- Opowiadanie: Nova - Mumia, panie pierwszy sekretarzu

Mumia, panie pierwszy sekretarzu

Do Pol­ski za cza­sów Go­muł­ki spro­wa­dzo­no na wy­sta­wę słyn­ną wy­klę­tą mumię, przez którą zgi­nę­ło już sporo osób. Ma jej pil­no­wać stary pro­fe­sor egip­to­log. Cie­ka­we, czy upil­nu­je naszą mumię, czy też mumia na­roz­ra­bia? 

I jaki wpływ na klą­twę bę­dzie miało czy­ta­nie bajek wnucz­ko­wi? 

Opko tro­chę z przy­mru­że­niem oka.

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Mumia, panie pierwszy sekretarzu

– Może pan wejść.

Pro­fe­sor Ja­nic­ki ock­nął się z za­my­śle­nia. Sie­dział na nie­wy­god­nym krze­śle już ponad go­dzi­nę i zdą­żył zro­bić w my­ślach ra­chu­nek su­mie­nia, ale nawet to nie po­mo­gło mu zna­leźć ja­kiej­kol­wiek sen­sow­nej przy­czy­ny we­zwa­nia do sie­dzi­by par­tii.

Se­kre­tar­ka w ro­go­wych oku­la­rach i sza­rej weł­nia­nej gar­son­ce, sie­dzą­ca do tej pory za biur­kiem i tłu­ką­ca za­wzię­cie w kla­wia­tu­rę ma­szy­ny do pi­sa­nia, wy­krę­ci­ła kart­kę, wło­ży­ła ją do sko­ro­szy­tu, i wsta­jąc od biur­ka, spoj­rza­ła na pro­fe­so­ra, jakby z po­na­gle­niem. Ten ze­rwał się z krze­sła i oboje po­de­szli do ogrom­nych dę­bo­wych drzwi. Se­kre­tar­ka za­pu­ka­ła. Roz­le­gło się gło­śne „Wejść”. Otwar­ła drzwi, wpusz­cza­jąc go­ścia przed sobą. Po­ło­ży­ła sko­ro­szyt na ma­ho­nio­wym biur­ku pierw­sze­go se­kre­ta­rza i bez słowa wy­szła, cicho za­my­ka­jąc za sobą drzwi.

Pro­fe­sor Ja­nic­ki sta­nął obok krze­sła nie­pew­ny, co po­wi­nien teraz zro­bić.

– Sia­daj­cie, oby­wa­te­lu! – roz­legł się sta­now­czy głos zza biur­ka.

Ja­nic­ki na­tych­miast usiadł. Na usta ci­snę­ły mu się py­ta­nia, ale nie ośmie­lił się ode­zwać. Nie do Wła­dy­sła­wa Go­muł­ki. Cze­kał bez słowa, ob­ser­wu­jąc, jak pierw­szy se­kre­tarz czyta jakiś do­ku­ment. Do­pie­ro po paru mi­nu­tach przy­wód­ca spoj­rzał na go­ścia i za­py­tał:

– Po­dob­no je­ste­ście, to­wa­rzy­szu, naj­lep­szym spe­cja­li­stą od tych wszyst­kich sta­ro­ci.

Pro­fe­sor nie do końca ro­zu­miał, o jakie sta­ro­cie cho­dzi Go­muł­ce, ale wie­dział, że wła­dzy nie na­le­ży draż­nić, więc od­po­wie­dział dy­plo­ma­tycz­nie:

– Je­stem ar­che­olo­giem i egip­to­lo­giem z trzy­dzie­sto­pię­cio­let­nim sta­żem…

– Wiemy – prze­rwał mu pierw­szy se­kre­tarz – dla­te­go wła­śnie mamy dla was za­da­nie. Otóż pre­zy­dent Egip­tu Naser po­sta­no­wił za­cie­śnić nasze sto­sun­ki i za­pro­po­no­wał wy­mia­nę dóbr kul­tu­ry. My im tam do Egip­tu po­śle­my nasze zbro­je hu­sa­rii, ażeby spo­łe­czeń­stwo tam­tej­sze po­zna­ło nasze chlub­ne dzie­je, a oni przy­ślą nam wy­sta­wę ja­kichś sta­ro­żyt­nych sko­rup i mumię. Wy­sta­wa za­czy­na się pierw­sze­go maja zaraz po po­cho­dzie i bę­dzie trwa­ła czte­ry ty­go­dnie. Jest tylko jeden nie­po­ko­ją­cy szcze­gół. Koło tej nie­szczę­snej mumii na­ro­sło mnó­stwo le­gend i plo­tek, na­zy­wa­ją ją wy­klę­tą mumią.

– Wy­klę­ta mumia? Czy mowa o mumii księ­cia Naara? Przez nią zgi­nę­ło po­dob­no kil­ku­na­stu ludzi.

– Mil­czeć! – Go­muł­ka ze zło­ścią wal­nął pię­ścią w biur­ko. – Wła­śnie po to we­zwa­li­śmy oby­wa­te­la, żeby mi tu żadna im­pe­ria­li­stycz­na ga­ze­ta nie wy­dru­ko­wa­ła ko­lej­nych plo­tek. Nie ma cze­goś ta­kie­go, jak klą­twy, czary i inne gusła. A wy, to­wa­rzy­szu, zwłasz­cza wy, po­win­ni­ście to wie­dzieć. Dla­te­go je­ste­ście za tę mumię od­po­wie­dzial­ny oso­bi­ście. Do tej pory mumia zni­ka­ła tylko w kra­jach zgni­łe­go ka­pi­ta­li­zmu. Za­wsze potem od­naj­dy­wa­ła się z ja­kimś tru­pem w ob­ję­ciach, ale tutaj tak nie bę­dzie, o nie! Nie do­pu­ści­my do tego, żeby wro­go­wie ludu mor­do­wa­li oby­wa­te­li, a potem wplą­ty­wa­li mumię w swoje ciem­ne in­te­re­sy. Mumia nie ma prawa znik­nąć. Bę­dzie­cie jej pil­no­wać oso­bi­ście, ina­czej za­miast awan­su czeka was wyrok. A bę­dzie to wy­so­ki wyrok za dzia­ła­nie na szko­dę pań­stwa lu­do­we­go. Oj, wy­so­ki.

– Oczy­wi­ście bar­dzo chęt­nie po­dej­mę się tego za­da­nia, ale nawet ja muszę spać, jeść czy wyjść do ubi­ka­cji. Do­sta­nę kogoś do po­mo­cy?

– No tak, spać mu­si­cie… – Go­muł­ka za­my­ślił się na mi­nu­tę i za­wy­ro­ko­wał. – W cza­sie trwa­nia wy­sta­wy usta­wi­my tam dwóch mi­li­cjan­tów. To w sumie do­brze wy­glą­da, że mi­li­cja oby­wa­tel­ska stoi też na stra­ży kul­tu­ry, taaak… A wy wtedy się wy­śpi­cie. Ale od chwi­li za­mknię­cia mu­zeum mumia jest pod waszą opie­ką i radzę tego nie spie­przyć, bo marny wasz los, zro­zu­mia­no?

 

 ***

 

– Na­praw­dę mu­sisz przez czte­ry ty­go­dnie pra­co­wać na nocną zmia­nę? Jak jakiś cieć? Oni nie mają dla cie­bie za grosz sza­cun­ku.

Ger­tru­da Ja­nic­ka spoj­rza­ła z czu­ło­ścią na po­si­wia­łe skro­nie męża. Dla niej był to jawny brak po­sza­no­wa­nia dla do­rob­ku pro­fe­so­ra, ale ten był uro­dzo­nym opty­mi­stą i wi­dział spra­wę w szer­szym kon­tek­ście.

– Ależ dusz­ko, po­patrz na to ina­czej. Uzna­no mnie za naj­lep­sze­go pol­skie­go egip­to­lo­ga, to wy­róż­nie­nie. Będę miał moż­li­wość przez czte­ry ty­go­dnie prze­by­wać z ar­cy­dzie­ła­mi kul­tu­ry an­tycz­nej i oso­bi­ście zba­dać słyn­ną wy­klę­tą mumię.

– Tego się boję. Sam mó­wi­łeś, że w Pa­ry­żu, Bruk­se­li, Am­ster­da­mie i w paru in­nych eu­ro­pej­skich sto­li­cach zda­rza­ły się nie­wy­ja­śnio­ne mor­der­stwa i za­wsze za­mie­sza­na w nie była wy­klę­ta mumia.

– Tru­dziu, Go­muł­ka to par­we­niusz, ale miał sporo racji, kiedy po­wie­dział, że komuś za­le­ży, żeby łą­czyć mor­der­stwa z mumią. Sama mumia prze­cież nic nie może zro­bić, ale w rę­kach han­dla­rzy an­ty­ka­mi albo mafii może po­słu­żyć jako pre­tekst do po­zby­cia się kilku nie­wy­god­nych ludzi. Pew­nie wy­ko­rzy­sta­li le­gen­dę, że ksią­żę Naar za­ko­chał się w ubo­giej dziew­czy­nie z ludu. Chcąc uczy­nić ją swoją je­dy­ną żoną, otruł po­przed­nią, za co zo­stał ska­za­ny na śmierć i prze­klę­ty. Odtąd nie miał zna­leźć uko­je­nia nawet po śmier­ci. Tro­chę to po­dej­rza­ne, że za­miast prze­pro­wa­dzić śledz­two i usta­lić, kto na­praw­dę mor­do­wał te ko­bie­ty, wszyst­ko zwa­la­no na Bogu ducha winną mumię. Na szczę­ście my nie mamy ani mafii, ani gan­gów, więc ni­cze­go nie mu­si­my się oba­wiać. Te noce to bę­dzie dla mnie świę­to, bo będę mógł wzbo­ga­cić moją wie­dzę o ko­lej­ne do­świad­cze­nie. Wszyst­ko się do­brze skoń­czy. Obie­cu­ję.

– Oby, ko­cha­ny, oby.

 

***

 

Pro­fe­sor spę­dził już dzie­sięć nocy na ob­ser­wa­cji i ba­da­niu sar­ko­fa­gu, który za­cho­wa­ny był w nad­zwy­czaj do­brym sta­nie. Wszyst­kie ozdo­by i hie­ro­gli­fy były wy­raź­ne, a ko­lo­ry tak świe­że jakby ma­lo­wi­dła zo­sta­ły wy­ko­na­ne sto lat temu, a nie ponad czte­ry ty­sią­ce. Dla pro­fe­so­ra sama moż­li­wość czy­ta­nia in­skryp­cji była od­świe­ża­ją­ca jak po­wiew mor­skiej bryzy. W końcu nie co­dzien­nie ma się moż­li­wość do­ty­ka­nia przed­mio­tów tak cen­nych.

Obiekt badań usta­wio­ny zo­stał w głów­nej sali mu­zeum, tej ze szkla­ny­mi świe­tli­ka­mi. Po­środ­ku spo­czy­wa­ła mumia, a wieko sar­ko­fa­gu le­ża­ło na po­stu­men­cie obok. Sam sar­ko­fag po obu stro­nach po­kry­ty był rzę­da­mi hie­ro­gli­fów i Ja­nic­ki, po prze­czy­ta­niu, sko­pio­wa­niu i zro­bie­niu no­ta­tek z jed­nej ze stron, wła­śnie za­bie­rał się do stu­dio­wa­nia hie­ro­gli­fów wy­ry­tych po dru­giej stro­nie. Nie mu­siał się spie­szyć, miał na ba­da­nia jesz­cze pra­wie trzy ty­go­dnie. Nie­ste­ty, awa­ria prądu, ko­lej­na w tym ty­go­dniu, sku­tecz­nie prze­rwa­ła mu pracę. Męż­czy­zna usiadł na krze­śle, wi­docz­nym w pół­mro­ku tylko dzię­ki gór­nym świe­tli­kom, zza któ­rych widać było księ­życ w pełni, wy­cią­gnął z kie­sze­ni ba­ty­sto­wą chu­s­tecz­kę i za­czął nią prze­cie­rać oku­la­ry. Wów­czas usły­szał szmer. Spoj­rzał w kie­run­ku otwar­te­go sar­ko­fa­gu i za­marł. Mumia wła­śnie pod­no­si­ła się o wła­snych si­łach do po­zy­cji sie­dzą­cej. Pro­fe­sor nie za­re­ago­wał z oczy­wi­ste­go po­wo­du. Strach ode­brał mu głos i spa­ra­li­żo­wał go na tyle sku­tecz­nie, że nie był w sta­nie się ru­szyć. Dzię­ki temu miał oka­zję wy­słu­chać ża­ło­snej skar­gi mumii.

Oka­za­ło się, że parę szcze­gó­łów nie zga­dza­ło się z ogól­nie znaną le­gen­dą. Ist­nia­ło od­ku­pie­nie, ale oka­za­ło się ono nie­osią­gal­ne. Ory­gi­nal­na wer­sja klą­twy mó­wi­ła, że ksią­żę nie zazna spo­ko­ju, do­pó­ki nie roz­ko­cha w sobie ko­bie­ty. Jest jed­nak ha­czyk. Mumia ma na to tylko dwie noce w cza­sie ma­jo­wej pełni księ­ży­ca. Jeśli ko­bie­ta nie za­ko­cha się w mumii i nie wyzna mi­ło­ści w ciągu tego czasu, wów­czas umrze w ra­mio­nach księ­cia, a on po­zo­sta­nie nie­ru­cho­my przez ko­lej­ny rok.

– Ty mó­wisz po pol­sku? – To były pierw­sze słowa, które wy­mó­wił pro­fe­sor, kiedy jego ciało za­czę­ło znowu funk­cjo­no­wać.

– Po śmier­ci ro­zu­mie­my każdy ziem­ski język.

– Czy mnie rów­nież za­bi­jesz, ksią­żę?

– Nigdy nie za­bi­jam po­moc­ni­ków, po zna­le­zie­niu mi ko­bie­ty wy­na­gro­dzę ci twój trud. Nie je­stem złym wład­cą. Ta klą­twa jest okrut­na nie tylko dla mnie, ale też dla ty­się­cy ko­biet, które gasły w mych ob­ję­ciach. Nawet nie wiesz, jakie męki cier­pia­łem za każ­dym razem, gdy się nie udało. Przez kil­ka­set lat nie pró­bo­wa­łem nawet zbli­żać się do ko­biet, ale nie po­mo­gło, prze­ko­na­łem się je­dy­nie, że jeśli nie spró­bu­ję, nigdy nie znaj­dę od­ku­pie­nia. Czte­ry ty­sią­ce lat cier­pień! Dłu­żej nie mogę cze­kać.

– A co się sta­nie, jeśli nie przy­pro­wa­dzę ci ko­bie­ty i nie po­zwo­lę ci stąd odejść?

– Nie masz na to wpły­wu, klą­twa jest zbyt silna. Po pro­stu znik­nę i zma­te­ria­li­zu­ję się tam, gdzie mam na­dzie­ję do­strzec ra­tu­nek. Naj­czę­ściej wy­bie­ram oko­li­ce por­tów, bo tam mie­sza­ją się różne wpły­wy, tam róż­no­rod­ność ko­biet jest naj­więk­sza. 

– O panie, sam po­wie­dzia­łeś, że nie za­bi­jasz nie­win­nych. A jed­nak, jeśli cię nie upil­nu­ję, czło­wiek wy­so­ko po­sta­wio­ny za­bi­je mnie za nie­wy­ko­na­nie po­le­ce­nia. 

– Jeśli mi po­mo­żesz, oca­lisz życie, a ja cię so­wi­cie wy­na­gro­dzę. W moim sar­ko­fa­gu jest ta­jem­na skryt­ka…

– O panie, nie je­stem zło­dzie­jem, nie okra­dam gro­bów! – Pro­fe­sor mimo stra­chu po­czuł obu­rze­nie. – Je­stem pro­fe­so­rem, to jest ro­dzaj mę­dr­ca, uczo­ne­go. Coś jak wasi ka­pła­ni, tylko że moja dzia­łal­ność nie jest po­wią­za­na z wiarą, bar­dziej z nauką.

– Jeśli ci życie miłe, przy­pro­wa­dzisz ko­bie­tę do mnie dziś w nocy. Jeśli nie, sam się do tego za­bio­rę.

Pro­fe­sor za­to­pił się w nie­we­so­łych my­ślach. Oto, jak bar­dzo można się po­my­lić. Tak się cie­szył na moż­li­wość ba­da­nia wy­klę­tej mumii, nie wie­rzył w opo­wie­ści o zbrod­niach jej przy­pi­sy­wa­nych, a tu nie­spo­dzian­ka. Co­kol­wiek zrobi bądź nie zrobi, skoń­czy się czy­jąś śmier­cią.

 

Na­stęp­ne­go ranka wra­cał do domu, bijąc się z gorz­ki­mi my­śla­mi. Roz­kle­ko­ta­ny san wy­sa­dził go na przy­stan­ku. Pro­fe­sor miał do po­ko­na­nia jesz­cze spory ka­wa­łek, więc po­sta­no­wił skró­cić sobie drogę i przejść przez nie­strze­żo­ny prze­jazd ko­le­jo­wy. Zwłasz­cza że po­go­da nie roz­piesz­cza­ła. Tak zim­ne­go maja nie pa­mię­tał od lat. Sam miał na sobie je­sion­kę, po­lie­stro­wy sza­lik i rę­ka­wicz­ki. Po­sta­wił koł­nierz i przy­spie­szył kroku. Sły­szał nad­jeż­dża­ją­cy po­ciąg, ale krza­ki sku­tecz­nie za­sła­nia­ły widok na prze­jazd, do­pó­ki nie po­de­szło się bar­dzo bli­sko. Kiedy był już pra­wie na samym prze­jeź­dzie, zo­ba­czył sto­ją­cą na nim młodą ko­bie­tę. Stała nie­ru­cho­mo na środ­ku torów, widać było już pę­dzą­cy skład to­wa­ro­wy, ale ona nie pa­trzy­ła na zbli­ża­ją­cą się śmierć, twarz miała ukry­tą w dło­niach, jakby się mo­dli­ła albo pła­ka­ła.

Pro­fe­sor jed­nym ru­chem szarp­nął dziew­czy­nę do tyłu, do­słow­nie w ostat­niej se­kun­dzie. Oboje siłą roz­pę­du prze­wró­ci­li się na po­bo­cze. Pierw­sza usia­dła ko­bie­ta. Skie­ro­wa­ła za­pła­ka­ną twarz w stro­nę Ja­nic­kie­go i ode­zwa­ła się ze zło­ścią. 

– Na­resz­cie byłby ko­niec. Mu­siał pan mnie ra­to­wać?

– Ależ oczy­wi­ście, dziec­ko, każde życie warte jest tego, żeby je ra­to­wać.

– Ale nie moje! – wy­krzyk­nę­ła dziew­czy­na z pasją. – Nie­na­wi­dzę pana, ja chcia­łam tylko umrzeć! Szyb­ką, bez­bo­le­sną śmier­cią, a pan wszyst­ko po­psuł.

Pro­fe­sor po­my­ślał, że tego już za wiele. Za­miast wdzięcz­no­ści ta smar­ku­la jesz­cze go ob­ra­ża. Od­po­wie­dział bez na­my­słu.

– Skoro tak bar­dzo tego pra­gniesz, to mogę ci pomóc. Wy­star­czy spo­tkać się z pewną mumią i spra­wa za­ła­twio­na.

– Czy na­praw­dę je­stem tak ża­ło­sna, że za­słu­gu­ję tylko na kpinę? – Dziew­czy­na wy­glą­da­ła teraz, jakby ktoś spu­ścił z niej po­wie­trze. Ra­mio­na jej opa­dły i wpa­try­wa­ła się w zie­mię.

– Wcale z cie­bie nie kpię, pew­nie po­my­ślisz, że ura­to­wał cię sza­le­niec, ale ja nie je­stem sza­lo­ny, tylko zroz­pa­czo­ny.

W przy­pły­wie emo­cji opo­wie­dział jej swoje po­krę­co­ne losy.

– Myślę, że mo­gła­bym to dla pana zro­bić, po­ga­dam z tym nie­szczę­śni­kiem.

– Na­praw­dę?

– Na­praw­dę. Nie wie­rzę oczy­wi­ście ani w klą­twy, ani w wy­klę­te mumie, ale wie­rzę w cier­pie­nie. Czło­wiek, któ­re­go na­zy­wa pan mumią, tak na­praw­dę jest bar­dzo nie­szczę­śli­wy. Po­trze­bu­je tro­chę li­to­ści, a to mogę za­ofe­ro­wać. Nie za­ko­cham się w nim, to oczy­wi­ste, ale może od­wio­dę go od za­bi­ja­nia ko­biet.

– Dziew­czy­no, z nieba mi spa­dłaś. Teraz za­bie­ram cię do mo­je­go domu, żona ci po­mo­że, a wie­czo­rem prze­my­cę cię do mu­zeum.

***

 W dro­dze do domu pro­fe­sor do­wie­dział się, że dziew­czy­na na­zy­wa się Ewa Ro­gu­ła, ma dwa­dzie­ścia dwa lata i nie miesz­ka w oko­li­cy. Nie pytał o po­wo­dy, dla któ­rych chcia­ła za­koń­czyć życie. Po­pro­sił tylko, żeby nie chwa­li­ła się jego żonie ani swoją wie­dzą na temat mumii, ani pla­na­mi wie­czor­ne­go z nią spo­tka­nia. Wspól­nie wy­my­śli­li wer­sję, że to nie była próba sa­mo­bój­cza, tylko wy­pa­dek. Jak można się było spo­dzie­wać, żona, wi­dząc bladą dziew­czy­nę w po­pla­mio­nym zie­mią pro­chow­cu i ol­brzy­mią dziu­rą w poń­czo­sze, z roz­ma­za­nym ma­ki­ja­żem i śla­da­mi łez na twa­rzy, tro­skli­wie się nią za­ję­ła. Pro­fe­sor mu­siał w re­wan­żu prze­czy­tać cho­re­mu wnucz­ko­wi bajkę.

– Co ci mam prze­czy­tać, Tom­ciu? Bab­cia jest za­ję­ta, bo mamy go­ścia, więc ja ci po­czy­tam.

– Wczo­raj wie­czo­rem bab­cia za­czę­ła mi czy­tać “Pięk­ną i Be­stię” – od­po­wie­dział grzecz­nie chłop­czyk, ale zaraz dodał oży­wio­ny. – Dziad­ku, ale jej się uda, praw­da? Be­stia jej nie za­bi­je? Po­wiedz.

– Oczy­wi­ście, że nie. Nie ma ta­kiej klą­twy, któ­rej nie można by zdjąć – po­wie­dział uspo­ka­ja­ją­cym tonem i nagle coś wpa­dło mu do głowy. Wstał z krze­sła i skie­ro­wał się do wyj­ścia, ale zaraz potem wró­cił do wnucz­ka i usiadł na jego łóżku.

– Wszyst­ko w swoim cza­sie. Naj­pierw do­koń­czę ci czy­tać.

Wie­czo­rem wszedł z Ewą do mu­zeum, przed­sta­wia­jąc ją jako swoją asy­stent­kę. Kazał jej po­sie­dzieć w kan­cia­pie na górze, aż po nią wróci. Potem zszedł do sali, usiadł na krze­śle i cze­kał. Zgod­nie z prze­wi­dy­wa­nia­mi mumia po­ru­szy­ła się w sar­ko­fa­gu, kiedy tylko wyj­rzał księ­życ. Pro­fe­sor tym razem za­czął mówić pierw­szy. Po­pro­sił, żeby wład­ca dla od­mia­ny po­słu­chał jego rad. Po­wo­ły­wał się przy tym na au­to­ry­tet uczo­ne­go i na lep­sze ro­ze­zna­nie w gu­stach ko­biet z jego epoki. Ksią­żę ma nie wy­cho­dzić z sar­ko­fa­gu, nie do­ty­kać dziew­czy­ny, nie stra­szyć jej, nie kłó­cić się z nią, nie kwe­stio­no­wać jej spo­so­bu my­śle­nia, kom­ple­men­to­wać jej mą­drość i inne przy­mio­ty, ale dys­kret­nie, żeby uwie­rzy­ła. Ma całą noc, do rana, mówić o swo­ich uczu­ciach, mi­ło­ści, cier­pie­niu, tę­sk­no­cie. Zakaz po­ru­sza­nia te­ma­tów bru­tal­nych: zbrod­ni, klą­twy, śmier­ci. Nad ranem musi po­zwo­lić jej odejść. Ja­nic­ki ze swo­jej stro­ny gwa­ran­tu­je, że dziew­czy­na nie uciek­nie, a ko­lej­nej nocy wróci sama z wła­snej woli. Kiedy już usta­li­li stra­te­gię, pro­fe­sor wró­cił do kan­cia­py i za­pro­wa­dził dziew­czy­nę do głów­nej sali. Przed wej­ściem za­trzy­ma­li się.

– Zanim tam wej­dziesz, muszę cię na coś przy­go­to­wać. Nie mo­żesz zo­ba­czyć osoby, z którą bę­dziesz roz­ma­wiać. Jeśli zdej­miesz prze­pa­skę, to na­ra­zisz się na spore kło­po­ty, a tych pra­gnę ci oszczę­dzić. To na­praw­dę bar­dzo ważne. Za­ofia­ro­wa­łaś się, że po­mo­żesz, ale mu­sisz to zro­bić z za­mknię­ty­mi ocza­mi. Zresz­tą – spró­bo­wał za­żar­to­wać – i tak pew­nie wy­łą­czą prąd, więc całą noc bę­dzie­cie sie­dzieć po ciem­ku.

Wła­snym sza­li­kiem za­wią­zał jej oczy i po­sa­dził na krze­śle; ge­stem wska­zał mumii, że teraz może za­cząć mówić. Zo­sta­wił ich sa­mych i wró­cił do kan­cia­py. Kiedy na­sta­wiał bu­dzik na go­dzi­nę piątą rano, po­my­ślał, że na­resz­cie tro­chę od­pocz­nie.

Ran­kiem sy­tu­acja wy­glą­da­ła obie­cu­ją­co. Ewa nadal sie­dzia­ła na krze­śle z za­wią­za­ny­mi ocza­mi. Pro­fe­sor za­stał ich w trak­cie oży­wio­nej roz­mo­wy. Przy­po­mniał o umo­wie i za­brał dziew­czy­nę znów do kan­cia­py. Tam na­po­ił ją cie­płą her­ba­tą i zmu­sił do zje­dze­nia ka­nap­ki z serem. Zmu­sił, bo wcale nie chcia­ła jeść. Była po­bu­dzo­na i cały czas mó­wi­ła o Marku.

– Naj­pierw po­wie­dział mi, że na­zy­wa się Naar Maaru. Ale po­wie­dzia­łam mu, żeby się nie wy­głu­piał, że pew­nie ma na imię Marek i niech sobie nie wy­my­śla imion. Od razu przy­znał mi rację. Wie pan, ile on wy­cier­piał? To szy­cha, praw­da? Dla­te­go nie mo­głam zo­ba­czyć jego twa­rzy? Albo znany aktor. Nie je­stem do końca pewna, czy otruł tę żonę, czy tylko w to wie­rzy, no bo na lo­gi­kę, gdyby zabił żonę, to pew­nie sie­dział­by już w wię­zie­niu. Ona mogła umrzeć na gruź­li­cę, praw­da? A on w tym cza­sie zna­lazł sobie ko­chan­kę i teraz ma po­twor­ne wy­rzu­ty su­mie­nia. Pew­nie dla­te­go wma­wia sobie, że ją zabił. A jak pięk­nie mówił o swo­ich po­dró­żach po in­nych kra­jach. Wie pan, że on zwie­dził kawał świa­ta. Fa­scy­nu­ją­ce. To musi być ktoś na­praw­dę ważny…

Łatwo było do­strzec, że myśli sa­mo­bój­cze ulot­ni­ły się z jej głowy, a ru­mień­ce na twa­rzy ogła­sza­ły wszem i wobec po­wrót dziew­czy­ny do nor­mal­no­ści. Pro­fe­sor mu­siał wy­si­lić umysł, żeby z jed­nej stro­ny słu­chać opo­wie­ści Ewy i lo­gicz­nie od­po­wia­dać na jej licz­ne py­ta­nia, a z dru­giej stro­ny wy­my­śleć ja­kieś uza­sad­nie­nie dla Tru­dzi, dla­cze­go przy­pro­wa­dza dziew­czy­nę po raz ko­lej­ny do domu.

Nie mylił się, Ger­tru­da była fak­tycz­nie za­sko­czo­na ale nie prze­sad­nie. Przez te wszyst­kie lata zdą­ży­ła się przy­zwy­cza­ić. Ileż to razy pro­fe­sor zno­sił do domu zmar­z­nię­te ko­cię­ta, albo zja­wiał się z głod­nym stu­den­tem czy inną ofia­rą losu. Kiedy Ewa już za­snę­ła, opo­wie­dział o jej pró­bie sa­mo­bój­czej i że po­sta­no­wił wzbu­dzić w niej chęć życia, jakąś pasję, i jak to udało mu się za­szcze­pić w dziew­czy­nie za­in­te­re­so­wa­nie oka­za­mi mu­ze­al­ny­mi. Potem sam po­szedł spać, czę­ścio­wo po to, żeby unik­nąć do­dat­ko­wych pytań.

Ko­lej­ny wie­czór był roz­strzy­ga­ją­cy. Za­czął się bar­dzo po­dob­nie. Na górze cze­ka­ła Ewa, a na dole trwał ciąg dal­szy in­struk­ta­żu.

Kiedy Ewa usia­dła w końcu na swoim krze­śle obok sar­ko­fa­gu, pro­fe­sor zwró­cił się do dziew­czy­ny.

– Pa­mię­taj, będę w kan­cia­pie na górze, gdy­byś mnie po­trze­bo­wa­ła.

Tym razem nie spał. Po­rząd­nie wy­po­czął w domu i na­resz­cie miał czas na po­sor­to­wa­nie swo­ich no­ta­tek. O go­dzi­nie trze­ciej trzy­dzie­ści usły­szał krzyk Ewy.

– Panie pro­fe­so­rze! Pro­szę tu na­tych­miast przyjść! Po­mo­cy!

Dziew­czy­na stała obok sar­ko­fa­gu i szlo­cha­ła. W ręku trzy­ma­ła sza­lik pro­fe­so­ra.

– Co się stało? – po­wie­dział, gdy tylko wszedł na salę.

– Niech go pan ra­tu­je, bła­gam, on się za­bi­je!

– Kto się za­bi­je?

– Jak to kto? Marek! Po­wie­dział, że nie wie­rzy, żeby ja­ka­kol­wiek ko­bie­ta jesz­cze go po­ko­cha­ła po tym, jak skrzyw­dził żonę, i że wy­pi­je tru­ci­znę – opo­wia­da­ła cha­otycz­nie – ja my­śla­łam, że on żar­tu­je, że to taka me­ta­fo­ra. Bo on tak pięk­nie mówił o mi­ło­ści i tam było sporo me­ta­for…

– Do rze­czy – prze­rwał jej pro­fe­sor – co z tą tru­ci­zną?

– No, wła­śnie nie wiem. Kiedy prze­stał mówić, ze­rwa­łam opa­skę i zo­ba­czy­łam pustą salę. Tylko sar­ko­fag z mumią, a Marek znik­nął. Myślę, że on na­praw­dę chce ze sobą skoń­czyć, a ja nie zdą­ży­łam mu po­wie­dzieć nawet, że wiem, jak to jest, i że mogę mu pomóc.

– Nic dziw­ne­go, że uciekł, kiedy zo­ba­czył, że nie do­trzy­ma­łaś słowa i zdję­łaś opa­skę. – Pro­fe­sor przy­brał srogi ton. – Jak masz mu pomóc, skoro nie słu­chasz, co się do cie­bie mówi? Sia­daj, za­wią­żę ci oczy. Cze­kaj tu, a jak go znaj­dę, to po cie­bie wrócę. Oby nie było za późno.

Z tymi sło­wa­mi wy­szedł z sali, po­zo­sta­wia­jąc roz­trzę­sio­ną dziew­czy­nę samą.

Po­ko­nał szyb­ko ko­ry­tarz i wszedł do sali, w któ­rej trzy­ma­no ga­blo­ty z mi­ne­ra­ła­mi. Zgod­nie z pla­nem mumia zja­wi­ła się tam mi­nu­tę póź­niej, kiedy tylko upew­ni­ła się, że dziew­czy­na sie­dzi grzecz­nie i nie za­mierza już ścią­gać opa­ski.

– I żeby księ­ciu nie przy­szło do głowy ro­ze­grać tego po swo­je­mu – mru­czał cicho Ja­nic­ki, otwie­ra­jąc szafę – na razie wszyst­ko idzie zgod­nie z pla­nem. Mamy jesz­cze go­dzi­nę.

Wyjął z szafy ma­ne­kin i za­ło­żył mu swoje weł­nia­ne rę­ka­wicz­ki. Ge­stem wska­zał mumii, że ma się scho­wać za ga­blo­tą. Spo­dzie­wał się pro­te­stów, ale mumia bez słowa wczoł­ga­ła się we wska­za­ne miej­sce. 

– Do­brze, idę po nią.

Za­mknął na klucz czę­ścio­wo prze­szklo­ne drzwi i wró­cił szyb­kim kro­kiem do sali głów­nej. Dziew­czy­na sły­sząc zbli­ża­ją­ce się kroki pro­fe­so­ra, ścią­gnę­ła opa­skę i ze­rwa­ła się z krze­sła.

– Zna­lazł go pan? Gdzie on jest? Żyje?

– Zna­la­złem, chodź­my.

Prze­szli ko­ry­ta­rzem i zbli­ży­li się do za­mknię­tych drzwi. Po­przez ko­lo­ro­we szkieł­ka wi­tra­ży widać było po­stać męską, le­żą­cą nie­ru­cho­mo na pod­ło­dze. Ewa na­ci­snę­ła klam­kę, ale drzwi nie ustą­pi­ły.

– No, co pani robi? – obu­rzył się Ja­nic­ki – za­mkną­łem na klucz, żeby nie po­za­cie­rać śla­dów dla mi­li­cji. Idę na górę za­dzwo­nić po po­go­to­wie ra­tun­ko­we i na mi­li­cję, a pani ma tu zo­stać.

Od­cho­dząc, sły­szał roz­pacz­li­wy płacz mło­dej ko­bie­ty i jej głos, kiedy mó­wi­ła do za­mknię­tych drzwi.

– Dla­cze­go to zro­bi­łeś? Dla­cze­go wła­śnie teraz się pod­da­łeś? Prze­cież mógł­byś żyć, mógł­byś uło­żyć sobie jakoś życie, mógł­byś spo­tkać kogoś, jakąś dziew­czy­nę, która by cię po­ko­cha­ła. Jak mo­głeś mi to zro­bić? I to wła­śnie teraz, kiedy cię spo­tka­łam! Dla­cze­go? Prze­cież ja cię wła­śnie po­ko­cha­łam, a ty…

Pro­fe­sor w tym mo­men­cie ob­ró­cił się w kie­run­ku drzwi. Do­strzegł snop świa­tła, który wy­try­snął zza wi­tra­ży i przez se­kun­dę miał wra­że­nie, że widzi przed sobą syl­wet­kę szczu­płe­go mło­de­go czło­wie­ka, a potem wszyst­ko zni­kło.

Wes­tchnął z ulgą i wró­cił do dziew­czy­ny. Jakie szczę­ście, że swoim zwy­cza­jem, szlo­cha­jąc, scho­wa­ła twarz w dło­niach. Nie wi­dzia­ła świa­tła i nie bę­dzie za­da­wać pytań.

– Ewo, wra­caj do domu. Tak bę­dzie naj­le­piej – zwró­cił się do pła­czą­cej, kiedy do niej pod­szedł – ja na mi­li­cję za­dzwo­nię nad ranem. Po co mają cię wplą­ty­wać w cudze sa­mo­bój­stwo i zmar­no­wać ci życie. Sta­ra­łaś się, jak mo­głaś, ale to był przy­pa­dek bez­na­dziej­ny. Byłaś na­praw­dę dziel­na. Je­stem ci bar­dzo wdzięcz­ny, że pró­bo­wa­łaś. Sama wi­dzisz, ile przy­kro­ści i bólu wy­wo­łu­je śmierć czło­wie­ka, mam na­dzie­ję, że sku­tecz­nie cię to od­stra­szy od dal­szych prób. Po­myśl, za­le­d­wie dzień po two­jej nie­uda­nej pró­bie sa­mo­bój­czej spo­tka­łaś kogoś no­we­go. Pa­mię­taj, ty też znaj­dziesz sobie kogoś, tylko mu­sisz być dziel­na. 

Pła­czą­cą pra­wie wy­pchnął z mu­zeum i wró­cił do za­mknię­te­go po­miesz­cze­nia. Wło­żył ma­ne­kin z po­wro­tem do szafy i się­gnął za ga­blo­tę po mumię. Nie­ste­ty, ni­cze­go tam nie było. Oblał go zimny pot, bo utra­ta Naara rów­na­ła się wy­ro­ko­wi śmier­ci.

Wró­cił do sali z sar­ko­fa­giem i za­stał mumię sie­dzą­cą na krze­śle obok.

– Jak to? Ty nadal tutaj? My­śla­łem, że twoja klą­twa prze­sta­ła dzia­łać i na­resz­cie od­zy­ska­łeś spo­kój – po­wie­dział pro­fe­sor lekko za­sko­czo­ny.

– Klą­twa prze­sta­ła dzia­łać. Dzię­ki tobie. Od­zy­ska­łem spo­kój i moja dusza może już prze­nieść się do kra­iny Ozy­ry­sa, ale do­pie­ro, kiedy ci za­pła­cę. Ina­czej miał­bym nie­za­ła­twio­ną spra­wę i nie za­znał­bym spo­ko­ju. Bierz te klej­no­ty.

Ksią­żę wy­cią­gnął rękę, w któ­rej trzy­mał garść naj­pięk­niej­szych ka­mie­ni szla­chet­nych, jakie pro­fe­sor kie­dy­kol­wiek wi­dział.

– Ale ja na­praw­dę nie mogę tego wziąć! Po pierw­sze, mam swoje za­sa­dy, a po dru­gie, za wy­nie­sie­nie klej­no­tów grozi kara śmier­ci. A ty, ksią­żę, chcesz mnie na­gro­dzić a nie zabić, praw­da?

Mumia za­klę­ła:

– A niech to Set, to co ro­bi­my?

Pro­fe­sor wes­tchnął.

– No do­brze, zro­bi­my tak. Włóż je z po­wro­tem do tej skryt­ki i pokaż mi, jak się ją otwie­ra. Ja wpraw­dzie tych klej­no­tów sobie nie przy­własz­czę, ale otwo­rzę skryt­kę na oczach wi­dzów, i tak zy­skam sławę i uzna­nie. To bę­dzie moja za­pła­ta.

 

 ***

 

– Może pan wejść.

Ta sama se­kre­tar­ka wy­szła zza biur­ka i tym razem spoj­rza­ła na pro­fe­so­ra z sza­cun­kiem, zanim razem po­de­szli do dę­bo­wych drzwi. Pro­fe­sor miał uczu­cie déjà vu, kiedy usły­szał „Wejść” wy­po­wie­dzia­ne do­kład­nie tak samo gło­śno, jak mie­siąc temu. Nie­ste­ty strach po­zo­stał do­kład­nie ten sam, jako że pierw­szy se­kre­tarz był tak samo nie­prze­wi­dy­wal­ny jak po­przed­nio.

– Sia­daj­cie, pro­fe­so­rze, sia­daj­cie. – Tym razem ton głosu Go­muł­ki stał się w jo­wial­ny. – No, to mó­wi­cie, że nie tylko nikt nie zgi­nął, ale też od­kry­li­ście do­dat­ko­wą skryt­kę. Brawo, brawo. Jak widać, zgni­ły im­pe­ria­lizm jakoś nie wy­ko­rzy­stał swo­jej szan­sy, kiedy go­ści­li mumię, wo­le­li się za­bi­jać i za­ła­twiać po­ra­chun­ki gang­ster­skie. Od razu widać, że nasi oby­wa­te­le cięż­ko pra­cu­ją, a nie obi­ja­ją się, tak, tak. Warto było po­ka­zać wszyst­kim, że w na­szym kraju też miesz­ka­ją tęgie głowy. Po­dob­no mu­zeum w Ka­irze wy­zna­czy­ło jakąś na­gro­dę za od­na­le­zie­nie tej skryt­ki. Pa­mię­taj­cie, pro­fe­so­rze, na­gro­da was nie omi­nie. Będą apa­na­że, może już nie­dłu­go. I ten wy­jazd do Syrii na wy­ko­pa­li­ska też za­apro­bu­je­my. A co! Niech widzą w in­nych kra­jach, jak nasi na­ukow­cy mają się do­brze. A tak na ko­niec, po­wiedz­cie mi, oby­wa­te­lu, kto wam po­wie­dział o tym schow­ku, co?

– Jak to, kto? Mumia, panie pierw­szy se­kre­ta­rzu! – od­po­wie­dział pro­fe­sor i nagle zbladł, kiedy zro­zu­miał, że wła­śnie ob­ra­ził pierw­sze­go po Bogu.

Na szczę­ście jego obawy oka­za­ły się płon­ne, bo Go­muł­ka wy­buch­nął grom­kim śmie­chem.

– Mumia, mó­wi­cie. Ha, ha, ha! A to dobre! Mumia.

Jego śmiech roz­le­gał się w mu­rach jesz­cze przez dobrą chwi­lę.

 

Koniec

Komentarze

Fajny pomysł na klątwę – jest wredna, ale możliwa do złamania. Acz to bardzo mało prawdopodobne, nawet profesorski łeb musiał się nieźle nagimnastykować.

Towarzysz Wiesław dodaje tekstowi specyficznego posmaku.

Pochód pierwszomajowy i klątwa majowej pełni to zbyt duży zbieg okoliczności, ale niech będzie, że gensek bardzo chciał udowodnić wyższość socjalizmu w kwestii pilnowania mumii.

Niezły tekst, dobrze się czytało.

Przecinków faktycznie wielu brakuje. Pierwszego już w tytule. Do tego przy zdaniach z imiesłowem współczesnym (tudzież uprzednim, nieco rzadszym) jest obowiązkowy. Pisząc takie zdanie, musisz oddzielać część z imiesłowem od reszty.

Otwarła drzwi wpuszczając gościa przed sobą.

Tutaj po drzwiach. Wyszukaj wszystkie “ąc “ i sprawdź, gdzie jeszcze nie ma przecinków.

Na górze czekała Ewa a na dole trwał instruktarz.

Jest różnica, subtelna, ale jest, między instruktażem a instruktarzem. Tutaj powinien być ten pierwszy.

Babska logika rządzi!

Dzięki Finkla, rumienię się i już poprawiam. Cieszę, że że całość przypadła ci do gustu a brak przecinków nie zraził.

Zgodzę się z Finklą, że pomysł na klątwę udany, przy tym fabuła poprowadzona pomysłowo, a i przesłaniu o wartości życia nie można zbyt wiele zarzucić. Czyli opowiadanie na pewno ma potencjał. Teraz przejdźmy do tego, czym mnie tu zwabiłaś i co rzeczywiście ogranicza przyjemność z odbioru, czyli błędów interpunkcyjnych i innych…

Mumia panie pierwszy sekretarzu

“Panie pierwszy sekretarzu” to grupa wołacza, przed którą stawiamy przecinek.

Do Polski za czasów Gomółki

Ustalmy najpierw, że Mikołaj Gomółka to był znany kompozytor, a pierwszy sekretarz nazywał się Władysław Gomułka. Widzę, że błąd chyba tylko tutaj, dalej nazywasz go poprawnie.

wyklętą mumię

Zasadniczo “wyklęty” jest ze społeczności, a przez siłę wyższą “przeklęty”, ale to drobiazg.

Ma ją pilnować

Pilnować kogo? czego? jej.

Ciekawe czy upilnuje naszą mumię czy też mumia narozrabia?

Przed “czy” zasadniczo stawiamy przecinek, z dwoma głównymi wyjątkami:

gdy występuje w znaczeniu “lub”: To jakiś wieszcz czy prorok;

gdy jest tylko jedno w zdaniu i sygnalizuje alternatywę: Pójdziesz na spacer czy pójdziesz spać?

Tutaj zatem potrzebny przecinek przed obydwoma “czy”.

włożyła ją do skoroszytu i wstając od biurka spojrzała na profesora

“Wstając od biurka” należy obustronnie wydzielić przecinkami, bo to wtrącenie, imiesłowowy równoważnik zdania podrzędnego (tak jak tłumaczyła Ci Finkla).

Otwarła drzwi wpuszczając gościa przed sobą.

Przecinek przed “wpuszczając”, jak wyżej.

bez słowa wyszła cicho zamykając za sobą drzwi.

Przed “cicho”, jak wyżej.

– Siadajcie obywatelu! – rozległ się stanowczy głos zza biurka.

Przed “obywatelu”, wołacz.

Na usta cisnęły mu się pytania ale nie ośmielił się odezwać niepytany.

Przecinek przed “ale” (jak niemal w każdej sytuacji), ponieważ ten spójnik rozdziela zdania złożone współrzędnie przeciwstawnie. “Pytania – niepytany” też niezręczne, ten sam rdzeń wyrazu.

Siedział bez słowa obserwując jak pierwszy sekretarz czyta jakiś dokument.

Przed “ąc”.

Profesor nie do końca rozumiał o jakie starocie chodzi Gomułce

Rozumiał (co?), o jakie starocie chodzi – kiedy masz dwa orzeczenia i jedno jest podrzędne względem drugiego, zawsze wystąpi przecinek (lub mocniejszy znak interpunkcyjny).

– Wiemy. – Przerwał mu pierwszy sekretarz – Dlatego właśnie mamy dla was zadanie.

Przerwanie jest tutaj czynnością ustną, a więc raczej:

Wiemy – przerwał mu pierwszy sekretarz. – Dlatego właśnie… (albo bez kropki i małą literą).

– Wyklęta mumia? Przez nią zginęło kilkunastu ludzi.

Zdziwiła mnie tutaj reakcja profesora. Dlaczego miałby wierzyć w tego rodzaju plotki? Czy “wyklęta mumia” jednoznacznie określa, o którą konkretnie chodzi? Może raczej tak:

“Wyklęta mumia”? Czy mowa o mumii księcia Naara? Tej, przez którą podobno zginęło kilkunastu ludzi?

za złością walnął

Ze złością.

Zawsze potem odnajdywała się z jakimś trupem w objęciach ale tutaj tak nie będzie, o nie!

Przecinek przed “ale”.

Nie dopuścimy do tego, żeby wrogowie ludu mordowali obywateli, a potem wplątywali mumię w swoje czarne interesy.

Przecinek przed “a”, bo są rozłączne orzeczenia; a interes raczej “brudny” niż “czarny” (porównaj: “ciemna sprawka”, “czarna robota”).

Będziecie ją pilnować osobiście, inaczej zamiast awansu czeka was wyrok.

Jej pilnować, jak poprzednio.

– Oczywiście bardzo chętnie podejmę się tego zadania ale nawet ja muszę spać, jeść czy wyjść do ubikacji.

Przecinek przed “ale”. Zauważ, że poprawny jest brak przecinka przed “czy” (jak to poprzednio tłumaczyłem).

To w sumie dobrze wygląda że milicja obywatelska stoi też na straży kultury, taaak…

Przecinek przed “że” – jest niezbędny niemal zawsze, bo ten spójnik wprowadza zdanie podrzędne.

radzę tego nie spieprzyć bo marny wasz los, zrozumiano?

Przecinek przed “bo”, podobnie.

Sam mówiłeś że w Paryżu

Przed “że”.

– Trudziu, Gomułka to parweniusz, ale miał sporo racji, kiedy powiedział, że komuś zależy, żeby łączyć morderstwa z mumią.

A tutaj bardzo dobrze wstawione przecinki!

posłużyć jako powód do pozbycia się kilku niewygodnych ludzi.

“Powód pozbycia się” lub jeszcze lepiej “pretekst do pozbycia się”.

chcąc uczynić ją swoją jedyną żoną, otruł swoją drugą żonę

Niezręczna ta podwójna “żona”, może po prostu “otruł poprzednią”?

zamiast przeprowadzić śledztwo, i ustalić, kto naprawdę mordował te kobiety

Tu zbędny przecinek przed “i”, te orzeczenia są współrzędne łączne. Wcześniej nie wspominałaś, że wszystkie ofiary były kobietami.

Na szczęście my nie mamy ani mafii ani gangów

Przed powtórzonymi spójnikami (tu przed drugim “ani”) przecinek należy postawić.

Wszystkie ozdoby, malunki i hieroglify były wyraźne a kolory tak świeże jakby zostały wykonane sto lat temu a nie ponad cztery tysiące.

Przecinki przed obydwoma “a”.

W końcu niecodziennie ma się możliwość

Powinno być osobno: nie codziennie “rzadziej niż raz dziennie; rzadko”; niecodziennie “w niecodzienny sposób”, np. Profesor zachował się niecodziennie, tańcząc na krawędzi wanny.

Pośrodku spoczywała mumia a wieko sarkofagu leżało na postumencie obok.

Przed “a”.

Janicki po przeczytaniu, skopiowaniu i zrobieniu notatek z jednej ze stron, właśnie zabierał się do studiowania hieroglifów wyrytych po drugiej stronie.

Zbędny przecinek przed “właśnie”, nie ma potrzeby oddzielać grupy podmiotu od grupy orzeczenia. Może “wyrytych na odwrocie”, aby nie powtarzać “strony”.

Niestety awaria prądu, kolejna już w tym tygodniu skutecznie przerwała profesorowi pracę.

Przecinek po “tygodniu”, gdyż wtrącenie należy domknąć z obu stron.

Mężczyzna usiadł na krześle, które było widoczne w półmroku tylko dzięki górnym świetlikom, zza których widać było księżyc w pełni

Przykre powtórzenie “których”, a przecież wystarczy napisać Mężczyzna usiadł na krześle, widocznym w półmroku tylko

Istniało odkupienie ale okazało się ono nieosiągalne.

Przed “ale”.

wówczas umrze w ramionach księcia a on pozostanie nieruchomy na kolejny rok.

Przed “a”.

-Ty mówisz po polsku?

Łącznik zamiast myślnika, błąd typograficzny.

– Czy mnie również zabijesz książę?

Przed “książę”, wołacz.

Ta klątwa jest okrutna nie tylko dla mnie ale też dla tysięcy kobiet

Przed “ale”.

Nawet nie wiesz, jakie męki cierpiałem za każdym razem

Różne orzeczenia, potrzebny przecinek przed “jakie”.

Przez kilkaset lat nie próbowałem nawet zbliżyć się do kobiet, ale nie pomogło, przekonałem się jedynie, że jeśli nie spróbuję, nigdy nie znajdę odkupienia.

A tutaj znakomita interpunkcja!

Po prostu zniknę i zmaterializuję się tam gdzie mam nadzieję dostrzec ratunek.

Przecinek przed “gdzie”, bo to spójnik wprowadzający zdanie podrzędne okolicznika miejsca, ale uwaga! Gdyby “tam” dookreślało spójnik, przecinek przeniósłby się przed nie: Zmaterializowałem się na strychu, tam gdzie w zeszłym roku pomieszkiwała Lena.

– O panie, sam powiedziałeś że nie zabijasz niewinnych.

Przed “że”.

zabije mnie za nie wykonanie polecenia.

“Nie” z rzeczownikami odczasownikowymi piszemy łącznie.

– Jeśli mi pomożesz, ocalisz życie a ja cię sowicie wynagrodzę.

Przed “a”.

– O panie, nie jestem złodziejem, nie okradam grobów! – Profesor mimo strachu poczuł oburzenie.Jestem profesorem, to jest rodzaj mędrca, uczonego. Coś jak wasi kapłani, tylko[-,] że moja działalność nie jest powiązana z wiarą, bardziej z nauką.

Zgodnie z poprzednimi wskazówkami.

nie wierzył w opisy zbrodni jej przypisywane a tu niespodzianka.

Przecinek przed “a”, poza tym “przypisywane opisy” to nieudane sformułowanie.

 

Myślę, że na razie wystarczy. Chciałbym zobaczyć, na ile uda Ci się odnieść te szczegółowe podpowiedzi także do drugiej połowy opowiadania. Widzę, że w niektórych zdaniach – i to bardzo złożonych – stosujesz w pełni poprawną interpunkcję, trudno mi więc odgadnąć, czy przyczyną problemów są po części braki w wiedzy, czy to wyłącznie kłopot z systematycznym przeglądem tekstu. Nie ma rady, trzeba jednak czytać świadomie zdanie po zdaniu i patrzeć, czy nie ma rozbieżnych orzeczeń, wołacza, imiesłowu… Prawidłowa redakcja jest przecież wyrazem szacunku dla czytelnika, na przykład brak niezbędnych przecinków bardzo utrudnia rozbiór logiczny zdań i szybkie rozumienie tekstu. Trudno o taryfę ulgową ze względu na to, że jednego autora więcej czasu kosztuje osiągnięcie poprawności interpunkcyjnej, a innego na przykład zastanowienie się nad życiem wewnętrznym bohatera.

Pozdrawiam, życzę wytrwałości i satysfakcji z pisania,

Ślimak Zagłady

Fajna historia i zręcznie opowiedziana. Wciąga. Przy interpunkcji, na której się nie znam, pamiętaj, aby rozdzielać przecinkiem zdanie, w którym występują dwa orzeczenia, kilka przykładów poniżej.

Aha,  i jeszcze popraw nazwisko sekretarza w przedmowie, w tekście jest ok.

 

'Profesor zastał ich oboje na ożywionej rozmowie.

Chyba czegoś brakuje, np. "pogrążonych/ w trakcie w rozmowie"

,Wie pan(+,) ile on wycierpiał? T

,Ewa(+,) a na dole trwał instruktarz

Ort, “z” z kropką.

Na szczęście jego obawy okazały się płonne(+,) bo Gomułka wybuchł gromkim śmiechem.

Mumia(+,) panie pierwszy sekretarzu!

 

Z przyjemnością skarżypytuję, są błędy, ale jest i opowieść. Błędy – mam nadzieję, poprawisz, prawda?

 

pzd srd :-)

a

 

PS.  Zastanawiałam się, czy nie warto byłoby podkreślić pozycji, tj. “Pierwszy Sekretarzu”?

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Ślimaku Zagłady 

Dzięki za wkład pracy i pochylenie się nad tekstem. Właśnie wprowadzałam poprawki Finkli, kiedy wskoczył twój tekst. Postarałam się poprawić wszystkie usterki, z kilkoma się nie zgadzam.

  1. może słowo wyklęty ma nieco inne znaczenie, ale moja mumia tak się właśnie nazywa: wyklęta mumia. Jakieś cztery tysiace lat temu książę został wyklęty i tak już zostało. laugh
  2. świadomie nie wspomniałam wcześniej, że wszystkie trupy w obięciach mumii to kobiety. Niektóre wiadomości trzeba dozować laugh
  3. pozostawiłm raz powtórzenie. Z drugiej strony sarkofagu. Najpierw zmieniłam, potem uznałam, że poprawna wersja po prostu mi nie pasuje i postanowiłam zostawić tak, jak jest. 

Za całą resztę szczerze dziękuję i cieszę się, że pomimo łapanki nie oceniłeś mojego opka zbyt krytycznie. Fajnie, że się dostrzegłeś potencjał. 

 

Dzięki Asylum

Miałam nadzieję, że takie właśnie babole wyjdą w becie, ale w wyniku dyskusji na shoutboxie wstawiłam opko nie czekając już dłużej i teraz poprawiam, że tak powiem, na oczach wszystkich. 

Dzięki i za dobre słowo i za znalezienie “nierówności”. 

Cieszę się, że się spodobało. 

I ja się cieszę, Nova. :-) Dobrze, że wstawiłaś opko, i ja wiele razy poprawiałam na widoku.

Nierówności – co masz na myśli? Jakie znalazłam?

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Witaj.

 

Podczas czytania nasunęły mi się następujące, przykładowe wątpliwości oraz sugestie (do przemyślenia):

– Wiemy – Przerwał mu pierwszy sekretarz – dlatego właśnie mamy dla was zadanie. – czy to nie czynność gębowa?

My im tam do Egiptu poślemy nasze zbroje husarii, ażeby społeczeństwo tamtejsze poznało nasze chlubne dzieje, a oni przyślą nam wystawę jakichś starożytnych skorup i mumię. – powtórzenie – czy celowe?

Nie ma czegoś takiego (przecinek?) jak klątwy, czary i inne gusła.

To w sumie dobrze wygląda, że milicja obywatelska stoi też na straży kultury, taaak… – czy Gomułka nie „powiedziałby tego wielkimi literami”? :)

Gertruda Janicka spojrzała z czułością na posiwiałe skronie męża. Dla niej był to jawny brak poszanowania dla dorobku męża, ale profesor był urodzonym optymistą i widział sprawę w szerszym kontekście. – powtórzenie?

Trochę to podejrzane, że zamiast przeprowadzić śledztwo i ustalić, kto naprawdę mordował te kobiety, wszystko zwalano na bogu ducha winną mumię. (…) – Jak to kto? Mumia, panie pierwszy sekretarzu! – odpowiedział profesor i nagle zbladł, kiedy zrozumiał, że właśnie obraził pierwszego po Bogu. – tu mam dylemat, bo profesor rozmaicie wyraża się o Bogu, do tego w pierwszym przypadku jest to powiedzenie i – o ile dobrze widzę w necie – powinno być pisane inaczej

W końcu nie codziennie ma się możliwość dotykania przedmiotów tak cennych. – ort. – razem?

Cokolwiek zrobi (przecinek?) bądź nie zrobi, skończy się czyjąś śmiercią.

Rozklekotany San wysadził go na przystanku i miał do przejścia jeszcze spory kawałek do domu więc postanowił skrócić sobie drogę i przejść przez niestrzeżony przejazd kolejowy. – tu nieco źle mi brzmi składnia (jakby to San – podmiot pierwszej części zdania – przechodził do domu), brak też przecinka

Słyszał nadjeżdżający pociąg (przecinek?) ale krzaki skutecznie zasłaniały widok na przejazd, dopóki nie podeszło się bardzo blisko.

– Ale nie moje! – krzyczała dziewczyna z pasją – Nienawidzę pana, ja chciałam tylko umrzeć! – błędny zapis dialogu – brak kropki

Szybką, bezbolesną śmiercią (przecinek?) a pan wszystko popsuł.

– Skoro tak bardzo tego pragniesz to mogę ci pomoc. – ortograficzny/literówka

– Czy naprawdę jestem tak żałosna, że zasługuje tylko na kpinę? – gramatyczny/literówka

– Wczoraj wieczorem babcia zaczęła mi czytać Piękną i Bestię. – odpowiedział grzecznie chłopczyk, ale zaraz dodał ożywiony – Dziadku, ale jej się uda, prawda? – ponownie błędny zapis dialogu – niepotrzebna kropka i potem brak kolejnej

Powiedział, że nie wierzy, żeby jakakolwiek kobieta jeszcze go pokochała po tym, jak skrzywdził żonę, i że wypije truciznę. – opowiadała chaotycznie – Ja myślałam, że on żartuje, że to taka metafora. Bo on tak pięknie mówił o miłości i tam było sporo metafor.. – tu – dokładnie taka sama sytuacja, do tego jeszcze zbędna druga kropka na końcu

– Do rzeczy. – przerwał jej profesor – Co z tą trucizną? – i tutaj źle zapisany dialog

Książe ma nie wychodzić z sarkofagu, nie dotykać dziewczyny, nie straszyć jej, nie kłócić się z nią, nie zmieniać jej sposobu myślenia, komplementować jej mądrość i inne przymioty (przecinek?) ale dyskretnie, żeby uwierzyła. – gramatyczny/literówka

Jak masz mu pomoc, skoro nie słuchasz, co się do ciebie mówi. – powtórzony ortograficzny/literówka; czy to nie zdanie pytające?

Kiedy już ustalili strategię, profesor wrócił do kanciapy, zaprowadził dziewczynę do głównej Sali. – czemu wielką literą (wcześniej było małą)? – ort.

Z resztą – spróbował zażartować – i tak pewnie wyłączą prąd (przecinek?) więc całą noc będziecie siedzieć po ciemku. – ort. – razem?

– I żeby księciu nie przyszło do głowy rozegrać tego po swojemu. – mruczał cicho Janicki, otwierając szafę – Na razie wszystko idzie zgodnie z planem. – znowu źle zapisany dialog.

Westchnął z ulga i wrócił do dziewczyny. – gramatyczny/literówka

 

A zatem strona językowa oraz dialogi – do generalnej poprawy, ja już więcej usterek nie wypisuję, ale jest ich sporo.

 

Tekst dobrze potęguje napięcie, świetna komedia, choć całkiem innego zakończenia się spodziewałam. ;)

Pozdrawiam serdecznie, klik za pomysł. :)

Pecunia non olet

Jestem zwykłym zwierzakiem i czytało misię świetnie. Specjaliści znaleźli uchybienia poprawności językowej, mnie nic nie zgrzytało, bo być może już je usunęłaś, a głównie dlatego, że jest to opowiadanie zajmujące i wprowadzające w dobry nastrój. Powodzenia z kolejnymi. Chętnie przeczytam. :)

Bardzo dobrze się czytało. Dowcipne, lekkie opowiadanie. W profesorze obudził się niezły intrygant, który zastąpił naukowca. Wszystkie naiwności, jak rozumiem, wynikają z przyjętej konwencji.

Pozdrawiam

Zgadzam się z wcześniej komentującymi, że zacny to pomysł na klątwę, a i na całe opowiadanie. Cofnięcie się do czasów Gomułki i opisanie całej historii w ówczesnych okolicznościach również uważam za duży plus.

Wykonanie pozostawia sporo do życzenia, ale mam nadzieję, Nova, że poprawisz usterki, bo chciałabym móc nominować opowiadanie do Biblioteki. :)

 

MUMIA, PANIE PIERWSZY SEKRETARZU → Z tego co pamiętam, w czasach Gomułki powiedziano by raczej: MUMIA, TOWARZYSZU PIERWSZY SEKRETARZU

 

– Wiemy – Prze­rwał mu pierw­szy se­kre­tarz… → – Wiemy – prze­rwał mu pierw­szy se­kre­tarz

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi.

 

Odtąd miał nie zna­leźć uko­je­nia nawet po śmier­ci. → A może: Odtąd nie miał zna­leźć uko­je­nia nawet po śmier­ci.

 

wszyst­ko zwa­la­no na bogu ducha winną mumię. → …wszyst­ko zwa­la­no na Bogu ducha winną mumię.

 

Jeśli nie, sam się za to za­bio­rę.Jeśli nie, sam się do tego za­bio­rę.

http://filologpolski.blogspot.com/2016/11/brac-siewziac-sie-za-cos-brac-siewziac.html

 

Roz­kle­ko­ta­ny San wy­sa­dził go na przy­stan­ku… → Roz­kle­ko­ta­ny san wy­sa­dził go na przy­stan­ku

Nazwy pojazdów piszemy małą literą.

pisownia-marek-samochodow&catid=44&Itemid=58

 

miał do przej­ścia jesz­cze spory ka­wa­łek do domu więc po­sta­no­wił skró­cić sobie drogę i przejść przez… → Nie brzmi to najlepiej.

Proponuję: …miał do pokonania jesz­cze spory ka­wa­łek do domu, więc po­sta­no­wił skró­cić sobie drogę i przejść przez

 

Sły­szał nad­jeż­dża­ją­cy po­ciąg ale krza­ki… → Sły­szał nad­jeż­dża­ją­cy po­ciąg, ale krza­ki

 

– Ale nie moje! – krzy­cza­ła dziew­czy­na z pasją – Nie­na­wi­dzę pana, ja chcia­łam tylko umrzeć! → Brak kropki po didaskaliach.

 

w po­pla­mio­nym zie­mią pro­chow­cu, z roz­ma­za­nym ma­ki­ja­żem, po­tar­ga­ną poń­czo­chą… → A może: …w po­pla­mio­nym zie­mią pro­chow­cu i podartych pończochach, z roz­ma­za­nym ma­ki­ja­żem

 

– Wczo­raj wie­czo­rem bab­cia za­czę­ła mi czy­tać Pięk­ną i Be­stię. – od­po­wie­dział grzecz­nie chłop­czyk, ale zaraz dodał oży­wio­ny – Dziad­ku, ale jej się uda, praw­da? → Zbędna kropka po wypowiedzi. Brak kropki po didaskaliach.

 

– Oczy­wi­ście, że nie. Nie ma ta­kiej klą­twy, któ­rej nie można by zdjąć. – po­wie­dział uspa­ka­ja­ją­cym tonem… → Zbędna kropka po wypowiedzi.

 

Wstał z krze­sła i skie­ro­wał się do wyj­ścia ale zaraz potem wró­cił do wnucz­ka, sia­da­jąc znów na jego łóżku. → Skoro wstał z krzesła, to nie mógł znowu usiąść na łóżku. Czy dobrze rozumiem, że wracając siadł na łóżku?

Proponuję: Wstał z krze­sła i skie­ro­wał się do wyj­ścia, ale zaraz potem wró­cił do wnucz­ka i usiadł na jego łóżku.

 

Potem zszedł do hali… → Czy w muzeach są hale, czy raczej: Potem zszedł do sali

 

inne przy­mio­ty ale dys­kret­nie… → …inne przy­mio­ty, ale dys­kret­nie

 

Ma całą noc do rana mówić… → Ma całą noc, do rana, mówić

 

za­pro­wa­dził dziew­czy­nę do głów­nej Sali. → …za­pro­wa­dził dziew­czy­nę do głów­nej sali.

 

Z resz­tą – spró­bo­wał za­żar­to­wać… → Zresz­tą – spró­bo­wał za­żar­to­wać

 

Wziął do ręki swój sza­lik i za­wią­zał jej oczy. Po­sa­dził na krze­śle… → Zbędne dookreślenie – czy mógł wziąć szalik inaczej, nie ręką? Nadmiar zaimków.

Proponuję: Własnym szalikiem zawiązał jej oczy i posadził na krześle

 

że pew­nie ma na imię Marek, i niech… → Zbędny przecinek.

 

opo­wie­dział o pró­bie sa­mo­bój­czej dziew­czy­ny i że po­sta­no­wił wzbu­dzić w niej chęć życia, jakąś pasję i jak to udało mu się za­szcze­pić w dziew­czy­nie… → Powtórzenie.

Proponuję: …opo­wie­dział o jej pró­bie sa­mo­bój­czej i że po­sta­no­wił wzbu­dzić w niej chęć życia, jakąś pasję i jak to udało mu się za­szcze­pić w dziew­czy­nie

 

Po czym po­szedł rów­nież spać, czę­ścio­wo, żeby unik­nąć… → A może: Po czym po­szedł rów­nież spać, żeby unik­nąć

 

– Jak to kto? Marek! Po­wie­dział, że nie wie­rzy, żeby ja­ka­kol­wiek ko­bie­ta jesz­cze go po­ko­cha­ła po tym, jak skrzyw­dził żonę, i że wy­pi­je tru­ci­znę. – opo­wia­da­ła cha­otycz­nie – Ja my­śla­łam, że on żar­tu­je, że to taka me­ta­fo­ra. Bo on tak pięk­nie mówił o mi­ło­ści i tam było sporo me­ta­for.. → Zbędna kropka po wypowiedzi. Po didaskaliach mała litera Jeśli ostatnie zdanie miała kończyć kropka, jest o jedną kropkę za dużo, a jeśli wielokropek, brakuje jednej kropki.

 

– Do rze­czy. – prze­rwał jej pro­fe­sor – Co z tą tru­ci­zną? → Zbędna kropka po wypowiedzi. Po didaskaliach mała litera.

 

 – Nic dziw­ne­go, że uciekł, kiedy zo­ba­czył, że nie do­trzy­ma­łaś słowa i zdję­łaś opa­skę. – pro­fe­sor przy­brał srogi ton. → Didaskalia wielką literą.

 

Prze­szedł szyb­ko ko­ry­ta­rzem i wszedł do sali… → Nie brzmi to najlepiej.

Proponuję: Pokonał szyb­ko ko­ry­ta­rz i wszedł do sali

 

– I żeby księ­ciu nie przy­szło do głowy ro­ze­grać tego po swo­je­mu. – mru­czał cicho Ja­nic­ki, otwie­ra­jąc szafę – Na razie wszyst­ko idzie zgod­nie z pla­nem. → Zbędna kropka po wypowiedzi. Po didaskaliach mała litera.

 

Wyjął z szafy ma­ne­ki­na i za­ło­żył mu… → Wyjął z szafy ma­ne­ki­n i za­ło­żył mu

Tu znajdziesz odmianę rzeczownika manekin.

 

Prze­szli razem ko­ry­ta­rzem i po­de­szli do za­mknię­tych drzwi. → Wystarczy: Prze­szli ko­ry­ta­rzem i zbliżyli się do za­mknię­tych drzwi.

 

widać było po­stać męską le­żą­cą nie­ru­cho­mo na ziemi. → Rzecz się dzieje w pomieszczeniach muzeum, więc: …widać było po­stać męską, le­żą­cą nie­ru­cho­mo na podłodze.

 

– No co pani robi? – obu­rzył się Ja­nic­ki – Za­mkną­łem na klucz… → Po didaskaliach mała litera.

 

– Ewo, wra­caj do domu. Tak bę­dzie naj­le­piej.– zwró­cił się do pła­czą­cej, kiedy do niej pod­szedł – Ja na mi­li­cję za­dzwo­nię nad ranem. → Zbędna kropka po drugim zdaniu wypowiedzi. Spacja przed półpauzą. Po didaskaliach mała litera. Zbędny zaimek.

 

Wło­żył ma­ne­ki­na z po­wro­tem do szafy… → Wło­żył ma­ne­ki­n z po­wro­tem do szafy

 

My­śla­łem, że twoja klą­twa prze­sta­ła dzia­łać i na­resz­cie od­zy­ska­łeś spo­kój. – po­wie­dział pro­fe­sor po­waż­nie za­nie­po­ko­jo­ny. → Zbędna kropka po wypowiedzi.

 

– Klą­twa prze­sta­ła dzia­łać. Dzię­ki tobie. – po­twier­dził ksią­żę – Od­zy­ska­łem spo­kój… → Zbędna kropka po wypowiedzi. Po didaskaliach mała litera.

 

otwo­rzę skryt­kę na oczach wi­dzów, i tak zy­skam sławę i uzna­nie. → Zbędny przecinek.

 

Pro­fe­sor miał uczu­cie deja vu… → Pro­fe­sor miał uczu­cie déjà vu

 

– Sia­daj­cie, pro­fe­so­rze, sia­daj­cie. – tym razem ton głosu Go­muł­ki zmie­nił się w jo­wial­ny → Didaskalia wielką literą. Brak kropki po didaskaliach.

 

nie tylko nikt nie zgi­nął ale też… → …nie tylko nikt nie zgi­nął, ale też

 

– Jak to kto? Mumia, panie pierw­szy se­kre­ta­rzu! → – Jak to kto? Mumia, towarzyszu pierw­szy se­kre­ta­rzu!

 

Go­muł­ka wy­buchł grom­kim śmie­chem. Go­muł­ka wy­buchnął grom­kim śmie­chem.

 

– Mumia mó­wi­cie. Ha ha ha. A to dobre! Mumia.– Mumia mó­wi­cie. Ha, ha, ha! A to dobre! Mumia.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Łał, tyle osób przeczytało, tyle świetnych recenzji i tyleż samo chęci pomocy przy wyłapywaniu niedoskonałości. Jestem wam wszystkim wdzięczna, a teraz zrobię to bardziej szczegółowo:

 

Asylum: Nierówności, to takie moje określenie na wszystko co niedobre, czyli rzeczy do wyrównania. Znalazłaś kilka i od razu je zastosowałam. Bardzo za to dziękuję.

 

Bruce: Jak miło, że zrobiłaś mi łapankę. Uważam, że przeskanowanie opowiadania w celu wyłapania baboli to tytaniczna praca i jestem ci za to naprawdę wdzięczna. Wszystkie zastosowałam oprócz jednego:

 

W końcu nie codziennie ma się możliwość dotykania przedmiotów tak cennych. – ort. – razem?

 

 W oryginale napisałam niecodziennie razem i otrzymałam od Slimaka zagłady notkę:

 

W końcu niecodziennie ma się możliwość

Powinno być osobno: nie codziennie “rzadziej niż raz dziennie; rzadko”; niecodziennie “w niecodzienny sposób”, np. Profesor zachował się niecodziennie, tańcząc na krawędzi wanny.

 

Ale wszystkie pozostałe nieścisłości, Bruce, zlikwidowałam z radością w sercu i pieśnią na ustach. 

 

 

Koala75 – jak miło misiu, że nie tylko przeczytałeś, ale jeszcze się, misię czytało cisię. laugh

 

AP – ciekawa analiza profesora. Ja też myślę, że on ma potencjał. A naiwności… no cóż… skoro tak mówisz… Chociaż nie, wyznam prawdę. One są częścią mnie. 

 

 

 

 

 

Osobny komentarz należy się Regulatorzy za ogrom trudu włożony, żeby pomóc mi wygładzić wszystkie góry i doliny. Serdecznie dziękuję.

Zastosowałam 100 % wyłapanych błędów i 90 % sugestii. 

Nie chcę być jak ci niewdzięczni twórcy, którzy nie dość, że źle coś napiszą, to jeszcze pyszczą, że tak być musi. Ale jeśli mogę, to spróbuję obronic się przed dwiema sugestiami, z których nie skorzystałam.

Mumia, panie pierwszy sekretarzu a nie towarzyszu. W tamtych pskudnych czasach tylko towarzysze nazywali się nawzajem towarzyszami. Ludzie z zewnątrz (a nasz profesor nie tylko nie należy do partii, ale też jej szczerze nie znosi) mówili panie pierwszy sekretarzu i kiedy patrzę na mojego profesora, to on kiwa głową potakująco. 

Poprawiłam “z potarganą pończochą” na lepiej brzmiące “i podartych pończochach” ale zgubiła mi sie wizja Ewy z olbrzymią dziurą w jednej z pończoch. Więc po namyśle uznałam że ani moja poprzednia ani twoja sugestia, tylko ta trzecia najlepiej oddaje obraz Ewy. 

Za całą resztę pracy szczerze dziękuję, a także za nominację do biblioteki. Mam nadzieję, że ta nowa, poprawiona wersja będzie cieszyć oko czytelnika. 

Widzę, że korzystasz z podanych wskazówek i tekst wygląda już dużo lepiej, również w drugiej części. Miło mi, że moje uwagi mogą się na coś przydać, więc z przyjemnością dokończę przesiew redakcyjny.

może słowo wyklęty ma nieco inne znaczenie, ale moja mumia tak się właśnie nazywa: wyklęta mumia. Jakieś cztery tysiące lat temu książę został wyklęty i tak już zostało.

W porządku. Wydaje mi się, że po zmianach w pierwszym dialogu ta nazwa mumii jest bardziej naturalnie wprowadzona i nie powinna budzić wątpliwości.

świadomie nie wspomniałam wcześniej, że wszystkie trupy w objęciach mumii to kobiety. Niektóre wiadomości trzeba dozować

Mam tutaj drobne wrażenie nienaturalności, że raczej rozmówcy wspomnieliby o tym od razu, ale to Twoja decyzja autorska.

pozostawiłam raz powtórzenie. Z drugiej strony sarkofagu. Najpierw zmieniłam, potem uznałam, że poprawna wersja po prostu mi nie pasuje i postanowiłam zostawić tak, jak jest.

W porządku.

Nie ma czegoś takiego (przecinek?) jak klątwy, czary i inne gusła.

Widzę, że na razie nie wstawiłaś tego przecinka sugerowanego przez Bruce. Moim zdaniem jest dopuszczalny, ale raczej nie obowiązkowy.

 W oryginale napisałam niecodziennie razem i otrzymałam od Slimaka zagłady notkę:

To może dorzucę link do poradni PWN: https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/niecodzienna-pisownia;16267.html.

 

I teraz pełzniemy z dalszym przeglądem…

Rozklekotany san wysadził go na przystanku i miał do pokonania jeszcze spory kawałek do domu

Bruce ma rację, niezgodność podmiotu: to wygląda tak, jakby autobus miał jeszcze daleko do domu.

Zwłaszcza, że pogoda nie rozpieszczała.

“Zwłaszcza że” to spójnik zespolony i nie dzielimy go przecinkiem, nawet na początku zdania.

Kiedy był już prawie na samym przejeździe, zobaczył stojącą na nim młodą kobietę.

Patrz, masz dwa orzeczenia i jedno podlega drugiemu, więc przecinek jest na pewno potrzebny do wydzielenia zdania podrzędnego (okolicznikowego czasu).

trzymała twarz ukrytą w dłoniach jakby się modliła albo płakała.

Przecinek przed “jakby”, bo człon porównawczy ma orzeczenie (a nawet dwa).

skierowała do Janickiego zapłakaną twarz

Nie jest to duże uchybienie – a może nawet żadne, może tylko moje preferencje językowe – ale skierowała do Janickiego adres pochwalny, skierowała spojrzenie na Janickiego, skierowała twarz w stronę Janickiego / ku Janickiemu.

– Ależ oczywiście dziecko, każde życie warte jest tego, żeby je ratować.

Przecinek przed “dziecko”, bo to wołacz.

– Skoro tak bardzo tego pragniesz, to mogę ci pomóc.

Ponownie, jak widzisz, rozbieżne orzeczenia.

Nie wierzę oczywiście ani w klątwy, ani w mumie,

Spójnik ponowiony w obrębie struktury gramatycznej wymaga przecinka.

ale wierzę w cierpienie.

Ogonek.

Potrzebuje trochę litości a to mogę zaoferować.

Przecinek przed “a”, kiedy rozdziela zdania (współrzędne przeciwstawne). Nie postawilibyśmy natomiast przecinka przed “a” o funkcji łącznej (”między ciszą a ciszą”, “słoń a sprawa polska”).

Teraz zabieram cię do mojego domu,

Chyba bardziej naturalnie: do mnie, do domu.

żona ci pomoże a wieczorem przemycę cię do muzeum.

Jak poprzednio.

Poprosił tylko, żeby nie chwaliła się jego żonie ani swoją wiedzą na temat mumii, ani planami wieczornego z nią spotkania.

Widzę, że tutaj poprawnie postawiłaś przecinek przed powtórzonym “ani”, czyli chyba i tę regułę musiałaś już wcześniej znać lub chociaż intuicyjnie wyczuwać.

to nie była próba samobójcza tylko wypadek.

Przecinek przed “tylko”, które pełni tu funkcję przeciwstawną podobną do “a”.

Jak można się było spodziewać żona, widząc bladą dziewczynę

Jak można się było spodziewać to zdanie podrzędne, więc przecinek przed “żona”.

troskliwie zajęła się nią.

Chyba bardziej naturalny szyk na końcu zdania: troskliwie się nią zajęła. Raczej unika się kładzenia zaimków na koniec.

– Co ci mam przeczytać Tomciu?

Przecinek przed “Tomciu”, wołacz.

– Wczoraj wieczorem babcia zaczęła mi czytać Piękną i Bestię

Wyróżnić tytuł kursywą lub cudzysłowem.

uspakajającym

Spokój – uspokoić – uspokajać – uspokajającym.

Kazał jej posiedzieć w kanciapie na górze tak długo, aż po nią nie wróci.

Jak zwykle, rozbieżne orzeczenia wymagają przecinka. Mogłabyś potraktować “tak długo aż” jako spójnik zespolony i przenieść przecinek przed “tak”, byłoby to trochę… oryginalne, ale też poprawne.

Potem zszedł do sali, usiadł na krześle i czekał. Zgodnie z przewidywaniami mumia usiadła w sarkofagu, kiedy tylko wyjrzał księżyc.

Niezręczne powtórzenie.

lepsze rozeznanie w gustach kobiet z jego epoki.

Czy nie prościej: współczesnych kobiet?

Zaoferowałaś się, że pomożesz

“Zaoferowałaś” (bez “się”) albo “zaofiarowałaś się”.

pewnie wyłączą prąd, więc całą noc będziecie siedzieć po ciemku.

“Więc” prawie zawsze wymaga przecinka, ale najlepiej zauważyć te rozbieżne orzeczenia.

zawiązał jej oczy i posadził na krześle, i gestem wskazał

Przecinek przed powtórzonym spójnikiem, nawet przed “i”.

Kiedy nastawiał budzik na godzinę piątą rano, pomyślał, że nareszcie trochę odpocznie.

Przecinek przed “pomyślał” (znów przecież zdanie podrzędne okolicznikowe czasu).

Nie jestem do końca pewna, czy otruł tę żonę

Naprawdę duża część przecinków daje się sprowadzić do zasady rozbieżnych, nierównorzędnych lub przeciwstawnych orzeczeń.

wszem i wobec

Bardziej prawidłowo wszem wobec, bo to się wywodzi historycznie od frazy wszem w obec (wszystkim obecnym) i każdemu z osobna.

Kiedy Ewa już zasnęła, opowiedział o jej próbie samobójczej i że postanowił wzbudzić w niej chęć życia, jakąś pasję, i jak to udało mu się zaszczepić w dziewczynie zainteresowanie okazami muzealnymi.

Mniej czytelny przypadek niż poprzednio, ale to znów jest długie wyliczenie współrzędne i wymaga przecinka przed ponowionym “i”.

Po czym poszedł również spać, częściowo[-,] żeby uniknąć ewentualnych dodatkowych pytań.

Tutaj “częściowo żeby” jest stanowczo spójnikiem złożonym (czy też – “częściowo” dookreśla znaczenie spójnika), więc przecinek przenosimy przed “częściowo” (i skoro już tam jest z innych przyczyn, oczywiście nie stawiamy podwójnego). Alternatywnie można tak: Po czym poszedł również spać, częściowo po to, żeby

 – Niech go pan ratuje, błagam, on się zabije!

Zbędna spacja przed myślnikiem.

Postanowiłam zerwać opaskę, kiedy przestał mówić, i zobaczyłam pustą salę.

“Kiedy przestał mówić” stanowi wtrącone zdanie podrzędne, trzeba je obustronnie domknąć przecinkami. W formie, w której podałaś to zdanie, oznaczałoby przecież, że książę przestał mówić i zobaczyła pustą salę (z zawiązanymi oczami…) – i dopiero wtedy zerwała opaskę – to gorzej niż błąd, to nonsens! Właśnie takie niejednoznaczności są przyczyną, dla której interpunkcja nie jest wyłącznie kwestią estetyki słowa pisanego.

powiedzieć nawet, że wiem jak to jest, i że mogę mu pomóc.

Samo “że wiem i że mogę” przecinka nie wymaga, natomiast “jak to jest” to bardzo niewyraźne wtrącenie, które można wydzielić przecinkami albo obustronnie, albo wcale (więc nie tak jak teraz).

Dziewczyna, słysząc zbliżające się kroki profesora, ściągnęła opaskę i zerwała się z krzesła.

Doceniam, że udało Ci się usunąć prawie wszystkie błędy tego typu. Zresztą mam wrażenie, że cały ten fragment tekstu wyszedł Ci bardzo dobrze pod kątem językowym.

Idę na górę zadzwonić po pogotowie ratunkowe i na milicję a pani ma tu zostać.

Przecinek przed “a”.

Przecież ja cię właśnie pokochałam a ty…

Ponownie.

Jakie szczęście, że swoim zwyczajem szlochając, schowała twarz w dłoniach.

Nie wiem, jakie znaczenie zamierzyłaś – jeżeli szlochała swoim zwyczajem, to dobrze, a jeżeli schowała twarz swoim zwyczajem, to “szlochając” jest jednowyrazowym wtrąceniem i wymaga przecinków z obu stron.

Nie widziała światła i nie będzie mu zadawać pytań.

Światłu?? To “mu” jest zupełnie zbędne.

Dzięki, że próbowałaś.

To “dzięki” wydaje mi się zbyt potoczne jak na profesora we wczesnym PRL-u, ale pewności nie mam.

A ty, książę chcesz mnie nagrodzić

“Książę” jako wołacz wtrącony wydzielić przecinkami obustronnie.

otworzę skrytkę na oczach widzów i tak zyskam sławę i uznanie.

Zwrócę uwagę, że tutaj słusznie nie stawiasz przecinka przed drugim “i”, bo nie są one współrzędne, nie dzielą tego samego wyliczenia. Mogłabyś natomiast – choć nie jest to obligatoryjne – postawić przecinek przed “i tak”, traktując “zyskam sławę i uznanie” jako dopowiedzenie.

Profesor miał uczucie dja vu

Coś nie wyszło z tym déjà vu.

– Siadajcie, profesorze, siadajcie. – Tym razem ton głosu Gomułki zmienił się w jowialny. – No to mówicie…

Wkładasz pełne zdanie wewnątrz narracji dialogu, więc wszystko musi być domknięte kropkami. A jeżeli traktujemy to jako opis sposobu mówienia, interpretując ton głosu jako tak zwaną “czynność gębową”, to bez kropek, ale z kolei “tym razem” i “no to” od małych liter.

Jak widać zgniły imperializm jakoś nie wykorzystał swojej szansy

Przecinek po “jak widać” (https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/przecinek-przed-jak-widac;16380.html).

nasi obywatele ciężko pracują a nie obijają się

Przecinek przed “a”.

– Jak to kto? Mumia, panie pierwszy sekretarzu! – odpowiedział profesor i nagle zbladł, kiedy zrozumiał, że właśnie obraził pierwszego po Bogu.

Regulatorka proponowała zmienić na “towarzyszu”. Ja bym nie nalegał, bo ten niefortunny zwrot “panie” właśnie jeszcze pogarsza obrazę, a mógł się niechcący przydarzyć przedwojennemu profesorowi. Zastanawiam się natomiast, czy określenie “pierwszy po Bogu” jest adekwatne dla głowy państwa o ideologii ateistycznej.

– Mumia mówicie.

Wymaga przecinka, bo to skrócona forma zdania “mówicie, że to mumia”.

 

Mimo wszystko było z tym sporo więcej pracy, niż przypuszczałem. Nie wątpię jednak, że wprowadzisz zalecone poprawki i postarasz się skorzystać na przyszłość. Ze względu na pomysł i jakość fabuły chętnie więc klikam do Biblioteki. Powodzenia!

Wszystko jasne, i ja dziękuję oraz pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

…żeby pomóc mi wy­gła­dzić wszyst­kie góry i do­li­ny.

Nova, bardzo dziękuję za uznanie i niezmiernie mi miło, że mogłam się przydać, ale obawiam się, że wszystkich gór i dolin nie wygładziłam, bo takie niwelowanie terenu podczas jednego czytania, w moim przypadku, chyba już nie jest możliwe.

 

…spró­bu­ję obro­nic się przed dwie­ma su­ge­stia­mi, z któ­rych nie sko­rzy­sta­łam.

Ależ miałaś do tego prawo! Wszystkie moje uwagi, wyjąwszy ewidentne błędy, to tylko sugestie i propozycje, i wyłącznie od Ciebie zależy, czy zechcesz z nich skorzystać. To przecież Twoje opowiadanie i wyłącznie Ty decydujesz, jakimi słowami będzie napisane, więc jest dla mnie całkiem zrozumiałe, że wolisz pozostać przy własnych sformułowaniach.

Tak więc podzielam Twoje zdanie co do „pana” w tytule – mnie również „towarzysz” nie przeszedłby przez gardło, dlatego w pełni rozumiem profesora Janickiego – jego też musiało to okrutnie mierzić.

Rozumiem też, że miałaś określoną wizję zdesperowanej Ewy zabranej z torów, więc taką pokazałaś w opowiadaniu.

 

Jestem pewna, że Twoje przyszłe opowiadania będą równie interesujące i coraz lepiej napisane.

Powodzenia w dalszej pracy twórczej!

Teraz biegnę do klikarni. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nova, napisałaś fajne, przygodowe opowiadanie. Założyłem, że w ramach konwencji, aby się dobrze, rozrywkowo czytało, pewne kwestie potraktowałaś z pewną lekkością i nie przejmowałaś się, że czasami zbytnio upraszczasz. Zrozumiałem, że zrobiłaś to świadomie, dla dobra tekstu. Powtórzę, zgodnie z przyjętą konwencją.

Opowiadanie osadzone jest w czasach gomułkowskich, co już samo w sobie, jest pewną wartością. Skoro tak, to aby oddać ducha czasów, w krótkiej wypowiedzi pierwszego sekretarza muszą obowiązkowo paść słowa o zgniłym kapitalizmie. Profesor ma problem z kochliwą mumią, więc szczęśliwym zbiegiem okoliczności spotyka dziewczynę, której ratuje życie, a ta w konsekwencji godzi się uczestniczyć w jego intrydze. Przyprowadza młodą dziewczynę do domu, wciska żonie jakieś wyjaśnienie, a ta szybko je łyka. Po przeprowadzeniu udanej operacji mumia pomaga archeologowi, a ten zyskuje sławę i uznanie na całym świecie z powodu odnalezienia kamieni w skrytce, której nikt wcześniej nie odkrył.

 

A bycie naiwnym, to dobra rzecz.

Hej Nova!

 

Czytało się przyjemnie. Tekst nie trzyma się bardzo szczegółowo realizmu (z którym sam mam sporo problemów i lubię czasem od niego odpocząć) i skupia raczej na opowiedzeniu historii.

Na początku mamy kilka wydarzeń wprowadzających niezbędne informacje i postacie – dowiadujemy się o mumii, o profesorze, jego żonie. Pierwszą rozmowę z mumią oraz spotkanie dziewczyny również traktuję jako wprowadzenie, więc nie doszukuję się tu szczególnej logiki – rozkładasz klocki, z których za chwilę będziesz budować.

 

Sama konstrukcja za to jest według mnie całkowicie spójna. Od tego momentu, nawet jeśli niektóre wydarzenia są trochę dziwne, dajesz czytelnikowi do zrozumienia, że dla bohaterów też takie były i jakoś udało się je załagodzić (np. drugi powrót z dziewczyną do domu).

Fabuła nie jest też przewidywalna. Na początku widzimy mumię potrzebującą dziewczyny, dziewczyna się znajduje, już chciałoby się połączyć kropki w linii prostej, a tu nie, trzeba się bardziej postarać ;) Mimo całego zamieszania i wszystkich perypetii wszystkie wątki dochodzą do szczęśliwego zakończenia, które ładnie współgra z problemem postawionym przed bohaterem na starcie, ale nie jest też domyślną opcją, której można by się spodziewać.

 

Widzę, że tekst został językowo przeorany wzdłuż i wszerz, także kilka nieścisłości, które rzuciły mi się w oczy, zostały już wyłapane.

 

Tutaj powiem coś kontrowersyjnego i radę należy traktować ostrożnie. Osobiście uważam, że już w miarę radzę sobie z interpunkcją, ale na początku temat był dla mnie STRASZNIE nieintuicyjny. I wprawdzie można próbować pamiętać o regułach, sprawdzać wszystkie wyjątki w słowniku (co na pewnym etapie i tak trzeba będzie zrobić, jeśli faktycznie chce się zrozumieć, o co chodzi), ale jest to bardzo trudny i karkołomny sposób nauki. Na starcie bardzo pomogło mi internetowe narzędzie ortograf.pl. Na portalu odbyła się już kiedyś dyskusja o prawnych aspektach jego wykorzystania w publikowanych tekstach, ale z tego, co z niej zrozumiałem, problemów albo nie ma, albo wystarczy napisać w przedmowie, że się z narzędzia skorzystało.

Oczywiście strona nie jest perfekcyjna i nie wyłapuje wielu błędów, ale co do zasady radzi sobie całkiem nieźle. Jej największym plusem jest to, że gdy pisze się jakikolwiek tekst – nawet szorta do szuflady, którego nie będzie się nigdzie publikować – można wrzucić i sprawdzić błędy. W ten sposób mamy może mniej jakościową, ale ciągłą i natychmiastową łapankę, przez co nauka jest dużo szybsza i mniej bolesna dla otoczenia. Przede wszystkim pomaga w przypadku, gdy mamy problem nie tyle ze zrozumieniem reguł, ile z pamiętaniem o ich stosowaniu.

 

Klikam i pozdrawiam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Ślimaku Zagłady. Toż to czary!

I tylko nie wiem, czy to ja jestem większą czarodziejką, bo potrafiłam wyczarować pięć tysięcy błędów, czy ty jesteś większym, jak to mówią, cudotwórcą, bo wszystkie je wypatrzyłeś. laugh

(Aż 6 przecinków i wtrącenie – ha! Nauka nie idzie w las.)

Oczywiście wprowadziłam 100 % błędów, ale nie ze wszystkimi sugestiami się zgodziłam. Kilkakrotnie zasugerowałeś, że jakaś wersja brzmi lepiej. Ale kiedy po zmianie nie zabrzmiało mi lepiej, zostałam przy swojej wersji. Może mniej idealna, ale to właśnie stanowi o niepowtarzalnym charakterze twórcy, prawda?

Jeszcze raz dziękuję za czas i energię, jakie poświęciłeś na redakcję tego opowiadania. 

 

 

regulatorzy – dzięki za zmotywowanie i kliczka

 

AP – wszyscy dostrzegają pewną nierealność zachowania żony profesora. Ale on jest tak dobrym człowiekiem, że zawsze znosi do domu ptaszki ze złamaną nóżką, głodnego studenta czy niedoszłą samobójczynię. Żona o tym doskonale wie, więc nie ma powodów do zazdrości. Może dodam to zdanie do opowiadania, żeby kolejni czytelnicy nie mieli również wątpliwości i przestali krzywo patrzeć na panię Gertrudę. 

 

Ostam – cieszę się najbardziej z twojego określenia, że fabuła mojego opowiadania nie jest przewidywalna. Uważam to za jeden z większych komplementów. Dzięki.

Kontrowersyjny wątek obiecuję dogłębnie przemyśleć. 

Zabawne, pisząc słowo dogłębnie w pośpiechu zgybiłam ł, przeczytałam i przestraszyłam się, że narobię słownego ambarasu. Jak to dobrze, że ten tekst można edytować. wink

I tylko nie wiem, czy to ja jestem większą czarodziejką, bo potrafiłam wyczarować pięć tysięcy błędów, czy ty jesteś większym, jak to mówią, cudotwórcą, bo wszystkie je wypatrzyłeś. laugh

(Aż 6 przecinków i wtrącenie – ha! Nauka nie idzie w las.)

Zdecydowanie nie idzie – wszystkie wstawiłaś znakomicie!

Ale kiedy po zmianie nie zabrzmiało mi lepiej, zostałam przy swojej wersji. Może mniej idealna, ale to właśnie stanowi o niepowtarzalnym charakterze twórcy, prawda?

Naturalnie, trzeba pracować nad własną stylistyką, a utwory “silnie naznaczone piętnem indywidualności twórczej” czyta się nieraz z dużą przyjemnością. Dlatego też staram się możliwie wyraźnie pisać, gdzie widzę typowy, książkowy błąd, a gdzie tylko odzywa się moje wyczucie czy preferencje estetyczne. Zresztą na pewno nie uważam swojej wersji za idealną, a kiedy ktoś przyjmuje wszystkie moje uwagi bez zastrzeżeń, czasem potem miewam przykre wrażenie, że tekst przez to traci na oryginalności.

Bardzo prosze, Nova. PSNP. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ten zerwał się z krzesła i oboje podeszli do ogromnych dębowych drzwi. Sekretarka zapukała. Rozległo się głośne „Wejść”. Otwarła drzwi, wpuszczając gościa przed sobą. Położyła skoroszyt na mahoniowym biurku pierwszego sekretarza i bez słowa wyszła, cicho zamykając za sobą drzwi.

 

Profesor Janicki stanął obok krzesła niepewny, czy może na nim usiąść.

Siadajcie, obywatelu! – rozległ się stanowczy głos zza biurka.

Janicki natychmiast usiadł. Na usta cisnęły mu się pytania, ale nie ośmielił się odezwać. Nie do Władysława Gomułki. Siedział bez słowa, obserwując jak pierwszy sekretarz czyta jakiś dokument.

Powtórzenia.

 

A wy, towarzyszu, zwłaszcza wy, powinniście to wiedzieć. Dlatego jesteście za tę mumię odpowiedzialny osobiście.

Brak konsekwencji? Czy nie powinno być jednak “odpowiedzialni”?

 

– Naprawdę musisz przez cztery tygodnie pracować na nocną zmianę? Jak jakiś cieć? Oni nie mają dla ciebie za grosz szacunku.

Hmm… Tutaj ktoś z większą wiedzą mógłby się wypowiedzieć, ale tytuł profesora jest nadawany przez prezydenta, więc spłata (a może posługa) dla narodu jest jak najbardziej w punkt i zarzut żony nie ma dla mnie sensu… Nie w czasach Gomułki…

 

A jednak(+,) jeśli (+cię) nie upilnuję cię, człowiek wysoko postawiony zabije mnie za niewykonanie polecenia.

Następnego rana wracał do domu

rana → pwn ranka?

 

Budziło się w niej teraz kolejne uczucie, wściekłość.

Może: Budziła się w niej wściekłość?

 

Ramiona jej opadły i wpatrzyła się w ziemię, na której siedziała.

wpatrywała? lub jej wzrok utkwił w ziemi?

 

Nie wierzę oczywiście ani w klątwy, ani w mumie, ale wierzę w cierpienie.

Wiara w mumie mnie zastanawia. Może “Nie wierzę w klątwy, a tym bardziej w przeklęte mumie”?

 

Powoływał się przy tym na swój autorytet uczonego i na lepsze rozeznanie w gustach kobiet z jego epoki.

Może ze swojej epoki?

 

To wszystko luźne sugestie, bo w tych miejscach się zatrzymałam. Powtórzeń masz w tekście dużo i słowo “mumia” mnie kuło w oczy, co myślę, że łatwo można poprawić, bo występuje baardzo gęsto.

Fabuła mi się podobała i miałaś ciekawy pomysł na klątwę. W trakcie czytania zrozumiałam, co miałaś na myśli, pisząc o przymrużeniu oka, bo profesor taki prawy i sprawiedliwy nagle zdecydował się poświęcić nieszczęśliwą niedoszłą samobójczynię i ona też wyskoczyła z konopi z tym aktorem czy celebrytą… Jednak, gdy podąża się dalej za historią, to wszystko do siebie się klei, bo spójnie przedstawiasz to, co dla historii ważne, traktując zdawkowo lub całkiem pomijając to, co dla tekstu niekorzystne. To ważne i zrobiłaś to całkiem nieźle! Podobało mi się :D

Nova, dzięki za odpowiedź. :-)) Podejrzewałam, że o to chodzi Ci przy tych nierównościach, ale nie byłam pewna. Twoje opko mi się podobało, jest dobrze poprowadzone i właściwymi słowami zapisane. Nie drążyłabym. Czy ludzie nie mogą po prostu odbierać, czy zawsze trzeba sięgać po narzędzia kwantyfikujące i zliczające użycie zdań. Skrytykujcie “I have a dream” Luthera Kinga. 

Ostatnio już niczego nie jestem pewna, tzn. na swój użytek – tak! Większość mnie przeraża, bo znamionuje brak niezależnego namysłu i zwykłej radości z czytania. Opiniotwórcze narracje zaczynają tracić znaczenie.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

M.G Zanadra. Dzięki, że wpadłaś i też cos znalazłaś. Muszę kiedyś zrobić opowiadanie SF o nieskończoności przecinków. A poważnie to część twoich zatrzeżeń okazała się bardzo trafna, bo powtórzenia to moj zmora. Pozbyłam się paru mumii, ale sporo zostawiłam, zwłaszcza tam, gdzie wymagała tego fabuła. Rozwiązałam także problem wieloktotnego siedzenia profesora :-) 

Jeśli chodzi o wypowiedź Gomułki, to on skończył szkołę Leninowską, więc nie miał tak dobrego słownictwa jak nasz profesor. Niedoskonałość jego wypowiedzi pozostawiłam niezmienioną. :-)

Fajnie, że opko się spodobało. Miałam na początku sporo dodatkowych wątków, ale pokasowałam je, inaczej opowiadanie miałoby dwa razy więcej znaków, zresztą lekko zaczęło się rozłazić.

Asylum – masz rację. niedawno wpadła mi w ręce fantastyka z lat siedemdziesiątych. Zaczęłam czytać i przeraziło mnie, że dostrzegam błędy. Odłożyłam książkę, zrobiłam sobie długą, odświeżającą kąpiel i wtedy dopiero wróciłam do lektury. A kiedy wkręciłam się w treść – już żadnych błędów więcej nie zobaczyłam. 

 

heart

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Chwilę mnie nie było i po powrocie z przyjemnością stwierdzam, że tekst, który po raz pierwszy widziałem w becie nie tylko trafił do biblioteki, ale też został należycie dopieszczony.

Brawa dla autorki – i dla jakże mocno zaangażowanych komentujących.

Miło było ten tekst ponownie przeczytać.

entropia nigdy nie maleje

Bardzo fajny pomysł na klątwę, a osadzenie go w czasach PRL-u dodało mu smaczku. Niektóre wydarzenia trochę na granicy wiarygodności, ale imo jej nie przekraczają. Czytało się przyjemnie, uśmiechnęło mi się w paru miejscach. Generalnie całkiem udany tekst.

Trochę się jednak czepnę. Prawie wszyscy coś w tej historii zyskali. Profesor sławę i możliwość wyjazdu, mumia uwolniła się spod klątwy, ba, nawet Gomułka udowodnił wyższość racjonalnego, socjalistycznego myślenia nad tym zgniłozachodnim ;) Tylko co z dziewczyną? Ona jedna nie dostała żadnej nagrody, wręcz przeciwnie, pozostała z poczuciem, że zawiodła człowieka w potrzebie. Trochę ją obaj panowie wykorzystali i porzucili, a to sprawia, że nie potrafię ich tak do końca polubić.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Dziewczyna zyskała życie. Dzięki profesorowi. (jak tu go nie lubić?) A dzięki mumii/Markowi uwierzyła, że jest nadal zdolna do miłości. (też więc się na coś przydał). Poszła do domu, popłakała sobie, a potem kupiła nowe pończochy i zawojowała świat. :-)

 

 Profesor Janicki ocknął się z zamyślenia. Siedział na niewygodnym krześle już ponad godzinę i zdążył zrobić w myślach rachunek sumienia

Rym, niezbyt przeszkadzający, ale żeby nie było, że odpuszczam ;)

 spojrzała na profesora, jakby z ponagleniem

Jakby nagląco.

 obserwując jak

Obserwując, jak.

 pierwszy sekretarz czyta jakiś dokument. Ten dopiero po paru minutach spojrzał na gościa

Pytanie za jedną gumę "Donald" – dlaczego dokument patrzy na gościa?

 prezydent Egiptu Naser

Chciałam napisać, że to się pisze przez dwa "s", ale Internety podają obie wersje. At, zagwozdka.

 trwała cztery tygodnie

W zasadzie po polsku zwykle piszemy "miesiąc".

 żadna imperialna gazeta

A nie imperialistyczna aby?

jesteście za tę mumię odpowiedzialny

Raczej "odpowiedzialni", chociaż nie znam stylu Gomułki na tyle dobrze, żeby mieć pewność.

 oj wysoki

Oj, wysoki.

 nawet ja muszę spać

Nawet? XD

***

Uwaga techniczna – separatory dobrze jest wyśrodkować. To ładniej wygląda.

 Oni nie mają dla ciebie za grosz szacunku.

W zasadzie, to "do ciebie", ale brzmi to tak miło…

 Ależ duszko

Ależ, duszko.

 Sam mówiłeś, że w Paryżu, Brukseli, Amsterdamie i w paru innych europejskich stolicach zdarzały się niewyjaśnione morderstwa i zawsze zamieszana w nie była wyklęta mumia.

Troszeczkę infodumpowe, ale nieprzesadnie.

 Pewnie wykorzystali legendę, że książę Naar zakochał się w ubogiej dziewczynie z ludu i chcąc uczynić ją swoją jedyną żoną, otruł poprzednią, za co został skazany na śmierć i przeklęty

A to już trochę bardziej infodumpowe. Postaw przecinek przed "chcąc uczynić ją swoją jedyną żoną", to wtrącenie.

 Te noce to będzie dla mnie święto, bo będę mógł wzbogacić moją wiedzę o kolejne doświadczenie.

Mało naturalna wypowiedź.

 kolory tak świeże jakby zostały wykonane sto lat temu

Kolory tak świeże, jakby położono je sto lat temu, Nie wykonuje się koloru.

 Janicki po przeczytaniu, skopiowaniu i zrobieniu notatek z jednej ze stron, właśnie zabierał się

Wtrącenie: Janicki, po przeczytaniu, skopiowaniu i zrobieniu notatek z jednej ze stron, właśnie zabierał się. Nie jestem też pewna całej konstrukcji, ale nie wiem, jak ją poprawić.

 miał na wykonanie swoich badań jeszcze prawie trzy tygodnie

Badań też lepiej nie wykonywać: miał na badania jeszcze prawie trzy tygodnie.

 Niestety awaria prądu, kolejna już w tym tygodniu, skutecznie przerwała profesorowi pracę

Niestety, awaria prądu, kolejna w tym tygodniu, skutecznie przerwała mu pracę.

 zaczął przecierać nią okulary

Lepiej: zaczął nią przecierać okulary.

 Profesor nie zareagował z oczywistego powodu.

Zapewniasz. Nie ma powodu tego tłumaczyć.

 sparaliżował go na tyle skutecznie, że nie był w stanie się ruszyć

To właśnie oznacza "sparaliżował".

 Dzięki temu miał okazję, aby wysłuchać żałosnej skargi mumii.

Dzięki temu miał okazję wysłuchać żałosnej skargi mumii. Hmmm… https://www.youtube.com/watch?v=uvES4RWJDrw ? :D

 Okazało się, że parę szczegółów nie zgadzało się z ogólnie znaną legendą.

Mmm, zaraz, zaraz, ale po pierwsze, legendę mocno streściłaś, a po drugie – nie lepiej by było w tej chwili oddać głos mumii? Bo takie streszczenie wyrywa czytelnika z rytmu.

 pozostanie nieruchomy na kolejny rok

Przez kolejny rok.

 – Ty mówisz po polsku?

O, właśnie – kiedy streszczasz, jak wyżej, to mumia może mówić i po marsjańsku – narrator (a zapewne i profesor) rozumie wszystko. Ale gdybyś pozwoliła mumii lamentować, pytanie byłoby zasadne.

 Ta klątwa jest okrutna nie tylko dla mnie

Hmm.

nie próbowałem nawet zbliżyć

Zbliżać.

 tam różnorodność kobiet jest największa

…? I co to właściwie ma do rzeczy?

 O panie

O, panie.

 A jednak, jeśli cię nie upilnuję, człowiek wysoko postawiony zabije mnie za niewykonanie polecenia.

Po pierwsze, dlaczego "jednak"? Po drugie – to nie księcia wina.

 Oto jak bardzo

Oto, jak bardzo.

 cieszył na poznanie wyklętej mumii

Mmm, on przewidywał, że mumia do niego zagada?

 Profesor miał do pokonania jeszcze spory kawałek do domu

"Do domu" niepotrzebnie powtórzone.

 trzymała twarz ukrytą w dłoniach

Lepiej: kryła twarz w dłoniach. Hmm. Podejrzany zbieg okoliczności…

 Budziło się w niej teraz kolejne uczucie, wściekłość.

Trochę z sufitu to zdanie.

 wpatrywała się w ziemię, na której siedziała.

Wpatrywała się w ziemię. Wiemy, gdzie siedziała. Dialog trochę melodramatyczny.

 W przypływie emocji opowiedział jej swoje pokręcone losy.

Streszczasz, co psuje zawieszenie niewiary. Zerknij tu: https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/30787 i spróbuj zrobić ćwiczenie.

 bladą dziewczynę w poplamionym ziemią prochowcu i olbrzymią dziurą w jednej z pończoch

Bladą dziewczynę w poplamionym ziemią prochowcu i z olbrzymią dziurą w pończosze.

 Kazał jej posiedzieć w kanciapie na górze tak długo, aż po nią nie wróci.

Kazał jej siedzieć w kanciapie na górze, aż po nią wróci.

 Profesor tym razem zaczął mówić pierwszy. Poprosił, żeby władca dla odmiany posłuchał jego rad.

Streszczenie. Nie mówię, że koniecznie musisz tu dawać dialog, ale zastanów się nad tym.

 nie zmieniać jej sposobu myślenia

A jak miałby zmienić jej sposób myślenia?

 profesor wrócił do kanciapy, zaprowadził dziewczynę do głównej sali

Albo: profesor wrócił do kanciapy i zaprowadził dziewczynę do głównej sali; albo: profesor wrócił do kanciapy, żeby zaprowadzić dziewczynę do głównej sali.

 muszę ci powiedzieć, że jest mały problem

Dość nowocześnie to brzmi, nie wiem, czy wtedy się tak mówiło.

 gestem wskazał, że Naar może zacząć mówić

Hmmm.

 Profesor zastał ich oboje w trakcie ożywionej rozmowy.

"Oboje" zupełnie zbędne.

 Zmusił, bo ta wcale nie chciała jeść.

Zmusił, bo wcale nie chciała jeść. "Ta" bardzo rzadko jest potrzebne.

 Od razu widać było

Od razu było widać. Szyk przestawny zwraca na siebie uwagę.

 ulotniły się z jej głowy

Ulotniły jej się z głowy.

 rumieńce na twarzy ogłaszały wszem i wobec powrót do normalności

Eeech, gdyby to było takie proste… Zdanie troszkę, hmm. Dziwne.

 wymyśleć jakiś rozsądny powód, dla którego miała wrócić z nim do domu po raz kolejny

Wymyśleć jakiś rozsądny powód, żeby znów zabrać ją do domu. Ale właściwie dlaczego miałby jej nie ufać? Są umówieni, Ewa raczej entuzjastycznie podchodzi do nowego celu w życiu, a chociaż choroby psychiczne tak nie wyglądają w rzeczywistości, w opowiadaniu mogą. Byle konsekwentnie. Potrzebujesz do czegoś żony profesora?

 Po czym poszedł również spać, częściowo żeby uniknąć ewentualnych dodatkowych pytań.

Potem sam poszedł spać, częściowo po to, żeby uniknąć dodatkowych pytań.

 Na górze czekała Ewa, a na dole trwał instruktaż.

Przecież mumia już wie, co i jak?

 No właśnie nie wiem

No, właśnie nie wiem.

 Postanowiłam zerwać opaskę

"Postanowiłam" implikuje dłuższy namysł, a ona po prostu zerwała tę opaskę spontanicznie, tak? Czy nie?

 Nic dziwnego, że uciekł, kiedy zobaczył, że nie dotrzymałaś słowa i zdjęłaś opaskę.

Mhm, współczesne dziewczyny widziały parę horrorów :D

 zostawiając

Pozostawiając.

 Zgodnie z planem mumia zjawiła się tam minutę później.

Zaaraz, to oni z góry zaplanowali, że Ewa zdejmie opaskę?

 No co pani robi?

No, co pani robi?

 Jakie szczęście, że swoim zwyczajem, szlochając, schowała twarz w dłoniach

Jakie szczęście, że szlochając, schowała twarz w dłoniach. Nie musisz mi tego przypominać, pamiętam. Zaufaj czytelnikowi.

 Dostrzegł snop światła zza witraży

Snop światła? https://sjp.pwn.pl/korpus/szukaj/snop%20%C5%9Bwiat%C5%82a

 Starałaś się jak mogłaś

Starałaś się, jak mogłaś.

 Sama widzisz, ile przykrości i bólu wywołuje śmierć człowieka, mam nadzieję, że skutecznie cię to odstraszy od dalszych prób.

Hmmm, smrodek dydaktyczny trochę niezręczny ze strony profesora. Nic w tym złego, ale wyciągnęłabym konsekwencje (chociaż jak dotąd opowiadanie jest raczej z tych słodkich).

 Niestety nic tam nie było.

Niestety, niczego tam nie było.

 bo co jak co,

A co to tu robi? To jest wyrażenie zupełnie z innego rejestru.

 powiedział profesor poważnie

Ciutkę aliteracyjne.

 przenieść się w krainę Ozyrysa

Przenieść się do krainy Ozyrysa.

dopiero kiedy

 Dopiero, kiedy.

 Inaczej miałbym niezałatwioną sprawę i nie zaznałbym spokoju. Bierz te klejnoty.

Mmm, czy tak wyraża się książę?

 po jednym z każdego rodzaju

Mmmm, to znaczy? Bo tych rodzajów jest sporo, i nie wszystkie były już znane i cenione w starożytności.

 Po pierwsze mam swoje zasady, a po drugie za wyniesienie klejnotów grozi kara śmierci

Po pierwsze, mam swoje zasady, a po drugie, za wyniesienie klejnotów grozi kara śmierci. (I czego partia nie wie, tego jej nie żal, choć spieniężyć te klejnoty byłoby pewnie trudno.)

 chcesz mnie nagrodzić a nie zabić

Chcesz mnie nagrodzić, a nie zabić.

 – A niech to Set, to co robimy?

To trochę śmiesznie wyszło :)

 dokładnie tak samo głośno jak miesiąc temu

Dokładnie tak samo głośno, jak miesiąc temu.

 ton głosu Gomułki zmienił się w jowialny

Stał się jowialny. "Jowialny" to przymiotnik, nie rzeczownik.

 No to mówicie

No, to mówicie.

 zgniły imperializm jakoś nie wykorzystał swojej szansy, kiedy gościli mumię

To nie jest gramatyczne, ale zważywszy na to, kto mówi, może być celowe.

 muzeum w Kairze wystosowało jakąś nagrodę

Wystosować można apel, a nagrodę tylko wyznaczyć.

 Pamiętajcie, profesorze, nagroda was nie ominie. Będą bony, może już niedługo

Jakie bony znowu? Do Peweksu? XD

 Jak to kto?

Jak to, kto?

 pierwszego po Bogu.

Pierwszy po Bogu jest kapitan statku, nie przesadzajmy :P

 

No, chyba trochę przesadziłaś z tym krygowaniem się :)

Sporo streszczasz. Fabuła jest rozkosznie młodzieńcza – nieszczególnie przemyślana w warstwie konstrukcyjnej, za to pełna idealizmu, a dialogi mało naturalne, ale wszystkiego się nauczysz. Słowa raczej Ci nie umykają, może z wyjątkiem zaimków, jest też parę niepotrzebnych powtórzeń (widzę, że ortografię i interpunkcję poprawił już Ślimak).

Ogólnie – jak na początki pisania, jest całkiem, całkiem. Tylko żebyś mi nie spoczęła na laurach! Pamiętaj, że świat jest siecią konsekwencji różnych zdarzeń, że bohaterowie nie muszą się we wszystkim zgadzać i powinni mieć swoje widzimisię oraz nie dowierzać sobie nawzajem, a każdy element świata może spełniać wiele funkcji. I że wszelkie paralele są nieocenione. I nie ma nic nudniejszego od faceta, któremu wszystko przychodzi bez trudu. A research zawsze się przyda, jak nie teraz, to kiedyś (i świetnie się nadaje do pozorowania pracy ;D). No, i – pokazuj. Dużo więcej pokazuj, bo ten kawałek dałoby się spokojnie rozbudować z korzyścią dla niego.

Pisz dalej!

 Ustalmy najpierw, że Mikołaj Gomółka

Mikołaj Gomółka miał zatem ortograficznie poprawne nazwisko ^^ bo "gomółka" to półokrągła bryłka (sera albo szkła), w przeciwieństwie do pierwszego sekretarza XD A serio – uważaj na takie rzeczy, kiedy korzystasz z autokorekty.

 Zasadniczo “wyklęty” jest ze społeczności, a przez siłę wyższą “przeklęty”, ale to drobiazg.

Prawda.

 Trudno o taryfę ulgową ze względu na to, że jednego autora więcej czasu kosztuje osiągnięcie poprawności interpunkcyjnej, a innego na przykład zastanowienie się nad życiem wewnętrznym bohatera.

 świadomie nie wspomniałam wcześniej, że wszystkie trupy w obięciach mumii to kobiety. Niektóre wiadomości trzeba dozować

Tak, ale prawidłowe dozowanie to też jest sztuka ^^

 W końcu nie codziennie ma się możliwość dotykania przedmiotów tak cennych. – ort. – razem?

Nie, nie razem – Ślimak ma rację.

 Ludzie z zewnątrz (a nasz profesor nie tylko nie należy do partii, ale też jej szczerze nie znosi) mówili panie pierwszy sekretarzu i kiedy patrzę na mojego profesora, to on kiwa głową potakująco.

Ale z drugiej strony – boi się pierwszego sekretarza. Hmm.

 Zastanawiam się natomiast, czy określenie “pierwszy po Bogu” jest adekwatne dla głowy państwa o ideologii ateistycznej.

Mmm, mnie też dziwnie to brzmi.

 takie niwelowanie terenu podczas jednego czytania, w moim przypadku, chyba już nie jest możliwe.

W niczyim nie jest. Toż to trzeba by być Thotem – Hermesem :)

 A bycie naiwnym, to dobra rzecz.

Zależy, kiedy ;)

 dajesz czytelnikowi do zrozumienia, że dla bohaterów też takie były i jakoś udało się je załagodzić (np. drugi powrót z dziewczyną do domu).

Mmm, ale ciut za łatwo. Następnym razem będzie więcej komplikacji ;) bo kłopoty są ciekawe.

Ale on jest tak dobrym człowiekiem, że zawsze znosi do domu ptaszki ze złamaną nóżką, głodnego studenta czy niedoszłą samobójczynię. Żona o tym doskonale wie, więc nie ma powodów do zazdrości.

Naturalnie – ale my nie wiemy. Dodanie wzmianki o tym to bardzo dobry pomysł – zbuduje charakterystykę postaci, nie tylko profesora, ale i żony.

 Tutaj ktoś z większą wiedzą mógłby się wypowiedzieć, ale tytuł profesora jest nadawany przez prezydenta, więc spłata (a może posługa) dla narodu jest jak najbardziej w punkt i zarzut żony nie ma dla mnie sensu…

Ale nie jest nadawany za jaja i masło, tylko za pracę. I to nie taką niewykwalifikowaną. Poza tym – mówi tutaj żona profesora, która jak najbardziej może uważać, że oddelegowywanie jej męża do zadań ciecia jest niegodne.

 Poszła do domu, popłakała sobie, a potem kupiła nowe pończochy i zawojowała świat. :-)

Eeech, chciałoby się takiego świata :D

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

 Tutaj ktoś z większą wiedzą mógłby się wypowiedzieć, ale tytuł profesora jest nadawany przez prezydenta, więc spłata (a może posługa) dla narodu jest jak najbardziej w punkt i zarzut żony nie ma dla mnie sensu…

Ale nie jest nadawany za jaja i masło, tylko za pracę. I to nie taką niewykwalifikowaną. Poza tym – mówi tutaj żona profesora, która jak najbardziej może uważać, że oddelegowywanie jej męża do zadań ciecia jest niegodne.

Moje wyobrażenie o tych czasach wygląda tak. Uzyskać tytuł profesora (nawet dzisiaj) to wielkie osiągnięcie, o którym raczej by nie zapomniano. Profesorowie nie mogli żyć beztrosko, więc jak bardzo oderwana od rzeczywistości musiałaby być żona jednego z nich? Brak szacunku/godności to najmniejsze zmartwienie, moim zdaniem, pasowałoby bardziej: Czego oni od ciebie chcą? I jakie konsekwencje będzie mieć to wszystko? → Być może źle rozumuję, dopuszczam taką możliwość.

Witaj Tarnino, miło, że odwiedziłaś moje opko i rozkręciaś je na śrubki. :-)

Przede mną teraz długa noc ale co mi tam, poprawianie swoich własnych niedoskonałości to najlepszy sposób na osiągnięcie perfekcjonizmu. (sama to wymyśliłam smiley)

Dzięki również za miłe słowa. Obiecuję nie osiadać na laurach. 

mam też pytanie techniczne:

w zwrotach typu: O panie albo oj duszko sugerujesz przecinek. Ale to robi przerwę w mówieniu. Nikt nie mówi: o – panie. Ten przecinek naprawdę musi być czy jest tylko zalecany? 

i drugie pytanko. Jeśli zdanie potencjalnie mniej poprawne dużo bardziej mi się podoba, np:

 spojrzała na profesora, jakby z ponagleniem. 

w mojej wyobraźni tak to widzę. Nagląco brzmi inaczej. Może lepiej, ale ja wolałabym zostawić moje nieidealne z ponagleniem. Dla mnie to są dwa rożne spojrzenia. 

M.G.Zanadra:  a ja dopuszczam możliwość, że obie mamy rację. Żona profesora z pewnością martwi się o męża i zapewne nieco później powiedziała do niego zdanie, które przytoczyłaś. 

moim zdaniem, pasowałoby bardziej: Czego oni od ciebie chcą? I jakie konsekwencje będzie mieć to wszystko?

Aaaa, to, to tak. Twoją uwagę zrozumiałam chyba opacznie…

miło, że odwiedziłaś moje opko i rozkręciaś je na śrubki. :-)

Cieszę się, że Ci miło ^^

w zwrotach typu: O panie albo oj duszko sugerujesz przecinek. Ale to robi przerwę w mówieniu. Nikt nie mówi: o – panie. Ten przecinek naprawdę musi być czy jest tylko zalecany? 

Hmm. Ogólna zasada jest taka, że wołacz oddzielamy przecinkiem:

https://poradnia-jezykowa.uni.lodz.pl/faq/wolacz-a-zasady-interpunkcyjne/

https://www.ekorekta24.pl/przecinek-przed-imionami-nazwiskami-czyli-przed-wyrazami-w-wolaczu/ (link do PWN jest popsuty, tu masz dobry: https://sjp.pwn.pl/zasady/389-90-J-5-Wyrazy-i-wyrazenia-niebedace-czesciami-zdania;629809.html )

I teraz – pytanie brzmi, czy to "o" na początku jest częścią wołacza, czy nie. Moja intuicja mówi, że nie do końca. Wołacz: (o) panie, (oj) duszko – to bezpośredni zwrot do adresata. "Oj" na pewno do niego nie należy, więc wypada je oddzielić, ale co do "o" znajduje sprzeczne wskazówki. Ja oddzielam – ale może się okazać, że nie mam racji :)

 Nagląco brzmi inaczej. Może lepiej, ale ja wolałabym zostawić moje nieidealne z ponagleniem. Dla mnie to są dwa rożne spojrzenia.

Mmm, tylko tu nie chodzi o brzmienie, a o łączliwość wyrazów (form gramatycznych). Rzadko spogląda się z czymś, częściej jakoś. Można spojrzeć z naganą, ale z ponagleniem? Oooj, nie. Dlaczego? Hmm. W sumie nie wiem. Może spróbujmy tak – czym się dla Ciebie różni patrzenie "z ponagleniem" od patrzenia "nagląco"?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Patrzenie z ponagleniem jest wtedy, gdy sekretarka lekko się niecierpliwi, bo wiekowy profesor wolno podnosi się z krzesa

Patrzenie nagląco jest wtedy gdy dziewczyna czeka, aż profesor zacznie szukać Marka, i chętnie by go popchnęła, byleby zaczął szukać szybciej. 

To samo dotyczy (według mojej baaaaaardzo subiektywnej oceny) zwrotu: oj duszko.

Oj duszko, przecież ciebie kocham najbardziej

ale

Oj, duszko, musisz być taka upierdliwa?

Złożę sięże nijak się to ma do Słownika Języka Polskiego wink

Hmmmmmmmmmmmmmmm.

Możesz zapytać w PWN, ale… no, nie wiem. “Oj” jestem w zasadzie pewna. Ale zaraz. PELCRA!

http://www.nkjp.uni.lodz.pl/collocations.jsp

 

Wyszukujemy (ustawienia standardowe, wielkość próbki 5000):

spojrzała: nie ma ani “z ponagleniem” ani “nagląco”, ale jest zdecydowanie więcej przysłówków:

 

pytająco 36 razy

błagalnie 11

wymownie 16

wyczekująco 7

porozumiewawczo 9

odruchowo 20

zalotnie 6

przelotnie 8

wyzywająco 6

uważnie 26

bezradnie 9

podejrzliwie 5

znacząco 11

groźnie 5

surowo  5

prosty  11

nerwowo 5

nagle  16

głęboko 5

szybko  9

ponownie 5

 

Rzeczowniki to głównie imiona (i dlaczegoś dołączyli do nich zaimki, a czasem nawet przysłówki), więc imiona i zaimki pomijam:

staruszek  7

dziewczyna  27

staruszka  6

dziewczynka  11

niepokój (z niepokojem)  5

matka  26

kobieta  37

lustro (w lustro, zza lustra)  13

mama  12

babcia  6

uśmiech (z uśmiechem)  7

włosy  7

włos  7

wzrok  6

oko (w oczy, spod oka)  21

głowa  11

twarz  7

chwila  12

pani  13

żona  5

drzwi  6

ręka  6

dom  7

 

Zauważ, że to są rzeczowniki we wszystkich przypadkach i rolach w zdaniu (zwykle podmioty).

"Ponaglenie" występuje wszystkiego 19 razy, w tym 12 "ponaglenie do" i 7 "wysłać ponaglenie"

"Nagląco" występuje 27 razy, ale bez kolokacji (?).

 

Więc wygląda mi na to, że “spojrzała” łączy się raczej z przysłówkami, nie z frazami przysłówkowymi.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tarnino, w pewnoscią masz rację. Nigdy nie bylo moim zamiarem kwestionowac autorytetów. Jeśli ktoś jest specjalistą w jakiejś dziedzinie to należy docenić, że poświęcił swój czas i energię na mnie i moje dzieło. Dlatego podkreślam: nie staram sie zakwestionowac zasad. Czasem tylko chcialabym sie upewnic czy to, co mi w duszy gra warte jest wprowadzenia w życie.

Ależ ani ja, ani PELCRA, autorytetami nie jesteśmy. PELCRA to wyszukiwarka – pożyteczne narzędzie, ale myślenia nie zastąpi.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nowa Fantastyka