwyczajnie nie były nikomu potrzebne i z tego powodu nadal leżą. Faktem jest, że budynek od długiego czasu był zamieszkiwany przez kloszardów, aż do czasu zdjęcia dachu. Wewnątrz do dziś pozostało już niewiele sprzętu. Złomiarze wynieśli co się da, po ustanowieniu wzmożonych patroli policyjnych wybili nawet kilka dziur w ścianie nie widocznej od strony ulicy. W znacznym stopniu rozkradziona i zdemolowana została także zabytkowa kaplica, która w przeciwieństwie do reszty budowli, została wpisana do rejestru zabytków. Uratowanych zostało jedynie kilka figur, które zostały przeniesione do pobliskiego kościoła.
W chwili obecnej w ruinach często można spotkać dzieciaki traktujące je jako swego rodzaju melinę. Dość niedawno jeden z nich nawet postanowił popełnić tam samobójstwo i rzucił się z poziomu dachu na jezdnię.
Obiekt jest postrzegany przez mieszkańców jako wizytówka miasta i od jakiegoś już czasu walczą o jego uratowanie co jednak nie przynosi efektów.



Tak, zepsułeś zabawę, Tamil ;p
My tu klimat tworzymy, a Ty tu z faktami wyjeżdżasz ;)

przykra sprawa... ma ktoś jakąś inną intrygujacą historie?

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Nie chciałem abyście się bały w nocy:P

Z intrygujących histori pozostaje np. Wysoki Kamień, ale zaraz wyjdzie, że to bajka wymyślona, by zgonić turystów (podobnie jak słynny Las Witkowice - choć tu chodziło o coś innego).
Dzięki za troskę, Tamil ;)

Rhei - jak zwykle podsyłasz ciekawe informacje. Las Witkowice - chodziło o stworzenie legendy miejsca? Wysoki Kamień też brzmi nieźle :)

P.S. Przy Kamieniu zastosowałem skrót myślowy - całkiem fajna ta historia z Wysokiego Kamienia.
Tamil - czy w szpitalu w Oleśnicy był oddział położniczy? Wiesz może? Albo czy wie ktoś inny?

Nie martw sie o nas, Tamil;P codzienność potrafi być zdecydowanie bardziej przerażajaca;P a a ja Rhei, czeam na historię Kamienia:D

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Nie jestem do końca pewien co do tego oddziału ale chyba był. Pewne jest, że nie był nigdy szpitalem psychiatryczny jak się czasami podaje.

Moim zdaniem, oddział położniczy daje o wiele większe pole do popisu - wyobrażacie sobie,  że większośc ludzi w tym miasteczku oraz w okolicy urodziła się w NAWIEDZONYM SZPITALU?

A... Tak w ogóle to co, że niby, ten szpital nawiedzało?

Maxencius, to się nadaje nie dość, że na opowiadanie, to nawet na powieść. I jej ekranizację. Normalnie holiłódzki horror - to było moje pierwsze skojarzenie nie wiem czemu :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

nie powiem. wizja urodzenia się w nawiedzonym szpitalu ciekawie brzmi:D a powieść na kanwie opowiastek o nim? hm... poczytałabym z chęcia, gdyby ktos kiedys coś na ten temat napsiał:D

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Niech no ktos tylko obieca to wydać, to się skrzykniemy i napiszemy :)

mozna sie skrzyknąć;D obiecać to raczej nikt nie obieca, ale w NF na wrzesień jest reklama jakiejś instytucji, czy jak to tam nazwać, która czymś takim się zajmuje.

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

hehe, dopiero wyszel by z tego horror:P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Czym? Wydawaniem książek? Czy NAWIEDZANIEM szpitali... ? :D

Jeżeli Ktoś chciałby się podjąć to znalazłem coś co mogłoby się przydać;) Oficjalna historia szpitala w Oleśnie:

"Historia „Starego Szpitala" rozpoczyna się w latach 1858-1859, kiedy to na zachodnim końcu Wielkiego Przedmieścia w Oleśnie, został wybudowany szpital „św. Anny". Burmistrzem miasta był wtedy p. Czichon. Początku tej inicjatywy należy się doszukiwać w decyzji z 1854 r., kiedy to zarząd miasta przeznaczył budynek stojący przy ul.Opolskiej (wzniesiony na miejscu pięciu budynków spalonych w 1854 r.) na schronisko dla chorych, ubogich i starszych mieszkańców miasta. Do utworzonego przez siebie schroniska zarząd miasta 22 października 1863 r. zaprosił do opieki nad chorymi siostry boromeuszki.
W 1864 r. oleski właściciel majątku ziemskiego Schmakowsky podarował miastu budynek leżący również przy ul. Opolskiej tuż obok schroniska. Budynek ten stał się wtedy profesjonalnym szpitalem dla chorych. Pielęgnacją chorych zajmowały się siostry ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Szpitalnych z domu generała św. Maurycego z Münster. Dla dobra pacjentów, przez długie lata, stały ofiarnie przy boku lekarzy, wykonując swoją pracę bezinteresownie.
Pierwsza przebudowa szpitala nastąpiła w 1869 roku. Wtedy szpital jako darowizna przeszedł na własność miasta, jednakże pozostając pod administracją Sióstr Franciszkanek Szpitalnych. Oba budynki: sióstr i schroniska zostały połączone przejściem podziemnym. W tymże łączniku nad bramą wjazdową usytuowana został domowa mała kaplica sióstr pod wezwaniem św. Anny. Dalsze koleje losu oleskiego szpitala związane są z życiem i działalnością sióstr franciszkanek. One były inicjatorkami kolejnych remontów i gruntownych przebudowań kompleksu szpitalnego.

W latach 1909-1912 szpital został ponownie powiększony i zmodernizowany. Czynny udział w przebudowie brała siostra Liguoria, dzięki której, w ostatnim skrzydle wschodniej strony szpitala, powstała większa kaplica. W powstałej kaplicy odbywały się niedzielne msze św. w których brali udział uczniowie szkoły generała Hofera.
W znanej Oleśnianom i bardzo przez nich lubianej kaplicy szpitalnej mieściła się galeria, na której stała fisharmonia. Z galerii można było wyjść na pierwsze piętro szpitala, dzięki czemu mniej poważnie chorzy mogli brać udział w nabożeństwach. Na ołtarzu stał posąg Matki Boskiej, na lewo figura Serca Jezusowego a na prawo św. Anna z dziewicą Marią. Księdzem opiekującym się chorymi, przebywającymi w szpitalu, był O. Kołodziej, który w miejscowym gimnazjum uczył religii, muzyki i łaciny. W latach dwudziestych została dobudowana do kaplicy przestronna zakrystia.

W 1926 r. szpital wzbogacił się o „nowoczesną" pralnię, dyrektorem wtedy był doktor Chamrad.

Po zakończeniu działań wojennych i przejęciu władzy przez ludzi ówczesnego systemu szpital utracił swój katolicki charakter. Wraz z wydaleniem sióstr ze szpitala zaczęto również ograniczać dostęp do szpitalnej kaplicy mieszkańcom miasta. W 1956 r. kaplica została definitywnie zamknięta dla ludzi z miasta. Dostęp do niej był możliwy tylko od wewnątrz szpitala.

W latach 50-tych szpital posiadał tylko 74 łóżka. W wyniku kapitalnego remontu dokonano gruntownej przebudowy pomieszczeń, co pozwoliło w 1963 roku zwiększyć liczbę łóżek na 128. Rok 1966 to pierwsze wzmianki o planowanej budowie nowego szpitala na 260-280 łóżek.

W roku 1972 rozpoczyna się historia „Nowego Szpitala" w Oleśnie: Zespołu Opieki Zdrowotnej. Jednak przed tą datą istniały już placówki służby zdrowia, będące jednostkami niezależnymi, takie jak: Szpital Powiatowy, Powiatowa Przychodnia Obwodowa, Sanepid, Pogotowie Ratunkowe, które podlegały Wydziałowi Zdrowia i Opieki Społecznej. Kierownikiem tej instytucji był lekarz medycyny, dr Leopold Gołdziński, który szczególnie wpisał się w historię służby zdrowia. Był inicjatorem utworzenia Zespołu Opieki Zdrowotnej w Oleśnie w wyniku zintegrowania wszystkich czterech samodzielnych placówek.

1 październik.1972 roku jest datą powstania ZOZ w Oleśnie. Dyrekcja mieściła się wówczas przy ul. Pieloka, gdzie obecnie znajduje się POZ. Ośrodkiem wiodącym stał się Szpital Powiatowy zwany potem "Starym szpitalem".

Dyrektorem został dr Leopold Gołdziński. W trakcie jego kadencji szpital uzyskał trzykrotnie pierwsze miejsce w konkursie na najlepszy ZOZ w województwie, było to w roku 1974, 1976 i 1978. Był bardzo wymagającym szefem i dobrym organizatorem. Do końca pracował na stanowisku, zmarł 08.02.1984 r. To on był głównym inicjatorem i pomysłodawcą wybudowania nowego szpitala. Grupa inicjatywna w składzie: Leopold Gołdziński, Leszek Zawilski, Stanisław Hrywniak, przedstawiła swój wniosek o budowie szpitala w Ministerstwie Zdrowia oraz u Wojewody opolskiego, który został zatwierdzony po wielu miesiącach starań. Główną potrzebę budowy nowego szpitala dyktował: brak miejsc, brak łóżek, stary budynek. Po ostatecznym zatwierdzeniu planu, na teren budowy weszła ekipa budowlana - Kluczborskie Przedsiębiorstwo Budowlane - rozpoczynając prace. Tymczasem w 1975 roku następuje zmiana województw - Olesno przechodzi do województwa częstochowskiego - budowa zostaje wstrzymana. Dzięki determinacji i wytrwałości Dyrektorów budowę podejmuje: Wojewódzka Dyrekcja Rozbudowy Miast i Osiedli Wiejskich w Częstochowie. Budowa obiektu trwała 7 lat. Bezpośredni nadzór sprawował St. Hrywniak. Na inwestycję otrzymano środki z Ministerstwa Zdrowia, i częściowo ofiarowało je społeczeństwo Powiatu Olesno. Budowę zakończono w 1981 r. Uroczyste otwarcie odbyło się w nowo wybudowanym budynku, podczas którego wmurowano tablicę pamiątkową, która widnieje do dzisiaj w centralnym miejscu szpitala. Nowy szpital stał się nową osią ZOZ-u. Jak wspominają pracownicy, w organizacji i przygotowaniu do pracy uczestniczyli wszyscy, którzy poświęcili swój prywatny czas porządkując i przygotowując swoje przyszłe stanowiska pracy. W budowie nowego szpitala dużą rolę odegrała mgr Ewa Fladecka, która pełniła funkcję Naczelnej Pielęgniarki. Człowiekiem, który aktywnie uczestniczył w przemianach ZOZ-u i budowie nowego szpitala, był Stanisław Hrywniak. Zatrudniony był w szpitalu od 01.10.1958 r. Na początku pełnił funkcję kierownika Administracyjno - Gospodarczego, po utworzeniu ZOZ- u, od 1972 r. był zastępcą Dyrektora d/s Ekonomicznych. W zintegrowanym ZOZ-ie, od 01.04.1975r.z-cą Dyrektora d/s Lecznictwa, był lek. med. Wojciech Krzechki. Zatrudniony w szpitalu od 1963 r., po śmierci Dyrektora L. Gołdzińskiego, w 1984 r. objął stanowisko Dyrektora ZOZ-u. Pełnił tę funkcję do 1987 r. Kolejnym dyrektorem został lek. med. Jerzy Kuźniak- wcześniej pracujący na oddziale Chirurgii Ogólnej. Od roku 2002 funkcję Dyrektora Naczelnego ZOZ pełni Andrzej Prochota.

Ludzie, którzy szczególnie wpisali się w historię służby zdrowia w Oleśnie to min.: Państwo Wartenbergowie, ordynator Oddziału Dziecięcego Jadwiga Dec, ordynator Ginekologii i Położnictwa Zofia Zawilska i jej mąż ordynator Chirurgii Leszek Zawilski,
lek. med. Stanisław Cichowski, prekursorka oleskiej anestezjologii Ewa Pilarska oraz zasłużony do szpitalnej farmacji Marek Płuska. Należy pamiętać również o mgr Andrzeju Falińskim, szefie oleskiej rehabilitacji. Założycielem pracowni radiologicznej, w „Starym szpitalu" był lek. med. Maciej Adamczewski. Pracę kontynuował w nowym szpitalu, organizując ponownie nowoczesną pracownię. Szkolił i uczył pracowników, którzy obecnie pracują w ZOZ-ie.
W 1997 roku zamknięto "Stary szpital", personel został przeniesiony do nowego szpitala, gdzie otworzono nowy odział - Stacja Dializ."

Co do Lasu Witkowice.
 Na wielu portalach poświęconych takim właśnie tematom pojawił się artykuł o wydarzeniach z Lasu Witkowice (dokoładnego roku nie pamiętam, ale juz XXI wiek). Sześciu studentów miało wybrać się do tego lasu, na nocleg. Wiadomo - wakacje, ciepło, namioty. Studenci ruszyli w las. Po drodze spotkali miłęgo starszego pana, który mieszkał na obrzeżu Lasu. Ostrzegł ich, by niezpuszczali sie za daleko, "bo tu dziwne rzeczy się dzieją". Szóstka znajomych zignorowała jednak słowa ostrzeżenia, biorąc je za bajarzenie starego człowieka. Rozbili sobie obóz w sercu lasu, rozpalili ogniosko. I słuch po nich zaginął. Rodzina zawiadomiła policję dopiero po dwóch dniach (standardowa procedura). Wszyscy: znajomi, rodzina, twierdzili, że byli to bardzo odpowiedzialni ludzie.  Gdzieś znalazłam nawet wywiad ze staruszkiem. Wszystko okraszone zdjeciami lasu i miejsca ogniska.
  Na forum rozszalała się dyskusja, były pytania, watpliwości, wspomnienia... Po kilku miesiacach (?) okazałą się, że cała historia jest wysnuta z palca przez studenta... psychologii. Potrzebne mu to było do pracy, badał reakcje ludzi.

Wysoki Kamień: http://www.paranormalne.pl/index.php?showtopic=17406
Więcej niż jest np. tu - nie wiem. Szukałam w różnych źródłach tego Aargarotha, ale znajdywałam jedynie podobnie brzmiące.
 

co do szpitala to zobaczymy:) moze cos skrobnę, ale nie wiem kiedy;P CP DO lASU. HISTORIA ZMYŚLONA, FAKT, ALE FAJNIE BRZMI;d

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Zmyślił wszystko? Ciekawe, że nikt nie wpadł na to, żeby sprawdzić tą rzekomą rodzinę i znajomych, żeby się dowiedzieć kim byli zaginieni. Mówię tutaj np. o dziennikarzach, czy chociażby ludziach z tamtego regionu - bo wątpię, czy ci dali się nabrać.
Ciekawe jak mu te badania wyszły ^ ^
Nie od dziś wiadomo, że ludzie w dużo rzeczy są skłonni uwierzyć. Bo i niby skąd mają wiedzieć, czy coś jest prawdą czy nie? Jeśli ktoś opowiada taką historię, to wzbudza fascynację i drażni ciekawski ludzi umysł, który to żywi się takimi tajemnicami. A to, że niektóre dziwne rzeczy dzieją się naprawdę (chyba, że nie są takie jakimi się wydają) tylko podsyca to zjawisko.

PS
Zachęcam was do przeczytania mojego opowiadania ;) Całkiem sporo pod nim komentarzy, ale większość dyskusji dotyczyła elementów technicznych i przyznam, że czuję pewien niedosyt - inaczej w tak bezczelny i bezceremonialny sposób bym się nie reklamował :) No, aż mi głupio, ale to pierwszy tekst tutaj dodany i chciałbym jak najwięcej opinii o nim usłyszeć

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

skoro tak grzecznie prosisz to pomyślimy:D

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Pomyślimy, pomyślimy, ale komentarzy/ocen jakoś nie widzę ;)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

bo się jeszcze za to nie zabraliśmy;P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Ja się zabrałam! Mało konsktruktywny był, ale był!

no też już zajrzałam, ale nie dodałam w zasadzie żadnej nowej opinii;P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Wrócę do tematu zmyślonej historii. Ja ogólnie odnoszę się z dystansem do tych wszystkich osławionych, nawiedzonych miejsc. skłaniam się raczej ku cichym, nieznanym miejscówkom. człowiek jest zwierzęciem stadnym, łatwo ulega sugestiom tłumu. Pomyślcie: jeżeli coś jest sławne, nagłaśniane to znaczy, że ktoś chce by było znane. Jeśli komuś zależy na rozgłosie to znaczy, że czerpie z tego jakąś korzyść. Skoro czerpie profity nie wykluczone, że zaczyna "inwestować w interes". Odrębną sprawą jest, że ludzie z reguły przeinaczają fakty, lubią dodawać coś od siebie itp. Jakie więc są szanse, że - nawet jeżeli coś jest na rzeczy - poznamy choć część prawdy o danym zjawisku? Obawiam się, że niewielkie, wręcz nierealne.
Dlatego właśnie poważniej traktuje małe, mniej spektakularne, "kameralne" nawiedzenia (a przynajmniej podania o nich) niż takie "medialne potwory" jak nasz szpitalik chociażby. Co nie zmienia faktu, że nigdy nie doświadczyłem niczego prócz fantastycznego uczucia niepewności;)

Czytał ktoś może taką pozycję:
"I człowiek stworzył bogów... Jak powstała religia" (PASCAL BOYER) ???

Autor przeprowadza, zakrojone na szeroką skalę, badania nad ludzkim mózgiem (oczywiście nieinwazyjne;))
Stwierdza w pewnym momencie, że dzięki zdolności dostrzegania żywych istot tam, gdzie ich nie ma, istniejemy jako gatunek. Sugeruje, że człowiek na pewnym etapie ewolucyjnym wykształcił moduł umysłowy będący nadwrażliwym "wykrywaczem" żywych istot. Analizuje docierające z otoczenia bodźce i jeżeli którykolwiek może świedczyć o występowaniu obok jakiejś istoty (mimo zaprzeczeń innych zmysłów) - podświadomość ostrzega nas przed nią.

obcy mi tytuł;P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Tamil - z kameralnymi nawiedzeniami jest ten problem, że są kameralne właśnie, znane jedynie nielicznym. A stąd niedaleko do kompletnego zapomnienia.
Ta histoia o lesie pod Krakowem byłaby nawet fajna, gdyby nie parę elementów. Przede wszystkim - przybysze i wyznawany przez nich bóg, moc czy jak to nazwać - to z dala trąciło stereotypowym horrorem anglosaskim (przypomina mi się opowiadanie Kinga Księga Robaka czy jakoś tak, które z kolei była jednym z jego lovecraftowskich opowiadań). Ale już pamiętnik księdza Wiktora była jaskrawnym dowodem, że facetowi nie chciało się odrobić lekcji i przeczytać choćby paru stron w staropolszczyźnie. Gdybym miał jakieś wątpliwości, tobym po pamiętniku był juz pewien.
Swoja drogą - w opowiadaniach dziejących się w Polsce nie jest łatwo skorzystać z patentu, z którego korzystają anglosasi właśnie. Czyli skorzystać z archiwów, zapisków sprzed kilkuset lat itd. To trochę podnosi poprzeczkę :)

Ja mam taki opuszczony dom z przeszłością dosłownie rzut kamieniem od rodzinnego domu (niespełna kiloometr). Nie jest zamieszkały już od conajmniej 30 lat. Wokół rozciąga się stary, rozległy sad. Ostatni właściciel (pijak) podobno dręczył rodzinę, aż pewnego dnia powiesił się na strychu. Później rodzina twierdziła, że nadal ich nawiedza i opuściła dom, wyprowadzając się do ciasnego mieszkania dziadków. Z tego co mi wiadomo Właściciele po wyprowadzce nigdy już nie powrócili do domu, nawet na chwilę (przynajmniej nikt ich tu nigdy nie widział). To ten dom rozbudził we mnie zainteresowanie metafizyką i był pierwszym takim miejscem które odwiedziłem. Mimo racjonalnego myślenia człowiek odczuwa dość spory niepokój.

czasami korci mnie, by połazikować po takich miejscach, ale ktoż to wie? mogłabym wystraszyć sie na śmierc:D albo nie daj Boże, krzyczeć po nocach;d zdarzyło się wam to kiedys?

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

mi osobiści nie ale kiedyś kolega spanikował we wspominanym przeze mnie wcześniej dworku na białorusi. Niby słyszał jakieś głosy. W efekcie musiałem sam "zwiedzić zabytek". Po nocach nie krzyczałem nigdy i uwielbiam mieć koszmary. Wysypiem się wtedy jak nigdy;)

ja nie cierpię. nigdy się wtedy nie wysypiam, jak chyba większosć ludzi.

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Ja nie jestem jak większość. Zawsze byłem nienormalny:D
Za dzieciaka marzyłem, żeby spotkać wampira mimo, że wszyscy uparcie  wmawiali mi, że te nie istnieją. Przeszło mi z wiekiem ale nadal jestem indywidualistą (to chyba brzmi lepiej niż nienormalny:)).

hehe, teraz taka moda na indywidualizm;p

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

La chupacabra  - macie jakieś opinie na ten temat? Zmutowane zwierzęta, nieznany gatunek, kosmici, urojenia, demon czy może jeszcze coś innego. Jakieś ciekawe teorie?
Osobiście nigdy nie zająłem się tym tematem ale może znajdzie się ktoś kto się nim zainteresował. Chętnie posłucham.

taaak, kiedyś słyszałam coś na temat tego stworzenia. moim zdaniem może istnieć. czemu by nie? co prawda, opis ,,dokonań'' jest nieciekawy, to wydaje mi sie dosć wiarygodny.

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Też tak myślę. Ciężko byłoby spreparować te "dokonania" na taką skalę. Nie rozumiem tylko po co jakieś zwierzę miałoby wysysać krew, a zostawiać świeże mięso. Nie jest to oczywiście wykluczone ale jakoś mi nie pasuje, wątpię by tak duży ssak utrzymałby się na takiej diecie. 

czemu by nie? najwidoczniej jego układ trawienny jest tak przystosowany. co więcej, może nie ma zbyt duzego żolądka? kuna jakoś sobie radzi na samej krwi. co prawda, to malutkie stworzenie, ale to inna historia;P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Właściwie może i byłoby to możliwe. Będę musiał odkurzyć książki z zoologii i trochę poszperać;)

najwyraxniej:d

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Re' zapytany o duchy burknął coś niewyraźnego i wyszedł (przez ścianę), więc raczej nic się nie dowiem.

Na użytek miejscowych harcerzy wymyśliłam opowieść o miejscowych duchach i poszliśmy nocą do lasu na nastrojową zbiórkę. Skończyło się tak, że musiałam harcerzy (na granicy pełnoletniośći) odprowadzać do domów.
Chociaż pewnie było by spokojniej gdyby nic nie odpowiedziało na moje wycie.

bliskich pełnoletności? a to tchórze;P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Sformuowania użyłam bo przedział wiekowy był między 17 a 19 lat

tak czy siak, tchórze;D wycia się bać? phi1 a czy w polskich lasach jest tu jakieś takie choćby straszne zwierzę? moze gdzies na odludziach, w ciemnych lasach, bo tu raczej normalnie to ludzi sie bać;d

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

nie tam. Ja wiem że to tylko psy były. i jakiś nawet przybiegł.
 Wydaje mi się, że do dzisiaj część ludzi uważa mnie za "strasznego stwora". Jak o strachach opowiada ktoś kto w nie wierzy to i innym łatwiej uwierzyć.
 lasów to akurat mamy sporo dookoła tej naszej wiochy :p

fakt, że jak ktoś wierzy to jest bardziej przekonujący;D

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Skoro już tutaj mi odpowiadasz to pozaśmiecam trochę bzdurami.

Niedawno odkryłam, ze "Nitra" to nazwa pewnej rzeki w Słowacji  i miasta nad nią. (Możliwe co prawda, że z tamtąd ją wziełam ale zapomniałam) Nitra dla mnie jest imieniem pewnej boginki (bardziej ducha związanego z żywiołem). Miałam gdzieś sześć lat jak ją wymyśliłam. Tzn. nie pamiętam kiedy, ale wiem, że jakoś zbiegło się to w czasie z poczatkami jazdy konnej.
Na początku miała postać złocistego konia z białą grzywą i ogonem (ciągle mam rysunki). Niewiem czemu ale była dla mnie symbolem absolutnej wolności. Dzika, niezależna i majaca gdzieś wszystkie zasady.
Niedawno stwierdziłam, że kawał z niej suki.

wystarczyło sobie wyobrazić, ze tkwi przykuta do jednej rzeczywistości, żeby zobaczyć czystą nienawiść do słabych ograniczonych ludzi, którzy wytyczają sami sobie granice. Uświadomiłam sobie, ze ona nawet jeśli prubowałaby wyciągnąc ludzi z ich ciasnego życia wciąż żywiłany do nich pogardę. Bo... są. słabi i bezradni, ale żywi. Właśnie, żywi. Bo czy ktoś, kto nie może umżeć, może naprawdę żyć?

Dobra, starczy na dzisiaj. (majaczę bo chora jestem)

wybacz, ostatnimi czasy rzadko bywam na NF i nie zauważyłam Twojej odp. Nie zaśmiecasz;D to moje kręgi ainteresowań, tzn demony, duchy itp, więc z checią posłucham, jeśli masz ochotę pogadać na ten temat;D

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Muszę zmartwić wszystkich miłośników zjawisk paranormalnych, a juz z całą pewnością Rhei – otóż szpital w Oleśnie, którego temat został poruszany w tym wątku przestał istnieć! Albo raczej przeszedł reinkarnację i narodził się na nowo pod postacią… Lidla:/ Zresztą zobaczcie sami: http://www.nto.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=%2F20130829%2FPOWIAT08%2F130829517

Archeolog :D

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Po prostu pamiętałem ten temat i pomyślałem, że warto go odświeżyć w obliczu tak wielkiej zbrodni;P

Odświeżyć? Warto:D Fajnie byloby jeszcze podyskutować o duchach i innych strachach;D

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Marsylka żyje ; o

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Albo to duch ; p

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Co prawda, nic nie wiem, bym miala wyro na cmentarzu, ale kto wie? Może po prostu nikt nie raczyl poinformować mnie o moim zgonie;P Studia to dla mnie bieg przez pole pelne min i nie wyrabiam;P Szczególnie od zeszlego roku. Wlaśnie dlatego mnie nie ma na stronie;P Ale kiedyś na pewno znowu się pojawię i może nawet coś opublikuję:D A jeśli chodzi o wątek  -na duchy i inne paskudy zawsze znajdę czas, jeśli jest ktoś chętny do rozmowy:D

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Nowa Fantastyka