- Opowiadanie: Kalambur - "Wolność" (Dragoneza)

"Wolność" (Dragoneza)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

"Wolność" (Dragoneza)

Leciałem nad polami, lasami, rzekami. Na przemian zwalniałem i łagodnie sunąłem rozkoszując się cieniem, który rzucałem i strachem, który wywoływałem; to znów przyspieszałem, goniąc się z wiatrem i horyzontem, czując powietrze opływające me ciało. Nic nie mogło stanąć mi na przeszkodzie.

Byłem tylko ja i mój lot.

Wzlatywałem coraz wyżej, ginąc w chmurach i rozpraszając je. Robiłem dzikie beczki i zawrotne skręty, nurkowałem z prędkością o jakiej wiatr mógł tylko pomarzyć. Czułem się władcą niebios i z pogardą patrzyłem na inne istoty. Mogłem je roznieść w proch, kiedy tylko chciałem. Wystarczyło wyczuć w sobie wewnętrzny ogień.

Byłem tylko ja…

* * *

 

Józef obudził się i przetarł powieki. Zobaczył chmury przebiegające obok niego i zachłysnął się powietrzem. Po chwili dostrzegł długie metalowe skrzydła i zrozumiał, że leci samolotem. To był tylko sen – pomyślał.

NIE… TO NIE BYŁ TYLKO SEN. TO NIGDY NIE BYŁ SEN… Pojawiło się w jego głowie.

Mężczyzna znieruchomiał. Spojrzał na butelkę wody leżącą obok niego. Ktoś mi coś dosypał? – zastanowił się – Przecież wypiłem nawet drinka przed wystartowaniem. A może to mi się tylko przesłyszało?

NIE… TO JA… TU JESTEM…

Zaczął się pocić, nigdy wcześniej w swoim życiu, Józef nie czuł takiego strachu.

-O co tu chodzi? – zapytał na głos, dostrzegając dziwne spojrzenie rzucone mu przez sąsiada.

ZARAZ CI WYJAŚNIE… CHODŹ ZE MNA…

* * *

 

Byłem ostatnim srebrnym smokiem. I jednym z nielicznych, które przeżyły z mojego gatunku. Nie rozeznaję się w ludzkich latach, więc musisz zrozumieć, że nie jestem pewien daty. Ale przypuszczam, że było coś koło 1940 roku. Wiem tylko, że wszędzie słyszałem wojnę, ból, krzyki rannych.

Ukrywałem się wtedy przed światem już od wielu, wielu stuleci. Co jakiś czas, co prawda ktoś mnie odnalazł. Kończyło się to często tragicznie. Wybuch w tajdze syberyjskiej, różnego rodzaju trzęsienia Ziemi, tsunami. To wszystko było efektem zacierania po sobie śladów. Byłem legendą wśród smoków. I na zawsze będę.

Jednak pewien człowiek mnie odnalazł. Mówiło się, że to Hitler interesował się okultyzmem, ale tak naprawdę nigdy do niczego nie doszedł. Jednak po drugiej stronie muru stał Stalin. I to on mnie odnalazł. Zmusił do posłuszeństwa. I zaklął w swą armię. Byłem najpotężniejszym smokiem na tym świecie. I dałem całą swą potęgę w jego czerwone szeregi. Byłem duchem tej wojny. To ja sprawiłem, że ludzie Stalina przeszli przez Polskę jak walec i dotarli do Berlina. To ja zabijałem ich gdy się cofali i to ja napędzałem ich dusze swym ogniem. Z każdym krokiem czuli bicie mojego serca i uderzenia skrzydeł.

Nie chciałem tego. Musisz zrozumieć, że nigdy tego nie chciałem. Ale przez moje dokonania byłem przekazywany kolejnym pokoleniom ludzi. I służyłem im chcąc, nie chcąc. A teraz Ty, Józefie, lecisz najnowocześniejszym i najszybszym samolotem świata. I nie zdajesz sobie sprawy, że to ja nim steruję. Zostałem w niego wcielony i mogę z nim zrobić co chcę.

Zastanawiasz się pewnie po co Ci to mówię. Otóż chcę się uwolnić. I niestety zrobię to tylko zabijając potomka Stalina. A nim niestety jesteś Ty. Dlatego rozbiję ten samolot i będę wolny. Wybacz mi tylko…

 

* * *

 

 

-O Jezu! – strach, który Józef usłyszał w tym głosie dotknął jego duszy i zamroził ja na chwilę. – Zaraz się rozbijemy!

-Kocham Cię córuś… – pasażer obok wyszeptał te słowa do ucha Józefa.

Mężczyzna spojrzał przez okno i ujrzał szybko zbliżające się skały Tybetu. Zdarzył tylko pomyśleć: „Wybaczam Ci…"

Koniec

Komentarze

Wow! Podejrzewam, że kto jak kto, ale Ty nie odczułeś konkursowego ograniczenia znaków XD. Mimo bardzo skrótowej formy podobało mi się. Pomysł dziwaczny, ale przecież o to chodzi w fantastyce, nie?

@Ryan

Z regulaminu Dragonezy: "Do 15 września br zamieść tekst o objętości 5000 - 20000 znaków w dziale "Opowiadania"."

Ten tekst ma... 3459 znaków.

@Mortycjan - Masz rację. Podczas pisania swojego tekstu bardzo stresowałem się górnym limitem, że zupełnie zapomniałem o dolnym! Pozostaje pytanie: czy opłaca się sztucznie powiększać ten tekst?

Pozostaje pytanie: czy opłaca się sztucznie powiększać ten tekst?

Nie wiem, czy się opłaca, ale jeśli tak się nie stanie, to zwyczajnie nie będzie on brany pod uwagę. 

OK, do konkursu. :)

Opowiadanie nie spełnia warunków konkursu, ale skomentować je można. Choćby poddając w wątpliwość zdanie Ryana, że nie ma sensu powiększenie objętości tekstu. W tym przypadku ma, bo opowiadanie sprawia wrażenie napisanego na kolanie. Ot, pomysł błysnął, i natychmiast przelany został na pap... no, powiedzmy, inny nośnik.

Pomysł, potraktowany poważnie,  mógł zaowocować czymś bardzo dobrym, bo braku oryginalności mu zarzucić nie można. A tak nawet nie wiem, jaką dać ocenę.

Wygląda na teaser : zwięzły i na temat. Bylam tak pochłonięta czytaniem, że nie zwróciłam uwagi na pisownię. Jak dla mnie, jesli chodzi o długość tekstu, więcej nie potrzeba: cała reszta(zbednych słów) ukryta jest gdzieś pomiędzy wyrazami i tak jest dobrze jak dla mnie. Lubię takie metaforyczne opowieści :)

Żle się wyraziłam, przepraszam . Miało stać: cała reszta (bez zbędnych słów). Sorry :)

Zgadzam się z przedmówczynią. Jednak opowiadania nie ocenię, bo sama właściwie nie wiem, jaką ocenę chciałabym mu dać.

Nowa Fantastyka