Profil użytkownika


komentarze: 38, w dziale opowiadań: 28, opowiadania: 23

Ostatnie sto komentarzy

Od stycznia przyszłego roku VAT na książki wyniesie 5%. Unia nie zgodziła kolejne przedłużenie uchylenia od podatku (pierwotnie VAT miał wzrosnąć w 2007).

Mnie ostatnim czasy zainspirowały silnie kawałki "Ballada Wrześniowa" oraz "Czołg". Na pewno kiedyś wykorzystam te motywy.

Do gimnazjum czytałem lektury. Skłaniały mnie ku temu ciekawie prowadzone lekcje j.polskiego. W liceum, mimo, że byłem klasie humanistycznej przeczytałem w sumie 1,5 lektury. Nauczycielka była po prostu okropna. Samodzielne myślenie i zwolennicy fantastyki byli dla niej największym złem tego świata. Stwierdziłem, że nie warto się starać, bo cokolwiek bym zrobił nie przebiję jej ulubienic zaczytanych w opracowaniach. Teraz, kurde, męczy mnie, że pominąłem kilka książek z tamtego okresu i od jakiegoś czasu przymierzam się do nadrobienia materiału.

Wydawnictwo i opis z tyłu książki. Ewentualnie jeśli zasłyszałem wcześniej jakieś pozytywne opinie (ale na ogół nie szukam ich specjalnie).

Uh, czuję się zmotywowany :D.
Dzięki wielkie za wyróżnienie!
Z niecierpliwością czekam na nowe konkursy. 

Opowiadanie bardzo mi się podobało. Szczególnie opisy.
Ogólnie to dobrze spędzone kilka minut życia :). 

Daje się wyczuć brak pisarskiej ogłady w tym tekście. Jednak predyspozycje są i to całkiem niezłe, jak się wydaje. Niestety mam poczucie, że pomysł nie został należycie zrealizowany, przez co opowiadanie wydaje się być o niczym. 

Niemiecka Baba Jaga rządzi. Bardzo fajne opowiadanie. Trochę mało opisów, ale biorąc pod uwagę, że główny bohater jest dzieckiem, jakoś wydaje mi się być to na miejscu. Tylko kurczę, kropek brakuje, mnóstwo kropek.

@Aniol - Ale z tą wodą święconą to nie kwestia stylizowania wypowiedzi! Gdyby po "Woda święcona" postawić kropkę, to byłoby poprawnie.

Niby pomysł jest, dosyć ciekawy nawet, ale realizacja taka sobie. No i opowiadanie kończy się zanim się zaczyna :P.

No i jeszcze: "I przysięgę - tu ksiądz zawahał się - Hipochondryka składałem też. Znaczy Hipokratesa.
Ha-ha-ha, żarcik. Normalnie boki zrywać. 

Za krótko, oj za krótko. Byłoby fajne opowiadanie, gdyby je rozwinąć, a tak, to przeleciałem wzrokiem i nie ma czego nawet zapamiętywać. Szczególnie to smutne, że wydaje się iż możliwości wydają się w autorze drzemać, ale ten nie zdecydował się dać im należytego upustu. 

Szkoda gadać. Początkowo chciałem się czepiać, że Saturn to gazowy gigant itp. itd. Ale później zobaczyłem, że to surrealistyczny skecz wyśmiewający s-f. Szkoda tylko, że tak do kitu napisany.

Google Docs, żeby mieć wszystko łatwo dostępne w jednym miejscu i nie obawiać się, że się straci. Do tego bardzo ułatwia dzielenie się dokumentami z innymi. Nie jest to jeszcze narzędzie doskonałe, ale myślę z czasem będzie coraz lepiej. Okazjonalnie używam też OpenOffice. Ale po przeczytaniu notki Mortycjana z prawdziwą ciekawością spróbuję przedstawionych przez niego programów.

@Mortycjan - Masz rację. Podczas pisania swojego tekstu bardzo stresowałem się górnym limitem, że zupełnie zapomniałem o dolnym! Pozostaje pytanie: czy opłaca się sztucznie powiększać ten tekst?

Wow! Podejrzewam, że kto jak kto, ale Ty nie odczułeś konkursowego ograniczenia znaków XD. Mimo bardzo skrótowej formy podobało mi się. Pomysł dziwaczny, ale przecież o to chodzi w fantastyce, nie?

@ Eferelin Rand - Obyczajowe? Może trochę. Historyczne? - w życiu! Przecież akcja opowiadania ma miejsce w jakiejś nieokreślonej Nibylandii. Czy zmyślony, nawet jeśli całkiem realistyczny, świat nie wystarczy aby zaliczyć ten tekst do fantastyki?

Początkowo byłem nastawiony bardzo sceptycznie. Nie przemawiał do mnie taki rwany styl. Krótkie fragmenty, krótkie zdania, równoważniki zdań. Im jednak dalej, tym bardziej się wciągałem, także koniec czytałem już z prawdziwym zaciekawieniem.

Mimo to z Twoich dragonezowych opowiadań bardziej podobał mi się "Zwinięty Smok".

Urwane jest dlatego, że w momencie końca tego opowiadanka zaczyna się fabuła gry terenowej. Dalsze losy bohatera musiałem już samodzielnie odgrywać :P. W każdym razie Winan po wielu przejściach ze swoim nowym panem, wijąc się przy tym pomiędzy wiecznie wkurzonymi wojownikami chaosu, poległ ostatecznie w finałowym starciu między hordą a siłami imperium. Jego duch nie zaznał niestety spokoju i teraz błąka się teraz po Schwarzwaldzie. A księga - przepadła.

Dziękuję obu paniom za cenne sugestie. Zostały przyswojone i niezwłocznie poprawione. Pozostaje jednak problem moich przecinków, które "Czasem (...) są niepotrzebne, a czasem ich brakuje (...)". Prawda jest taka, że skoro znalazłem w końcu motywację i zacząłem pisać, to wypadałoby wrócić na chwilę do gimnazjum i przypomnieć sobie zasady tej nieszczęsnej składni, która wyciskała wtedy ze mnie łzy. Może przestanę wtedy sypać przecinkami w losowych miejscach.

Przebiłem się przez ten tekst z zadziwiająca lekkością, chociaż nie powiem, aby mnie szczególnie porwał. Wywołał we mnie raczej uczucie swego rodzaju niepokoju - czyli chyba nieźle.

Mnie się podoba. Rzeczywiście swego rodzaju balans na granicy gatunków, ale mimo wszystko wydaje mi się, że bliżej temu opowiadaniu do fantastyki, niż do czegokolwiek innego. Brak rażących błędów sprawia, że zasługuje na silną czwórkę z równie silnym plusem. PS. Brudas na wojennej ścieżce mnie rozbawił :P.

W tym odcinku tylko jeden naprawdę rzucający się błąd.

"wciskająca w oparcie siła odśrodkowa powodowała" - na ludzi w startującym wahadłowcu nie oddziałuje siła odśrodkowa, a przeciążenie, które ma związek z przyciąganiem grawitacyjnym Ziemi. Siła odśrodkowa występuje tylko w obracających się układach odniesienia. Tak przy okazji, na aktualnie używanych wahadłowcach przeciążenie wynosi około 3g, co podobno porównywalne jest z przeciążeniami odczuwanymi na kolejce górskiej, dlatego wydaje mi się, że korzystanie z futurystycznych wahadłowców będzie pozbawione rewelacji, które odczuwa twój bohater.

Reszta do przełknięcia, w ramach twórczości amatorskiej.
Akcja zaczyna się rozwijać, robi się ciekawie. Może jeszcze dzisiaj łyknę kolejny fragment. 

"przyłożył kolbę do policzka" - niech tego na przyszłość nie robi. Przynajmniej jeśli zależy mu na zębach.
 "Jack padł na ziemię(...), uniósł oddając kolejną salwę" - A to go było kilku? Salwa to jednoczesny wystrzał z wielu sztuk broni.
"lecz ładunek kumulacyjny pancerza przejął energię pocisków" - Pancerz może mieć raczej ładunek reaktywny, ale nie jestem pewien, czy takowy miałby zastosowanie w przypadku pancerzy żołnierzy piechoty. Ładunki kumulacyjne stosowane są w pociskach przeciwpancernych.
Żart z Windowsem mogłeś sobie darować :P.
I uważaj z słowem "droid", Lucas zastrzegł go sobie i teoretycznie nie może on być używany w produktach komercyjnych bez zgody Lucasfilm. To tak nawiasem, gdybyś kiedyś coś wydawał :D.
W sumie, pomimo tego, że tyle narzekałem, to spodobało mi się. Jest nieco błędów, miejscami widać, że brak ci jeszcze nieco wprawy w pisaniu, ale perspektywy wydają się dobre. Jutro wezmę się za kolejne odcinki.

 

Całkiem fajne. Drobniusieńkie błędy się zakradły, ale poza tym świetnie. Ode mnie mocna czwóreczka, no może nawet z małym plusikiem. Niestety tylko nieoficjalnie, bo nie mam jeszcze możliwości oceny :P.

Bardzo fajne :D. Na reszcie ktoś pomyślał o wschodnich smokach! Świetny pomysł, aby skonfrontować ze sobą europejską i azjatycką wizję tych stworzeń.

Uh... wymiękam. Ogólnie radzę sobie z angielskim, ale jednak czytanie opowiadania w tym języku jest nieco poza moim zasięgiem. Prawdę powiedziawszy nie widzę sensu we wrzucaniu obcojęzycznych prac na ten serwis. Lepiej sprawdziłoby się zamieszczenie go na deviantarcie, albo na jakiejś zagranicznej stronie wyspecjalizowanej w zamieszczaniu tekstów.

Ogólnie nieźle, ale nie ustrzegłaś się sporej ilości błędów. Przede wszystkim zaangażowałaś zdecydowanie zbyt wielu bohaterów. Szczególnie, że wszyscy pojawiają się naraz i trudno spamiętać ich często nieproste imiona. Poza tym powinnaś staranniej robić korektę, wyeliminować źle odmienione słowa, źle postawione spacje, przyczajone błędy ortograficzne (np. łączny zapis "nie" z przymiotnikami w stopniu równym) itd. Przemyślenia wymagałaby też historia. Jest przedstawiona bardzo chaotycznie. Niby wiemy, że bohaterowie trafili do burdelu, ale nie mamy pojęcia dlaczego. I na koniec radzę uważać z elementami erotycznymi. Jest z nimi ten problem, że bardzo trudno takowe wpleść nie popadając w wulgarność. BTW. Na koniec, żeby nie było, że jedynie narzekam: skąd imię Pakota? Sama je wymyśliłaś, czy jest zapożyczone? Z jakiegoś powodu niezwykle mi się spodobało :).

Czytałem "Zapłatę" już jakiś czas temu. Wypożyczyłem z biblioteki dosyć opasłe tomiszcze, a jako, że nie znałem wtedy jeszcze specyfiki historii tworzonych przez P.K.Dicka, to spodziewałem się, że będę miał do czynienia z bardzo rozbudowaną powieścią. Kiedy jednak uważniej zbadałem książkę okazało się, że jest ona zbiorem opowiadań. Z jednej strony miało to swoją zaletę, ponieważ szerzej poznałem twórczość Dicka, z drugiej poważną wadę, ponieważ opowiadania takie jak "Zapłata" właśnie, czy też "Raport mniejszości" marnują się trochę jako krótkie formy. Obie historie mają olbrzymi potencjał i nie potrafię odżałować, że Dick nie zdecydował się zrealizować ich jako powieści. Z resztą nie tylko one, kilka innych opowiadań P.K. również aż się prosi o rozwinięcie! /// Ale dosyć moich wywnętrzeń. Recenzja jest poprawna, ale nie obyło się bez wpadek. Szczególnie konstrukcje zdań w pewnych fragmentach kuleją. Oceniłbym na mniej więcej 3.5/5.0.

Metro 2033 przeczytałem na jednym oddechu. Tak samo zapewne będzie z 2034 i będzie to zapewne ten sam oddech, który nabrałem biorąc się za część pierwszą. Tak mnie wzięło.

Początkowo nieco kręciłem nosem na niezwykle "mistyczny" charakter zagrożeń, z którymi w opuszczonych tunelach spotyka się Artem. Szybko jednak mi przeszło i wczułem się w ich klimat. Im silniej chłonąłem atmosferę metra tym bardziej nachodziło mnie skojarzenie z dziełami Lovecrafta, których świat również wypełniony jest nieogarnionym, niepokojącym złem, które przenika wszystko dokoła.

Wrażenie zrobiło na mnie też zakończenie. Do tej chwili nie wiem, co o nim myśleć.

Styl - całkiem nieźle, nic nie raziło.
Historia - dosyć zaskakująca. Szczególnie moment, kiedy spotykają w skarbcu smoka. Chociaż w pierwszej chwili zareagowałem w stylu: "no bez jaj".
Całość - dobra, ale rzeczywiście widać, że, jak już ktoś wspomniał, zabrakło "ostatniego szlifu".

Proste, ale bardzo sympatyczne, przy tym poprawnie napisane (chyba tylko w jednym miejscu dopatrzyłem się rażącego braku przecinka, który ugodził w sens zdania).

Okej. Tak jak obiecałem wrzucam jeszcze kilka przykładów.

"Dziewczyna zlekceważyła posiłek i od razu udała się bezpośrednio do łazienki." - Albo "Od razu", albo "bezpośrednio". Oba przecież świadczą o tym samym.

"Słyszałam śpiew, cichy, jakby dziecka, smutny" - za dużo upchane w jednym zdaniu, przez co staje się one nielogiczne.

"Zmieniłam zdanie, gdy zajrzałam tu następnego dnia i jeszcze kolejnego. Ciągle leżałaś w tym samym miejscu, w tej samej pozycji, brudna i zaniedbana... Zrozumiałam od razu: próbowałaś przepłoszyć intruza." - Mały błąd w logice. Skoro zrozumiała od razu, że smok próbował jedynie przepłoszyć intruza, to dlaczego jeszcze przez dwa dni tylko zaglądała?

Poza tym masz nieco problemów ze stylem. Np. nadużywasz wielokropków. Zdaję sobie sprawę, że ich użycie jest bardzo kuszące, sam często walczę z tym problemem, ale trzeba  je stosować bardzo roztropnie, zbyt duża ilość nie wygląda dobrze w tekście.
W każdym razie ogólna gładkość pisania przyjdzie Ci na pewno z czasem. Szczególnie, że jak widzę w Twoim profilu, sporo piszesz. Taki zapał jest wart docenienia. Gdyby tylko mnie się tak chciało :D.

Nieszczególnie trafia do mnie pomysł nadania imienia "Dante" postaci żeńskiej. Ale może to tylko ja tak mam.

W tekst wkradło się trochę błędów i nieścisłości np.:
 "- Cholera jasna! - zaklęła siarczyście(...)" - No tak znowu siarczyście to nie jest. Takie zestawienie daje dosyć komiczny efekt.

"Opróżnione kubły na śmieci stały dnem ku ziemi,(...)" - sądzę, że poprawnie byłoby "spodem ku ziemi", bo gdyby były dnem ku ziemi, to byłby tak jak chciała, i dałoby się po nich przeskoczyć przez płot.

Jest też kilka innych, ale jestem teraz zbyt skonany po nieprzespanej nocy, aby je wyszukiwać. Jak się wyśpię i będziesz zainteresowana, to mogę wskazać o co chodzi. 

Nowa Fantastyka