Coś o androidach i coś pozytywnego o człowieku...
zapraszam do lektury :)
Coś o androidach i coś pozytywnego o człowieku...
zapraszam do lektury :)
– Czy ja mógłbym porozmawiać z człowiekiem? – spytał po raz czwarty Albrecht.
Rozmówczyni, wyspecjalizowana w kierunku psychologii androidka Aweta, westchnęła ciężko, poprawiła sukienkę na kolanach i spytała:
– Dlaczego, Albrechcie, chcesz koniecznie rozmawiać z człowiekiem?
Albrecht wbił oczy w pastelowy sufit. Ile można w kółko tłumaczyć to samo?
– Mówiłem już. Lubię ludzi.
– Czy to znaczy, że nie lubisz nas, androidów?
Wyraźnie zmieszał się. Przygryzł wargę. Nie patrząc Awecie w oczy odparł:
– Tego nie powiedziałem.
– Dlaczego tak lubisz ludzi?
Albrecht spojrzał na Awetę ze zdziwieniem:
– A ty ich nie lubisz?
– Oczywiście, że lubię.
– Dlaczego?
– Bo ludzie są warci lubienia.
– A nie dlatego, że cię tak zaprogramowano?
Aweta znów westchnęła:
– Rozmawiamy o mnie, czy o tobie?
– A mógłbym porozmawiać z człowiekiem?
– Tłumaczyłam ci już, że to niemożliwe.
– To chociaż odpowiadaj szczerze.
Aweta pochyliła się ku Albrechtowi.
– Odpowiadam szczerze. Ludzie są warci lubienia. Może nawet miłości. Są dobrzy. Każdy android jako centrum swej istoty ma lubienie ludzi.
– No właśnie. Mnie też tak zaprogramowano.
– Jednak w twoim module przetwarzania tkwi jakiś błąd.
Albrecht wyprostował się gwałtownie aż stęknęły serwomotory.
– Błąd? W czym błąd? Że lubię ludzi?
– Chodzi o ten szczególny aspekt lubienia ich.
Android podrapał się po głowie i zerknął na Awetę niepewnie. Procesor zarzęził mu z przeciążenia, aż wątki sypnęły wyjątkami i w zakłopotanym zapętleniu skapitulowały wywieszając miast białej flagi tęczę na nomen omen tęczówkach.
– Aspekt?
– Kulinarny.
– Przecież sama mówiłaś, że ludzie są dobrzy.
– Ale nie miałam na myśli, że smaczni.
Spodziewałem się czegoś innego. Jakiejś ciężkiej moralnej puenty. Takiego "ciosu w zęby". A tu jednak żartobliwie. Można się w tym doszukać niejednoznaczności, ale humor i tak przeważa.
Przyjemnie się to czytało.
Pozdrawiam!
"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49
A ja od tytułu miałam właśnie takie podejrzenia. Zmyliłeś mnie wstępem;)
Zastanawiam się. Nie lubię sąsiadki, ale gdyby się tak przemóc, to miałabym większe mieszkanie…
Lożanka bezprenumeratowa
Ach, ta wieloznaczność wyrazów…
Tytuł mnie również zmylił, niezłe, Jimie!
A ludzi lubię naprawdę. Są warci lubienia, a nawet kochania, jak sam napisałeś. :) Ludzie, to my wszyscy. :)
Pozdrawiam. :)
Pecunia non olet
Hej
Właśnie dlatego uważam, że AI nie jest żadnym zagrożeniem dla artystów. AI myśli zadaniowo i wykonuje swoją prace bardzo dobrze i jako narzędzie rzemieślnicze pewnie może przewyższyć umiejętności ludzi. Jednak nie posiada wrażliwości (a tej nie można zaprogramować czy się nauczyć).
Szort bardzo dobry :)
Pozdrawiam
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Jimie, obawiam się, że nie zrozumiałam – nie pojmuję, dlaczego dla androida jest istotne, aby człowiek był smaczny.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Uśmiechnąłem się, ale muszę się przyznać, że chyba mamy Jimie podobny sposób myślenia, bo widząc tytuł i autora, od razu pomyślałem o lubieniu kulinarnym. Tym większą miałem frajdę, czytając tekst i puentę. Żeby było merytorycznie: – Nie znalazłem baboli w tekście. Klik.
Och, jakie słodkie!
http://altronapoleone.home.blog
Jimie, myślę, że mamy podobny sposób myślenia. To nie pierwszy tekst Twojego autorstwa, w którym od razu domyśliłem się zakończenia. Co do treści – nie trzeba sięgać do androidów – ludzie na podobnej zasadzie lubią zwierzęta.
Dziękuję za odwiedziny,
wczoraj wieczorem jeszcze tu widziałem:
który mnie pytał o poprawną formę prezydentki, prezydentowej, pani Prezydent – ale, że byłem zmęczony i nie odpowiedziałem od razu, widzę, że komentarz zniknął.
Miał w sobie też dwuznaczność zachowaną (”Jedzcie dzieci” – bez przecinka :) ), więc był ciekawy, potem mnie męczyło przed snem, jaka jest poprawna forma tej prezydentki, bo Jim w femininatywy zbyt mocny nie jest – nawet nie wie do końca jak zwać Jadwigę, która była królem Polski (królą? bo na pewno nie królową – bo ta jest żoną króla, a Jadwiga Andegaweńska została koronowana na… króla). I nie wiem teraz jak być powinno. Wie ktoś?
Jim nie zawsze tak prosto w zęby, czasem jak łysy grzywą o parapet – cieszę się, że czytało się przyjemnie :)
A ja od tytułu miałam właśnie takie podejrzenia. Zmyliłeś mnie wstępem;)
Ten wstęp to podstęp albo zasadzka!
Zastanawiam się. Nie lubię sąsiadki, ale gdyby się tak przemóc, to miałabym większe mieszkanie…
Jak to mówią kołcze: Wyjdź poza swą sferę komfortu, by ją poszerzyć :)
A ludzi lubię naprawdę. Są warci lubienia, a nawet kochania, jak sam napisałeś. :) Ludzie, to my wszyscy. :)
Jak zawsze przychodzisz z pozytywnym przekazem :)
Ciebie zmyliłem, ale Ty mnie nie zmyliłaś – wiedziałem, że Ci się spodoba ;P
Cieszę się, że dało przyczynku do myślenia o AI i że szort wydał się udany :)
Jednak nie posiada wrażliwości (a tej nie można zaprogramować czy się nauczyć).
To się jeszcze okaże ;-)
Jimie, obawiam się, że nie zrozumiałam – nie pojmuję, dlaczego dla androida jest istotne, aby człowiek był smaczny.
Tu w niedopowiedzeniu było, że ten android coś złego zmalował. A mianowicie dokonał konsumpcji tego, czego konsumować nie powinien – a wszystko przez wieloznaczność “są dobrzy”.
Uśmiechnąłem się, ale muszę się przyznać, że chyba mamy Jimie podobny sposób myślenia
Też to zauważyłem – trzeci nasz brat to silver_advent a czwarty Outta_sever – ludzie ogólnie są do siebie podobni i występują w pęczkach, jak rzodkiewki :)
Dzięki za klika!
Och, jakie słodkie!
Cieszę się, że nie przesłodzone :)
Jimie, myślę, że mamy podobny sposób myślenia. To nie pierwszy tekst Twojego autorstwa, w którym od razu domyśliłem się zakończenia.
Tak, ale czy to źle? Mnie najbardziej denerwują teksty, w których zakończenie nijak logicznie nie wynika z jakichkolwiek przesłanek wcześniejszych.
Co do treści – nie trzeba sięgać do androidów – ludzie na podobnej zasadzie lubią zwierzęta.
Uhmmm. Aż zgłodniałem :)
entropia nigdy nie maleje
Rozmówczyni, wyspecjalizowana psychologicznie androidka Aweta,
Hmm, jakoś mi to zgrzyta. Ja bym sugerował: “specjalizująca się w psychologii”
Albrecht wbił oczy w pastelowy sufit. Ileż można w kółko tłumaczyć to samo?
Wydaje mi się, że bardziej naturalne jest “ile można”, by uniknąć powtórzenia “ż”.
– To choć odpowiadaj szczerze.
Dużo bardziej naturalna wydaje mi się forma “chociaż”.
Procesor zarzęził mu z przeciążenia, aż wątki sypnęły wyjątkami i w zakłopotanym zapętleniu skapitulowały wywieszając miast białej flagi tęczę na nomen omen tęczówkach.
Powtórzenie.
“ zakłopotanym zapętleniu skapitulowały wywieszając” – wydaje mi się nieco pokraczne.
“zarzęził mu z przeciążenia” – hmm, chyba procesor sam z siebie nie wydaje zbyt wyraźnych dźwięków.
Ahahahah, puenta, dobre.
Dyżurny z dyszącej urny
facebook.com/tadzisiejszamlodziez
Dzięki za odwiedziny i za Twoje propozycje zmian!
Część z nich zastosowałem, ale nie wszystkie, niektóre wdrożyłem nieco inaczej.
zamiast Twojego
“specjalizująca się w psychologii”
i mojego uprzedniego
wyspecjalizowana psychologicznie
dałem:
wyspecjalizowana w kierunku psychologii
Czemu się tak upieram przy “wyspecjalizowana” zamiast “specjalizująca się”? Nawet nie przez to, że “się” mi jakoś przeszkadza (choć też – przeszkadza), ale przez to, że chciałem bardziej oddać tu sztuczność i jakąś predestynację androidki. Może następne wersje będą się mogły już specjalizować w czym tam będą chciały, ale ta seria jeszcze jest fabrycznie wyspecjalizowana.
“ zakłopotanym zapętleniu skapitulowały wywieszając” – wydaje mi się nieco pokraczne.
A mi się i ta aliteracja i całe to zapętlenie po prostu podoba – więc czy pokraczne, czy nie – zostawię :)
“zarzęził mu z przeciążenia” – hmm, chyba procesor sam z siebie nie wydaje zbyt wyraźnych dźwięków.
Owszem – nie może (może co najwyżej wydawać trzaski płonącego ognia jak się spali :) ), ale to taka trochę przenośnia była :)
Resztę Twoich uwag – naniosłem. Dziękuję jeszcze raz.
Dyżurny z dyszącej urny
Wyjdź z urny i śpiewaj nokturny ;-)
entropia nigdy nie maleje
Przyjemne, zaskoczyłeś. Czytałeś książkę “wyborny trup”? Nie odbiega aż tak bardzo od Twojej wizji, chociaż w książce nie było androidów.
Spodziewałem się zakończenia, bo wciąż mam w głowie taki komiks, może znasz, Jimie: Moebius “Arzach. Czy człowiek jest dobry”. Jeszcze mi się takie opowiadanie “Sztuczne palce” Jewgienija Olejniczuka skojarzylo, choć nie ma tam nic o aspekcie kulinarnym, to są androidy i jest ofiara.
Zaskoczenia nie było, ale czytało się dobrze.
Pozdrawiam serdecznie :)
Q
Known some call is air am
Dzięki za odwiedziny!
Niestety nie czytałem “wybornego trupa”. Polecasz? Widzę, z opisów, że to może być coś mocnego na miarę “Delicatessen” – jak odgrzebię się z listą lektur, które mam teraz w planach, to pewnie i po “wybornego” sięgnę.
Ty przewidziałeś zakończenie, a ja przewidziałem, że je przewidzisz! (możesz sprawdzić parę komentarzy wyżej) – taka przewidzianocepcja!
Dzieł przez Ciebie wzmiankowanych niestety nie czytałem – jeśli ręczysz za to, że dobre, to sobie je zakolejkuję, i koło grudnia, zaraz po “Wybornym trupie” polecanym przez OldGuard – przeczytam ;-)
(a może wcześniej, jak mnie zmęczą niektóre z lektur, które mam w kolejce)
pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za odwiedziny!
entropia nigdy nie maleje
Rzeczywiście – przewidzianocepcja :)
“Arzacha” polecam z pełnym przekonaniem, to w końcu Moebius. Opowiadania Olejniczuka nie polecam, jest nudnawe i nie niesie żadnej treści, która by mnie zaskoczyła. Choć, z drugiej strony, jest w nim coś, co sprawiło, że pamiętam je jakieś dziesięć lat po przeczytaniu, heh.
Known some call is air am
Hej ;)
Zakończenia się nie domyśliłam, choć po zastanowieniu stwierdzam, że rzeczywiście można było się spodziewać, o czym tak naprawdę jest tekst. Czy bym zgadła, czy nie – szorcik, Jimie, bardzo przyjemny i zabawny :) Zabawa znaczeniami – jak najbardziej udana.
Pozdrawiam ;)
tegarsini pu taheerni tvaernnat
Zabawne, włącznie z puentą. :-))
A za to zdanie – pokochałam tekst:
"Procesor zarzęził mu z przeciążenia, aż wątki sypnęły wyjątkami i w zakłopotanym zapętleniu skapitulowały wywieszając miast białej flagi tęczę na nomen omen tęczówkach".
Wydaje mi się, że z psychologią dalej jest kiks, gdyż Aweta jest wyspecjalizowana/ma specjalizację z psychologii/psychologiczną, tj. przeszłość i ją posiada – na własność. ;-) "Kierunek" odpuściłabym. A może moduł/segment/sekcja//rozwinięcie psychologiczny/a/e, bo przecież i tak całość w tym przypadku nie stanowi jedności (?), która miele wszystko, lecz odnosi się do określonych, rozbudowanych funkcji.
Przy kulinariach włączyła mi się pewna porcja niewiary, chyba że bio lub rodzaj połączenia oraz uruchomiły się opcje, np. człowiek-człowiek, człowiek-android, android-człowiek, plus zwiększenie puli o płeć. xd
Skarżypytuję, bo i tak nas/my sami siebie zjemy z tego lubienia/nielubienia, a napisane cholernie porządnie! ;-)
Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.
Piękne. Szczerze mnie rozbawiła przewrotność tego tekstu. Trochę obawiam się zapytać, czy autor też lubi ludzi?
Dzięki za ponowne wpadnięcie i uszczegółowienie polecajki!
Dzięki za odwiedziny :)
Ja też mam takie teksty, które pamiętam, a których nie polecam. Przykładowo “Wojnę i Pokój” – nudne jak flaki z olejem (z wyjątkiem scen batalistycznych – niestety wbrew tytułowi – nielicznych), podobnie mam z strasznie nudnymi albo głupimi filmami, które potrafię pamiętać, choć zwykle zapominam tytułów – przykładowo pamiętam jakiś drętwy film, w którym obcy odczytywali ludziom myśli, przez położenie dłoni na czole.
Hej :)
Cieszę się, że udało mi się Cię zaskoczyć i że szorcik był dla Ciebie przyjemny i zabawny, a taniec ze znaczeniami – udany :)
Tak z ciekawości, co znaczy Twój podpis “tegarsini pu taheerni tvaernnat” i z jakiego to języka jest?
Cieszę się, że ubawiło :)
I dzięki za doklikanie do biblio :)
Wymienione przez Ciebie zdanie rzeczywiście mam za dobre, choć sugerowano mi by je zmienić… Uparłem się i zostało :)
O specjalizacji Awety jeszcze pomyślę.
Myślę, że przy kulinariach Ci się bardzo fajne opcje włączyły, bo ja myślałem o pewnego rodzaju bio-androidzie – być może tylko z zewnętrzem biologicznym, z metalowym szkieletem i te de, ale jednak pokrytym skórą i błonami śluzowymi :)
Cieszę, że przewrotność rozbawiła :)
Trochę obawiam się zapytać, czy autor też lubi ludzi?
Lubię, ale nie na surowo.
entropia nigdy nie maleje
Ha ha, dobre. Myślałem, że wszystko zmierza do mocnego morału, a tu taki zabawny zwrot akcji.
Pozdrawiam.
Sen jest dobry, ale książki są lepsze
Dla konsumowanych przez Albrechta nie aż taki zabawny ;-)
również pozdrawiam
entropia nigdy nie maleje
Cześć
Ja odnalazłem dla siebie mrok w Twoim tekście i dziękuję za to. Od pierwszych słów miałem przed oczami, gdy Holden przesłuchuje Leona Kowalskiego. Naprawdę dobry pomysł.
Pozdrawiam,
MK.
Cześć, Krasnicki_Michale.
Dziękuję za przypomnienie mocnej sceny z jednego z najlepszych filmów w historii kina (pamiętam ją z filmu, a nie z książki). Kojarzenie mojego szorcika z tą wyśmienitą klasyką mile łechce moją próżność.
Pozdrawiam,
Jim.
entropia nigdy nie maleje
Jim,
Tak z ciekawości, co znaczy Twój podpis “tegarsini pu taheerni tvaernnat” i z jakiego to języka jest?
Z mojego wymyślonego, tveryjski. To odpowiednik słynnego “KEEP CALM AND ___”.
W tym przypadku: keep calm and speak tveranian ;)
tegarsini pu taheerni tvaernnat
Stary dowcip o ludożercy (”Człowiek z natury jest dobry”, jak mawiają ludożercy), rozpisany na 1600 znaków. Niestety, puenty domyśliłem się gdzieś w połowie. No i rodzi się pytanie – czy androidy jedzą?
Poza tym jednak napisane sprawnie.
Cześć! Oczywiście, że można się tutaj wszystkiego domyśleć, ale dałem szansę i nie spodziewałem się androidów. Ciekawy koncept. W ich przypadku raczej nie można tego nazwać kanibalizmem, czyż nie? Czytało się przyjemnie, dialog mógłby być fajnym dodatkiem w jakiejś grze albo powieści. Pozdrawiam NP
Zapraszam na mój kanał YouTube
Miało zaskoczyć i mnie tam zaskoczyło. Może dlatego, że androidy nie kojarzą mi się z potrzebą jedzenia i zmysłem smaku. Ale i tak mi się uśmiechnęło ;)
Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!
Czy tytuł dużo zdradza? I tak, i nie. Kiedy mignął mi w poczekalni, odruchowo dopowiedziałam “tylko strasznie długo się gotują”. A potem o tym zapomniałam, więc puenta zaskoczyła. Ot, jak to wiele zależy od nastroju.
Zabawny szorcik.
Babska logika rządzi!
Hm, hm, hm… Bohater jest androidem, sterowanym procesorem, porusza się dzięki siłownikom, więc “paliwa biologicznego pochodzenia” nie potrzebuje. Czyżby egzemplarz ze specyficzną wadą fabryczną? :-) :-)
Tak, potwierdzam – rozbawił mnie ten szorcik.
Dzięki za odwiedziny!
W ich przypadku raczej nie można tego nazwać kanibalizmem, czyż nie?
Oczywiście masz rację. Chyba, że uznamy, że “android też człowiek” ;-)
Czytało się przyjemnie, dialog mógłby być fajnym dodatkiem w jakiejś grze albo powieści. Pozdrawiam NP
Moja nieumiejętność pisania krótkich tekstów chyba właśnie polega na tym, że zawsze tworzę sobie w głowie do nich olbrzymie światy i wszystko, dosłownie wszystko co piszę, wygląda jak fragment jakiejś większej całości :)
Cieszę się, że zaskoczyło i uśmiechnęło.
Co do tej potrzeby jedzenia i zmysłem smaku – szerzej odpowiem niżej.
Prawdę mówiąc, poświęciłem trochę wysiłku by:
Zabieg ryzykowny – w przypadku wielu czytelników – po prostu się ten eksperyment nie udał – z Tobą jednak się udało. To tak właśnie miało być: najpierw – aha, “tylko strasznie długo się gotują” – potem coś w stylu – “to jednak nie o tym” a na koniec – “no tak, wiedziałam!” :)
Tak, potwierdzam – rozbawił mnie ten szorcik.
I świetnie :)
Bohater jest androidem, sterowanym procesorem, porusza się dzięki siłownikom, więc “paliwa biologicznego pochodzenia” nie potrzebuje. Czyżby egzemplarz ze specyficzną wadą fabryczną? :-) :-)
Tu odpowiem też na wątpliwość Irki_Luz:
W mojej głowie android to dość szerokie pojęcie. Może to być maszyna, typowy robot, może to być też android biologiczny, może to być też coś pośredniego (robot obciągnięty wychodowanymi, biologicznymi tkankami) – ale nie to jest tutaj istotne.
Istotne jest to, że android może – a nawet – powinien – mieć zmysł smaku! Przecież android ma jak najlepiej udawać człowieka. Jakże mógłby to robić, nie kosztując potraw, nie czując ich aromatu czy smaku? To taki android byłby ułomny, a nie ten, który czuje to pełniej :)
A, że bohater zagustował w pewnym szczególnym gatunku mięsa? Gustibus non est disputandum ;-)
pozdrawiam
entropia nigdy nie maleje
Cześć!
Króciutkie, żartobliwe opowiadanie. Nie spodziewałem się takiej puenty, zwłaszcza po wstępie. Ale może i prawdą jest, że ludzie są smaczni, chociaż nigdy żadnego nie spróbowałem (jeszcze ;)).
Pozdrawiam!
Cieszę się, że zaskoczyłem :)
Jako dziecko próbowałem własnej krwi, miała żelazisto-słony smak, bardzo interesujący. Nie wiem, czy to się liczy już jako kanibalizm :)
Pozdrawiam i smacznego! ;)
entropia nigdy nie maleje
Czytało się przyjemnie, choć czasem chciałem kapkę więcej didaskaliów, bo nie wiedziałem, czy akurat mówi Aweta czy Albrecht. Puenta żartobliwa, ale nie tak mocna, jak sam się nakręciłem, że pewnie będzie. Cóż nauczka dla mnie i żadnej w tym Twojej winy, Autorze.
Tak więc szort na plus :) Klikałbym, gdyby nie był w bibliotece :)
Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?
A z ciekawości mogę spytać, jaką puentę sobie sam nakręciłeś?
Nie będę zmieniał utworu, ale ciekaw jestem tego innego – czytelniczego – zakończenia.
Dzięki za chęć klika!
entropia nigdy nie maleje
Cześć, jak zwykle nie zawodzisz. Lekkość, humor, pomysł. Od razu bym kliknął, gdyby nie było już w biblotece. Pozdrawiam
Kto wie? >;
Dzięki za odwiedziny, cieszę się, że nie zawiodłem oczekiwań :)
Pozdrawiam!
entropia nigdy nie maleje
Khaire!
Umknął mi ten szorcik, a jaki smakowity ;)
Zastanawiam się, czy 2023 jest rokiem pisania o androidach, to już któreś z kolei opowiadanie o świecie bez ludzi, które czyni mój ostatni pomysł niezbyt oryginalnym. Czy ja mogę porozmawiać z człowiekiem?! ;)
Pozdrawiam,
D_D
Twój głos jest miodem... dla uszu
Dzięki za odwiedziny!
czy 2023 jest rokiem pisania o androidach
A czy androidy śnią o elektrycznych owcach? ;-) Androidy były w literaturze od zawsze zanim jeszcze w ogóle powstało słowo android i zanim rozdzielono literaturę fantastyczną od niefantastycznej (czyli tej nudnie pięknej) – jakby poszperać dobrze, to pewnie wyszłoby, że już ten mix Thota i Hermesa, Hermes Trismegistos tworzył androidy, a kabalistyczny golem czy inne homunkulusy zaludniały (sic!) karty tekstów ezoterycznych całe stulecia (a może i tysiąclecia?) przed Asimovem – więc pora na pisanie o nich była zawsze, choć wykwit najróżniejszych AI w przeciągu ostatnich kilku lat (a przede wszystkim to, że AI “trafiło pod strzechy” – każdy dziś korzysta z chatGPT, DALL-E-2 czy midjourney) sprawił, że nagle rzeczywistość dogoniła (a nawet miejscami przegoniła) fantastykę. Więc jeśli nie teraz to kiedy?
Osobiście oryginalności pomysłu nie uznaję najbardziej istotnym wyznacznikiem jakości dzieła (już sto lat temu twierdzono, że właściwie wszystko co się w kwestii opowiadania historii dało wymyślić – już wymyślono), więc jeśli coś mogę doradzić, to jedynie to, by nie przejmować się, że inni też piszą o androidach, a po prostu – pisać o nich odrobinkę inaczej :)
pozdrawiam
PS
A może by portalową antologię opowiadań o androidach wydać? ;-)
entropia nigdy nie maleje
każdy dziś korzysta z chatGPT, DALL-E-2 czy midjourney
No przecież… Dopiero po napisaniu komentarza zdałem sobie sprawę, że w raczej oczywisty sposób gorący ostatnio temat sztucznej inteligencji musi gęsto zasiewać ziarno w wyobraźni autorów fantastyki :) Nic nie powinno tu dziwić.
A może by portalową antologię opowiadań o androidach wydać? ;-)
Łajnot? A gościnnie zaprosić do niej również czat GPT :)
Twój głos jest miodem... dla uszu
Łajnot? A gościnnie zaprosić do niej również czat GPT :)
Brzmi jak plan :)
entropia nigdy nie maleje
ha ha ha. dobre. Taki smaczny szorcik na dobry dzień.
Cieszę, że szorcik uczynił dzień lepszym :)
entropia nigdy nie maleje