Profil użytkownika


komentarze: 18, w dziale opowiadań: 18, opowiadania: 10

Ostatnie sto komentarzy

Dziękuję za opinię :). I przepraszam za wprowadzenie takich nie dla wszystkich zrozumiałych porównań, ale niestety nawiązania do komiksów uznałam za istotny element stylu i atmosfery tego opowiadania. Szczerze mówiąc, nawet próbowałam to zastąpić czymś mniej "niszowym", ale te porównania utknęły w mojej głowie i nie dały się usunąć nawet wtedy, kiedy poprawiałam to opowiadanie po dłuższym czasie od jego powstania. Mam nadzieję, że mimo to dało się czytać :)

Bardzo dziękuję. Po pierwsze, za kwestię interpunkcyjną, tam rzeczywiście przyda się myślnik. Po drugie, nie, dziękuję, ale nie skorzystam z tej propozycji. 

Przy założeniu raczej lekkiego stylu nie starałam się budować nastroju grozy. Opisy Śmierci właśnie na tym się opierają, by wskazać jej "straszne" cechy przy ogólnym niezbyt strasznym wizerunku. Przy okazji, ja uważam, że lśnienie ostrza może być złowrogie ze względu na skojarzenie z jego możliwością cięcia.

Bronią się nie interesuję, a w komentarzu pozwoliłam sobie napisać o klindze bez uprzedniego sprawdzenia, założywszy, że to określenie stosuje się ogólnie do broni białej. Tak czy inaczej, naostrzona część żeleźca lśni, Twoje słowa. Nie sądzę, żeby w czymś przeszkadzał fakt, że ta część jest wąska, tak czy inaczej może odbijać światło. Poza tym, może to być przykre dla osoby fascynującej się bronią białą lub narzędziami rolniczymi, ale kosa Śmierci nie jest ani takim narzędziem, ani typową kosą bojową i nie należy się przywiązywać do konstrukcji znanych kos. Równie dobrze mogłaby też mieć proste żeleźce, gdyby tylko przyszło mi o tym napisać.

Nie rozumiem tego komentarza. Nie rozumiem, dlaczego tłumaczysz mi, czym jest kosa i jakie jest jej ostrze. Jeżeli rzeczywiście chcesz wiedzieć, to złowieszcze lśnienie ostrza związane jest z tym, że ostrze lśni inaczej niż pozostała część klingi - po prostu odbija światło, nie oddając obrazu tak jak gładki metal, ale jego blask może być jaśniejszy. Jeśli to sformułowanie jest nielogiczne wbrew temu, co mi się wydaje, będę wdzięczna za prawdziwe wyjaśnienie.

Czytając, wypisałam sobie błędy, ale starałam się przebrnąć w miarę szybko, więc mogłam coś pominąć.

 

złapał mnie skurcz - Dla uniknięcia nieścisłości lepiej używać słowa "kurcz".
wypracowania po których od razu widzę - Brakuje przecinka.
Ten, który chcęCzytając ich pracę - Dwa niepotrzebne ogonki
abiturienci - Po co abiturient, czyli osoba, która skończyła już edukację w szkole średniej, pisze wypracowania? I co właściwie robi w szkole, skoro akcja rozpoczyna się na trzy tygodnie przed końcem roku szkolnego? A może po prostu używasz słów, których znaczenia nie rozumiesz?
zerkałem na swoją dłoń, jakby mi ją dopiero co przyszli - Zgubiło się "y" w "przyszyli".
jednym duszkiem - Pije się albo duszkiem, albo jednym haustem.
Jednego dnia przyszedł do mnie pewien dzieciak. Chudy w wymiętym luźnym ubraniu i w okularach. - Według mnie lepiej by to brzmiało, gdyby zostało połączone w jedno zdanie.
Wszystko mnie bolało, oczy czerwone i zaropiałe, jakbym przespał połowę doby. - To zdanie nie ma sensu, przydałoby się jakieś orzeczenie do tych oczu.
Dywagując - Bez sensu użyte słowo, radzę się upewnić, co ono znaczy. Bohater nie mógł wtedy dywagować, bo ze względu na nieliniowość narracji nie mógł odbiec od tematu, poza tym nastąpiło tu zbytnie związanie narracji z bohaterem - dygresja czy dywagacje narratora wcale nie muszą świadczyć o tym, że np. bohater właśnie się zamyślił. Dodam jeszcze, że w takiej sytuacji, w jakiej znalazł się bohater zarówno rozmyślania na temat bycia singlem, jak i wybieranie się na ryby, nie są sensownym zachowaniem.

 

Ogólnie: często brakuje związku między zdaniami i sensu w nich, za dużo jest dywagacji, i to w naprawdę kiepskich momentach. Mam wrażenie, że nie przeczytałeś tego przed opublikowaniem, a powinieneś - kilka razy.

Literatura kobieca to bardzo trudne zagadnienie :). Swoją drogą przypomniało mi się, jak już kiedyś zdarzyło mi się o tym powiedzieć, że często w takich "babskich" dziełach da się wyczuć kobiecą delikatność i elegancję w opisie krwawej bitwy, z czym akurat bardzo kojarzy mi się Kossakowska. Wydaje mi się, że wynika to z wrodzonych predyspozycji kobiet do bycia damą, a to wymaga specyficznego podejścia do świata.

Nie traktuj tego jako zarzut. Starałam się tak formułować zdania, żeby nie brzmiało to jak coś, czym należy się przejmować. Ciężko mi określić, co tak działa, raczej chodzi o ogólne wrażenie. Najczęściej w babskiej literaturze występuje niedobór opisów (za wyjątkiem rzeczy, nad którymi się bohaterka zachwyca), spłaszczenie bohaterów, narracja pierwszoosobowa, bohaterka zagubiona w świecie, w przypadku fantastyki zdawkowe traktowanie podstaw zjawisk nadprzyrodzonych, dużo myśli i mało konkretów, nawet w sferze uczuciowej. Proszę, nie bierz tego za bardzo do siebie, bo teraz, jak to wymieniam, to brzmi jak potworne zbrodnie przeciw literaturze, a wcale nie o to mi chodzi, po prostu za dużo czytam takich i takich form. Tak naprawdę żadna z wymienionych przeze mnie cech nie musi być wadą - wystarczy, że dzieło ma do zaoferowania inne walory - Twoje opowiadanie ma i jest to na przykład ukazanie zdolności bohaterki do myślenia mimo zaczarowania i mimo ogólnej zajebistości Ilii.

Dodam jeszcze, że drażni mnie narracja pierwszoosobowa, a to dlatego, że wymusza ona skupienie się na narratorze i przez to cała reszta świata musi ustąpić miejsca przemyśleniom głównego bohatera. Problem polega też na tym, że uczucia narratora wymagają dopasowania stylu, a zdanie takie jak "Cierpiałam cały ten czas głośno i rozpaczliwie" nie bardzo pozwala mi wyobrazić sobie to cierpienie. Z tego powodu przeczytałam to opowiadanie i nie wiedziałam do końca, co przeczytałam. Dla porównania, z fasolowego cierpienia Kurta mogłam się beztrosko śmiać, bo pozwalał mi na to zdystansowany narrator.

Wiem jednak, że nie wszyscy mają takie podejście jak ja i niektórym, nawet mężczyznom, kompletnie nie przeszkadza babska atmosfera w literaturze. Ba, wiele osób jej po prostu nie wyczuwa. 

Nie chodzi mi o formę podstawową, tylko o odmianę. W dopełniaczu końcówka "-ji" jest tylko po głoskach "s", "c" i "z", po "l" pisze się "-ii". Ilja -> Ilii. Tak swoją drogą, to moje ulubione imię męskie :).

Może to jakiś kompleks, a może nadmiar blogaskowych opek, ale ja po prostu z babskimi dziełami mam problemy, więc nie jestem w stanie jakoś w miarę obiektywnie się do tego odnieść.

Początek bardzo mi się podobał, ale ogólnie wyszło jak dla mnie zbyt babskie. Pewnie z narracją trzecioosobową byłoby lepiej, ale to podobno moje osobiste zboczenie.

Zasadniczy błąd: Ilii, nie Ilji.

Mnie też się nie podoba. Zbyt pretensjonalnie zbudowany nastrój grozy jak na coś tak krótkiego i mało strasznego. Styl (jak również obecność "boga") wygląda na ściągnięty z Lovecrafta, ale brakuje tu czegoś naprawdę przerażającego.

Niezbyt sensowne mi się to wszystko wydaje. Początek w porządku, ale im dalej, tym gorzej i więcej błędów. Wygląda to jak wstęp do jakiejś akcji, bo tu nic się nie dzieje, a jedynie wygląda, jakby zaraz miało się zacząć.

Z bardziej irytujących błędów:

1. Nie ma takiego słowa jak "owy". Poprawnie jest "ów".

2. Można chyba zaakceptować "Nazywam się [imię]", jeśli postać nie ma nazwiska, ale to i tak nie wygląda dobrze.

3. "Nie odzywaliśmy się w czasie drogi..." - która z nich była mężczyzną?

4. "Poruszanie się po nieznanej okolicy to rzecz którą musze nabyć." - Nabyć rzecz można w takim sensie, że się ją kupuje. Jeśli chodzi o nabywanie doświadczenia tudzież umiejętności, to bogowie brońcie przed nazywaniem tego rzeczą.

Poza tym interpunkcja.

Nie podoba mi się. Pomysł nie porywa, a warsztat pozostawia wiele do życzenia. Kiepsko Ci idzie narracja pierwszoosobowa, szczególnie z bohaterem innej płci niż Twoja. Nie przeczytałeś chyba za dużo tak napisanych książek? Wyliczanie prezentujesz w bardzo denerwującej formie, a pojawiła się też w "Początku". Skończ z tym, błagam, wcale nie potrzebujesz tych myślników, a wartość komiczna jest zerowa. Pewnie będę czytać dalej, mam nadzieję, że podniesiesz poziom.

Świadomość wyglądu piersi wcale nie musi się wiązać z życiem erotycznym, więc prosiłabym bez takich. I mam wrażenie, że mówimy o całkiem różnych rzeczach. Nie brnijmy w nieporozumienie.

"to brzmi jaki bełkot z jakiegoś urzędowego okólnika" - takie było założenie

Dziękuję za wytknięcie błędów - od początku czekałam na to i szkoda, że nie pojawiło się, kiedy mogłam jeszcze edytować tekst. We własnym tekście trudniej wypatrzyć takie rzeczy.

Co mnie najbardziej boli - rozbijanie zdań. Coś w stylu "Wlazł kotek. Na płotek. I mruga." - to nie brzmi dobrze. Poza tym absolutny brak sensu w niektórych sytuacjach, na przykład: dlaczego Władimir używa słowa "chuj" podczas przemówienia do ludu?

Z tego, co wiem, to imię typu Tissaia w bierniku powinno być napisane "Tissaję", nie "Tissaię" (w tekście brakuje nawet ogonka), tak jak np. "Metallikę", a nie "Metallicę". Tutaj jednak przydałaby się wypowiedź osoby, która ma dokładną wiedzę na ten temat.

Cały akapit:

Można ją opisać jako kobietę wysoką, mierzącą lekko ponad metr siedemdziesiąt pięć. Z idealną figurą. W jej rodzinie wierzy się gorąco w dewizę „w zdrowym ciele zdrowy duch” więc od małego ćwiczyła swoją kondycję i walkę mieczem. Co odbiło się szczególnie na jej ciele – widać było silne ramiona, zgrabne, umięśnione nogi i kształtne, duże piersi. Choć dorodność dwóch darów od bogów jest raczej wrodzona. Nie mniej kształtność jest nabyta.

nie ma moim zdaniem żadnego sensu. Primo: oddzielenie zdania "Z idealną figurą." w myśl tego, o czym mówiłam wcześniej (chociaż byłoby w porządku, gdyby ten zabieg nie powtarzał się tak często). Secundo: "(...) ćwiczyła swoją kondycję i walkę mieczem" - ćwiczyła walkę mieczem dla sportu, serio? Idealne dla arystokratki. Poza tym znowu kolejne zdanie jest niepotrzebnie oddzielone od tego (i następne również). Zdania dłuższe niż na linijkę naprawdę nie są aż tak straszne. Tertio: widziałeś kiedyś piersi umięśnionej kobiety, nie napompowane silikonem? Nie określiłabym ich jako szczególnie kształtne... Quarto: trzymanie się jednego czasu zamiast skakania pomiędzy przeszłym a teraźniejszym też nie szkodzi. Quinto: powtórzenia, o których więcej napisałam poniżej.

W pierwszej części rzucają się w oczy bezsensowne równoważniki zdań, a akcja ze stołem, jak ktoś już wspomniał, jest przegięciem. "Jednak" i jego pochodne są niezalecane nawet bezpośrednio po przecinku, a co dopiero na początku zdania. Liczba powtórzeń jest zastraszająca. Co śmieszne - wygląda to tak, jakby każde "był", "miała" - lub cokolwiek innego - od razu przywoływało kolejne, bo kiedy zjawi się jedno, można się spodziewać przynajmniej jednego kolejnego.

Czego nie wybaczam: "te określenie". Bardzo stare książki mówią, że to regionalizm wschodni, ciekawa jestem, czy wciąż "te + M/B, n, l.poj" ma taki status. Nawet jeśli - nie usprawiedliwia to autora w takim tekście, jeśli stanowi pojedynczy przypadek, a nie element stylu. TO określenie, TE określenia, prosta sprawa.

No i zdanie "Ubrana była w czerwoną, dość luźno leżącą na cielę jedwabną bluzkę, z dość dużym dekoltem" brzmi dość pokracznie, szczególnie z tym cielęciem.

Na koniec jeszcze dodam, że chyba czas pogodzić się z przecinkami.

A, nie, jeszcze muszę wspomnieć o tym, o czym napisać RogerRedeye: tu jest Polska, tu się tytuły pisze inaczej, niż u anglojęzycznych.

Jeśli chodzi o fragment "Zauważył błysk w oczach bojara, zauważył pobladłe wargi", to nie uważam, żeby powtórzenie - domyślam się, że celowe - wpływało negatywnie na styl. Jedynym prawdziwym błędem, który wypatrzyłam, jest "moskiewscy dragoni opuścili drewniany pokłady" i chodzi chyba o drewniane pokłady, (lub drewniany pokład, ale to raczej nie to). No i jeszcze problem niekonsekwentnej transkrypcji - Иван to Iwan, ale już Старовик to Starovik, a Василий to Vasilij (chociaż szaman to Wasyl tudzież Wasil). Moim zdaniem nie trzeba stosować "v", kiedy piszemy po polsku.

Klimat, tematyka, miejsce akcji, bohaterowie, pomysł - to wszystko bardzo, ale to bardzo mi się podoba i chyba już zaraz przeczytam inne Twoje opowiadania.

Zerknęłam na inne Twoje opowiadania i zobaczyłam, że, przynajmniej na pierwszy rzut oka, są napisane poprawnie (a na pewno lepiej niż to), wobec czego przyszło mi do głowy, że koszmarna pisownia tego dzieła to wredna prowokacja. Mimo to, oto lista błędów, które miałam siłę wypisać, a więc niewielka część popełnionych:

"któraś z tych przypuszczeń potwierdziło" -> któreś

"fekalii" -> -ów

"siódme poty" oznaczają wysiłek, nie upał

"Kapitan był dumny ze swego trunku." - powtarza się "kapitan", można go stąd w ogóle wywalić

"narazie" piszemy rozdzielnie

"Kapitan" od dużej litery?

"gównianie" - nie ma takiego słowa

z apoły - przesunięta spacja

Wielkie litery na początku wypowiedzi, błagam! Pisownia małych i dużych liter to w tym opowiadaniu koszmar czytającego! Interpunkcja w dialogach również leży - i to na bardzo niskim poziomie.

wenweryczną

"homoseksualnemu elfowi opowiedział o powszechnych praktykach homoseksualnych wśród roślin z gatunku jesionowatych." - Powtórzenie "homoseksualny", zdanie napisane od małej litery, a poza tym - okrutna bzdura. Nie czepiam się treści wypowiedzi, bo zakładam, że one powinny być bzdurne, ale to nie wygląda dobrze. Jeśli to ma tak być, to zmieniłabym "opowiedział" na coś w stylu "nazmyślał", a część po "o" ujęła w cudzysłów.

"Krasnoluda kieszonkowcowi nauczył kilku złodziejskich trików z najwyższej półki." -> Krasnoluda kieszonkowca

Brakujące przecinki: "które[,] przyznaję", "traumy[,] co jednoczą", "chuj z ciebie[,] nie kolega" i wiele, wiele innych...

"meboliźmie" - Wyrazy kończące się na -izm w miejscowniku i wołaczu piszemy -izmie, chociaż czytamy -iźmie.

"Jednakowoż" to bardzo zły wyraz na rozpoczęcie zdania, choć, z tego, co wiem, to nie jest właściwie błąd językowy.

"poprosic, czy mimo wszystko nie mogliby pierdolić się ciszej." - "poprosić, by mimo wszystko pierdolili się ciszej" lub "zapytać, czy (...)"

"Przystawka" to potrawa spożywana przed posiłkiem, a nie dodatek do niego.

zeżar[ł]

Pomysł całkiem, całkiem i nawet parę razy można się zaśmiać, ale liczba błędów i irytujący styl męczą czytelnika.

Dziękuję za komentarze. Bardzo, ale to bardzo żałuję tego, że wrzuciłam to opowiadanie, bo zrobiłam to zaraz po skończeniu pisania i szybko zdałam sobie sprawę z tego, że nie wyjaśniłam paru spraw. Na przykład tego, że Norny przez czas, kiedy się zamknęły, po prostu przędły nici atakujących, stąd też dopuściły do wybicia tak wielu mieszkańców - szybciej nie mogły. Poza tym, jestem świadoma tego, że za dużo jest poruszonych zagadnień jak na jedno opowiadanie i za bardzo skomplikowałam sprawę. Jestem zdzwiniona, że udało mi się nie zrobić błędów rzucających się w oczy przy pierwszym przeczytaniu. Następne opowiadanie będzie lepsze.

Nowa Fantastyka