Profil użytkownika


komentarze: 35, w dziale opowiadań: 22, opowiadania: 13

Ostatnie sto komentarzy

Ależ ja nie widzę nic złego w Twojej wypowiedzi i nie odczytałem jej jako krytykę, a zwykłe wyrażenie własnej opinii :) Mój post tylko był... wyrażeniem tego, co mną kierowało.
Wręcz cieszy mnie, że ktoś poświęca czas by wskazać rzecz, która jego zdaniem nie pasuje =]
Widocznie każdy z nas chciał tylko przedstawić swoją opinię :)

Dziękuję za komentarze. Miło mi, że się podobało.

Masztalski, już tłumaczę dlaczego taki, a nie inny tytuł :) Można powiedzieć, że bohater jest schizofrenikiem, ale tylko w tym kontekście, iż ma osobowość mnogą. Nie jest ani katatonikiem, ani nie ma schizofrenii paranoidalnej. Nie ma omamów itd. Nawet tę rozdwojoną osobowość trochę przerysowałem... O ile się nie mylę, to z reguły takie osoby są nieświadome "tej drugiej" i nie tracą świadomości, gdy "ta druga osoba" nadaje prym ciału (zachowaniu).
Właśnie z tego powodu zacytowałem Descartesa. Feliks "jest" tylko wtedy, gdy "myśli" - jest świadomy. Gdy Aleks zajmuje jego ciało Feliksa nie ma. Nie istnieje. W dodatku Aleks dokonuje przeszczepu chipa Feliksa wszczepiając fałszywy implant. Krótko mówiąc kasuje istnienie Feliksa (w opowiadaniu tego nie ma, ale możemy sobie wyobrazić jak Aleks odnajduje w Lwowie fałszerzy, którzy to łamią zabezpieczenia bazy danych i podmieniają pliki). Jedynym więc dowodem na istnienie Feliksa jest czas, gdy jest on świadomy. Prawnie taki człowiek nie figuruje, to zaburzenie psychiczne.
Stąd właśnie "myślę, więc jestem", gdy Feliks nie myśli - nie istnieje.

Jeśli dialogi miały "zatrzymywać", to z pewnością tego nie robią ;) Z reguły dialogi przyspieszają akcję niż powodują chwilę na przemyślenia u Czytelnika. Mimo wszystko czyta się przyjemnie :) Mi tam filozoficzne tematy całkowicie nie przeszkadzają.

Skoro nie zostało już nic, na co można narzekać, to tylko powiem, że czytało się przyjemnie. Ot, taka krótka przerwa pomiędzy neuroanatomią a fizjologią efektorów xD
Pomysł fajny (nie wykorzystany), tekst lekki (trudności wyżej), pozwala się odstresować. W wolnym czasie z chęcią przeczytam Twoje kolejne opowiadania :)

Ja za to jestem ciekaw jedej rzeczy :)

Czy Pańskie pomysły rodzą się głównie z inspiracji życiem, czytaniem, oglądaniem filmów (ect.) czy też pojawiają się nagle (boom!) i nie wiadomo skąd?
Jeśli oba warianty występują, to jestem ciekaw z których jest Pan bardziej zadowolny już po przelaniu na papier.

Pozdrawiam,
Erag.

Bardzo mi się podobało :) M.Bizzare ma rację, dialogi są... niebiańskie.
Swoją drogą, ciekaw jestem jak wygląda skroplony hel.

Pomysł fajny, ale tekst krótki... I jak inni wspomnieli - za mało dynamiczny.
Proponuję Ci jeszcze posiedzieć nad tym tekstem (nie wiem czy na konkurs SF się wyrobisz) i go dopracować. Może uniknąć śmierci klona? Co by się stało, gdyby jednak dotarł nad morze/do miasta? Jak udało by mu się uniknąć pościgu? Czy wyjawi swoją tożsamość? Z tego naprawdę może powstać coś bardzo fajnego i aż żal serce ściska, jak piszesz, że lenistwo nie pozwala Ci dopracować tak fajnego pomysłu ;)

Kółek wzajemnej adoracji nie da się uniknąć. One są zawsze i wszędzie ;) Jednak są różnice pomiędzy jednym kółkiem, a drugim kółkiem.
Sądzę, że myślisz Ikumi o KWA (Koło Wzajemnej Adoracji), które będzie sobie podwyższać oceny i zasypywać się samymi dobrymi komentarzami... To by była tragedia. Jednak z takim czymś da się "walczyć". Chodzi o to, by te KWA objęło cały portal. Jak? Walczyć tą samą bronią :)
Z natury człowiek chce zobaczyć pod swoim opowiadaniem jak najwięcej komentarzy - ludzie rozsądni nie pogardzą negatywnymi. Druga rzecz naturalna dla człowieka - jeśli ktoś przeczytał moje opko, a sam wrzucił za kilka dni własne, to ja wolę przeczytać jego opowiadanie i "oddać przysługę" w postaci moich odczuć i wniosków tej, niż przeczytać opowiadanie osoby, która mojej pracy nie skomentowała.
Tego nie unikniesz :) Jedyna możliwość, to komentować jak najwięcej xD i z sensem.

Piekielnicy  są bardzo fajnym opowiadaniem, które przyjemnie się czyta. Wprwadzie typowy schemat prawie-niepokonany-bohater vs zło... ale i tak dobre. W dodatku ładnie łączy wątki mitologiczno-bajkowe z tłem historycznym.

Skostniałe niebo mnie nie wciągło, więc jeszcze nie skończyłem. Pomysł interesujący, tempo niezłe, ale nie czuję potrzeby przeczytania do końca.

@Maxencius:
Ja to doskonale rozumiem :) Wspomniałem o tym, ponieważ Ci, którzy skomentowali moje opowiadanie nie wstawili oceny (jawnie o tym pisali i zwyczajnie jakiś czas po ich komentarzu nie było oceny), a tu nagle - BUM! Żadnego wyjaśnienia czemu 1 - tragiczne? No nie wydaje mi się, bo już gorsze rzeczy czytałem od swoich wypocin (którym do ideału piekielnie daleko).

Właśnie dlatego opcja dawania ocen przy komentarzach jest najlepsza. Jak mariol wspomniał - można dodać opcję "Bez oceny". Nie zmusi to nikogo do oceniania, a zmusi tych wstawiających 1 i 6 do skomentowania :)

Ibrahim mnie wyprzedził :)
Także chciałem zaproponować, aby wraz z wystawianiem pierwszego komentarza pod opowiadaniem trzeba było wystawić ocenę. I nie chodzi tutaj o żadne sprawy, które administracja ma widzieć - jeśli chce, to wystarczy, że informatyk pogrzebie, a zaraz wykryje "sprawcę" ;)
Wydaje mi się, że jest to bardziej... użyteczne. Komentarz zawsze jest cenniejszy od oceny - jednak mało kto z komentujących daje oceny, bo "coś tam" (boi się kogoś urazić?). Mnie osobiście irytuje to, że dostałem za opowiadanie 5 i 1 (a nawet domyślam się od kogo, bo jak dotąd nie spodobało mi się tylko jedno opowiadanie, któremu wytknąłem sporo błędów -rzecz jasna w mojej opinii).

Hmm... a wiesz, że nawet pasuje? :) Tylko, że Vico zakładał jeszcze istnienie czynnika boskiego. Dobrze to np. widać w "Nie-boskiej komedii" Krasińskiego :) Chodzi o to, że ludzie podejmują jakieś działania, ale to Absolut wyznacznia ich konsekwencje. Jest to właśnie jedna z filozofii cykliczności czasu... ale poleciałem z offtopem xD

Nie ma co dziękować za komentarz, lubię chwalić to, co przypadło mi do gustu ;)

Hmm... Nie uważam, żeby istnienie takiego "tworu" było małoprawdopodobne. W końcu z takich właśnie systemów wyrosła nasza cywilizacja - no, może nie dokładnie takich, ale podobnych. Czy palenie czarownic nie było w pewnym stopniu przejawem tej "ciemnej" strony ludzkiej natury? Imperium Rzymskie już zostało wspomiane :)
Sądzę, że taki świat mógłby istnieć. Silna grupa trzyma wszystko w łapach. Istnieje duża grupa "ludzi pośrednich", a także "nie-ludzi". M.Bizzare fajnie zaznaczył, że coraz więcej ludzi zsyła się do Zony... w końcu trafi tam kilka osób, które zdołają stworzyć pewne organizacje opozycyjne. A zesłańcy? Czy zawsze trafiają tam "sprawiedliwie"? A może któryś z nich ma przyjaciół wśród czystych? Wtedy łatwo przemycić broń i doprowadzić do obalenia rządów. I wtedy AdamKB masz rację - taki system prędzej czy później upadnie ;) Ale nie zawsze musi to oznaczać koniec cywilizacji (świetnie to sobie można wyobrazić w kontekście filozofii Vico - historia ludzkości zaczyna się w Pierwszym Barbarzyństwie i dąży do Epoki Ludzi (czyli ideału); jednak Epoka Ludzi okazuje się chybiona i znów wracamy do Drugiego Barbarzyństwa, które jednak zachowuje pewne cechy poprzednich epok - np. techonologię. U Vico akurat jest jeszcze absolut, ale ten można pominąć ;)).

Mi się cykl podobał. Z chęcią bym przeczytał rozwinięcie tego tematu, np. w postaci cyklu czy powieści. ;)

A ja mam go w łapach ;) To są właśnie plusy mieszkania w mniejszych miastach niż Warszawa, Wrocław, czy Kraków - mniejsza ilość chętnych na dane czasopismo xD

Z racji, że publicystyki nie lubię komentować, to skomentuję opowiadania, które zdążyłem przeczytać (czyli trzy).

"Skalpy Siuksów" bardzo mi się podobały. Nie było to nic genialnego, ale bardzo przyjemnie się czytało.
"Koci król"... hmm... Chyba błędem było pisanie kontynuacji opowiadania "Ludzie godziny czwartej". To opowiadanie wypadło znacznie gorzej od pierwszego. Może przez to, że wcześniej przeczytałem to zamieszczone tutaj... w każdym razie Michał Ochnik z pewnością pisze przyjemnie dla oka i warto przeczytać jego dzieło - choćby dla chwili relaksu. Opowiadanie jest lekkie, przez co idealnie nadaje się na ciepłe dni.
"Wieczny Grunwald" fragment powieści... nie będę owijał w bawełnę. Choć pomysł całkiem całkiem, to wykonanie (dla mnie!) do niczego. Nie powiem, ciekawy pomysł, mało kto tak pisze. Mi niestety nie przypadło do gustu.

Resztę skomentuję jak przeczytam.

Popieram pomysł. Taka sprawa bardzo by ułatwiła komunikację :)

Oczywiście ja także szanuję Twoją opinię, mam nadzieję, że nie odebrałaś mojego postu inaczej.

"Jeśli chodzi o lekarza, to opowiadanie opisuje pewien etap jego życia i rozważań. Przyznaje, że końcowy. Już wiedział co zrobić, ale nie chciał dopuścić tej myśli do siebie, bo wybór jednak to niełatwy."
Hmm... a no tak. Nie paptrzyłem na to z tej strony. W końcu to opowiadanie, a nie powieść o całym jego życiu. :)

Jeśli mogę coś zasugerować... Niech będą trzy oceny. Wspólna ocena Redakcji, wspólna ocena Loży i ocena Czytelników. Każda z cząstkowych będzie liczona z średniej arytmetycznej. Potem trzy cząstkowe policzyć w jedną:
a) przez średnią arytmetyczną
b) przez średnią ważoną, w której Loża i Czytelnicy mają wagę 1, a Redakcja 1,5.

Taki pomysł :)

Ach, zapomniałem jeszcze jednego dodać.
Nie widzę, aby w tekście lekarz stał przed wyborem - uśmiercić czy nie? Mam wrażenie, że lekarz w ogóle nie dostrzega tego problemu... mówi, że to nieetyczne, ale chyba ze zwykłej poprawności politycznej. Nie wiem...

To teraz ja :)

Tekst czyta się fajnie, lekko. W kilku momentach powieki mi się przymykały, ale to z powodu zmęczenia, a nie nudy ;) Może nie wyłapałem wszystkiego, ale napiszę o tym, co zauważyłem.
Błędów nie jest dużo, kilka zwykłych pomyłek w stylu "tą" zamiast "tę", itp. - nic rzucającego się zbytnio w oczy.
Jak dla mnie pewne fragmenty złożone ze zdań prostych można by połączyć w zdania złożone, ale to subiektywna opinia.
Ogólnie - mi się podobało :)

Jedyny minus jaki ja widzę, to to, że mam przeciwne zdanie w sprawie eutanazji. Z tego powodu tekst mnie odpychał. Nie wiem, czy Ty kiedyś towarzyszyłaś komuś przy umieraniu. Obojętnie czy to osobie, która ceniła sobie życie, czy nie. Czy umierała w wielkim bólu, czy nie. Czytając tekst nie odnoszę takiego wrażenia... Może się mylę. Jeśli mam rację, to proszę - nie wydawaj takiej opini, jeśli sama nie musiałaś komuś towarzyszyć i jeśli sama nie musiałaś podejmować decyzji o eutanazji.


Mam nadzieję, że to jest zamierzone ;) Jak pisałem, postać detektywa mi się podoba. Wspomniałem, że ta idealizacja mnie kłuje w oczy... ale to tylko w kontekście tej części. Dlatego z chęcią przeczytam kolejną.
Akurat mnie to zakończenie nie przyprawiło o zawrót głowy, ale może innych tak :) Całość rzecz jasna b.dobra.

Temat wybrałem  właśnie pod kątem dzisiejszych trendów ;)
"Wąpierz" było właśnie słowem, nad którym długo się zastanawiałem... postanowiłem je jednak wpleść. Jak się domyślałem, jednak nie wszystkim odpowiada.
Z Polakami mnie zaskoczyłaś :) Szczerze mówiąc nie wpadłem na takie skojarzenie, a to bardzo ciekawe. Chodziło mi ogólnie o przedstawienie sposobu komunikowania się przez internet, co jest bardzo modne. O to, że Wampiry także się do tego przystosowały. Równie dobrze mogło by tam być... IQQ, Tlen, Skype, czy cokolwiek innego. Muszę to jeszcze przemyśleć ;D
Dzięki za skomentowanie :)

Mi się bardzo podoba i niecierpliwie czekam na kolejną część :)

Błędy były (głównie literówki i "tę" z "tą" jak wcześniej wspomiano), ale mało - w granicy przyzwoitości, że tak powiem. Moich oczu to nie raziło.
Na początku czułem się trochę skołowany, ale w mig pojąłem o co chodzi. Tekst wydaje się monotonny i powolny, ale akcja ładnie idzie do przodu - dla mnie OK. Niestety im dalej w las, tym gorzej. Nie zrozum mnie źle(!) - całość jest bardzo fajna, ale od (mniej więcej) połowy zaczyna coś nie grać. Zaczynają się powtórzenia, a ja odbieram wrażenie, że do końcówki się nie przyłożyłeś, bo chciałeś to jak najszybciej zamieścić.
Ja bym sobie tylko życzył, aby akcja z dachami była dłuższa, niech ta adrenalina w moim ciele, to lekkie przejęcie i podniecenie trwało dłużej! Czytelnik tego wymaga xD
Ciekaw jestem co będzie dalej. Sama postać głównego bogatera jest dla mnie odrobinę wyidealizowana - insynkt, wpływowi znajomi, szczęścliwa rodzina, umiejętność pochamowania porządań. Nie za dobrze temu detektywowi? Nie powiem, ma to swój urok.
Co mi się jeszcze podoba... Samo przedstawienie postaci. Nie mam pojęcia jak wygląda nasz detektyw - i to jest super! Mam przed oczami jego portret psychologiczny, a wygląd mogę sobie sam mniej więcej stworzyć (nie pamiętam, abyś gościa opisywał).

Jak mówiłem. Są drobne niedociągnięcia, ale dla mnie super. Czekam na jeszcze :)

Oczywiście Kamahl, każdy ma swój punkt widzenia. Wydaje mi się jednak, że jeśli wstawiasz tutaj swój tekst, to chcesz usłyszeć co sądzą o nim inni.

I popieram Maxenciusa - za dużo sugestii jak zareagować ma czytelnik. Pisanie ma sprawiać przyjemność pisarzowi, ale jeszcze większą przyjemność sprawia pozytywna reakcja czytelników. Szczerze mówiąc... czytając czułem się trochę jak idiota, któremu trzeba mówić co mu się ma podobać i jak ma reagować na daną sytuację. Tak jakbym sam nie wiedział, czy coś mi się podoba czy nie.

Swoją drogą, piszesz, że nie mogę wiedzieć o rozwoju akcji, bo nie przeczytałem całości. Wierz mi, że próbowałem. Jeśli w księgarni książka nie wciąga mnie od pierwszej strony (chyba, że otworzę w środku), to jej nie kupuję. Zerknij sobie na opowiadanie „Czyste intencje" M.Bizzare. Rzadko czytam czyste SF (tu jest połączenie z kryminałem, co jest dużym plusem IMO), ale to mnie pochłonęło. Jestem dopiero w połowie i nie mam zamiaru iść spać póki nie skończę czytać. A robię tak tylko przy książkach Kinga, czy najlepszych pozycjach literatury. Zobacz jak M.Bizzare pisze - krótko. Szybkim tempem akcji. Nie tłumaczy zbędnych szczegółów (np. tego, że podróżuje się tam latającymi samochodami - czytelnik sam do tego dochodzi). ;)

Warto zerknąć i podpatrzeć.


Od razu się przyznaję, że całego nie przeczytałem. Dotarłem do: "Znowu tajemniczy Oni, a kimże do stu kurew są ci Oni? Czyżby to była jakaś tajna organizacja". Dalej już nie przetrawiłem.

Jak dla mnie, to akcja jest za wolna. I to dużo za wolna. Jeśli opowieść zawiera opisy, to nie mam nic przeciwko nim - przynajmniej do czaasu, aż opis jakiejś akcji nie przekracza dziesięciu linijek. Tutaj niestety odnoszę takie wrażenie.
Tworzysz długie zdania, w których się gubisz (jak ja zresztą, dlatego wolę stawiać więcej kropek). Interpunkcja jest... a raczej jej nie ma. Przynajmniej w moim odczuciu. Jak dla mnie, to te postaci są sztuczne. Pokażę Ci na przykładzie:

Twoja wersja:
"Po jaką cholerę w ogóle będziemy szli przez las, nie możemy pojechać gościńcem, tam więcej emocji może być, bo chociaż czasem jakiś wypadek na trakcie się zdarzy a tu co...drzewa, drzewa i jeszcze więcej drzew. Ta cała misja jest bez sensu."

Moja poprawka:
Po jaką cholerę mamy iść przez las?! Nie można jechać gościńcem? Tam jest więcej emocji, akcji! Może akurat zobaczymy wypadek... - powiedział Firk marzycielskim głosem. - W każdym razie, to lepsze niż same drzewa, drzewa i drzewa. Żygać mi się od nich chce. A w ogóle, to ta misja jest bez sensu. (jak chcesz, to nawet może powiedzieć to z przytupem ;) )

Nie wiem jak Tobie się wydaje, ale dla mnie postać Firka nabiera całkiem innego koloru. Podkreśla jego beztroskę, chęć przeżycia przygody. Co więcej, dla mnie ta postać staje się bliższa.
Co jeszcze... Wiem. Wiwaty tłumu. Naciągane w cholerę. Nie wiem, czy to było zamierzone, czy nie, ale moim zdaniem tłum powinien stać i gapić się bezmyślnie na bohatera. W końcu kto zruzmiałby taki bełkot? Pospulstwo posługuje się językiem prostym. Wiwat mogą podnieść na cześć Króla, albo Herolda, który w poprawną i barwną przemową ich olśni (choć za pewne i tak nie zrozumieją co takiego mówił).
Jeszcze jedna sprawa, która nie ma dużego znaczenia, ale mogłaby być poprawiona. Przekleństwa. Przekleństwo chyba ma za zadanie podkreślić coś, wyrazić duże niezadowolenie, złość... a Firk używa ich jako normalnych słów. Wszystko byłoby OK, gdyby stawiał je w co drugim wypowiedzianym zdaniu, ale nie od czasu do czasu. Przekleństwo nie stało się dla niego czymś zwykłym, bo nie ma ono "nośnika informacji".
Piszesz jeszcze: "Nie zwracał na to uwagi, w ciągu lat zdołał się do tego przyzwyczaić, że skupia zainteresowanie.". To są jakby 3 osobne zdania, które połączyłeś w jedno. Ta 3 część w ogóle nie jest potrzebna, bo czytelnik (w odniesieniu do kontekstu) zdaje sobie sprawę o co chodzi ;)

Dużym plusem jest humor. Mi podoba się fragment:
"Wyglądał przez chwilę jak przygotowujący się do ataku krokodyl.
Tylko zęby nie te." - dla mnie bomba.
Pomysł fajny, sam styl nie zły, ale musisz popracować nad interpunkcją, bo człowiek dojedzie do połowy i będzie musiał się zmuszać do przeczytania reszty.

Auć... tak, to mój błąd. Mężczyzna ma śniadą skórę, ale widząc Alice bardzo popadł. Komu na widok znajomej morderczyni (a w dodatku Wampira!) krew nie odpłynęła by z twarzy? Rodriemu zdaża się to zawsze. Masz rację, dałem się ponieść tutaj klasycznemu porównaniu i nie zauważyłem tego przy poprawkach.

Trudno napisać coś więcej mając limit 10.000 słów :) To chyba dobrze, że zwyczajna powiastka... tak mi się przynajmniej wydaje. W końcu temat konkursu ma pokazać życie Wampira. Żyjąc przez setki lat taki osobnik głównie żyje monotonnie, ciągle powtarzając ten sam schemat. Raczej codziennie nie spotykają go niesamowite zdarzenia.
Do poczytania... a więc czegoś brakuje :) Za mało wciągające? Banalność fabuły? Mogę Cię prosić o rozwinięcie myśli? :)

Podzielam komentarze wyżej :) Jak dla mnie całkiem całkiem, ale takie... wyświechtane. Przynajmniej w moim odczuciu.
Ortografia to mały problem, ją da się wyleczyć choćby Wordem czy Open Oficem. Gorzej jeśli chodzi o logiczne wpadki.

Np. ten fragment, z samego początku:
"Było już późne popołudnie w Ener , po pięknym słonecznym poranku , miała nadzieje że chociaż w dzień przyjęcia będzie ładnie"
Południe miało nadzieję? Ener? Wiem, że chodziło o bohaterkę, ale takie rzeczy odrzucają. Czytelnik zaczyna myśleć "Co autorka miała na myśli?", gdy powinien odbierać tekst.

Zauważyłem jeszcze, że towrzysz piekielnie długie zdania. W takim gąszczu złożeń podrzędnych, nadrzędnych, siakich i owakich bardzo łatwo można zgubić pantofelek, a Ariadna nie rzuci nam nici na ratunek ;)

Dobrze Jakub, ja mogę czekać i tak nie mam nic innego do roboty ;)

Raezes, jeśli NF znalazło by technika... i serwer... to ja nie widzę przeszkód. Jak mówiłem - mogę pomóc stworzyć (a raczej zarysować, bo pewne fakty trzeba ustalić z większym gronem osób) całą fabułę. Do 30 czerwca siedzę na tyłku i czekam na wyniki matur (jeśli nie liczyć imprez, kina i innych wypadów xD).

Jeśli chcesz pogadać o tej fabule, to możesz śmiało pisać: 9826914, moje gg.

Jakub to jest jasne, że praca sama się nie zrobi :) Póki nie zbierze się grupka chętnych do pomocy osób, to nie ma co zaczynać. Ja osobiście jestem w stanie załatwić osoby, które mogłyby pomóc bardziej w kwestii fabularno-prawnej. Tylko, jak mówiłem, nie ma co zaczynać jak nie znajdzie się osoba chcąca ślęczeć nad kodami ;) Bez admina technicznego nie ma po co zaczynać. Osoba taka będzie zmuszona pisać modyfikacje... Ale rzecz jasna można jej obiecać zyski z gry. O ile takowe będą...

Zauważmy, że grę należy założyć na serwerze płatnym, by mieć pewność, że nagle gra nam nie zniknie ;) Na początek wystarczy tani serwer, który grupa osób chcących tworzyć grę może opłacać (to zazwyczaj nie jest wysoki koszt). Jeśli "NF" było by tak wspaniałomyślne, to mogłoby serwer opłacić ;p To nie są duże sumy (no i byście mieli piękny baner na stronie xD).

Gdy gra będzie tak rozbudowana pod względem fabularnym (a o to nie trudno) i mechanicznym (a tu to co innego), że zacznie stawiać wyzwanie grom takim jak Orodlin, Redoran, czy Amorion, to można przerzucić ją na droższy serwer (wiadomo, więcej miejsca, a w związku z tym więcej ludzi może być w grze, można ładować większe avatary, itd) i wprowadzić płatne Konta Premium.

Kasę można też czerpać wplatając reklamy z addtaily np. na forum. Każde kliknięcie to jakiś grosz ;D

Rzecz jasna musi znaleźć się osoba chcąca się tym zajmować od strony prawnej, tj. być właścicielem gry, który by oficjalnie opłacał serwer, na jego konto przelewane byłyby opłaty z Kont Premium czy z reklam...

Stworzenie dobrej gry tylko wydaje się łatwe ;D

Ale jak mówię, jak znajdzie się programista, to ja mogę pomóc.

Takie gry są bardzo fajne i wiele osób traktuje je nie tylko jako sposób ryzrywki, ale także "drugie życie".
Jeśli chodzi o stworzenie fabuły, świata, magii, czy samych ras, geografi i całej reszty... To to jest banał. Na prawdę ;) Sam jestem w stanie stworzyć całą grę pod względem fabularnym w... dwa tygodnie? Oczywiście nie wliczam w to wszystkich opisów, a tylko same zasady rządzące światem.
Najważniejsze to to, aby właściciel gry (ewentualnie kilka osób, które byłyby za nią odpowiedzialne) dogadała się czego chce - rzecz jasna ja mogę pomóc ;D
Co do strony graficznej... tutaj nie pomogę. Jest jednak sporo osób w świcie wirtualnym, które znają sie na grafice i lubią pomagać za darmo w takich sprawach.
Najgorsza sprawa, to programiści... Do modyfikacji jakiegoś silnika potrzeba minimum dwóch zgranych, by mogli oni w ciągu dwóch czy trzech miesięcy dostosować grę do fabuły i pozbyć się bugów. Robienie questów i naprawa ewentualnych bugów w trakcie działania gry, to praca dla jednego programisty. Co innego późniejsze modyfikowanie gry... wiem jak to wygląda, gdy grą zajmuje się tylko jedna osoba... tragedia. Jednak jakoś leci.

Także, jeśli ktoś chce się porwać na stworzenie takiej gry i znajdzie zaplecze techniczne, to ja bardzo chętnie pomogę przy jej obróbce fabularnej ;D

Nowa Fantastyka