PUBLICYSTYKA
Orbitowskiego tym razem pochwalę podwójnie, bo “Pi” to naprawdę zacny film, wspaniały, niesamowity – i tak mógłbym jeszcze wiele przymiotników dopisać. Niestety również stopniowo zapominany, a przecież niesamowicie się to ogląda. Co ciekawe, na małym ekranie robi tylko ułamek tego wrażenia, co w kinie studyjnym – i to mimo braku jakiś superefektów. Chyba po prostu dobre udźwiękowienie tu mocno buduje klimat.
“W poszukiwaniu windy idealnej” – Jerzy! Rzadko widzę Twoje recenzje, ale jak już są, zazwyczaj wyławiasz bardzo ciekawe rzeczy. Tak kiedyś trafiłem na serial “Counterpart”. I ta recenzja tutaj też dość zaskakuje i… zamierzam sięgnąć po ten tytuł, bo brzmi intrygująco na wiele sposobów. Dzięki!
“To zawsze by macki” – no nie chwyciło.
“Niezniszczalna część ludzkiej natury” – a to dla odmiany bardzo ciekawe, głównie od strony podejścia do kultury i do procesu twórczego.
“Wielki stwórca” – a to bardzo inspirująca rozmowa, z wieloma wątkami, które mogą dawać do myślenia i odbiorcom i twórcom. Szczególnie fragment o wysyłaniu windy w dół cenny.
OPOWIADANIA POLSKIE
“Krucze pióra” – bardzo cenię twórczość Adrianny Filimowicz, tu jednak tekst sporo by zyskał, gdyby go skrócić. Zwłaszcza początek trochę za bardzo się rozciąga. za to klimat góralski z elementami kultury pogańskiej bardzo fajnie wyszedł.
“Kapitan Rackham” – bardzo sprawny warsztat, aż mio się czyta. Z drugiej strony zmarnowany tym, że druga połowa opowieści jest po prostu po jednym szablonie, bardzo przewidywalna i… chyba sam autor zdaje sobie z tego sprawę, w pewnym momencie puszczając oko do czytelnika w dialogu, jaki bohater toczy z karczmarzem. Ale niestety, nawet lekki twist (na tyle lekki, że w granicach przewidywania) na końcu nie pomaga. Ostateczne wrażenia są dobre, ale dzieki pierwszej połowie opowiadania (nawet jeśli miało to być jedynie tło postaci).
“Zimno, ciepło, gorąco” – portalowy Cobold zafundował nam iście grimmowską baśń, pełną nawiązań do życia realnego. Tekst nie dla każdego, za to bardzo dobry i smutno-mocny.
“Moja matka stała się słowem” – smutny tekst, łączący wątki bliskiej przyszłości, katastrofy klimatycznej i zderzenia z czymś obcym. I łączy to bardzo umiejętnie, pokazując przy tym zagubienie jednostki, która miała zbyt wysoką wrażliwość na przetrwanie zarówno w tym świecie, jak i w kontakcie z obcą formą istnienia.
Nie rozumiem przy tym zarzutu Starucha o “agitkach”. Zmiany klimatyczne to coś, o czym naukowcy mówili zanim zainteresowali się tym politycy. A gdy już się ci ostatni zainteresowali tematem, problemy klimatyczne nie zniknęły. Jeśli przestaną o tym mówić, nadal zmiany klimatyczne będą wyzwaniem. Już od jakiegoś czasu dotykają wielu ludzi, tych na południu mocniej, ale nas też (nadmiarowe zgony osób starszych w upały, pustynnienie niektórych obszarów Polski). Sytuacja ta będzie stopniowo się pogłębiać, nawet jeśli spowolnimy tempo tych zmian. U będzie powodować (a w zasadzie już powoduje) mnóstwo zmian w ekosystemie, w dostępie do wody i żywności, ale też społecznych.
Opowiadanie co najwyżej pominęło aspekt wpływu na zakres chorób zakaźnych. Za to omawia jeden z możliwych scenariuszy, gdy część ludzi izoluje się od innych po to, by zachować jakiś poziom komfortu i w tym świecie opisano jednostkę empatyczną (która przeciez mogła zaistnieć), Jednostka ta bynajmniej nie jest przedstawiona jako ktoś bohaterski, przeciwnie, wręcz ucieka w zderzeniu z rzeczywistością poza enklawą spokoju. Agitka? (i w którą stronę, skoro obok pokazania problemów, zostaje tez pokazana ucieczka przed patrzeniem na nie). No chyba nie, raczej oddanie ludzkiej natury w scenariuszy przyszłości.
OPOWIADANIA ZAGRANICZNE
“Rzep na duchy” – sympatyczne, dla mnie do zapomnienia, ale to akurat raczej fantastyka młodzieżowa. Nie dla mnie, ale dobrze, ze NF myśli tez o młodszych odbiorcach, żeby się nie “starzeć” jako tytuł.
“Pani na żemerach” – opornie się czytało, trochę jakby lekturę szkolną. I chyba to porównanie może być trafne, zważywszy na przypis na końcu tekstu.
“Projekt smok” – tu w sumie uwagi jak w przypadku “Rzepu”. I z tymi samymi wnioskami – nie dla mnie, ale dobrze, że takie teksty się pojawiają.
“Biuro rzeczy zagubionych” – dobrze napisane, ale to jednak wariacja na temat historii, która już w wielu wersjach krążyła (po prostu zamieniono spełnianie marzeń na znajdowanie rzeczy, o których znalezieniu się marzy).
OKŁADKA
Niby prosta, a z zaszytym easter eggiem dla osób, które się dokładniej przyjrzą.
Stopka od dłuższego czasu z mocną zadyszką.