Profil użytkownika


komentarze: 254, w dziale opowiadań: 84, opowiadania: 29

Ostatnie sto komentarzy

Vyzart cieszę się, że się podobało ;)

Iluzja dziękuję za łapankę, już poprawiam. Cieszę się, że przeczytałaś z przyjemnością ;)

Be patient.

Dużo emocji przekazanych w krótkiej formie – to na plus:)

Właśnie to chciałam osiągnąć :) 

Be patient.

FoloinStephanus dziękuję za opinie. Cieszy mnie, że pomimo mojego wykonania nadal jesteś ciekaw kolejnych opowiadań. Aktualnie wrzuciłam na betalistę “Medium”, zobaczymy co z tego wyjdzie.

Tensza dziękuję za przeczytanie i komentarz, obiecuję poprawę i pomyślę nad czymś ze stabilną, nierozchodzącą się w szwach fabułą :)

Be patient.

Witajcie :)

Po Waszych komentarzach do moich ostatnich opowiadań, spróbowałam napisać kolejne, starają się przy tym nie mało i uwzględniając Wasze uwagi. Tak więc wrzuciłam na betalistę opowiadanie pt. “Medium” o długości około 15tys. znaków. Historia o psychopacie i kobiecie, która ma zdolność przewidywania śmierci.

Bardzo prosiłabym o opinie i rady :)

Miłego dnia!

Be patient.

Joseheim dziękuję Ci za tak obszerny komentarz i wytknięcie (wielu) błędów. Wiem, że stać mnie na więcej, niż pokazałam i trochę mi wstyd, że tak pochopnie umieściłam tutaj to opowiadanie, choć z drugiej strony cieszę się, gdyż zostały mi wytknięte błędy, których w przyszłości postaram się nie powielać.

Obiecuję, że następne opowiadanie, które tu dodam, dokładniej przemyślę i mam nadzieję, że wtedy się spodoba :)

Dużo pracy przed Tobą, ale pisanie to przede wszystkim ciężka praca rzemieślnicza.

Właśnie jestem w trakcie czytania Stephena Kinga “Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika” oraz kilku innych pozycji, które dają mi dużo do myślenia. 

Be patient.

Prokris dziękuję, na pewno skorzystam z Twoich rad ;)

Be patient.

Krzyczy głośno Hermiona! Ba! Kwiczy bez mała,

gdy ją twarda Harrego penetruje pała.

Gdybym, czytając ten fragment, miała coś w ustach, zapewne wylądowałoby na ekranie komputera. Mam dziwne poczucie humoru, więc mnie się podoba, aż do tego stopnia, by przeczytać całość po raz trzeci ;D

Be patient.

Jakoś nie potrafię zrozumieć bohatera. Dlaczego oczekuje miłości od takiego ojca? I to chyba nieżyjącego. Dlaczego wraca do domu? Co się stało z matką

Psychika ludzka jest bardzo skomplikowana. Równie dobrze można zapytać, jakim cudem ofiara przywiązuje się i zaczyna żywić uczucia do porywacza? Bohater całe życie był tylko z ojcem, nie znał innego świata. Kiedy ojciec umarł nie był w stanie tego pojąć, dlatego miał przywidzenia, wierzył, że nadal jest obok. A co z matką… to już niech każdy sobie dopowie :)

 

I nie ustawaj w staraniach. W końcu się uda. ;-)

Na pewno nie przestanę pisać :) Nie ma innego zajęcia, które wywoływałoby u mnie choćby podobne uczucie.

 

Fajnie dodana fantastyka, wpleciona w obyczajową i patologiczną historię.

 Czyli coś jednak mi się udało :)

Be patient.

Jakiś pomysł był, ale chyba nie został należycie wykorzystany. Wykonanie też mogło być lepsze.

Cóż, szkoda, że mi się nie udało, choć się starałam. 

Be patient.

Śniąca po prostu przeoczyłam, już poprawiłam.

Skoneczny no nie wiem, ja potrafię delikatnie westchnąć, nabierając mało powietrza, bądź też głęboko, wypełniając płuca do granic możliwości :D Cieszę się, że się choć trochę podobało :)

tojestniewazne dziękuję za krytykę i nieco miłych słów :)

Be patient.

Jak tak czytam to zdanie w kontekście poprzedniego akapitu, to dochodzę do wniosku, że albo z nim coś jest nie tak, albo ze mną. 

Jak tak o tym wspomniałeś, przeczytałam owy fragment ponownie i popłakałam się ze śmiechu :) Jednak wybacz, nie mogę tego zmienić, gdy będę miała zły dzień, to przeczytam go ponownie!

 

WHAAAAT? Koleś RZUCIŁ SZTYLETEM W KRUKA? Do tej pory zakładałem, że bohaterowie nie mają nadludzkich mocy. Ale jeżeli już Grey jest mistrzem w rzucaniu sztyletami, to dlaczego nie rzucił sztyletem w tego tropiciela, który zabił jego brata? Jakbym umiał tak rzucać sztyletami, to bym nie robił nic innego w życiu. :D

Nie rzucił sztyletem, gdyż walczył mieczem, poza tym był na tyle pochłonięty walką, że było już za późno, gdy zauważył, co się dzieje.

 

Co? Typ, który wyskakuje na HURRRA z krzaków na trzyosobową grupę jest na tyle ogarnięty, żeby okradać domy i to jeszcze w każdym królestwie? Zwolnić wszystkich strażników!

Można być imbecylem, a mieć do czegoś dryg :) Być może uważał, że swoim szaleńczym okrzykiem spłoszy grupę, a że był głupi, to nie brał pod uwagę drugiej opcji ;D

 

znaczy, że jak się na nich patrzyło, to widziało się koszmary? Czy to jest opis? Bo jak opis, no to powiem Ci autorko, że moje najgorsze koszmary żadnych twarzy nie przypominają.

Chodziło mi o to, że patrząc w ich twarze, przypominasz sobie uczucia, które towarzyszą podczas najgorszych koszmarów.

 

Według mnie, opowiadanie bardzo poprawne, ale nic ponad to. Czytało się całkiem przyjemnie, ale absolutnie nic mnie tu nie zaskoczyło. Ot, takie zupełnie zwykłe fantasy. 

Dziękuję za (chyba) najmilszy komentarz pod tym opowiadaniem :)

 

No i z tym zdaniem wszystko było ok, do momentu, w którym przeczytałem, że zamachnęła się z tej pozycji na ojca mieczem. Przysięgam, że wyobraziłem sobie, że dziewczyna stała jakieś sześć metrów od tronu. Jeżeli obiekt A i obiekt B istnieją to są od siebie w pewnej odległości zawsze, więc doprecyzowałbym czy chodzi o 50cm czy 350km.

Weszła do atrium i zatrzymała się w pewnej odległości od Morga.

– Witaj ojcze – rzekła z naciskiem na ostatnie słowo.

– Czekałem na ciebie.

Wstał i podszedł do córki. Kruk nie odstępował go na krok.

 

Kiedy się zamachnęła, ojciec zdążył do niej podejść ;)

 

Be patient.

Dziękuję za uwagi, wykorzystałam je do poprawienia tekstu. Mam nadzieję, że kolejny lepiej mi wyjdzie.

Be patient.

Dziękuję Wam za komentarze, a w szczególności za krytykę, która daje mi kopa w d… :)

Jutro koło południa wstawię poprawiony teks. Tylko przypomnijcie mi proszę ile czasu mam na edycję?

Gravel, jeżeli chodzi o te obozy… to właściwie chodziło mi dosłownie o to, co napisałam :)

Be patient.

Noo w celu strzyżenia, a cóż innego? :P Ja płacę 10zł za ścięcie włosów, a jak nie lubię fryzjerów/ek ,tak ta mi się podoba, bo ścina tyle ile jej powiem, a nie tyle ile ona uważa za słuszne :P

Be patient.

Dawno, dawno temu w tak ciepłe dni, gdy się zbieraliśmy większą grupą ze znajomymi, wybieraliśmy miasteczko studenckie AGH :) 

Be patient.

Dawno mnie nie było ze względu na padniętego kompa… Teraz raz na jakiś czas mam do dyspozycji nowego, więc wchodzę, patrzę i co? I nowa strona :D Przez chwilę zgłupiałam nie mogąc się zalogować ;)

Be patient.

Wszystko w środku przeczyściłam, wentylator chodzi cicho i nie grzeje się nic. Jednak dalej nic nie widać :( Póki co będzie leżał i się kurzył, bo na głowie mam chore dziecko, a to taki sam pochłaniacz czasu, jak chory facet :P

Be patient.

Przepraszam za możliwe błędy w pisowni, ale do dyspozycji mam tylko netbooka z wylanym ekranem i mało co widzę…

Be patient.

Pomocy! Komputer mi się chyba zepsuł… Wczoraj wieczorem wywaliło mi błąd, że system napotkał błąd i nastąpi ponowne uruchomienie komputera, ale nic się nie pojawia po uruchomieniu, nawet do biosa nie mogę wejść :( Dwa tygodnie temu też tak było, Luby przeczyścił w środku wszystko, wyjął na chwile procesor ale wtedy był laptop cały gorący, a teraz się nie przegrzał ani nic… Ktoś ma jakieś rady? Mam tam wszystko – teksty, zdjęcia, ważne dokumenty…

Be patient.

Właśnie to zrobiłam – dziś byłyśmy pierwszy raz w innej, wczoraj założyłam Małej kartę. Poprzednia ma ogólne bardzo złe opinie i na necie i wśród rodziny Lubego lub znajomych.

Moją przychodnie z dzieciństwa (tyle, że znajduje się w Krakowie niestety) wspominam bardzo dobrze, nigdy nie miałam problemów z dostaniem się, a lekarka była cudowna, cierpliwa i miła.

Be patient.

Ehh służba zdrowia potrafi wnerwić człowieka. Za to na początku lutego kursowałam między ZUSem, urzędem skarbowym i urzędem dzielnicy i też byłam pozytywnie zaskoczona. Wszyscy mili i cierpliwi, a nawet place zabaw dla dzieci się znalazły! Nie mówiąc o przewijaku i kąciku do karmienia dla matek ;)

A jeszcze co do służby zdrowia. Dwa i pół tygodnia temu też byłam u lekarza z Młodą  (wtedy jej się zaczęła choroba). Na początku dzwoniłam od 8 rano, żeby ją zarejestrować, ale było albo zajęte (odkładają babki słuchawkę na bok…) albo nie odbierały. W końcu o 8:45 się dodzwoniłam i co? Nie ma numerków… A dziecko w nocy ledwo żywe było, 39 stopni gorączki ale ich to nie obchodzi. Mimo wszystko wybraliśmy się do przychodni, lekarka po zapytaniu stwierdziła, że nas przyjmie. Czekaliśmy 3,5h z dzieckiem przelewającym się przez ręce, rozpalonym i płaczącym przy każdym dotyku, ale nikt nas nie przepuścił "bo pani nie ma numerku, a ja mam". Co z tego, że wszystkie dzieciaki ganiały się i dobrze bawiły… Lekarka, jak się wepchnęliśmy do gabinetu nawrzeszczała na nas, że mamy czekać do końca kolejki, po czym opieprzyła czekających, że nie pilnują swojego miejsca, a na pytanie "czy ktoś tych państwa przepuścił?" głucha cisza… 

Be patient.

Jaka tu cisza… :-)

Opowiem wam dzisiejszą "przygodę". Wybrałam się z Młodą Potworzycą do lekarza, który stwierdził, że już teraz zaraz mam jej pobrać mocz w łazience w przychodni i lecieć z nim na drugą stronę ulicy do analizy. Koniecznie dziś, bo musi przepisać antybiotyk i od wieczora ma brać.

Wzięłam kubeczek i zamknęłyśmy się w całkiem sporych rozmiarów łazience. Przez 1 godzinę i 40 minut latałam za Małą z kubeczkiem, pojąc co chwilę, aż w końcu tak! Udało się! Tyle, że posiusiała się na podłogę, po czym poślizgnęła się na własnych siuśkach i walnęła głową w kafelki… 

Be patient.

Berylu godzina różnicy, to prawie nic :P

Poza tym najchętniej, to bym z Krakowa nie wyjeżdżała :( 

Be patient.

A! I wybacz Jose – nie wiedziałam, że Ty również mieszkasz tak blisko ( i że w ogóle Ty i Beryl… ;)). Gdybym wiedziała, to Ciebie również bym na nachosy namawiała ;D (Gdybyś była chętna, to wiesz… ja jestem nachosożercą ;P)

Be patient.

Eh przepraszam – mały edit.

Jednak nie wyjdę nigdzie, bo oczywiście mój Luby ma problem i NIE MOGĘ wyjść… (chyba, że byłyby jakieś kobietki, bo z samymi obcymi facetami by mnie nie puścił)

Zabijcie mnie… – poprosiła, zamykając drzwiczki od klatki, sprawdzając przy okazji, czy łańcuch od kuchni się nie odczepił.

Be patient.

bo inaczej pomyślimy, że Ci na nas nie zależy! ; ) Berylu, jak możesz mnie posądzać o coś tak okrutnego! :)

Poza tym leniem jesteś z tym Lidlem (a chciałam się podzielić nachosami :P).

 

No to krzyczę – JESTEM W KRAKOWIE! Ktoś chętny na piwko? Np dziś?! Ale po 22, bo dopiero wtedy będę mieć opiekę dla Młodej ;) bo inaczej pomyślimy, że Ci na nas nie zależy! ; )

Be patient.

Oj Berylu, kurcze… wyłączyłam komputer :(

Ale planuje iść jutro do Lidla po nachosy – piszesz się? :)

Krajemar – ale ja nigdy nie wiem kiedy dokładnie będę – zawsze okazuje się dzień wcześniej. Np miałam być pod koniec stycznia, a dotarłam teraz ;-)

Be patient.

Eh nie sądze żebym była w Krakowie pod koniec marca, ale kto wie…

Czemu wybieracie takie terminy? :) Teraz jestem i nie ma piwa! :(

Be patient.

Ja się czuje jakaś zacofana słuchając o tych cebulakach i innych… :P Nawet mój Luby (starszy o kilka ładnych lat) tłumaczył mi rok temu co to hipster :D

Ostatnio trafiłam na fanpage fb "dupeczki z podstawówki", gdzie dziewczęta wrzucają swoje zdjęcia, by znaleźć chłopaka i oglądając zdjęcia nie wiedziałam, czy śmiać się, czy płakać (wszak sama mam córę…).

Be patient.

Tyrael – wczoraj wieczorem sprawdzałam o co chodzi i okazało się, że tylko ja jestem niedoinformowana, bo znajomi z FB już się bawią w te wyzwania :P A trafiłam na ten trop po przeczytaniu artykułu na onecie o czterech zmarłych osobach po takiej zabawie…

Uff jak dobrze mieć neta w pociągu ;-) Jeszcze tylko godzina jazdy…

Be patient.

Edwardzie – piwa pod dostatkiem mam w lodówce, więc zapraszam ;)

Tyrael – ja nie wiem o jaki internetowy konkurs chodzi ;D

Elanar – ojj picie piwka jest bardzo przyjemne, a jeszcze przyjemniejsze w dobrym gronie na łonie natury w gorący lipcowy wieczór ;)

Zaoglądałam się w komedii romantycznej i humor od razu lepszy :) 

Be patient.

Mi za to monotonnie – muszę siedzieć w domu z dzieckiem, które biega jak szalone, bo za dużo walentynkowej czekolady się najadla…

Luby wychodzi do knajpy na urodziny żony znajomego, a ja się wkurzam, bo jak zwykle na ostatnią chwilę się zdecydował, przez co ja nie mam z kim Potwora zostawić i znów siedzę w domu ;/ 

Be patient.

Często chodziłam na karaoke, gdy mieszkałam w Krakowie ;D Ale nie śpiewać, bo tego by nikt nie zniósł :P

Be patient.

Mogę polecić House of Beer na rynku – cicho, można zarezerwować stolik (a nawet trzeba, bo trudno tam o miejsce). Muzyka neutralna, ponieważ jest to również kawiarnia. Duży wybór piwa i ogólnie spokojny lokal :) 

Jak się uda, to pozwiedzam rynek w przyszłym tygodniu, bo przyjeżdżam do Krakowa na tydzień i może znajdę jakąś jeszcze miłą knajpkę :)

PS. Na Kazimierzu pub Pod Ziemią był też w miare spokojny z tego, co pamiętam. Urządzają tam karaoke w niektóre dni :) A muzyka rock/metal.

Be patient.

A co do tematu… Nie pomogę niestety, bo jedyne anime, jakie oglądnęłam to KissXsis i to dawno temu…

Be patient.

Kotki są słodkie… ;-) Sama kiedyś chciałam. Tak samo jak drugą fretkę, kilka chomików, papugę, węża, pająki, żółwie, gekony, wiewiórkę, rybki… Skończyło się na marzeniach w większości przypadków ;-D

Be patient.

Bardzo dobrze mi się czytało – idealnie do porannej kawy ;-)

Uważam, że tekst jest ciekawie napisany w momencie, gdy po przeczytaniu nie możesz przestać o nim myśleć… i tak jest tutaj :)

Be patient.

Ja za to gonię za Potworzycą, która chce spać, ale nie chce… I weź tu cokolwiek zrozum -.-

Poza tym dziś jest dość leniwy dzień i kompletnie nic mi się nie chce.

Be patient.

Próbuje się zrelaksować, nie muszę się nawet wysilać, wy starczy zobaczyć choć raz Happy Tree Friend's aby człowieka ogarnął niespotykany spokój.”  –> Próbuje się zrelaksować, nie muszę się nawet wysilać – wystarczy choć raz zobaczyć Happy Tree Friend's, aby człowieka ogarnął niespotykany spokój.

("wystarczy pisze się razem)   „Nawet Hygs wyglądał na spokojnego, z długopisem w zębach udając że to papieros, w kosmosie nie wolno palić, ale alkohol dzięki Danielowi jest dozwolony, więc sobie łyknąłem sobie to co zostało w butelce, i wróciłem do oglądania.” > Nawet Hygs wyglądał na spokojnego, z długopisem w zębach,  udając że to papieros. W kosmosie nie wolno palić, ale alkohol, dzięki Danielowi, jest dozwolony, więc łyknąłem sobie to, co zostało w butelce i wróciłem do oglądania.   „-Widziałeś jak mu wyrwała oko!” –> – Widziałeś, jak mu wyrwała oko?!

(Błędny zapis dialogu) „Wiedziałem że będzie chciał rozmawiać na temat Oalis, nie było już niczego co mogło oddalić rozmowę.” –> Wiedziałem, że będzie chciał rozmawiać na temat Oalis. Nie było już niczego, co mogłoby oddalić rozmowę.

(Pozjadało przecinki) „Nie mając już nadziei, zważając no słowa jak to było możliwe zacząłem mówić:” –> Nie mając już nadziei, zważając na słowa, jak to było możliwe, zacząłem mówić:

(Literówka)   „-Słuchaj Hygs, to nie jest to o czym myślisz…” –> – Słuchaj Hygs, to nie jest to, o czym myślisz…

(Znów przecinki i zapis dialogu)   „Rozsuwane drzwi do sali otworzyły się i stanęła w nich młoda dziewczyna w mundurze akademii, miała krótko ścięte włosy, lekko opaloną cerę, ciemno błękitne oczy, cienkie brwi i wyraz zagubienia na twarzy.” –> Rozsuwane drzwi do sali otworzyły się i stanęła w nich młoda dziewczyna w mundurze akademii. Miała krótko ścięte włosy, lekko opaloną cerę, ciemno błękitne oczy, cienkie brwi i wyraz zagubienia na twarzy.

(Jak dla mnie, takie wyliczanie cech wyglądu nie wygląda zbyt dobrze)   Swym wzrokiem szybko ogarnęła salę” –> Wzrokiem szybko ogarnęła salę,

(Jak nie swoim, to czyim?) „Ścisnęła swe dłonie w pięści, przycisnęła je do bioder, i krzyknęła:” –> Ścisnęła dłonie w pięści, przycisnęła do bioder i krzyknęła:   „Zrobiła szybki ukłon i uciekła tak samo szybko jak się pojawiła. Słowa wydały mi się znajome:” –> Czym prędzej się ukłoniła i uciekła, równie szybko, jak się pojawiła. Słowa wydały mi się znajome:

(Powtórzenia)   „-Śmieszne, to samo powiedziałem gdy w Czarny Czwartek zaatakowałem Gundama. Odwróciłem się, twarz Hygsa nie wyrażała zainteresowania tą historią.” –> – Śmieszne. To samo powiedziałem, gdy w Czarny Czwartek zaatakowałem Gundama. – Odwróciłem się. Twarz Hygsa nie wyrażała zainteresowania tą historią.

(Zapis dialogu)   „W życiu trzeba stawiać czoła przeciwnościom, pokonywać fale, ponosić konsekwencji swych decyzji, walczyć z problemami.” –> W życiu trzeba stawiać czoła przeciwnościom, pokonywać fale,

ponosić konsekwencje swych decyzji, walczyć z problemami.

Ogólnie: nie mam pojęcia, o co chodzi w opowiadaniu. Nie zrozumiałam, co Autor chciał przekazać.

Be patient.

Podobno do 2 r.ż. była karmiona głównie słoiczkami, więc może dlatego… Poza tym jej matka wmawia(ła) jej, że np. mleko jest niezdrowe, bo się od niego łamią kości.

Be patient.

No to tak samo jest z tą starszą – tylko, że to nie moja córa ;) Jak do nas przyjeżdża, to robię naleśniki, bo jak zrobię co innego, to je nawet 3h i od razu twierdzi, że zwymiotuje, jak to zje.

Be patient.

Ciekawe, czy nienależy zmuszać do jedzenia, gdy dziecko ma 6 lat, waży 14kg i wygląda jak patyczek (taki właśnie przypadek siedzi pokój obok). Dla porównania moja Potworzyca ma 1,5 roku i waży 10,5kg.

Be patient.

Ja wcześniej też nie pisałam planu, jednak odkąd zaczęłam, opowiadania mają sens i nie gubię się w trakcie, ożywiając kogoś, kto nie żyje :D

Be patient.

Ja z kolei przyzwyczaiłam się do pisania w hałasie (w TV Shrek leci w kółko, Potworzyca jojczy, pranie wiruje). Pomysły najczęściej przychodzą tuż przed snem, wtedy łapię za telefon i chaotycznie zapisuje schemat, aby rano pamiętać ;) Później muszę usiąść, otworzyć Worda i naszkicować plan, który i tak później nieco się zmienia, ale w razie co mogę wrócić i sprawdzić, co miało być dalej, przez co rzadziej się zacinam ;-)

Be patient.

Ja bym była chętna na spotkanie za tydzień ;D (jeżeli uda mi się dotrzeć do Krk)

Be patient.

Dywiz to "-". Najlepiej podczas pisania robić półpałzy – w Wordzie wciskasz klawisz CTRL+ – (minus na klawiaturze numerycznej).

Be patient.

No anorektyczką, to ja nie byłam :D

A co do naczyń krwionośnych… to jak one wyglądają, gdy wystają? ;-D

Be patient.

Mi Draconis – ja miałam 171 cm wzrostu, ważyłam 50 kg i byłam szczupak :P

Opowiadanie dosyć mroczne, nieco nierealistyczne ze względów, które opisali inni przede mną.

Jednak muszę Ci podziękować – natchnąłeś mnie i mam pomysł na jedną ze scen w moim opowiadaniu, które skrobię od jakiegoś czasu :)

Be patient.

Zdajcie relacje, jak było ;) Żałuję, że nie mogę dołączyć do Waszego grona ;(

Be patient.

Może z czasem i mi minie :)

W ogóle historia z telepizzy, gdy ostatnim razem zamawialiśmy w promocji 3 za 1:

Pizze dotarły po ponad godzinie, nie takie jak trzeba (pomylone składniki i zamiast grubego ciasta, wszystkie na cienkim). Oczywiście telefon z reklamacją, luby rozmawiał chyba z trzema pracownikami, a na koniec z kierownikiem. Przeprosiny, bla bla bla, rekompensata: przywiozą jeszcze raz zamówienie, tym razem prawidłowe.

My głodni, jak nie wiem, zjedliśmy pierwszą zamówioną ture. Przyjeżdża po kolejnej godzinie dostawca i mówi, że ma dla nas pizze, ale… mamy mu oddać poprzednie. Kłótnia, że jak to tak, że my głodni i 2 godziny czekaliśmy na poprawne zamówienie i trudno, żebyśmy czekali wdychając zapachy. W końcu łaskawie i z fochem dostaliśmy naszą rekompensate.

Be patient.

Ja? Nie. Do obiadu przeważnie nie mogę nic przełknąć, ale za to później pochłaniam wszystko :) Poza tym trzeba wziąć pod uwagę, że dziś obudziłam się o 11:20…

Be patient.

Raz na jakiś czas można – ja uwielbiam wszelkiego rodzaju jedzenie. Nie ma rzeczy, której bym nie zjadła!

Zamówienie dotrze za 30min, już mi ślinka cieknie ;D

Be patient.

A jak Cię zaciągnę na piwo w Krakowie, to będę mogła zapytać o wiek? :) Wszak tylko kobiet się o te sprawy nie pyta, a Ty do tej kategorii nie należysz :)

Be patient.

Mimo, iż ja wczoraj tylko jedno piwko strzeliłam i tak czuję niemoc i lenistwo mnie ogarnęło ;) Dlatego dziś na obiad: pizza! :-D

Be patient.

Nowa Fantastyka