Czasopisma

Dodaj recenzję

Nowa Fantastyka 11/20

Android/iOS   |   Prenumerata   |   e-Kiosk  |   Audio

 

Michał Jarecki

TĘCZOWI ZŁOCZYŃCY – TAK TO SIĘ ROBI

 

Wśród części konsumentów popkultury trwa spór ‒ oparty, jak to często bywa, na stereotypach ‒ dotyczący sposobu przedstawiania osób nieheteronormatywnych, przede wszystkim w kinie i telewizji. Odnosi się to zarówno do bohaterów pozytywnych, jak i negatywnych, my skupimy się jednak na tych drugich.

 

Jędrzej Burszta

SAMUEL R. DELANY

wielki mistrz fantastyki queerowej

 

Śmiały eksperymentator przekraczający granice i testujący normy obyczajowe, chadzający własnymi literackimi ścieżkami. Bycie czarnoskórym gejem dało mu spojrzenie na świat ze szczególnej perspektywy. Ta zaś uczyniła go jednym z najważniejszych żyjących pisarzy SF.

 

Magda Gacyk

AFROFUTURYZM

 

Badaczka Ytasha Womack podkreśla, że choć afrofuturyzm został zapoczątkowany przez literaturę SF, to termin ten można zastosować w odniesieniu do wszystkich sztuk pięknych, mody, a nawet duchowości.

 

Kasia Bajka

NIE JEST ŁATWO DOBRZE BAWIĆ SIĘ

 

W „The Rocky Horror Picture Show”, jak w wielu campowych musicalach, nie chodzi o meandry fabuły, ale o pewną totalną wizję, można nawet powiedzieć, że poetycką – ukazującą lęki, nadzieje, produkty wyobraźni właściwe dla USA w latach 70.

 

Agnieszka Haska, Jerzy Stachowicz

KOCHANA, KOCHANA, ŻYJĘ W TOBIE

 

Przed latami 50. XX wieku wątki równouprawnienia, nie wspominając już o nieheteronormatywnej seksualności, transgresywności lub odmienności płciowej nie pojawiały się jakoś szczególnie w literaturze fantastycznej. Nie oznacza to jednak, że ich w ogóle nie poruszano.

 

Ponadto w numerze:

– opowiadania m.in. Witolda Jabłońskiego, Michała Gołkowskiego i Charlie Jane Anders;

– kolejne spotkanie z Lilem i Putem;

– felietony, recenzje i inne stałe atrakcje.

 

Android/iOS   |   Prenumerata   |   e-Kiosk  |   Audio

Komentarze

obserwuj

Piękna! heart Kupione, do czytania na dniach. Dziękuję :))) 

I tyle z 33 lat wspólnego bycia z Fantastyką. Ugięliście się.  W marcu 2021 dostaję Wasz ostatni numer, nie przedłużam dalej prenumeraty. Może nadrobicie wśród środowisk postępowych, ja jako zaprzaniec nie czuję się już tu na miejscu. Żegnam.

Serio musiałeś założyć konto i podzielić się tym na portalu literackim NF? Kogo z nas obchodzi jakie pisma prenumerujesz? Akurat w tym miejscu nigdy wcześniej nie byłeś,  więc też żegnamy z radością. 

PS. To ma być jakaś martyrologia?

Po przeczytaniu spalić monitor.

Adamie, czy Ty chociaż czytałeś numer, który komentujesz? Bo w żaden sposób nie nawiązałeś do treści .

Jest to o tyle zabawne, że przy numerze o Bizancjum towarzysze, pardon, Hunowie, nie rzucali legitymacjami, pardon, premumeratami, przy numerze o dzieciach ci bez dzieci nie rzucali w proteście lalkami, przy numerze o superbohaterach w ciasnych trykotach fanatycy szarawarów nie zarzucali luźnych tkanin na redakcję… Just sayin' :-) A numer ma ciekawe artykuły i nie wiem skąd te uprzedzenia. Proponuję najpierw przeczytać, a potem krytykować w odniesieniu do treści.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

PsychoFish, zrobiłeś mi wieczór tymi Hunami rzucającymi legitymacjami ^^

A pomijając niezrozumiałe dla mnie uprzedzenia, nigdy nie pojmę po co ludzie meldują swój odwrót.

Taka moda. Ja na przykład od dziś bojkotuję Rolls Royce’a ;-)

 

Mam nadzieję, że im to powiedziałeś :D 

Numer tematyczny. Temat przewodni – LGBT.

Ani mnie on ziębi, ani grzeje. Ale sam sposób powołania tego numeru do rzeczywistości – już tak. Bo szantaże emocjonalne i ekskrementornada w internecie nie są moim zdaniem odpowiednimi środkami wpływu na Redakcję i twórców.

Ale skoro już jest, przeczytałem.

 

I tak, w prozie polskiej.

„Podróż do wnętrza Psa” Olgi Niziołek (BardzoGrubejLoli?) – weird fantasy z nienachalnym weird (które niby wyraźne, acz ewidentnie pomijalne) i śladową fantastyką. Nie przepadam, choć całkiem dobrze się czytało. Miałbym kilka zastrzeżeń: postacie drugoplanowe jak dla mnie pojawiają się i znikają nie wiadomo w jakim celu, okrutnie mnie denerwowały angielskie wtręty w wypowiedziach bohaterek (naprawdę się teraz tak mówi?), które zresztą w pewnym momencie znikają. Ale nie żałuję lektury – opko całkiem nie z mojego kręgu zainteresowań, mimo to dla mnie to ciekawa opowieść obyczajowa, ze świetnym quasireligijnym zakończeniem. O ile dobrze je interpretuję.

„Tęczowy jednorożec, czyli wszystko już było” Witolda Jabłońskiego – co to ma być? Oczekuję, żeby z czytanego tekstu coś wynikało, miał jakiś sens. Z tekstu pana Jabłońskiego nie wynika kompletnie nic. Że w historii nie brak było nieheteronormatywnych? Wiadomo nie od dziś. Że marzeniem „prawdziwego mężczyzny” jest zgwałcić kobietę i przeżyć stosunek homoseksualny? Nie wydaje mi się. Że nic nowego pod słońcem, tęczowe jednorożce i homofobi byli, są i będą? Chyba, że to opko miało być jakimś żartem, pastiszem czegoś? Nie zauważyłem Strasznie, strasznie słaby tekst, niewart tych paru minut poświęconych na jego przeczytanie!

„Starsi panowie dwaj” Michała Gołkowskiego – tekst miał być wzruszający i chwytający za serce. Zostawił mnie jednak kompletnie obojętnym. Za to zaciekawił mnie świat, wyzierający z tła. Ale było go ciut mało. Pewnie dlatego, że akcja rozgrywa się w realiach nieznanego mi cyklu Komornik. BTW, odniosłem wrażenie, że na potrzeby tego numeru Gołkowski wyciągnął z szuflady zakurzony tekst ze zwykłą (znaczy – hetero) parą małżeńską i naprędce zmienił jednej płeć, bo ich homoseksualizm robi w tym tekście za kwiatek do kożucha.

 

Oraz proza zagraniczna.

„Księgarnia na krańcu Ameryki” Charlie Jane Andrews –  pamiętając gromy, jakie rzucałem na poprzedni tekst tej autorki (NF 03/19), podchodziłem do tego opowiadania z wielkimi obawami. Niesłusznie! Bo to, obok opowiadania Olgi Niziołek, najlepszy tekst numeru. Co nie znaczy, że nie mam do niego uwag. Ale po kolei – tak się jakoś złożyło, że nie tylko polskie społeczeństwo podzieliło się ostatnio na dwa wrogie plemiona. I pomysł, że trzeba ze sobą rozmawiać jest wyświechtany jak materiał na kolanach dewotki. Ale dokładnie o to chodzi, to jedyny sposób na zakopanie topora wojennego! To mi się w tym tekście bardzo spodobało. Natomiast nie spodobało mi się, że choć niby autorka stara się nie różnicować obu „plemion”: Amerykanów – religijnych tradycjonalistów i Kalifornijczyków – postępowców, także obyczajowych, to jednak ci pierwsi mają niewolników i obozy koncentracyjne. Ci drudzy tylko niewinne wszczepy do mózgu (pewnie dlatego, że kacetów dla Idealnych Obywateli nie zdążyli jeszcze zbudować – patrz opko niżej). Ponadto obawiam się, że dzieła literackiego, na którego temat mogą rozmawiać oba plemiona – już po prostu nie ma. Choć chciałbym się mylić!

„Naszym celem jest nie umrzeć” – jakoś tak tradycyjnie w tym numerze, po tekście dobrym przychodzi fatalny. Merc Fenn Wolfmoor (pan/pani/pano, bo identyfikuje się jako non-binary) stworzył polityczną agitkę w postaci czystej! Czyli wszelkie koszmary, jakie tylko się „innym” mogą przyśnić, władował w tekst. Osobiście uważam je za z d…, znaczy z  mrocznych zakamarków wyobraźni wyjęte bzdury. Natomiast naszło mnie takie wspomnienie – ja już czytałem takie teksty, identyczne w przesłaniu i z ducha. „Jak hartowała się stal” i „Ostatni biały żagiel”! Ten sam ładunek ideologicznych popierdółek! Nawiązania do rewolucji uważam za grubo przesadzone, a warto pamiętać, że niemal  każda rewolucja kończy się tak samo. Kto uczył się historii, ten wie.

Jeszcze jedna rzecz – jestem Idealnym Obywatelem. Białym, heteroseksualnym mężczyzną. Da się to jakoś naprawić? Bo jak nie, to można mnie od razu rozstrzelać! Albo do kacetu, który pewnie powstanie (patrz opko wyżej)

„Nic tu nie jest z pikseli” K.M. Szpary – nie jestem na bieżąco ze stanem nauki w temacie powstawania świadomości własnej płciowości. Być może taki przypadek, jak opisany w tekście, jest możliwy. Jeśli założymy transfer świadomości, może i to mogłoby się zdarzyć. I na poziomie uczuć opko trzyma się kupy. Ale nie na poziomie detali. Firma, która za friko (chyba?) ożywia albo digitalizuje klientów? Raczej nie. Zaawansowana technologia przyszłości, a można dojechać do końca planszy, jak w ośmiobitowej grze? Nie wydaje mi się. I ta paskudna scena seksu z drzewem…

„Krótka historia wielorybnictwa z uwagami o starożytnych praktykach” Nicasio Andresa Reeda –  czemu ten tekst się znalazł w tym numerze? Bo pochodzi z tęczowej antologii? Co to ma wspólnego z LGBT? Chyba, że autor jest aktywistą, bo się nie doszukałem? No dobra, to raczej przerywnik, taka sobie impresyjka. Mogłaby się znaleźć w „Księdze istot zmyślonych” albo „Fantastycznych zwierzętach”. Błahostka, chyba że nie dostrzegam drugiego dna.

 

I publicystyka.

Nieźle, choć teksty mnie nie porwały. Bo tak: choć artykuł Michała Jareckiego „Tęczowi złoczyńcy – jak to się robi” całkiem ciekawy (choć przykładów mało), to jako żywo nie oceniam postaci w zależności od tego, co gdzie komu wtykają. Nigdy! Chyba, że ma to istotne znaczenie dla fabuły, ale w przytoczonych dziełach chyba nie bardzo. Samuela Delany’ego czytałem „Babel-17” tylko, które mi się podobało. „Afrofuturyzm” – hmm, powiem tak. Nie znam tych problemów i są mi kompletnie obce. Rocky Horror Picture Show obejrzałem kiedyś z zaciekawieniem, ale fenomenu nie rozumiem. Pewnie dlatego, ze cały kontekst jest mi obcy. I czasowo, i przestrzennie. Choć artykuł „Nie jest łatwo dobrze się bawić” przeczytałem z zaciekawieniem.

Felietony Kosika i pani Usowicz przeczytałem, ale moim zdaniem ten drugi (mimo wskazówki na końcu) mało ma z fantastyką wspólnego.

No i niezawodny Orbitowski.

Aha, jest jeszcze jedna sprawa, która mnie zniesmaczyła. Obecność pani/panny Fedyk na łamach tego numeru. Czyli żeby zostać wydrukowanym w NF należy to pismo zgnoić i obsmarować w internetach, najlepiej zagranicznych? Dobrze wiedzieć.

A moje zdanie na temat pani/panny Fedyk idealnie oddaje znane powiedzenie doktora Sztrosmajera.

 

Podsumowanie numeru LGBT według Starucha? Dwa teksty niezłe, trzy przeciętne i dwa koszmarne. Czyli jednak poniżej średniej. Trudno!

 

Z baboli.

Jest u Starosty „"[Fosforowodór] (…) bezwonna, wysoce łatwopalna substancja o nieprzyjemnym zapachu". Hę?

Trochę się jeszcze chciałem poznęcać nad riserczem u Jabłońskiego, ale nie mam już siły patrzeć na ten tekst.

Literówek – 13.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

zalogowałem się po latach tylko po to, żeby patrzeć na pękające odbyty homofobów, a tu nawet tego za bardzo nie ma :P

 

well done, Fantastyko. tylko teraz muszę to w jakimś kiosku znaleźć.

Polecam poszukać w Empiku.

All in all, it was all just bricks in the wall

Jeszcze kioski InMedio i Kolportera.

tojestniewazne plus do wersji elektronicznych masz linki w newsie powyżej.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

PUBLICYSTYKA

 

Orbitowski jak zwykle na plus.

 

Starosta – o, tu jest trochę ciekawostek. W połączeniu z tym, ze niedawno słuchałem podcastu, w którym Tomasz Rożek gościnnie mówił o misjach na Wenus, tworzy się naprawdę ciekawy obraz historii badania tej planety (wątek o rosyjskich misjach na Wenus nadawałby się do rozwinięcia, tam jest sporo ciekawostek). Ciekawy i inspirujący do pisania.

 

Usowicz – ciekawa historia, nieźle pokazująca, że ocena prawdopodobieństwa historii może być mocno złudna. Aż sprawdziłem czy to faktycznie o postaci historycznej. Ale jako żywo nadziwić się nie mogę, że dorosły, wykształcony facet mógł uwierzyć, ze dzieci to bocian przynosi.

 

Tęczowi złoczyńcy – to w zasadzie bardziej krótkie opracowanie socjologiczne, niż typowy artykuł. Mnie nie wciągnął, ale ogólnie ciekawy temat, choć forma może trochę nieprzystępna. W każdym razie ciekawie pokazane, jak w kinie zaczęło być w ogóle dopuszczalne pokazanie, że ludzie są różni.

 

Afrofuturyzm – o, ten artykuł mnie wciągnął. Co można zarzucić? Zdecydowanie zbyt dużo miejsca na opisanie pojedynczej historii, a za mało na afrofuturyzmu jako kierunku artystyczno-społecznego. A szkoda, bo naprawdę autorka zaciekawiła tematem.

 

OPOWIADANIA POLSKIE

 

Podróż do wnętrza psa – dziwne, symboliczne, możliwe do odbioru na różny sposób niby weird, niby nie. Ładnie napisane i w sumie trochę o "zwykłym życiu".

 

Starsi panowie dwaj – fajnie napisane, z jakąś wizją w tle, choć bardzo nienachalną, raczej jako obyczajówka zderzająca brudny świat z możliwością godnego życia. Swoją drogą mam nieodparte wrażenie, że jest tu jakiś odległy ślad "Atomowego snu" Łukjanienki. Dziwne wrażenie, bo przeciez tekst jest o czymś innym, sceneria niby tez postapo, ale jednak tez kompletnie inna, a jednak nie zdziwiłbym się, gdyby gdzieś autorowi ten tekst mignął w głowie (to nie jest zarzut, tekst czytało się dobrze).

 

Tęczowy jednorożec czyli wszystko już było – na bogów, ja rozumiem, że znane nazwisko, ale litości. Jabłoński potrafi pisać, ale jeśli ktoś zacznie od tego tekstu, tego autora, to po inne pewnie nie sięgnie. Wytrzymałem jakimś cudem trzy strony i na tych trzech stronach znalazłem jedynie ćwiczenie literackie – bo nie wiem jak inaczej nazwać tekst napisany poprawnym językiem, ale nie przekazujący nic. Czas stracony. Nazwisko to jednak za mało, by przekazać jakąś opowieść.

 

OPOWIADANIA ZAGRANICZNE

 

Księgarnia na skraju Ameryki – o, ładne. Potwornie przeciągnięte (zdecydowanie jeden z tych przypadków, gdzie tekst powinien być przynajmniej o połowę, jeśli nie bardziej, krótszy), ale ładne. Przekaz tez bardzo fajny, zdecydowanie warte przeczytania przez wszystkich, bez względu na poglądy.

 

Naszym celem jest nie umrzeć – bardzo mi się spodobał ten tekst. Niestety jest tu typowo amerykański przesadyzm i typowo amerykańska wiara w łatwy happy end (skądinąd widać, ze ktoś zainspirował się V jak vendetta). Tak czy inaczej – widać, ze w amerykańskiej fantastyce co jakiś czas, nieśmiało, ale jednak przepycha się temat nieneurotypowości (i to w szerszym znaczeniu tego słowa).

Czy tekst jest agitką? Gdyby pokazywał perspektywę "typowego obywatela", który się zgadza lub nie zgadza z czymś, co wpływa tylko na jego wrażenia estetyczne, to może. Tylko że tekst mówi o perspektywie osoby na samym dole, której ewentualne zmiany dotyczą. Swoją drogą w Polsce jeszcze kilka lat temu "strefy wolne od" wydawałyby się absurdem, a przecież minął kolejny rok i już jest kombinowanie z edukacją. Ale wracając do tekstu, tam chyba łatwo przegapić, że kluczowa jest nieneurotypowość głównej bohaterki, bo to jednak coś, co nawet w społeczeństwie otwartym bywa problematyczne, co dopiero w dystopii.

Natomiast bez wątpienia finał, jak już wspomniałem, dość naiwny.

Nawiasem, w opowiadaniu jest więcej ciekawych wątków, chociażby sensory overload. Sam mam lekką nadwrażliwość percepcji i wiem, jak bywa to niezrozumiałe dla otoczenia. Pomijając wszelkie -izmy, rozwój technologii idzie w kierunku, w którym coraz trudniej izolować się od nadmiaru bodźców sensorycznych (swoją droga ciekawy punkt wyjścia do stworzenia jakiejś historii, w której bohater wykazywałby właśnie sensory overload.

 

Nic tu nie jest z pikseli – tekst dobrze napisany, choć z kategorii "ani ziębi, ani chłodzi". Odnośnie uwagi czy firma digitalizuje za darmo – w opowiadaniu jest wzmianka o "wykorzystywaniu potencjału" i że jeden z bohaterów jest tam programistą. Swoją drogą ten wątek "wirtualnej pracy" to niewykorzystany potencjał do uczynienia tekstu ciekawszym.

 

"Krótka historia wielorybnictwa" – trochę jak legenda, trochę jak karta z przyszłego pseudobestiariusza.

 

Witam!

Jak hyde park, to hyde park… Pozwolę sobie na nieco prywaty. Jestem z grupy analogowych, tych co zapach papieru cenią ponad wyświetlacze a nawet e-papier. Zalogowałem się dopiero teraz… Wybaczcie…

Otóż szukam jednego opowiadania, czytałem je chyba z 2-3 lata temu, a może dawniej . Szukam wśród starych egzemplarzy Nowej Fantastyki i nie mogę znaleźć. Niestety (na szczęście) jest tego nieco u mnie w szafie. Może ktoś pomoże i przypomni autora czy numer, w którym było to drukowane. O co chodzi konkretnie?

Jak wynika z wypowiedzi wyżej, nie pamiętam ani tytułu, ani autora, ani numeru. Fabuła była mniej więcej taka:

Polska, chyba lata międzywojenne albo chronologią tuż po wojnie, która chyba nie odbyła się. Główny bohater używa smartfona, gra w nim w Agnry Birds, zresztą otaczają go gadżety i technologia nie przystająca do tamtych czasów. Okazuje się, że przyczyną rozwoju technologicznego i intelektualnego,  jest fragment meteorytu tunguskiego zatopiony gdzieś, chyba koło Gdyni. Zresztą rewolucja październikowa też została nim wywołana, tzn. głównym, tunguskim fragmentem.

Please… pamięta ktoś?

“Podróż do wnętrza psa” – dziwny świat, fabuła średnio mnie porwała, ale czytało się nieźle.

“Tęczowy jednorożec” – przyzwoite połączenie opowiadania historycznego i fantasy.

“Starsi panowie dwaj” – niezłe, jest ciekawy świat, historia i bohaterowie.

“Księgarnia na końcu świata” – dla mnie najlepszy tekst numeru. Ładne przesłanie i pokazanie podziału, który jest aktualny również w naszym kraju.

“Naszym celem jest nie umrzeć” – opowiadanie mi się podobało, choć mam sporo zastrzeżeń. Przede wszystkim wszystko bardzo przesadzone, zwłaszcza że akcja dzieje się na zachodzie, który skręca w drugą stronę. Te zaimki niebinarne brzmią tak nienaturalnie, że wydają się odczłowieczać bohaterów. Finał z rewolucją wydaje mi się naiwny. No i biały, heteroseksualny mężczyzna jako źródło wszelkiego zła.

“Nic tu nie jest z pikseli” – przestałem czytać po scenie masturbacji z drzewem.

“Krótka historia wielorybnictwa…” – ciekawa miniaturka.

Nowa Fantastyka