- Opowiadanie: Erag - Alice. Kobieta pracująca. (WAMPIREZA)

Alice. Kobieta pracująca. (WAMPIREZA)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Alice. Kobieta pracująca. (WAMPIREZA)

Alice wyszła spokojnie z zaułku oblizując krew z ust. Zawsze wiedziała, że duże miasta są najlepszymi miejscami do polowań i miłego życia. Nie rozumiała skąd u ludzi wziął się pomysł, że Wampiry żyją na wsiach, budują domy na wzgórzach, czy zaszywają się gdzieś na pustkowiach. Tak robili tylko nowicjusze i odszczepieńcy, którzy nie potrafili żyć w grupie. To samo tyczyło się syntetyzowanej krwi – tą kupowaną na lewo, czy kradzioną ze szpitali i trzymaną w lodówce mogłaby zaakceptować.

 

Ktoś zagwizdał na rudowłosą piękność idącą po drugiej stronie drogi, ubraną w bluzkę na krótkich ramiączkach, mini spódniczkę i buty na wysokich obcasach. Kobieta tylko rozszerzyła dwa palce w znak V i włożyła między nie język, którym poruszała.

 

Alice lubiła takie sytuacje. Dobrze wiedziała, że ma w sobie to „coś", co tak pociąga ludzi. Mimo to nie była zadowolona, w końcu ona nie posiadała żadnych specjalnych zdolności. Co innego jej stwórca, on znał się na hipnozie, zresztą to właśnie dzięki niej zwabił ją do swego domu. Kobieta przeszła przez ulicę by wejść do bardziej ruchliwej części miasta. Było już grubo po północy i o godzinę spóźniała się na umówione wcześniej spotkanie. Po kilku minutach dotarła do klubu „Rycerzyk". Stojący u drzwi bramkarz właśnie wyrzucał jednego z gości.

– Pani nie wejdzie. – odezwał się do Alice, która tylko podeszła bliżej.

– Jesteś pewien? – zapytała unosząc lekko brwi, gdy prawą ręką wsuwała stówę do kieszeni spodni mężczyzny. Nie czekając na odpowiedź otwarła sobie drzwi.

 

W klubie nie było prawie żadnych świateł jeśli nie liczyć tych przy barze, scenie, korytarzu wskazującym toalety oraz kilku lamp oświetlających stopnie schodów. Alice zeszła po nich i skierowała się prosto do stolika w kącie. Jak każdy wąpierz świetnie widziała w ciemnościach.

– Witaj Alice. Myślałem, że będziesz szybciej. – Śniadoskóry mężczyzna wstał i wskazał jej miejsce na sofie obok siebie. Był blady jak papier, Alice pomyślała, że on także musi unikać słońca.

– Witaj Rodri. No wiesz, moja kolacja była bardziej oporna niż zawsze. – Usiadła obok niego i palcem dłoni przejechała mu po ustach i gardle, by podkreślić znaczenie jej słów.

– Rozumiem. Zaproponowałbym Ci coś do picia, ale za pewne źle to zrozumiesz.

– To fakt. – Odpowiedziała. Położyła obie dłonie na stoliku przed sobą, a wzrokiem omiotła salę. – Może od razu przejdziemy do interesów?

– Jak sobie życzysz. – Mężczyzna sięgnął do teczki po swojej prawej stronie i wyjął z niej małej wielkości zdjęcie. Przedstawiało ono przystojnego młodzieńca mającego nie całe dwadzieścia lat. – To Edmund Terres, szesnastolatek, który ma otrzymać w spadku po swoim dziadku firmę, w której pracuję. Zabij go. Jak na swój wiek jest bardzo…

– Zamknij się misiu. – Przerwała mu Alice. Dobrze wiedziała jaki może być ten chłopak. Samo zdjęcie już jej to mówiło. Nie-żyjąc już tyle czasu dobrze poznała się na wszystkich typach ludzi. Teraz zaś musiała zadbać o swoje przyjemności. – Widzisz Rodri… nie podoba mi się mieszkanie w hotelu. Rozumiem, że wydajesz mnóstwo kasy zmuszając obsługę do nie zaglądania tam w trakcie dnia, ale osobiście wolę własne towarzystwo. No i Alfreda. – Dodała po chwili przerwy przypominając sobie o swoim czarnym kocie. Mężczyzna dopiero teraz zauważył, że jego towarzyszka przestała mrugać i oddychać.

– Jak tam chcesz. Znajdź sobie jakieś ogłoszenie w internecie, a jak pozbędziesz się tego dzieciaka, to Ci wszystko załatwię. – Rodri schował zdjęcie do teczki, by choć na chwilę odwrócić wzrok od Alice. – Pan Terres miał tylko jednego syna, który zginął wraz z małżonką trzy lata temu osieracając Edmunda. To ja wspierałem Terresa w trudnych chwilach… i to ja jestem wpisany jako drugi do objęcia jego majątku na wypadek śmierci jego wnuka nim ten stanie się pełnoletni.

Alice zasłoniła mu usta dłonią. Nie lubiła jak gadał o takich głupotach. Wolała patrzeć w jego oczy i wąchać jego zapach. Zapach strachu wywołanego jej czerwonymi oczami. Zapach podniecenia wywołany jej młodzieńczym wiekiem i nieziemskimi kształtami.

– Rodri, ale jak już będziesz miał tę firmę, to przepiszesz fortunę na kogoś, kogo Ci wskażę? Swoją drogą masz kłopoty z sercem, więc zacznij uprawiać sport, bo nie będziesz mógł długo cieszyć się fortuną. – Mężczyzna pobladł jeszcze bardziej, o ile było to możliwe. – Nie mówiłam Ci, że tacy jak ja świetnie wyczuwają bicie serca swoich – tu ucałowała jego szyję nie omieszkując lekko ugryźć go zębami – towarzyszy?

Zadowolona z siebie wstała i skierowała się szybko do wyjścia. Słońce miało pojawić się nad horyzontem za kilka godzin, a ona miała jeszcze przeszukać mnóstwo ofert w internecie.

 

 

***

 

 

– Ej, a oglądałaś Zmierzch? Ten Edward to takie ciacho!

– No! Jacie, jaka ja bym była szczęśliwa, gdybym takiego wampirka spotkała.

Alice tylko spojrzała wymownie w sufit przechodząc obok chichoczących dziewczyn. Miała dość słuchania o wąpierzach świecących w świetle słonecznym, zapładniających dziewice i pijących krew zwierząt. Co prawda dało się na takiej diecie przeżyć, ale była paskudna w smaku. Alice tylko raz musiała żywić się zwierzętami, gdy Święta Inkwizycja szukała jej pod Berlinem kilkaset lat temu.

 

Kobieta lubiła chodzić na imprezy, ale ta zdecydowanie nie przypadła jej do gustu. Młodzi mężczyźni leżący na ziemi, bo czterech piw nie mogli zdzierżyć, czy dziewczęta porzucone w kącie, które dopiero po jakimś czasie miały się dowiedzieć, że ktoś uprawiał z nimi seks. Alice przestała zaprzątać sobie myśli problemami ludzi. Po co miała o nich myśleć, skoro już dawno zapomniała co to dobroć, miłość, gniew, zazdrość czy litość – ważne, że znała ludzkie znaczenie tych słów. Odnalezienie dziedzica fortuny Terres nie zajęło jej dużo czasu, aż uśmiechnęła się do siebie, że trafiło jej się tak banalne zadanie. Nie mogła jednak od razu podejść do młodzieńca, bo tak „nie wypada". Zauważyła rudowłosą dziewczynę, która stała przy stoliku z ponczem i wpatrywała się w ofiarę Alice. Łowczyni podeszła do niej.

– Siemka. Co się tak gapisz na tego Edmunda?

– Och, hej. A no bo wiesz… ładny jest.

– Ładny? – Alice zrobiła minę głupiutkiej dziewuszki. – Przecież to ciacho! Koleś jest lepszy od tego Patisona z Zmierzchu!

– Ja też tak sądzę! – Rudowłosa zachichotała głośno, co zwróciło uwagę kilku osób. Alice przeklęła siebie w myślach. Nie chciała zwracać uwagi na swoją skromną osobę.

– O jej. – Kobieta strzepnęła swojej rozmówczyni niewidzialny kurz z ramion, zabrała jej przy tym kilka długich włosów, które niezauważalnie schowała w torebce. – Miałaś jakieś okruszki na ramionach. – Wyjaśniła. Ku jej radości dziewczyna musiała odejść do toalety. Alice widząc, że jej cel także został sam postanowiła wykorzystać sytuację.

– Witaj przystojniaku. – Odezwała się do Edmunda kładąc mu prawą rękę na piersi. Chłopak uśmiechnął się, a Alice nie mogła mu odmówić tego, że był przystojny.

– Witam nieznajoma. Przyjechałaś z konkursu miss? – Bez najmniejszego śladu zażenowania położył jej rękę na pupie. Alice wyczuła w jego oddechu alkohol i zadowolona przywołała zabójczy uśmiech na twarz. Patrzyła swemu rozmówcy prosto w oczy. Złapała jego wolną rękę i włożyła pod swoją bluzkę. Nie nosiła stanika, toteż ręka chłopaka od razu zacisnęła się na jej sutku. Kobieta wyczuła rosnące w młodzieńcu podniecenie.

– Z konkursu tak, ale raczej nie miss. – Chłopak tylko odpowiedział uśmiechem. Alice położyła wolną dłoń na jego kroczu, a na policzku Edwarda złożyła długi pocałunek. – Wiesz, wypadało by zapewnić kobiecie takie wygody, na które zasługuje.

– Luz. – Odpowiedział jej krótko. – Na drugim piętrze nikogo nie ma, a ja mam klucz do jednego z pokoi.

– To na co czekamy?

 

 

***

 

– Śpisz? To sobie śpij. – Alice uśmiechnęła się lekko. Chłopak spał jak kamień. Umarła-za-życia sięgnęła do torebki. W jej dłoni zalśniło ostrze noża, które od razu powędrowało ku ciału chłopaka. Alice nie mogła się zdecydować gdzie pchnąć nagiego Edwarda. Wiedziała, że siedzi tu już za długo i wkrótce ktoś zacznie szukać chłopaka.

– Trzeba to szybko załatwić. – Ucałowała śpiącego w usta i zaraz pchnęła nóż w jego gardło. Zakrwawione ostrze wrzuciła pod łóżko, w końcu Wampiry nie zostawiają DNA, więc nie miała się o co martwić.

– Dobranoc. – Rzuciła do Edwarda. Rzuciła na pościel kilka włosów, które wcześniej zabrała dziewczynie-fance-Zmierzchu. Wyszła.

 

 

***

 

Okienko gadu gadu zaczęło mrugać na pomarańczowo. Rodri nie był zadowolony z wyboru Alice. Domy z basenem w centrum Nowego Jorku nie kosztowały mało. Na jego szczęście fortuna Terresów, którą przejął znacznie przekraczała wymysły jego znajomej. Rodri zmusił się do otwarcia migającego okienka. Okienka z podpisem „Alice".

– Dziękuję misiu. Wiedziałam, że spiszesz się doskonale. Dom jest piękny! Nie mogę doczekać się Halloween! W salonie położę trumnę i będę udawała wampira. Tymczasem wybacz mi, ale muszę wyjść. Poznałam wczorajszej nocy Włocha, który chwalił się, że w jego żyłach płynie błękitna krew. Nigdy takiej nie widziałam, toteż nie mogę przegapić tej okazji. Sam rozumiesz… jedzenie mało kiedy samo pcha się do domu.

Rodri przełknął ślinę i szybko odpisał Alice. Zamknął laptopa i położył się spać. Biedaczek nie wiedział, że kolejnego dnia obudzi go krzyk sprzątaczki, która przestraszy się martwego Włocha przybitego do drzwi mieszkania Rodriego. Biedne serce Rodriego nie zniesie dobrze tego widoku.

 

[9723 znaki]

 

/Z chęcią wysłucham krytyki i przyjmę rady ;) To pierwsze opowiadanie jakie publikuję szerszemu gronu osób, niż tylko znajomym./

Koniec

Komentarze

Alice dostaje zlecenie zabójstwa, dokonuje go, otrzymuje wymarzony dom... i koniec. Zwyczajna powiastka o uwodzicielskiej wampirzycy. Do poczytania.

Trudno napisać coś więcej mając limit 10.000 słów :) To chyba dobrze, że zwyczajna powiastka... tak mi się przynajmniej wydaje. W końcu temat konkursu ma pokazać życie Wampira. Żyjąc przez setki lat taki osobnik głównie żyje monotonnie, ciągle powtarzając ten sam schemat. Raczej codziennie nie spotykają go niesamowite zdarzenia.
Do poczytania... a więc czegoś brakuje :) Za mało wciągające? Banalność fabuły? Mogę Cię prosić o rozwinięcie myśli? :)

Miło się czyta. 10.000 znaków to spore ograniczenie ale tutaj ciekawa akcja toczy się ani nie za szybkim ani nie za wolnym tempem. Jedyne co mi się rzuciło w oczy to "Śniadoskóry mężczyzna wstał i wskazał jej miejsce na sofie obok siebie. Był blady jak papier, Alice pomyślała, że on także musi unikać słońca.” - To w końcu miał bladą czy ciemną karnację? ^^

 

Auć... tak, to mój błąd. Mężczyzna ma śniadą skórę, ale widząc Alice bardzo popadł. Komu na widok znajomej morderczyni (a w dodatku Wampira!) krew nie odpłynęła by z twarzy? Rodriemu zdaża się to zawsze. Masz rację, dałem się ponieść tutaj klasycznemu porównaniu i nie zauważyłem tego przy poprawkach.

Ależ nam się rozkręciła wampireza. Od razu widać co dziś kręci młodzież. :) Opowiadanko jest takie, jakie powinno być. W sam raz do niezobowiązującego poczytania. Nie wystawiam ocen, ale miałoby u mnie mocną czwórkę. Jedyne zgrzyty jakie ukłuły mnie w ucho to ten "wąpierz" pasujący raczej do klimatów średniowiecznych, a nie Zmierzchu, oraz gadu-gadu. Bohaterowie chyba nie są Polakami? Owszem, nie trzeba być Polakiem, żeby używać tego komunikatora, ale to niepotrzebny haczek, który w wyobraźni czytelnika im tę polskość imputuje.

Temat wybrałem  właśnie pod kątem dzisiejszych trendów ;)
"Wąpierz" było właśnie słowem, nad którym długo się zastanawiałem... postanowiłem je jednak wpleść. Jak się domyślałem, jednak nie wszystkim odpowiada.
Z Polakami mnie zaskoczyłaś :) Szczerze mówiąc nie wpadłem na takie skojarzenie, a to bardzo ciekawe. Chodziło mi ogólnie o przedstawienie sposobu komunikowania się przez internet, co jest bardzo modne. O to, że Wampiry także się do tego przystosowały. Równie dobrze mogło by tam być... IQQ, Tlen, Skype, czy cokolwiek innego. Muszę to jeszcze przemyśleć ;D
Dzięki za skomentowanie :)

Opowiadanie zaklasyfikowane do WAMPIREZY. :)
Pozdrawiam. 

Nowa Fantastyka