Profil użytkownika


komentarze: 15, w dziale opowiadań: 9, opowiadania: 4

Ostatnie sto komentarzy

Zabawna sprawa, mam już napisany spory fragment tekstu, zaczęty już dość dawno, który perfekcyjnie wpasowuje się w temat. Teraz tylko zmieszczenie się w 30 tysiącach znaków… Mam już 18, a to ledwie połowa. Cóż, ponoć dużo wycinania w korekcie dobrze robi

MordercaBezSerca

Dziękuję za komentarz! Cieszę się, że debiut był udany.

 

Irka_Luz

Właśnie taki był koncept, by zostawić spore pole do interpretacji, również w kwestiach, które zaważają na ocenie bohatera, ale rozumiem, że mogłam zostawić pole aż za duże. Mimo to dziękuję za lekturę i opinię.

Brakowało mi w tym opowiadaniu konfliktu. Dopiero pod koniec pojawiło się jakiekolwiek wyzwanie dla bohatera, a i ono zostało odegnane niemal natychmiast. Genialne czy specjalnie utalentowane postacie nie są złym pomysłem, ale trzeba przed nimi postawić odpowiednią przeszkodę, by historia była ciekawa. To może być np. jakieś wyjątkowo trudne wyzwanie (tu moje pierwsze skojarzenie to “Gra Endera”) albo można skupić się na jakichś wewnętrznych, psychicznych problemach postaci (jak np. w “Gambicie królowej”, choć w sumie i tu “Gra Endera” pasuje). A tu nie było nic, ciężko było się przejąć jakimkolwiek wydarzeniem w opowiadaniu. 

Z pozytywów – spodobało mi się rozwiązanie problemu porwania, fajnie też wypadł motyw z zakochaniem się w aktorce, dodawał odrobiny człowieczeństwa głównemu bohaterowi. 

Powodzenia w dalszym pisaniu! 

 

regulatorzy

Chciałam zostawić kilka dróg do interpretacji tego tekstu, ale najwyraźniej chcąc zostawić wszystkie otwarte, dałam zbyt mało wskazówek, by każdego z czytelników na którąkolwiek naprowadzić. Chyba porwałam się na trochę zbyt duże wyzwanie jak na start z krótszą formą. 

Dziękuję za wskazanie błędów! 

Alicella

Właściwie planowałam na początek lżejszy, humorystyczny tekst, ale pomysł okazał się mieć dość ponure konsekwencje. Ostatecznie uznałam, że na start już lepsza tragedia niż tragikomedia. 

Nazwy obcych miejsc i krain faktycznie stanowiły tutaj bardziej easter egg niż worldbuilding (większość nazw własnych odnosi się do śniegu i lodu w różnych językach), w tak krótkim tekście nawet się nie porywałam na stworzenie świata, chciałam się skupić tylko na postaci i jej sytuacji. Dzień lodu miał być tutaj odpowiednikiem dnia tygodnia, nie pomyślałam, jak łatwo może być błędnie zinterpretowany.

Najbardziej mi szkoda, że nie ma w tekście dla ciebie emocji, bo to na nich mi najbardziej zależało. Mam nadzieję, że następnym razem jeśli trafisz na mój tekst, będziesz miała lepsze odczucia. 

 

Krokus

Fakt, skupiłam się na sytuacji tu i teraz, głównie dlatego, że sporą część informacji na temat przeszłości chciałam pozostawić w kategorii domysłów. Możliwe, że aż za dużo, coraz bardziej dochodzę do wniosku, że na przyszłość jednak parę faktów przydałoby się zdradzać. 

dawidiq150 

Dziękuję za komentarz, już jestem mile zaskoczona odzewem, nie spodziewałam się, że tyle osób zobaczy ten tekst. 

 

Zalth

Ech, powtórzenia, moja zmora… Nadal pracuję nad ich wyeliminowaniem, teorię już kojarzę, jest gorzej z zastosowaniem w praktyce. 

Realuc

Dziękuję za wskazanie błędów. A już myślałam, że raz udało mi się uniknąć powtórzeń… 

Cieszę się, że spodobało Ci się opisanie emocji w opowiadaniu, bo właśnie na tym mi najbardziej zależało i na nich najbardziej się skupiałam. Rzeczywiście zakończenie wyszło ponuro, ale niestety to ono było pierwszym pomysłem, jaki miałam przy pisaniu i do końca pasowało. Ale rozumiem w pełni, że mogło rozczarować, sama wolę szczęśliwsze zakończenia. 

I dzięki za zgłoszenie do biblioteki, naprawdę nie spodziewałam się, że pierwsze pojawi się tak szybko. 

Ślimak Zagłady 

Dziękuję za obszerny komentarz! 

Z większością błędów nie mam jak dyskutować, jestem wdzięczna za ich wskazanie i na pewno je popoprawiam. 

Zapis kursywą sugeruje, że bohaterka nie mówi, tylko posługuje się jakąś formą telepatii. Tylko czemu w takim razie “usłyszał głos, dźwięczny i jasny”?

Faktycznie, miałam na myśli telepatię, uznałam, że zapis dostatecznie to sugeruje, ale chyba rzeczywiście lepiej byłoby dodać do usłyszał “w myślach”. 

 

Ciekawa rzecz, ostatni akapit zdaje mi się perfekcyjnie dopracowany – nie mogę dostrzec błędów, choć jest tu kilkoro sprawniejszych korektorów ode mnie i może coś wychwycą.

A to ten fragment pisałam wpół śpiąc o drugiej w nocy… Może powinnam robić tak częściej.

 

Cieszę się, że przedstawienie realiów wyszło. W kwestii klątwy zależało mi, by nie było jasne, czy Isa skończyła klątwą przez to, że sama się wpakowała w jakieś kłopoty, czy z winy Veidana. Dlatego nie chciałam przybliżać okoliczności je rzucenia. Podobnie zakończenie, opcja, że śmierć Veidana złamała klątwę miała być jedną z możliwych interpretacji. Możliwe że trochę przesadziłam z tymi wszystkimi niewiadomymi, nie chcąc popaść w wyjaśnianie zbyt wielu rzeczy. 

Co do wątpliwości logicznych – pełna racja, będę musiała przerobić zarówno motyw z jabłkiem w końcówce, jak i ten nieusłyszany krzyk. 

Miło mi, że debiut ostatecznie jest obiecujący, mam kilka pomysłów na dalsze teksty, więc za jakiś czas powinny się kolejne pojawić. 

Z pewnością ciekawy jest sam pomysł na opowiadanie – motyw klątwy, za którą zapłatą jest ta część duszy, która jej chciała. W sumie, w tych okolicznościach nie dziwi mnie podejście admirała, prędzej dziwię się, dlaczego więcej osób nie traktuje zapłaty jako tej najbardziej interesującej części

Zgrzytały mi dialogi. Były dość ekspozycyjne, a przez małą ilość dopisków ich toporność mocniej dawała się we znaki. Niestety, same dialogi się sprawdzają, gdy się pisze je jak Sapkowski… Tutaj raczej przydałoby się i doszlifowanie ich, i dorzucenie choćby paru wzmianek o mimice postaci, ich gestach. 

Pospieszna wydała mi się też końcówka, nagle pojawiło się sporo nowych postaci, i trochę nie załapałam, kto, co i dlaczego. 

Świat istniejący w tle opowiadania wydaje się interesujący, z jednej strony jest nowoczesna technologia (broń plazmowa), z drugiej bardziej tradycyjne elementy settingu fantasy. Mam słabość do tego połączenia, zwłaszcza, gdy obywa się bez długiego wyjaśniania na wstępie, jak do tego doszło i dlaczego. 

Na początek taki głupi drobiazg – Klara w pracy piła z filiżanki? Spodziewałabym się raczej prozaicznego kubka lub szklanki, ale może nic nie wiem o wykształconej w korpo kulturze picia herbaty. 

Tekst czytało mi się przez większość czasu bardzo przyjemnie, jeśli miałabym go opisać jednym słowem, to byłoby to “uroczy”. Trochę wyszła z tego współczesna baśń, a przynajmniej ja miałam takie skojarzenie. Podobały mi się opisy, zarówno te synestezyjne, jak zwyklejsze wzmianki o dźwiękach, mimo że w tekście było dość mało tych najczęstszych opisów zwykłych widoków, to nie miałam poczucia, by czegoś z tego powodu zabrakło. 

Nie do końca przekonuje mnie końcówka. Zaczyna się od sceny z kochankiem Klary – w której Marcin domyśla się, że mieli romans. Z tego, że Klara jest zdenerwowana? Z tego, jak ją przedstawiłaś w opowiadaniu to osoba, która właśnie tak mogłaby zareagować na litowanie się nad nią i próby pomocy. A Robert mógł być zwyczajnie miły dla znajomej w trudnej sytuacji. Naprawdę nie potrafię się dopatrzeć w tej scenie czegoś, co byłoby jasnym sygnałem o zdradzie, trochę wydaje mi się to rozwiązanie naciągane. 

Właściwie, chwilę wcześniej akcja mocno przyspieszyła. O ile jeszcze przy wejściu dziewczynki krótka scena mnie przekonała (dzięki temu postać mogła zachować tajemniczość), tak od wyniknięcia zdrady fabuła zaczyna się toczyć bardzo szybko, dla mnie trochę za szybko. Najpierw jest śmierć Marcina, która zupełnie nie ma czasu wybrzmieć, później wniosek Klary, że śmierć męża to cena za wzrok, który też wydaje się pospieszny, może dlatego, że nie mamy okazji zobaczyć choć trochę rozważań kobiety na ten temat. A zaraz potem jest zakończenie, w którym też Klara bardzo szybko godzi się ze stratą wzroku, nie ma nawet momentu zawahania. Możliwe, że to ja nie jestem przyzwyczajona do opowiadaniowego, a nie powieściowego tempa narracji, ale nie mogę pozbyć się wrażenia, że dobrze by temu opowiadaniu zrobiło rozwinięcie choć trochę drugiej połowy. 

Z rzeczy, które jeszcze mi się spodobały – intrygująco wypadła tajemnicza dziewczynka, szczególnie spodobał mi się motyw z łapaczami snów na końcu. Fajnie wypadło też ujawnienie prawdziwego (a przynajmniej dokumentowego) imienia Klary. 

 

mortecius Z tego, co się zorientowałam, to tu niezbyt mile widziane są fragmenty, a na wattpadzie mam na razie same dłuższe prace. Dlatego może później wrzucę jakiś ciekawszy kawałek lub początek, ale na start zamierzam napisać coś specjalnie pod ten portal (choć pewnie wrzucę powstały tekst też na wattpada). 

Dokopałam się! Tak jakoś mi świtało, że kiedyś widziałam na tym forum temat powitalny, i przez ostatnie dwie godziny go szukałam, na zmianę z pisaniem scenki na ostatnią chwilę. To były ciekawe dwie godziny, naprawdę nie wiem, jakim cudem przegapiłam coś będącego tak na widoku. 

Hej wszystkim! 

Nick jaki jest, każdy widzi, większość internetowych znajomych skraca go do Mari, może też być Marta. Przybywam z odmętów wattpada, wcześniej pisywałam w jeszcze innych miejscach sieci, może lepiej się nie będę przyznawać, jakich, ten wattpad w oczach wielu pewnie już wygląda niepokojąco.

Na razie próbowałam zawsze pisania powieści, wydawały mi się zawsze najoczywistszą formą twórczości literackiej, ich też najwięcej czytam i to w nie najchętniej układają się historie w mojej głowie. Ostatnio jednak uznałam, dość spontanicznie, że w sumie warto byłoby spróbować z opowiadaniami. Trochę dlatego, że dotarło do mnie, że na moje pomysły potrzebowałabym z pięćdziesięciu lat, aby wszystkie w formie powieści lub cykli spisać, a ciągle dochodzą nowe.  Więc może warto byłoby przynajmniej przy części ograniczyć się i postawić na krótszą formę. A trochę dlatego, że chciałabym spróbować czegoś nowego, i zetknąć się z nowymi opiniami o swojej twórczości. Piszę póki co tylko fantastykę (młodzieżową, ale fantastykę), więc to chyba będzie idealne miejsce.

mortecius (tu da się kogoś oznaczyć, czy poprawnie kombinuję z tym pogrubieniem?) https://www.wattpad.com/story/154219964-seksualna-niewolnica-magdy-gessler – tylko zaznaczam, to tekst pisany celowo i będący raczej mocno średnią humorystyką, ale tytuł ma tak piękny, że jest moim ulubionym przykładem typowego wattpadowego tekstu. 

Sagitt wspomniane Bractwo skupia część lepszych twórców wattpada (ci niewytrzymujący krytyki odpadają po góra paru turach, zwłaszcza, jak trafią na jedną z osób znanych z co brutalniejszych komentarzy), są facebookowe grupy związane z wattpadem, poza tym trochę się dzieje na discordowych serwerach, przede wszystkim Kanału Informacyjnego, ale i paru innych. To chyba takie główne miejsca. I podasz nazwę konta? Chętnie zerknę. 

Siedzę tu sobie cichutko, na razie tylko obserwuję i się rozglądam, oswajając nowe miejsce w necie, ale jako wattpadowa wyjadaczka z dwuletnim stażem czuję się w obowiązku obronić trochę przynajmniej tę moją część społeczności w której działam i trochę opisać, jak wygląda wattpadzie z perspektywy osoby, która spędziła na nim sporo czasu. 

Racja, większość twórczości wattpadowej to chłam, bardzo często wręcz szkodliwy chłam, ale jest też trochę lepszych tekstów, a nawet bardzo dobrych. Jest tego na tyle niewiele w polskiej społeczności, że niemal wszyscy ambitniejsi, poważniej podchodzący do pisania twórcy, którzy z większym zaangażowaniem tam publikują się już kojarzą z konkursów, akcji czytań za czytanie, poleceń znajomych, recenzji i innych takich. Fantasy ma się chyba najlepiej obok romansu historycznego, przynajmniej jeśli ma się dużą tolerancję na mity o powstaniu świata, księżniczki i inne wybranki (cóż, uroki portalu zdominowanego przez młode dziewczyny). O ile się nie dokopie do tej części portalu (a sama do niej trafiłam tylko dzięki znajomej, u której podpatrzyłam kilka osób i akcji) to kompletnie nie dziwię się kiepskiej opinii, którą sama podzielałam całymi latami.

Co do odzewu na wattpadzie, to niestety, początkujący mają przekichane. Praktycznie nie ma sposobu, by nowy tekst się komukolwiek wyświetlił, zwłaszcza po usunięciu paru funkcjonalności, które  w odkrywaniu nowych tekstów pomagały.  Obecnie chyba jedyna metoda na dotarcie do kogoś to czytanie tekstów innych ludzi, reklamowanie się w grupach facebookowych i działalność w różnych facebookowych grupach i na discordowych serwerach (wyrosło ich ostatnio kilka, najprężniej chyba Kanał Informacyjny, mamy lokalny odpowiednik NaNo, maratony pisarskie, wyzwania i inne akcje). Są jeszcze czytania za czytanie (zwane także “oceną pierwszych trzech rozdziałów na 50 sposobów”), obecnie najprężniej działające to chyba Bractwo Osobliwej Książki. Tylko trzeba się przygotować na masę opinii ludzi, którzy się starają, ale niezbyt mają wiedzę. A, i warto mieć poprawkę na to, że w obecnej sytuacji gdy nie piszemy romansu o koreańskich boysbandach lub czegoś podobnego, to kilka tysięcy wyświetleń na całą powieść z kilkudziesięcioma rozdziałami to niezły wynik, kilkanaście to wyśmienity, a przy kilkudziesięciu to klękajcie narody, zwojowaliśmy wattpady. Niegdyś było lepiej, ale czy wspominałam coś o usuniętych funkcjonalnościach?

Podsumowując, my, nieco ambitniejsi twórcy, istniejemy wbrew pozorom i staramy się jakoś przetrwać obok dzieł pokroju “Seksualnej niewolnicy Magdy Gessler”. Przy czym spora część naszej społeczności to osoby, które od kiepskich opek z samymi dialogami zaczynały, ale coś się stopniowo zmieniło i gdzieś znikły setki tysięcy wyświetleń, za to tekst jest czytalny, jak nie lepiej. Więc i tę gorszą pod względem jakości dzieł część społeczności ciężko mi jednoznacznie potępić. 

I tak, tłumaczenia webtoonów to plaga. Rankingi już i tak działają tak, że nie działają, ale przez nie to nie działają do reszty. 

Hej! Przychodzę z próbą doinformowania się w temacie fantastyki młodzieżowej – na jakie wydawnictwa baczniej zwrócić uwagę, w jakich lepiej nie pokładać nadziei? Jak na razie mój plan to słanie wszędzie, gdzie wydaje się fantasy i młodzieżówki. No i jest Foksal a wraz z nim wyzwanie – maila wysyłać na “ogólnego” (Uroboros ma trochę fantastyki młodzieżowej), czy jak sami sobie życzą, z młodzieżowkami iść do maila pod Wilgę i YA! (gdzie pod YA tak średnio się wpasowuję, część fantastyczna jest mocna, do tego zapomniałam o trójkącie miłosnym…) 

Jak na razie sobie spokojnie me dzieło poprawiam, więc pytanie nie jest palące. 

Nowa Fantastyka