Czasopisma

Dodaj recenzję

Nowa Fantastyka 07/17

Radosław Pisula

VALERIAN I KOMIKS TYSIĄCA POMYSŁÓW

 

Do kin właśnie zmierza nowa superprodukcja Luca Bessona, „Valerian i miasto tysiąca planet” – powrót reżysera do gatunku space opery dwadzieścia lat po premierze „Piątego elementu”. Zwiastuny zapowiadają szaloną kosmiczną przygodę, upstrzoną jaskrawymi kolorami, na jakimś poziomie bardzo zbieżną ze światami serwowanymi w cyklu „Gwiezdnych wojen”. Co ciekawe, to właśnie komiksowy Valerian miał niebagatelny wpływ na sygnowaną nazwiskiem George’a Lucasa markę i na cały gatunek SF.

 

Andrzej Kaczmarczyk

WSZYSCY KOSMICI PREZYDENTA

część 1

 

Dobre SF zawsze stara się mówić o ważnych sprawach używając fantastycznych elementów jako metafor lub atrakcyjnych dekoracji. Nic dziwnego, że teorie spiskowe od wielu dekad stanowią pożywkę dla fantastyki naukowej, są bowiem rezultatem bardzo poważnych wydarzeń oraz społecznych i politycznych przemian.

 

 

Jerzy Rzymowski

SENSE8 – OŚMIORO WSPANIAŁYCH

 

Oryginalna, ambitna, śmiało poruszająca tematy tabu ‒ właśnie taka powinna być dobra fantastyka. Taki był „Sense8”, serial Netflixa, który właśnie został zdjęty, po dwóch z zaplanowanych pięciu sezonów.

 

Maciej Bachorski

W KOSMOSIE NIKT NIE USŁYSZY TWOJEGO KRZYKU

 

Motyw terroru przybywającego z kosmicznej pustki to nie same filmy i nie tylko pozaziemskie, wrogo nastawione do homo sapiens formy życia, a nurt głęboko zakorzeniony i objawiający się w niemal wszystkich mediach. Oto swoisty przewodnik po najciekawszych pozycjach jakie na przestrzeni lat wpisały się (bądź niedługo to zrobią) do gatunkowego kanonu.

 

Agnieszka Haska, Jerzy Stachowicz

NAWIEDZONE RADIO Z LAMUSA

 

Po szaleństwie nawiedzonych telegrafów, wraz z początkiem XX wieku nadzieje ludzkości na nawiązanie kontaktu z bytami z innych wymiarów i planet wiązano z falami radiowymi. Wielu entuzjastów radia wierzyło, że porozumieją się z Marsem albo Wenus. Podobnie jak w przypadku telegrafu, również pionierzy technologii radiowych byli żywo zainteresowani kontaktami ze światem duchów.

 

Ponadto w numerze:

– wywiad z Samanthą Shannon, autorką cyklu "Czas Żniw";

– opowiadania m.in. Joe Haldemana i Adama Synowca;

– felietony, recenzje i wiele innych atrakcji.

 

UWAGA! W lipcowym numerze, do spisu treści i artykułu “W kosmosie nikt nie usłyszy twojego krzyku” zakradł się błąd. Autorem tekstu jest Maciej Bachorski, a nie Marcin Waincetel. Za błąd bardzo przepraszamy.

Komentarze

obserwuj

Już mi pocztą przyszła.

Taka ciekawostka – w recenzji “Wszyscy patrzyli, nikt nie widział” Tomasza Marchewki Agnieszka Haska stwierdza, że zabrakło dobrego redaktora, żeby podpowiedzieć debiutantowi co robi źle. Na Smokonie mc chwalił, że Marchewka miał najlepszą redaktorkę w branży :P

Tam jest lepsza ciekawostka. Lead recenzji głosi “Dość udany debiut, choć przydałoby się doświadczony redaktor, który uchroniłby od drobnych kiksów”. Kiedy to zobaczyłem, uznałem, że chochlik drukarski napluł nam tą literówką w kolektywną redaktorską twarz. ;)

UWAGA! W lipcowym numerze, do spisu treści i artykułu “W kosmosie nikt nie usłyszy twojego krzyku” zakradł się błąd. Autorem tekstu jest Maciej Bachorski, a nie Marcin Waincetel. Za błąd bardzo przepraszamy.

Przy całej sympatii do pisma jakoś mnie to nie dziwi. A z publicystyki to trochę w tym numerze słabo – poza lamusem i Orbitowskim no i tym działem ojca redaktora – , nie czytam komiksów, na seriale też mało czasu więc odczuwam braki w drugiej połowie numeru. Wiadomo już kto zajmie miejsce po Wattsie i Piskorskim? Robert Ziębiński wróci, bo czekam? :) No i mam żal do redaktora Zwierzchowskiego za to, że Fenixa nie wymianił we wstępie( pomimo tego, że to historia do opowiedzenia bardziej przez p. Parowskiego). Nie ukrywajmy NF trochę monopolistą jest i to nie zarzut do NF tylko szkoda, że rynek więcej pism o takiej tematyce nie potrzebuje.. Przeczytam opowiadania to coś dopiszę :)

 

"Pogoda dla zduhaczy" – Na wstępie autor zastosował zabieg, którego szczerze nienawidzę, czyli zdradził to co stanie się póżniej. Naprawdę nie wiem co filmowcami, pisarzami kieruje, że na początku opisują to do czego w dalszej części będzie zmierzała opowieść którą przedstawiają??? Na szczęście wiele to nie zmienia, bo i tak czytało mi się to wszystko z zerowym zainteresowaniem. Chmurnicy czyli ludzie, którzy umieją  manipulować pogodą, przwidywać ją; hodowla chmur? Synowiec opisuje na jakiej powierzchni, z jaką częstotliwością powstają gromnice, ale nie wyjaśnia skąd się wzięły? Takie to wszystko mało przekonujące i naciągane.  Raczej nie przepadam za  opowiadaniami poruszającymi ekologiczno-klimatyczne problemy. Do tego jacyś średnio ciekawi bohaterowie; protagonista to jakiś mało znaczący facet nagle dostający awans, jak ktoś ze wschodu to kościół mu się z cerkwią myli. Na plus wyczuwam wstręt autora do tego unijnego ujęcia wszystkiego w przepisy i opodatkowania tego na czym można zarobić. No i temat rzeczywiście wakacyjny, o tej dynamicznej, letniej pogodzie.

"We chase misprinted lies, We face the path of time [...]"- Alice in Chains

A ja odniosłem przeciwne wrażenie. Za tą koszmarną okładką znalazło miejsce bardzo dużo ciekawej publicystyki. Kosmici prezydenta super, czekam na drugą część, Jerzy napisał o serialu, którego, gdyby nie brak czasu, pewnie i tak bym nie oglądał, ale sam artykuł bardzo mi się podobał, krzyk kosmosu też interesujący, w tym przypadku jedynie odnotowałem z rozczarowaniem, że większość filmowych pozycji już widziałem (ale zawsze można zarepetować:). Na Ziębińskiego też czekam, a za Piskorskiego będzie Chmielarz, to już wiadomo. Też czekam. Słowem, jak dla mnie, publicystycznie numer bardzo na plus.

 

Aha, i jako że bliższa koszula ciału, chętniej czytałbym wywiady z polskimi autorami.

Okładka rzeczywiście raczej niewielu nowych czytelników zachęci do kupna pisma. Jakbym był dzieciakiem który po raz pierwszy ma sięgnąć po pismo z fantastyką to chciałbym oglądać smoki, wojowników, półnagie kobiety, albo coś co na okładkach NF-WS się ukazuje ( w sumie teraz też chciałbym to oglądać), ale widocznie wydawnictwu bardziej się to co drukują opłaca, trochę to myślenie krótkoterminowe, zresztą wynikające po części z pozycji monopolisty (nawiązując do wstępu mz), ale to pewnie nie czas ani miejsce na takie przemyślenia angel

"We chase misprinted lies, We face the path of time [...]"- Alice in Chains

Jeśli chodzi o felietony – Wojtek Chmielarz będzie autorem nowych “Rad dla piszących”. Jego seria będzie poświęcona konstrukcji fabuł kryminalnych w fantastyce, co – jak mi się wydaje – jest nawet trudniejsze niż w kryminałach niefantastycznych.

Peter Watts, o czym już niejednokrotnie pisałem, powróci na łamy pisma, ale nie wiemy jeszcze kiedy – przerwa wynika z faktu, że ma inne zobowiązania, na których musi się skupić.

Robert Ziębiński nie będzie pisał regularnych felietonów, ale mam nadzieję, że będą się pojawiały inne jego artykuły. Mam też w zanadrzu nowego felietonistę, ale na razie prosił, żebym wstrzymał się z oficjalnym ogłoszeniem jego pojawienia się na naszych łamach. Mogę tylko zasygnalizować, że to osoba bardzo zasłużona dla fantastyki w Polsce – jako autor i nie tylko.

Lato akurat sprzyjające czytaniu, to i „NF” zaliczona.

A w niej…

„Pogoda dla zduhaczy” Adama Synowca – podobało mi się, i to bardzo! Zgrabne połączenie ekoSF z urban fantasy, dziejące się niedaleko od mojego domu? Połączenie dosyć karkołomne, ale autor wdzięcznie bardzo to skleił i… czyta się!

„Zapach królowej” Martyny Walerowicz – interesująca wizja. I każdy może z niej wyciągnąć wnioski jakie chce, choć autorka wyraźnie daje znać, co jej bliższe. Tylko czy potulny rój to coś, czego ludzie pragną najbardziej? Wolność czy bezpieczeństwo – pytanie jak najbardziej na czasie.

„Zenit” Agnieszki Budzich – początek świetny, rozwinięcie dobre, ale zakończenie… To mi przypomina wszystkie te powieści i opowiadania, które autorzy kończą: „a potem się obudził”. Jakby autorka mówiła nam, że jej opowiadania nie należy brać na poważnie, bo to tylko gra. Szkoda…

„Szkarłatne skrzydła” Iny Goldin i Aleksandry Dawydowej – no wreszcie coś z literatury rosyjskiej, którą uwielbiam za klimat niedostępny Anglosasom. I choć pomysł na kolana nie rzuca, to czyta się fajnie właśnie dzięki realiom i nienachalnemu wątkowi polskiemu. Więcej rosyjskiej (a może rosyjskojęzycznej?) prozy proszę.

„Prawdziwe piekło” Joe Haldemana – po opkach Kinga i Le Guin spodziewałem się po mistrzu trochę więcej. Nie jest źle, ale na kolana nie rzuca. Niskie stany ponadprzeciętności, jeśli w ogóle taki sposób klasyfikacji istnieje.

„Taniec ze śmiercią w krainie pomarańczy” Willa McIntosha – kolejna apokalipsa, choć dość nietypowa. Trochę Kingowe w szczegółach opowiadanie, mające chwytać za serce. Niektórych chwyci, innych nie, ale warto przeczytać.

Ogólnie – jak dla mnie bardzo dobry numer!

Publicystyka na równym poziomie (tylko artykułu o „Sense8” nie czytałem, bo jestem w trakcie oglądania). Dwie uwagi tylko – jeśli od Trumpa do „Opowieści podręcznej” jest pani Shannon tak blisko, to radzę się obudzić. Dobry wstępniak (a JeRzy gdzie?), tylko w porównaniu z fotką z następnej strony coś mz upierzenia ubyło ;).

Aha, i muszę się standardowo przyczepić do pana Wielgosza. „Na naszym podwórku uparcie dotuje się nieopłacalny węgiel” – tak jest, z uporem masochistów wolimy droższe niż tańsze. Aha, a tańsze skąd? Z elektrowni atomowej? Z wiatraków, do których jak gdzieś przeczytałem, w zeszłym roku dopłaciliśmy 3 mld złotych, bo warunki wiatrowe u nas marne? Z Zapory Trzech Przełomów? Aha, z importu… To kiedy ta tańsza stanie się niebotycznie droga? Jak już ostatnią kopalnię zamkniemy?

I tu dochodzimy do powodów, dla których wszelkie ograniczanie emisji CO2 to PR i robienie biznesu. Kto zmusi Chiny i Indie do ograniczenia emisji? Dobrowolnie zrezygnują z taniej energii? Dlaczego? Zachód im to zrekompensuje? Podaruje technologię i „know-how”? Aha, sprzeda… No i tu kółko się zamyka. Całe to porozumienie paryskie to z jednej strony mydlenie oczu i szukanie alibi („proszę, my próbowaliśmy”), a z drugiej tani marketing „zielonych technologii”. To się nie uda!

Uff, się rozgadałem, to wróćmy do meritum.  Literówek sporo, bo 24 (z czego 9 u Synowca). Większość to co prawda zagubione ogonki, ale jednak…

Z większych babolków – powtórzony akapit w opowiadaniu Haldemana. Oraz uwaga dla pana Synowca – mapy geologiczne tworzą jednak geologowie. Licencjonowani geodeci tworzą mapy sytuacyjno-wysokościowe czy własnościowe, ale geologii nie tykają!

 

PS. Pozdrowienia dla Remigiusza Mroza za tytaniczną pracę :D.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Mnie we wstępniaku nie było, bo na dwa dni przed zwolnieniem numeru do druku złapałem jakąś koszmarną wirusówkę, która mnie skutecznie rozłożyła. Część wpadek i literówek też wynika właśnie z faktu, że nie byłem w stanie sczytać treści w ostatnich dniach przed wysyłką, więc wszystko spadło na resztę ekipy. I tak jestem im ogromnie wdzięczny, że podołali zadaniu.

Z chochlikami łoiliśmy potem ambrozję ze dwa dni, żeby odreagować ;-)

 

‘Pogoda dla zduhaczy’ Adama Synowca obudziła we mnie instynkt polemiczny.  Choć przede wszystkim odniosłem wrażenie, że autor nie wie, dokąd jedzie. Jest niby teza, że człowiek rządzi klimatem i antyteza,  że jednak klimat człowiekiem ( w końcu Angole nie rozproszą chmur nad Morzem Irlandzkim, tylko taplają się w błocku). Zamiast syntezy puenta z zupełnie innej – nomen omen -bajki. Po drugie primo rozumiem, że miał być element satyry na instytucje europejskie, że niby podatki i biurokracja. Ale UE to przede wszystkim działania ponadnarodowe, m.in. w tym wypadku cyrkulacja wiatrów, która musiałby być skoordynowana między krajami,  żeby jakiekolwiek tworzenie chmur miało sens. Za małe jest zróżnicowanie stylu między narratorem , niechby nawet pierwszoosobowym, a bohaterami.  Narrator  jest skądinąd wybiórczowiedzący: nie wie, kto jest kretem ( a w ogóle to po co ten uschnięty wątek?), za to wie, jak śmierdzą wymiociny prażółwia.  Przez erudycyjne wtręty tekst zahacza o esej, z drugiej strony w niektóre akapity Autor nawsadzał tyle metafor, że kolegów po piórze można by obdzielić.  Abstrahując od tych zastrzeżeń, przyznaję, że temat ciekawy i na czasie.

‘Taniec ze śmiercią …’ – znakomity. Zwłaszcza małomiasteczkowy klimat, ale także wątki – zgrabnie rozwinięte, a potem splątane. 

Lepiej brzydko pełznąć niż efektownie buksować

Taniec ze śmiercią w krainie pomarańczy wink

W sumie nieźle ten błąd to cukierkowe i ckliwe  opowiadanie podsumowuje. Niby jest trochę Kingowo, jest kino samochodowe, Springsteen, Burger King, no ale..  Od fantastyki oczekuję akcji/rozrywki, humoru, albo zachęcenia do przemyśleń jakichś głębszych niż te, które może mi zaoferować opowiadanie które w moim przekonaniu jest odpowiednikiem romansu lub dramatu w tv.-

„Szkarłatne skrzydła” – to zdecydowanie numer jeden tego numeru dla mnie. Właściwie to 9/10 opowiadań rosyjskich autorów które są publikowane w NF, albo FWS mi się podobają, ( zwłaszcza te dłuższe, które były na koniec FWS) i zastanawiam się czy ci rosyjscy pisarze tak dobrze piszą, czy macie taką dobrą selekcję na tym rynku.. Więcej rosyjskiej fantastyki!!!

"We chase misprinted lies, We face the path of time [...]"- Alice in Chains

Nie przebrnąłem przez “Prawdziwe piekło”. Opowiadanie (a przynajmniej początek) wydało mi się strasznie chaotyczne.  “Szkarłatne skrzydła” zaczęły się interesująco, ciekawy pomysł, ale końcówka taka sobie. “Pogoda dla zduhaczy” miała sporo ciekawych elementów (pomysł, postać Cychy), parę słabych (pierwsza scena), ale ogólnie bardziej na plus niż na minus. “Zapach królowej” bardzo dobry. “Zanit” miał okazję obrócić mózg na lewą stronę (lubię takie opowiadania oparte niby na prostym pomyśle, ale wciągające jak nie wiem), ale końcówka pozostawiła mnie z mieszanymi uczuciami – podsumowując jednak i tak opowiadanie bardzo dobre. “Taniec…” również bardzo dobry, lubię takie klimaty w opowiadaniach.

 

Nowa Fantastyka