- Opowiadanie: komandorjaspastuszek - Stary Hełm Króla (kontynuacja Władcy Smoków)

Stary Hełm Króla (kontynuacja Władcy Smoków)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Stary Hełm Króla (kontynuacja Władcy Smoków)

Uwaga!

 

Oto sikłel Władcy Smoków, druga część epickiej sagi fantasy. Raczej nie zrozumiała bez lektury tego .

 

 

Stary Hełm Króla (kontynuacja Władcy Smoków)

 

 

Postacie w mroku powtarzały słowa przysięgi, jak co miesiąc, podczas pełni księżyca. Przypominali sobie, co robią i dlaczego. Tej nocy spotkanie prowadził Hylokratos. Stał na kamieniu i wygłaszał dobrze znaną rotę.

 

– My, Dzieci Batanii… – spiskowcy powtórzyli. – Przysięgamy walczyć o wolność i pokój naszej krainy. Niech nasze sztylety przeleją ostatnią krew. Śmierć tyranowi!

 

– Śmierć tyranowi! – odpowiedziało kilkanaście głosów. Niezbyt głośno. Jaskinia znajdowała się dwadzieścia mil od murów stolicy, ale ponoć tyran wysyłał swoje smoki na zwiady. A smoki miewały niewiarogodnie czuły słuch.

 

 

Do Hylokratosa podeszła siostra Gvyn, prowadząc dwójkę towarzyszy. Ich sylwetki były osłonięte pelerynami i kapturami, wedle przepisów bractwa. Jednak ta para wyróżniała się drobnym wzrostem i niepewnym chodem. „Bogowie!” westchnął Tyranobójca. „Dzieci. Pewnie sieroty. On za to wszystko zapłaci.”

 

 

– Oto ci nowi – powiedziała Gvyn. – Można im ufać. Ich ojcem był… brat Melkor – Hylokratos zauważył, że ciało wyższego z przybyszów, pewnie nastoletniego chłopca, napina się w przypływie złości. Spod płaszcza można było dostrzec zaciśnięte pięści.

 

 

– Tak, chcemy walczyć o wolność… przeciw tyranowi, który zwie się dziś królem Batanii – powiedziała druga z zakapturzonych postaci. Dziewczyna, właściwie jeszcze dziecko. Szybko dodała – Wierzymy w sprawę, smoki zabiły naszego ojca, ale… – niemal się rozpłakała – …dlaczego król jest taki? Kiedyś był bohaterem! Uratował nas wszystkich. A potem…

 

 

 

Magia drapała skórę głowy. Tak samo, już tyle lat. Gdyby nie zaklęcie Szarazady, zginąłby tamtego dnia. Wszyscy by zginęli. Ale czar przyszpilił w najmocniejszy z możliwych sposobów hełm do głowy nosiciela. Dzięki temu udało się im dotrzeć na Granicę. Magiczne gady nie zabiły dzierżyciela pamiątki po Archodragonie, a śmiałkowie wygrali z armiami Devonisa. I od tego czasu smoki pozostawały posłuszne. Musiały.

 

 

Anansoris po raz kolejny sięgnął po bojowy młot Sylasa, wziął (z konieczności akrobatyczny) zamach i spuścił magiczną stal na własną głowę. Żelazo smoczego hełmu po raz kolejny zabłysło iskrami, ale i po raz kolejny nie przyniosło to ulgi. Czubek głowy władcy Batanii wciąż swędział, dwunasty rok i czterdziesty trzeci dzień. Uwierz mi, drogi Czytelniku, gdybyś nie mógł się podrapać przez tuzin lat, też zostałbyś tyranem.

 

KJP

Marzec 2012

Koniec

Komentarze

„-Tak, chcemy walczyć o wolność… przeciw tyranowi, który zwie się dziś królem Batanii – powiedziała druga z zakapturzonych postaci. Dziewczyna, właściwie jeszcze dziecko. Szybko dodała – Wierzymy w sprawę”

-> Brak spacji po myślniku na początku kwestii. Brak dwukropka po „dodała”.

 

Co do pointy... Ma swój urok. XD Nie dam oceny, bo ani pierwszy tekst, ani ten mnie na kolanko nie rzuciły... ale jest uśmiech na twarzy, więc w zasadzie na plus. ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

(...) zginałby (...) --- co lub kogo?

Magiczne gady nie zabiły dzierżyciela pamiątki po Archodragonie, wygrali z armiami Devonisa. --- bez komentarza.

oto sikłel (...). raczej (...) --- raczej dużą litere stawiamy na początku pierwszego słowa nowego zdania.

-----------------------------

Jak scena spotkania Bractwa mdława, tak pointa zabawna, chociaż jakże prawdziwa... I oczekiwana, pamiętam część pierwszą. Ale to nie szkodzi zabawie.

scena Bractwa straszliwie nudna, ale potem robi się weselej. uśmiechnęłam się przy końcówce. pozdrawiam ;)

Nie napiszę nic nowego - początek marny; zakończenie świetne. Łacznie 4- :)

Też się uśmiechnąłem na zakończenie. Ale, ogólnie, tekst bardzo przeciętny.

Pozdrawiam

Mastiff

Słabe. Dwa nie przystające do siebie obrazki, nic więcej. Jeden -- poważny i nudny opis spotkania spiskowców. Drugi -- zabawny, przyznaję, opis dylematu bycia tyranem, uzaleznionym od noszenia magicznego hełmu w dzień i w nocy. Co łączy obie scenki? Nic właściwie. Rozwinięty zapis dwóch pomysłów, bez dalszego powiązania narracyjnego. Autor mruga okiem, że dalej oba wątki połączy. Ale to wcale nie jest pewne.  Dlaczego? Bo ta część narracyjnie nie wiąże się z pierwszym opowiadaniem.

Niestety, jest to zła maniera Autora. W poprzednim "odcinku" mieliśmy zawiązanie akcji. wydawało sie, że będzie konsekwentna kontynuacja opowieści o wyprawie na nekromantów i "spopieleniu tego buca" ( pyszny zwrot) . Dostaliśmy coś bardzo, bardzo lużno powiązanego z poprzednią historią. Nawet tytuł inny...  Króciutki tekst, będacy zapisaniem dwóch pomysłów na kontynuowanie pierwszego -- też krótkiego -- opka.

Mocno bez ładu i składu. Niekonsekwentne. W sumie -- dwa opowiadanka, stanowiące zapis trzech obrazków, trzech wyimków dłuższego opowiadania. Zebrać, połaczyć, dopracować i publikować całość, ot co.  

Jeżeli byłby  trzeci odcinek, winno to być zamknięte, skończone opko. A na razie -- mmy misz - masz, na początku nudny, potem nieco zabawniejszy.

2/6  

Nowa Fantastyka